Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psylocybina ?


kaszanka

Rekomendowane odpowiedzi

Hans, a Ty czytasz posty w temacie w którym się udzielasz?

 

Już tłumaczę o co chodzi (po raz n-ty na tym forum)

 

Musielibyście stopniowo zaczynać od marihuany poprzez fetę i może dropsy, a dopiero potem grzybki, bo grzybki na dzień dobry kończą się potem historiami o kładzeniu w grobie i innych bad tripach, o zawieszeniu itd.

No nie bardzo. Psychodeliczne doświadczenia nie mają nic wspólnego z fazą po fecie czy "dropsach", skąd w ogóle taki pomysł? To jakie ktoś ma doświadczenie innych substancjach nie ma tutaj akurat znaczenia, z resztą pisałem o tym kilka postów temu.

 

O tzw "zawieszeniach" pisałem ja i inne osoby siedzące w temacie, że to miejskie legendy nie mające nic wspólnego z tym jak jest naprawdę.

 

Bad tripy mogą z początku się wydawać straszne i faktycznie tak jest, ale jeżeli ktoś sobie potem wszystko na spokojnie przemyśli to dojdzie do ciekawych wniosków na temat siebie i otaczającego go świata. Często się zdarza, że to właśnie bad tripy najwięcej uczą i dają najlepsze efekty w przezwyciężaniu swoich lęków, bo jak wiadomo, tylko konfrontacja z własnymi lękami może nas od nich uwolnić.

 

Powiem tak - na początku sezonu zjeść ok 70 to fajna bomba, lepsza od jarania, zjeść 150 to jest moc, a przy 200 może przyjść do Was jakiś chłop.

Jeżeli podchodzisz to tematu w ten sposób, że szukasz jedynie "fajnej bomby" to faktycznie niewiele możesz wynieść z tripu.

Dawkę każdy powinien dobrać sobie indywidualnie,, zaczynając od najmniejszych rzędu 20-30 grzybów na początek. A jak wiadomo s&s ma duże znaczenie i czasami może być tak, że mniejsza dawka bardziej na nas wpłynie w jednych warunkach niż większa dawka w innych.

Jeżeli chodzi o "jakiegoś chłopa" to nie skomentuję, bo nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi. W każdym razie psychodeliki nie wywołują takich halucynacji jak delirianty, bo zmiana percepcji odbywa się na zupełnie innej zasadzie, z resztą jako osoba doświadczona w tym temacie powinieneś to wiedzieć.

 

choćby ktoś przeczytał o tym 1000 książek, bez zjedzenia choćby raz, nie może o tej fazie powiedzieć nic.

Z tym akurat się zgodzę, że jak ktoś nie doświadczył nigdy podróży po psychodeliku to nie da się mu wytłumaczyć o co chodzi. Ale książki mimo to warto czytać.

 

I jak z każdą fazą, jak ktoś ma problemy, które go przytłaczają, niech je najpierw rozwiąże, a potem zabiera się za jedzenie syfu, bo syf zgniecie Was Waszymi problemami w skali, w której ciężko to sobie wyobrazić.

To jest kwestia sporna.

Z jednej strony, osoba w lepszym stanie psychicznym może mieć bardziej pozytywne przeżycia niż osoba, która się non-stop czymś przejmuje. Ale jak wiadomo każdy ma jakieś problemy, mniejsze czy większe, po psychodelikach mogą się one wyolbrzymić.

 

Z drugiej strony właśnie ta specyficzna zmiana sposobu myślenia i postrzegania świata może skłonić nas do przemyśleń z zupełnie innej perspektywy. Problemy faktycznie mogą nas przygniatać, możemy utracić ego na te parę godzin nie wiedzieć kim jesteśmy, itp ale tak jak już napisałem - te doświadczenia są najbardziej wartościowe, jeżeli ktoś umiejętnie sobie potem wszystko przepracuje, czy to w samotności, czy to z przewodnikiem, czy na psychoterapii, jak to miało miejsce w badaniach Grofa, które wykazały, że niektóre osoby udało się odblokować psychicznie za pomocą LSD, wyciągnąć z podświadomości te wszystkie "brudy" i dzięki temu późniejsza psychoterapia dała bardzo dobre efekty, a sami pacjencji wspominali swoje psychodeliczne przeżycia, nawet te bad tripy, jako coś co najbardziej wpłynęło na ich życie i wcale tego nie żałowali.

