Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność w depresji...


lublinianka

Rekomendowane odpowiedzi

jest mi strasznie samotnie. nie mam z kim porozmawiać.

nie śpie bo nie umiem zasnąć. dokąd moze siegac nienawiść ludzka? czy można niszczyc drugiego człowieka z zazdrości i żalu ?

dlaczego sądy w naszym kraju najwnie wierzą w aktorskie bajeczki zagrane na sali sądowej?

jestem wrakiem człowieka, od połtora roku ciągłe ataki, inwigilacja, granie na uczuciach, wtrącanie sie, naruszanie prywatności, burzenie spokoju, kłamstwa i ciągłe oszukiwanie i gra pozorów....

juz nie mam siły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:(

zrobili ze mnie wariatkę w sądzie. że kłamie, ze jestem psychicznie chora, ze niszcze rodzinę.. ja nie wiem co ja mam robic. moj narzeczony jet teraz w sądzie na sprawie, jest zalamany, mysle ze on tego nie wytrzyma i pęknie, podda sie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem dokładnie o co chodzi ale nie zakładaj niczego z góry, przeanalizuj sytuacje, rozważ możliwe rozwiazania i wyjścia z sytuacji. Poradź sie prawnika jesli to możliwe i co najważniejsze nie poddawaj się jeszcze bitwa się nie skończyła!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kiedyś miałam trudną sytuację, strasznie się czegoś bałam,na zapas, ale się okazało że nie potrzebnie.Znalazło się wyjście i nic złego mnie nie spotkało.Czyli te zamartwianie było niepotrzebne.AMELI , biedna ty jesteś.Mimo wszystko może trzeba wierzyc że się jakoś ułoży. Znałam osobę z której robiono wariata ,boże jakie to straszne z inteligentnego szlachetnego człowieka o łagodnym charakterze , który nic nikomu złego nigdy nie zrobił zrobiono psychicznie chorego.Dlaczego wokół nas jest tyle niesprawiedliwości. Ta osoba już nie żyje ,do końca była dręczona i poniewierana Serce boli jak o tym myśle.Jak dobrze że jesteście można normalnie rozmawiac.Jakoś lepiej się czuję kiedy jestem tutaj z wami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ameli, sytuacja, w której się znajdujesz i przedłużający się jej czas trwania powodują, że popadasz w depresję. Owszem, nasz system prawny potrafi doprowadzić do załamania. Rozumie, że ta sprawa Cię przytłacza i wszystko zaczynasz widzieć w czarnych kolorach. Wątpisz. Ale jeśli chcesz doprowadzić sprawę do finału, to musisz przede wszystkim zadbać o siebie. Pomyśl Słoneczko o wizycie u terapeuty, psychologa. To Ci pomoże. Tobie i Twojemu partnerowi.

3mam za Was. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc sytuacja jest prosta, kazdy na mnie krzyczy i odwraca się ode mnie. Stałam się zatwardziała i nieufna. Kiedyś byłam fajna, otwrta i wrażliwa, teraz raczej nie :? . Chce mi się ciagle płakać. Cóż... oje zainteresowania padły. teraz moim hobby są świnki morskie. śmiejcie się, ale to jedyna rzecz, której się trzymam. Moja mama nie chce ze mną nigdzie z depresją isc, ma swoje wytłumaczenia. nie dziwię jej się. nikomu prezecierz na mnie nie zależy, nawet wam, ciekawe po co się tu zarejestrowałam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze: to nie prawda, że nikomu na Tobie nie zależy. Z rodzicami po prostu różnie bywa. Z moimi jest mi się najczęściej bardzo trudno dogadać. Wiele razy wydawało mi się, że bagatelizują moje problemy, że ich nie obchodzę. I wiesz co odkryłem pewnego dnia? Że oni na prawdę się o mnie martwią i troszczą. Tylko może nie umieją tego okazać.

 

Wiem, że akceptacja ze strony mamy bardzo by Ci pomogła, ale skoro nie możesz na nią liczyć w tym momencie to może spróbujesz porozmawiać o swoich problemach z kims komu ufasz. Na pewno znasz choć jedną taką osobę. Zawsze też możesz pisać na tym forum.

