Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

hmm... moja nerewic uderzyla w 2003 (jesli dobrze pamietam), po pierwszym roku studiow... teraz wiem, ze wczesniej mialam epizody nerwicowe, ale wtedy nie wiedzialam co to i "z czym to sie je".

mnie nerwica wiele nauczyla... po pierwsze wrszcie dostarlo do mnie, ze nie jestem malym dzieckiem za ktore czasem uwazaja mnie moi rodzice trzymajac mnie przez wiele lat pod kloszem... wydaje mi sie ze dopiero przezywam swoj okres dojrzalosci, dopiero teraz majac 23 lata staje sie osoba dorosla... w jakims sensie za to jestem "jej" wdzieczna...

nauczylam sie zauwazac wiele rzeczy, mam inny poglad na swiat...

jakbym miala do wyboru zycie bez nerwicy lub z nerwica to napewno wybralabym to pierwsze, tylko jakie wtedy by bylo moje zycie?? kim bym byla??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to i tak dobrze ze cos robisz... ja po tym jak zachorowalam wogole nic nie robilam... bywalo tak, ze od pobudki lezalam w lozku ogladajac tv i myslac czemu mnie ktos tak skrzywidzil. musialam zmienic studia na zaoczne, przez rok nie pracowalam... najpierw nic nie moglam, nawet ranop sniadania nie moglam zjesc bo mnie mdlilo... moje wychodzenie na dwor wiazalo sie tylko z 3 spacerami z psem w ciagu dnia... to byl koszmar i najgorsze co mozna bylo zrobic - siedziec w domu. prze bardzo dlugi czas z nikim sie nie spotykalam, nie mialam kontaktu ze znajomymi, jak juz mi sie udalo gdzies wyjsc to tylko z rodzicami, a i tak bylam cala spocona i nogi jak z waty, mdlilo mnie...

po roku, kiedy w miare doszlam do siebie bylam juz tak znudzona, ze nawet do kompa mi sie nie chcialo podejsc... poszlam do pracy, nie musialam, ale cxhcialam... wtedy sie wszystko zmienilo... drugi nawrot spowodowal, ze musialam isc na urlop, ale tym razem po miesiacu bylo normalnie...

w sumie nie wiem co jest najlepsze na "nicnierobienie"... mi pomogla w walce z lekami praca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja siedzialam w domu kiedy mialam silne lęki i dusznosci , wtedy zle sie czulam w otoczeniu poza domeme no i wowczas siedzialam tylko przed komputerem lub czytalam ksiazki, wstawalam rano i kladlam sie spac - doslownie nic nie robilam- teraz gdy staram sie wychodzic jest lepiej ale wiem ze jeszcze nadejdzie znow ten czas gdy bede tylko siedziec w domu !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim!

 

Po długiej przerwie u mnie znowu powraca jakieś g****o, ale nie wiem jeszcze za bardzo, co to jest. Chyba jakaś depresja połączona z nerwicą zarazem. Miałam rok w sumie spokoju. Te objawy, które miałam zeszłego roku we wrześniu minęły tzn. nie mogłam spać, jeść, pić, bo czułam ogólnie straszną gulę w gardle i tak mnie ściskało za gardło jak nie wiem, ale to już przeszłość, to minęło. Do tej pory miałam z tym spokój .

 

Jedyne co mi się teraz nowego pojawiło z objawów to to, że mogę zachorować na raka albo na jakąś straszną chorobę i że umrę. Tego sie najbardziej boję. Mam przez to straszne schizy; mam takie dni, że normalnie jest fajnie, a mam takie ze normalnie mam tak straszne myśli, że nie da sie tego opisać .

 

Teraz np. siedzę w domu i ryczę, bo mój mąż ma taką pracę, że jeździ lorą (to jest takie auto, które przewozi samochody) i mój mąż jeździ z tymi autami zagranice i nie ma go cały tydzień w domu. Jest tylko w weekend.

