Skocz do zawartości
Nerwica.com

Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?


d65000

Rekomendowane odpowiedzi

[ Saiga, post powyżej to chyba dubel;) ]

 

Ale swoją drogą...

 

tak sobie myślę że przez ten rok (a nawet samo pół roku:P ) zrobiłem duży postęp.

 

Z początkiem roku rozmowa nawet z nieznajomą dziewczyną wydawała mi się wyzwaniem, teraz to już żaden problem, nawet na ulicy próbowałem podchodzić (z różnym skutkiem, ale nieważne:P)

 

Generalnie przez te pół roku zaliczyłem więcej rozmów z kobietami niż kiedykolwiek (i na żywo i w sieci). Tylko dalej nie wiem jak to pokierować...

 

Ale i tak pesymizm mam mniejszy. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Werty, myslisz, ze strata prawictwa to sukces??

 

Kurde nie potrafie sobie czegos takie wyobrazic.. :mrgreen::mrgreen:

 

Nie mówię tego do Silence_sadness ale do wszystkich ignorantów.

Właśnie dlatego szukanie pomocy na forach jest beznadziejnym pomysłem. Ale nie tylko na forach, to tyczy się też którzy udzielają rad w realu np. koleżanka, kolega. Dlatego też pomoc jaką tu(czy tam) chcemy otrzymać jest tak słaba, tak mało skuteczna przede wszystkim przez brak szacunku do czyjegoś problemu i brak zrozumienia.

Mało kto tak na prawdę potrafi zrozumieć przez co przechodzi osoba, która woła o pomoc. Powyższy przykład doskonale to obrazuje. Potem ludzie się dziwią, że ciężko otworzyć się przed psychologiem nawet. Boją się, że nie otrzymają należnego im szacunku i zrozumienia. Jeżeli komuś chcę pomóc, to przede wszystkim musi założyć, że dla osoby, która o tą pomoc woła "powód X"(w obecnym temacie, bycie prawiczkiem), jest czymś co po prostu powoduje, że nasz świat się wali, tragedia, koniec świata itp(jeżeli sam wołający o pomoc tak to ilustruje)Jeżeli myślisz, że powiedzenie "jak można robić z tego problem" pomoże to wybacz ale nie nadajesz się do tego aby jakąkolwiek pomoc udzielać. I nie ważne co ty o tym sądzisz prywatne, bo nie istotna jest twoja opinia na ten temat("dla mnie to głupie", "jak można tak myśleć" bla bla bla), ale należy się szacunek. Ty nie masz myśleć na zasadzie "to przecież głupie(bo tobie się wydaje)", tylko musisz założyć, że dla tej osoby jest to taka trauma jak dla Ciebie byłaby gdyby zdarzyło się X(coś po czym byś się załamał/a). Jeżeli to zrobisz to dopiero wtedy jesteś cokolwiek w stanie pomóc drugiemu człowiekowi.

 

I tak. Utrata prawictwa może być dla kogoś sukcesem. Tak jak dal Ciebie będzie sukcesem np, to że wygrasz w biegu na 100 metrów, dla innego będzie to otrzymanie piątki z egzaminu, dla innego będzie to zbudowanie z klocków lego samolotu dla jeszcze innego wejście na szczyt góry. Dla kogoś innego będzie sukcesem to, że kobieta zwróciła na niego uwagę a dla jeszcze innego sukcesem będzie nie tylko to, że kobieta zwróciła na niego uwagę ale i poszła z nim do łóżka.

 

Tym bardziej, że potrzeba bliskości, popęd seksualny to coś naturalnego. Potrzeba bliskości jest naturalną potrzebą, więc jak można "nie rozumieć, że komuś jest źle bo nie ma kobiety, czy nie ma faceta przez całe życie" albo samego seksu. Ludzie, przecież nawet jest osobna dziedzina psychologii zajmująca się tylko tematyka seksu czyli "seksuologia". Jak można zatem tak płytko podchodzić do problemu? Nie mając tego przez dłuższy czas może dochodzić do różnych dziwactw. Mówię tu nie tylko o seksie ale i o samotności. Np. w pewnym wieku(nie ma reguły jaki to wiek bo każdy jest inny), może już być ten okres w którym każdą napotkaną osobę zaczniesz postrzegać z góry jako potencjalnego kandydata, kandydatkę na męża czy kochanka. Inny się załamie i zamknie w domu bo będzie się tak wstydzić tego, że jest bez doświadczeń seksualnych, że wśród innych będzie się czuł jak odmieniec i dziwak. Inny znienawidzi kobiety, jeszcze inny stanie się gwałcicielem, kolejny będzie mordować szczęśliwe pary ze względu na gniew. Oczywiście to już rzadkie przypadki ale główne powody dla którego ktoś tak robi to nieudane własne życie, na które nie zawsze mamy wpływ.

