Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

mains, napady lęków związane są zawsze w jakimś stopniu z życiem, bo życie to największy skarb dla człowieka. Lęki zaczynają się wtedy kiedy własne życie staje się dla ego wartością nadrzędną, kiedy do głosu dochodzi egoizm i egocentryzm. Wtedy pojawiają się lęki, ponieważ boisz się stracić życie, tak w sposób bezpośredni (przez śmierć) lub pośredni (przez jego marnotrawstwo czy nudne/słabe życie). Stąd panika związana z krzywdą, która może Cie spotkać i brak umiejętności dostrzeżenia piękna w innych. Egoizm to podszewka dla nerwicy, zawsze. Zawsze liczy się tylko "ja". Bo "ja" i nerwica żywią się strachem, egoistycznymi pobudkami. Wierzysz, że wolałabyś być z innym, byłoby Ci z nim lepiej chociaż nie masz podstaw by tak myśleć, nie wiesz w istocie jakby było. Wolisz w to jednak wierzyć bo już jesteś nakarmiona lękiem. Ale jeśli dasz wygrać nerwicy to uwierz mi - z nikim nie będziesz szczęśliwa. To nie partner jest problemem, a egocentryzm, brak umiejętności dostrzegania i skupiania się na pozytywnych sprawach. Ciężko jest z tym walczyć, ale to jedyna droga. Jeśli Twój chłopak zasługuje na miłość to czy nie jest to największym powodem by tą miłość mu ofiarować? Co w takim razie powstrzymuje Cie od ofiarowania mu miłości? Polecam mój felieton na facebooku - o dostrzeganiu piękna, może wtedy łatwiej będzie Ci pokochać faceta?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ezekiel, A nie sądzisz że to jest trochę takie jakbym robiła coś w wbrew sobie?:(ja niestety tak to odbieram :( jakbym robiła cos na siłę ..oklamywala sama ssiebie :( nie którzy nawet mówią że nie da się kogoś pokochać na sile bo albo się kocha albo nie i tyle :(

 

Ale właśnie tak jak piszesz to jest strasznie egoistyczne a ja doskonale zdaje sobie sprawę z tego i niczym tym nie robię tylko brnę w ten egoizm coraz bardziej..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ezekiel, A nie sądzisz że to jest trochę takie jakbym robiła coś w wbrew sobie?:(ja niestety tak to odbieram :( jakbym robiła cos na siłę ..oklamywala sama ssiebie :( nie którzy nawet mówią że nie da się kogoś pokochać na sile bo albo się kocha albo nie i tyle :(

 

Ale właśnie tak jak piszesz to jest strasznie egoistyczne a ja doskonale zdaje sobie sprawę z tego i niczym tym nie robię tylko brnę w ten egoizm coraz bardziej..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mains, na siłę się nie da, ale jeśli chcesz to już nie jest na siłę. Przecież Ty tego chcesz prawda? :) Miłość to coś co komuś ofiarowujesz, więc jeśli chcesz komuś ją dać, a jej nie dajesz to gdzie leży problem? W nim? To tak jakbyś oskarżyła kurę o to, że nie potrafi latać :) nie sugeruj się innymi - każda miłość jest wyjątkowa tak jak każde z nas jest wyjątkowe. Jeśli chcesz dać miłość chłopakowi to nie próbuj mu jej dać, po prostu to zrób!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mains, na siłę się nie da, ale jeśli chcesz to już nie jest na siłę. Przecież Ty tego chcesz prawda? :) Miłość to coś co komuś ofiarowujesz, więc jeśli chcesz komuś ją dać, a jej nie dajesz to gdzie leży problem? W nim? To tak jakbyś oskarżyła kurę o to, że nie potrafi latać :) nie sugeruj się innymi - każda miłość jest wyjątkowa tak jak każde z nas jest wyjątkowe. Jeśli chcesz dać miłość chłopakowi to nie próbuj mu jej dać, po prostu to zrób!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie z Toba Ezekiel :) Jeśli chcę sie cos zrobic a sie nie potrafi to potrzbujemy dużo wysiłku aby to wykonać, ale tego nie robimy na silę. Np. Bardzo chcemy rozwiazac zadanie z matematyki, ale nie potrafimy..więc musimy włożyc w to wiele wysiłku aby to zadanie rozwiązać i wtedy czujemy satysfakcję :)! Dokładnie Mains możesz odniesc to do swojego przypadku.... Chcesz zeby wszystko było okej.. a jednak nie jest.. coś Ci zakłóca spokój.. masz lęki i rożne wyobrażenia... walczysz z tym...jeżeli stwierdzisz ze jednak "nie potrafisz rozwiazac zadania z matmy"( czyli nie chcesz juz walczyc o zwiazek) to wtedy sobie odpoczniesz i będziesz czuła sie zrelaksowana ale jednak to kiedyś wróci i znowu bedziesz musiala sie z tym zmierzyc ! :) Więc spróbuj walczyc ! :) Trochę zagmatwany ten moj post,ale mam nadzieję ze rozumiecie jego sens:)! Ps. matma nie jest moją dobra stroną :P

