Skocz do zawartości
Nerwica.com

Praca na etacie, pomocy!!


Luloo

Rekomendowane odpowiedzi

Piszę tutaj, mając nadzieję, że ktoś z Was może przeżył coś podobnego albo zna kogoś, kto miał podobnie i poradził sobie z tym. Mianowicie strasznie się męczę na etacie. Od dawna już nie mam pracy, staram się być freelancerką, ale sytuacja zmusza mnie do szukania innych rozwiązań. Niedawno odezwał się do mnie potencjalny pracodawca i zaproponował rozmowę. To klasyczna praca na etacie, 8 h przed monitorem. Z jednej strony cieszę się, bo wiadomo, jak przygnębiające jest bycie na bezrobociu. Z drugiej jestem przerażona. Już parę razy wcześniej pracowałam w podobnym miejscu i nie mogłam tego znieść. Rezygnowałam błyskawicznie, a to były dość prestiżowe miejsca, ja zaś jestem osobą ambitną. Moja reakcja zaskoczyła mnie samą.

W pracy przeszkadza mi niesamowicie to, że każdy dzień wygląda podobnie, muszę wstać o tej samej wczesnej porze i późno wrócić. Między jednym dniem a drugim czuję dosłownie panikę. Nie umiem w żaden sposób odpocząć. Nie chcę oglądać codziennie tych ludzi, odrzuca mnie rutyna i ciągle to samo miejsce pracy. Dostaję histerii na myśl o tym, że aby się utrzymać, muszę się jakoś do tego przyzwyczaić. O wstaniu wcześnie następnego dnia myślę z nietypowym obrzydzeniem i lękiem, który wiąże się jakoś z tym, iż każdy dzień wygląda tak samo. Nie chodzi mi o pracę, jaką wykonuję i wyzwania, zawsze były one zmienne. Współpracowałam zwykle z bardzo sympatycznymi ludźmi. Odrzuca mnie jednak i męczy ta rutyna, czuję się, jakby to było jakieś więzienie. Próbowałam ćwiczeń relaksacyjnych (choć trudno mi się do nich wówczas zmobilizować), ziółek, psychoterapii, jednak to odczucie pozostaje wciąż tak silne.

Dlaczego piszę akurat na Waszym forum, otóż w przeszłości kilkakrotnie cierpiałam na depresje połączone z lękiem, mam zdiagnozowane ADHD z nadpobudliwością i impulsywnością, psychiatrzy sugerują też ChAD II. Ja jednak nie jestem co do tego przekonana, nie miałam nigdy jakichś wielkich problemów z funkcjonowaniem. Natomiast od dzieciństwa towarzyszą mi różne lęki i objawy z nimi związane: GAD, umiarkowane OCD, przez dłuugi czas derealizacja i depersonalizacja. W dzieciństwie miałam też od czasu do czasu lęki separacyjne. Zaczęłam nawet myśleć, że te problemy z pracą są jakoś z tym lękiem separacyjnym powiązane, po tak długo przebywam poza domem, a często potrzebuję odseparować się, odpocząć w samotności. Od ponad roku jednak nie mam depresji ani jakichś szczególnych objawów lękowych, moje problemy pojawiają się w pracy.

 

Jeśli ktoś z Was ma konkretne pomysły, jak można temu zaradzić, to proszę, pomóżcie :<

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piszę tutaj, mając nadzieję, że ktoś z Was może przeżył coś podobnego albo zna kogoś, kto miał podobnie i poradził sobie z tym. Mianowicie strasznie się męczę na etacie. Od dawna już nie mam pracy, staram się być freelancerką, ale sytuacja zmusza mnie do szukania innych rozwiązań. Niedawno odezwał się do mnie potencjalny pracodawca i zaproponował rozmowę. To klasyczna praca na etacie, 8 h przed monitorem. Z jednej strony cieszę się, bo wiadomo, jak przygnębiające jest bycie na bezrobociu. Z drugiej jestem przerażona. Już parę razy wcześniej pracowałam w podobnym miejscu i nie mogłam tego znieść. Rezygnowałam błyskawicznie, a to były dość prestiżowe miejsca, ja zaś jestem osobą ambitną. Moja reakcja zaskoczyła mnie samą.

