Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co zrobić by się nie zabić? Pomóżcie, bardzo proszę


mickey180

Rekomendowane odpowiedzi

No jest mi bardzo trudno...kiedy wchodze do uczelni czuje lęk straszny przed ludżmi i ich spojrzeniami.

Czuje lęk na ćwiczeniach jeżeli mam być pytany,na przerwach próbuje zagadać z kimś z mojej grupy

Ogólnie to osoby z grupy które mnie lubią moge policzyć na palcach jednej rękiReszta mnie olewa,nie odzywa się do mnie itp.

Mam doła podczas pobytu na uczelni bo praktycznie czuje się tam przytłoczony przez to że malo osób do mnie gada

ALE TERAZ TO SIĘ ZMIENI

Teraz wierze że uda mi się w tym roku i nie będe mial problemów z relacjami międzyludzkimi,i nie będe miał dołów na uczelni!!!!!!!!!!!!

WYGRAM Z LĘKIEM ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie to osoby z grupy które mnie lubią moge policzyć na palcach jednej rękiReszta mnie olewa,nie odzywa się do mnie itp.

 

Wzystko bierze się tak naprawdę z naszego zachowania, nawet podświadomego...

 

Miałem taką... Koleżankę? Przyjaciółkę? "Siostrę"... Tak, wszyscy mówili, że jesteśmy rodzeństwem. Poznaliśmy się w sumie przypadkiem, byliśmy na jednym roku, mamy tak samo na nazwisko. Ona też ma nerwicę, chociaż nie zdiagnozowaną - ale widziałem jakie miała schizy przed egzaminami, dzieciństwo też spieprzone... Ogólnie, mieliśmy dobry kontakt. Nie wiem dlaczego, tak jakoś, samo z siebie.

 

Byliśmy w jednej grupie. Było fajnie, imprezy, przerwy razem, zgrana paczka, kilka osób, wspólne wypady w przerwach między wykładami, na kebaba, na browar... Ale nie zdałem. Nie dałem rady iść na egzamin. Raz. Drugi. Trzeci. Kilka innych osób z tej naszej paczki też nie dało rady, spadło niżej. W międzyczasie ona przeniosła się na jakiś inny kierunek.

 

I wszystko się spieprzyło. Nadal się znamy, rozmawiamy, ale to już nie jest to samo, co wspólne wykłady, ćwiczenia...

 

Teraz wierze że uda mi się w tym roku i nie będe mial problemów z relacjami międzyludzkimi,i nie będe miał dołów na uczelni!!!!!!!!!!!!

WYGRAM Z LĘKIEM ;)

 

Chciałbym mieć twój optymizm :(

 

Eeech, tak sobie czasami myślę... Że fajnie byłoby nie mieć samoświadomości. Albo np. nigdy nie trzeźwieć. Alko pomaga... Na krótko, ale mimo wszystko...

 

Zresztą, "doły na uczelni" to jedno. A schizy, nerwówki, lęki, biegunki...

Tego nie da się porównać z niczym...

 

(sorry jeżeli to brzmi jakoś cholernie pesymistycznie, ale dzisiaj ogólnie mam ..zły dzień :/ i wszystko się pieprzy...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

schizy, nerwówki, lęki, biegunki

Też miałem schizy i biegunki i nerwówki,,,,,często z wykladów wychodziłem bo już nie mogłem wytrzymać,często po mnie rodzice przyjeżdzali bo myślalem że umieram

Praktycznie lęki to każdego dnia na uczelin miałem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

schizy, nerwówki, lęki, biegunki

Też miałem schizy i biegunki i nerwówki,,,,,często z wykladów wychodziłem bo już nie mogłem wytrzymać,często po mnie rodzice przyjeżdzali bo myślalem że umieram

Praktycznie lęki to każdego dnia na uczelin miałem...

 

Ale dajesz sobie jakoś radę, nie uciekasz...?

 

Ja sobie postanowiłem - w końcu skończyć te cholerne studia. Licencjat mi wystarczy. To jest tak blisko... A jednocześnie... Wszystkie moje problemy ujawniają się głównie w szkole, na uczelni :( I to nie jest kwestia szkoły. To kwestia mnie...

