Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Tak pomaga, tylko tak po ok 30-40 min po zażyciu mam senne uderzenie...

Moja bliska mi osoba była razem zemną u lekarza, do tego czasu myślałem że mnie wspiera, ale od paru dni

wcale mi nie pomaga, z jej ust słyszę tylko krytykę, że nic nie potrafię i że do niczego nie doszedłem...brak zrozumienia, nawet

kpiny z mojej choroby :(

I jak tu nabrać pewności siebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.nie jestem człowiekiem lubiącym się żalić na swój los.niestety...jakieś 2 miesiące temu dostałam pierwszego ataku panicznego lęku.do tego stopnia,że wezwałam karetkę sama do siebie...w domu trójka małych dzieci,a ja czułam się tak,jakbym za chwilę miała umrzeć.pielęgniarka,która do mnie przyjechała poradziła, abym poszła następnego dnia do lekarza,bo mogą to być problemy z sercem: duszności,szybkie tętno,wysokie ciśnienie...lekarz zrobił badania i stwierdził,że jestem zdrowa i żebym poszła jak najszybciej do psychiatry...pomyślałam "ja???do psychiatry???". minęły 2 dni..kolejny atak i ten paniczny strach...teraz już wiem.mam nerwicę lękową.nie dawałam rady z tymi napadami lęku,więc posłuchałam swojej pani doktor.od tygodnia biorę leki. Depralin i Lamitrin.ataki lęku są mniej dokuczliwe już teraz,ale wiem,że to musi potrwać,zanim poczuję znaczną poprawę.najgorsze jest niezrozumienie ze strony najbliższych i dobre rady typu "ja nie wiem,czemu ty bierzesz te leki i wyżalasz się obcemu człowiekowi.bądź silna a dasz sobie radę."jasne..tak tylko napisałam,bo już nie daję rady sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość pysiunia

ogi1984, Radzić "ja nie wiem czemu ty bierzesz te leki i wyżalasz się obcemu człowiekowi. bądź silna a dasz sobie radę." może ktoś, kto zupełnie nie ma pojęcia o nerwicy lękowej. Takie rady na nic zdają się i jeszcze pogłębiają stres u osoby chorej.

 

U mnie nerwica lękowa zaczęła się również wtedy, gdy miałam małe dzieci. Najbliżsi nie rozumieli mojej choroby.

Ja sama nie rozumiałam, co to za choroba, skąd się wzięła u mnie, bo wcześniej byłam zdrową osobą.

Teraz, po wielu, wielu latach wiem, że źródło lęków tkwi w dzieciństwie (nieszczęśliwym, smutnym).

 

Czasami w nerwicy lękowej i panicznym lęku czujemy się tak, że nie jesteśmy w stanie poradzić sobie sami ze swoimi emocjami.

Wtedy potrzebna jest farmakologia przez jakiś czas.

Jednak dużo dało mi zaznajomienie się z pojęciem "nerwicy lękowej", "panicznego lęku".

Dzisiaj rozumiem nerwicę. Nie walczę z lękami - akceptuję je. Nie utożsamiam się z nimi (jak to było kiedyś).

 

Bardzo pomocna okazała się terapia poznawczo-behawioralna.

Czekam w kolejce na terapię psychodynamiczną.