W pracy przeszkadza mi niesamowicie to, że każdy dzień wygląda podobnie, muszę wstać o tej samej wczesnej porze i późno wrócić. Między jednym dniem a drugim czuję dosłownie panikę. Nie umiem w żaden sposób odpocząć. Nie chcę oglądać codziennie tych ludzi, odrzuca mnie rutyna i ciągle to samo miejsce pracy. Dostaję histerii na myśl o tym, że aby się utrzymać, muszę się jakoś do tego przyzwyczaić. O wstaniu wcześnie następnego dnia myślę z nietypowym obrzydzeniem i lękiem, który wiąże się jakoś z tym, iż każdy dzień wygląda tak samo. Nie chodzi mi o pracę, jaką wykonuję i wyzwania, zawsze były one zmienne. Współpracowałam zwykle z bardzo sympatycznymi ludźmi. Odrzuca mnie jednak i męczy ta rutyna, czuję się, jakby to było jakieś więzienie. Próbowałam ćwiczeń relaksacyjnych (choć trudno mi się do nich wówczas zmobilizować), ziółek, psychoterapii, jednak to odczucie pozostaje wciąż tak silne.

Dlaczego piszę akurat na Waszym forum, otóż w przeszłości kilkakrotnie cierpiałam na depresje połączone z lękiem, mam zdiagnozowane ADHD z nadpobudliwością i impulsywnością, psychiatrzy sugerują też ChAD II. Ja jednak nie jestem co do tego przekonana, nie miałam nigdy jakichś wielkich problemów z funkcjonowaniem. Natomiast od dzieciństwa towarzyszą mi różne lęki i objawy z nimi związane: GAD, umiarkowane OCD, przez dłuugi czas derealizacja i depersonalizacja. W dzieciństwie miałam też od czasu do czasu lęki separacyjne. Zaczęłam nawet myśleć, że te problemy z pracą są jakoś z tym lękiem separacyjnym powiązane, po tak długo przebywam poza domem, a często potrzebuję odseparować się, odpocząć w samotności. Od ponad roku jednak nie mam depresji ani jakichś szczególnych objawów lękowych, moje problemy pojawiają się w pracy.

 

Jeśli ktoś z Was ma konkretne pomysły, jak można temu zaradzić, to proszę, pomóżcie :<

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj

A ile czas u próbowałaś psychoterapii? Leczysz się stale chociaż u psychiatry?

Mi kiedy praca (też przy komputerze) się dłużyła to brałem ze sobą słuchawki i włączałem sobie muzykę. Ewentualnie robiłem sobie przerwy co jakieś 2 godz.

Mnie też z czasem zaczęło męczyć to ciągłe siedzenie w miejscu. Kiedy skończyłem pracę (łączyłem pracę na pół etatu ze studiami) to odetchnąłem z ulgą bo było to dla mnie strasznie męczące.

Czy ta praca nie kojarzy ci się jakoś z domem? Też mam skojarzenie z więzieniem i nie wiem dlaczego myślami przywołuje sobie dom.

W zasadzie poza tym nieprzyjemnym uczuciem czy zmęczeniem które czasami mi towarzyszyło to lubiłem swoją pracę. Jak pracuję sam w domu to często robię sobie przerwy albo zajmuję się akurat czym innym, a tam rzeczywiście cały czas to samo. Jakoś jednak się przyzwyczaiłem. Mam zamiar wrócić do niej w kwietniu (będzie ciężko, bo jeszcze studia).

Nie za bardzo potrafię ci odpowiedzieć na twoje przypadłości. Powinnaś być pod opieką specjalisty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj

A ile czas u próbowałaś psychoterapii? Leczysz się stale chociaż u psychiatry?

Mi kiedy praca (też przy komputerze) się dłużyła to brałem ze sobą słuchawki i włączałem sobie muzykę. Ewentualnie robiłem sobie przerwy co jakieś 2 godz.

Mnie też z czasem zaczęło męczyć to ciągłe siedzenie w miejscu. Kiedy skończyłem pracę (łączyłem pracę na pół etatu ze studiami) to odetchnąłem z ulgą bo było to dla mnie strasznie męczące.

Czy ta praca nie kojarzy ci się jakoś z domem? Też mam skojarzenie z więzieniem i nie wiem dlaczego myślami przywołuje sobie dom.

W zasadzie poza tym nieprzyjemnym uczuciem czy zmęczeniem które czasami mi towarzyszyło to lubiłem swoją pracę. Jak pracuję sam w domu to często robię sobie przerwy albo zajmuję się akurat czym innym, a tam rzeczywiście cały czas to samo. Jakoś jednak się przyzwyczaiłem. Mam zamiar wrócić do niej w kwietniu (będzie ciężko, bo jeszcze studia).