 

Plan jest taki. Chodzić, na wszystkie zajęcia. Nie opuszczać żadnego. Postarać się załatwić sobie zwolnienie z egzaminów - wiesz, zaliczyć wszystko, wyróżniać się, to czasami przechodzi. MOŻE się uda...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wy to macie jeszcze odwage wyjść z tych zajęć...

ja takiego czegoś nei mam boje się że wtedy bedą wszyscy na mnie patrzeć... to nie jest takie przyjemne... zawyczaj próbuje się zmusić autokontrolą, np kiedyś to omało umarłam w ławce (nożyczki lub cyrkiel pod ławką) z paniki i nie miałam siły wyjsć nei chciałam żebyw szyscy patrzyli to było okropne! zaczęłam w pewnym moemcie płakać i koleżanka to zauważyła i mnei zaprowadziła do pięlegniark.... pielęgniarka to jeszcze większa wiocha...

 

pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wy to macie jeszcze odwage wyjść z tych zajęć...

ja takiego czegoś nei mam boje się że wtedy bedą wszyscy na mnie patrzeć... to nie jest takie przyjemne...

 

Wiesz, na studiach jest jednak trochę inaczej, większy luz, nikt nie zmusza do chodzenia... Najwyżej listę czasem puszczą, to kumpel wpisze... Ale ogólnie chyba to wszystko rozbija się o strach o opinię w oczach innych. Przynajmniej odkąd pamiętam tak było - jestem sam, jest spoko, jestem wśród ludzi, zaczynają się problemy. Po prostu na studiach to jest mniej widoczne, przynajmniej na zaocznych, jakiś taki większy luz jest, zawsze ktoś się zrywa, ktoś wchodzi, ktoś wychodzi w czasie wykładu, to norma jest - ale w szkole też miałem ogromne fazy co klasa pomyśli.

 

Zresztą... Kiedyś, na matmie w szkole średniej... Jest spoko. Klasówka. Panika. Mówię - muszę iść do kibla, nie wytrzymam. Wychodzę. Panika mija zanim w ogóle doszedłem do kibla. Wracam. Siadam, czekam na kartkę. Znowu panika. Znowu - wychodzę. I już więcej nie wróciłem, wyszedłem z tej cholernej szkoły i poszedłem się schlać, żeby chociaż trochę zapomnieć o tym uczuciu bycia pieprzonym tchórzem, który nie dał rady...

 

Cyrk, nie? I myślisz że ktokolwiek to teraz pamięta? Ich to obchodzi tyle co zeszłoroczny śnieg - wiem, łatwo powiedzieć... Ale czasem chciałbym się schować gdzieś pod kołdrą, w wygasłym wulkanie i niech mnie nikt nie widzi...

 

Jakąśtam iluzją jest chodzenie w grubych ciuchach, bluzach z kapturem, zawsze po szkole chodziłem w kurtce, po części dlatego że nie chciało mi się zostawiać w szatni a po części dlatego że czułem się bezpieczniej... Czepiali się (nauczyciele), ale ogólnie olewałem to.

 

A na uczelni od zawsze chodziłem w kurtce, ale tu to norma, kto chce może iść do szatni, kto nie chce to nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj odwróciła się ode mnie kolejna osoba... Dobry kolega, który jako jedyny potrafił sprawić ze nie myślałam o tym jak mi źle, okazał się być jednym z tych którzy nie rozumieją i nie chcą rozumieć. Nawrzucał mi mówiąc przy tym ze nie mam pojęcia co to jest depresja. On oczywiscie wie bo jego ciotka miała depresję, a ja sama będąc na to chora nie wiem nic. Od jakiegoś czasu czułam jak wracał mi zły nastrój to był gwóźdź do trumny... To mnie po prostu zmiażdżyło, od wczoraj nie robię nic innego tylko myślę o tym jak mi źle, kiedy to się skonczy...i o tym że straciłam kolejną osobe na której mi zależało... I ryczę. Ledwo powstrzymuję sie od płaczu w szkole. To tak strasznie boli... ;(

 

Ryczałam jak głupia przez jakąś godzinę aż oczy mi zapuchły...

Niewiele myśląc wzięłam tabletki, które już kiedyś zażyłam. Na serce. Chciałam żeby mi sie coś stało, chciałam wylądować w szpitalu. Samotność, która mi tak doskwierała w końcu chyba na dobre ze mną została... Znów uciekam od ludzi, sparzyłam sie i nie chce więcej cierpieć. Miałam nadzieję ze trafię do szpitala, pobędę sama, odpocznę, odizoluję się... Ale nic mi nie było. Po 6 tabletkach na serce nic się ze mną nie działo... Nie wiem co mam robić - nie chcę umierać bo chyba boję się śmierci ale też nie chce tak żyć. Jedyna moją nadzieją jest to forum... Proszę, pomóżcie zanim znów coś zrobię...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniu a bierzesz jakies tabletki na depresje??

