Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a podróżowanie, wakacje, itp.


Gość Moniczka

Rekomendowane odpowiedzi

i tak sie zaczelam zastanawiac moze ja sie boje tego, ze nie wiem co mnie czeka?? bo tutaj chodzilam do pracy i bylo wszystko uporzadkowane... ale co z tego?? ja poprostu chce juz tego nie miec, chce wszedzie wyjezdzac bez zastanawiania sie co mnie boli i czy sie zaraz za przeproszeniem zrzygam czy nie...

wlasnie, to moze ta niewiedza nie pozwala nam wyjechac, ja od dwoch lat nigdzie nie bylam i tez mam tego dosyc!!!! szukania lazienki i chowania sie jak mnie zlapie :? no coz, nie ma wyjscia, trzeba to bracv na sile a objawy hehhhh, trudno, jak sie gdzies zrzygasz w obcym miescie to i tak nikogo tam nie znasz wiec luzik :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja w wyjazdach boje sie konkretnie kwestii snu, tzn. ile bede mogla dziennie przespac,czy nikt nie bedzie mi przeszkadzal itd. dochodzilo do tego ze kladlam sie 0 23, zasypialam o 3 a budzilam sie o 6 :( i boje sie przed kazdym wyjadem, brzuch skręca mi sie ze strachu :( mam 17lat i najchetniej siedzialabym z mamą w domu :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi nerwica odebrała jedno z marzeń, własnie podróżowanie! a zaczeła sie (nie licząc kilka małych epizodów) konkretnie włąsnie na wyjeżdzie na wczasy za granice, a chce/chciałem... zwiedzić wiele miejsc i nie moge, a o wejsciu do somolotu wogóle już nie mam mowy, włąsnie w tym roku z tych powodów zrezygnowałem z dobrej pracy za granicą :( a tak mi się mażyło... :((( a teraz co? zamiast wziąść sie wtedy w garść do dołuje, a miałobyć tak pięknie. przez to moj stan się pogorszył bo ciągle tym dołuje... ostatnio miałem nawet konkrenty atak w nocy podczas snu. eh... ide do psychologa i zaczynam sie leczyć na nowo. pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ide do psychologa i zaczynam sie leczyć na nowo. pozdro

 

I to jest to! Bo różowo od razu nie będzie, ale stopniowo, ważne, byś nie kitował sobie głupot, gdy suma sumarum, idzie w dobrą stronę. A skoro sam piszesz, że trza sie WYLECZYĆ (a nie tylko leczyć) to jest dobrze.

 

Bo wyleczenie to nie mit czy cud, to zwyczajna, normalna rzecz, całkowicie osiągalna przez każdego, nie wymagająca cudów z Nieba. Powtarzam to do znudzenia i będę powtarzał, bo tak jest, a często w chorobie tego nie widzimy.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi nerwica odebrała jedno z marzeń, własnie podróżowanie! a zaczeła sie (nie licząc kilka małych epizodów) konkretnie włąsnie na wyjeżdzie na wczasy za granice, a chce/chciałem... zwiedzić wiele miejsc i nie moge, a o wejsciu do somolotu wogóle już nie mam mowy, włąsnie w tym roku z tych powodów zrezygnowałem z dobrej pracy za granicą Sad a tak mi się mażyło... Sad(( a teraz co? zamiast wziąść sie wtedy w garść do dołuje, a miałobyć tak pięknie. przez to moj stan się pogorszył bo ciągle tym dołuje... ostatnio miałem nawet konkrenty atak w nocy podczas snu. eh... ide do psychologa i zaczynam sie leczyć na nowo. pozdro

 