Nie za bardzo potrafię ci odpowiedzieć na twoje przypadłości. Powinnaś być pod opieką specjalisty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

wydaję mi się, że wiem o czym piszesz. Też mam problem wysiedzeniem w pracy na etacie...bite 8h to dla mnie niemożliwe. Zanim zaczęłam chorować, pracowałam po 5h ale i tak wydawało mi się to niedowytrzymania... Myślę, że praca była jednym z powodów wystąpienia depresji...

W swoim życiu pracowałam/stażowałam w wielu ciekawych/prestiżowych miejscach. Praktycznie z każdego "uciekałam" przed czasem, zamykając tym samym drzwi na przyszłość w tym miejscu. Zawsze towarzyszy mi uczucie, że będąc w tym jednym konkretnym miejscu [pracy, studia, itp] coś TRACĘ, coś mi UCIEKA. Chciałabym automatycznie przenosić się tam gdzie coś się dzieje. Czujesz coś takiego? Jak Twoje kontakty z ludźmi? Czy masz jakieś problemy we wchodzeniu w stałe relacje/związki/przyjaźnie???

 

Bardzo ciekawe jest to co napisałaś o lęku separacyjnym. Nigdy o tym nie myślałam. Zazwyczaj chętnie uciekałam z domu, do znajomych, szkoły, pracy... a teraz trochę utkwiłam w domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

wydaję mi się, że wiem o czym piszesz. Też mam problem wysiedzeniem w pracy na etacie...bite 8h to dla mnie niemożliwe. Zanim zaczęłam chorować, pracowałam po 5h ale i tak wydawało mi się to niedowytrzymania... Myślę, że praca była jednym z powodów wystąpienia depresji...

W swoim życiu pracowałam/stażowałam w wielu ciekawych/prestiżowych miejscach. Praktycznie z każdego "uciekałam" przed czasem, zamykając tym samym drzwi na przyszłość w tym miejscu. Zawsze towarzyszy mi uczucie, że będąc w tym jednym konkretnym miejscu [pracy, studia, itp] coś TRACĘ, coś mi UCIEKA. Chciałabym automatycznie przenosić się tam gdzie coś się dzieje. Czujesz coś takiego? Jak Twoje kontakty z ludźmi? Czy masz jakieś problemy we wchodzeniu w stałe relacje/związki/przyjaźnie???

 

Bardzo ciekawe jest to co napisałaś o lęku separacyjnym. Nigdy o tym nie myślałam. Zazwyczaj chętnie uciekałam z domu, do znajomych, szkoły, pracy... a teraz trochę utkwiłam w domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za Wasze opinie,

 

vifi, ja też w zasadzie lubiłam to, czym się zajmowałam. A jednak kojarzyło mi się to z więzieniem przez tę rutynę i być może to, że ktoś inny mówi, co mam robić, nie wiem...

 

 

niestety,

no, właśnie ja też stale uciekam. Również czuję, że coś tracę - nawet, gdybym miała w tym czasie siedzieć w domu i się nudzić, czuję się tak, jakbym wówczas miała możliwość zająć się czymś, na co mam akurat ochotę albo co uważam za bardziej ciekawe w danym momencie. Dziwne jest to, że nie mam problemów z kontaktami i bliższymi relacjami, no, wyjąwszy moją emocjonalną intensywność, jaka dla niektórych może być trudna... Ale jestem w pięcioletnim związku i jest ok, nie mam też problemów z poznawaniem ludzi, wręcz przeciwnie, uwielbiam poznawać nowe osoby, choć niestety szybko się męczę w towarzystwie :(

Kiedy pierwszy raz pracowałam na etacie dostałam mega referencje, ale ledwo tam wytrzymałam parę miesięcy, po czym wpadłam w histerię (hipomanię właściwie) i zaczęłam gorączkowo wymyślać pomysły na biznes. Zrozumiałam, że praca na etacie nie jest dla mnie. A jednak nie dam rady obecnie wyżyć z własnego biznesu, płacąc podatki. W tej pracy nikt by nie powiedział, że coś mi nie pasi, byłam arcykomunikatywna, więc nikt by się nie zorientował, gdyby nie ściągnięte na mój pulpit setki książek o giełdzie i forexie.