 

Nie przejmuj sie tym kolegą choć łatwo pisać, ale często ludzie nas nie rozumieją, wręcz męczą się osobami którzy ciągle narzekają, a przecież to nie jest nasza wina , że jestesmy chore.

Ja od dłużeszego czasu też nie spotykam się ze znajomymi, nawet nikt z nich nie wie że jestem chora i może lepiej.A żeby trafić na osobę która w tym stanie będzie wspierała, to musi być naprawdę cud!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie prawda ze twoja jedyna nadzieja jest to forum, twoja jedyna nadzieja jestes ty sama, bo to od ciebie wszystko zalezy

 

to prawda ze juz nie masz sily,ze chcesz umrzec, ale tak jest TYLKO teraz, za kilka dni nastroj ci sie troszke poprawi, POD WARUNKIEM ze zaczniesz dzialac, czyli aktywnie zwalczac depresje

 

pewnie myslisz ze nie masz sily by walczyc, ale zobacz ile jest osob na tym forum ktorym sie udaje ta walka, probuja po troszku kazdego dnia i powoli wygrywaja

 

akty desperacji, jak ten, kiedy lyknelas proszki zupelnie nic nie zmienia w twoim zyciu, zniszczysz sobie tylko organizm i do depresji dojdzie szereg innych chorob np niewydolnosc watraby, niewydolnosc nerek, a co za tym idzie, koniecznosc jezdzenia codziennie na dializy do szpitala

 

jestes pewna ze chcesz dolozyc do depresji jeszce koniecznosc przeszczepu nerek cz watroby?

 

twoja proba samobojcza stanie sie na dodatek jedynie tania sensacja , materialem do plotek wsrod glupich kolezanek cz sasiadow, nie wolno ci daj zatem satysfakcji tym ludziom i musisz zazcac walczyc z myslami samobojczymi

 

 

 

twoj kolega sie od ciebie nie odwrocil, on poprostu nie wie jak sie ma przy tobie zachowywac, boi sie ze ci zaszkodzi, ze powie cos co cie zrani i poczujesz sie jeszce gozej, zatem on cie nie odrzuca tylko cie chroni, robi to dla twojego dobra

pisalas ze on ma chora na depresje ciotke, zatem wie jak ciezka jest to choroba i dlatego nie jest w stanie wziac na wlasne barki odpowiedzialnosci zwiazanej z dalszym spotykaniem sie z toba

to zuplenie normlana i swiadczaca o jego doroslosci reakcja

 

jesli chcesz miec powiernika swoich mysli, rozterek, problemow to musisz sie zwrocic do wykwalifikowanej osoby ktora umie sobie ardzic z deprsja, czyli do psychologa i dodatkowo czytac rady na tym forum, artykuly o depresji, ksiazki, poradniki jak leczyc depresja

 

 

pamietaj ze nie zyjesz na swiecie tylko dla siebie, pomysl sobie, ze jak wyleczysz depresje to bedziesz mogla zaczac pomagac lduziom ktorzy beda w przyszlsoci w tak ciezkiej sytuacji jak towja obecnie, przezyj dla tych ludzi, by ich wspomoc i ochronic:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam to dawno za sobą. skonczyło sie o tyle źle że szukając nowych znajomości i akceptacji o malo nie wylądowałem w sądzie. Więc uważaj na siebie. A co do Pedagogów i Psychologów to oczywiście możesz zajrzeć do swojego szkolnego pedagoga i pogadać z nim na tematy nijakie, ot tak żeby go wyczuć. Jeśli się nie będzie, według ciebie, nadawał(a) to oczywiście możesz pójść do psychologa w poradni dla młodzieży twoi rodzice nie muszą o tym wiedzieć.

 

Piszesz że nie wiesz jak to pokazać. Jeśli juz zdecydujesz się na rozmowe to już pójdzie gładko, sama zdecydujesz co chcesz powiedzieć a czego nie, nikt cie nie będzie naciskał. Najtrudniejszy pierwszy krok!

 

Nowe pomysły na samobojstwo? moje są już oklepane i tak sie z nimi oswoiłem że zaczynam już zapominać ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniu a bierzesz jakies tabletki na depresje??

