Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Dlatego teraz codziennie piwkuje albo jakies whisky popijam. OStatnio jak wstalem skacowany to nie umialem przestac sie śmiać przez godzine, hahah miałem ubaw ze wszystkiego :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie co tam u was slychac dawno mnietunie bylo na wstepie powiem ze przeprowadzilam sie wkoncu do mojego domu czego bardzo sie balam i mialam rozne mysl iz tym zwiazane ale te mysli ucichly jest fajnie ostatnio czulam sie niezle wychodzialm sama wozedziecko raniutko do przedszkola chodze na zakupy i wogole ale dzisiaj cos znowu wrocilo ta obcos jakas niepokuj lek jutro mam sama jechac tramwajem do innego miasta do szkoly jeszcze dzisiaj ranosie nie balam a teraz juz w glowie mysli ze zwariuje ze oszaleje ze cos mi odbije wszkole masakra a juz bylocoraz coraz lepiej w porownaniu do tego co bylo w maju eh oczywisicie moje mysli zeslysze glosy i te smiesznerozmowy ktore mi siewglowie prowadza byly i nadal satylko zewczesniej juzsie tak do nich przyzwyczailam ze mowilam sobietotylko mysli i tak jakbysamoistnie sie czyms zajmowalam i jakos mijalo a teraz doszedl lek i znowu panikuje znow nie czuje sie soba i wogole rozne schizyw glowie sie kreca tak sie boje tej schizofreni ze jakis koszmar poprostu niech mniektospocieszy bo boje sieze jestem chora psychicznie eh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę zakładać nowego tematu skoro już jest ten. Mam nadzieję, że ktoś tutaj zerknie. :) Derealizacja to moja stara towarzyszka. Już chyba trochę oswojona, szczególnie dzięki terapii (u tego 'właściwego' terapeuty, bo inna potrafiła mnie tylko wyśmiać).

 

Dzisiaj jednak przydarzyło mi się coś innego, dziwnego. Mianowicie gdy leżałam w łóżku nagle zaczęło mi się wydawać, że całe moje ciało się wydłuża, głowa zaczyna kształtem przypominać cukinię, a kończyny stają się grubości nitek. Towarzyszył temu niepokój podobny jak przy typowych derealizacjach. Gdy dotykałam swojego ciała, z jednej strony czułam, że jest normalne, z drugiej wiedziałam, że nie jest. By 'udowodnić sobie', że moja ręka nie jest grubości nitki, podłożyłam ją sobie pod głowę i starałam się skupić na tym, że dotyka kilku centymetrów, a nie milimetrów mojej twarzy. Po chwili wszystko się odwróciło i zaczęło mi się wydawać, że jestem cała spuchnięta. Każdy element mojego ciała jest olbrzymi. Nie mogłam przy tym oczywiście myśleć o niczym innym. Wszystko uspokoiło się po kilku chwilach, tak jak 'typowa' derealizacja.

 

Z jednej strony byłam zaskoczona, ale z drugiej... po chwili dotarło do mnie, że to uczucie jest mi doskonale znane. Że podobne 'akcje' odczuwałam w dzieciństwie. Jednak ten dzisiejszy 'atak' był pierwszym od jakiejś dekady. Zastanawiam się też co mogło to wywołać i dlaczego nie była to typowa derealizacja (zazwyczaj odczuwam tylko obcość otoczenia, totalne oddalenie, jakbym nieomal obserwowała siebie z punktu osoby trzeciej, czuję się obca, ale wiem że wyglądam normalnie, to świat jest jakiś inny). Na myśl przychodzą mi tylko dwa wyjaśnienia, nagłe wybudzenie z drzemki i to, że od wczoraj znowu biorę cavinton (ale brałam go już wcześniej i nic się nie działo). Poza tym zastanawiam się czy ktoś może mi powiedzieć, czy to też jest derealizacja, tylko w innej postaci, a może całkiem inne zjawisko?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aperecium, depersonalizacja jest skutkiem nieświadomego lęku.

Derealizacja/depersonalizacja jest efektem tłumienia lęku i napięcia - nawykowej chęci nieczucia tego co się czuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Derealizacja/depersonalizacja jest efektem tłumienia lęku i napięcia - nawykowej chęci nieczucia tego co się czuje.