tez tak mam, ze chce podrozowac... tyle jest cudownych miejsc do zobaczenia, do pochlaniania wszystkimi zmyslami, tyle kultur, nowycvh ludzi itd. to marzenie tez mi zabrala nerwica, ale wierze, ze wreszcie mi sie uda i jest juz jakis postep. przez 3 lata kazdy wyjazd gdzies bez bliskich mi osob byl koszmarem, nawet na lekach, ale w ostatni weekend pojechalam to mamy mojego faceta i to byl pierwszy wyjazd kiedy nic, kompletnie nic sie nie dzialo. zadnych mdlosci, zawrotow glowy, problemow z jedzeniem, ze spaniem. bylo tak jak kiedys i powiem szczerze, ze dopiero po powrocie sobie uswiadomilam, ze to byl taki wyjazd bez strachu od 3 lat. tyle bylo rzeczy do robienia, ze nawet nie uswiadomilam sobie tego wtedy... zagmatwalam troche, ale to chyba z powodu emocji... wiem, ze nie wolno sie poddawac i koshmar pamietaj, ze marzenia sie spelnia tylko trzeba sobie dac troche czasu zeby poradzic sobie ze soba, uspokoic sie i spojrzec na wszystko z innej perspektywy. ja tak robie od 3 lat, z mniejszym lub wiekszym skutkiem, z wieloma podknieciami, ale z wiara, ze kiedys to sie skonczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja przed wyjazdem np.na wczasy mam lęk przed tym,że bede daleko od domu i jesli dopadnie mnie to swinstwo,bedzie mnie mdlić,bede rzygać,serce bedzie walic a ręce sie trząść i bede sobie wmawiac wtedy tysiąc strasznych rzeczy,ktore sie ze mną dzieją,to panicznie sie boje o moją małą córeczkę,ktora ma prawie 1,5 roczku i widzi we mnie cały świat a ja wtedy nie wiem co sie ze mną dzieje i ona biedna nie wie :(

 

przyznam sie,że w tym roku bylismy nad morzem,jednego dnia wracamy z plaży i strasznie zaczęło krecić mi sie w głowie-jak nigdy!-tak panicznie sie tego wystraszyłam(przeraza mnie niewiedza na temat mojego zdrowia),że od razu poczułam cisnienie na stolec(przepraszam,ze tak bezposrednio)mdłości i wymioty,nie wiedziałam co sie ze mną dzieje,czy miałam wrazenie,że umre tak panicznie sie bałam o moje dziecko!

mąż ze znajomymi stwierdzili,że napewno sie czyms zatrułam,ale ja byłam przerażona i wiedziałam,że nikt mnie nie zrozumie,nawet mąż,łyknęłam xanax i wmawiałam sobie,że zaraz mi przejdzie,ale jak tylko poczułam zawrót głowy od razu wszystko wracało,tym samym wydalałam tabletki,moja córcia panicznie płakała jak widziała mnie klęczącą przy muszli,chciałam ją utulić nie mogłam,to było straszne,ona nie wiedziała dlaczego mamusia sie z nią nie bawi,byc moze jakas matka tutaj mnie zrozumie...

powiedziałam męzowi,że jesli zemdleje ma dzwonic po pogotowie i powiedziec jakie wzięłam leki,czułam ze zaraz umre :(

ale znowu łyknełam xanax i isoptin na serce bo myslałam,ze urwie mi klatke piersiową połozyłam sie koło małej ją uśpić,zajełam czyms innym mysli,wmawiałam sobie,że juz lepiej i wiecie,że zaczeło byc lepiej!

przespałam noc budząc sie co chwile w ciuchach i mówiąc sobie,że przeszło

rano kazali mi isc do lekarza,jako ze to jelitówka napewno,poszłam ale idąc tam juz byłam zdrowa,jeszcze tylko musiałam puscic pawia na widok jajecznicy i wszystko przeszło

ta ulga,kiedy cie to opuszcza jest niewyobrazalna i przynosi mi wielkie szczęscie

minął miesiąc i narazie cisza... po ciuchutku wierze,że juz wiecej to nie przyjdzie...

chociaż za miesiąc wracam do pracy i juz zaczynam sie tym stresować...

 

to chyba prawda,że nerwice dotykają bardzo wrazliwych ludzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja też mam problem z wszelkimi wyjazdami. Przez fobię społeczną trudno wytrzymać wśród ludzi kilka godzin w dzień powszedni, podczas pełnienia zwykłych obowiązków, a na takim wyjeździe konatkt z ludźmi jest całodobowy , więc jak dla mnie tragedia.

Tak więc jeśli chodzi o mnie, słowo wakacje jest w zasadzie słowem pustym, bez pokrycia, od 8 lat nigdzie nie byłam. Chętnie pojechałabym dziekolwiek chociaż na kilka dni naładować akumulatory, niestety jest jeden zasadniczy problem: nie mam z kim! :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest taka sprawa , ze jak mam wyjechac to nie moge nawet pomyslec o pakowaniu, co wziasc , jakie ciuchy, to mnie przerasta po prostu...odczuwam niesamowite zmeczenie i lek

Ale dziwne jak juz jestem w nowym miejscu to czuje sie dobrze i lepiej z kazdym dniem, wszystkie leki znikaja i mysle ze juz jestem zdrowa ale na drugi dzien po powrocie mam nawrot i wszystko to samo jak przedtem.