 

Rozmawiałam z nim ostatnio jak mi ciężko bez niego, jak bardzo bym chciała, żeby zmienił pracę na taką, żeby był codziennie w domu.

Tak jak kiedyś pracował - był codziennie - i było zupełnie inaczej. Po prostu byliśmy rodziną.

 

Strasznie mi go brakuje i nie wiem czy mój stan, w którym właśnie jestem, nie jest spowodowany tym, że mój mąż zmienił pracę. Po prostu strasznie mi go brak, potrzebuję go, a jego nie ma. Dlatego właśnie teraz czuje, że znów mnie coś łapie...

 

Zaczynam znowu schizować, że coś mi sie stanie, że na coś zachoruje, że jak umrę, to mój mąż za jakiś czas znowu się z kimś ożeni i takie mi tam chodzą myśli po głowie...

 

Wiem, że to straszne, ale to samo mi nachodzi. Chodzi mi tu głównie o te myśli. Teraz to jestem tak potwornie załamana. Siedzę w domu i ryczę. Mam dwójkę dzieci: 11 lat i 3 latka - 2 chlopców. Oni są dla mnie najważniejsi, ale potrzebuje męża. Teraz to jeszcze mam takie myśli, że jak będę taka załamana - będę jakby w takiej depresji... Jestem strasznie załamana psychicznie to, że rzeczywiście jeszcze popadnę w jakąś chorobę.

 

Pomóżcie!!!

 

Czekam na posty.

 

 

Jeżeli pisownia sprawia trudności, to polecamy starego dobrego Worda w celu sprawdzenia poprawności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem od razu jak jest mam stwierdzone następujące choroby :

- Porażenie mózgowe

- Padaczka

- Zespół Jelita Drażliwego

- Zespół Barlowa

 

Biorę następujące leki :

- Tegretol

- Coaxil

- Duspatalin

 

Miałęm robiny rezonans w czerwcu 2005 roku i tam były blizny glejowe i cos tam jeszcze w każdym będz razie nie rak czy coś strasznego. Badania krwi są książkowe. Moje pytanie brzmi : Czy następujące objawy mogą wskazywać na jakąś poważna chorobę :

 

- ból głowy (słaby, nie mający stalego charakteru)

- uczucie jakby mi ktoś rozpalil ognisko pod czaszką ( po lewej stronie, jak sie pojawi to jest silne, ale nie ma stałego charakteru)

- drętwienie kończyn

- mrowienie kończyn

- drżenie kończyn

- czasami jest mi niedobrze

- czasami piszczenie w uszach

- napadowy lęk przed śmiercią/rakiem

- walenie serca

- zimne dłonie i stopy

 

Powiedzcie mi czy to jest związane z moimi chorobami, które już mam i czy jak mi robili ten rezonans w 2005 roku i nic poważniejszego nie wszystko i mam wszystkie wyniki w normie to nie mam się czego obawiać ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja powiem tak :

od padaczki - nie ma takich objawow ,

od jelita drazliwego - tez nie ma takich objawow jak wymieniles ,

od zespolu Barlowa - mozesz miec tylko kolatanie serca !!

 

reszta dolegliowsci pasuje do typowych objawow nerwicy ale nie mnie tpo oceniac bo lekarzem nie jestem!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poczytałam sobie od razu o chorobach, które wymieniłeś. Zgadzam się z moimi poprzedniczkami. Powinieneś skonsultować to z lekarzem. Jeśli to nerwica (a w przypadku chorób, na które cierpisz, wcale bym się nie zdziwiła) to jakaś terapia by się przydała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja taka jestem odkąd pamiętam. Inna. I wcale mi to nie przeszkadza. Nawet to lubię. Oczywiście, zdarzają się momenty zwątpienia, może mam ich więcej niż inni, ale też mam podstawy ku temu: nerwica, depresja, ptsd. Ja też nauczyłam się z tym żyć. Myślę, że idzie mi całkiem dobrze. Jak na moją przeszłość, jestem szczęśliwa. Ale doceniam to dopiero od dwóch lat. Nie od momentu wyjścia ze szpitala psychiatrycznego, wyleczenia się z anoreksji, a od momentu podjęcia pracy. Praca moja ma szczególny charakter. Codziennie stykam się z wielkimi nieszczęściami zwyczajnych ludzi, w dodatku dzieci. Gdy widzę, jak ich cieszy każdy dzień...