 

dokladnie tak jak w mojej sytuacji

 

ludzie odpowiedzcie cos od 2,5 miesiaca czuje ze nie żyje

 

No tak, jak sam napisałeś - przestań tłumić lęk, próbować go zwalczać, leczyć. Spróbuj go zaakceptować, tak szczerze. Jako normalną emocję, taką samą jak radość, czy miłość. Później możesz nawet spróbować polubić lęk, pokochać go, zacząć się z nim bawić, podjudzać go.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przestań tłumić lęk, próbować go zwalczać, leczyć. Spróbuj go zaakceptować, tak szczerze. Jako normalną emocję, taką samą jak radość, czy miłość.
Jak mozna akceptować lęk?

 

Skoro się boisz, to strach jest częścią Ciebie. Dlaczego odrzucasz część siebie? Faszerujesz ją lekami, badaniami, sugerujesz swojemu organizmowi, że strach jest zły, że organizm jest chory, że coś złego się w nim dzieje. Wtedy organizm odpowiada na Twoje oczekiwania i dostosowuje się - rzeczywiście zaczynasz czuć się gorzej, zaczynasz się bać bardziej. Pamiętaj, że opór wzmacnia myśli i emocje. Jeśli chcesz się dalej bać i wzmacniać swój lęk, to dalej go odrzucaj, lecz lekami, odganiaj. Jeśli chcesz się wyleczyć, to daj swojemu organizmowi "przyzwolenie" na to, żeby się bał, zaakceptuj swój strach. Im szybciej to zrobisz, tym szybciej wyzdrowiejesz.

 

Kto powiedział, że podniecenie jest dobre, a strach jest zły? Symptomy towarzyszące obu tym emocjom są bardzo podobne - drżysz, czujesz napięcie mięśni, serce Ci szybciej bije, podnosi się ciśnienie. Jak drżysz z podniecenia u boku ukochanej osoby, to to akceptujesz, nawet Ci się to podoba. Jak drżysz ze strachu, to bierzesz leki i latasz po psychologach. W obu przypadkach symptomy tych emocji są bardzo podobne. Od Ciebie zależy co traktujesz jako coś dobrego, a co jako coś złego.

 

Inny przykład. Uprawiasz sport. Powiedzmy jogging. Podczas biegu pocisz się, czujesz napięcie mięśni, serce Ci szybciej bije, masz płytszy oddech, itp. I co? Biegniesz do lekarza? Do kardiologa? Do neurologa? Do psychologa? Do psychiatry? A może od razu do apteki po leki uspokajające ten "rozjuszony" organizm? Nie. Akceptujesz to jako coś "naturalnego". Jest wysiłek fizyczny - jest szybsze bicie serca, wzrost ciśnienia, itp. To czemu nie akceptujesz symptomów strachu? Jest lęk - jest drżenie kończyn, jest sucho w ustach, jest szybsze bicie serca, jest wzrost ciśnienia, są duszności, kręci się w głowie itp.

 

Akcja wywołuje reakcję. Zmęczyłem się wysiłkiem fizycznym - mój organizm daje mi to odczuć zakwasami, wyczerpaniem organizmu, itp. Czegoś się boję - organizm daje mi to odczuć swoimi symptomami. Pamiętaj, że podświadomy umysł (a od niego zależą głównie emocje) nie rozróżnia "prawdziwych" rzeczy od "nieprawdziwych". To samo dotyczy zagrożenia, obiektu strachu. Skoro się boisz, to znaczy, że masz powód (realny albo wyimaginowany). Może życie w nieustannym stresie Cię przywiodło do miejsca, w którym teraz jesteś? Może niezdrowa dieta? Może jakieś traumatyczne przeżycie? A może zbyt duże wymagania wobec siebie i powstały przez to dysonans między tym, jaka jesteś, a tym jaka chciałabyś być? A może jeszcze coś innego? Co by to nie było - zaakceptuj swoje obecne położenie, które pewnie Ci się nie podoba. Zaakceptuj swoją przeszłość, która Cię przywiodła w miejsce, w którym teraz jesteś. Wybacz tym, którzy Cię skrzywdzili. Wybacz sobie krzywdy, jakie wyrządziłaś innym. Bez akceptacji przeszłości i teraźniejszości nie ruszysz w przyszłość.