 

Jeżeli ktoś doświadcza wszystkiego zbyt mocno i powoduje to u niego dyskomfort psychiczny to znaczy, że jest zbyt mocno przywiązany do swojego ego. Dobrą radą jest "dać się ponieść", nie uciekać przed tym co się stanie, tylko starać się jak najbardziej zgłębić w to co się dzieje. Czasami właśnie w takim momencie ludzie doznają pewnego rodzaju "oświecenia" i to odblokowuje ich podświadomość do tego stopnia, że potem jeszcze przez wiele dni czy tygodni odczuwają dużo więcej energii i motywacji do życia, mają dużo lepszy nastrój (nawet będąc wcześniej w stanie depresyjnym) i to jest dobry moment na pracę nad sobą i zmiany sposobu myślenia, akceptację tego co wyszło z podświadomości, akceptację siebie, bo właściwie o to chodzi w niemal każdym problemie psychicznym.

 

Sam mogę powiedzieć, że pierwszy bad trip po tryptaminach okazał się dla mnie najbardziej wartościowy i dzięki niemu w pewnym sensie zacząłem żyć na nowo i po jakimś czasie odnalazłem szczęście, którego wcześniej nie dostrzegałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bad tripy mogą z początku się wydawać straszne i faktycznie tak jest, ale jeżeli ktoś sobie potem wszystko na spokojnie przemyśli to dojdzie do ciekawych wniosków na temat siebie i otaczającego go świata. Często się zdarza, że to właśnie bad tripy najwięcej uczą i dają najlepsze efekty w przezwyciężaniu swoich lęków, bo jak wiadomo, tylko konfrontacja z własnymi lękami może nas od nich uwolnić.

Do poziomu podświadomości można dojść bezpiecznymi metodami. Od tego jest hipnoza albo regresja. Bez problemu można skonfrontować się w czasie takich sesji z najbardziej mrocznymi stronami siebie i lękami. W sposób świadomy i kontrolowany. Można mieć bad tripa i nad nim zapanować, przerobić go i spojrzeć z dystansu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cudak, oczywiście, z tym że hipnoza też wcale nie jest tak całkiem bezpieczna. I bardzo dużo zależy od osoby, która nas w ten stan wprowadza. Ten temat nie bez powodu jest w dziale medycyny niekonwencjonalnej, bo właśnie o alternatywnych metodach tutaj rozmawiamy.

Wszystko jest do ogarnięcia, bo to my sami stawiamy sobie blokady. To samo tyczy się podejścia to takich metod - ja staram się mieć otwarty umysł na tego typu sprawy, kiedyś też się bałem takich tripów, ale to wynikało tylko i wyłącznie z niewiedzy.

Jeżeli chodzi o nazewnictwo, równie dobrze można nazwać ćpunami wszystkie osoby zażywające leki psychotropowe. Ale to nie ma za bardzo sensu, dlatego zostały wprowadzone uniwersalne terminy i nazwy, żeby uniknąć nieporozumień.

 

bigfish, do wszystkiego można mieć naukowe podejście. Jeżeli Ci się to nie podoba to nie musisz się tu udzielać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KeFaS, teraz Cię zrozumiałem, bo jest istnieje cała masa 'napalonych' na narkotyki, którzy potrafią wyrecytować życiorys Hofmanna i jednym tchem wymienić nazwiska ofiar z Pont-Saint-Esprit, a mało wiedzą o nich samych, o tym jaki to tak naprawdę syf.

 

Co do tej 'bomby' to trochę pisałem w nerwach, z powodu tej książki wymienionej po raz kolejny i braku zaznaczenia, że to nie jest zabawa. Sam cenię lub ceniłem bardziej filizoficzne fazy, jednak z biegiem czasu przestałem dorabiać do tego filozofię, bomba to bomba, ale tu chodzi mi bardziej o to, że istnieje bardzo cienka granica, między jedzeniem specyfików dla fazy, a jedzeniem specyfików bo wtedy jest lepiej niż na co dzień.

 

Nadal uparcie twierdzę, że zanim ktoś się weźmie za grzyby czy LSD, powinien chociaż pobawić się trawą, inaczej w trakcie 'wstanie z tronu' i konsekwencje mogą być opłakane, da się ponieść fazie, a to z kolei niesie ze sobą zgubne skutki, trzeba wiedzieć co z czym się je, jak się zachować i zadbać o dobre towarzystwo, a nie konsumować coś w towarzystwie ludzi, którzy zaczną robić sobie z delikwenta jaja.