Pomyślałam o lęku separacyjnym, bo to można ponoć dostać nagle w każdym wieku, ale jako zaburzenie u dorosłych zostało uznane dopiero w latach 90tych, więc jest mało info na temat.

Ja podczas studiów ciągle byłam poza domem, jak nie na zajęciach nawet dodatkowych, to na imprezach, tańcach, etc. Więc nie wiem, co się dzieje :(

Ten niepokój separacyjny głównie dotyczy osób, ale może też i miejsca. Ja jak nie mogę wrócić do domu, kiedy chcę, czuję dziwną niewygodę.

A poradziłaś sobie z tym jakoś? Z tym nie wytrzymywaniem w pracy?

 

linka, zazdroszczę :) Kiedy od początku do końca sama mogę zaplanować dzień następny, to mi się całkiem podoba, ale nie, kiedy czuję presję, że muszę być w miejscu pracy 8h.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za Wasze opinie,

 

vifi, ja też w zasadzie lubiłam to, czym się zajmowałam. A jednak kojarzyło mi się to z więzieniem przez tę rutynę i być może to, że ktoś inny mówi, co mam robić, nie wiem...

 

 

niestety,

no, właśnie ja też stale uciekam. Również czuję, że coś tracę - nawet, gdybym miała w tym czasie siedzieć w domu i się nudzić, czuję się tak, jakbym wówczas miała możliwość zająć się czymś, na co mam akurat ochotę albo co uważam za bardziej ciekawe w danym momencie. Dziwne jest to, że nie mam problemów z kontaktami i bliższymi relacjami, no, wyjąwszy moją emocjonalną intensywność, jaka dla niektórych może być trudna... Ale jestem w pięcioletnim związku i jest ok, nie mam też problemów z poznawaniem ludzi, wręcz przeciwnie, uwielbiam poznawać nowe osoby, choć niestety szybko się męczę w towarzystwie :(

Kiedy pierwszy raz pracowałam na etacie dostałam mega referencje, ale ledwo tam wytrzymałam parę miesięcy, po czym wpadłam w histerię (hipomanię właściwie) i zaczęłam gorączkowo wymyślać pomysły na biznes. Zrozumiałam, że praca na etacie nie jest dla mnie. A jednak nie dam rady obecnie wyżyć z własnego biznesu, płacąc podatki. W tej pracy nikt by nie powiedział, że coś mi nie pasi, byłam arcykomunikatywna, więc nikt by się nie zorientował, gdyby nie ściągnięte na mój pulpit setki książek o giełdzie i forexie.

Pomyślałam o lęku separacyjnym, bo to można ponoć dostać nagle w każdym wieku, ale jako zaburzenie u dorosłych zostało uznane dopiero w latach 90tych, więc jest mało info na temat.

Ja podczas studiów ciągle byłam poza domem, jak nie na zajęciach nawet dodatkowych, to na imprezach, tańcach, etc. Więc nie wiem, co się dzieje :(

Ten niepokój separacyjny głównie dotyczy osób, ale może też i miejsca. Ja jak nie mogę wrócić do domu, kiedy chcę, czuję dziwną niewygodę.

A poradziłaś sobie z tym jakoś? Z tym nie wytrzymywaniem w pracy?

 

linka, zazdroszczę :) Kiedy od początku do końca sama mogę zaplanować dzień następny, to mi się całkiem podoba, ale nie, kiedy czuję presję, że muszę być w miejscu pracy 8h.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luloo, zmieniłam słowo z MUSZĘ na CHCĘ :smile:

Bo pomijając całą otoczkę, o której piszesz - pracę samą w sobie lubisz? Dobrze zrozumiałam?

Więc może trzeba zacząć starać się myśleć inaczej. Trzeba znaleźć coś dobrego, choć jedną rzecz w momencie którego nienawidzisz. Jak rano wstaję, to jest kara bo jestem śpiochem - ale staję przed lustrem i zaczynam afirmacje - będzie dobry dzień, stanie się coś fajnego, coś innego - coś na co warto czekać. Puszczam ulubioną muzykę i cały rytuał. Gdy idę do pracy włączam książkę na audiobooku - robię to tylko gdy idę do pracy i wracam - więc jakby na to nie patrzeć czekam na tą chwilę :smile: W pracy ograniczam do minimum myślenie o sobie, u mnie to łatwe, bo ledwo mam czas na jedzenie i sikanie ;) a pracę samą w sobie lubię i myślę o tym jak sobie umilę dzień jak wrócę, cokolwiek, fajny film, jedzenie, kąpiel z pianką, spacer - i takie maleńkie rzeczy mnie napędzają.....

