Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia szkolna


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

Jakbyś była pełnoletnia doradziłbym zmienić lekarza... Co to kurde za lekarz, który swoją diagnozę opiera na porozumieniu z rodzicami i praktycznie bez rozmowy z pacjentką? :o

 

Ja własnie chcę załatwić sobie indywidualne, ale bez ich wsparcia? Nie widzę tego jakoś.

 

To nie jest nawet możliwe bez ich zgody. Nawet będąc pełnoletnia musisz mieć ich podpisy itd.

 

Nauczanie indywidualne nie jest najlepszym wyjściem na dłuższą metę, ale czasami trzeba... W sumie to najlepsza z najgorszych możliwości :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam ostatnio takie poczucie oderwania, braku związku ze szkołą. Nie ogarniam tego.

 

Sorrow przez to, oraz jeszcze kilka innych rzeczy nasiliły się u mnie objawy i zacząłem zaniedbywać się w obowiązkach szkolnych. To znaczy najpierw przyszły smutne obserwacje, potem wyciągnąłem z tych obserwacji mało motywujące wnioski, a na końcu zaczęło się dziać to co się zadziało.

Też przez to zaniedbuję obowiązki szkolne. W ogóle mam poczucie jakby to mnie nie dotyczyło. Przez to nie przygotowałem prac kontrolnych i zawaliłem część egzaminów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też przez to zaniedbuję obowiązki szkolne. W ogóle mam poczucie jakby to mnie nie dotyczyło. Przez to nie przygotowałem prac kontrolnych i zawaliłem część egzaminów.

 

Nie gadasz z ludźmi w szkole? Z doświadczenia wiem, że w szkołach zaocznych można trafić na najciekawszych ludzi. Albo starsi, doświadczeni życiem ludzie, albo osoby z różnymi zaburzeniami :smile:

 

Nie chcesz się integrować czy jakby zostałeś odrzucony przez grupę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tata mnie wspiera w tym wszystkim. Gadalam też z wychowawczynią, bo się martwi, wie ze w zeszłym tygodniu non stop siedziałam u pedagog. Najwazniejsze jest żebym nie łamała się na koniec i chodziła. Muszę zdać tą ostatnia, trzecia klasę, i zdam, kur•a, zdam!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym indywidualne na 2 klasę, bo już nie wytrzymuje. Wiecznie komentarze "ooo, jesteś" "Natalia jest w szkole", nauczyciele też wiecznie robia przytyki, ze mnie nie ma. Coraz bardziej mi się odechciewa, wszystkiego zresztą...

Lady Em., zawsze podczas jakiegoś napadu lęków u niej siedzisz? U mnie jest w takich godzinach, że nie mam co na nią liczyć, tak samo jak na pielęgniarkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shaera, powiedz rodzicom ze chcesz indywidualne? Zobacz jak zareagują? Truj im o to, może w końcu dadzą się namówić...

Moja pedagog jest od 9 do 15, wiec nie mam problemu żeby u niej siedzieć. Gdy mam atak albo idę do niej, albo do łazienki, albo biorę benzo (najczęściej to trzecie :P ) za to jak jest pielęgniarka w szkole to mamy święto lasu :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

spróbuj przekonać rodziców, że jak weźmiesz indywidualne to jako tako będziesz chodzić, bo mniej stresu będziesz miała.

 

Jeszcze raz powtórzę, bądź świadoma z czym wiąże się indywidualne - samotność, alienacja, odrzucenie, stygmat, łatka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Werty, patrzysz na indywidualne ze swojej strony i wnioskujesz z własnych doświadczeń. Moje były jednak inne. Nie czułam się wyobcowana, nie przypinano mi latki, nie mówiono ze jestem psycholem itd choć chyba wszyscy wiedzieli o mojej próbie s. Miałam w szkole znajomych. Nigdy nie czułam się zle na indywidualnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wydaje mi się, żeby nauczanie indywidualne prowadziło do takiego wyobcowania. Zresztą raczej nie mam problemów w kontaktach z ludźmi i tak jak Lady Em., nikt nie nazywa mnie psycholem, choć wszyscy wiedzą co mi jest (i oczywiście różnie to odbierają)

 

Ja dopiero wczoraj poszłam do mojej szkolnej pedagog, bo chodziły o niej różne opinie ;) ale sympatyczna kobieta. Powiedziała mi, że w moim przypadku to może być dobre rozwiązanie.