 

Zawieszenie jak najbardziej istnieje, i nie chodzi o to, że ktoś się czymś uraczy i złapie go paraliż połowy ciała, ale ktoś zobaczy zbyt wiele, coś go przygniecie kilka razy mocniej niż na trzeźwo i siłą rzeczy ucieknie w sój własny świat, jak ktoś kto przeżył KL Auschwitz czy wojnę w Wietnamie i nie wytrzymał.

 

Encyklopedycznie teraz lecąc - bad trip, jeśli piłeś kiedyś bieluń, to powinieneś wiedzieć co to ten prawdziwy bad trip, od którego nie ma ucieczki, a demony są tak realistyczne, jak sobotni kac po przepitym piątku. Jednak po czasie stwierdzam, że mnie to oczyściło. Tu ukłon, w stronę deliriantów, które wymieniłeś.

 

Może bym się przychylił do tego, że każdy powinien zjeść kwasa, żeby dowiedzieć się czegoś o sobie, jako terapię próbowali to chyba wykorzystać w latach 60., ale powiedzmy sobie szczerze, prowadzimy gówniane życie, gównianych ludzi, którzy nie są przygotowani na takie mistyczne przeżycia i może nam to zrobić więcej złego niż dobrego. Wszystko jest zbyt szybkie, interesowne i oderwane od natury, żeby rytm naszego życia wyznaczały polowania, medytacje i płodzenie dzieci, dlatego jestem tolerancyjny wobec narkotyków, jednocześnie twierdząć, że to okropne bagno.

 

Co tam jeszcze - potrafię odróżnić złudzenia od halucynacji i 'chłop przychodzi', gdy idziesz samotnie przez las, a tam ktoś stoi pod drzewem, a za chwilę znika i do tego ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Narkotyki to nie zabawa, zacznijmy od tego. Psychodeliki a grzyby to juz bardziej to ciezki temat. Sam brałem tylko cos jak LSD (dokladnie NBome) i przyznam, że mi pomogło, bo stracilem grunt pod nogami, czułem, że umieram, bylem przestraszony jak nigdy ale przez to spojrzalem na pewne rzeczy troche trzeźwiej i ulozylem troche rzeczy w glowie. Ale to nie tak hopsiup panowie. Brałem to miesiąc temu i dopiero teraz ta wiedza konczy sie 'integrowac', ze tak to nazwe. Desperacja desperacją, ale nie wchodzcie w takie substancje bez żadnej bazy w postaci wiedzy. Neurogroove.info, strona o trip reportach, mozecie zobaczyc jakie schizy mozna miec po roznych substancjach, proponuje się zapoznac z wybranymi, bardzo ciekawe rzeczy, pewnie was wciągnie ;)

 

Jest pewien fajny magazyn pt. "Trans-wizje" (w empiku znajdziecie), wychodzi co 2miechy chyba. Ogólem ze 100 stron poświęconych psychodelikom, kwas, ekstasy, grzyby, ayahuaska i podobne. Artykuły pisane przez naukowców, psychologów, antropologów, filozofów, artystów. W każdym numerze sa zawsze 2-3 obszerne artykuły o samym terapeutycznym działaniu takich substancji, szczególnie polecam, jezeli ktos chce wchodzic w takie rzeczy.

 

Jesli miałbym cos osobiscie doradzic to albo sesje z mdma (ekstasy), ktore maja podobną OGROMNY potencjał terapeutyczny - mówi się, że jedna sesja z psychologiem to jak pół roku zwyklej terapii. Problem tylko czy potraficie to zalatwic i przekonac terapeute ;d

 

Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WojuBoju, kojarzysz może 7freuds? Tam są ludzie otwarci na niekonwencjonalne metody terapii, polecam porozmawiać z nimi.

MDMA jest zajebiście pomocne w terapii dla par, którym sypie się związek, psychodeliki także, ale dzięki nim można się bardziej wgłębić w swoją podświadomość.

Którą "wersję" nbome brałeś? To jest (na razie) legalne, więc nie ma co się obawiać konsekwencji prawnych. Ja polecam niektóre tryptaminy, najbardziej zbliżone do psylocybiny i też legalne. Tzn. nie polecam, nawet odradzam :P ale jeżeli już ktoś się chce tym zajmować i ma chociaż podstawową wiedzę.

