Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

Raz, że bunt przeciwko dyscyplinie, a dwa, zawiodła się na koledze. Ona podświadomie tęskni za ojcem, którego nie ma i ten kolega był dla niej taką namiastką, którą sobie w nim znalazła, a on jak to dzieciak nastoletni ( trudno od niego wymagać, aby jej ojcował), sam jest rozchwiany. A ta chyba chciała zrobić tym na nim wrażenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bliksa, Oczywiście ,że nie Twoja, nawet tak nie myśl.

 

Selenhe, Ehh:( Nie zazdroszczę Ci sytuacji,. Nie mam pojęcia co bym zrobiła:(

Mam dorosłą córkę, ale nie było nigdy tak drastycznie jak u Ciebie., Fakt ,że wszelkie zakazy też budziły w niej bunt i agresję. Nie mam pojęcia co bym zrobiła w takiej sytuacji:(( Myślę ,że tak jak pisze Candy próbuj wspólnych rozmów z psychologiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety szlaban na wyłażenie samej z starszymi kolegami będzie obowiązywał, tak samo jak nie pozwalanie na picie, palenie i ćpanie. Ograniczenie kompa, netu i rozmów w necie z znajomymi też, bo z nimi ustala sobie różne rzeczy, a potem wychodzi jak wychodzi.

 

to mi przypomina jak "za młodu" moja matka mi wprowadziła takie ograniczenia i szlabany, skończyło się 5 x gorzej, ja szlabany obeszłam, matka stała się moim wrogiem, byłam mistrzem kamuflażu i potrafiłam tak wszystko robić, że się nawet nie zorientowała. im więcej zakazów, tym większy bunt, tym większy sprzeciw, tym większe prawdopodobieństwo złamania tych zakazów. u mnie się to skończyło 10 x gorzej, bo cudem mnie odratowano. a czemu tak? bo zamiast kar, ja oczekiwałam od niej wsparcia i zapewnienia bezpieczeństwa, a nie wywoływania ciągłych lęków i wprowadzania terroru. Takie osoby są zagubione, potrzebują miłości i poczucia bezpieczeństwa od strony bliskich. Nigdy nie wybaczę rodzicom, że mi tego nie zapewnili i teraz mam znacznie większe problemy i lata leczenia za sobą i jeszcze wiele przede mną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie wybaczę rodzicom, że mi tego nie zapewnili i teraz mam znacznie większe problemy i lata leczenia za sobą i jeszcze wiele przede mną.

 

Też się tak czasem czuję. Ale czasem włączam mózg i sobie myślę że taką nienawiścią krzywdzimy tylko samych siebie. Niby daje to jakąś energię i satysfakcję ale zamyka nas w pułapce.

Wyobraź sobie siebie samą na łożu śmierci za te XX lat. Dalej będziesz nienawidzić swoją matkę? Co Ci to da?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Też się tak czasem czuję. Ale czasem włączam mózg i sobie myślę że taką nienawiścią krzywdzimy tylko samych siebie. Niby daje to jakąś energię i satysfakcję ale zamyka nas w pułapce.

Wyobraź sobie siebie samą na łożu śmierci za te XX lat. Dalej będziesz nienawidzić swoją matkę? Co Ci to da?

 

nie no jasne, może trochę przesadziłam z opisami, ze nigdy nie wybaczę, że nienawidzę itd. przede wszystkim czuję ogromny żal, że całe życie zamiast dać mi wsparcie, którego oczekiwałam ja byłam deptana i gnojona. Celowo pakowałam się w kłopoty, narkotyki, alkohol, seks, ucieczki z domu, imprezy, żeby pokazać HEJ JESTEM TU, ZWRÓĆ KU*WA NA MNIE UWAGĘ. Niestety kończyło się zawsze tak samo: kłótnia, awantura, krzyk, płacz i kary. Potem raz na jakiś czas jak pojawił się już cudem w moim życiu ojciec to dokładał swoje grosze, darł się na mnie, że co ja odpie*dalam, że gówniara, że głupoty w głowie. A ja po prostu chciałam być zauważona, doceniona, chciałam czuć się bezpiecznie, a byłam zalękniona i odrealniona całkowicie. Potem narkotyki, alkohol, seks, starsi koledzy, kłopoty, próby samobójcze to nie był sposób na zwrócenie na siebie uwagi, bo nie działało, tylko był to sposób na zapełnienie pustki, pozbycie się bólu, smutku, żalu i samotności. Jak już zobaczyłam, że nie ma szans na wsparcie to była jedyna droga ucieczki od problemów.

