Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

A większość osób nie lubi słuchać cudzych problemów.

Dobrze jeśli następuje proporcjonalna wymiana, "ja ci opowiem o moich problemach, a ty mi o swoich, ty mi coś doradzisz i ja tobie", wtedy obie strony są zadowolone.

 

black swan, brzmi jakbyś testowała czy umiesz sprawić ból :)

Nie testowałam tego, po prostu w pewnym czasie zdałam sobie z tego sprawę, że nie tylko ja cierpię przez mężczyzn, czyli gdy po raz pierwszy mężczyzna mocno cierpiał psychicznie przeze mnie (wcześniej było tylko odwrotnie), czułam się wtedy jak oprawca, miałam ogromne poczucie winy, nie zrobiłam tego specjalnie. Ale to mnie w jakiś sposób wyleczyło z uprzedzenia do mężczyzn. Potem jeszcze inny cierpiał, ale po prostu tak się ułożyło, on kochał, ja nie. Doszło do mnie, że w życiu różnie się układa, a ludzie nie dzielą się na mężczyzn-oprawców i kobiety-ofiary.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak, zrozumiałam, bo byłam po "drugiej" stronie. W końcu wtedy przetrawiłam swoje zawody miłosne.

 

Tylko czy Cię to ustabilizowało do końca?

Czy mnie to ustabilizowało w kwestii postrzegania ofiar/oprawców pośród płci? Chyba tak, teraz wiem, że kobieta może być gorszym oprawcą od faceta, jeśli tylko będzie chciała (nie żebym ja kiedykolwiek chciała). Stałam się o wiele mniej "kochliwa", o wiele bardziej rozumiejąca płeć przeciwną, odporna na wszelkie adoracje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Płeć przeciwna pociąga mnie tylko fizycznie. Nie posiadam żadnych innych odczuć w tym kierunku.

Urodziłem się bez umiejętności zdobywania partnera, gdy dochodzi od jakiejkolwiek rozmowy na temat inny niż coś związanego z daną czynnością typu: zadzwonić gdzieś, zamówić coś, kupić coś itp to po prostu nie wiem co robić, więc zwykle nie robię nic, ucinam rozmowę odchodzę. Nie czuje żadnej potrzeby wiązania się emocjonalnego z kimkolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba dobrze jednak zdać sobie sprawę że w związku i ja będę ranić. Oczywiście do tego nie zachęcam, ale trudno żeby osoba, która sama została poraniona, nierzadko już w dzieciństwie sama nie raniła innych. Niektórzy wpadają w taką rolę ofiary i czują się śmiertelnie dotknięci kiedy wytyka im się błąd. Może to być zrozumiałe, bo bywa to traktowane jako jakieś zagrożenie, czy oskarżenie, ale to może być też prawda.

odporna na wszelkie adoracje...
Eeee i co w tym takiego wspaniałego :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eeee i co w tym takiego wspaniałego

Bo kiedyś wystarczyło, że ktoś był dla mnie miły, a ja potrafiłam się zakochiwać bez pamięci. Wszędzie widziałam potencjalnych kandydatów na swoich mężczyzn, wręcz łaknęłam czułości, akceptacji, itp. Byłam jak głodne szczenię lecące na byle ochłapy. W tej chwili się ogromnie cieszę, że już taka nie jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chyba zrozumiałam, że od żadnego faceta nie dostanę tego czego chcę, czyli miłości i akceptacji bezwarunkowej, którą powinni mi dać rodzice, a nie dali. Przestałam szukać w związkach substytutu. Miłość bezwarunkową to mogę dać sobie jedynie ja sama już teraz, a od faceta dostać warunkową.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z pewnością istnieją tacy egoiści, egocentrycy, narcyzi, którzy nie mają co do samych siebie żadnego ale...