 

Jeżeli chodzi o trip rapotry... można napisać eseje na tysiąc stron, a to i tak nawet w kilku procentach nie odda tego co się przeżywa, poza tym to są bardzo indywidualne przeżycia i wszystko zależy od tego co dana osoba ma w głowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj póżno wieczorem leciał w telewizji ( zapomniałem programu ,ale chyba Discovery)bardzo ciekawy program o LSD ( i innych psychodelikach) w leczeniu różnych najogólniej pojętych chorób psychicznych , silnych bóli głowy , pogodzenia i pokoju ,że się ma raka etc. Bardzo ciekawe,,,aż nabrałem ochoty ,żeby znów zarzucić święte grzybki z polany nieopodal ,gdzie pasą się krowy. Kużwa jest we mnie ta pokusa ,żeby raz coś wszamać i zostac uwolnionym od tego całego psychicznego badziewia. Ibogaina u nas nie rośnie , dobry i czysty kwas to marzenie ,a więc tylko łysiczki lancetowate, czysta natura . Sam już nie wiem. Tak tam wczoraj chwalili tę psychodelie , ale i ostrzegali ,że równie dobrze jak i do Nieba może to być podróż do piekła( jak moja ostatnia). Macie Ludzie jakieś propozycje?

Tyle teraz tych substancji powymyślali chemicy ,że strach się bać.

Nawet jakbym się zdecydował to i tak dopiero we wrzesien - pażdziernik 2013. mam jeszcze czas na DECYZJĘ>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj póżno wieczorem leciał w telewizji ( zapomniałem programu ,ale chyba Discovery)bardzo ciekawy program o LSD ( i innych psychodelikach) w leczeniu różnych najogólniej pojętych chorób psychicznych , silnych bóli głowy , pogodzenia i pokoju ,że się ma raka etc. Bardzo ciekawe,,,aż nabrałem ochoty ,żeby znów zarzucić święte grzybki z polany nieopodal ,gdzie pasą się krowy. Kużwa jest we mnie ta pokusa ,żeby raz coś wszamać i zostac uwolnionym od tego całego psychicznego badziewia. Ibogaina u nas nie rośnie , dobry i czysty kwas to marzenie ,a więc tylko łysiczki lancetowate, czysta natura . Sam już nie wiem. Tak tam wczoraj chwalili tę psychodelie , ale i ostrzegali ,że równie dobrze jak i do Nieba może to być podróż do piekła( jak moja ostatnia). Macie Ludzie jakieś propozycje?

Tyle teraz tych substancji powymyślali chemicy ,że strach się bać.

Nawet jakbym się zdecydował to i tak dopiero we wrzesien - pażdziernik 2013. mam jeszcze czas na DECYZJĘ>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam taka pokuse. Szczegolnie ze znalazlem u babci takie miejsce gdzie łysiczka rośnie kolo łysiczki. Wręcz podręcznikowe miejsce...wysokie trawy(jeżyki) niedaleko wypasaja sie krowy. Kiedyś duzo o tym myslalem ale nie przypuszczalem ze mam te grzybki na wyciagnięcie ręki. Ale czy naprawde mozna po nich liczyc na cudowne ozdrowienie?...Jakoś nie wydaje mi się.

 

Mysle tez intensywnie na ibogaina. Wplyw jest niewatpliwy . U nas wprawdzie nie ma ale z zagranicy mozna sciagnac sproszkowany korzeń. ( tansze to niz proponowane ibogaine hcl za astronomiczna kwote 200$ za 1gr). Swoja droga to kaleb super kurkumina doszla juz. Zaplacilem 90 zl ale jeszcze nie raczylem sprobowac.

 

 

A no i mozliwe ze we wrzesniu/ pazdzierniku sprobuje grzybkow(wlasciwie jestem prawie o tym przekonany). A czy przezyje to kij wie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam taka pokuse. Szczegolnie ze znalazlem u babci takie miejsce gdzie łysiczka rośnie kolo łysiczki. Wręcz podręcznikowe miejsce...wysokie trawy(jeżyki) niedaleko wypasaja sie krowy. Kiedyś duzo o tym myslalem ale nie przypuszczalem ze mam te grzybki na wyciagnięcie ręki. Ale czy naprawde mozna po nich liczyc na cudowne ozdrowienie?...Jakoś nie wydaje mi się.