Tak biorę tabletki ale przecież one nie rozwiążą moich problemów, wpływają jedynie na poprawę mojego samopoczucia.

 

twoja proba samobojcza stanie sie na dodatek jedynie tania sensacja , materialem do plotek wsrod glupich kolezanek cz sasiadow, nie wolno ci daj zatem satysfakcji tym ludziom i musisz zazcac walczyc z myslami samobojczymi

O mojej próbie nikt nie wiem, bo jak pisałam, nic mi nie było, więc nikt niczego nie zauważył...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniu-tabletki pomogą-na początek nieco uspokoją, a gdy poczujesz się lepiej-znajdziesz siły, by wziąźć się za te problemy. Co bierzesz i jak długo? Może powinnaś porozmawiać z lekarzem, że nie działają, albo okres ich brania jest jeszcze za krótki?

Nie pisałaś nic o swojej rodzinie-ale mam wrażenie, że Twoja próba była wołaniem o zauważenie i troskę otoczenia. To trudne (wiem z własnego doświadczenia), ale może upomnieć się o zaangażowanie rodziców poważną rozmową (można też im napisać list) niż się truć? Kilka tabletek i skierowanie do szpitala tylko pozornie rozwiąże Twoje problemy. Jeśli chcesz wzbudzić w otoczeniu poczucie winy, że nie docenili Cię na czas-nie warto, oni się przejmą, może poprawią, ale tylko czasowo, potem wszystko wróci w stare koleiny.

Powinnaś poszukać specjalistycznej pomocy-najlepiej kompleksowej. Jeśli naprawdę czujesz się źle-zgłoś się na izbę przyjęć szpitala psychiatrycznego, opowiedz tam o swoich problemach. Prawdopodobnie podejmą decyzję o hospitalizacji-wtedy będziesz miała kompletną pomoc albo skierują Cię na terapię i do przychodni.

I nie truj się- te tabletki mogły nie dać efektów teraz, ale może zadziałają za jakiś czas? Ja też mam podobny problem-by się powstrzymać wyobrażam sobie, jak takimi lekami rozwalam sobie trwale zdrowie-np uszkadzam nerki... Pomaga mi to, gdy pomyślę, że po za depresją czekałyby mnie jeszcze dializy albo inne rozkosze... I kalectwo i renta do końca życia.

Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.

 

Mnie też nie rozumieją moi znajomi:(( Uważają, że wmawiam sobie depresję, że nic mi nie jest. Powinnam wziąć się garść a nie ciągle się smucić. Nie mam siły tłumaczyć się wolę swój świat, w którym jestem bezpieczna! Życie nie ma sensu, mój brat był słaby i odebrał sobie życie. Nic nie mogę zmienić a tak bardzo mi GO brakuje:(( Żadne leki mi GO nie wrócą. Jeszcze wiele innych czynników nałożyło się na moją depresję ale to już nie ważne. Fajnie, że tutaj na forum są ludzie, którzy wiedzą co to depresja. Ja też mam myśli samobójcze, nie wiem jak sobie pomóc. Biorę od 6 dni leki ale nie wiem czy jest sens.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mała-jest sens. Wiem, że teraz, jak siedzisz w tej czarnej studni, trudno go dostrzec, ale za jakiś czas powinno się poprawić.

Fakt-znajomi potrafią dokopać tymi swoimi radami... Ja bym moich chętnie zakneblowała. Albo mi dają takie cudowne rady albo zamęczają troską.

Z myślami samobójczymi różnie bywa. Mi moje się wyciszyły pod wpływem leków, choć czasami się budzą...

Pozdrawiam też :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniu skarbie nie możesz sie truć!

 

Gdzieś czytałem.. może tutaj

Wykonaj prosty test na to czy Twoja misja na ziemi się zakończyła.

Otóż jeśli żyjesz, to znaczy że jeszcze nie... :)

 

Pomyśl sobie, czy zrobiłaś w życiu coś złego. Może twoja depresja jest pewnego rodzaju pokutą która minie?

 

A może to tylko stan przejściowy, między młodością, a życiem dorosłym, w które po przebyciu choroby wkroczysz z wielkim zapasem siły i doświadczenia.

 

Będziesz ze zrozumieniem pomagała ludziom chorym, a Twoja pomoc będzie nieoceniona, bo nikt nie usłyszy z Twoich ust że powinien wziąć się w garść, bo gdyby to było takie łatwe, to nikt nie miałby depresji.