 

Dla jednego sam, najmniejszy pocałunek potrafi obrócić świat o 180 stopni, dla drugiego uśmiech od drugiego człowieka potrafi sprawić, że świat stanie się kolorowy, piękny i wspaniały. Dla innego będzie to właśnie seks z kobietą. To, że tobie wydaje się dziwne to nie znaczy, że tak jest. To, tobie wydaje się dziwne, bo oceniasz ich poprzez porównanie do siebie. I jeżeli chce się pomóc to trzeba problem uszanować. Nie rozumiesz jak to możliwe?? To lepiej zrozum że na każdego działa co innego i jednemu taka 'błaha" sprawa może odmienić życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tym bardziej, że potrzeba bliskości, popęd seksualny to coś naturalnego. Potrzeba bliskości jest naturalną potrzebą, więc jak można "nie rozumieć, że komuś jest źle bo nie ma kobiety, czy nie ma faceta przez całe życie" albo samego seksu. Ludzie, przecież nawet jest osobna dziedzina psychologii zajmująca się tylko tematyka seksu czyli "seksuologia".
a wiecie co w tym jest najsmutniejsze? że takie coś jak pragnienie miłości i bliskości potrafi zamienić się w jakąś konkurencję, desperację, walkę o atrakcyjność... :(

 

uczucia są, owszem. tylko niektórzy zapominają dodać "dla spełniających warunki"

 

no ale to nie ja wywieram na sobie presję...

i nie wracam do pesymizmu... :D

 

Inny znienawidzi kobiety, jeszcze inny stanie się gwałcicielem, kolejny będzie mordować szczęśliwe pary ze względu na gniew. Oczywiście to już rzadkie przypadki ale główne powody dla którego ktoś tak robi to nieudane własne życie, na które nie zawsze mamy wpływ.
to prawda, społeczeństwo samo tworzy ludzi, którzy potem mu szkodzą i są eliminowani jako źli. ale nikt nie zabija bez powodu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Werty ty chyba troszkę masz zły obraz tego jak ktoś pisze o "podrywie na ulicy". Szansa, że dziewczyna się w tobie zakocha, pójdzie do łóżka zaraz po tym jak ją zapoznasz na ulicy... jest bardzo nikła(bo nie żadna, są i takie przypadki). Podchodząc do ulicy to raczej w najlepszym przypadku będziesz w stanie ją "teraz" zabrać na kawę, pizzę, obiad, by się poznać jakoś, wziąć numer i kontynuować znajomość by później mogła się przekształcić w związek lub po prostu wziąć numer, powiedzieć, że zadzwoni się o tej a o tej, tego dna i umówić się na randkę. No i nie słyszałeś o takich przypadkach bo mało który facet ma wystarczająco duże jaja, żeby podejść do kobiety na ulicy i zwyczajnie "zagadać". Lęki, które nas przed tym powstrzymując są tylko i wyłącznie w naszej głowie bo przecież drobna, zgrabna, mała kobieta Cie przecież nie zabije jak do niej podejdziesz i zagadasz. No ale lęki są, które zostały w nas władowane przez społeczeństwo i trzeba z nimi walczyć, albo nie walczyć i liczyć na szczęście losu, który rzadko kiedy bywa przychylny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi się, że podrywanie na ulicy to szkodliwy mit - co innego w klubach

generalnie chłopcy za duży nacisk kładziecie na "przełamanie się" i podryw a liczy się tak naprawdę życie towarzyskie (również w sieci) - im więcej znajomych, tym więcej relacji o różnej temperaturze

wręcz mam wrażenie, że w dużym gronie znajomych nieśmiali cieszą się całkiem niezłym powodzeniem (ale to już kiedyś pisałem w tym wątku)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no popatrz, ja podszedłem, ale mi się nie udało.

 

ale po tym jakoś lęk się zmniejszył trochę...

 

No zależy "po co podchodzisz". Nie uda się teraz to uda się za którymś razem. Podejdziesz powiesz "Bardzo mi się podobasz i chciałbym Cie poznać" walisz prosto z mostu i jak się śpieszy to proponujesz wymianę numeru by potem się umówić, na spacer i kto wie co będzie dalej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no popatrz, ja podszedłem, ale mi się nie udało.

 

ale po tym jakoś lęk się zmniejszył trochę...

 

No zależy "po co podchodzisz". Nie uda się teraz to uda się za którymś razem. Podejdziesz powiesz "Bardzo mi się podobasz i chciałbym Cie poznać" walisz prosto z mostu i jak się śpieszy to proponujesz wymianę numeru by potem się umówić, na spacer i kto wie co będzie dalej...

ja nie wiem czy chcę na ulicy.... to miało być na przełamanie lęku i teraz patrząc na to z perspektywy cel niejako osiągnięty...