Moja psycholog mowiła mi: Skoro ma Pani watpliwosci i mowi Pani ze nie kocha.. to dlaczego cieszy się Pani na spotkanie z nim, planuje slub... ja jestem pewna ze do własnie dowód na to ze jest to wielka miłość :)! Faktycznie po tych słowach stwierdzialam no tak przeciez go kocham !

EZEKIEL jak Ty się miewasz? Czy Twoja dziewczyna wrócila do CIebie ?....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie z Toba Ezekiel :) Jeśli chcę sie cos zrobic a sie nie potrafi to potrzbujemy dużo wysiłku aby to wykonać, ale tego nie robimy na silę. Np. Bardzo chcemy rozwiazac zadanie z matematyki, ale nie potrafimy..więc musimy włożyc w to wiele wysiłku aby to zadanie rozwiązać i wtedy czujemy satysfakcję :)! Dokładnie Mains możesz odniesc to do swojego przypadku.... Chcesz zeby wszystko było okej.. a jednak nie jest.. coś Ci zakłóca spokój.. masz lęki i rożne wyobrażenia... walczysz z tym...jeżeli stwierdzisz ze jednak "nie potrafisz rozwiazac zadania z matmy"( czyli nie chcesz juz walczyc o zwiazek) to wtedy sobie odpoczniesz i będziesz czuła sie zrelaksowana ale jednak to kiedyś wróci i znowu bedziesz musiala sie z tym zmierzyc ! :) Więc spróbuj walczyc ! :) Trochę zagmatwany ten moj post,ale mam nadzieję ze rozumiecie jego sens:)! Ps. matma nie jest moją dobra stroną :P

Moja psycholog mowiła mi: Skoro ma Pani watpliwosci i mowi Pani ze nie kocha.. to dlaczego cieszy się Pani na spotkanie z nim, planuje slub... ja jestem pewna ze do własnie dowód na to ze jest to wielka miłość :)! Faktycznie po tych słowach stwierdzialam no tak przeciez go kocham !

EZEKIEL jak Ty się miewasz? Czy Twoja dziewczyna wrócila do CIebie ?....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agucha, cześć. Nie mam żadnego kontaktu od mojej dziewczyny, wiem, że straciła pracę, nie wiem czy ma nową. Czasami od wspólnych znajomych coś tam usłyszę, ale raczej są to ciekawostki typu, była tu czy tam. Nie przejmuję się tym. Był moment, że chciała do mnie wrócić, ale dwa dni później nie wiedzieć czemu nie chciała mnie już nawet znać twierdząc, że męczy ją moja osoba. I widziałem jak się autentycznie męczy nie wiedzieć czemu. Nie potrafi stawić temu czoła, wiem, że sobie poradzi i wierzę w to, ponieważ to naprawdę najlepsza dziewczyna jaką w życiu poznałem. Nieważne z kim będzie szczęśliwa, dla mnie liczy się żeby po prostu była szczęśliwa.

Doskonale też rozumiem Twoje porównanie :) - dokładnie o to chodzi z tym porównaniem - to tak jakby to był egzamin, który jest warunkiem uzyskania upragnionego dyplomu. Możesz się bać odpowiadać przed komisją, możesz bać się, że nie podołasz, możesz bać się, że się ośmieszysz, ocena będzie za niska albo co powiedzą inni, ale dopóki nie podejdziesz do egzaminu nie zdobędziesz dyplomu. Możesz zrezygnować z egzaminu i już więcej się nie bać, ale to nie sprawi, że dyplom dostaniesz, nie sprawi też, że egzaminy znikną.