Jestem tego samego zdania co Ty CIALO liceum DUSZA muzeum

nerwica to ani znk ani kara, tylko jakis tam dar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bethi

ujelas to dokladnie tak, jak ja tego nieumialam.....

po czasie, kiedy nerwica niedaje nam zyc, kiedy wydaje nam sie, ze swiat sie konczy, to w koncu nadchodzi moment, kiedy zaczynamy to doceniac, patrzec na te chorobe z innej perspektywy. mysle, ze to jest wlasnie nauczenie sie z "tym" zycia. oczywiscie zdazaja sie momenty i to nawet czesto, kiedy dopadaja mnie ataki, wtedy myslenie z przeszlosci siedzi w mojej glowie, ale teraz juz potrafie z tym walczyc, a w duzej mierze dzieki temu forum i dzieki wam wszystkim...

pozdrawiam cieplutko wszystkich

lidia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja np mam cos takiego ze w dzien jestem senny, wszystko mnie boli a gdy tylko zrobi sie ciemno bo ozywam. w dzien jestem blady jak sciana (chyba tak mi psychika mowi bo mama mowi ze wygladam ok) a w nocy to juz przesada. zero snu.

 

najgorsze jest gdy mam pierwsze zmiany w pracy. nie moge zasnac do 3 rano a o 4,30 musze wstawac a pozniej za dnia tez nie zasne na cholere. biore jakies ziolka nasenne ale nie pomaga(typu meliska i kalms) ale rowniez proszki typowo nasenne i tez gowno daja. psycha mi mowi ze bardziej mnie pobudzaja i w nocy moge biegac caly czas i wogole nie bede zmeczony.

 

ja mam juz tego dosc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam i pozdrawiam wszystkich, jestem tutaj nowy.

 

Na wstępie chciałem przeprosić że zakładam nowy temat, być może (na pewno) ktoś tutaj pisał już o takich problemach ale ja chciałem zeby ktoś odpowiedział na MOJE wątpliwości, wiadomo że człowieka nie satysfakcjonuje przeczytanie postów adresowanych do kogoś innego mającego podobne problemy.. pozatym chciałem się komuś wypłakać. Przepraszam także jeśli zbyt dokładnie opisałem moje problemy.

 

Chciałem po krótce opisać sedno sprawy... od dziecka miałem niestety wiele problemów ze zdrowiem, operacje w czasach gdy byłem noworodkiem, później wiecznie chorowałem na jakieś grypy, anginy... po prostu byłem mało odporny.

 

Jedną z bardziej nurtujących mnie rzeczy jest fakt że za młodu miałem 2 zabiegi mające na celu chirurgiczne odprowadzenie jąder do moszny ponieważ same nie chciały tam zejść (wnętrostwo). Naczytałem się że przebyte wnetrostwo może powodować problemy z płodnością w wieku dorosłym oraz jest zwiększona szansa na nowotwór jądra, w książce o chorobach wyczytałem co zrobic żeby samemu sprawdzić czy nie ma jakichś guzków czy innych anomalii - oczywiście wyczułem coś - bałem się do tego stopnia że polazłem prywatnie do urologa któremu zleciłem badanie USG jąder w celu rozpoznania ewentualnych zmian, okazało się że jest wszystko w porządku, kamień spadł mi z serca. Pozostało jedynie badanie nasienia w celu okreslenia czy jestem płodny - stres mam maxymalny gdy o tym myślę ale niestety nie umiem się zdecydowac i postanowić że idę zrobić to badanie.

