Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

dokladnie tak Tomasz,mieszkam tu juz 14 lat ,gdyby nie ten cholerny kryzys i nasza glupota z kupnem domu moze byloby inaczej..chociaz zawsze cos musi byc nie tak,jak u kazdego...

ja rowniez przypisuje sobie choroby,bo nagle jakas ciotka trzeciej generacji zmarla na "cos"wiec...moze ja to tez mam albo niedawno slyszalam od znajomej...poszedl facet do lekarza bo myslam ,ze ma grype a on juz jedna noga w grobie byl...rak pluc ,pozyl jeszcze tydzien...w glowie mi sie nie miesci...caly tydzien mialam z glowy ,dusznosci ,zaparcia,rozwolnienie,serce skakalo jak szalone itp...a maz mial zmiane popoludniowa...koszmar

nieraz mowie,ze babcie po 70 lepiej sie czuja i uzywaja zycia niz ja po 30...

 

-- 07 sty 2013, 21:25 --

 

lindai wlasnie wiekszosc ludzi ktorzy dusza w sobie uczucia cierpi na ta paskudna chorobe.

 

 

 

niestey tak..widze to na wlasnym prykladzie... i od kilku lat na siostry,niestety sama sie tez w to wkopalam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:hide:wstyd mi teraz

:shock: Dlaczego wstyd? Przecież to logiczne, że jak człowiekowi coś dolega, to szuka przyczyn tego stanu. A to, że jesteśmy "przebadani" znacznie zawęża pole do popisu naszej wyobraźni.

 

PS. No pooowiedz, czemu białaczka :mrgreen: ?

 

-- 07 sty 2013, 21:47 --

 

nieraz mowie,ze babcie po 70 lepiej sie czuja i uzywaja zycia niz ja po 30...

Trafiłaś w sedno, niestety...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...tez jestem ciekawa?? :?:

 

moja "ostatnia"choroba to rak jelit,bo caly czas mi kiszki marsza graja,jak to babcia mowila,no ale jak ja caly tez ten czas czuje sie jak jeden wielki klebek nerw...to chyba nic dziwnego ,ze non stop mi cos jezdzi w brzychu...ale zaczym do tego dojde to przejde kilka godzin atakow chociaz u mnie trwaja te ataki czasami cale dnie ...nie wiem juz jat je nazywac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie. Czy ktoś z Was ma też tak, że serce bije dziwnie i powoduje złe samopoczucie ogółem podczas zmiany pozycji, zwłaszcza ze stojącej na leżącą i odwrotnie? Wiadomo, że jak się za szybko wstanie, to można się źle poczuć, ale to inny rodzaj złego samopoczucia, bardziej odsercowy, o ile takie słowo istnieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bianka78-myślałem tak bo wyskoczyło mi kilka białych plamek na dłoni i przedramieniu.hahahahahha dobre co? Okazało się,że to niedokrwienie naczynek.Usprawiedliwia :papa: mnie tylko to ,że miałem wtedy 13-14 lat,a mój mały sąsiad zmarł właśnie na to paskudztwo.

 

Widzę,że wszyscy mają podobne jazdy;-))

 

Czytałem ostatnio,że aby się uspokoić trzeba zaakceptować fakt,że umrzemy. Z chorób natomiast trzeba sobie zrobić jaja.

 

Kilka miesięcy temu myślałem,że mam raka mózgu bo ciągle kręciło mi się w głowie oraz non-stop mnie ona bolała. Uciskała mnie także część potyliczna-jakby się coś w środku rozrastało.Moje myśli zrobiły swoje-praktycznie wydałem na siebie wyrok śmierci.

 

Na własny koszt zrobiłem sobie tomograf oraz dla pewności rezonans magnetyczny.Dzień w którym dostałem wyniki w kopercie zapamiętam do końca życia.Sam nie byłem w stanie tego przeczytać więc poprosiłem żonę.Ona także odczuła poprzez moje zachowanie ogromy strach.Czytała ze dwie minuty(bo zleciłem bardzo dokładne badania),a ja siedziałem naprzeciwko niej i gapiłem się na jej twarz.Uśmiechnęła się i powiedziała"ale mnie nastraszyłeś,wszystko jest absolutnie w porządku"

Od tego dnia głowa przestała mnie praktycznie od razu boleć i uciskać. :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytałem ostatnio,że aby się uspokoić trzeba zaakceptować fakt,że umrzemy.

