Skocz do zawartości
Nerwica.com

Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?


d65000

Rekomendowane odpowiedzi

Z tego co wiem to Newton był prawiczkiem bo bał się panicznie kobiet i miał obsesję religijną. Był też geniuszem. Czy to go przekreśla jako człowieka? Nie. Podejrzewam, że prawictwo to jego wybór i wcale mu to nie przeszkadzało. Inaczej chyba napisać się nie da.

Każdy z nas ma plusy i minusy. Każdy jest w czymś dobry, gorszy, lepszy. Ale jeżeli mamy się trzymać tematu to cóż, nie dajemy sobie rady z kobietami.

 

girl anachronism tak tak, najlepiej tak powiedzieć, żeby potem walnąć "trzeba było szukać a nie liczyć, że sama miłość się pojawi"... Ja nie wiem jak można tak gadać od rzeczy. Skoro nie mamy swojej paczki znajomych, jesteśmy introwertykami to kurwa niby co mamy robić?? Nie chcemy być sami i próbujemy kogoś poznać. A ty się głupio śmiejesz(a przepraszam, patrzysz z politowaniem). Żenada.

 

Nortt troll

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakże został bym poniżony, gdyby mój post został odebrany za coś więcej niż trolling ^^

Ta, a co to za wybór? Jak się czegoś nie skosztowało, i z góry się z tego zrezygnuje? Wasze pierdolenie jak to mi źle ''bo nie mogę poruchać'' jest takie ''ludzkie'' i współczesne.

Spokojnie już nie będę się zgłębiał w ten temat, temat Candiru i grzyba pochwowego :P Typowe czysto ludzko-społeczne podejście do tematu jest właściwe, ale dla mnie wieje to, to zmokłym leniwcem. Najlepiej jakbym napisał tak jak reszta, że jak to współczuje, że rozumiem itp, itd, a jak pisze swoje zdanie, że dla mnie to strasznie śmiesznie, to od razu że trolling, albo tez że ''przez pryzmat nosa'' świat podziwiam. Ja rozumiem że eksplozja choromnow przy pocałunku jest niesamowita, ale... próbował ktoś dobrego LSD albo lepiej DMT ?

 

-- 04 gru 2012, 18:20 --

 

Albo inaczej, czy poznał bym na tej płaszczyźnie świadomości, jakąś istotę społeczną, która poszła by ze mną kąpać się z dzikimi świnkami w afryce, gdybym dostał na łeb? Prędzej poszło by na msze, bo stadny instynkt góruje nad innymi.

 

-- 04 gru 2012, 18:32 --

 

Nie tylko wy jesteście introwertykami. Też nie mam już paczki znajomych, już od dawna, przez moją mgłe istnienia, po prostu przewijają się ludzie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jak pisze swoje zdanie, że dla mnie to strasznie śmiesznie, to od razu że trolling

 

 

:blabla: jak bym napisał, ze rozumiem, ze piszesz swoje zdanie, pochwalil, ze taki jestes indywidualista, to by bylo ok, a jak napisalem, ze podejrzewam trolling to od razu marudzisz. Jak widzisz takie gadanie do wszystkiego mozna podczepic.

 

Tu nie chodzi o chwalenie, tylko o fakty, ja np nie jestem prawik ale pamietam, ze jak bylem to tez przezywalem, a jakbym mial w wieku 25+byc prawikiem to poryloby mi łeb i kazdemu co cwaniakuje i banalizuje problem na pewno tez poza wyjatkami, np. ze ktos nie ma libido jak ty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jak pisze swoje zdanie, że dla mnie to strasznie śmiesznie, to od razu że trolling

 

 

:blabla: jak bym napisał, ze rozumiem, ze piszesz swoje zdanie, pochwalil, ze taki jestes indywidualista, to by bylo ok, a jak napisalem, ze podejrzewam trolling to od razu marudzisz. Jak widzisz takie gadanie do wszystkiego mozna podczepic.