 

Chyba wiem dlaczego ludzie mi nie wierzą...:D po prostu jak siedziałam u pedagog to powiedziała, że nie pomyślałaby nigdy co mi jest. Nie wiem, ja stosuję metodę, że problemy zostawia się w domu i w szkole maskuję wszystkie uczucia. Jeśli mam jakiś napad to jest ze mną tylko jedna osoba lub jestem sama. Nie chce żeby nikt był przy mnie, bo widzę jak zaczynają panikować. Wystarczy, że ja się stresuję, po co mam nakręcać innych? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shaera, miałam podobnie ;) najczęściej smutek czy depresje maskowalam kolorowym ubiorem, makijażem, starałam się nie myśleć o problemach.

Z lękiem było gorzej, gdy przychodziło do francuskiego strasznie się trzeslam i pocilam, widać było że sie boje. I ta sucz to wykorzystywała :evil:

Ale w nowej szkole NIKT by nie powiedział ze mam taki problem. Dlatego nikt nie wiedzial... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Werty, patrzysz na indywidualne ze swojej strony i wnioskujesz z własnych doświadczeń. Moje były jednak inne. Nie czułam się wyobcowana, nie przypinano mi latki, nie mówiono ze jestem psycholem itd choć chyba wszyscy wiedzieli o mojej próbie s. Miałam w szkole znajomych. Nigdy nie czułam się zle na indywidualnych.

 

Nie wydaje mi się, żeby nauczanie indywidualne prowadziło do takiego wyobcowania. Zresztą raczej nie mam problemów w kontaktach z ludźmi i tak jak Lady Em., nikt nie nazywa mnie psycholem, choć wszyscy wiedzą co mi jest (i oczywiście różnie to odbierają)

 

Ale w nowej szkole NIKT by nie powiedział ze mam taki problem. Dlatego nikt nie wiedzial... :roll:

 

No tak. Dziewczyny, macie rację, to jest moja opinia (chociaż w sumie nie tylko moja jak przepatrzycie ten temat :smile: ) powstała na bazie moich mało przyjemnych doświadczeń ze szkołą i nauczycielami w czasie trwania nauki indywidualnej (w szkole, nie w domu). No i mało fajnych wspomnień z tego trybu.

Wiem doskonale, że u niektórych różnie to bywa. Pisały do mnie osoby bardzo zadowolone z indywid. oraz takie, które dzięki temu pokończyły szkołę, ha! wspominali to jako najlepsze lata życia :D

 

U natomiast było dziwnie... Od początku nie pojawiałem się w szkole, byłem tylko na rozpoczęciu. Wychowawczyni mnie zapamiętała, bo jakoś od razu rzuciłem się jej w oczy (?!).

Przywlokłem za sobą fobię jak smród ze starej szkoły. Początkowo szkoła wykazała wobec mnie dużo zrozumienia, empatii i sympatii.

Nawet klasa nie mogła doczekać się, aby mnie poznać :smile:

Można powiedzieć, że ta cała życzliwość kończyła się w miarę czasu. Im dłużej trwał proces przyznawania indywidualnego (pół roku!!) tym bardziej się na mnie wkurzali. Później zaczęli mnie poznawać coraz lepiej... To była moja druga szkoła średnia, we wcześniejszej wypychano mnie, straszono (moich rodziców też, że sprawa jest przegrana i lepiej będzie dla mnie jak...), nie poinformowano nas nawet o możliwości nauczania indywidualnego z powodu fobii szk. Po latach im się nie dziwię, wiedzieli jak to będzie wyglądało. W drugiej szkole widocznie nie mieli jeszcze takiego doświadczenia, więc naiwnie wierzyli...