 

Mysle tez intensywnie na ibogaina. Wplyw jest niewatpliwy . U nas wprawdzie nie ma ale z zagranicy mozna sciagnac sproszkowany korzeń. ( tansze to niz proponowane ibogaine hcl za astronomiczna kwote 200$ za 1gr). Swoja droga to kaleb super kurkumina doszla juz. Zaplacilem 90 zl ale jeszcze nie raczylem sprobowac.

 

 

A no i mozliwe ze we wrzesniu/ pazdzierniku sprobuje grzybkow(wlasciwie jestem prawie o tym przekonany). A czy przezyje to kij wie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lubudubu, powiedz mi czy Ty już na tej "swojej" łączce zrywałeś grzyby, czy uważasz tylko ,że tam na pewno rosną( bo łączka podręcznikowa)?

Bo jeśli to drugie to jeszcze sporo szukania przed Tobą,. Poważnie, no chyba ,że masz super szczęście i akurat trafisz.

Ja już DZISIAJ podjąłem decyzję , we wrześniu, październiku ładuję się w grzyby. Jeśli tylko je znajdę . Mam dwie miejscówki , gdzie na pewno rosną.

Na zabezpieczenie klony+ tramale ,jakby co poszło nie tak.

Uzależnienie raczej nie grozi , bo to tylko sezonowe rarytasy ,a i znależć te grzyby to też nie lada sztuka.

Właściwie to szukam w Nich Transcendencji , Przemiany ,Oświecenia ,,,,i żeby podczas Transformacji było nie-naj -go- rzej. ;) ,ma się rozumieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lubudubu, powiedz mi czy Ty już na tej "swojej" łączce zrywałeś grzyby, czy uważasz tylko ,że tam na pewno rosną( bo łączka podręcznikowa)?

Bo jeśli to drugie to jeszcze sporo szukania przed Tobą,. Poważnie, no chyba ,że masz super szczęście i akurat trafisz.

Ja już DZISIAJ podjąłem decyzję , we wrześniu, październiku ładuję się w grzyby. Jeśli tylko je znajdę . Mam dwie miejscówki , gdzie na pewno rosną.

Na zabezpieczenie klony+ tramale ,jakby co poszło nie tak.

Uzależnienie raczej nie grozi , bo to tylko sezonowe rarytasy ,a i znależć te grzyby to też nie lada sztuka.

Właściwie to szukam w Nich Transcendencji , Przemiany ,Oświecenia ,,,,i żeby podczas Transformacji było nie-naj -go- rzej. ;) ,ma się rozumieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosna. Już zbieralem dla kumpla. Łąka mała ale wysyp niesamowity. W godzine zebralem 80 dorodnych grzybkow(nie jakies malutkie tylko takie dojrzałe,solidne okazy). Kumpel zjadl ich 50(świeze) i widzialem co sie z nim działo. Zbadalem też okoliczne tereny w promieniu 2km i nic. Tylko na ten małej łące rosną aż dziw bierze. W jednej tylko kępce trawy roslo ich az 18. No i zauwazylem ze co roku ich przybywa wiec tej jesieni o ile bedzie mokra moge liczyc na obfite zbiory.

 

A czego ja w nich szukalbym? Chyba tego ,zeby przemaglowaly mi łeb w takim stopniu zebym migl rozpoczac nowe życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosna. Już zbieralem dla kumpla. Łąka mała ale wysyp niesamowity. W godzine zebralem 80 dorodnych grzybkow(nie jakies malutkie tylko takie dojrzałe,solidne okazy). Kumpel zjadl ich 50(świeze) i widzialem co sie z nim działo. Zbadalem też okoliczne tereny w promieniu 2km i nic. Tylko na ten małej łące rosną aż dziw bierze. W jednej tylko kępce trawy roslo ich az 18. No i zauwazylem ze co roku ich przybywa wiec tej jesieni o ile bedzie mokra moge liczyc na obfite zbiory.

 

A czego ja w nich szukalbym? Chyba tego ,zeby przemaglowaly mi łeb w takim stopniu zebym migl rozpoczac nowe życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3 wydaje mi się ,że środki typu changa,ayahuasca(tanio wychodzi) mają większy potencjał ,tylko ,że tutaj o benzo można zapomnieć.