 

Akceptacja to pierwszy krok do zmiany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Jestem tu nowa , mam nadzieję , że dobrze trafiłam . Nawet nie wiem od czego mam zacząc , mam problem od jakiegoś roku czasu. Pewnego wieczoru dostałam takiego silnego ataku lęku , płaczu , strasznie dziwne uczucie . Skorzystałam z wizyty u psychologa który zaproponował mi psychoterapię stwierdzając , że mam nerwicę lękową. Była to niestety jednorazowa wizyta, zaraz po tym dostałam pracę , która zajmowała praktycznie mój cały czas . starałam się o tym zapomniec , mówiłam ,że nic mi nie jest . Oczywiście przez ten cały czas lęk mi towarzyszył . Bałam się oceny innych ludzi , tego , że pomyślą ,że się do niczego nie nadaje , że jestem jakaś nienormalna , do tego stopnia ,że momentami kręciło mi się w głowie , robiłam się cała czerwona , było mi niedobrze , ale jakoś sobie radziłam . Jakieś dwa miesiące temu ten lęk tak bardzo się nasilał , że nie mogłam spac w nocy sniły mi się straszne koszmary , rano wstawałam z potwornym bólem głowy , szyi , cały czas mi było niedobrze. Musiałam zrezygnowac z pracy którą pomimo wszystko bardzo lubiłam ,ale nie dawałam rady. Wmawiam sobie , że coś ze mną nie tak , że mam schizo... albo w najbliższym czasie będę to miec. Na każdym kroku , kontroluje swoje myśli , swoje zachowanie , wszystko co robię , w towarzystwie boję się wypowiadac bo może stwierdzą ,że jestem nienormalna. Mam jakieś dziwne uczucie którego w żaden sposób nie jestem w stanie opisac. Patrząc gdzieś kątem oka wydaje mi się ,że widzę rzeczy których nie ma , nasłuchuje się w ciszę aby upewnic się , że nie słyszę jakiś głosów. W mojej głowie pojawiają się jakieś dziwne wspomnienia z przeszłości które nie mają w danej chwili żadnego znaczenia. Ostatnio mam takie wrażenie to wszystko co się dzieje wokól mnie jest nieprawdziwe , jakieś inne . Mam takie ataki że kręci mi się w głowie i nie wiem co się ze mną dzieje , uczucie odrealnienia. Najgorsze jest to ,że mój brat jest chory na schizo strasznie to przezywam. Przypominam sobie jak dorastał porównując go do mnie . Ludzie pomóżcie ta ciągła kontrola własnej osoby już mnie wykańcza !!!! Oczywiście od dwóch miesięcy wróciłam na terapię , ale mam wrażenie ,że odgrzebywanie wspomnień z przeszłości mnie jeszcze bardziej dobija. Od tygodnia biorę tianesal ze znikomym skutkiem . Nie wiem już co robic chciałabym zacząc życ normalnie !!!! Boję się strasznie objawow schizo !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

No tak, jak sam napisałeś - przestań tłumić lęk, próbować go zwalczać, leczyć. Spróbuj go zaakceptować, tak szczerze. Jako normalną emocję, taką samą jak radość, czy miłość. Później możesz nawet spróbować polubić lęk, pokochać go, zacząć się z nim bawić, podjudzać go.

Samemu będzie ciężko.

Tu potrzebny jest terapeuta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

 

od paru dni dokucza mi derealizacja. Może pokrótce o mnie-stwierdzona rok temu nerwica lękowa. Wszystko się nasiliło od zwiększonego stresu i mojej hipochondrii i wiecznego lęku rpzed śmiercią.

Ale rok temu po jakimś czasie minęło, zaczęłam nawet sypiać bez wspomagaczy. Poczułam się wolna, lekka. Nie do końca szczęśliwa, ale spokojniejsza i radośniejsza.

 

To, co wyprawia się teraz to istna katorga! Zaczęło się od ataku panicznego lęku w nocy-powtórka sprzed roku- i znów nakręcanie, znów stres, bezsenność...moja natrętne myśli, że nie dam rady, że znów się zacznie. I zaczęło.

