Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a trudności z oddychaniem (astma,duszności)


Gość aga 76

Rekomendowane odpowiedzi

Haa, słynny dr Butejko i niedoceniony aparat Frołowa. Szczerze? Zapewne natknęłaś/eś się na baaardzo obszerny wpis dotyczący tej metody autorstwa niejakiego 'mateusza', który wychwala tę metodę pod niebiosa. Też w to uwierzyłam, i chociaż nie twierdzę, że cały ten aparat i te metody są złe, bo może jemu rzeczywiście pomogły, mi niestety jedynie zaszkodziły. Niby nic, bo aparat Frołowa wygląda mniej więcej jak plastikowy kubek z dziwną rurką (którym w istocie jest) za który życzą sobie zapłaty w kwocie 300 złotych, jednak człowiek w desperacji, a ja w desperacji właśnie byłam, chcąc za wszelką cenę pozbyć się uczucia duszności, kupuje taki dziwny wynalazek, uprzednio zapewniony przez fachową stronę w internecie, iż można go używać samemu i nie jest on niebezpieczny. Ja ta zrobiłam, i jak się potem okazało, zrobiłam sobie krzywdę bo totalnie się zahiperwentylowałam, i niepotrzebnie. Potem walenie serca przez całą noc, okropny ból głowy i przepony, chyba nigdy tego nie zapomnę. Ale wracając do zadanego pytania, którego podstawą były/są jak domniemam duszności nerwicowe. Nie będę oryginalna ale proponuje pójście do psychologa, bo to jest chyba najlepsza droga do wyzdrowienia, a jeżeli chodzi o ćwiczenia oddechowe, to generalnie chodzi o to, aby oddychać przeponą, czyli np. możesz się położyć na płasko i położyć na brzuchu książkę i oddychać (wdech nosem, wydech ustami), lub (ćwiczenie analogiczne do Frołowa tylko bez 300zł wydatku) nalać sobie do połowy kubka/szklanki wody, wsadzić słomkę w tą wodę i robić wdech nosem i wydychać powietrze dmuchając w tą rurkę. Należy jednak pamiętać, że ma to na celu stopniowe wydłużanie wydechu, więc należy to robić spokojnie i równomiernie. Jedna ćwiczenia te nie są lekiem na tą właśnie dolegliwość. Ale to tylko moja subiektywna opinia.

Pozdrawiam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haa, słynny dr Butejko i niedoceniony aparat Frołowa. Szczerze? Zapewne natknęłaś/eś się na baaardzo obszerny wpis dotyczący tej metody autorstwa niejakiego 'mateusza', który wychwala tę metodę pod niebiosa. Też w to uwierzyłam, i chociaż nie twierdzę, że cały ten aparat i te metody są złe, bo może jemu rzeczywiście pomogły, mi niestety jedynie zaszkodziły. Niby nic, bo aparat Frołowa wygląda mniej więcej jak plastikowy kubek z dziwną rurką (którym w istocie jest) za który życzą sobie zapłaty w kwocie 300 złotych, jednak człowiek w desperacji, a ja w desperacji właśnie byłam, chcąc za wszelką cenę pozbyć się uczucia duszności, kupuje taki dziwny wynalazek, uprzednio zapewniony przez fachową stronę w internecie, iż można go używać samemu i nie jest on niebezpieczny. Ja ta zrobiłam, i jak się potem okazało, zrobiłam sobie krzywdę bo totalnie się zahiperwentylowałam, i niepotrzebnie. Potem walenie serca przez całą noc, okropny ból głowy i przepony, chyba nigdy tego nie zapomnę. Ale wracając do zadanego pytania, którego podstawą były/są jak domniemam duszności nerwicowe. Nie będę oryginalna ale proponuje pójście do psychologa, bo to jest chyba najlepsza droga do wyzdrowienia, a jeżeli chodzi o ćwiczenia oddechowe, to generalnie chodzi o to, aby oddychać przeponą, czyli np. możesz się położyć na płasko i położyć na brzuchu książkę i oddychać (wdech nosem, wydech ustami), lub (ćwiczenie analogiczne do Frołowa tylko bez 300zł wydatku) nalać sobie do połowy kubka/szklanki wody, wsadzić słomkę w tą wodę i robić wdech nosem i wydychać powietrze dmuchając w tą rurkę. Należy jednak pamiętać, że ma to na celu stopniowe wydłużanie wydechu, więc należy to robić spokojnie i równomiernie. Jedna ćwiczenia te nie są lekiem na tą właśnie dolegliwość. Ale to tylko moja subiektywna opinia.