 

Ojciec parę lat temu zaczął nadużywać alkohol, są okresy że pije codziennie lub trochę rzadziej. Jako jego dziecko coprawda już 21-letnie źle znoszę te jego alkoholowe wybryki, mamie jest przykro że ojciec taki jest, wydaje się że nie ma powodów ani problemów które musiałby zalewać wódką. Wg. mnie powinien być szczęśliwym mężem, ojcem i dziadkiem. Bywają momenty w których jest wzorowym człowiekiem a bywają też takie w których jest dla mnie nikim :(. Wspomniałem o tym bo wydaje mi się że życie w stresie ma wpływ na to, co się ostatnio ze mną dzieje ale o tym później.

 

Ok 3 lata temu zdecydowałem się oddać krew honorowo w ambulansie ze stacji krwiodawstwa, okazało się ze jestem nosicielem wirusa wirusowego zapalenia wątroby typu B, nie wiem skąd mam to ustrojstwo ale mniejsza z tym, bardzo się wtedy załamałem, pierwsze co zrobiłem zacząłem szperać po necie co to, co powoduje, dowiedziałem się że czesto powoduje to raka/marskośc wątroby i że duża szansa jest że umrę właśnie na któąs z tych przypadłości. Szokiem był fakt że od dwóch lat zanim się dowiedziałem byłem z moją Ukochaną. W życiu się tak nie denerwowałem, od razu wziąłem ją na badania ale na szczęście okazało się że Jej wynik jest ujemny czyli nosicielką nie jest. Zaszczepiła się i jestem dla niej neutralny (nieszkodliwy), od lekarza dowiedziałem się że normalnie mogę mieć zdrowe dziecko :).

 

Ostatnio dręczy mnie coś... nie wiem jak to opisać, po prostu gdy idę sobie ulicą wydaje mi się że wszyscy ludzie na mnie patrzą, że wykonuję jakieś dziwne ruchy z których ludzie się śmieją, mam tak jakby lęk przed wychodzeniem na dwór bez czegoś w rękach, gdy idę z plecakiem lub reklamówką tego nie ma, gdy idę gdzieś gdzie jest ciemno lub wiem że nikt mnie nie obserwuje, też nie ma problemu. A gdy tylko widzę jakąś grupkę ludzi którą mijam na ławce, od razu mnie paraliżuje, wtedy dopiero przesadnie staram się iść równo i chyba wykonuję przy tym dziwne ruchy np. rąk. Wiem że to śmieszne ale strasznie dokuczliwe :).

 

Ciągłe lektury książek i artykułów w Internecie spowodowały u mnie, nie chcę tego błędnie nazwać nerwicę lub hipochondrię. Wystarczy że tylko przeczytam o jakimś symptomie choroby powaznej lub mniej, od razu mam tego objawy.

 

Wyczytałem że podczas postepującego zapalenia wątroby powstaje w okolicach pępka jakiś guzek - dotykam okolic pępka i proszę, jest guzek. Naciskam - boli. Poszedłem pokazać to lekarzowi to przepisał mi jakieś tablety na ból mięśni, wziałem 2 i przeszło - na ulotce pisało że kuracja powinna trwać ok 2 tygodnie to chyba 2 tabletki to za szybko na wyleczenie tego bólu?

 

Często mam tzw. pulsowanie różnych części ciała, raz słyszę puls w uszach, raz w szyi, raz mi pulsuje noga a innym razem palec u nogi. Pogodziłem się z tym że to chyba norma.

 

Wczoraj i dziś problemy ze wzrokiem dokłądnie takie same jak jeden użytkownik tutaj na forum, widzę męty, szum, muszki, powidok (zamykam oczy i jeszcze przez chwilę widzę obiekt na który patrzyłem jakby jego zdjęcie pozostało w oku), jestem krótkowidzem i ostatnio robiłem sobie mocniejsze okulary, okulista badał oczy i niczego nie stwierdził.