Prawie umarłam z paniki i histerii, gdy dopatrzyłam się, że rzekomo mój pieprzyk się powiększył....załamała mnie moja mama, kłotnie z nią (zawsze wprowadzała mnie w poczucie winy, całe lata czułam się nikim, a w domu była wieczna nerwówka i awantury..niestety), potem uświadomienie, że mój lęk przed śmiercią jest okropny..i co po śmierci, a co jeśli po śmierci będzie jeszcze gorzej itd. I co z moimi bliskimi? :( Jak uspokoiłam te myśli i zracjonalizowałam, nieco odpuściło. Ha, i przeniosło się na to co u wielu z Was-choroby psychiczne. I już obawa, że coś zrobię, że coś sobie nawet wmówię, że nie zapanuję nad sobą..że myśli mnie zabiją. Bezsenność, wieczne napięcie, trzęsiawki..A w chwilach względnego spokoju znowu cholerny NAWYKzamartwiania się i wiecie co??? Psycholog ma chyba rację - czuję się nikim, zerem (przez mamę), czuję się gorsza, mam poczucie, że nie zasługuję na szczęście...

Odrzucałam od siebie te myśli, ale w chwilach kryzysu czy rozmów z nią, tak właśnie czuję..że jestem NIKIM. Że czemu ja mam być szczęśliwa?

 

Psycholog jeszcze powiedział - " No taaak, wie pani, my, NORMALNI ;) ludzie nie martiwmy się nigdy, my mamy same sukcesy, a pani, taka nadwrażliwa i taka gorsza nie zasługuje na szczęście" - to było ironiczne pytanie. Oczywiście wówczas zaprzeczyłam. Nawet nie umiałam podać racjonalnego powodu, czemu uważam się za gorszą - bo co, źle zmywałam naczynia? bo nie dostawałam czasem 5 tylko 4? bo byłam nieśmiałym i przestraszonym dzieckiem?

 

Dostrzegam wiele błędów, ale nadal się boję, nadal tkwi we mnie lęk, czy okażę się na tyle silna, by w końcu żyć pełnią życia, nawet jeśli po nim nic nie ma?

 

Mam super faceta u boku, teraz zaczęło się układać w końcu w życiu (!) a ja teraz, paradoksalnie, się rozpadam.

Matka na co dzień nie krytykuje, nie ośmiesza, więc sama siebie biczuję..

Mam świetnego faceta, który oddałby za mnie życie- nie muszę się tak bać o związek jak zawsze więc..

wynajduję inne problemy.

I w chwilach otrzeźwienia dostrzegam to, a mimo to paraliżuje mnie lęk, że się nie uda..że polegnę, że się wykończę.

Kurczę, widze ludzi wokół, narzekają na zły obiad, na mało kasy, na kolejkę w sklepie..

a ja chcę żyć, chcę czuć się sobą, chcę móc się uśmiechać, a nie drżeć każdego dnia (od ok. m-ca) czy dam radę..

 

My, nadwrażliwi mamy kiepsko..

 

 

właśnie się rozkleiłam, pierwszy raz od dawna, nie wyrabiam..

jutro psychiatra, niech chociaż ogłuszy na chwilę lęk, abym mogła myśleć optymistyczniej i zmieniać się..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aperecium, depersonalizacja jest skutkiem nieświadomego lęku.

Derealizacja/depersonalizacja jest efektem tłumienia lęku i napięcia - nawykowej chęci nieczucia tego co się czuje.

 

 