Swoją drogą taki jednorazowy trip może zrobić więcej szkody niż pożytku co innego gdy się robi ciąg tripów.

Najlepiej gdyby obok ciebie jeszcze była osoba która ma jakieś pojęcie , student psychologi który potrafił pokierować całym tripem.

 

"Zawieszenie jak najbardziej istnieje, i nie chodzi o to, że ktoś się czymś uraczy i złapie go paraliż połowy ciała, ale ktoś zobaczy zbyt wiele, coś go przygniecie kilka razy mocniej niż na trzeźwo i siłą rzeczy ucieknie w sój własny świat, jak ktoś kto przeżył KL Auschwitz czy wojnę w Wietnamie i nie wytrzymał."

Duzo mówi się o tym ,że ludzie czasami się zawieszają ,ale nie słyszałem,nie czytałem z wiarygodnego zrodła ,aby do tego doszło.Według mnie to jest mit,który został bardzo dobrze rozpowszechniony dzięki medialnej nagonce.

 

"Może bym się przychylił do tego, że każdy powinien zjeść kwasa, żeby dowiedzieć się czegoś o sobie, jako terapię próbowali to chyba wykorzystać w latach 60., ale powiedzmy sobie szczerze, prowadzimy gówniane życie, gównianych ludzi, którzy nie są przygotowani na takie mistyczne przeżycia i może nam to zrobić więcej złego niż dobrego. Wszystko jest zbyt szybkie, interesowne i oderwane od natury, żeby rytm naszego życia wyznaczały polowania, medytacje i płodzenie dzieci, dlatego jestem tolerancyjny wobec narkotyków, jednocześnie twierdząć, że to okropne bagno."

 

Czasami jeśli nic nie pomaga to człowiek jest na tyle zdesperowany ,że sam spróbuje.Badali LSD i najlepsze ,że ludzie którzy chorowali latami na depresje,lęki od urodzenia,wyleczyli się dzięki ciągom terapi na LSD która był przeprowadzana pod okiem psychoterapeuty.Ci psychoterapeuci byli specjalnie przeszkoleni.Po kilku terapiach każdy wychodził zdrowy.LSD i inne podobne środki to dobry katalizator do powrotu w dzieciństwo,sytuacji gdy narodził się lęk,strach.Samo w sobie hmm wydaje mi się ,że jednak nie pomoże.Chociaż kto wie ,sam się przymierzam ,na pewno kiedyś spróbuje.

Jeśli ktoś zażyje LSD, Psylocybine mając leki,depresje to na pewno będzie miał BAD TRIPA.Nie ma co się oszukiwać ,ale one są najbardziej pouczające,uzmysławiające nam dużo rzeczy.Są o wiele bardziej wartościowe niż zwykła bania.

"szczerze, prowadzimy gówniane życie, gównianych ludzi, którzy nie są przygotowani na takie mistyczne przeżycia" W eksperymencie grofa LSD zażywali zwykli ludzie,którzy nie medytowali,nie łączyli się z naturą.

 

7freuds nie znałem tej strony ,chwała Ci za to ! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3 wydaje mi się ,że środki typu changa,ayahuasca(tanio wychodzi) mają większy potencjał ,tylko ,że tutaj o benzo można zapomnieć.

Swoją drogą taki jednorazowy trip może zrobić więcej szkody niż pożytku co innego gdy się robi ciąg tripów.

Najlepiej gdyby obok ciebie jeszcze była osoba która ma jakieś pojęcie , student psychologi który potrafił pokierować całym tripem.

 

"Zawieszenie jak najbardziej istnieje, i nie chodzi o to, że ktoś się czymś uraczy i złapie go paraliż połowy ciała, ale ktoś zobaczy zbyt wiele, coś go przygniecie kilka razy mocniej niż na trzeźwo i siłą rzeczy ucieknie w sój własny świat, jak ktoś kto przeżył KL Auschwitz czy wojnę w Wietnamie i nie wytrzymał."

Duzo mówi się o tym ,że ludzie czasami się zawieszają ,ale nie słyszałem,nie czytałem z wiarygodnego zrodła ,aby do tego doszło.Według mnie to jest mit,który został bardzo dobrze rozpowszechniony dzięki medialnej nagonce.