 

Jest mi czasem słabo, nie wiem po co odwiedziłem google i wyszukałem że moje objawy to zwężenie tętnic szyjnych... dziwne tylko że wmówiłem sobie że jak wypiję kawę to dolegliwości znikną i rzeczywiście, mam jeszcze pół kawy w filiżance a już czuję się o niebo lepiej. Kawa - cudowne lekarstwo? Chyba nie... hahahah

 

Czy psychika ludzka jest w stanie "symulować" tak dokładnie symptomy chorób które że tak powiem sobie "wkręcamy" ? Czy życie w okresowo silnym stresie może być tego przyczyną? Piszę okresowo ponieważ nie odczuwam silnego stresu cały czas, zapominam o tym że coś mi jest albo że ojciec pije gdy dzieje się coś przyjemnego np. randka lub spotkanie ze znajomymi, wyjazd w góry itp. itd. Jestem wtedy zupełnie zdrowym i radosnym człowiekiem a potem... potem wracam do domu i znowu jestem ciężko chory. Do dnia dzisiejszego omijałem wszystkie strony i portale o nerwicach i dolegliwościach psychicznych bo byłem święcie przekonany że wina mojego złego samopoczucia leży właśnie w tych chorobach ale chyba jednak winowajcą jest nerwica.

 

Co mam robić? Iść z tym do lekarza? Czy może jest jakiś sposób żeby nie informować nikogo i dac sobie z tym radę? Ogólnie jeśli tak patrzę na wszystko z boku to jestem całkiem normalną osobą gdyby nie te przypadłości o któych pisałem i o których nikt nie wie, wiem tylko ja. Mam kochającą dziewczynę, wielu przyjaciół, znajomych, lubię jeździć na rowerze, słuchać muzyki, chodzić na imprezy i do baru, po prostu wykonywać wszystkie czynności normalne dla ludzi w moim wieku. Nie chcę żeby to coś co się ze mną dzieje zniszczyło mi życie :(.

 

Dziękuje z góry za rady i pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Murphy, no można spróbować. Ale zupełnie anonimowa wizyta u psychologa na pewno nie zaszkodzi. Niektórym pomoże książka innym potrzeba konsultacji ze specjalistą. Anonimowo tzn., że nie musisz nikomu z tego się spowiadać. Potem zobaczymy, co dalej, w zależności, co zdecydujesz (tu: czy pomoże książka, co powie psycholog).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jovita z tego co mi psychiatra powiedzial to mam depresje lekowa czyli inaczej mowiac slynna nerwice :P

 

tylko w tym sek ze ja nie denerwuje sie wogole te wszystkie bole same od siebie przyszly :/ biore na sen krople L72 ale nic mi nie pomagaja nawet 50 kropli godz przed snem.

 

aha psych okreslil to ze mam nerwice po tym ze jak te bole sie nasilaja to boje sie o wlasne zycie :/ nie mam lekow przed wszystkim tylko przed choroba :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też uważam, że wizyta u lekarza Ci nie zaszkodzi ;) co do paraliżującego strachu na ulicy lub w momencie gdy mijasz jakąś grupkę to ja tez tak mam potrafię nawet pójść dookoła aby minąć i nie przechodzić w pobliżu jakiegoś zbiorowiska, ja mam nerwicę lękową co oczywiści nie świadczy o tym, że Ty też ją masz. Bo ja prócz takiego lęku mam jeszcze setki innych objawów nerwicowych ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, od pewnego czasu mam prolem z bliską mi osobą. Ma ona mocne wachania nstroju od optymizmu po różne natrectwa i drazliwość. Taka drażliwość jest nie do zniesienia, dotyczy najczesciej niecheci do ludzi, jak ta osoba sama mówi 'nie lubie czasami ludzi'. Nie wiem jak rozmawiac bo tez nie dokońca rozumiem problem. Z tego co rozumiem to ta osoba odczuwa czasami jakby wyższość nad innymi >mysle ze to przez tą niechec do ludzi < ale jednoczesnie mowi mi ze jest swiadoma tego że meczy innych, szczegolnie mnie i prosi zebym sie nie przejmowala.