Pozdrawiam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

od lutego 2012 zaczęłam mieć problemy z oddychaniem i zaczęłam biegać od lekarza do lekarza pierw był lekarz rodzinny wysłała mnie na badania morfologiczne i badania na tarczyce okazało się nadczynność tarczycy ale nadal leki na nie pomagały wysłali mnie do pulmonologa nie stwierdzono u mnie astmy potem testy alergiczne uczulona na kurz dostałam wziewniki na rozszerzenie oskrzeli po 2 miesiącach stosowania nic nie dawały zaczęłam mieć bezcenne noce kołatanie serca znowu do rodzinnego lekarza i neurolog stwierdził nerwice lękową ale leki nie pomagały na kołatanie serca więc wycieczka do kardiologa kazał mi zrobić usg serca zrobiłam choć koszt takiego trochę zabolał bo 120 zł no i wyszła wada serca wypadanie przedniego płatka potem laryngolog stwierdził zwężenie przegrody nosowej =/ i kontrast przełyku okazało się że mam refluks przełyku i żołądka przepisał tabletki przeciw alergiczne . Już mam dosyć latania po lekarzach bo aż boję się iść jeszcze raz do jakiego kolwiek lekarza bo jeszcze jakąś chorobę mi znajdą która nie wyjaśni czemu mam problemy z oddychaniem caly czas czuje że nabieram mało powietrza co jak jestem w dusznym miejscu to mi się słabo robi =/ miał ktoś takie objawy ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam duszności... ciągle myślę o tym oddechu, ale co dziwne, jak na początku mojego latania po lekarzach lekarz rodzinny po prostu mi obsłuchał płuca i nic nie usłyszał miałam spokój z oddychaniem na jakiś miesiąc. Potem jak wkręciłam sobie schizo to też lęk przed schizo był tak silny, że o oddychaniu nie myślałam i było dobrze. W większości nocy śpię normalnie, więc stawiam na nerwicę chociaż spróbuję się dostać do pulmonologa... Palę fajki i tego się boję, że coś jest nie tak. Moja mama mi powiedziała: "wiesz, że ze wszystkim jest ok, to płuc się uczepiłaś", mam nadzieję, że tak jest ;]

 

-- 04 maja 2013, 14:56 --

 

Kurcze... stwierdzam, że olewam te duszności!!! Najwyżej się uduszę !! W du*ie to mam za przeproszeniem !! Chcę normalnie żyć i nie będą mnie jakieś duszności ograniczać !! Co ma być to będzie !! Przez te cholerne objawy tracimy tylko życie... zacznijmy tak żyć jakby właśnie kolejnego dnia miało nie być, skoro i tak myślimy, że umrzemy to róbmy tak, żeby nasz ostatni dzień był super. Wiem, że łatwo mi się o tym piszę, trudniej to wszystko przenieść w rzeczywistość i tak działać, ale ja się nie poddam. Będę żyła tak, żeby ludzie mnie dobrze po mojej "śmierci" wspominali !! :) :) :) Głowy do góry ludzie !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Wszystkich! Jestem nowa na forum i chcialam podzielic się z wami moimi przezyciami. Fajnie, że człowiek nie jest sam w swoich dolegliwościch :)

