Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wykorzystujące się seksualnie rodzeństwo.Jak z tym żyć?


Rekomendowane odpowiedzi

zresztą ja nigdy ich nie obchodziłam. Teraz też ich nie obchodzę tylko oni mają w stosunku do mnie oczekiwania że jak bedą potrzebować pomocy to się nimi zaopiekuję

I masz do siebie pretensje, że nie szukałaś u nich pomocy..? :shock:

Też bym nie szukała...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no rozumiem

zresztą ja nigdy ich nie obchodziłam. Teraz też ich nie obchodzę tylko oni mają w stosunku do mnie oczekiwania że jak bedą potrzebować pomocy to się nimi zaopiekuję

wiesz... w takim razie nie ma co mówic nawet, bo to jak gadka ze ścianą.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz... w takim razie nie ma co mówic nawet, bo to jak gadka ze ścianą.

Wiem że ciężko się ze mną rozmawia. Ja nigdy nie umiałam rozmawiać, nigdy nie mówiłam o sobie co czuje co mi jest ja nigdy nie byłam ważna według mnie zawsze jet ktoś ważniejszy niż ja. Dlatego straciłam chęć do życia uważam że to nie ma sensu. Mam 27 lat mgr z pielęgniarstwa a nie wiem jak mam sobie pomóc to jest najgorsze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SmutnaMo, Monar mówiła o Twoich rodzicach,nie że z Tobą się ciężko rozmawia tylko z nimi rozmowa nie miałaby sensu

 

Nie odczytałaś ode mnie prywatnej wiadomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak walczyć z chęcią śmierci? Pewnie gdybym miała więcej leków w domu to już bym nie pisała.

 

-- 21 gru 2012, 23:09 --

 

Monar mówiła o Twoich rodzicach,nie że z Tobą się ciężko rozmawia tylko z nimi rozmowa nie miałaby sensu

Dokladnie, o to mi chodziło. :smile:

Już doczytałam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak walczyć z chęcią śmierci? Pewnie gdybym miała więcej leków w domu to już bym nie pisała.

Powiem Ci, że nie wiem... Bo sama mam tak, jak Ty. Tylko trochę z innych powodów, ale skutek jest ten sam, co nie...

Spróbuj nie myśleć o tym, wiem, że to intensywne myśli i ciężko się od nich uwolnić. Ale próbuj na wszystkie możliwe sposoby.

I idź do psychologa czy terapeuty, nie wiem, czy chodzisz, ale to może a nawet powinno pomóc.

Ja teraz mam rzadziej takie myśli... Więc coś tam pomaga chyba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SmutnaMo, ja myśli samobójcze zaczęłam traktować jako objaw choroby,jako ciało obce we mnie,odrębne i kiedy się pojawiają to idę do lekarza i kombinujemy z lekami.Nie ulegam im odkąd zmieniłam myślenie.To trzeba samemu zrozumieć,że zdrowy człowiek nie ma myśli samobójczych i takie myśli wymagają leczenia i są uleczalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ja również jestem ofiarą mojego o 7 lat starszego brata. Kiedy miałam 6-8 lat brat mnie skrzywdził, była to moja wina ponieważ nie protestowałam. Nigdy nie powiedziałam o tym rodzicom, wie tylko mój mąż i psycholog. Czuje się obrzydliwie, wstrętnie, nienawidzę siebie, nie chcę żyć.

Myślisz i rozumujesz jak to malutkie dziecko. Zostałaś skrzywdzona i nie ma w tym najmniejszej Twojej winy! Pomyśl popatrz tak z boku jak dorosła osoba: jak malutka dziewczynka może być winna tego że krzywdzi ją dużo starszy, silniejszy brat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pomyślisz przede wszystkim o sobie,a nie o rodzicach.Jeśli nie chcesz im skladać życzeń,to tego nie rób.