Matwie sie bardzo nie wiem jak pomoc jak rozmawiac nie wiem czy napisalam wszystko mama nadzieje. Prosze o jakies wskazówki jak obchdzic sie z ta osoba gdziz jest mi ona bardzo bliska i nei chce zeby to zniszczylo nasze wiezi. Namawialam na wizyte u psychologa/ psychiatry/ rozmowe z rodzina ale ta osoba twierdzi ze nie ma oczm z nimi romawiac bo jej nie pomoga. Martwie sie co moze sie dziac dalej prosze o odpowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam , mam na imię Marek mam 20lat

 

Przez 2lata czułem że mam nerwicę żołądka - jednak jakoś sobie radziłem , poza szkołą której starałem się jak najczęściej omijać nie zgłaszałem lekarzowi.

na początku wakacji, w nocy miałem strasznie silne bóle brzucha no i dość długie wymioty, mój żołądek był wykończony - strasznie się boję zwymiotować (strach przed uduszeniem) Po męczarni nocnej , wymioty zniknęły jednak tą noc miałem strasznie silne dreszcze, poczucie zimna

podejrzenie padło na wrzody żołądka , jednak po usg nic nie wykryto dostałem skierowanie do szpitala - nie skorzystałem (strach przed gastroskopią) później jakoś sobie radziłem (zawsze samemu sobie muszę radzić) po kilku miesiącach zgagami , zaparciami , wzdęciami poczucia że mój żołądek jest zmęczony i zatruty czymś dawałem sobie radę , były momenty że w ogóle przechodziło z wiatrem na kilka dni i wracało. Doszedłem do wniosku że to nerwica , straszny lęk który ogarnął moją całą głowe (pisząc to czuje się źle [wspominając ten dzień wymiotów i duszenia] i powracają mi dreszcze) Myślałem że jest to do opanowania jednak, zauważyłem że nie potrafię już tego kontrolować , stojąc w kolejce do rejestracji do lekarza pracy , chwyciło mnie duszenie wraz z kulką w przełyku, chciałem uciekać , podobnie z jazdą w autobusie, rozmawiając z kolegą zaczyna mnie brać duszność próbuje na siłę myśleć że jest ok , ale zaczynają myśli mówić że trzeba uciekać, jak tu powiedzieć kierowcy żeby się zatrzymał, jak ludzie będą na mnie patrzeć , wszystko.

Cały czas towarzyszy mi pełność, dużo powietrza w brzuchu i ucisk na żołądek , przy spaniu trochę muszę się pomęczyć. Czasami myśli potrafią przejąć wszystko nawet patrząc się na najładniejszą dziewczynę która się uśmiecha w moją stronę! Nie wiem co jeść bo co zjem i jest mi nie dobrze od razu to odsuwam. Dostałem dzisiaj tablet graficzny który sprawił mi aż podniecenie, wszystko super , gdy rysuję i słucham muzyki , moje myśli znowu odchodzą i od muzyki i rysunku , a po sekundzie brzuch się odzywa i jest mi strasznie nie dobrze. Czasami jest tak że jestem znudzony myślę co robić i nie jest mi nie dobrze , jest idealnie , nagle przychodzi znów ból i strach co będzie jak.... Dziennie chodzę zdenerwowany o byle co , najgłupsze głupoty.... Czytałem kilka postów na forum i zauważyłem że podobno przy terapii to dzieciństwo ma dużą role na resztę , a moje dzieciństwo było chyba straszne...

 

Znalazłem pracę , jutro mam przyjść na pierwszy dzień w pracy jako pracownik nocny w restauracji (sprzątanie itd.) boję się o to żebym nie miał problemów z pracą gdyby lekarz mi coś przepisał [o ile się odważę do niego pójść...]

 

poradźcie mi , co mam zrobić to mnie w środku dusi i niszczy coraz bardziej , a więcej już tego nie zniose. Proszę!

 

Chce już normalnie jeść , myśleć i cieszyć się z zdrowia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×