 

Tu nie chodzi o chwalenie, tylko o fakty, ja np nie jestem prawik ale pamietam, ze jak bylem to tez przezywalem, a jakbym mial w wieku 25+byc prawikiem to poryloby mi łeb i kazdemu co cwaniakuje i banalizuje problem na pewno tez poza wyjatkami, np. ze ktos nie ma libido jak ty.

 

Więc, idź lepiej współczuj pedofilom w więzieniach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak nie widzisz roznicy miedzy pedofilią a wspolzyciem doroslych ludzi to dla mnie jestes jakis podejrzany. :shock:

 

wbij sobie do łba, ze jest roznica miedzy kolkiem wzajemnej, normalnym pisaniem, a pajacowaniem, sam sie uzalasz nad sobą mądralo po różnych działach a tu przychodzisz i cwaniakujesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mnie rozbrajają te posty :mrgreen: Ech.. 8)

 

Ktoś tu wcześniej napisał...że temat ma rok,czy coś w tym stylu...Mam taką krótką refleksję: jakby Wam tak naprawdę zależało,to by ten temat nie miał 469 stron,tylko wzielibyście się do roboty.Mnie się nie chcę kobiet,nie chce mi się siebie zmieniać tylko po to,aby kogoś mieć - wreszcie to zrozumiałem jakiś czas temu.I jest mi z tym bardzo dobrze ;) Dochodziłem do tego ładnych kilka lat...wmawiając sobie,że coś MUSZĘ,że MUSZĘ kogoś mieć...snułem jakieś utopijne wizje życia we dwoje z kimś(czasem nadal snuję - ale bardziej to wynika z czystej fantazji,niż jakiejś chęci)....ale zrozumiałem,że nie chce mi się zmieniać siebie,bo...paradoksalnie do tego co czasem piszę o sobie - lubię siebie takiego jakim jestem.Nie zamierzam poświęcać siebie tylko po to aby... zaliczyć. Nie chce mi się łazić na jakieś PUA,stosować jakichś hipnoz lub łazić do jakichś super-psychoterapeutów od 7 boleści.I,szczerze mówiąc....brzydzę się takim myśleniem typu "jak zrobie to i to,to zaliczę"...bo niektórym z Was chodzi tylko o to co nie?.

Ogólnie lubię być sam,więc kobieta bardziej by mi przeszkadzała..

No i tak na koniec: Jeżeli naprawdę Wam się chce zmienić wszystko w swoim życiu,siebie dla posiadania/przelecenia(bo część z Was myśli tylko o tym) itp itp...to zróbcie to,jeżeli jest Wam żłe - dlaczego nie zrobicie czegoś żeby Wam było lepiej? ;)

 

Od razu zastrzegam - nie życzę sobie obrażania mnie,lub jakichś najazdów na moją osobę.(Przeczucie,że zaraz będzie bulwersacja)

Btw. cześć Nortt :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaliczyć to mi się też nie bardzo chce. Ja chciałbym kogoś poznać i wejść w związek a co do Ciebie człowieku_nerwica to wydaje mi się, że tobie już najzwyczajniej w świecie podręcznikowy etap podejścia do związków i seksu się pojawił po tylu nieudanych próbach, chęciach. Nie udaje się, bardzo chciałem, próbowałem wszystkiego to teraz nie mam już pomysłu to lepiej będzie jak pogodzę się z tym i stwierdzę, że wcale tego nie chce.

To tak jak wielu facetów broni się przed samym sobą mówiąc "Ehhh ona w sumie mi się wcale nie podoba".