 

"Może bym się przychylił do tego, że każdy powinien zjeść kwasa, żeby dowiedzieć się czegoś o sobie, jako terapię próbowali to chyba wykorzystać w latach 60., ale powiedzmy sobie szczerze, prowadzimy gówniane życie, gównianych ludzi, którzy nie są przygotowani na takie mistyczne przeżycia i może nam to zrobić więcej złego niż dobrego. Wszystko jest zbyt szybkie, interesowne i oderwane od natury, żeby rytm naszego życia wyznaczały polowania, medytacje i płodzenie dzieci, dlatego jestem tolerancyjny wobec narkotyków, jednocześnie twierdząć, że to okropne bagno."

 

Czasami jeśli nic nie pomaga to człowiek jest na tyle zdesperowany ,że sam spróbuje.Badali LSD i najlepsze ,że ludzie którzy chorowali latami na depresje,lęki od urodzenia,wyleczyli się dzięki ciągom terapi na LSD która był przeprowadzana pod okiem psychoterapeuty.Ci psychoterapeuci byli specjalnie przeszkoleni.Po kilku terapiach każdy wychodził zdrowy.LSD i inne podobne środki to dobry katalizator do powrotu w dzieciństwo,sytuacji gdy narodził się lęk,strach.Samo w sobie hmm wydaje mi się ,że jednak nie pomoże.Chociaż kto wie ,sam się przymierzam ,na pewno kiedyś spróbuje.

Jeśli ktoś zażyje LSD, Psylocybine mając leki,depresje to na pewno będzie miał BAD TRIPA.Nie ma co się oszukiwać ,ale one są najbardziej pouczające,uzmysławiające nam dużo rzeczy.Są o wiele bardziej wartościowe niż zwykła bania.

"szczerze, prowadzimy gówniane życie, gównianych ludzi, którzy nie są przygotowani na takie mistyczne przeżycia" W eksperymencie grofa LSD zażywali zwykli ludzie,którzy nie medytowali,nie łączyli się z naturą.

 

7freuds nie znałem tej strony ,chwała Ci za to ! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam Wam książkę "Moje trudne dziecko" Alberta Hoffmana, ojca LSD. Opisuje w niej historię i nietypowe okoliczności stworzenia kwasa i odkrycia jego niezwykłych właściwości, swoje i innych doświadczenia z tą substancją, a także o próbach wykorzystywania jej w psychiatrii i psychoterapii, dlaczego ostatecznie do tego nie doszło itd. Co więcej, gość zafascynował się ludzką psychiką i wpływem psychodelików na nią, poświęcił lata na badanie tej sfery a także eksperymenty z innymi substancjami, jak psylocybina, meskalina i inne. Wszystko to opisuje w tej książce, naprawdę warto ją zdobyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam Wam książkę "Moje trudne dziecko" Alberta Hoffmana, ojca LSD. Opisuje w niej historię i nietypowe okoliczności stworzenia kwasa i odkrycia jego niezwykłych właściwości, swoje i innych doświadczenia z tą substancją, a także o próbach wykorzystywania jej w psychiatrii i psychoterapii, dlaczego ostatecznie do tego nie doszło itd. Co więcej, gość zafascynował się ludzką psychiką i wpływem psychodelików na nią, poświęcił lata na badanie tej sfery a także eksperymenty z innymi substancjami, jak psylocybina, meskalina i inne. Wszystko to opisuje w tej książce, naprawdę warto ją zdobyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektóre odmiany psylocybinowych grzybów (np. Cubensis) można sobie wyhodować w domu, więc nie trzeba czekać do jesieni i skakać po łąkach.

 

-- So, 16 mar 2013, 15:55 --

 

depas, jak już jesteśmy przy literaturze to dodam do tego książki S. Grofa, szczególnie "Obszary nieświadomości", w której przedstawia szczegółowe raporty z badań, w których z powodzeniem wykorzystywano LSD w psychoterapii.

Timothy Leary tez fajnie pisał o doświadczeniach psychodelicznych, no i Aldous Huxley w "Drzwiach percepcji" opisuje eksperymenty z meskaliną (a osobiście uważam, że meskalina jest "najgłębsza" spośród wielu psychodelików, które próbowałem).

 

Chociaż z drugiej strony, opisywanie jak wygląda psychodeliczny trip komuś, kto nigdy tego nie zaznał, jest jak tłumaczenie niewidomemu od urodzenia co to są kolory :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×