Jak to ktoś kiedyś powiedział - otwórz te drzwi, których obawiasz się najbardziej, za nimi znajduje się koniec Twojego lęku :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agucha, cześć. Nie mam żadnego kontaktu od mojej dziewczyny, wiem, że straciła pracę, nie wiem czy ma nową. Czasami od wspólnych znajomych coś tam usłyszę, ale raczej są to ciekawostki typu, była tu czy tam. Nie przejmuję się tym. Był moment, że chciała do mnie wrócić, ale dwa dni później nie wiedzieć czemu nie chciała mnie już nawet znać twierdząc, że męczy ją moja osoba. I widziałem jak się autentycznie męczy nie wiedzieć czemu. Nie potrafi stawić temu czoła, wiem, że sobie poradzi i wierzę w to, ponieważ to naprawdę najlepsza dziewczyna jaką w życiu poznałem. Nieważne z kim będzie szczęśliwa, dla mnie liczy się żeby po prostu była szczęśliwa.

Doskonale też rozumiem Twoje porównanie :) - dokładnie o to chodzi z tym porównaniem - to tak jakby to był egzamin, który jest warunkiem uzyskania upragnionego dyplomu. Możesz się bać odpowiadać przed komisją, możesz bać się, że nie podołasz, możesz bać się, że się ośmieszysz, ocena będzie za niska albo co powiedzą inni, ale dopóki nie podejdziesz do egzaminu nie zdobędziesz dyplomu. Możesz zrezygnować z egzaminu i już więcej się nie bać, ale to nie sprawi, że dyplom dostaniesz, nie sprawi też, że egzaminy znikną.

Jak to ktoś kiedyś powiedział - otwórz te drzwi, których obawiasz się najbardziej, za nimi znajduje się koniec Twojego lęku :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ezekiel, Chcę ją dac,chcę to zrobic ale cos mnie tak wewnętrznie powstrzymuje a to jest takie dziwne uczucie :( jak chcę dac to ciepło to odrazu w głowie mam "daj sobie spokój, przeciez Ty i tak go NIE kochasz" " nie rób jesli nie chcesz" i to mi tak miesza w głowie że szok.. Od tego czasu odkąd to wszystko się zaczeło to przytulic się do niego to dla mnie zwycięstwo.. :(

Rozumiem waszą taktykę którą mi sugerujecie ale to jest takie ciężkie, tak bardzo bym chciała żeby było jak dawniej, była pewna swojego nie miałam z tym żadnego problemu i byłam szczęśliwa a teraz ? ... Jestem w stanie powiedziec że nie jestem.

A najgorsze jest to że obwiniam za to jego a nie siebie,a to we mnie tkwi najwiekszy problem ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ezekiel, Chcę ją dac,chcę to zrobic ale cos mnie tak wewnętrznie powstrzymuje a to jest takie dziwne uczucie :( jak chcę dac to ciepło to odrazu w głowie mam "daj sobie spokój, przeciez Ty i tak go NIE kochasz" " nie rób jesli nie chcesz" i to mi tak miesza w głowie że szok.. Od tego czasu odkąd to wszystko się zaczeło to przytulic się do niego to dla mnie zwycięstwo.. :(

Rozumiem waszą taktykę którą mi sugerujecie ale to jest takie ciężkie, tak bardzo bym chciała żeby było jak dawniej, była pewna swojego nie miałam z tym żadnego problemu i byłam szczęśliwa a teraz ? ... Jestem w stanie powiedziec że nie jestem.

A najgorsze jest to że obwiniam za to jego a nie siebie,a to we mnie tkwi najwiekszy problem ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mains, powiedz mi zatem dlaczego chcesz dać miłość właśnie jemu? Czy na pewno chcesz? Jeśli tak to już jest dowód na to, że gdzieś tam w środku kochasz. Można kochać, a jednocześnie odczuwać zniechęcenie, złość, irytację - w nerwicowych zaburzeniach to nazywa się ambiwalencja :) - musisz umieć zaakceptować swoje negatywne emocje, uświadomić sobie, że są w Tobie - sama wiesz, że to nie jego wina, a mimo to obwiniasz go za nie. Kiedy uświadomisz sobie, że wina nie leży w nim już nie będzie miejsca na te negatywne emocje kierowane na chłopaka. Dopóki jednak jego obwiniasz za te emocje, dopóty będziesz się czuła usprawiedliwiona by te swoje cierpienia utrzymywać i adorować. Postaraj się to wreszcie zmienić;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mains, powiedz mi zatem dlaczego chcesz dać miłość właśnie jemu? Czy na pewno chcesz? Jeśli tak to już jest dowód na to, że gdzieś tam w środku kochasz. Można kochać, a jednocześnie odczuwać zniechęcenie, złość, irytację - w nerwicowych zaburzeniach to nazywa się ambiwalencja :) - musisz umieć zaakceptować swoje negatywne emocje, uświadomić sobie, że są w Tobie - sama wiesz, że to nie jego wina, a mimo to obwiniasz go za nie. Kiedy uświadomisz sobie, że wina nie leży w nim już nie będzie miejsca na te negatywne emocje kierowane na chłopaka. Dopóki jednak jego obwiniasz za te emocje, dopóty będziesz się czuła usprawiedliwiona by te swoje cierpienia utrzymywać i adorować. Postaraj się to wreszcie zmienić;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety jestem w martwym punkcie. To wszystko jakby się we mnie uspokoiło już nie mam takich napadów myślowych, już z tym nie walcze.