A jak mam im powiedzieć, że nie chcę świąt że nie chcę składać życzeń? Oni (a przedewszystkim mama) się obrażą i będą mieli do mnie o to pretensję że co ja znowu wymyśliłam. Nie potrafię zadbać o siebie nigdy ja nie byłam ważna i dalej nie jestem.

Całą noc przegadałam z mężem (mąż teraz odsypia) bardzo mi to pomogło wrzuciłem z siebie chyba wszystko co mnie bolało. Nawet do szłam do tego co za uczucia mnie męczyły co je powodowało. Jak miałam 12 lat 3 starszych kolegów (2 o rok i 1 o dwa lata) poprosili mnie żebym się rozebrała i im pokazała. Później ten najstarszy zaczął mnie dotykać i wsadzać palce do środka bo był ciekawy, pamiętam tylko że bardzo to bolało i zaczęłam płakać to oni mówili że sama chciałam i mam nikomu nie mówić. Pamiętam też sytuację jak z tymi samymi kolegami poszłam do jakiejś stodoły mieli prezerwatywy ten najstarszy założył sobie i kazał wziąć do ręki i zrobić mu dobrze. Później pamiętam jak leżał ma nie ale chyba nic mi nie zrobił na to wszystko wszedł jakiś obcy dorosły i nas przegonił z tej stodoły i chyba to mnie uratowało przed....

Sama w tej chwili nie wierze że powiedziałam o tym mężowi, bardzo chciał wiedzieć co to za chłopacy, ale tego nie powiedziałam i nigdy nie powiem boje się że może zrobić coś głupiego.

Jak ja mam być żyć normalnie? Sama z nimi chodziłam oni mnie do niczego nie zmuszali. Jak jedną osobę może spotkać tyle zła, ja sama to prowokowałam dlatego tak się stało i to jest moja wina gdybym powiedziała że mają mnie zostawić i nie dotykać to nic by mi nie zrobili zarówno brat jak i koledzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ja mam być żyć normalnie? Jak jedną osobę może spotkać tyle zła, ja sama to prowokowałam dlatego tak się stało i to jest moja wina gdybym powiedziała że mają mnie zostawić i nie dotykać to nic by mi nie zrobili zarówno brat jak i koledzy.

Rozumiem Twoje myślenie bo nie chodzisz na terapię. Ja już sporo czasu się terapeutyzuję i napiszę tak: Mozna zyć normalnie i nie tylko Ciebie spotkało tyle zła. Zamknęłaś się w swoim świecie i nie wystawiasz poza niego nosa. Użalasz sie nad swoim losem, obwiniasz się tam gdzie Twojej winy nie ma to prowadzi do destrukcji stąd depresja. Nie widzę innego wyjścia jak terapia. Dodam że moje zachowanie kiedyś było podobne ale jak widać można żyć normalnie i się zmienić. Jest to trudne ale efekty są ogromne. Do dzieła :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ile czasu (spotkań) trwało u was zanim zaczęłyście czuć się lepiej? Zanim zaczęłyście akceptować siebie??

u mnie długo ale też problem złożony. zanim zaskoczyłam + leki to dopiero po roku miałam widoczne efekty. Po lekach czułam się lepiej wcześniej ale terapia była orką - dodam że utrudnieniem był (jest jeszcze) fakt zamknięcia się w sobie. To tak jak wspinanie się na wysoką górę - masz różne przystanki, chcesz wracać, załamania pogody, zmęczenie, zniechęcenie ale jak dochodzisz do szczytu to stwierdzasz że było warto. Ciekawe jak to jest dojść już na sam szczyt :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

jestem nowa na tym forum i jest to dla mnie pierwszy post.