 

Pewnie, każdy ma gorsze i lepsze momenty, nie chodzę cały dzień uśmiechnięta jak głupek ;) ale trzeba się czegoś trzymać :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luloo, zmieniłam słowo z MUSZĘ na CHCĘ :smile:

Bo pomijając całą otoczkę, o której piszesz - pracę samą w sobie lubisz? Dobrze zrozumiałam?

Więc może trzeba zacząć starać się myśleć inaczej. Trzeba znaleźć coś dobrego, choć jedną rzecz w momencie którego nienawidzisz. Jak rano wstaję, to jest kara bo jestem śpiochem - ale staję przed lustrem i zaczynam afirmacje - będzie dobry dzień, stanie się coś fajnego, coś innego - coś na co warto czekać. Puszczam ulubioną muzykę i cały rytuał. Gdy idę do pracy włączam książkę na audiobooku - robię to tylko gdy idę do pracy i wracam - więc jakby na to nie patrzeć czekam na tą chwilę :smile: W pracy ograniczam do minimum myślenie o sobie, u mnie to łatwe, bo ledwo mam czas na jedzenie i sikanie ;) a pracę samą w sobie lubię i myślę o tym jak sobie umilę dzień jak wrócę, cokolwiek, fajny film, jedzenie, kąpiel z pianką, spacer - i takie maleńkie rzeczy mnie napędzają.....

 

Pewnie, każdy ma gorsze i lepsze momenty, nie chodzę cały dzień uśmiechnięta jak głupek ;) ale trzeba się czegoś trzymać :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Linka brzmisz tak optymistycznie, że aż i ja mam ochotę się zastosować :)

 

Luloo Ja nie potrafię wytrzymać dłużej w związku, chyba działa tu lęk przed stratą [czy właśnie lęk separacyjny]. Nawiązywać nowych powierzchwonych znajomości mogę wiele, ale żeby zaufać, być bliżej to trudne. Co ciekawe też męczę się w towarzystwie szybko... Aż mam do siebie pretensję, że tak bardzo chcialam wyjść do ludzi, iść na imprezę, a później tak bardzo chcę, zeby już być sama.

W jakiej branży pracujesz? Co jest najtrudniejsze, samo pozostawanie poza domem?

W mojej dosyć trudno o własną, oryginalną firme/biznes. Nie poradziłam sobie z tym narazie [w sensie z praca na etacie] Czasami chciałabym znaleźć szybko jakąś pracę, żeby etat dawał mi poczucie bezpieczeństwa i stabilności, a z drugiej strony kompletnie nie wiem czego chcę [a rok temu zanim zaczęła się depresja miałam wyznaczone dalsze plany i cele] mogę wybrać studia podyplomowe, kursy, staże, ale to wszystko tylko zapychanie czarnej dziury, która się u mnie pojawiła...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Linka brzmisz tak optymistycznie, że aż i ja mam ochotę się zastosować :)

 

Luloo Ja nie potrafię wytrzymać dłużej w związku, chyba działa tu lęk przed stratą [czy właśnie lęk separacyjny]. Nawiązywać nowych powierzchwonych znajomości mogę wiele, ale żeby zaufać, być bliżej to trudne. Co ciekawe też męczę się w towarzystwie szybko... Aż mam do siebie pretensję, że tak bardzo chcialam wyjść do ludzi, iść na imprezę, a później tak bardzo chcę, zeby już być sama.

W jakiej branży pracujesz? Co jest najtrudniejsze, samo pozostawanie poza domem?

W mojej dosyć trudno o własną, oryginalną firme/biznes. Nie poradziłam sobie z tym narazie [w sensie z praca na etacie] Czasami chciałabym znaleźć szybko jakąś pracę, żeby etat dawał mi poczucie bezpieczeństwa i stabilności, a z drugiej strony kompletnie nie wiem czego chcę [a rok temu zanim zaczęła się depresja miałam wyznaczone dalsze plany i cele] mogę wybrać studia podyplomowe, kursy, staże, ale to wszystko tylko zapychanie czarnej dziury, która się u mnie pojawiła...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Linka, to rzeczywiście brzmi pozytywnie :)

Próbowałam z różnymi "umilaczami" i drobnymi nagrodami, jednak moje zmęczenie i napięcie były tak duże, że te rzeczy po prostu nie działały. To była ciągła walka o to, by wstać z łóżka i wytrwać w pracy. Sama praca była dla mnie raz ok, nawet pasjonująca, a innym razem dziwiłam się, jak mogę zajmować się czymś tak nieistotnym.

