Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

U mnie jest podobnie. To często idzie w parze. Nie ma natręctw, to lęki da się opanować... Pojawiają się lęki, to od razu pojawiają się natręctwa...

 

Nie rozumiem :)

 

Też chciałbym to rozumieć :)

 

nie masz natręctw to lęki da się opanować. OK, ale pojawiają się lęki to i od razu natręctwa? to jak to tak? Czyli z tego co napisałeś masz i to i to, więc jak to opanujesz wtedy? :)

 

To jest tak.

 

1. Pojawia się sytuacja wyzwalająca lęk.

2. Jeżeli "warunki biologiczne" sprzyjają, to pojawia się natręctwo.

3. Natręctwo wzmaga lęki.

4. Lęki wzmagają natręctwo.

5. I tak do usrania, albo do ustąpienia lęku.

 

Warunki biologiczne to prozaicznie mówiąc niepusty brzuch. Bo u mnie to się biegunką objawia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest tak.

 

1. Pojawia się sytuacja wyzwalająca lęk.

2. Jeżeli "warunki biologiczne" sprzyjają, to pojawia się natręctwo.

3. Natręctwo wzmaga lęki.

4. Lęki wzmagają natręctwo.

5. I tak do usrania, albo do ustąpienia lęku.

 

Warunki biologiczne to prozaicznie mówiąc niepusty brzuch. Bo u mnie to się biegunką objawia.

 

Trochę zakręcone ale już chyba rozumiem. Nieprzyjemna sprawa, cieszę się, że nie mam NN tylko trochę objawów N lękowej. No i czasami bóle nerwicowe, nieprzyjemna sprawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem nawet gdzie ten temat wypadałoby załozyc...

krótko i treściwie. nie wiem czy tylko ja miewam takie stany, kiedy totalnie nie wiem co ze sobą zrobić, cos mnie rozsadza od środka, wszystko denerwuje. masakra jakas. nawet nie wiem jak to ubrać w słowa. chaos totalny.

nie mam tego często, ale akurat dzisiaj od rana mnie męczy. nie mam pojęcia co z tym zrobic... może tez coś takiego odczuwacie i wiecie jak z tym postępować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jesteś sam w tej sprawie. Na pewno cała masa ludzi na tym forum ma takie stany. Ja mam je od czasu do czasu. Chociaż ja cały czas nie wiem co ze sobą zrobić w sumie :shock: A na taki stan nie mam jakiegoś rozwiązania. Najchętniej poszedłbym spać wtedy ale czuję, że zmarnował bym cenny czas. A i tak w końcu nic ze sobą nie robię i marnuję czas. Ja to mam różnie, raz typowo depresyjny dół [i nie wiem co ze sobą zrobić, dodatkowo jestem zmęczony i zniechęcony do wszystkiego], raz mam ataki szału i gniewu [ :shock: ] na wszystkich wrzeszczę, wszystkich nienawidzę, i obrażam się na cały świat za nic, ech. A czasami to w ogóle się czuję wszechmogący szczęśliwy, gadatliwy. Spotykam się wtedy z ludźmi, pomagam im, czasami nawet duszą towarzystwa potrafię być. Po prostu od skrajności do skrajności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

^^ dokladnie tak samo mam :lol: Skrajnosci to tez moja specjalnosc. Czasami w ciagu dnia zamieniam sie z najwiekszego optymisty w kompletnego pesymiste. A jak mnie "nosi" to nie moge na miejscu usiedzic: wlaczam kompa posiedze 15min, schodze ide gdzies znowu wracam do kompa, probuje cos zrobic ale po prostu nie moge. Najlepsze sa wtedy spotkania z ludzmi, zapominam o moich problemach i czuje sie lepiej ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do Madzi. Rozumiem Cie doskonale jeśli chodzi o to drżenie, a zwłaszcza rąk , nic nie da się zrobić jeśli "machina ruszy", to takie krępujące, człowiek chce to ukryć , ale się nie da. Nocami wertowalam strony

w Internecie szukając sposobu na to cholerstwo , na ten jeden

z najpaskudniejszych objawow fobii społecznej. Zaliczyłam psychiatrę , długie leczenie z miernym skutkiem, zawsze w torebce mam alprox(benzo, to świństwo).Stosowałam też homeopatię. Teraz sprawdzam działanie metody BSM, ale to dopiero wczesny początek , może pomoże, znalazłam w necie wiele pozytywnych opini na temat BSM, właśnie w leczeniu nerwicy, to moja deska ratunku, może TY rownież sprobujesz?