Razem ze mną tego samego dnia zaczynał indywidualne chłopak z silną depresją. Praktycznie nie było z nim kontaktu. On przetrwał w szkole parę miesięcy, a ja 2,5 roku.

 

Sprawy komplikowała opinia o mnie - bardzo dobra, wręcz znakomita. Dlatego poradnia zdrowia psychicznego nie wierzyła w moją fobię. Ludzie... jakich oni badań mi nie robili; test matryc ravena, test iq z pytaniami otwartymi, matematycznymi, matrycami, jakieś drzewa rysowałem, sprawdzali moją osobowość różnymi technikami, nawet u neurologa byłem na badaniach.

Mając wysokie IQ i dobrą opinię szkoła myślała, że ma do czynienia z bardzo zdolnym człowiekiem z problemami. Poza tym na liście przy rekrutacji byłem drugi (mimo słabych wyników, ale szkoła też bardzo słaba).

Początkowo nauczycielom się pracowało ze mną dość dobrze, nadrobiłem wszystkie zaległości w miesiąc. Im bardziej byłem chwalony, tym bardziej olewany przez klasę. W końcu jakieś durne babsko opowiedziało o moim problemie - ale podobno mieli śmiechu...

Kiedy próbowałem pochodzić ze swoją klasą około 2 tyg. olewali mnie, udawali że mnie nie ma. Próbowałem coś sam zagadać, ale brakowało dobrej woli, a ze swojej strony nie miałem ochoty włazić im w tyłek i skakać za nimi.

 

Nie znałem nikogo w całej szkole, nikt nie znał mnie, a ci którzy o mnie słyszeli to tylko, że jakiś "psychol, świrek" (o tym dowiedziałem się od jednego człowieka z tej szkoły, z którym zdarzyło mi się pić... był zdziwiony, że ja jestem taki normalny :D ). Wiedziałem i widziałem np. prychnięcia jak przechodziłem obok jakiś klas, albo jakieś rozmowy o mnie przyciszonym głosem.

Na fajce też stałem raczej sam i po to by mijać jak najmniej ludzi na korytarzu wracałem na lekcje 1-2 min po dzwonku (jeden z powodów dla usunięcia mnie, ciągłe spóźnienia).

Widząc jakie to jest miałkie (raz z powodu problemów kwaterunkowych miałem lekcję na korytarzu) zacząłem wagarować.

Nie przysporzyło mi to sympatii.

 

Lekcje i nauczyciele byli różni. Jedni mieli do mnie neutralne podejście. Większość jednak zachowywała się hmmm zastanawiająco. Ciągłe wypominanie "Ty to masz fajnie, mało godzin, luz" (tak whuj, zajebiście miałem, raj kvrwa) albo traktowali dodatkowe nadgodziny ze mną jak niezasłużoną karę. Tylko trójka nauczycieli... oni dla mnie zawsze byli mili i nie robili o nic problemów.

Nie powiem, abym wszystkich naokoło oskarżał, a siebie kreował na pokrzywdzonego świętego. Tak nie było, ale to działało w dwie strony.

 

Trudno było minęło, ale poczucie krzywdy, stracone lata trochę mnie dręczą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Werty, nie bardzo wiem co na to wszystko napisać...:(

 

W środę po świętach dostałam takiego ataku drgawek, że nie mogłam usiedzieć. ale wytrzymałam 7/8 lekcji.

 

Nie wiem, mam dość tych lęków. Nie ma mnie od poniedziałku.

Przepisano mi nowy lek - Aciprex. Ktoś z Was go stosował, jakie ma efekty?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W środę po świętach dostałam takiego ataku drgawek, że nie mogłam usiedzieć. ale wytrzymałam 7/8 lekcji.