 

-- 04 lut 2013, 00:29 --

 

W tamtej wypowiedzi to w sumie chodziło bardziej o miłość bezwarunkową niż akceptację bezwarunkową, może mogłam to jedno słowo przestawić by było jaśniej. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Saiga, rodzice powinni kochać swoje dziecko (przynajmniej do tych 17 lat) bezwarunkowo, aby rozwijało się zdrowo psychicznie. A przynajmniej nie dawać odczuć temu dziecku, że jest inaczej, by nie miało skrzywionej psychy. A co do samego siebie, tu twierdzę, że można, a wręcz powinno się kochać samego siebie bezwarunkowo - tym bardziej jeśli rodzice tego nie robili (to nic że w przeszłości czuło się do siebie obrzydzenie, to uczucie można zmienić w teraźniejszości). Po prostu kochać samego siebie pomimo wszystko. Być świadomym cech do zmiany, pracować nad sobą, lecz i tak siebie kochać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rodzice powinni kochać swoje dziecko (przynajmniej do tych 17 lat) bezwarunkowo, aby rozwijało się zdrowo psychicznie. A przynajmniej nie dawać odczuć temu dziecku, że jest inaczej, by nie miało skrzywionej psychy

 

Hmm,tu sam nie wiem,jeśli jednak dziecko subiektywnie tego nie czuje,to co wtedy?

 

A co do samego siebie, tu twierdzę, że można, a wręcz powinno się kochać samego siebie bezwarunkowo - tym bardziej jeśli rodzice tego nie robili (to nic że w przeszłości czuło się do siebie obrzydzenie, to uczucie można zmienić w teraźniejszości). Po prostu kochać samego siebie pomimo wszystko. Być świadomym cech do zmiany, pracować nad sobą, lecz i tak siebie kochać.

 

 

Powinno,no właśnie..

Ale ilu jest ludzi,którzy wybaczają sobie samym nawet największe paskudztwa? ( nie mówię o skrajnościach jak socjopaci,narcyzi itp)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm,tu sam nie wiem,jeśli jednak dziecko subiektywnie tego nie czuje,to co wtedy?

Małe dziecko czuje dużo rzeczy intuicyjnie, więc ciężko żeby tego nie czuło, jeśli to będzie prawdą. Zresztą małych dzieci rzadko kiedy się nie kocha, tylko z tymi nastoletnimi zawsze są problemy. Lecz te nastoletnie już analizują trochę i nie polegają na intuicji, więc im wystarczy okazywać tą miłość. Rodzice po prostu często popełniają masę błędów wychowawczych. Na posiadanie dzieci powinno się mieć licencję.

 

Ale ilu jest ludzi,którzy wybaczają sobie samym nawet największe paskudztwa?

No dobrze, ale co to przeszkadza, żeby osoby z niską samooceną nad sobą pracowały? ;) Jeśli jest uświadomienie paskudztw, żal za paskudztwa i odpokutowanie win, to czemu nie można by samemu sobie wtedy wybaczyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobrze, ale co to przeszkadza, żeby osoby z niską samooceną nad sobą pracowały? ;) Jeśli jest uświadomienie paskudztw, żal za paskudztwa i odpokutowanie win, to czemu nie można by samemu sobie wtedy wybaczyć?

Nie wiem - choć to może głupia odpowiedź.

Po prostu są czasem rzeczy,których ludzie sobie nie wybaczają,po prostu,że coś się za nimi wlecze całe życie.

Czy raczej są grzechy których nie da się "odpokutować" - (uściślając nie chodzi mi tu o stricte wiare - ale własne sumienie)

 

 

Małe dziecko czuje dużo rzeczy intuicyjnie, więc ciężko żeby tego nie czuło, jeśli to będzie prawdą. Zresztą małych dzieci rzadko kiedy się nie kocha, tylko z tymi nastoletnimi zawsze są problemy. Lecz te nastoletnie już analizują trochę i nie polegają na intuicji, więc im wystarczy okazywać tą miłość. Rodzice po prostu często popełniają masę błędów wychowawczych. Na posiadanie dzieci powinno się mieć licencję.

 

Z resztą tu się zgodzę,zwłaszcza z ostatnim zdaniem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu są czasem rzeczy,których ludzie sobie nie wybaczają,po prostu,że coś się za nimi wlecze całe życie.