P>S>

(Chociaz to dopiero początek czuję poprawę , ale nie chcę sobie i nikomu robić nadziei poki nie będę pewna całkowicie)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Od ponad roku zmagam się z nerwicą lękową. Że mam nerwicę stwierdził to mój lekarz rodzinny. Dalszej pomocy musiałam szukać na własną rekę. A zaczęło się od tego że gdy dojeżdżałam do szkoły pociągiem zaczęłam odczuwać dziwny nieokreślony lęk. Z każdym dniem był coraz silniejszy. Gdy szłam na stację byłam cała zdenerwowana, gdy siedziałam w pociągu było mi strasznie niedobrze, chciało mi się wymiotować i starałam się siadać jak najbliżej łazienki. Gdy miałam parę dni wolnego czułam się spokojniejsza bo nie musiałam wsiadać do tego pociągu ale już na samą myśl znowu czułam się potwornie niespokojnie. Aż w końcu przestałam jeździć i pociągami i autobusami ponieważ dostawałam silnego lęku dosłownie ataku paniki. Nie jeżdżę już ponad rok i nie czuję się z tym dobrze ponieważ przed tymi atakami uwielbiałam jeździć środkami transportu. A teraz nie wsiądę. Nie odważe się na to. Lęk jest silniejszy. Ale czuję się spokojniejsza wiedząc że nikt mnie nie zmusi abym wsiadła dp pociągu. Gdyby mnie ktoś zmusił to chyba bym wykorkowała ze strachu i w ogóle!!! W szkole zaczęły mnie męczyć inne problemy. Bałam sie tłumu na przerwach, non stop chodziłam przy łazience bo chciało mi sie wymiotować, ten strach i lęk przed tyloma ludźmi w szkole przerażał mnie!!! Opuściłam przez to wiele zajęć w szkole. Później nie mogłam wejść do supermarketów bo miałam to samo. Paniczny lęk i panika gdy byłam w supermarkecie. To było koszmar!! Poszłam raz do psychiatry który stwierdził u mnie agorafobię. Przepisał mi Zoloft 50 mg. Brałam go po całej tabletce. Przez pierwsze dwa tygodnie czułam się paskudnie. Lęki były dwa razy silniejsze i ataki paniki miałam codziennie. Ale na szczęście mój chłopak był cały czas przy mnie. Przez te dwa tygodnie nie pojawiłam się w szkole. Po miesiącu się to uspokoiło. Czułam się dziwnie ale spokojniej. Jakoś musiałam nauczyć się żyć od nowa z nerwicą. Biorę Zoloft od siedmiu miesięcy. Ataki paniki zdarzają się znacznie rzadziej. Ale w dalszym ciągu nie wsiądę do pociągu ani nie wejdę do supermarketu. Od września idę do nowej szkoły. Boję się że znowu będę miała te ataki paniki jak w tamtej szkole. Tyle tylko że tu będę chodzić zaocznie dwa razy w tygodniu. Ale mimo tego strasznie się boję. Miesiąc temu zaczęłam brać Zoloft po połówce. Wiem że jest za wcześnie ale ... Czuję się tak samo jak brałam całą tabletkę. Nic się nie zmieniło prawie. Codziennie muszę walczyć aby być górą nad nerwicą ale nie zawsze mi sie to udaje... Czasami chce mi się płakać z tego powodu bo czuję się bezradna. Chciałabym sobie pomóc ale nie wiem jak mam to zrobić. Nawet nie mam zbytnio z kim o tym pogadać. Chodzi o takie osoby co przeżywają to samo co ja. Poznać kogoś takiego i móc z nim porozmawiać wiedząc że ten ktoś mnie rozumie... Cóż...chyba się troszke rozpisałam.Może na razie starczy. Ciąg dalszy nastąpi w krótce :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

musisz cwiczyć jazde autobusem czy wchodzenie do supermarketu ! tylko tak pokonasz to świństwo wiem co mówię dwa lata sie z tym zmagałam a mogło być krócej gdybym wiecej ćwiczyla ! na początek weź kogos do asekuracji a potem stopniowo sama próbuj ,ale pamiętaj musisz przełamywać lęk bo jeśli sobie odpuscisz to może być kiepsko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj!!!

Mnie bardzo poruszyła Twoja historia.Aż nie wiem co napisać.Rodzice zafundowali Ci okropne życie.Nie rozumiem jak tak mogli Cię skrzywdzić.