Ogi, zapisz się na terapię. Na pewno Ci pomoże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestes na dobrej drodze wazne abys z niej nie zrezygnowala terapia tutaj jest bardzo pomocna sama jestem lękowcem wiec wiem co pisze to wymaga czasu pracy nad soba czasu by sobie umiec z tym radzic.Ludzie tego nie zrozumieja niestety ,tutaj znajdziesz wsparcie i zrozumienie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo Wam wszystkim dziękuję.Wolałabym ,abyśmy wszyscy byli zdrowi i tego Wam i sobie z całego serca życzę.Dzięki Wam już nie czuję się taka osamotniona.A co do terapii...no cóż,paradoks,bo sama jestem terapeutką zajęciową i w sumie wszystko,co teraz robię w domu, z dziećmi,czy w kuchni, traktuję jak autoterapię :) .i to trochę pomaga odciągnąć mnie od ciągłego myślenia,czy znów do stanę napadu paniki,czy może dziś spokojnie dotrwam do wieczora.być może zdecyduję się na psychoterapię,ale najpierw postanowiłam przy pomocy leków, sama powalczyć z "tym czymś" i znów być uśmiechniętą mamą. pozdrawiam Was bardzo gorąco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, jestem tu nowa (: Postanowiłam tu dołączyć, ponieważ szukam zrozumienia i wsparcia... w nerwicy. Nie wiadomo dokładnie jakiej i czy tylko ona. Otóż, mam ją od 3 lub 4 roku życia, a mam już 18 lat. Wykryto ją przypadkowo, gdy trafiłam do szpitala na częstoskurcz nadkomorowy (który okazał się potem nerwowym). Tedy zaczęłam leczenie ale zapisy i spotkania ze specjalistami (psycholog itp.) był na takim czasie oczekiwania... że nie było postępów. W końcu trafiłam do ośrodka interwencji kryzysowej - tu się dowiedziałam po terapiach, że mam od małego nerwicę - po przejściach w domu, i tam mocno się za mnie zabrali. Od razu dostałam psychoterapeutkę, z którą spędziłam mnustwo czasu... Załatwili mi skierowanie do Łodzi do kliniki, ale... dopiero pojadę po świętach, bo tata o to prosił bym z mamą została. Więc zostaję... mam dobre serduszko i jestem nadwrażliwa, więc co tam ? Zostaję, mimo tego: pocenie się rąk, nerwobóle, tiki, zawroty, słabość, duszności, a od około miesiąca uczucie puchnięcia gardła (mam też astmę i alergię), duszności większe, drętwienie kończyn górnych i dolnych, twarzy oraz języka, mocne osłabienie organizmu, bóle poszczególnych częsci ciała, uczucie, że umieram, strach przed lekami (że uczulą itp., bo trafiłam do szpitala na wyjeździe z puchnącym gardłem i odczulali mnie), strach, że zaraz się uduszę, często macam gardło czy mi nie puchnie, hiperwentylacja bo niby się duszę, wtedy jeszcze gorzej bo idzie łańcuszek... osłabienie, uczucie lekkości i takie inne. Te mocniejsze sytuacje mają miejsce od momentu gdy się rozchorowałam i psychoterapeutka radziła, bym nie walczyła wewnętrznie z nerwicą (wstrzymywałam ją) i bym puściła te doznania i nie przejmowała się nimi. Tak, staram się nie przejmować ale wróciłam do trzymania nerwicy na wodzy i jest lepiej. Ale nie aż tak... Został strach przed lekami, opuchnięciem i duszeniem. I coś mnie ściska w środku co tworzy nadpobudliwość - tak miałam zawsze. Jest mi ciężko, biorę hydroxyzynę, Atarax 10mg dziennie ale to sie robi za mało... Zotral mi nie pomaga już ;/ Co robić ? Pomożecie ? Doradzicie coś ? Jestem optymistką, ale to jest ciężkie.

Ah, jeszcze to, że od kilku dni zaobserwowałam iż prawą źrenicę mam większą lekko od lewej. Nie biorę używek, nie piję kawy i alkoholu. Żyję zdrowo i nie mam problemów ze wzrokiem. Help ?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczypią mnie oczy co z kolej powoduje łzy - w nerwowych sytuacjach ( bardzo często ) jak z kimś rozmawiam , jak ktoś na mnie patrzy,mówi , mijam kogoś na ulicy itp

W przeszłości miałem też natrętne myśli bul tak jakby serca ale troszkę bardziej po lewo niż jest serce ,niepokój , itp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam jestem tutaj pierwszy raz bardzo prosze o rade