Prawdopodobnie wszystko zaczelo sie kiedy ponad pol roku temu kiedy poronilam wczesna ciążę. Po tym wszystkim wydawalo mi się, że wrocilam do normalnego życia i staralam sie o tym zapomniec. Zaczelam brac tabletki anty, żeby zaraz nie zajsc w kolejna ciążę. Na poczatku marca chwycilo mnie jakies przeziebienie, wiec przyjelam rozne specyfiki bez recepty, żeby dzidostwo rozgonic. Po dwoch dniach dostalam silnego pieczenia w klatce piersiowej, zimne poty, uderzenia goraca. Przerazilam sie jak diabli, że to zawal. Ale jakos udalo mi sie zasnac. Rano po śniadaniu znowu to samo. Zaczelam panikowac, w glowie kolowrotek, ale jakos wsiadlam do samochodu i pojechalam do najblizszej przychodni. Tam niestety nikt mnie nie przyjal, bo pani w recepcji powiedziala, że tylko w doraznych przypadkach przyjmuja (jakby pieczenie w klatce nie bylo!) i że mam jechac do swojego rodzinnego lekarza, ktorego nie zmienilam po ślubie i mialam do przejechania 40 km. No ale cóż jakos dojechalam. Zrobili mi ekg, ktore bylo bez zarzutu. Rodzinna wysluchala cos na oskrzelach, dala antybiotyk i do domu. wszystko bylo ok przez tydzien. Potem ktorejs nocy obudzilo mnie kolatanie serca i dusznosci. Kolejna noc to samo i strach, że zaraz cos sie stanie. Odwiedzilam kardiologa, ktory stwierdzil, że serducho zdrowe, że to przez hormony. ginekolog stwierdzil, że to raczej niemozliwe. Pilam przez dwa tygodnie ziolka na uspokojenie i przez te dwa tyg bylo ok. Jakies trzy tygodnie temu po wieczornych cwiczeniach poczulam jakbym nie mogla wziac w pelni glebokiego oddechu. Na sile probowalam go wziac i co piaty wychodzil. Wrazenie bylo takie, jakbym miala scisnieta przepone. Brrr... Trzy dni takie byly, lacznie z zawrotami glowy i ogolnym oslabieniem. Na wizyte u pulmonologa czekalam tydzien, bo oczywiscie pomyslalam, że moze mam zapalenie pluc, albo raka pluc, albo nie wiem co. Przez ten tydzien oczekiwania bylo w miare ok, staralam sie nie myslec o tym. Pan doktor po wywiadzie od razu zalozyl, że mam astme. wiec od razu przed moimi oczyma stanela wizja inhalatora do konca życia jeszcze wiekszy strach przed dusznosciami. dmuchalam w spirometr, ktory wskazal na lekka obrutacje. Po tej wizycie czulam niedosyt i poszlam do innej pani pulmonolog, żeby sprawdzic co ona na to. U niej z kolei wydmuchalam wyniki idealne, bo powiedziala jak mam poprawnie dmuchnac, żeby wyniki nie byly fałszywe (czego poprzedni pan mi nie wytlumaczyl). Stwierdzila, że nie wyklucza astmy, ale tez nie podejrzewa. Poradzila brac tabletki ziolowe na uspokojenie.

 

Wybaczcie, że sie tak rozpisuje, ale komus zdrowemu ciezko jest zrozumiec moje dolegliwosci :(

 

Bralam przez tydzien te ziolowe piksy, staralam sie nie myslec o oddychaniu, ale to jest cholernie ciezkie! Jak sie czyms zajme to jest calkiem spoko. A jak tylko pomysle ze zaraz moge sie przydusic to za ktoryms glebszym oddechem mam blokade. Wtedy staram sie oddychac powoli nosem i za chwile moge wziac gleboki oddech. Okropne jest to, że ze strachem biore sie za cwiczenia, żeby tylko sie nie zmeczyc za bardzo i nie zasapac sie, bo moze zaraz mnie zlapie dusznosc :(

 

Pewnie bedziecie sie smiali jakiego jeszcze "lekarza" odwiedzilam, ale to jest czlowiek, ktory pomogl wielu osobom. Bylam u radiestety, pana ktory bada organizm rozdzkami, nastawia kregoslup, robi akupunkture. Wiec zbadal mnie rozdzkami - powiedzial, że wszystko jest ok z moimi organami, ale problem jest w kregoslupie, który gdzieś tam uciska i sfera nerwowa jest zaburzona. Przepisal mi miesznke ziol, piksy na oczyszczanie nerek i magnez. Jak wyszlam od tego pana czulam się jak nowonarodzona, dopiero jak zaczelam sie zastanawiac "a jak znowu beda dusznosci" to mnie chwycilo. Bylam u niego cztery dni temu i przez ten czas to kilka razy w ciagu dnia lapie sie na tym niepelnym oddechu. Dzis - odpukac - jeszcze mnie nie zlapalo, choc staram sie nie nabierac gleboko powietrza. Chwilami czuje jakby mnie cos w gardle sciskalo, ale staram sie dalej powoli oddychac.