 

Nie wiem, od czego zacząć. Od zawsze było coś ze mną "nie tak". Wiele przeszłam ze względu na alkoholizm w mojej rodzinie. Kiedy myślę o dzieciństwie, przeważnie przypominają mi się wszystkie najgorsze doświadczenia. Od zawsze miałam stany lękowe, z którymi radziłam sobie lepiej, lub gorzej. Wydaje mi się, że mam nerwicę, a raczej jestem tego pewna. Te stany lękowe pojawiały się zawsze, ale co jakiś czas. Ostatnio jednak (od ok. tygodnia) trwają nieustannie. I nie potrafię sobie z nimi poradzić :( Cały czas próbuję sobie wmówić, że jest ok, że sama dam sobie radę, ale to nie daje mi spokoju. Nie mogę jeść, skupić się na niczym innym, sama cały czas się wkręcam, doszły do tego klasyczne fizyczne objawy - brak apetytu, ból brzucha, klatki piersiowej, itd. Budzę się i wiem, że cały kolejny dzień będzie pełen strachu.

 

Po tym wstępie chciałabym przejść do mojego głównego problemu. Piszemy tutaj o wykorzystywaniu seksualnym przez rodzeństwo. Mam takie wspomnienie, które mnie dręczy i myślę, że to główny powód moich lęków i nerwicy. Teraz nie jestem już pewna, na ile jest to wspomnienie, a na ile prawda, ale jakiś % prawdy na pewno w tym jest. Pamiętam, że jak byłam mała, nie wiem ile miałam lat nawet - może 7, 9? Moja siostra jest 3 lata młodsza. Nie wiem, o czym mogłam wtedy myśleć, może wynikało to już z obecności tego napięcia, lęków, itd. Ale sądzę, że zrobiłam coś złego. Strasznie ciężko mi o tym pisać, nigdy nikomu o tym nie mówiłam. Ale widzę taki obraz, że leżę i kładę ją na sobie, jakbym symulowała czynności seksualne. To jest okropne :/ Mam dobre relacje z siostrą, ale przez to wspomnienie mam straszne lęki :/ Próbuję sobie wmówić (nie wiem, na ile mogę mieć rację, a na ile się usprawiedliwiam), że przecież nie wiedziałam, co robię, to nie było coś, co się powtarzało... Nigdy potem nie wydarzyło się coś takiego. Nie wiem też, dlaczego się wkręcam, nie daje mi to spokoju... Potrafię rozmawiać z siostrą o swoich stanach lękowych. Ale kiedy zaczynam myśleć o tamtym, a myślę teraz prawie przez cały czas, nie wiem, co zrobić. Boję się, że zwariuję. Boję się iść do psychologa, żeby o tym mówić.

 

Z rodzicami mam dobre kontakty, tata już nie pije, jestem na studiach, dobrze mi idzie. A teraz czuję się bezsilna, jak wariatka, do końca życia skazana na dziwne myśli i wyrzuty sumienia :/ Z bliskością nie miałam nigdy problemu, jeśli chodzi o kontakty damsko-męskie. Nie boję się dotyku. Czuję się nienormalna, zła, nie mogę sobie wybaczyć ani się ogarnąć. Nie wiem też sama, co chcę osiągnąć przez napisanie tego posta. Może mam nadzieję, że trochę mi ulży... Bo cierpię jeszcze bardziej wiedząc, że siostra ma też stany lękowe (ale nie wiem, czy to również przez stresujące dzieciństwo, czy przez to, co ja zrobiłam... Ale z tego, co wiem, ona również nie ma problemu z kontaktami damsko - męskimi).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

 

jestem nowa na tym forum i jest to dla mnie pierwszy post.

 

Nie wiem, od czego zacząć. Od zawsze było coś ze mną "nie tak". Wiele przeszłam ze względu na alkoholizm w mojej rodzinie. Kiedy myślę o dzieciństwie, przeważnie przypominają mi się wszystkie najgorsze doświadczenia. Od zawsze miałam stany lękowe, z którymi radziłam sobie lepiej, lub gorzej. Wydaje mi się, że mam nerwicę, a raczej jestem tego pewna. Te stany lękowe pojawiały się zawsze, ale co jakiś czas. Ostatnio jednak (od ok. tygodnia) trwają nieustannie. I nie potrafię sobie z nimi poradzić :( Cały czas próbuję sobie wmówić, że jest ok, że sama dam sobie radę, ale to nie daje mi spokoju. Nie mogę jeść, skupić się na niczym innym, sama cały czas się wkręcam, doszły do tego klasyczne fizyczne objawy - brak apetytu, ból brzucha, klatki piersiowej, itd. Budzę się i wiem, że cały kolejny dzień będzie pełen strachu.