 

Nie wiem, mam dość tych lęków. Nie ma mnie od poniedziałku.

 

Shaera przerąbane... :( Jakieś postępy w sprawie indywidualnego?

Nie zaproponowano tobie innych form pomocy? Np. terapia z psychologiem?

 

Jak masz tak nie chodzić do szkoły z powodu objawów fobii szkolnej to może przekonaj swoje otoczenie, że potrzebujesz indywidualnego, ale zobowiąż się jednocześnie, że będziesz w tym czasie próbować chodzić normalnie - wilk syty i owca cała.

 

Werty, nie bardzo wiem co na to wszystko napisać...:(

 

Było minęło. To ogólnie był okrutny czas. Miałem problemy nie tylko ze szkołą, ale ogólnie samotność (wręcz izolacja) problemy zdrowotne, finansowe, emocjonalne, sercowe, rodzinne... Szkoła była jeszcze jednym filarem tego. ;)

 

Pozdrawiam. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

, a więc mam pytanko czy chodził z was ktoś do liceum zaocznego z fobią

 

większość uczniów w szkołach zaocznych to ludzie "starsi", albo młodzież z problemami adaptacyjnymi (szeroko rozumianymi)

W szkołach zaocznych najważniejsze są prace kontrolne i egzaminy, uczęszczanie na zajęcia nie jest... tak bardzo ważne.

Wiadomo, lepiej bywać, bo wtedy cię znają co procentuje na egzaminach, ale jak będziesz zdawał prace kontrolne i zdawał egzaminy raczej nikt nie będzie ci robił problemów :smile: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I o taka odp mi chodzilo Werty dzięki za odp czyli jezeli bede zdawał prace kontrole i egzaminy i spokojnie sie to ogarnie:) nom masz racje tylko ze jak dzisiaj szłem do szkoły to zasłabłem na ulicy i teraz pojawia się pytanie czy warto ryzykować chce ryzykować aby być kimś ale niechce przez glupote zle upaść i nieszczęscie gwarantowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, ludzie którzy mają dobrą frekwencję w szkołach zaocznych mają zawsze do przodu na egzaminach - tego nie da się ukryć.

 

Nie jestem jednak idiotą bo doskonale rozumiem twój problem, z fobią szkolną walczę 8 lat i przerobiłem dosłownie wszystko co tyczy się fobii szkolnej :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nom ja rozumiem tylko tu sie pojawia problem " Chce się uczyc lecz nie moge " wiesz chcialbym isc przebolec te 2 lata i miec swiety spokoj znalesc prace , ale obaj wiemy ze to nie takie proste... Nie wiem sproboje się dogadać z nauczycielami tam moze coś sie da ugrać :) i powiedz mi nadal masz problemy? czy skonczyles juz szkole? z fobia to ja 6 lub 7 lat przerabiam wiec tez troche przeszlem :) nie jestes sam :) hehe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sprawdź statut i regulamin szkoły. Możliwe, że trzymają się zasad to wtedy poniżej 50% frekwencji wypierdolą cię. Lepiej to sprawdź.

i powiedz mi nadal masz problemy? czy skonczyles juz szkole? z fobia to ja 6 lub 7 lat przerabiam wiec tez troche przeszlem :) nie jestes sam :) hehe

 

Z tego co widziałem w twoim wątku jestem kilka lat starszy niż ty. Szkoły jeszcze nie skończyłem, ale nadal pracuję nad tym, problem w sumie nadal jest, ale w takim stopniu, że praktycznie go nie odczuwam. Mam świetną klasę (wspaniali ludzie po przejściach), i do tego mało liczną. Jakoś jestem w stanie przeżyć... Jest nieźle, pomaga mi to, że wiem ile lat straciłem, oraz to, że robię to tylko dla siebie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×