 

Jeżeli ktoś przeczytal te moje wypociny to jestem wdzieczna :) Wszelkie rady i opinie mile widziane :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się zaczelam zastanawiać czy to faktycznie moze byc przez kregoslup (oprocz nerwow oczywiscie!). Moze ten pan magik radiesteta ma racje. Dwa dni temu mialam chwile, że nie moglam nabrac do pełna powietrza i za trzecim nabraniem coś strzelilo mi w odcinku piersiowym (nawet moj mąż uslyszal) i moglam normalnie odetchnac. Pokazal mi cwiczenie na kregoslup, ktore zaczelam robic po tym jak mi tam strzeliło i narazie jest spoko ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie po dwoch tygodniach spokoju dzisiaj przydusilo dwa razy :/ Ale i tak to jest nic w porownaniu co bylo wczesniej. Staram sie nie myslec o tym i nie nabierac kontrolnych glebokich wdechow. Ehhh czemu takie dziedostwo sie nas czepia? :( Pani pulmonolog stwierdzila, że to choroba ludzi wrazliwych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Objawy mam od 2010 roku jak mialem wtedy zakazenie bakteria chlamydia pneumoniae.

Historie ich opisywalem tutaj: czy-to-moze-byc-nerwica-czy-jednak-bakterie-t38388.html

 

Od ponad 4 miesiecy nie biore w ogole antybiotykow ani zadnych lekow na recepte.

Caly czas odczuwam te 2 objawy czyli scisk w glowie, najczesciej z tylu, czasami klucia w karku.

Do tego codziennie mam takie dziwne uczucie ciezkiego oddechu, jakby za malo powietrza docieralo mi do pluc, taka ciezkosc w mostku, pluca mam ok robilem spirometrie 2 razy i RTG itp.

 

Nie wiem czy to moze byc nerwica czy cos innego? Wyniki wszystkie mam ok.

 

Dzis znowu czuje sie duzo gorzej.

Od rana okropny scisk w glowie, a szczegolnie tyl. Do tego scisk pod mostkiem taki tepy bol zoladka i ciezki oddech.

Takie dziwne uczucie jakby mi ktos siedzial na klatce i nie wiem jak to opisac.

Mam to juz od 10 miesiecy codziennie w roznym nasileniu ale od jakiegos czasu znowu mocniej....

Co o tym myslicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

icrew wydaje mi sie ze cos podobnego mam. Tylko ja mam to uczucie poniżej mostka w polowie nadbrzusza jakby jakis glaz polozony i ciężej mi sie oddycha najgorzej w pozycji stojace nie wiem czemu tak. Nie potrafię do konca jakby nabrać powietrza jakby coś blokówalot. Wczoraj robilam spirometnie ale porażka byłam tak spiętą zestresowana nie potrafiła do konca go dobrze wykonać poniewaz podczas wydmuchiwania zamiast ciagnc ja z przerwami to robiłam wykres niby nie wyszedł taki zły babka ktora to robiłam mowila ze asmatycy maja płaskie mi niby poszedł do góry ale procenty mi nie pasują nie wiem teraz czy to przez to ze byłam w stresie ono moze byc wiarygodne w domu potrafię dmuchac. Ale wiem co to za uczucie jak swobodnie sie nie oddycha mam to od stycznia.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

icrew to co opisujesz z oddechem to podobnie do mnie :( jakby cos ciezkiego lezalo na klatce i taki dziwny scisk niby żołądek niby pod mostkiem a może przepona?. Z tym, że jak mam moment kiedy nie moge nabrac glebokiego oddechu to jeszcze bola mnie plecy, jakby klucie w kregoslupie, chociaż po nastawianiu go jest 100 razy lepiej. Staram sie z tym radzic. Jak ostatnio mnie zlapalo, oddech mialam jakbym oddychala przez slomke. Dwa dni mnie tak trzymalo, ale stwierdzilam, że nie bede na sile brac glebokich oddechow, bo jeszcze bardziej mnie to wku...rza i osłabia. Najlepsze jest to, że wiem czemu to cholerstwo znowu chwycilo. Dzien przed wcinalam z mężem nerkowce, a on wypalil ze jego brat ma uczulenie na nie. A ja oczywiscie zaczelam myslec czy ja przypadkiem nie mam i az sie balam zasnac, żebym sie w nocy nie udusila. Mózg potrafi platac figle. Na szceście wysilek fizyczny mi pomaga. Na poczatku balam sie zmeczyc, żebym przypadkiem sie nie udusila, ale przezwyciezylam to i jest duzo lepiej jak sie zmecze ćwiczeniami. Możliwe, że przez zamartwianie się o swoje zdrowie masz ten cieżki oddech. Okropne jest to uczucie, a im wiecej sie o tym mysli i skupia na oddechu jest gorzej. Jak czytałam wypowiedzi na forach typu "nie mysl o tym" to mialam wrazenie, że to niemozliwe, ale teraz zdziwiona jestem, że tak szybko mi to przyszlo. Chyba, że moje zielsko, które pije codziennie tak wplywa %)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×