Mysle ze jak bym byla dlugo na nowym miejscu to leki by i tak powrocily natomiast chwilowe oderwanie sie od codziennosci pomaga chorobie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inez3!!

 

O jejkuś jak to dobrze, że jest to forum.

Mam identycznie.

Ja pamiętam takie lęki od dziecińtwa...

Jak byłam malutka rodzice zawozili mnie na kolonie i niestety po kilu dniach odwozili bo nie spałam, nie jadłam płakałam i brzuszek mnie bolął.

Niestey nic się nie zmieniło od dzieciństwa...

Na każdym wyjeździe jest tak samo. Nawet jak jade na jedną dobę to nie mam apetytu i tak bardzo xle sie czuję, czuję się taka zagubiona, towarzyszy mi ciąły niepokój i to bez żadnejw yraźnej przyczyny.

 

Mało tego. Czasem, niektóre zapachy, krajobrazy, widoki przywodzą mi na myśl tamte wspomnienai wyjazdów i wtedy zaczynam też się czuć źle.

W miniony weekend pocjechałam na jedną noc nad jezioro z kolegą.

Źle mi było :( Jak wróciłam było jednak tylko gorzej. Nie mogę z tego wyjść. Czuję niesmowity niepokój i lęk. Pomimo ze jestem juz w domu, przy bliskich. Widze jednak że wszyscy się na mnie dziwnie reagują, bo pewnie zachowuję się nienaturalnie, choc tak bardzo staram się to ukryć...

 

Pozdrówki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anik.

Myślę że jestes bardzo silna, ja nie wiem czy z takimi zaburzeniami lękowymi zdecyduję się kiedykolwiek na dziecko..

Nawet nie wiem, czy zechce mnie jakiś mężczyzna :(

 

Ja nawet gdy bardzo udaje, ze wszystko jest ok, to i tak wszyscy widzą co się dzieje i ciągle pytają "co Ci jest"? "dlaczego jeseś taka smutna, spięta?"

 

:-/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sluchajcie - nerwica nie odbiera zadnych marzen!! ja tez mam troche problem z podrozowaniem, chociaz jest juz o niebo lepiej, prawie ok. jak bylam w ciezkim stadium nerwicy postawilam wszystko na 1 karte- polecialam do mojego chlopaka samolotem sama, pierwszy raz w zyciu w samolocie. mialam rozne mysli- ze dostane tam na gorze ataku paniki, ze mi bedzie niedobrze, krecilo mi sie w glowie na sama mysl. miesiac przed lotem nie moglam spac bo ciagle o tym myslalam, wiedzialam jednak ze musze to zrobic zeby sobie samej udowodnic i przekonac sie - co bedzie jak jednak polece, co sie stanie i czy moje lęki sa uzasadnione. oczywiscie okazalo sie jak zawsze ze strach ma wielkie oczy. polecialam, troche sie nastresowalam ale bylo ok, dalam rade, a spowrotem juz nie panikowalam w samolocie.

inez3 ja mam podobna sytuacje do twojej, bo tez bylam wychowywana pod kloszem, ale sie wyprowadzam do innego kraju. wiem ze inaczej sie nie przekonam ze ja sama jestem cos warta-ja umiem cos zalatwic i umiem zyc normalnie bez parasola ochronnego mamy. byc moze boje sie wejscia w doroslosc, utraty tego parasola, pod ktorym zawsze moglam sie schowac i zawsze moglam powiedziec ze jestem tylko dzieckiem i moge sie mylic. teraz jestem dorosla i trzeba brac zycie na wlasne barki, boje sie tego, chociaz coraz bardziej z tym oswajam. wiem jedno- nie mozna dac sie ograniczyc nerwicy, nie mozna z jej powodu rezygnowac z upragnionego wyjazdu bo wtedy lęk sie jeszcze bardziej powieksza. najgorszy jest lęk przed czyms co jest za czarnymi drzwiami, jezeli jednak otworzymy te drzwi i wejdziemy okaze sie ze nic tam nie ma strasznego, jezeli natomiast bedziemy patrzyc sie na nie i zastanawiac co tam najgorszego moze byc to lęk nas nie opusci. wiem ze to bardzo ciezkie ale co innego pozostaje? przeciez nikt nie chce marnowac sobie zycia a ma sie je tylko jedno, trzeba o nie walczyc .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewa125 oj zgadzam sie. ja przez ostatni czas parwie miesiac mieszkalam sama, najpierw u znajomych gdzie opiekowalam sie psem, a potem w domu kiedy rodzice pojechali na urlop. dodatkowo mieszkalam z moim facetem i jego bratem. gotowalam, pralam, sprzatalam oczywiscie tez przy ich pomocy. az popadlam w idealizm, tak jakby moja mama nade mna stala a ja jej mialam udowodnic, ze jestem odpowqiedzialna, ze daje rade, ze robie tak jak ona. w koncu uswiadomilam sobie, ze nikt mnie nie kontroluje, ze robie co chce i kiedy chce i ze nie musi byc obiadu codziennie, porzadek itd. w koncu jak rodzice wrocili to jedyne o czym marzylam to zeby znow wyjechali, bo poczulam, ze moge dac rade sama.