Tyle wiem, przerobiłam trochę derealizacje na terapii, a tłumienie lęku okazało się być przyczyną dla, której się tam znalazłam. Po prostu do tej pory wszystkie epizody derealizacji były bardzo standardowe, przynajmniej dla mnie. Towarzyszyło im mniej więcej to samo uczucie, trwały chyba podobną ilość czasu (to zawsze trudno mi określić). Natomiast to co opisałam kilka postów temu zdarzyło się po raz pierwszy i zupełnie mnie zaskoczyło/przestraszyło. Na szczęście do tej pory się nie powtórzyło (czego nie mogę niestety powiedzieć o moich 'standardowych' epizodach derealizacji).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że derealizacja, depersonalizacja to skutek braku ujścia emocji. Organizm broni się przed jakimiś poważnymi skutkami lęku, napięcia, doprowadzając je do skrajności a następnie 'odbicia'. Jeśli sami nie znajdujemy wyjścia z nerwicy albo lęku to robi on to za nas. Moja derealizacja przebiega dość przerażająco ale widzę dużo jej pozytywnych skutków. Wcześniej żyłem 'automatycznie', robiłem te same rzeczy, tłumiąc w sobie lęk który i tak prędzej czy później sprawi, że będziemy musieli się nim zainteresować. Podczas derealizacji przychodzi mi do głowy wiele ciekawych pomysłów jak wyjść z podstawowej nerwicy. Już zacząłem działać a nie liczyć że jakoś to będzie, bo nie będzie. Derealizacja przypomniała mi o tym, że to bez sensu cierpieć podczas gdy jest wiele możliwości uzdrowienia. Cierpienie widocznie jest czymś, czego trzeba doświadczyć żeby docenić, poznać jego przeciwieństwo. Silne uczucie derealizacji jest dla mnie najlepszą motywacją do zmiany. Zamiast siedzieć cały dzień w pokoju i trwać zamiast żyć, wolę teraz rozmawiać i przebywać z rodziną (na początek, mam też plan ćwiczenia rozmów z innymi ludźmi mimo fobii społecznej). Uważam, że nie ma czegoś takiego jak przypadek, więc pozorne znaczne pogorszenie może oznaczać wręcz przeciwnie - nawet całkowite wyzdrowienie (to wszystko piszę na podstawie własnych odczuć i nie musi być prawdą).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natomiast to co opisałam kilka postów temu zdarzyło się po raz pierwszy i zupełnie mnie zaskoczyło/przestraszyło. Na szczęście do tej pory się nie powtórzyło (czego nie mogę niestety powiedzieć o moich 'standardowych' epizodach derealizacji).
Tym się nie przejmuj i nie wiąż tego z derealizacją, bo to nie ma związku. Takie efekty występują często przed snem nawet u zupełnie zdrowych ludzi, nie wiem jaka jest tego przyczyna, ale to jest zupełnie niegroźne. Miewałem takie odczucia gdy byłem dzieckiem, że np. znajduję się w jakiejś olbrzymiej przestrzeni, gdy miałem zamknięte oczy, albo podobnego typu efekty jakie opisałaś, że inaczej czujesz swoje ciało. Potem jeszcze gdy ćwiczyłem ze świadomym snem pojawiały się ciekawe odczucia. Zdarzało się to zawsze przed snem, albo w nocy po przebudzeniu. Ot takie efekty specjalne na skraju funkcjonowania ciała i psychiki. Zdrowym na ciele i umyśle też to się zdarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heej Wam :) mam problem taki jak Wy wszyscy tutaj.. Wiadomo nerwica..derealizacja. ale u mnoe jest jakos dziwnie.. Mam jedna nie odparta mysl ze 'co jesli to na prawde jest nie realne', a bardziej mnie ona martwi bo widze juz normalnie jak na DD, towarzyszy mi tylko dziwne uczucie w glowie i dziwne odczuwanie tego swiata. Zadaje sobie pytanoa tj. skad my tu i wgl ale to jedno wlasnie mnie nie pokoi, mam wrazenke ze serio s to wierze i wgl.. Boje soe tez ze jednak moze to shiza.. Nie wiem.. Ale miewam przeswity nprmalnosck wiec az tak zle cbyba ninie jest, alemial kiez was ktos taka.mysl? Dodam jeszcze, ze mam 15 lar, a wiec mloda jestem..

 

 

PROSZE O ODPOWIEDZ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Derealizacja

 

Witam. Juz raz zrobilam podobny temat i dostalam odpowiedz dosc zadowalajaca :) ale mam jedno konkretne pytanie. Mial ktos z was podczas DD mysl tj. 'a co jezeli to na prswde jest sen albo nke realne' ? I czy wyszliscie z tego? Mnie juz to puszcza.. Ale i tak ta mysl czasem nachodzi, co mnie jeszcze bardziej doluje bo jest typowo psychiczna o_oinne natretne mysli nie sa takie zle i dsje rade :)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, miałam tak wiele wiele razy, czasem po kilka sekund, czasem kilka minut, czasem kilka godzin, fatalne uczucie! po prostu mija...sama nie wiem co na to wpływa. Nie przejmuj się..wiem, że łatwo powiedzieć..ale wiem z doświadczenia, że tak jak łatwo przychodzi tak łatwo odchodzi.. masz jakieś niepokojące impulsy żeby przerwać ten stan?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi sie, ze jest juz coraz lepiej. Pociesza mnie ze ktos tak.mial uff :) jak bylam.mala tez tak.mialam i wyszlam z teho tzn nie pamietam.juz dokladnie ale cos podonbego.mialam. w tym.momencie jest doobrze bo.nie mam leku i w sumie mam nadzieje ze dalej tak bedzie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×