Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Też łączę się z Wami w bólu samotności. Znajomi z lat edukacji już dawno się wykruszyli, Większośćma poukładane życie rodzinne, a ja zostałem sam. W rodzinie brak oparcia, zresztą brak w kimkolwiek oparcia bo nikogo obok nie ma. Oczywiście mam tu na myśli oparcie w dobrym znaczeniu tego słowa, czyli możliwość rozmowy, czasem wyżalenia się i po prostu świadomości, że ktoś po prostu jest. Na mnie niestety nikt nie czeka a kolejny weekend spędzony samotnie po prostu zabija, tak więc wiem co czujecie.

Teraz pytanie co zrobić, by zmienić tą sytuację ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, to może banał ale dopóki się siedzi samemu nikt cię nie znajdzie, nie odkryje, nie nawiąże kontaktu i koło się zamyka. Może zapisz się na jakieś zajęcia cokolwiek językowe, taniec, gotowania może spacerki z pieskiem -można łatwiej zacząć rozmowę, nawiązać kontakt z innym "właścicielem. Niestety sam nikt nie zapuka do drzwi nie zadzwoni (ja też nie mam przyjaciół, ale trzeba niestety samemu stwarzać okazję...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, to może banał ale dopóki się siedzi samemu nikt cię nie znajdzie, nie odkryje, nie nawiąże kontaktu i koło się zamyka. Może zapisz się na jakieś zajęcia cokolwiek językowe, taniec, gotowania może spacerki z pieskiem -można łatwiej zacząć rozmowę, nawiązać kontakt z innym "właścicielem. Niestety sam nikt nie zapuka do drzwi nie zadzwoni (ja też nie mam przyjaciół, ale trzeba niestety samemu stwarzać okazję...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja rozumiem ze trzeba wyjść z domu,ale jak się nie ma znajomych to jest ciężko.A po drugie jak wyjdę to nie potrafię rozmawiać z ludzmi.Ale zaczynam biegać,aby poczuć się trochę lepiej,z różnym skutkiem.Też nie chcę się poddać,ale psychika ma dość stresu,więc unika sytuaci gdzie spotkała by się ze stresem :szukam::yeah:

 

-- 09 mar 2013, 18:48 --

 

tak ze wszyscy jesteśmy w podobnym kole,ale jak je przełamać? i to jest pytanie za sto punktów :szukam:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja rozumiem ze trzeba wyjść z domu,ale jak się nie ma znajomych to jest ciężko.A po drugie jak wyjdę to nie potrafię rozmawiać z ludzmi.Ale zaczynam biegać,aby poczuć się trochę lepiej,z różnym skutkiem.Też nie chcę się poddać,ale psychika ma dość stresu,więc unika sytuaci gdzie spotkała by się ze stresem :szukam::yeah:

 

-- 09 mar 2013, 18:48 --

 

tak ze wszyscy jesteśmy w podobnym kole,ale jak je przełamać? i to jest pytanie za sto punktów :szukam:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja próbuję otworzyć swój za pomocą klucza w postaci mężczyzny, klucz może i pasuje ale drzwi są chyba żelazne, cholernie ciężkie...

To ja miałam podobnie. Mur, który mnie otaczał był (i jest) bardzo solidny. Ten mężczyzna jakoś się przedarł, ja mu w końcu zaufałam i naprawdę nie byłam samotna, wręcz byłam szczęśliwa, ale on potem zmienił zdanie, jeszcze przy okazji zdeptał i zostawił samą za tym murem. Więc nie wiem czy to dobry pomysł...

 

Ja się czuję jakbym mieszkała na pustyni. Może za tym murem cholernym. A tak bardzo potrzebuję żywego człowieka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja próbuję otworzyć swój za pomocą klucza w postaci mężczyzny, klucz może i pasuje ale drzwi są chyba żelazne, cholernie ciężkie...

To ja miałam podobnie. Mur, który mnie otaczał był (i jest) bardzo solidny. Ten mężczyzna jakoś się przedarł, ja mu w końcu zaufałam i naprawdę nie byłam samotna, wręcz byłam szczęśliwa, ale on potem zmienił zdanie, jeszcze przy okazji zdeptał i zostawił samą za tym murem. Więc nie wiem czy to dobry pomysł...