Teraz jest o zgrozo gorzej już przestałam wszystko czuć już nic mnie nie cieszy, nie widzę nic radosnego w moim życiu. Tylko czuję taką wewnętrzną złość, cały czas jestem zła na mojego chłopaka wszystko mi nie pasuję. Dopiero teraz jak to piszę to płaczę. A tak jakby wszystkie procesy życiowe we mnie zanikły.

Ja wiem że to jest moje ego.

Kiedyś bałam się że mój chłopak mógłby mnie zostawić, gdy nie odbierał telefonu to wpadałam w panikę.

Teraz chciałabym poczuć to samo.

Kiedyś bez wachania mówiłam że jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie, razem z moją mamą. A teraz to wszystko się we mnie zatrzymało.

Jestem wściekła na siebie bo przed tym całym napadem byliśmy naprawdę blisko siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety jestem w martwym punkcie. To wszystko jakby się we mnie uspokoiło już nie mam takich napadów myślowych, już z tym nie walcze.

Teraz jest o zgrozo gorzej już przestałam wszystko czuć już nic mnie nie cieszy, nie widzę nic radosnego w moim życiu. Tylko czuję taką wewnętrzną złość, cały czas jestem zła na mojego chłopaka wszystko mi nie pasuję. Dopiero teraz jak to piszę to płaczę. A tak jakby wszystkie procesy życiowe we mnie zanikły.

Ja wiem że to jest moje ego.

Kiedyś bałam się że mój chłopak mógłby mnie zostawić, gdy nie odbierał telefonu to wpadałam w panikę.

Teraz chciałabym poczuć to samo.

Kiedyś bez wachania mówiłam że jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie, razem z moją mamą. A teraz to wszystko się we mnie zatrzymało.

Jestem wściekła na siebie bo przed tym całym napadem byliśmy naprawdę blisko siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bezradna89, jeśli jesteś wierząca to polecam Ci ten cytat:

"czuję zwątpienie i kłamstwo, że "nie dam rady". Biorę miecz i paruję cios prawdą: "Mocą mnie przepasujesz do bitwy, sprawiasz, że przeciwnicy gną się pode mną" (Ps 18, 40) . Albo czuję lęk i słyszę: "Wycofaj się". Znowu chwytam swój Miecz: "Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą, i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie." (Iz 43, 2). Sprawnie zbijam uderzenie Nieprzyjaciela i, zręcznie obracając ostrzem nad głową, wyprowadzam szybkie cięcie. Hmm… To chyba wydaje się znajome… (Mt 4, 1-11 - poszukaj sobie).

 

Walka sprowadza się do pytania: komu bardziej wierzysz? Nieprzyjacielowi czy Bogu? Ścierają się w Tobie kłamstwo z Prawdą. Które przyjmiesz? W które uwierzysz? Od Ciebie zależy wynik każdego pojedynku. Bierz więc Miecz, miej go często przy sobie, ucz się go, ucz się nim walczyć"

 

Zwątpienie działa coraz mocniej. Coraz więcej ludzi coraz częściej się poddaje. Masz narzędzie do walki - walcz, bo wynik walki zawsze zależy tylko od Ciebie :)

 

Zajrzyj też na moją stronę na facebook'u - ostatni artykuł o wolności może Ci pomóc :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bezradna89, jeśli jesteś wierząca to polecam Ci ten cytat:

"czuję zwątpienie i kłamstwo, że "nie dam rady". Biorę miecz i paruję cios prawdą: "Mocą mnie przepasujesz do bitwy, sprawiasz, że przeciwnicy gną się pode mną" (Ps 18, 40) . Albo czuję lęk i słyszę: "Wycofaj się". Znowu chwytam swój Miecz: "Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą, i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie." (Iz 43, 2). Sprawnie zbijam uderzenie Nieprzyjaciela i, zręcznie obracając ostrzem nad głową, wyprowadzam szybkie cięcie. Hmm… To chyba wydaje się znajome… (Mt 4, 1-11 - poszukaj sobie).