moja historia zaczeka sie okolo 2 miesiace temu stalam w pracy dodam ze pracuje na produkcji i mam prace stojaca i nagle zrobilo mi sie slabo zaczelo krecic w glowie i zaczelam sie cala trzesc nigdy mi sie to nie zdarzylo poszlam do lekarza powiedzial ze to objaw odwodnienia poszlam na tydzien zwolnienie przeszlo po okolo 3 tygodniach dokladnie to samo tylko z dwojona sila do tego bolal mnie caly tyl glowy pulsujacy bul jakby mnie parzylo mam tak do tej pory i nieprzechodzi miejscami mi sie nasila i trzepie mnie jak bym miala goraczke ale nie mam do trgo od kilku dni mam zawroty glowy i slabo widze wszystko mi sie rozmazuje i trace rownowage Ciagle chodze do pracy i ledwo zyje robilam sobie wszystkie badania krew przeswietlenia itd nic mi nie wyszlo co mam robic zaczynam miec dziwne leki ostatnio miala wiele przezyc miedzy innymi rak tescia poklucilam sie juz na zawsze z jedyna przyjaciolka i klopoty z tesciowa z ktora mieszkam i niestety wtraca sie do wszystkiego co robie kiedys sobie zartowalam ze dostane przez nia nerwice a teraz sama niewiem od kilku godzin rycze i niemoge sie uspokoic co mam robic zaczynam sie martwic czy cos mi naprawde jest czy mam guza w glowie czy sobie to wszystko wymyslilam az czasami mam ochote umrzec ale po chwili mi przechodzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myśle, ze ewentualnie parogen mógłby przyczyniac sie do zmniejszenia apetytu i wzrostu ciśnienia, choc dawka jest mała. Pewności nie ma, ale jest taka możłiwość. NAtomiast mama moze niezaleznie od leków i nerwicy mieć problemy z cisnieniem, choć oczywiście nerwica temu sprzyja. A wcześniej ich nie miała? Dopiero po tych lekach? Moze akurat lęki sie zaostrzymy, a niekoniecznie leki to spowodowały.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja miałem prawie wszystkie objawy nerwicy, oszczedzila mi tylko serce i objawy z nim związane ... Swoją historie po krotce opisywalem już na forum. Na dzień dzisiejszy nie jest źle, biorę sulipryd w małej dawce , psychologów odstawilem i normalnie funkcjonuje. Podstawa na ta chwile nawet jeżeli mam jakies objawy somatyczne jest mówienie sobie ze to tylko nerwica, pozńiej dopiero cała reszta - leki , techniki relaksacyjne, itp. Dusi mnie w gardle ... niech dusi za chwile przestanie, boli mnie cos żołądek niech boli za chwile przestańie, a jak ńie to wezmę lek na żołądek i wtedy przestanie, a jak nie przestanie to skieruje mysli na cos innego ( nie będę skupiał sie na zoladku bo wtedy ból nie przestanie, bedzie. Jeszcze bardziej boleć. , a na końcu przerodziła sie w atak leku i paniki). nerwica nauczyła mnie ze da sie z nią walczyć i normalnie żyć. Nie jest to proste, nie jest to łatwe, ale jak sobie pomysle ze mam wybór nic nie robić i mieć zajeba.. życie, albo wziąć sie z garść i żyć normalnie to wole to drugie. Nie dawajcie sie , nie poddawajcie sie i trzymam za was kciuki.

P.s. Siadajac do pisania tego maila bolal mnie strasznie brzuch, dretwialy mi mięśnie rak , ledwo chodziłem ,zawroty głowy,itd atak nerwicy w lekkim wydaniu. Nie skupilem sie na objawach , tylko zacząłem pisać maila na forum co zajęło mi kilka mińut . Rezulatat jest taki ze nic mnie nie boli i idę zjem cos dobrego - zająłem czymś innym mysli i mi przeszło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Od jakichś 7 lat, teraz mam 21. Do tego staram się poruszać po domu tak cicho żeby matka nie słyszała że np. myję ręce, zamykam drzwi od ubikacji żeby nie było słychać, jak mama wchodzi do kuchni to ja wychodze. Siedzę w pokoju, zamykam drzwi i wszystko robię cicho, telewizor jak najciszej, a najlepiej to go nie załączam.