Ależ ja akceptuję, naprawdę. Niestety, moje ataki paniki mają to gdzieś :( .

 

Z chorób natomiast trzeba sobie zrobić jaja.

Może i jest to jakiś pomysł... To co, zaczynamy? :yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie. Czy ktoś z Was ma też tak, że serce bije dziwnie i powoduje złe samopoczucie ogółem podczas zmiany pozycji, zwłaszcza ze stojącej na leżącą i odwrotnie? Wiadomo, że jak się za szybko wstanie, to można się źle poczuć, ale to inny rodzaj złego samopoczucia, bardziej odsercowy, o ile takie słowo istnieje.

 

tak,ja tak mam,czasem mam wrazenie jakby moje serce bylo zupelnie luzne,zupelnie tak jak to opisujesz.powtarza sie rowniez przy glebokich wdechac,rowniez mam wrazenie jakby sie potykalo lub przewracalo na lewa strone,strasznie nieprzyjemne uczucie po ktorym zaraz sie nakrecam i z glowy mam pol dnia,potem zapominam ale tylko do nastepnego takiego odczucia ze strony serca,okropne,nie wiem jak sie tego pozbyc...najgorzej jest kiedy np leze w lozku,wieczorem i wystaczy ze raz mi sie cos takiego zdarzy a za chwile mam takich potkniec mnostwo nastepujacych po sobie,pol nocy mam wtedy z glowy,mysle ze sie udusze,ze cos mi sie stanie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem tu nowa, dziekuje za internet...gdyby nie on chyba bym sie sama wykonczyla, ewentualnie trafila do psychiatryka.

Wspaniale jest wiedziec, ze nie jest sie samemu z problemem i ze mozna liczyc na innych ludzi, ktorzy rozumieja co czujesz.

Ataki paniki miewam od jakiego czasu, nawet trudno mi okreslic od kiedy, pewnie od jakis 6-7 lat. Dopoki byly sporadyczne i konczyly sie na "rozstroju jelitowym" ze tak to okresle ;) bylo ok ale teraz gdy towarzyszy mi uczucie omdlenia, trzese sie jak galareta i mam chcec natychmiastowej ucieczki np ze sklepu, wiem ze nalezy szukac pomocy. Stres odczuwam czesto, codziennie wrecz, jestem matka i nie chce by moje zachowanie mialo wplyw na corke no i na moje malzenstwo, ktore mam wrazenie coraz bardziej sie sypie...dlatego potrzebuje waszej pomocy w pokierowaniu mnie, co mam robic gdzie szukac pomocy, juz dluzej nie moge tak zyc.

 

Pozdr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem tu nowa, dziekuje za internet...gdyby nie on chyba bym sie sama wykonczyla, ewentualnie trafila do psychiatryka.

Wspaniale jest wiedziec, ze nie jest sie samemu z problemem i ze mozna liczyc na innych ludzi, ktorzy rozumieja co czujesz.

Ataki paniki miewam od jakiego czasu, nawet trudno mi okreslic od kiedy, pewnie od jakis 6-7 lat. Dopoki byly sporadyczne i konczyly sie na "rozstroju jelitowym" ze tak to okresle ;) bylo ok ale teraz gdy towarzyszy mi uczucie omdlenia, trzese sie jak galareta i mam chcec natychmiastowej ucieczki np ze sklepu, wiem ze nalezy szukac pomocy. Stres odczuwam czesto, codziennie wrecz, jestem matka i nie chce by moje zachowanie mialo wplyw na corke no i na moje malzenstwo, ktore mam wrazenie coraz bardziej sie sypie...dlatego potrzebuje waszej pomocy w pokierowaniu mnie, co mam robic gdzie szukac pomocy, juz dluzej nie moge tak zyc.