mysle o wyprowadzce coraz czesciej... chcialabym zaczac zyc sama, nie dlatego, ze ich nie potrzebuje, ze mi przeszkadzaja, ale zeby nauczyc sie radzic sobie sama...

wiem, nie nalezy uciekac, ale w najgorszych momentach ciezko jest myslec logicznie i racjonalnie... teraz po 2 nawrotach jestem silniejsza. wiecej wiem, a ostatni wyjazd byl pierwszym w ciagu calej mojej choroby zupelnie normalnym... teraz sie nie

ja nie wiem czy z takimi zaburzeniami lękowymi zdecyduję się kiedykolwiek na dziecko..

Nawet nie wiem, czy zechce mnie jakiś mężczyzna Sad

 

Ja nawet gdy bardzo udaje, ze wszystko jest ok, to i tak wszyscy widzą co się dzieje i ciągle pytają "co Ci jest"? "dlaczego jeseś taka smutna, spięta?"

ja swojego faceta poznalam na poczatku choroby, wiedzial co sie dzieje, ale wiedzial tez jaka bylam wczesniej i chcial mi pomoc. to on na poczatku mnie wyciagal na sile z domu, walczyl z moimi myslami. wiec jak widzisz, wcale nie musi byc tak, ze nikt cie nie zechce. zechce napewno CIEBIE, a nie twoje zaburzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inez3.

 

A no widzisz, to świetnie sobie radzisz!

 

Ja mam 25 lat. Ostatnio moi rodzice wyjechali na tydzień, ja miałam urlop więc byłam w domu. Po około dwóch dniach zaczęłam dostawac ataki lęku i niepokoju. Musiałam gotowac młodszej siostrze obiady, która jest bardzo wymagająca, sprzątać,a przy tym chciałam choć odrobinkę skorzystac z urlopu i zwyczajnie odpocząć. Niestety, ciągle dopadały mnie lęki i mysli depresyjne. Nie mogłam spać, dostałam jadłowstrętu i nigdzie nie potrafiłam się zrelaksowac i uspokoić. Uznałam, że jestem do niczego.

Choruję na fobię społeczną i skłonności schizoidalne, czyli odczuwam ogromny lęk przed ludźmi.

Stwierdziłam, że nie dość, że nie mam przyjaciół, faceta, fatalna ze mnie gospocha, naprawdę złapałam mega doła.

 

Wrócili rodzice, a ja wróciłam do pracy i powoli wszytko zaczyna wracac do (tak jkaby) normy.

Wniosek z tego taki, że mój stan psychiczny pogorsza się gdy jestem sama.

 

Może faktyczniegdy kogoś poznam kto polubi mnie będzie mi łatwiej stawiac samodzielne kroki. Jak na razie każda taka próba kończy się porażką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mahadevi ale probowac musisz dalej... a co z terpia lub lekami? chodzisz gdzies?? to normalne, ze w stanach lekowych myslisz o sobie jak najgorzej i wszystko wydaje sie byc totalnie beznadz

Wniosek z tego taki, że mój stan psychiczny pogorsza się gdy jestem sama.