 

 

niestety,

pracowałam w agencjach reklamowych. Miałam podobnie z tą "czarną dziurą". U mnie przez wiele lat pojawiała się tęsknota za czymś innym. Cokolwiek bym nie robiła, to w końcu nie wydawało się miejsce dla mnie. Jestem jakaś paradoksalna, wrażliwa na bodźce i lękliwa przy jednoczesnym zamiłowaniu do bodźców silnych. Ludzie w pracy oceniają mnie powierzchownie, widzą tylko, że jestem otwarta na doświadczenia, a nie widzą, jak się tymi doświadczeniami męczę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Linka, to rzeczywiście brzmi pozytywnie :)

Próbowałam z różnymi "umilaczami" i drobnymi nagrodami, jednak moje zmęczenie i napięcie były tak duże, że te rzeczy po prostu nie działały. To była ciągła walka o to, by wstać z łóżka i wytrwać w pracy. Sama praca była dla mnie raz ok, nawet pasjonująca, a innym razem dziwiłam się, jak mogę zajmować się czymś tak nieistotnym.

 

 

niestety,

pracowałam w agencjach reklamowych. Miałam podobnie z tą "czarną dziurą". U mnie przez wiele lat pojawiała się tęsknota za czymś innym. Cokolwiek bym nie robiła, to w końcu nie wydawało się miejsce dla mnie. Jestem jakaś paradoksalna, wrażliwa na bodźce i lękliwa przy jednoczesnym zamiłowaniu do bodźców silnych. Ludzie w pracy oceniają mnie powierzchownie, widzą tylko, że jestem otwarta na doświadczenia, a nie widzą, jak się tymi doświadczeniami męczę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam przeciwnie- panicznie boję się zmian, nowych zadań, nie odnajduję siew tym :( a większość prac właśnie taka jest- albo muszę jeździć w nieznane rejony, albo co chwilę mi zlecają co innego- więc zazdroszczę Ci bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam przeciwnie- panicznie boję się zmian, nowych zadań, nie odnajduję siew tym :( a większość prac właśnie taka jest- albo muszę jeździć w nieznane rejony, albo co chwilę mi zlecają co innego- więc zazdroszczę Ci bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Praca na etacie jest do dupy. To znaczy nadaje się dla ludzi typu farmerskiego, którzy są rasowo przeznaczeni do orania pola od zmierzchu do świtu. Dla Ludzi przeznaczonych do zadań wyższych czy też do trybu życia łowcy zbieracza zawsze będzie męczarnią.

 

Mam to szczęście, że jak pracuję to zwykle w domu i mogę prowadzić tryb życia w którym praca jest poprzeplatana z prawdziwym życiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Praca na etacie jest do dupy. To znaczy nadaje się dla ludzi typu farmerskiego, którzy są rasowo przeznaczeni do orania pola od zmierzchu do świtu. Dla Ludzi przeznaczonych do zadań wyższych czy też do trybu życia łowcy zbieracza zawsze będzie męczarnią.

 

Mam to szczęście, że jak pracuję to zwykle w domu i mogę prowadzić tryb życia w którym praca jest poprzeplatana z prawdziwym życiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam przeciwnie- panicznie boję się zmian, nowych zadań, nie odnajduję siew tym :( a większość prac właśnie taka jest- albo muszę jeździć w nieznane rejony, albo co chwilę mi zlecają co innego- więc zazdroszczę Ci bardzo.

 

-- 09 mar 2013, 23:17 --

 

Mikro, współczuję. Mam inaczej (choć nie wiem, jak by to było, gdyby ktoś kazał mi ciągle jeździć w nieznane rejony, bez wcześniejszego uprzedzenia i mojej decyzji chyba by się nie podobało), ale wiem, jak to jest, kiedy nie pasuje do danej osoby rodzaj wykonywanej pracy. A obecne realia na rynku raczej nie ułatwiają negocjacji z szefem, żeby się np. z kimś zamienić na pracę w biurze - w Twoim przypadku, jak sądzę - albo, jak ja bym wolała, pracować całkowicie zdalnie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam przeciwnie- panicznie boję się zmian, nowych zadań, nie odnajduję siew tym :( a większość prac właśnie taka jest- albo muszę jeździć w nieznane rejony, albo co chwilę mi zlecają co innego- więc zazdroszczę Ci bardzo.