 

Pozdr.

Witaj Caroline1984,

ja rowniez jak ty tutaj sieglam popierwsza pomoc.mam ataki od jakiegos roku najpierw nawet nie myslalam ze to ataki paniki dopiero jak bylam ostatnio u rodziny w polsce wszystko ze mnie wychodzilo mozna powiedziec,mieszkam na stale w holandi,mamy z mezem sporo problemow ale nie myslalam ze to sie tak na mnie odbije .oczywiscie robilam kikanascie badan bo bylam przekonana ze mam jakiegos raka itd.wkoncu lekarz po mojej kolejnej wizycie dal mi nr tel do psychologa ...nie mozliwe wedlug niego zebym miala tyle dolegliwosci i wciaz mnie cos bolalo skoro wyniki sa ok

w polsce chodzilam jak trup nie jadlam wstawalam w poludnie itd,chyba tam dopiero mnie tak wzielo i sie cholernie wystraszylam ale na szczescie mam rodzine i siostry z ktorymi moglam non stop rozmawiac chocby o niczym aby nie myslec o czyms co mnie zaraz zaboli

zauwazylam ze te ataki jakis tydzien 2 do 3 trwaja prawie codziennie a pozniej znikaja tez na jakies2 tyg, wtedy czuje sie ok i postanawiam sobie ze jak atak wroci to stawie sie z nim bo przeciez jestem silna...ale wtedy jestem chyba slaba psychicznie i poddaje sie wyobrazni......mi sie robi slabo jakbym mdlala,bicie serca no i trzese sie strasznie albo nawet jesli nie mam ataku to trzese sie wenatrz jak galareta ,to moze trwac nawet caly dzien,no i oczywiscie wc..ostatnio nie chce mam ochoty klasc sie spac,bo mialam kilka razy w nocy atak i mysle .ze znowu dostane...wszystko psychika ..wiem ale i tak jest silniejsza od nas

 

zrob najpierw badania i badz szczera z lekarzem,powiedz mu co ty o tym myslisz i jak najpredzej do psychologa,

nie wiem czy twoj maz o tym wie..ja na poczatku wsydzilam sie nawet jemu powiedziecbo wydawalo mi sie takie dziecinne,moim problemem jest jeszcze strach przed smiercia ,najlepjej nic na ten temat nie che widziec i slyszec bo mnie rozbiera...masz tez tak?

 

trzymaj sie ,nie jestes sama ;)

ps.

mi pomaga czesto jesli mam atak poprostu usiasc tu i poczytac ,ze naprawde jest duzo ludzi z takim problemem i ze nic mi faktycznie nie ma ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Maz nic nie wie, tydzien temu pochowalismy jego ojca...chce byc jego podpora, wstydze sie mu powiedziec, ze wariuje. Miedzy nami jest krucho...gdy czuje sie nieszczesliwa obwiniam jego...storzylam taki mur, przez ktory teraz ciezko mi przejsc, bo zawsze przed nim bylam silna...gdy umarl nasz synek bylam silna, pokazalam ze sobie radze...a to g... prawda, ryczalam po katach jak dziecko, potem zaszlam w ciaze, ktora udalo sie donosic i mamy corke, ale cala ciaze lezalam w domu SAMA, on pracowal, a ja lezalam ryczac, drzac o to dziecko...patrzac w sufit. Teraz ona jest moim swiatem, panikuje gdy jest w przedszkolu, boje sie gdy jest z kims innym niz ze mna...ale tylko w srodku, w sobie, nie ograniczam jej, nie zamykam w domu...bo wiem ze to moje problemy w srodku, a ona musi zyc normalnie....ale miarka sie chyba przebrala, za duzo dusilam. Mala ma 5 lat a ja wstaje w nocy i sprawdzam czy oddycha ;( nie sypiam dobrze budze sie w nocy, ale ciagle czuje ta presje pokazania ze jestem silna...ze daje rade, ze nic mnie nie zalamuje...