 

Głowa do góry!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Katrix nie ma sytuacji bez wyjscia. sprobuj porozmawiac z mama na spokojnie. wyjasnij jej co sie dzieje i jak bardzo potrzebujesz zeby z toba poszla do psychologa. jezeli nadal bedzie oponowac idz sama. nie boj sie, na prawde nikt ci tam krzywdy nie zrobi, ale napewno moze pomoc. nikt na ciebie nie bedzie patrzyl dziwnie, gwarantuje. ja chodze do psychologa od jakiegos roku i to jest na prawde swietna sprawa. dowiedzialam sie mnostwa rzeczy o sobie, a po kazdej wizycie dostaje "kopa" do dzialania... odwaz sie... bedzie dobrze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz ja mam raczej coś takiego że często czuję się przez kogoś skrzywdzona-odrzucona. Nawet błaha sprawa potrafi mnie dobić w dosłownym tego słowa znaczeniu...... :( człowiek jest przygnębiony, smutny, wszystko widzi w ciemnych barwach, nic praktycznie go nie cieszy-dziś właśnie tak jest :(:(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mnie znajomi wspierali! Tu jest dobra strona choroby. Nagle patrzysz inaczej na swiat. dojrzewasz. i okazuje sie jacy sa ludzie wokol. jak ice traktuja.

Pustka? Byla... Czy odrzucasz to co daje ci zycie? nie, moze czasami nie bierzesz? Kto powiedzial ze caly czas mamy byc usmiechnieci. nie denerwujmy sie i nie robmy niczego na sile. jestesmy ludzmi. mamy prawo do smutku.

Dżejem z tymi potrzebami to masz racje! Jak posluchasz siebie ale tak gleboko to juz wiesz co ci potrzeba. A jak nie ma okazji do radochy to sobie stwarzaj. wiecie co pomaga zeby zapelnic pustke? nie branie ale dawanie. dawajcie ludziom to co chcielibyscie dostac. poczujecie sie wspaniale. Pozdro!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

widzicie, ja mam wsparcie przyjaciol, rodzicow, mojego wspanialego mezczyzny... ale mimo to, czasem mam wrazenie, ze ONI I TAK NIE POTRAFIĄ MI POMÓC. na szczescie tylko czasem..

 

wyobraźcie sobie.. jestem w Anglii. przylecialam tu na 2 miesiace, zeby zarobic troszke kaski na studia i zycie. wyobrazcie sobie, ze umieram z tesknoty! czuje sie tu samotna, bo praktycznie jestem sama. dzisiaj mam wolne, siedze w domu caly dzien, nawet nie chce mi sie wyjsc na spacer. dopiero, kiedy ide do pracy, czuje sie spelniona. pracuje w restauracji, klieencie mnie lubia, daja duze napiwki i ogolnie jest ok:)

przedwczoraj podczas rozmowy na Skype z moim lubym... kurcze, rozmowa trwala 3 godziny i strasznie mnie meczyla... czulam sie strasznie samotna w tej rozmowie, ale nie potrafilam mu tego powiedziec.. przemilczalam to. dopiero wczoraj, kiedy znow rozmawialismy, powiedzialam mu i, oczywiscie, wszystko dobrze sie skonczylo..

 

ale przezylam szok. pierwszy raz poczulam sie samotna przy moim facecie. pierwszy raz nie potrafilam mu tego powiedziec. a wiem, ze on to wszytsko rozumie..

buziaki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I stopniowo ludzie, których tak rozpaczliwie poszukiwałam, przestali być dla mnie niezbędni jak powierze. Dostrzegłam, że można sobie radzić samemu, że z każdym żalem nie muszę latać za siostrami czy znajomymi.

I gdy tak trochę "olałam" otoczenie, to ono nagle mnie zauważyło. Ludzie zaczęli się dopytywać co u mnie itd. Ale ja, mając teraz siebie, zaczęłam wybierać znajomych. :smile:

 

Jak to zrobiłaś? Nie jak w sensie technicznym, tylko jak przekonałaś samą siebie? Probuje od lat, nie wychodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przekonuję siebie codzień zgodnie z zasadą,że kłamstwo powtarzane 1000 razy staje się prawdą ;].Wychodzi średnio,ale przynajmniej wiem,że do tego musze dążyć.Żeby nie czuć się się samotna sama ze sobą.Paczka znajomych pomagała na bardzo krótką metę,w głębi duszy wciąż czułam sie tak samo.Sytuacja miała się identycznie jeśli chodzi o związki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

boję sie tej pustki wokół mnie, boję sie, że wkrótce całkiem mnie pochłonie i mnie już nie będzie..............................................
Też najbardziej się tego boję, pustka i samotność, z tym najbardziej sobie nie radzę pomimo że mam przyjaciół, znajomych, zawsze się ktoś znajdzie obok, z kim mogę pogadać, ale gdy zostaję sam, powraca dół, przygnębienie i ta cholerna pustka. Wiem że to część mojej choroby i wiem że to dopiero początek leczenia... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przekonuję siebie codzień zgodnie z zasadą,że kłamstwo powtarzane 1000 razy staje się prawdą ;].Wychodzi średnio,ale przynajmniej wiem,że do tego musze dążyć.Żeby nie czuć się się samotna sama ze sobą.Paczka znajomych pomagała na bardzo krótką metę,w głębi duszy wciąż czułam sie tak samo.Sytuacja miała się identycznie jeśli chodzi o związki.