Ale jestem z Ciebie dumna.Super że potuptałeś na terapię.

 

Ja również chadzam na psychoterapię .Przez wiele lat była nie trafiona ale wkońcu trafiłam do grupy DDA i to był strzał w dziesiątkę.Nie wiem na jakim jesteś etapie w psychoterapii.Ale jak jesteś gotowy poszukaj terapii dla DDA czyli dorosłych dzieci alkocholików.Ja przynajmniej tam się odnalazłam.Oczywiście równolegle mam psychterapię indywidualną.

 

Z całego serduszka życzę pokonania problemów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsze to nie poddawać sie i walczyć walczyć i jeszcze raz walczyć.W moim przypadku ok 2 lat wstecz kardiolog stwierdził ze mam nerwice i odradzał brania jakichkolwiek leków i że powinnam sama to przełamać,tak tez robiłam choć było tak strasznie ciężko :( W kazdym badz razie ok 2 tyg temu dostałam silnego ataku i stwierdziłam ze jednak trzeba sie wybrac do lekarza-tak tez zrobiłam-biorę teraz paxtin,ale cały czas trzymam sie mysli ze poddac i tak sie nie moge i dosłownie codzień daje sobie sama kopa w tyłek żeby gdziekolwiek wyjsc(pewnie gdybym tego nie robiła to bym tylko wegetowała w domu ;) )Tak jak napisała agapla trzeba ćwiczyć,bo tylko to jest 100% lekarstwem na pozbycie sie tej naszej "upierdliwej" choroby :D Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam wasze opowiesci i widze w nich siebie,to napisze tylko tyle:zazdroszcze tym,ktorzy moga polegac na swoich partnerach.Ja na mezu nie moge co poglebia moj stan psychiczny.Czuje,ze kiedys po prostu zwariuje i zamkna mnie na oddziale.Mam kochajaca rodzine,nigdy problemow,moze tylko zawsze ta samotnosc,brak szczescia do ludzi i przyjaciol.Dopiero na studiach poznalam dziewczyny,z ktorymi gleboko przyjaznie sie juz 6 lat.Lepsze 3 sprawdzone przyjaciolki niz sto nieszczerych. Teraz dochodzi brak pracy po studiach,zalamanie zyciem i malzenstwem.Tysiace chorob wmawianych,badan i objawow wegetatywnych,leki przez zawalem i nagla smiercia.Nie mam nawet sily pisac.Pomaga mi tylko psychiatra,ale teraz mam przerwe w braniu tabletek,na psychologach sie zawiodlam,bylam juz u okolo 10 i zaden nie pomogl,nie doradzil,nie wyjasnil nic :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Karmen79 bardzo dziękuję za wsparcie. Dopiero kilka razy byłem na psychoterapii indywidualnej. Jestem na początku drogi do wyzdrowienia, ale głęboko wierzę, że mi się uda, bo już mam po prostu dość takiego życia.

W ogóle nie myślałem o terapii dla DDA. Będę musiał pomyśleć i nad tym.