Mam dosc...siedze i rycze, teraz moge...mala w przedszkolu, maz w pracy...do 15 moge byc ta slaba, znerwicowana Karolinka...potem musze byc matka ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz ona jest moim swiatem, panikuje gdy jest w przedszkolu, boje sie gdy jest z kims innym niz ze mna...ale tylko w srodku, w sobie, nie ograniczam jej, nie zamykam w domu...bo wiem ze to moje problemy w srodku, a ona musi zyc normalnie....(...) Mala ma 5 lat a ja wstaje w nocy i sprawdzam czy oddycha ; (...) Mam dosc...siedze i rycze, teraz moge...mala w przedszkolu, maz w pracy...do 15 moge byc ta slaba, znerwicowana Karolinka...potem musze byc matka ;(

Caroline, jak ja to dobrze znam... Z autopsji, niestety...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem mysle, ze tylko corka trzymam mnie w tym wszystkim, chyba gdyby nie ona zniszczylabym swoje malzenstwo, siebie...zalamalabym sie. Dla niej warto walczyc o rodzine...bo kazdego dnia kiedy juz emocje zejda ze mnie okazuje sie, ze stawiam na szali tak wiele, cale nasze zycie, malzenstwo...a po drugiej stronie jest...NIC....nie ma nic, sa moje fobie, lęki, wyobrazenia, wyolbrzymienia...wstyd mi za to.

 

W domu rodzinnym nie bylo zle,zero przemocy, awantur.... pierwszy powazny wstrzas przezylam , gdy odkrylam, ze moj tata nie jest miom biologicznym ojcem. Przez przypadek to odkrylam, mialam moze 10-11 lat nie pamietam...przeczytalam listy, ktore moj "biologiczny" pisal do mamy, gdy byla w ciazy ze mna....swiat runal i nie moglam zrozumiec dlaczego mama nie powiedziala mi nic...gdy pytalam dlaczego jestem na zdjeciach z ich slubu, twierdzila, ze za szybko sie urodzilam...poczulam sie oszukana, potem dorastalam w przekonaniu, ze skoro "biologiczny" mnie nie chcial i nazywal "tym czyms" w listach, nie jestem warta by mnie kochac...wiecznie zakapleksiona, wiecznie bez wiary w siebie...poznalam mojego meza, ale w jego milosc tez trudno mi bylo wierzyc. Kiedys "przyjaciolka" powiedziala ze on jest ze mna by byc blisko niej, bo ja kocha...od tego czasu nie jestem w stanie wierzyc ze on kocha tylko mnie, ze jej nie chce, oczywsicie to bylo w czasach gdy mielismy po 17 lat, potem chodzilam z nim 5 lat i wzielismy slub, powinnam juz dawno zrozumiec ze wcale nie musial ze mna byc ani wtedy ani teraz. jestesmy razem od 11 lat to powinno cos dla mnie znaczyc....a nie znaczy ;( ja nadal nie wierze, ze mozna mnie kochac.

 

Mama jest osoba dosc skryta, nie potrafi okazywac uczuc, gdy bylam nastolatka i przezywalam okres buntu pisalam do niej listy...ona odpisywala, ze kocha ze sie martwi ale nie potrafi byc inna...potrafila tylko wymagac, robic sceny typu :nie pomagasz mi to mnie nie kochasz. ale nigdy nie bylo konfliktow miedzy nami, agresji, czulam ze jestem w jakis sposob wazna ale nie czulam prawdziwej, czulej milosci. Nie przytulala mnie...ja jestem inna matka, oddaje sie cala mojej corce, ciagle ja przytulam, caluje, mowie ze jest piekna i madra...mowie to czego potrzebowalam sama. Chcialabym zeby wierzyla w siebie i to bardzo mocno, bo wiem jak mi jest ciezko...

 

Moglabym pewnie tak pisac i pisac...zaczynam dostrzegac, ze jednak mam powody ku temu by byc ofiara nerwicy...teraz chyba "wystarczy" isc do psychologa czy psychiatry...tylko jak to robic, jak przezwyciezyc wstyd...jak sie dostac, pewnie sa kolejki na kilka lat juz pozajmowane ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...ja jestem inna matka, oddaje sie cala mojej corce, ciagle ja przytulam, caluje, mowie ze jest piekna i madra...mowie to czego potrzebowalam sama. Chcialabym zeby wierzyla w siebie i to bardzo mocno, bo wiem jak mi jest ciezko...