 

Walka sprowadza się do pytania: komu bardziej wierzysz? Nieprzyjacielowi czy Bogu? Ścierają się w Tobie kłamstwo z Prawdą. Które przyjmiesz? W które uwierzysz? Od Ciebie zależy wynik każdego pojedynku. Bierz więc Miecz, miej go często przy sobie, ucz się go, ucz się nim walczyć"

 

Zwątpienie działa coraz mocniej. Coraz więcej ludzi coraz częściej się poddaje. Masz narzędzie do walki - walcz, bo wynik walki zawsze zależy tylko od Ciebie :)

 

Zajrzyj też na moją stronę na facebook'u - ostatni artykuł o wolności może Ci pomóc :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatni raz kiedy miałam taki napad który trwał oczywiście znacznie krócej a nie jak teraz pół roku, chciałam iść do psychiatry, ale stwierdziłam bo to już był koniec napadu że nie chcę drugi raz przez to wszystko przechodzić, opowiadać o tym wszystkim. I powiedziałam sobie że pójdę do psychologa jak tylko znów mi się to przydarzy.

Tylko zauważyłam że to nie skupia się na jednej rzeczy, najpierw cię męczy z jedną rzeczą, potem przeskoczy na drugą rzecz, wtedy zapomina się o pierwszej rzeczy , i potem znów wraca do pierwszej ha lub już znalazło sobie trzecią rzecz.

Wiem że zawsze gdy chciałam gdzieś wyjść z koleżanką to zawsze odwoływałam spotkania bo bałam się że będzie tam jakiś człowiek którego upodobam sobie do przemyśleńi znów będzie męczyć i męczyć.

Mam coś takiego że jak spotkam jakiegoś chłopaka i mi się włącza jaki on ładny itd. to po jakimś czasie stwierdzam że tak naprawdę nie wiem jak on wygląda zauważyłam że nie patrzę sie na twarze tylko taki pierwszy rzut oka. Np. widzę jakimi są idiotami a i tak myśli nie dają mi spokoju.

Ten napad jest taki sam jak poprzedni, zaczął męczyć jak jakby od moich pierwszych napadów, przez inne których już normalnie nie pamiętałam ale tak mnie wymęczyło że musiałam sobie przypomnieć, przez ostatnie plus ostatni chłopak na którego wcześniej nie zwracałam uwagi a teraz też zaczęło dręczyć.

 