 

w sumie to bym wolał coś wiedzieć o potencjalnej kandydatce... a nie tylko poderwać na ulicy, bo mi się spodobała...

bo nic nie wiesz jak podrywasz na ulicy, oprócz tego że Ci się podoba tak naprawdę...

 

ale nie mówię że ta metoda jest zła.. może i dobra,.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi się, że podrywanie na ulicy to szkodliwy mit - co innego w klubach

Bardzo źle Ci się wydaje.

 

generalnie chłopcy za duży nacisk kładziecie na "przełamanie się" i podryw a liczy się tak naprawdę życie towarzyskie (również w sieci) - im więcej znajomych, tym więcej relacji o różnej temperaturze

wręcz mam wrażenie, że w dużym gronie znajomych nieśmiali cieszą się całkiem niezłym powodzeniem (ale to już kiedyś pisałem w tym wątku)

 

100% prawdy. Tylko jeżeli ktoś jest nietowarzyski, introwertyk, samotnik itp. to ma problem i musi szukać innych rozwiązań. A flirtować nikomu nie zaszkodzi. Ale jak mówisz, życie towarzyskie to bardzo bardzo ułatwia sprawę.

 

inbvo a co ty myślisz... że od razu ona się z tobą ożeni?? Przecież oczywistym jest, że może masz ją poznać. To, że ona Ci się bardzo podoba z zewnątrz to czar może prysnąć jak zobaczysz, że się zachowuje jak kretynka. Ale może okazać się super wartościową kobietą i będziesz szczęśliwy do końca życia właśnie z nią. Podrywaj gdzie chcesz. Ważne abyś był szczęśliwy.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bakus praktykę podchodzenia na ulicy zarzuciłem już dawno temu. Może źle się za to zabierałem, a może za mało prób podjąłem, nie wiem. W każdym razie zadziałało na tyle, że przełamałem się.

Dzisiaj opieram się na spokojniejszych metodach. Poznać kogoś przez kogoś, a to też jest sztuka :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bakus praktykę podchodzenia na ulicy zarzuciłem już dawno temu. Może źle się za to zabierałem, a może za mało prób podjąłem, nie wiem. W każdym razie zadziałało na tyle, że przełamałem się.

Dzisiaj opieram się na spokojniejszych metodach. Poznać kogoś przez kogoś, a to też jest sztuka :smile:

:D No też jest sztuka. Tylko gorzej jak nie masz tego kogoś, przez kogo mógłbyś poznać kogoś:P Albo zwyczajnie w świecie jest się samotnikiem, introwertykiem czy mało towarzyskim człowiekiem.

Zaletą podchodzenia na ulicy jest to, że masz pełen wybór kobiet, do których pochodzisz. Przez kogoś to nie zawsze musi być kobieta, która tobie się podoba z wyglądu czy charakteru, zatem to ograniczenie jakieś jest; )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

100% prawdy. Tylko jeżeli ktoś jest nietowarzyski, introwertyk, samotnik itp. to ma problem i musi szukać innych rozwiązań. A flirtować nikomu nie zaszkodzi. Ale jak mówisz, życie towarzyskie to bardzo bardzo ułatwia sprawę.
to prawda, podpisuję się...

 

inbvo a co ty myślisz... że od razu ona się z tobą ożeni?? Przecież oczywistym jest, że może masz ją poznać. To, że ona Ci się bardzo podoba z zewnątrz to czar może prysnąć jak zobaczysz, że się zachowuje jak kretynka. Ale może okazać się super wartościową kobietą i będziesz szczęśliwy do końca życia właśnie z nią.
nie wiem, może to dziwne, ale u mnie jest tak, że połowa atrakcyjności to co innego niż wygląd...

 

no nieważne... ale:

Podrywaj gdzie chcesz. Ważne abyś był szczęśliwy.
o to chodzi :)

 

w sumie to może wszystkiego trzeba spróbować, każdej metody, przynajmniej żeby wiedzieć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bakus, mówisz że na ulicy masz nieograniczony wybór... ok. ale wg. mnie podryw na ulicy na tyle żeby móc sobie przebierać to WYŻSZA SZKOŁA JAZDY. uważam że to trudne.

 

 

[edit]

pomyśl o tym, że żeby w ten sposób znaleźć dziewczynę, musisz zagadać do wielu, a także przez wiele zostać zlanym... to nie buduje pewności siebie, a dla takich jak my może być trudne...

 

no ale nie mówię nic, może to i jest metoda :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inbvo ale proszę Cie. Ty pomyśl czasem trochę głębiej i spróbuj mnie zrozumieć tym bardziej, że ja staram się pisać na prawdę jasno, czarno na białym.