a moze (to tylko przypuszczenia) tez bylas wychowywana przez nadopiekunczych rodzicow tak jak ja. i kiedy ich nie ma tracisz to bezpieczenstwo. moze slyszysz, ze jestes beznadziejna i do niczego i dlatego oni ci wciaz pomagaja lub wyreczaja? tu moze byc diabel pogrzebany. u mnie to jest wlasnie to... wszystkie najgorsze ataki mialam jak bylam bez nich, jak mialam gdzies pojechac, a potem to juz wszystko - samotne wyjscie z domu i jazda autobusem gdzies daleko... zastanow sie nad tym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm...na pewno zamykanie sie w domu to nie sposób na uniknięcie problemów, bo tylko poprzez wychodzenie im na przeciw możemy je pokonać.Ja w tym roku wybrałam się na wakacje jakies 300km od domku i niestety lęk zwycieżył i wróciłam nastepnego dnia...potem dostałam opiprz od psycholozki za to :D było i jest mi smutno że się poddałam,to tylko pogarsza mój stan psychiczny i powoduję lęk,smutek etc. Błedne koło po prostu.Wiem jednak że zawsze małymi kroczkami do przodu.Następny wyjazd będzie blizej i może będzie lepiej :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z tymi wyjazdami to niezły cyrk jest...

 

Na wakacje (nie wszystkie, ale większość) wyjeżdżałem do Ciotki na wieś. Wiecie fauna, flora, świeże powietrze po prostu Raj od lęków... tak przynajmniej mi się wydawało :)

Moi rodzice wyjechali sobie nad morze z bratem a Ja postanowiłem przełamać swoje lęki i pojechać sobie na wieś. Pierwsze 2 dni były całkiem, całkiem...., ale już 3 po południ zacząłem czuć się OKROPNIE. Strasznie zaczęło walić mi serce, dreszcze, dopadł mnie straszliwy lęk, ogólnie czułem się tak jakoś dziwnie ( ludzie z Nerwicą wiedzą o co chodzi ). Noce były najgorsze... nie wiem czy przynajmniej jedną noc przespałem całą, albo nawet połowę :(

a skończyło to się tak, że mój tata musiał wracać po mnie znad morza :0

 

Opisana sytuacja miała miejsce 3 lata temu a teraz nie mam pojęcia jak by było. Powiem jeszcze na koniec, że jak śpię sam u siebie w domu to takich problemów nie mam... nie wiem dlaczego akurat mam tak na wsi :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam problemy z wyjazdami, u mnie wszystko zaczęło się właśnie od obozu w wakacje, kiedy to dostałam pierwszy w życiu tak silny atak panicznego strachu. Pierwszego dnia. 600 km od domu, z jedną koleżanką, której też nie znałam tak dobrze, miałam tam jeszcze zostać 2 tygodnie. Próbowałam się opanować, pamiętam że przeczytałam wtedy pół jakiejś książki, byleby nie myśleć o moich lękach, ale i tak nic z niej nie zrozumiałam. Potem jakoś w miarę przeszło, ale czułam się strasznie niepewnie i wpadłam w taki stan zamknięcia w sobie i nic nie czucia. A tak bardzo chciałam nawiązać jakieś nowe znajomości.

 

I właściwie tak jest zawsze, tyle że na szczęście już bez silnych ataków lęku. Pierwszy dzień albo dwa potrafię być otwarta na ludzi i pozytywnie nastawiona do wszystkiego, potem następuje jakiś kryzys i nie potrafię rozmawiać zbyt długo z kimkolwiek, czuję niepewność i wewnętrzne napięcie. I to zamykanie się w swoich myślach. Ma ktoś na to jakiś sposób?

 

Jej, życzę Wam i sobie, żeby ten głupi strach przed podróżami minął, przecież przez to tyle można ciekawych rzeczy przegapić... Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

simplicity u mnie tez sie zaczelo od obozu (jak juz pisalam). od tamtego czasu, a beda to juz prawie 4 lata moja nerwica objela prawie wszystki8e sfery zycia. swego czasu mialam problem z wyjsciem do sklepu obok domu.

teraz, bo 2 nawrotach jest o niebo lepiej. ostatnie dwa wyjazdy wreszcie, od poczatku mojej choroby byly calkowiecie normalne. ja sie balam, ze bede sie zle czula, ze bedzie mi niedobrze, ze nie bede mo0gla jesc no i ze przez to wszystko nie poradze sobie sama bez rodzicow.

metoda?? nie wiem... leki, terapia, wsparcie bliskich, ale przede wszystkim walka ze swoja psychika, ze nic mi nie bedzie, a jeli nawet to przeciez nic wielkiego.