DZiękuję Ci Ezekielu za wszystkie wpisy jakie zostawiasz dla mnie.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agucha, Bezradna89, Naprawdę uważam, że tylko konfrontacja z lękiem jest jedyną drogą do pokonania go:). Cieszę się, że odnosicie jakiś osobisty sukces na polu walki z nerwicą. Kiedy będziecie wolne od niej na zawsze? W zasadzie właśnie wtedy kiedy przestanie Was w ogóle obchodzić to czego dotyka, no ale wtedy już nie będziecie sobie zadawać pytania czy to koniec czy nie. Po prostu nie będziecie już pamiętać o nerwicy :) wolność to nie narzucane nam przez standardy, etykiety, kategorie, społeczeństwo czy nawet myśli jakieś konkretne wytyczne, którymi musimy się kierować - te zawsze będą istnieć. Wolność to życie wedle siebie samego pomimo pojawiających się wymagań :). Jak mawiał Platon "“Nie można uczynić niewolnikiem człowieka wolnego, gdyż człowiek wolny pozostaje wolny nawet w więzieniu.” - to poczucie, że nerwica zabiera nam wolność sprawia, że w istocie przejmuje kontrolę nad człowiekiem. Wszyscy mają jakieś uwarunkowania, która mogę zepchnąć w ślepy zaułek nerwicy, ale Ci, którzy pomimo tych napierających myśli potrafią być sobą - są od Niej wolni. Jak głoszą słowa piosenki "co ludzie myślą to nieistotne" - ja w to wierzę. Czy zamknięcie w więzieniu tak fizycznym jak i własnego umysłu czyni Cie niewolnikiem? Ograniczają Cie ściany, ale wolności nikt Ci nie zabierze :). Porzuć wstyd, uzależnienie od opinii innych, aprobaty, tego co ludzi myślą. Porzuć skarb. Wolność to naprawdę mały, choć bardzo trudny krok :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Było w miarę okej. Do teraz kiedy obejrzałam jakis beznadziejny odcinek klanu.. gdzie ktos odo kogos odchodzi i poczułam lek i strach bo przeciez ja tez czuje w srodku pustke ... i nie wiem co czuje wiec powinnam odejsc... ! Czy to choroba...?! Czasem wątpie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej hej, nie wiem czy ktoś ze starych mnie jeszcze pamięta dawno dawno temu, pisałam dość sporo w tym temacie :D nie mam żadnych objawów już od 3 lat :D a ostatnio zaręczyliśmy się, ślub już niedługo :D jestem najszczęśliwszą osobą na świecie, wiem że jest ze mną wspaniały człowiek który mnie kocha i szanuje, któremu ufam i który zawsze mi , a ja kocham jego, tworzymy fajny i dojrzały związek, wszelkie szczeniackie gierki obrażanie sie, dokopywanie sobie, klótnie przez smsy już za nami :D i pamiętajcie nie ma co się łudzić ze bez fachowej pomocy ktoś sobie poradzi, trzeba wszystko rozgrzebać przerobić na terapii od dzieciństwa do starości, a decyzje o odchodzeniu lub nie odchodzeniu podejmuje sie po zakończeniu terapii, a nie w chorobie i może tak być że po terapii stwierdzicie że wcale nie chcecie być z tą osobą, bo okaże sie że trwacie przy kimś w obawie przed samotnością, albo że nic lepszego sie nie trafi, a bycie ze sobą to trudna sztuka trzeba pracować nad związkiem i umieć ze sobą rozmawiać na psychoterapii też sie tego nauczycie, do psychiatry też sie wybrac trzeba ale nie po to by zagłuszyć wszystkie myśli lekami i uciec od problemu, życzę owocnej pracy nad sobą fachowych lektur i dobrych terapeutów

 

p.s jak byłam chora to zawsze bałam sie myśli że "bez niego żyłabym dalej, normalnie" wydawało mi sie że to swiadczy o braku miłości, a jest dokładnie odwrotnie kiedy masz świadomość że kochasz ale w przypadku rozstania poradzisz sobie, będziesz dalej normalnie żyć jakoś sobie wszystko poukładasz to wtedy uwalniasz siebie i partnera od toksycznego sklejenia sie z drugą osobą, pasożytowania bo oboje stajecie sie wolni to że jesteście razem jest waszym wolnym wyborem, a nie chorym przymusem :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zalamka87, cieszę się że Ci się udało :) a to jesteś z tym samym partnerem cały czas ? Bo z twojego postu sądzę że nie :) albo go nie zrozumiałam :))

Cieszę się że trafiałas na ddobrego fachowca bo ja byłam już u 4 i żaden mi nie przypadł w dodatku namawiali mniee do skończenia związku bądź przerwy co kolwiek to dla nich znaczy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

juz tu kiedys pisałam..tez mam podobny problem..'ojejku, a jak ja go nie kocham?' to jedno z moich licznych natrectw.... na terapii dowiedziałam sie, ze to lęk przed przed bliskoscia...jestesmy rozdarci bo jednoczesnie boimy sie samotnosci i bliskosci...takie myslenie 'kocham, nie kocham'..nie pozwala nam sie zblizyc do partnera, zaufac mu, podzielic sie swoimi emocjami...podszyte to jest strachem...'jak sie zblize do niego za bardzo, 'pokaze' mu cala siebie..to moze mu sie to nie spodobac..moze mnie odrzucic..wtedy bede cierpiała'..dlatego wolimy trzymac sie na dystans..a i tak cierpimy bo tak naprawde chcemy zaufac , chcemy kochac. Ezekiel, bardzo mądrze tu radzisz:) ...kiedys myslalam (wciaz tak czasem mysle..ech), ze jak partner mnie irytuje, albo mam ochote pobyc sama tzn., ze go nie kocham...ech a to guzik prawda..to normalne uczucia:).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×