Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Nie macie jakiś swoich "smutnych krain" do których wracacie kiedy nie ma na nic siły. Ja wtedy uciekam w świat bajek i wyobraźni. Daje mi to jakąś namiastkę ulgi przez chwilę, chociaż potrafi uzależniać. Jakiegoś haka który by was trzymał przy życiu, np. osobę którą kochacie. Cokolwiek, bo ta ciemność przygniata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do Wszystkich samobójców: A skąd ta pewność, ze samobójstwo załatwia sprawe i ze czeka Was wtedy coś lepszego a nie np. 1000 razy gorszego? Więc samobójstwo nie konczy wcale tej kupy nieszczęść, od których chcecie ponoć uciec. A jak zastanowicie sie nad swoim życiem to na pewno nie jest az takie złe zeby nie mozna sie juz niczym cieszyc. A moze to Wasze nastawienie jest temu winne? Jak ktoś sam skazuje sie na nieszczęśliwośc to jest nieszcześliwy i podswiadomie robi wszsytko tak zeby czasem nie wyszłó. Zmieńcie sposób myslenia: uda sie, będzie dobrze, dlaczego mnie ma sie nie udac itp. Zacznijcie robic coś w kierunku własnego szczęścia a na pewno Wasz los sie zmieni :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś sam skazuje sie na nieszczęśliwośc to jest nieszcześliwy

acha.

 

-- 22 gru 2012, 07:54 --

 

no tak, moja wina wszystko (nasza, "samobójców", spoko. ;) ) ja się skazuję... nie! to inni mnie skazują! nie masz racji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, to nie miało tak zabrzmiec :D Nie Ty jestes temu winna, tylko duzo zalezy od Twojego punktu widzenia. Ja moge np. w jednej chwili zadręczac sie wszytkimi nieudanmi rzeczami w moim zyciu, zmarnowanymi latami, chorobami i miec ochote skończyc ze sobą. Ale moge tez nie myslec o tym , nie zdręczac sie i myslec o przyszłóści pozytywnie i wierzyc ze sie poukłada to co sie nie poukładalo i mimo wszystko wierzyc ze bedzie dobrze i to przynosi zamierzone efekty :D i pomimo wszsytkiego chce mi sie życ! I tego Wam równiez życze na te święta i w ogóle na cały nadchodzący rok :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do Wszystkich samobójców: A skąd ta pewność, ze samobójstwo załatwia sprawe i ze czeka Was wtedy coś lepszego a nie np. 1000 razy gorszego?

Jak u Kononowicza - nie będzie niczego. Jakoś niezbyt podoba mi się ta perspektywa, dlatego nie mam zamiaru przejść od myśli do czynów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I tego Wam równiez życze na te święta i w ogóle na cały nadchodzący rok

dzięki. też życzę Ci tego tam jak to mówią: wszystkiego dobrego.

 

właśnie o to chodzi, ze my mamy "złe" wizje przyszłości i to nic nie pomoże, że przestaniemy myśleć. tablet mam się nażrec, by nie czuc bólu i nie myślec? tak się nie da... trzeba mieć świadomość tego, co się czuje i umieć z tym żyć. niestety ja mam problem i z jednym i z drugim. nie zawsze wiem, co czuję i nie zawsze umiem żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doszłam dziś do wniosku, że ja nie umiem żyć. A jak czegoś nie umiem, to nie wiem, czy powinnam to robić. Mam wizje mojego pogrzebu i tych wszystkich ludzi, którym i tak jest obojętne to, czy żyję, czy nie. Ludzie i Bóg mnie potępiają, bo zrobiłam najgorszą rzecz, jaką człowiek może sobie zrobić. A ja już nie mam siły żyć, nikt mnie nie lubi, dla nikogo nic nie znaczę, ludzie mnie oszukują i piszą o mnie źle. Mam dość tego całego zła w świecie, ja już sobie nie radzę. Siedzę sobie teraz sama, rozmyślam i płaczę, w domu nie mam nawet co liczyć, że ktoś zrozumie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja już nie mam siły żyć, nikt mnie nie lubi, dla nikogo nic nie znaczę, ludzie mnie oszukują i piszą o mnie źle.

nazywam się niewarto, jak to nikt?ja Cię lubię Haniu ;)