 

Wiesz, chodzi o to, że ja mam problem z utrzymaniem przy sobie jednej przyjaznej osoby, o paczce nie wspominajac. Tak od kilku lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam! dawno tu nie zagladalam ale dzisiaj zapowiada sie wyjatkowo ciezki dzien i postanowilam zobaczyc co tu sie dzieje...postanowilam napisac cos w tym watku bo chociaz mam wspaniala rodzine czuje ze jestem na tym swiecie zupelnie sama, ze nikt mnie nie rozumie i ze bede tak tkwic tutaj juz zawsze. Dzis wyjatkowo mocno odczuwam bol istenienia, z ktorym nie umiem sobie poradzic. Drecza mnie mysli, ze choc mam dopiero 21 lat to przegralam swoje zycie. Nic dobrego mnie tutaj juz nie spotka, a jesli cos pozytywnego bylo to zniknelo z mojej winy i teraz za to place. Niedlugo wybieram sie do psychologa ale jakos nie jestem przekonana czy mi on pomoze. Mysle, ze i on mnie nie zrozumie, a w ogole to jak ja bede z nim rozmawiac??nie potrafie nawiazac kontaktu, wytlumaczyc jak sie czuje, co mysle...czuje sie potwornie samotna. Czy ktos z Was moglby mi doradzic jak sobie z ta samotnoscia poradzic? jak przestac uciekac od ludzi?i jak nie traktowac kazdej proby nawiazanie ze mna kontaktu jako jakis podstep, ktory ma na celu osmieszenie mnie? czy powinnam sie przelamac i np mimo swojej niecheci poznawac nowych ludzi i z nimi rozmawiac? czy lepiej robic tylko to, co mnie nie bedzie meczyc?to na co mam ochote...czyli glownie siedzenie w domu z rodzina...pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po prostu ja ja mam depresję już za sobą i powiem Ci, że na pewno czeka Cię dużo dobrego w życiu. Też kiedyś tak miałem ale pamiętaj, że po burzy zawsze przychodzi słońce. Myślę, że na przekór sobie powinnaś wyjść do ludzi szczególnie takich, którzy mogą Ci pomóc.

Ja chociaż już nie cierpię z powodu depresji też jestem bardzo samotny

i chętnie bym kogoś poznał. Paradoksalnie jestem sam chociaż mam wielu znajomych i nawet przyjaciela. Niestety z pewnych powodów nie mogę się z nimi zadawać :( . Jeżeli ktoś czuje się samotny to zapraszam do rozmowy na gg: 10469004. Chętnie pocieszę i podzielę się swoim doświadczeniem. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehhh

Samotność potrafi dokopać...

Ja, pomimo, że znoszę ją dość dobrze, często pozwalam się dręczyć pytaniom-dlaczego moi przyjaciele o mnie zapomnieli, dlaczego jestem sama... I oczywiście dochodzę do wniosku, że wina leży po mojej stronie. Po prostu nie jestem godna, by mnie warto było poznać. Mam takie odczucie, że rozczarowuję wszystkich-a najbardziej siebie. Z kimś takim nie warto się wiązać lub przyjaźnić. Konkluzja ta jest okraszona wieloma łzami-wiem, że to po części wynik depresji, ale pozwalam się takim myślom terroryzować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Radek- pociesza mnie troche mysl, ze choc wydaje mi sie to prawie niemozliwe jednak sa ludzie, ktorym udalo sie pokonac depresje. Postaram sie zatem powalczyc...choc nie wiem jak to sie skonczy...bo moja burza trwa juz 2 lata i jak na razie zadnych promykow slonca nie widac...:(chociaz to moze dlatego, ze nie chcialam sie leczyc i tlyko raz odwiedzilam psychologa...:/a dlaczego Ty nie mozesz zadawac sie ze swoimi znajomymi? i jeszcze jedno pytanie-jestem ciekawa jak dlugo sie leczyles?

GoplaneczkaGoplaneczka- ja tez mam cos takiego, ze sama siebie zadreczam myslami, wspomnieniami. Nie potrafie tego zrozumiec ale nie umiem tez od tego uciec. A Ty jak od jak dawna masz depresje? pozdrawiam Was serdecznie i dziekuje za odpowiedz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×