No i znowu cała ja... Też wychodzę z założenia, że w dzisiejszym świecie nigdy dość pewności siebie, przebojowości, wiary we własne siły. I staram się, aby mojemu dziecku tego nie brakowało, tak jak brakuje mi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Caroline1984,

dlugo to trwa u ciebie kilka lat a moze kilkanascie ...nie ulzylo ci chociaz troche jak sie tu rozpisalas?? wyzalilas sie z rzeczy ktore ci leza na sercu przez te wszystkie lata..a moge ci powiedziec ,ze po wizycie u psychologa bedzie jeszcze lepiej,moim zdaniem powinnas szczerze porozmawiac z mezem,przezylas(liscie) razem duzo niepowodzen wiec mysle ,ze on to zrozumie ,wkoncu jestescie ze soba kilka lat..to bylby dobry poczatek ,przynajmniej w domu czulabys sie lepiej

tez tak mialam i postanowilam z tym skonczyc bo w domu czulam sie jak w wiezieniu,niestety dzieci wyczuwaja atmosfere domowa ...nic nie mowia ale robia sie rowniez niespokojne...

naprawde nie masz sie czego wstudzic,moze znajdziesz psychologaw swiom miescie przez internet ...tez tak szukalam,zrob to jak najszybciej :tel2:

 

-- 11 sty 2013, 17:50 --

 

po dosc dlugim czasie wlasnie mam atak...siedze tu i trzese sie jak galareta,serce wali jak oszalale i chyba zaraz zemdleje,bo mi sie slabo robi,ale powiedzialam sobie ,ze tu usiade poczytam i napisze ...nie jestem sama...

zajac sie czyms innym,dzieci ogladaja tv,maz w pracy,nie przyjedzie odrazu bo nie moze...oczywiescie do niego dzwonilam....nie nawidze tego momentu.niech on juz sie skonczy....

co wy robicie poza pozytywnym mysleniem i probowaniem nie myslec otym...ja teraz nie wiem...fajnie sie mowi,jak juz bedzie po ataku..

 

mialam juz dzwonic znowu do lekarza ale sie powstrzymuje,w najgorszym wypadku zawolam kolezanke ,mieszka na przeciwko...to tez uspokojenie dla mnie...

 

co za cholerna choroba. :cry:

 

-- 11 sty 2013, 18:23 --

 

jakos przechodzi...malymi krokami,oczywiscie mysli o smierci...przyszla moja 5 corka z plastelina i robi aniolka....no i znowu mam odjazd...zarazmysle ze ona cos przeczowa...macie tak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja dochodze do siebie jaszcze od ostatniego ataku,strasznie kreci mi sie w glowie od tego czasu wczesniej tak nie mialam ..i znowu sie niepokoje ,ze mi cos jest.wedlug mnie nie oddycham tak jak powinnam za plytko,bo czesto nie moge zlapac pelnego oddechu..musze ziewnac ,zeby zlapac pelny oddech,moze to miec cos wspulnego z sercem???

caly czas jestem niespokojna,taka od srodka...

 

 

gosiulek,chyba kazdy z nas tak tu zaczal..z tego co piszesz to tak...zrob cos w tym kierunku,nie czekaj dlugo..

 

Caroline1984,nic sie nie odzywasz..radzisz sobie jakos??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

perla86,

mam ale nie zawsze,teraz np bardzo mi sie ciezko oddycha tylko ze jestem caly czas skupiona na d tym oddychaniem,moze tez przez to... przeczytaj watek nerwica a klopoty z oddychaniem,tam ktos opisal dokladnie to jak ja sie czuje,nie mam tego codziennie raz na jakis czas ale czesto

 

-- 18 sty 2013, 21:22 --

 

nerwica a trudnosci z oddychaniem napisal mateusz ostatnia str. warto przeczytac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×