teraz licze na to, ze juz zawsze bede mogla "wszystko", ze wreszcie pojade w miejsca, o ktorych marze... innej opcji nie ma!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też się tak czuję.. Ale już znalazłam lek! Jedź na wakacje z kimś kogo uwielbiasz: z mamą, przyjaciółką albo facetem (najlepiej facetem:P) Uprzedź tą osobę o tym co czujesz i poproś żeby się tobą opiekował, troszczył, byś czuła się jak najlepiej. Kiedy tak jadę jestem zadowolona bo wiem że jestem z kims komu zalezy na tym zeby dobrze sie tak czula, jesli zle sie poczuje wyciagnie mnie na spacer albo zrobi goraca czekolade, nie musze myslec o tym cobedzie jak zemdleje bo ten ktos mi pomoze.. wlasciwie to jak mozna zemdlec czujac sie tak bezpiecznie, takim kochanym?:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Inez3,

 

Każdy z nas jest mimo wszystko indywidualnością. Mnie nie przerażają inne miejsca, tylko ludzie z którymi będę tam przebywać. Sama lubię podróżowac i z tym nie mam kłopotów. Problem zaczyna się gdy musze wyjeżdżac z grupą lub jedną osobą. Wtedy czuję dyskomfort i dopadają mnie lęki. Boję się co ta osoba / osoby o mnie pomyślą.

 

Ostatnio dopadł tez mnie lęk przed wyrpowadzką. Mam 25 lat i zbliża się czas kiedy bede musiała zamieszkać w swoim mieszkaniu. boję się, że nikt nie będzie chciał ze mną zamieszkać, boję się, że nie będzie w moim nowym domu zbyt wesoło i przytulnie.

 

Czy ktoś z Was przeżył już przeprowadzkę? Jak to znosiliście?

 

Dzieki że mogę się Wam wygadać :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie! Podziwiam Cię, że nie boisz się sama podróżować. Myślę że dasz sobie rade z przeprowadzką. Ja mimo moich lęków przeprowadzam się non stop. I akurat przeprowadzki to lubię. Najpierw studiowałam więc przeprowadzałam sie co roku do innego mieszkania. W tym czasie przeprowadzili sie moi rodzice i przyjeżdżałam na weekendy do nowego, obcego domu. Później ślub i mieszkanie z mężem. A później zostałam sama z dzieckiem( awantury i rozwód). I wtedy dostałam niezłego kopa, bo wcześniej bałam sie siedzieć nawet sama w pokoju. Ale chciałam sam sobie poradzić i pokazać chyba ze potrafię. Później przeprowadziłam się z moim synkiem do nowego mieszkania. I jest super. Mieszkamy sobie razem i rządzimy :D Synek ma 3 latka. Nie zawsze czuję sie pewnie, wtedy uciekam szybko do pokoju :D i nie łażę po domu. Ale jest O.K. Ale sie rozpisałam. Chciałam Ci powiedzieć że fajnie jest mieszkać samemu(i wbrew naszym lekom można się nawet wyciszyć i uspokoić). Jeśli martwisz się, że nie będzie przytulnie, to coś z tym na pewno zrobisz. To Ty decydujesz jak się bedziesz czuła w nowym miejscu, i możesz stworzyć sobie przytulną, miłą atmosferę. Trzymam kciuki. Na pewno bedziesz dumna, że to Ty(przynajmniej w pewnym stopniu) tworzysz miejsce w którym ma Ci być dobrze i już pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam problemy z wyjazdami. Najbardziej boje sie chyba tego że nie będe mógł jeść. Zwykle jak mam lęki to nie moge nic przełknąć, robi mi się niedobrze. Jak kiedyś jechałem na egzaminy na studia na kilka dni do dużego miasta, to prawie nic nie jadłem, ciągle mi było niedobrze i wcale nie denerwowałem sie aż tak samymi egzaminami. Bałem sie chyba tego że nie poradze sobie w nowym mieście. W sumie nie dostałem sie na te studia i chyba dobrze sie stało, ucze sie na prywatnej uczelni. Ale jak mam sobie pomyśleć że już niedługo czekają mnie znów wyjazdy to na samą myśl robi mi sie niedobrze. Być może za pół roku czeka na mnie Anglia... A pozniej dalsza nauka na innej uczelni i nie u mnie w mieście:/ W sumie jest jeszcze sporo czasu może jakoś sie przygotuje na to psychicznie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×