 

Do jakiej szkoły chodzisz?

Wierzysz w Boga?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzę do technikum ekonomicznego, teraz ostatnia klasa - maturalna. Martwię się czy zdam a jeszcze egzaminy...przygnębia mnie ta myśl. W Boga wierzę. Dlatego bałam się śmierci...

 

Co do tego wołania o trochę uwagi - myślę że to rzeczywiście prawda. Cholernie mi tego brakuje, nie umiem sobie sama poradzić ze swoimi problemami i potrzebuję odrobinę czułości, uwagi i troski, a przede wszystkim zrozumienia a wszyscy wkoło albo mnie olewają albo wmawiają że nie wiem co to jest depresja. I nie mówię tylko o swoim koledze, już kilka osób tak stwierdziło. Tylko dlaczego w takim razie lekarz przepisał mi tabletki? Dlaczego w testach wychodzi mi "depresja w stopniu ciężkim"? Im więcej się nad tym wszystkim zastanawiam tym mniej rozumiem...i coraz większy mam żal do tych osób...

 

P.S. Dziękuję, że przynajmniej Wy nie zignorowaliście mojego "wołania"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wszyscy wkoło albo mnie olewają albo wmawiają że nie wiem co to jest depresja

Mi też to wmawiają chociaż nigdy w życiu nie widzieli innej osoby chorej na depresje.

coraz większy mam żal do tych osób...

Ja też mam żal do tych osób...

Cholernie mi tego brakuje, nie umiem sobie sama poradzić ze swoimi problemami i potrzebuję odrobinę czułości, uwagi i troski, a przede wszystkim zrozumienia

Mam to samo.

Dobrze że jest forum ;)

P.S. Dziękuję, że przynajmniej Wy nie zignorowaliście mojego "wołania"...

I nigdy nie zignorujemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie też nikt wokół nie rozumie, najbardziej boli to, że nie rozumieja tego najbliżsi...myslę że jak ludzie na mnie patzrą, też nie zauważąją co się ze mną dzieje w środku..

 

Myśli samobójcze też się pojawiają od czasu do czasu, choć tak jak u Ciebie Goplameczka leki je nieco wyciszyło..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I nigdy nie zignorujemy.

To zdanie wywołało uśmiech na mojej twarzy :) Juz strasznie dawno nie słyszałam takich słów... I bardzo dziękuję.

 

Jak myślicie, czy depresja wpływa na to ze stajemy się bardziej egoistyczni?? Już kilka razy usłyszałam, ze jestem egoistką... Z tym że ja widzę to odwrotnie. To przecież brak zainteresowania nami sprawia, że czujemy sie tacy malutcy, odepchnięci i niepotrzebni. Więc jak mamy nie stać się egoistyczni kiedy wszędzie wokoło otacza nas egoizm? Ja to tak widzę...

Czy to, ze chcę w końcu czegoś dla siebie, choć odrobinę nieudawanego szczęścia, robi ze mnie egoistkę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jesteś egoistką. To nie egoizm-dla mnie to bardziej przeczulenie na swoim punkcie... Taki rodzaj drażliwości, analizowania nadmiernego. Gdybym była egoistką, nie obwiniałabym się o zło całego świata. Nie dręczyłabym się, że robię komuś przykrość, miałabym gdzieś, czy ktoś o mnie pamięta, nie przejmowałabym się tak samotnością i brakiem zrozumienia. To dla mnie byłby egoizm. A tak jest depresja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm

moim zdaniem właśnie na odwrót. To choroba pozwala nam spojrzeć na świat inaczej, zrozumieć pewne problemy innych ludzi, których żaden zdrowy by nie zrozumiał.

 

A co do opinii Twoich znajomych to pewnie jest tak, że Ty mówisz że masz depresje, oni mówią że przesadzasz bo nie mają pojęcia co to jest depresja i już widzą Cię jako osobę która chce zwrócić na siebie uwagę, egoistkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm...z tym rozumieniem to też prawda. Ten problem jednak daje nam cos dobrego - dzięki depresji rozumiemy o wiele więcej niz zdrowi. Czasem aż nie mieści mi się w głowie, jak to możliwe że inni nie rozumieją rzeczy, które dla mnie są tak oczywiste. Ktoś mnie poucza i mówi o zrozumieniu a w moich oczach tylko się osmiesza bo zazwyczaj gada kompletne bzdury...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×