 

-- N gru 09, 2012 11:37 pm --

 

Te forum już chyba dawno przestało być pomocne, jakiś czas temu tu dużo znawców było a teraz chyba się wszyscy wyleczyli co tu kiedyś pisali :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde, nie sądziłam, że tyle osób boryka się z tą fr.ancą nerwicą. U mnie pierwsze objawy pojawiły się około 4 -5 lat temu, pierwszy atak miał miejsce w restauracji, stąd teraz mam ogromne problemy z jedzeniem czegokolwiek w miejscach publicznych (chociaż ostatnio ataki pojawiły się także w domu w trakcie zwykłego obiadu, kolacji). Chodzę do psychologa, ale narazie nie mam jakiś spektakularnych efektów (3 sesje za mną). Generalnie moje ataki są bardzo silne, kiedy zdaje sobie sprawę że jem (nie daj Boże że jestem w miejscu publicznym i jem) robi mi się słabo, jedzenie ''rośnie'' mi ustach, zaczynam się pocić, mam wrażenie że zaraz zemdleje, jest mi duszno, generalnie odczucia podobne do rychłej śmierci. Ostatnio doszło do tego wielogodzinne kołatanie serca (natłok myśli), dreszcze - nie mogę zapanować nad własnym ciałem. Najgorszy atak miałam w październiku tego roku, w nocy, wymioty, dreszcze, utrata świadomości, modliłam się o śmierć, bo miałam ochotę umrzeć, niestety męczyło mnie to ok 7 godzin, dochodziłam do siebie kilka dni. Niestety po każdym ataku mam jadłowstręt, w ogóle nic nie jem, jestem bardzo chuda, w ogóle nie mogę przytyć. Mam szereg innych dolegliwości, zrobiłam sobie badania na tarczycę, wynik wyszedł trochę za wysoki, także ospałość, wieczne zmęczenie może być wynikiem tarczycy ale niestety te napady lękowe mnie wykańczają, boje się cokolwiek jeść poza domem, generalnie boję się wychodzić na imprezy do ludzi bo ciągle myślę czy zaraz nie dostanę ataku lęku. Pozytywne myślenie niewiele daje, wsparcie bliskich też. Ciężko mi, głowa niestety sama się nakręca, nie bardzo wiem jak sobie dać z tym radę. Czasem mam takiego doła, że żyć mi się nie chcę.

 

Na kołatanie serce zaczęłam regularnie brać Aspargin (niestety zaczęło mnie kłuć w klatce piersiowej, więc biorę tylko w ostateczności), na noc biorę Hydroksyzynę żeby w ogóle się wyspać, żeby w ogóle zasnąć :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio doszło do tego wielogodzinne kołatanie serca (natłok myśli), dreszcze - nie mogę zapanować nad własnym ciałem.

 

Te emocje są tak silne, że niedziwne, że nie możesz zapanować nad swoim ciałem. Nawet nie próbuj tego robić, bo to tylko zwiększa Twój niepokój.

 

Pozytywne myślenie niewiele daje, wsparcie bliskich też. Ciężko mi, głowa niestety sama się nakręca, nie bardzo wiem jak sobie dać z tym radę. Czasem mam takiego doła, że żyć mi się nie chcę.

 

W takiej spirali lęku pozytywne myślenie rzeczywiście niewiele daje. Przydaje się, ale później - wtedy, kiedy już przestajesz się bać strachu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak Wy sobie radzicie, w takich sytuacjach?

 

Ja już sobie poradziłem i nie mam ataków paniki, a jak radzą sobie inni to nie wiem.

 

Moim zdaniem podstawą jest zaufanie swojemu organizmowi i zaakceptowanie strachu. Kiedy przestajesz się bać lęku, z czasem on znika i wracasz do "normalności".

 

Z tego, co czytam to forum, to są jeszcze dwa sposoby "radzenia sobie" z lękami, które inni stosują. Terapia behawioralno-poznawcza u specjalisty i/lub zażywanie psychotropów.

 

Sama wybierz drogę leczenia. Jakiej byś nie wybrała, mam nadzieję, że okaże się skuteczna :)

 

Zdrówka życzę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za miłe słowa, jestem po kolejnej sesji, wg mojej psycholożki ona widzi w moim zachowaniu dystymię czyli zaburzenia depresyjno-nerwicowe, w sumie wiele rzeczy się zgadza jeśli idzie o objawy, czas trwania itp, także teraz czeka mnie praca nad wyleczeniem depresji buu :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×