 

Po tym wstępie chciałabym przejść do mojego głównego problemu. Piszemy tutaj o wykorzystywaniu seksualnym przez rodzeństwo. Mam takie wspomnienie, które mnie dręczy i myślę, że to główny powód moich lęków i nerwicy. Teraz nie jestem już pewna, na ile jest to wspomnienie, a na ile prawda, ale jakiś % prawdy na pewno w tym jest. Pamiętam, że jak byłam mała, nie wiem ile miałam lat nawet - może 7, 9? Moja siostra jest 3 lata młodsza. Nie wiem, o czym mogłam wtedy myśleć, może wynikało to już z obecności tego napięcia, lęków, itd. Ale sądzę, że zrobiłam coś złego. Strasznie ciężko mi o tym pisać, nigdy nikomu o tym nie mówiłam. Ale widzę taki obraz, że leżę i kładę ją na sobie, jakbym symulowała czynności seksualne. To jest okropne :/ Mam dobre relacje z siostrą, ale przez to wspomnienie mam straszne lęki :/ Próbuję sobie wmówić (nie wiem, na ile mogę mieć rację, a na ile się usprawiedliwiam), że przecież nie wiedziałam, co robię, to nie było coś, co się powtarzało... Nigdy potem nie wydarzyło się coś takiego. Nie wiem też, dlaczego się wkręcam, nie daje mi to spokoju... Potrafię rozmawiać z siostrą o swoich stanach lękowych. Ale kiedy zaczynam myśleć o tamtym, a myślę teraz prawie przez cały czas, nie wiem, co zrobić. Boję się, że zwariuję. Boję się iść do psychologa, żeby o tym mówić.

 

Z rodzicami mam dobre kontakty, tata już nie pije, jestem na studiach, dobrze mi idzie. A teraz czuję się bezsilna, jak wariatka, do końca życia skazana na dziwne myśli i wyrzuty sumienia :/ Z bliskością nie miałam nigdy problemu, jeśli chodzi o kontakty damsko-męskie. Nie boję się dotyku. Czuję się nienormalna, zła, nie mogę sobie wybaczyć ani się ogarnąć. Nie wiem też sama, co chcę osiągnąć przez napisanie tego posta. Może mam nadzieję, że trochę mi ulży... Bo cierpię jeszcze bardziej wiedząc, że siostra ma też stany lękowe (ale nie wiem, czy to również przez stresujące dzieciństwo, czy przez to, co ja zrobiłam... Ale z tego, co wiem, ona również nie ma problemu z kontaktami damsko - męskimi).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leśna Jagoda, serdecznie Cię witam na forum ;)

To co opisujesz z siostrą to mogła być tylko dziecięca ciekawość i nie masz się za co obwiniać.Gratuluję Ci odwagi,że o tym napisałaś.Podziwiam Cię bo to tutaj Ty czujesz się oprawcą,nie każdego stać by się przyznać i wyjawić w takiej sytuacji a Ty się odważyłaś :uklon: Myślę,że dobrze by było,żebyś porozmawiała z psycholog bo jeszcze jest problem alkoholizmu w Twojej rodzinie i te stany lękowe.Porozmawiaj też o tym wydarzeniu z siostrą by oczyścić się z poczucia winy choć wiem,że to nie należy do łatwych i nie na pewno na pierwszym spotkaniu,ale z czasem...

Pozdrawiam Cię

Kasia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×