Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dzienne Wrony - Nocne Darki (czynne 24 h na dobę)


shadow_no

Rekomendowane odpowiedzi

Wiele o tym czytałem w internecie i byłem u psychologa i czas chyba na psychiatrę. Dlatego zamieszczam tu ten wątek. Męczy mnie to co mi dolega i nie czuję się z tym bezpiecznie. Tym samym boję się założenia rodziny. Uważam, iż cierpię na lykanotropię.

Nie ma to związku z księżycem ani pełnią, jednak nie czuję się członkiem społeczeństwa. Wolę spędzać czas ze zwierzętami, jednak jedynie z psami czy wilkami (z którymi też miałem kontakt i nie tylko w zoo za kratkami). Często mam ochotę rzucić wszytko i uciec w lasy, znaleźć wilcze stado i dołączyć do niego. Raz uciekłem do lasu i mieszkałem tam ponad tydzień zanim znalazła mnie policja i odstawiła do domu. Tam czułem się bezpiecznie, w domu już nie. Miewam w nocy zaćmy w pamięci. Kładę się spać a budzę się na ulicy wśród meneli. Tracę godziny z życia tylko nocą. Zawsze zanim zasnę mózg się uaktywnia i z każdego cienia tworzy jakieś postacie, to normalne, ale ja nie mogę nad tym zapanować. Wyobraźnia zaczyna czasem tak galopować, że wtedy właśnie tracę poczucie kim jestem i budzę się w dziwnych miejscach. Nie mieszkam z rodzicami, mieli tego dosyć. Zdarza mi się zasnąć na podłodze zamiast na łóżku zwinięty jak pies w kłębek, wydaje mi się, że mam wyczulony węch, nie wiem, to już chyba autosugestia.. To wszystko wyżej mogę wytłumaczyć jakąś paranoją. Ale zdarzają się sytuacje, których wytłumaczyć nie potrafię inaczej jak to, że jestem wilkołakiem. Nie zmieniam się w potwora co prawda, ale to chyba jest stan umysłu po prostu. Mam niesamowity kontakt z psami i wilkami. rozumiemy się bez słów, nie muszę do nich nic mówić, żeby zrobiły to co chcę (np siad czy podaj łapę czy cokolwiek). Same do mnie przychodzą, łaszą się a gdy ktoś inny do mnie podchodzi to na niego od razu warczą. I nie mówię o moich psach, mam jednego, ale o takich napotkanych na ulicy, czyiś bądź bezpańskich. One coś we mnie widzą.. Koty się mnie boją, żaden nie podejdzie. Kiedyś w zoo widziałem wilki i mi przykro było, że są zamknięte. I nagle zorientowałem się, że cała ich wataha stoi przy siatce i na mnie spogląda. Tylko na mnie! A było tam wielu gapiów. Powiedziałem, że idę dalej i jakby kiwneły głowami i też się rozeszły. Takich sytuacji mam wiele, których już nie mogę wytłumaczyć tylko swoim zwariowanym umysłem.

Jak to można wytłumaczyć?

 

 

 

 

Padłem. :lol:

Dzwońcie do wiedźmina. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×