 

-- 09 mar 2013, 23:17 --

 

Mikro, współczuję. Mam inaczej (choć nie wiem, jak by to było, gdyby ktoś kazał mi ciągle jeździć w nieznane rejony, bez wcześniejszego uprzedzenia i mojej decyzji chyba by się nie podobało), ale wiem, jak to jest, kiedy nie pasuje do danej osoby rodzaj wykonywanej pracy. A obecne realia na rynku raczej nie ułatwiają negocjacji z szefem, żeby się np. z kimś zamienić na pracę w biurze - w Twoim przypadku, jak sądzę - albo, jak ja bym wolała, pracować całkowicie zdalnie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Praca na etacie jest do dupy. To znaczy nadaje się dla ludzi typu farmerskiego, którzy są rasowo przeznaczeni do orania pola od zmierzchu do świtu. Dla Ludzi przeznaczonych do zadań wyższych czy też do trybu życia łowcy zbieracza zawsze będzie męczarnią.

 

Mam to szczęście, że jak pracuję to zwykle w domu i mogę prowadzić tryb życia w którym praca jest poprzeplatana z prawdziwym życiem.

 

No, racja jak widać na przykładzie tak wybitnie brackich wypowiedzi nadajesz się do pracy wyłącznie w domu, sam bo z ludźmi nie dałbyś sobie rady ...... i pomyśl następnym razem i okaż trochę szacunku, bo gdyby nie ci ludzie od zadań niższych to byś srał pod siebie, za przeproszeniem bo nikt by ci kanalizacji nie założył nie mówiąc o milionie innych rzeczy......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Praca na etacie jest do dupy. To znaczy nadaje się dla ludzi typu farmerskiego, którzy są rasowo przeznaczeni do orania pola od zmierzchu do świtu. Dla Ludzi przeznaczonych do zadań wyższych czy też do trybu życia łowcy zbieracza zawsze będzie męczarnią.

 

Mam to szczęście, że jak pracuję to zwykle w domu i mogę prowadzić tryb życia w którym praca jest poprzeplatana z prawdziwym życiem.

 

No, racja jak widać na przykładzie tak wybitnie brackich wypowiedzi nadajesz się do pracy wyłącznie w domu, sam bo z ludźmi nie dałbyś sobie rady ...... i pomyśl następnym razem i okaż trochę szacunku, bo gdyby nie ci ludzie od zadań niższych to byś srał pod siebie, za przeproszeniem bo nikt by ci kanalizacji nie założył nie mówiąc o milionie innych rzeczy......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakbym czytała o sobie sprzed 3 lat... zaczęłam pracę w korporacji, co było dla mnie bardzo trudne. Wtedy ciężko było cokolwiek znaleźć i ta praca wydawała się szczytem marzeń. Ja niestety czułam się fatalnie psychicznie- jak w wiezieniu codziennie do 17 30, praca była trudna i zwyczajnie nie miałam wyników. Wtedy myślałam, że w żadnej innej pracy się nie odnajdę, że nie będę w życiu pracować, było mi tak źle :/ Moim jedynym marzeniem był powrót do domu oraz weekend. Wtedy miałam najsilniejszy objaw depresji w moim życiu. Przestałam o siebie dbać, przytyłam, nie chciało mi się ładnie ubrać, miałam napady jedzenia wieczorami. Czułam się gorsza od osób, ktore radziły sobie w tej korporacji, bałam się, że nigdy na siebie nie zarobię. Gdyby nie rozpoczęta psychoterapia i pomoc Rodziców, nie wiem jak bym skończyła. Nie miałam żadnych pozytywnych wizji na temat mojej przyszłości. Na moje szczęscie, korporacja nie przedłużyła mi umowy. Choć na początku było to dla mnie porażką, dzisiaj wiem, że to sprawiło, że dzisiaj uwielbiam moją obecną pracę. Zmieniłam branżę, skończyłam drugie studia, zaczęłam dostawać wiele propozycji. Obecnie nie wyobrażam sobie funkcjonować bez mojej pracy, nawet gdy jestem na nogach 10h dziennie, czuję dużo energii. Gdybym 3 lata temu, przeczytała tego posta, nigdy nie uwierzyłabym, że to o mnie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×