Jeszcze raz wielkie dzięki. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc dwa lata temu pewnego dnia zaczelo sie po roztaniu z moja dziewczyna uciekłem w alkochol po miesiacu otrzezwialem i powiedzialem ze zycie toczy sie dalej az tu nagle kilka dni po tym straszny atak paniki strach ze umieram i nieztlumiona chec popelnienia samobojstwa po kilku atakach udalem sie do lekarza po badaniach stwierdzil ze to zaburzenia emocjonalne i powiedzial ze to juz kwestjia psychiatry co zrobic dalej wiec udalem sie do prywatnej pani psychiatry ktora po 3 spotkaniach postawila diagnoze nerwica lekowa przepisala leki i co miesiac wizyty wyciagla mnie z tego na kilka miesiecy poznalem kolejna dziewczyne zakochalem sie .zaczelismy byc razem oczywiscie przed tym powiedzialem jej o bylym problemie przyznala ze to zaden klopot ale rok temu niestety wrocilo sie ona zaczela mi jeszcze dokładac i drwic z tego ja niestety zaczolem to przechodzic 1000 razy gorzej niz poprzednim razem ona odpuscila i poprostu chyba postanowila mi jeszcze bardziej uprzykszac moje nedzne zycie wyprowadzila sie ale nie odeszla tylko powiedziala ze ona tak nie moze rozumiem ja w pewnym sensie a nawet bardzo i zostalem sam teraz to juz wogole ataki mam czesto i sa o wiele gorsze mieszkam sam wydaje mi sie ze zemdleje i umre i nikt mi nie pomoze ,pracuje na sile ,mozna powiedziec ze zyje na sile .Kilka dni postanowilem ze z nami koniec bo nie chce jej wiazac zycia i poczulem sie troche lepiej lecz po tamtym wydazeniu 3 dni temu mialem taki atak przy ktorym stracilem przytomnosc mam do was pytanie czy to normalne przy nerwicy lekowej??? bardzo was pozdrawiam i zycze zeby dla kazdego ten koszmar sie skonczyl DOBRZE SIE JEST WYGADAC :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o masz...sprawy sercowe to jest dopiero klopot...ale ze az tak sie to zamienia....nerwy masz nadszarpane zawodem milosnym:)..jestes osoba która sie bardzo przywiazuje do drugiej strony....ja taki tez jestem...ale musisz myslec trzezwo ze nie zawsze bedzie super...:D jesli chodzi o omdlenie to jest ciekawe w moim przypadku nie mialem nic takiego ale nerwiczka jest przepadlista i wszystko moze sie zdarzyc ...poradz sie jeszcze raz lekarzem a jak nie to w zielony teren posluchaj ptaków i popatrz na chmury od razu jest lepiej...wyluzuj z milosciami :D:D powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bogusp, gdy organizm nie jest juz w stanie przyjac ani tycki adrenaliny to omdlenie jest ruchem obronnym by miesnie mogly sie rozluznic a serce uspokoic. Tak dziala organizm. WspolcZuje Ci bo tez wiem.,co znaczy jak nikt nie rozumie choroby,moj maz na pocztaku byl super mily,wspieral a teraz po slubie podczas ataku wyzywa mnie od psychicznych i hipochondryczek co jeszcze bardziej poglebia moj stan i lek przed psychoza.czasem sie boje,ze kiedys w czasie klotni wysle mnie do szpitala psychiatrycznego,panicznie boje sie chorob psychicznych,panicznie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a polecam eft. strasznie smutno brzmi to co piszesz i nie ukrywam, ze mnie omineło takie dziecinstwo, ale leczylam sie tym z ptsd i po poznawoczo-behawioralnej nie miałam takiego efektu jak tu po jednej sesji i trzyma mi się do tej pory i dlatego polecam goraco, bo wiem jak bardzo moze pomóc. Trzymam za Ciebie kciuki i życze słoneczka w życiu:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam inne podejści -jak źle się czujesz to nie ma co z tym dyskutować i wmawiać sobie, ze powinno sie mieć wiecej optymizu, czuc lepiej its. Jesli masz nerwice to masz prawo tak sie czuć. tak samo jak masz prawo potraktować powaznei swój stan i iść na leczenie. W końcu jak ty bedziesz sie lepiej czuła to wpłynei to tez na twoje dziecko i otoczenie, samopoczucie, ale trzeba zacząć od siebie. W końcu bycie mama nie wyklucza chorowania, złego samopoczucia lub po prostu gorszego dnia i robienie sobie wymówek ze powinno sie swietnie czuć i być optymistką tylko nas dobija. Jesli wymyślasz sobie choroby to też jest objaw choroby i trzeba się tym zająć. Mi po wypadku mówili przestań o tym mysleć i guzik działało tylko mnie wpedzało w wiekszy stres. SYn Cię potrzebuje to fakt, ale zebys mogla sie nim zajac tak jakbyś chciała to najpierw zajmij się sobą, bo jak ty bedziesz sie dobrze czuć to on razem z toba:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniczka imienniczko moja ;) bardzo mi przykro gdy czytam jak zachowuje się Twój mąż czy jest aż tak ograniczonym szowinistą aby nie próbować Ciebie zrozumieć,?? może namów go aby poczytał trochę fachowej literatury i przestał Ci szkodzić bo jesli nie pomaga to niech chociaż nie szkodzi :evil:

Bierzesz teraz jakieś leki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Kaśka

TO jest możliwe - mnie głowa boli nieustannie od ponad 10 lat /opisałem to poście 'Moja historia - z nerwicą za pan brat/. Miałem i EEG i tomografię i psychologa i tabletki /a raczej usypiacze/ i NIC MI NIE POMOGŁO. Żyję z tym do dzisiaj. Jak chcesz pogadć to pisz na maila

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×