 

Ja się czuję jakbym mieszkała na pustyni. Może za tym murem cholernym. A tak bardzo potrzebuję żywego człowieka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam problem z murem mimo ,że próbuję każdego dnia go zniszczyć , skruszyć lecz on codziennie odrasta choć nie wpełni ale jednak, są dni kiedy w pełni się regeneruje i wzrasta jeszcze wyżej, a najgorsze to ,że nie mam z kim o tym pogadać, przedyskutować to, z kimś kto zrozumie ,że człowiek może być samotny wśród rodziny, przyjaciół i z wiecznym uśmiechem na ustach śmiejąc się błachostek niezauważanych przez innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam problem z murem mimo ,że próbuję każdego dnia go zniszczyć , skruszyć lecz on codziennie odrasta choć nie wpełni ale jednak, są dni kiedy w pełni się regeneruje i wzrasta jeszcze wyżej, a najgorsze to ,że nie mam z kim o tym pogadać, przedyskutować to, z kimś kto zrozumie ,że człowiek może być samotny wśród rodziny, przyjaciół i z wiecznym uśmiechem na ustach śmiejąc się błachostek niezauważanych przez innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja miałam podobnie. Mur, który mnie otaczał był (i jest) bardzo solidny. Ten mężczyzna jakoś się przedarł, ja mu w końcu zaufałam i naprawdę nie byłam samotna, wręcz byłam szczęśliwa, ale on potem zmienił zdanie, jeszcze przy okazji zdeptał i zostawił samą za tym murem. Więc nie wiem czy to dobry pomysł...
Mam nadzieję, że się przez to nie zraziłaś. Miałam podobnie. Mój przyjaciel przełamał ten "mur". Długo mu to zajęło. Teraz jest osobą, która najlepiej mnie zna, ale też mogłaby zranić najbardziej dotkliwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja miałam podobnie. Mur, który mnie otaczał był (i jest) bardzo solidny. Ten mężczyzna jakoś się przedarł, ja mu w końcu zaufałam i naprawdę nie byłam samotna, wręcz byłam szczęśliwa, ale on potem zmienił zdanie, jeszcze przy okazji zdeptał i zostawił samą za tym murem. Więc nie wiem czy to dobry pomysł...
Mam nadzieję, że się przez to nie zraziłaś. Miałam podobnie. Mój przyjaciel przełamał ten "mur". Długo mu to zajęło. Teraz jest osobą, która najlepiej mnie zna, ale też mogłaby zranić najbardziej dotkliwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja miałam podobnie. Mur, który mnie otaczał był (i jest) bardzo solidny. Ten mężczyzna jakoś się przedarł, ja mu w końcu zaufałam i naprawdę nie byłam samotna, wręcz byłam szczęśliwa, ale on potem zmienił zdanie, jeszcze przy okazji zdeptał i zostawił samą za tym murem. Więc nie wiem czy to dobry pomysł...
Mam nadzieję, że się przez to nie zraziłaś.

 

A i owszem, zraziłam się. Nie wyobrażam sobie jak bym miała komuś teraz zaufać. Jestem na tyle zrażona i na tyle zraniona że nawet nie chcę próbować nikomu zaufać, przed kimkolwiek się otworzyć. Na samą myśl o tym paraliżuje mnie strach.

Ja wiem, że to chore myślenie, ale tak bardzo bym chciała żeby ktoś mnie pokochał, a z drugiej strony tak bardzo boję się zranienia, że nie jestem w stanie przed kimkolwiek się otworzyć.

Więc postanowiłam sobie w duchu, że nauczę się być szczęśliwą i czerpiącą z życia będąc samotną. Tylko średnio mi to wychodzi..., a dodatkowo z kimś bliskim jest o tyle łatwiej i lepiej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja miałam podobnie. Mur, który mnie otaczał był (i jest) bardzo solidny. Ten mężczyzna jakoś się przedarł, ja mu w końcu zaufałam i naprawdę nie byłam samotna, wręcz byłam szczęśliwa, ale on potem zmienił zdanie, jeszcze przy okazji zdeptał i zostawił samą za tym murem. Więc nie wiem czy to dobry pomysł...
Mam nadzieję, że się przez to nie zraziłaś.

 

A i owszem, zraziłam się. Nie wyobrażam sobie jak bym miała komuś teraz zaufać. Jestem na tyle zrażona i na tyle zraniona że nawet nie chcę próbować nikomu zaufać, przed kimkolwiek się otworzyć. Na samą myśl o tym paraliżuje mnie strach.

Ja wiem, że to chore myślenie, ale tak bardzo bym chciała żeby ktoś mnie pokochał, a z drugiej strony tak bardzo boję się zranienia, że nie jestem w stanie przed kimkolwiek się otworzyć.

Więc postanowiłam sobie w duchu, że nauczę się być szczęśliwą i czerpiącą z życia będąc samotną. Tylko średnio mi to wychodzi..., a dodatkowo z kimś bliskim jest o tyle łatwiej i lepiej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×