Czy raczej są grzechy których nie da się "odpokutować" - (uściślając nie chodzi mi tu o stricte wiare - ale własne sumienie)

No mi też nie chodziło o wiarę, tylko o sumienie. Na pewno są rzeczy, których ludzie sobie nie potrafią wybaczyć, tylko sęk w tym aby dobrze ocenić czy rzeczywiście te rzeczy są tak wielkie i niewybaczalne czy tylko do takich rozmiarów urosły w czyimś umyśle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Saiga własnie natym to tez polega by umiec sobie z czasem wybaczyc ale do tego potrzebna jest samoswiadomosc samego siebie.

 

Nie,są rzeczy których nawet z czasem nie da się wybaczyć

Nigdy.

http://bielskobiala.naszemiasto.pl/artykul/galeria/1569677,wypadek-w-kozach-gajach-20-latka-potracila-chlopcow-na,id,t.html

 

choćby to.

 

No mi też nie chodziło o wiarę, tylko o sumienie. Na pewno są rzeczy, których ludzie sobie nie potrafią wybaczyć, tylko sęk w tym aby dobrze ocenić czy rzeczywiście te rzeczy są tak wielkie i niewybaczalne czy tylko do takich rozmiarów urosły w czyimś umyśle.

 

 

true,choć wszystko zależy od sytuacji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rodzice po prostu często popełniają masę błędów wychowawczych. Na posiadanie dzieci powinno się mieć licencję.

Tylko, że wcale nie łatwo jest być rodzicem:(. Nie wszystko też przewidzisz i co gorsza nie na wszystko ma się wpływ.

Ja na przykład jak planowałam zajście w ciążę nie przypuszczałam, że rok po porodzie mój mąż postanowi mnie zdradzić i wyrzucić z dzieckiem z domu.

 

Zanim wezmę się porządnie w garść, o ile to w ogóle nastąpi może minąć jeszcze trochę czasu. Szczerze mówiąc może być trudno w takiej sytuacji wychować mi szczęśliwe dziecko.

 

A co do samego siebie, tu twierdzę, że można, a wręcz powinno się kochać samego siebie bezwarunkowo - tym bardziej jeśli rodzice tego nie robili

Ja powoli uczę się akceptować siebie, a do pokochania siebie jeszcze trochę mi zostało. Raczej nie daję sobie prawa do popełniania błędów, do myślenia o swoich potrzebach, podobno jestem dla siebie dosyć surowa, ale wszystkich dookoła usprawiedliwiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mojanati, co do rodzicielstwa, ja najprawdopodobniej nigdy nie zostanę matką, bo nie wyobrażam sobie siebie wychowującej dziecko, bałabym się że spieprzę mu psychikę tak jak moi rodzice spieprzyli mi. Poza tym bałabym się, że nie będę kochać tego dziecka tak jak moi rodzice nie kochali mnie. Po prostu nie chcę mieć dzieci, wiec jak to wygląda od strony rodzica nigdy nie zrozumiem.

 

Co do surowości wobec siebie... To jest jedna z najgorszych rzeczy przy budowaniu samooceny. Poczytaj o samowspółczuciu, sama ostatnio na to trafiłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mojanati, co do rodzicielstwa, ja najprawdopodobniej nigdy nie zostanę matką, bo nie wyobrażam sobie siebie wychowującej dziecko, bałabym się że spieprzę mu psychikę tak jak moi rodzice spieprzyli mi. Poza tym bałabym się, że nie będę kochać tego dziecka tak jak moi rodzice nie kochali mnie. Po prostu nie chcę mieć dzieci, wiec jak to wygląda od strony rodzica nigdy nie zrozumiem.

 

Co do surowości wobec siebie... To jest jedna z najgorszych rzeczy przy budowaniu samooceny. Poczytaj o samowspółczuciu, sama ostatnio na to trafiłam.

 

Nie sądzisz, że rodzicielstwo jest czymś naturalnym? Wydaje mi się, że to przychodzi samo, działa po prostu instynkt opieki nad swoim dzieckiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×