Przykro mi,że płaczesz i tak źle się czujesz przed świętami niby rodzinnymi.Nikt nie powinien być w ten czas smutny :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję, kasiątko, ja już nie płaczę, ja wyję z rozpaczy, czuję się bardzo samotnie, smutno i czuję, że rezygnuję. Mam wizję listu pożegnalnego, w którym napisałabym, że odchodzę, bo nie wytrzymałam całego tego zła świata. ja naprawdę się tutaj nie nadaję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do Wszystkich samobójców: A skąd ta pewność, ze samobójstwo załatwia sprawe i ze czeka Was wtedy coś lepszego a nie np. 1000 razy gorszego? Więc samobójstwo nie konczy wcale tej kupy nieszczęść, od których chcecie ponoć uciec. A jak zastanowicie sie nad swoim życiem to na pewno nie jest az takie złe zeby nie mozna sie juz niczym cieszyc. A moze to Wasze nastawienie jest temu winne? Jak ktoś sam skazuje sie na nieszczęśliwośc to jest nieszcześliwy i podswiadomie robi wszsytko tak zeby czasem nie wyszłó. Zmieńcie sposób myslenia: uda sie, będzie dobrze, dlaczego mnie ma sie nie udac itp. Zacznijcie robic coś w kierunku własnego szczęścia a na pewno Wasz los sie zmieni :D

 

Mam wrażenie , że nie wiesz o czym piszesz , zwłaszcza czytając dwa ostatnie zdania. Banały z kolorowych gazetek, lub słowa studentki pierwszego roku psychologii.

Otóż moje trwające bez przerwy przez 4 lata niebezpiecznie realistyczne myśli samobójcze NIE WYNIKAŁY Z FAKTU ŻE JA NIE CHCĘ ŻYĆ. Wręcz przeciwnie. Wynikały z faktu , że ja CHCĘ ŻYĆ , lecz nie chcę już wegetować w stanie sparaliżowanej lękiem, bezwolnej i zaćpanej psychotropami roślinki.Czujesz różnicę?

I nie podnoś do rangi straszaka przekonań teistycznych.

Skoro jesteśmy cierpieniem doprowadzani na skraj szaleństwa ( jakim niewątpliwie jest samobójstwo ) to albo NIE MA BOGA , albo jest, tylko że wtedy musi być niezłym sukinsynem. A bajki o jakimś cierpliwym frajerku Hiobie można potłuc o kant dupy.

Tak czy siak w naszej sytuacji nie należy się Nim przejmować. Bo samobójstwo jest aktem najwyższej niezgody na cierpienie jak i również aktem najwyższego nieposłuszeństwa Bogu, tak więc automatycznie szereguje nas do grona boskich antagonistów, co w sumie może nie być aż tak bardzo złe, czy też niemiłe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie polecam. Robienie tego w takie dni świadczy o nieprzemyślanej decyzji. Świadczy o impulsie ( "powieszę się w swoje urodziny" "zabiję się w Święta" czy też " skończe ze sobą w Nowy Rok" )

To takie .......zbyt histeryczne. Uważam , że coś tak wielkiego , tak ważnego musi być wynikiem zimnej i wyrachowanej decyzji, a nie wywołane "romantyczną potrzebą chwili"

To tyle.

Trzymaj się

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To takie .......zbyt histeryczne. Uważam , że coś tak wielkiego , tak ważnego musi być wynikiem zimnej i wyrachowanej decyzji, a nie wywołane "romantyczną potrzebą chwili"
Dokładnie, najlepiej przełożyć taką decyzję w czasie największego kryzysu na za 2-3 miesiące. Jeśli to decyzja nieodwołalna to po drodze nie powinna się ani razu zmienić, ale życie pokazuje najczęściej, że zmieni się jeszcze nieraz wraz ze zmianą samopoczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie i Bóg mnie potępiają, bo zrobiłam najgorszą rzecz, jaką człowiek może sobie zrobić.

Bóg nikogo nie potępia chocbys nie wiem co zrobiła, nawet jak zabiłas kogos. A ludzie tez z pewnością nie wszsycy (my na forum napewno nie:-)

 

A ja już nie mam siły żyć, nikt mnie nie lubi, dla nikogo nic nie znaczę, ludzie mnie oszukują i piszą o mnie źle.

NIeprawda ze nikt Cie nie lubi, ja Cie lubie i dla mnie wiele znaczysz, nie wszyscy piszą o Tobie źle, nie snuj takich dołjących wniosków :nono:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Babilon, nawet jeśli nie wszyscy ludzie mnie potępiają, to jednak są tacy, którzy to robią. A ja nie potrafię tego nie przeżywać.

Monar, na tym forum może nic jeszcze o mnie złego nie napisano, nie wiem, nie ogarniam wszystkiego, a ja już totalnie straciłam wiarę w ludzi.

Zastanawiam się, co myśleliby o mnie ludzie, gdybym jednak zdecydowała się odejść... Wydaje mi się, że nikt nawet nie wnikałby w powody, wszystkim byłoby obojętne to, czy jestem, czy mnie nie ma. Po prostu podsumowaliby to stwierdzeniem, że byłam wariatką, a wariaci przecież to robią. Nikt nawet nie pomyślałby, że może bardzo cierpiałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×