A ponad to zwiększenie samooceny, pewności siebie, otawrtości czy optymizmu przyda się nie tylko w "Zaliczeniu" ale i w życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czlowiek nerwica ja moge odpowiedziec za siebie, ze najpierw chce dojsc do ladu ze soba, bylem w zwiazku jakis czas temu, bedac jednoczesnie niepozbieranym psychicznie i duzo mnie to kosztowalo, jak wracalem od dziewczyny to bylem nieraz wyczerapany, po krotkim czasie nie chcialo mi sie tam do niej chodzic juz i zrezygnowalem, ale ona miala inny charakter moze temu, musialbym miec komfortowa sytuacje, ze dziewczyna przychodzi do mnie, albo na spacer i tylko tak sie bawimy, mam teraz inne sprawy na glowie niz kina, restauracje itp. Chcialbym taka, ktora nie oczekiwalaby jakichs wielkich szalenstw, taka spokojną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wrocila mi lekka depresja co w jakis sposob zachecilo mnie do napisania tutaj.

 

Wiekszosc swojego zycia mialem fobie spoleczna zwiazana z kompleksami na punkcie swojego wygladu. Z kazdym dniem roslo moje przekonanie o tym, ze zadna kobieta nie moglaby traktowac mnie powaznie. Bylem na etapie w ktorym wydawalo mi sie, ze nawet gdyby ktoras sie ze mna umowila - zrobila by to jedynie dla zartu/z politowania. Mialem okres, kiedy w obawie przed swoja brzydota nie wychodzilem z domu.

 

W wieku 19 lat poznalem dziewczyne, w ktorej sie zakochalem i z ktora zwiazalem sie. Jednak po roku nasz zwiazek skonczyl sie, a moje kompleksy wcale nie zniknely. Kolejne 2 lata spedzilem w odosobnieniu(nie tylko od kobiet - ogolnie od ludzi), poglebiajac przekonanie o tym, ze nie nadaje sie do niczego. Zaprzyjaznilem sie z komputerem, a wakacje spedzilem grajac po 12h w starcrafta. Chociaz nie bylem juz dziewica - nic to nie zmienialo. 2 lata samotnosci zdarzyly zniszczyc ewentualne pozytywne wplywy zwiazku na moja psychike. Fobia spoleczna poglebila sie na tyle, ze nie bylem w stanie nawiazac jakichkolwiek kontaktow z ludzmi. Poszedlem na studia do innego miasta z nadzieja na nowa szanse na zycie - jednak trafilem na 2-gi rok studiow, gdzie ludzie juz sie znali. Przez okres pol roku rozmawialem z kims z 2-3 razy. Bylem wrakiem przekonanym o tym, ze samo spojrzenie na mnie budzi obrzydzenie.

Normalny kontakt z kobieta byl dla mnie czyms tak odleglym i niewyobrazalnym, ze nie pojawial sie juz nawet w mojej wyobrazni.

 

Po przejsciu zalamania nerwowego i dojsciu do stanu, w ktorym na prawde chcialem popelnic samobojstwo - uznalem, ze musze zrobic cokolwiek, wszystko co tylko mozliwe, aby odzyskac zycie (ktorego nigdy nie mialem). Zarejestrowalem sie na portalach randkowych i tam rozpoczalem probe poznania nowych osob.

 

Nie chce wdawac sie w szczegoly, a jedynie poruszyc istotny temat - prawdziwym problemem nie jest brak kobiety, ale bardzo niskie poczucie wlasnej wartosci. Wielu z was pewnie w koncu kogos pozna, ale wiekszosc bedzie czuc sie niewiele lepiej niz teraz. Kluczem do wyjscia z tego agonalnego stanu jest proba, podejmowanie ryzyka. Robienie w relacjach z ludzmi tego, co nas przeraza. Nie wiem, jak jest w waszym przypadku - ale u mnie najbardziej wyniszczajacym jest strach przed odrzuceniem. Jedyny sposob na pozbycie sie go, to swiadome wystawianie sie to ryzyko. Komplement, proba pocalunku, wyznanie swoich uczuc. Podrywanie obcej osoby. Jesli sprobujecie i jesli uda sie wam - wszystko zmienia sie niemal natychmiastowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hellbike, dokładnie.Jak człowiek ogarnie swoje poczucie własnej wartości,to już tak na chama nikogo nie szuka(wszystko w swoim czasie,chodź rzecz jasna nie oznacza to stania z założonymi rękami)....bo akceptuje samego siebie,co często jest cholernie trudne.Przynajmniej w moim przypadku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest trudne. I bardzo, na prawde bardzo ciezko jest znalezc to poczucie wlasnej wartosci w sobie.