Dlatego RODZICE, jeżeli Wasze dzieci robią głupoty itp okażcie im wsparcie! Pokażcie, że na was można liczyć, że można czuć się bezpiecznie, że nie muszą się bać. Czasami warto poświęcić więcej czasu, żeby znaleźć wspólny język i okazać nić zrozumienia. Przecież taka małolata bez pomocy rodzica długo sobie nie poradzi z własnymi problemami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pisanka, rozumiem cię poniekąd.

Ja swojemu ojcu nie wybaczę tego, co zrobił i już. To moje prawo. I to mój wybór, żeby na starość grosza do pampersów nie dołożyć.

 

u mnie rodzice teraz są można powiedzieć ok. pomagają, dają kasę jak trzeba itd. ale no właśnie... pieniędzmi starają się wszystko załatwić. I całkowicie wymazują z pamięci to co było wcześniej. Dla nich było minęło jest nowe życie, ale ja nie mogę zapomnieć i nie mogę od tak im wszystkiego wybaczyć. Spotkamy się czasem, wypijemy herbatę, ale ja mam dystans, nie ufam, boję się i nie mam pewności, że to wszystko znowu nie wróci. tyle, że już nie mam 15 lat, jestem dorosła i mam swoje życie. aczkolwiek to trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poczuj się jak dziecko 15 letnie i pomyśl co wtedy czułaś, jak pragnęłaś porozmawiać ze swoimi rodzicami.

Najbezpieczniej poprostu przyjdź siądź koło niej i sprobuj na spokojnie porozmawiac, nie wyjdzie raz, drugi, trzeci bo twoje zachowanie pewnie bedzie dla niej obce, ale za którymś razem może zrozumie że chcesz ją wziąść pod swoje skrzydła i być dla niej ostoją. Ale to tylko mój punkt widzenia nie wiem co przeżywają nastolatki z takimi a nie innymi problemami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz w tym sęk, że właśnie zawsze starałam się wczuć w jej sytuację i zastanawiałam się, co bym zrobiła będąc w jej wieku, bo też miałam swoje okresy buntu. Tyle, że na mnie też nic nie działało, musiałam dopiero dorosnąć, a jedyne co respektowałam to rozmowy z mamą. Dlatego zawsze starałam się z nią rozmawiać, podchodzić tak jak moja mama do mnie. Tyle, że ja swojej mamy nie okłamywałam, a młoda kłamie mi bezczelnie w oczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisanka, a niby jak ja mam dać jej wsparcie, jak ona mnie olewa? Jak do niej dotrzeć?

 

przede wszystkim nie miej do niej pretensji o wszystko, nie wypominaj, że robi źle, z tymi karami też stwarzasz jej zagrożenie. Przede wszystkim przychodź i przebywaj w jej towarzystwie, od tak, bez rozmawiania na jej temat, opowiadaj o tym jak minął Ci dzień i pytaj gdzie chciałaby wyjechać na wakacje, powiedz, że może zadać Ci wszystkie pytania i Ty będziesz z nią szczera, bo jej ufasz. Nie pytaj natomiast czy ona Ci ufa, czy zaufa, tylko okaż jej ciepło, przytul ją, powiedz, że ją kochasz, że jej ufasz i że ona może oczekiwać od Ciebie tego samego. Poproś żeby poopowiadała Ci o swoich kolegach, swoich zainteresowaniach, sympatiach, pokaż że ona w ogóle Cię w jakimś stopniu interesuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co bym zrobiła będąc w jej wieku, bo też miałam swoje okresy buntu. Tyle, że na mnie też nic nie działało, musiałam dopiero dorosnąć, a jedyne co respektowałam to rozmowy z mamą. Dlatego zawsze starałam się z nią rozmawiać, podchodzić tak jak moja mama do mnie. Tyle, że ja swojej mamy nie okłamywałam, a młoda kłamie mi bezczelnie w oczy.

 

ale Twoja mama byla mama czy "przyjaciolka"? Mnie sie wydaje , ze to nie do konca wina mlodej ze tak sie zachowuje. Gdzies po drodze, zgubilyscie wzajemny szacunek i Mloda poszla swoja droga. Ciezko bedzie wrocic na wlasciwe tory teraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×