Nie ma żadnej wyższej szkoły jazdy. Nie napisałem że podryw na ulicy w kontekście "Przebieram w laskach, które chcą isć ze mną do łóżka i wybiorę najelepszą" tylko chodziło mi o to, że do każdej która Ci się podoba możesz podejść i pogadać, flirtować, podrywać zwał jak zwał. Poznając kogoś przez kogoś nie zawsze będzie kobieta, która będzie dla Ciebie atrakcyjna z wyglądu czy charakteru a na ulicy masz wolną rękę.

 

-- Śr lis 28, 2012 3:52 am --

 

pomyśl o tym, że żeby w ten sposób znaleźć dziewczynę, musisz zagadać do wielu, a także przez wiele zostać zlanym... to nie buduje pewności siebie, a dla takich jak my może być trudne...

No zlaeży jak do tego podchodzisz. Bo jeżeli podchodzisz z założeniem, że chce iść z nią do łóżka, muszę wejść z nią w zwiazek to zlewki mogą szkodzić twojemu EGO. A jeżeli podchodzisz do niej na zasadzie "Jesteś piękna chcę Cie poznać" to jak się nie da poznać to trudno, znajdziesz kolejną.

 

Porażki mogą nas zabijać, ale mogę też uodparniać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bakus,

 

A jeżeli podchodzisz do niej na zasadzie "Jesteś piękna chcę Cie poznać" to jak się nie da poznać to trudno, znajdziesz kolejną.

to się chyba tylko tak mówi... zlewanie zawsze boli...

 

i poza tym nadal się upieram że przez kogoś przecież łatwiej. na ulicy trzeba mieć dużo samozaparcia i odwagi, mocną klatę.

TYLE CHCIAŁEM NAPISAĆ POWYŻEJ. NIC WIĘCEJ.

 

się zastanawiam czy nie ma lepszych metod.po prostu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że łatwiej. Facetom z ogromnym statusem społecznym, też jest łatwiej. Tym co mają silną psychikę od urodzenia też jest łatwiej. Tym co są towarzyscy też jest łatwiej.

 

Ale trzeba sobie jakoś radzić jeżeli jesteś słaby charakter, nie jesteś towarzyski, nie umiesz się odnaleźć w miejscach publicznych, nie masz powodzenia to co... masz siedzieć i nie walczyć? I gadać, że "łatwiej przez kogoś poznać"? To sobie poznaj przez kogoś. Z tym, że np. ja nie mam akurat nikogo więc u mnie raczej ta opcja w grę nie wchodzi. A nie mam zamiaru być sam całe życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale trzeba sobie jakoś radzić jeżeli jesteś słaby charakter, nie jesteś towarzyski, nie umiesz się odnaleźć w miejscach publicznych, nie masz powodzenia to co... masz siedzieć i nie walczyć?
oczywiście że NIE

 

I gadać, że "łatwiej przez kogoś poznać"? To sobie poznaj przez kogoś. Z tym, że np. ja nie mam akurat nikogo więc u mnie raczej ta opcja w grę nie wchodzi. A nie mam zamiaru być sam całe życie.
ja też raczej niezbyt, bo mało komu ufam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"łatwiej przez kogoś poznać"

 

Bakus muszę doprecyzować jedną sprawę. Przez "poznanie przez kogoś" nie mam na myśli swatania. W moim przypadku (tak jak z zagadywaniem na ulicy) to nigdy nie działało.

Najczęściej kończyło się to źle; dla mojej samooceny, padał kontakt z "tą" osobą etc. Były sytuacje, gdy jakaś wrażliwa dusza próbowała "pomóc" i zaczynały się z jej strony podchody, potajemne spotkania, aby rzekomo w moim imieniu wyznać co ja tam niby nie czuję do tej osoby. Albo wmawiano mi, że "ona się tobą strasznie zajarała, musisz coś zrobić", a okazywało się to kłamstwem, które szkodziło, bo dziewczyna raczej miała do mnie obojętny stosunek, a ja z wypranym mózgiem robiłem sobie nadzieje... :mrgreen: Była taka sytuacja w 2007, którą strasznie odchorowywałem, załamałem się, rzygałem, waliłem pięściami w ścianę, nie spałem kilka dni, gryzłem wargi do krwi, aby nie krzyczeć :D - to powinna być przestroga dla wrażliwych duszyczek, które chcą komuś pomóc jadąc na kłamstwie (dać komuś złudną nadzieję).

Albo "nakręcano" na mnie dziewczynę - z tego też wynikły nieprzyjemne kwasy.

 

"Poznanie przez kogoś" to dla mnie po prostu pójście gdzieś, z kimś kogo znasz, do miejsca w którym nie znasz nikogo i poznanie kogoś. ;) Nie ma to nic wspólnego ze swataniem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×