 

Chociaz uwazam sie za osobe o bardzo duzej samoswiadomosci i "wiedzy nt. istoty bycia" (lol), nie udalo mi sie to - musialem zaakceptowac to, ze potrzebuje pomocy z zewnatrz, zeby wyjsc z bagna. Musialem pogodzic sie z tym, ze potrzebuje, aby zaakceptowaly mnie inne osoby, i dopiero to da mi sile, zeby sie podniesc i pojsc dalej samemu.

 

Anyway, chodzi wlasnie o to, ze musimy pozwalac sobie na bycie soba. Jesli bedziemy przed kims udawac i w taki sposob kogos zdobedziemy - nigdy nie naprawimy swoich umyslow. Nalezy sie przelamywac i wychodzic do ludzmi z rzeczami, z ktorymi sami nie do konca czujemy sie komfortowo - kiedy oni nas zaakceptuja, dalej pojdzie juz z gorki.

 

U mnie jak juz wspominalem, bylo to glownie okazywanie zainteresowania plci przeciwnej/angazowanie sie w kontakt.

 

Podsumowujac chodzi o to, ze sama relacja z kobieta wcale duzo nie da. Bycie soba + taka relacja, w ktorej ta osoba akceptuje nas takimi, jakimi na prawde jestesmy - to najlepsze lekarstwo na swiecie na wszelkie problemy psychiczne.

 

 

 

Jeszcze jedna kwestia - odnosnie posta wyzej. Odnosnie tego, ze jesli sie nie uda - bedzie jeszcze wiekszy dol. Nie moge wydac tutaj sadu i stwierdzic, ze u kazdego tak jest - jednak dla mnie najwazniejsza byla sama proba. Sam fakt odwaznie sie i sprobowania, nawet jesli proba konczyla sie kleska - mial bardzo pozytywny wlpyw na moja psychike(chociaz oczywiscie nie tak pozytywny jak w przypadku sukcesu). Moze wiaze sie to z faktem, ze kiedy zostajemy odrzuceni, tak na prawde nic zlego sie nie dzieje - swiat sie nie konczy, ludzie sie z nas nie smieja, nikt nie umiera. To po prostu zwykla chwila, po ktorej zycie toczy sie dalej. To cudowne, uswiadomic sobie, ze tak na prawde mozemy zrobic cokolwiek.

 

Gorzej byloby, gdyby kazda proba konczyla sie porazka - ale o tym (na szczescie) nic nie wiem. Niemal wszystkie moje problemy zwiazane byly ze strachem przed probowaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jedna kwestia - odnosnie posta wyzej. Odnosnie tego, ze jesli sie nie uda - bedzie jeszcze wiekszy dol. Nie moge wydac tutaj sadu i stwierdzic, ze u kazdego tak jest - jednak dla mnie najwazniejsza byla sama proba. Sam fakt odwaznie sie i sprobowania, nawet jesli proba konczyla sie kleska - mial bardzo pozytywny wlpyw na moja psychike(chociaz oczywiscie nie tak pozytywny jak w przypadku sukcesu)...

 

Gorzej byloby, gdyby kazda proba konczyla sie porazka - ale o tym (na szczescie) nic nie wiem. Niemal wszystkie moje problemy zwiazane byly ze strachem przed probowaniem.

 

Moje próby kończyły się tylko porażką. Co w końcu doprowadziło mnie do wniosku, że w życiu nie liczy się próbowanie ale tylko EFEKTY. To dotyczy każdej dziedziny życia. Nie liczy się ile dziewczyn próbowałeś poderwać - liczy się ile poderwałeś. Nie liczy się ile CV wysłałeś tylko czy znalazłeś w końcu pracę, nie liczy się jak długo uczyłeś się do klasówki/kolokwium, egzaminu - liczy się czy zdałeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×