Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwa myśli...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Jej...Musze to napisać z kims się podzielic, moze ktos to miał...

Cierpie na nerwice natrectw, skupiajac sie jednak bardziej na natręctwo mysli, nie czynnosci (choc i te sie zdarzają).

Ostatnio dręcza mnie mysli zwiazane praktycznie ze wszystkim, automatycznie mi sie kojarzą negatywnie, tak zebym miala sie czym martwic np. gdy sobie cos przypominam np.jakis program to zastanawiam sie czy rzeczywiscie go widzialam (swiadomosc wie, ze tak ale mysli podpowiadaja mi co innego i sama juz nie wiem co mysle),mysli wydają mi się baaardzo dziwne, zwiazane z:

-wspomnienia,marzenia,wyobrazenia

-przyszlosc

-wykonywanie czynnosci

-myslenie o mysleniu

-mowa

Musze sobie tłuamczyć, że ja funkcjonuje normalnie i ze moja swiadomosc mysli normalnie, a to wszystko są tylko myśli! Ale jest to cholernie ciężkie...

I to d/d...Nawet w tym momencie zastanawiam sie czy to sie dzieje naprawde...Nieustający matrix.

Boje sie, ze uwierze w złe mysli. Boje sie, ze bede myslec jak schizofrenik, ze nic sie nie stanie jak np. wyjde na czerwonym swietle na ulice czy wyskocze z okna "(a pfu pfu, odpukac!), tylko ze te mysli są tak natarczywe, ze ja juz nie wiem sama co na to moja swiadomosc. :(

Biore seronil, chodze do lekarza.

Chodzilam do psychologa, ale zmieniam go gdyz bardzo sie na nim zawiodlam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Obawa, jesteś bardzo spostrzegawcza i opiekuńcza :D

Wygląda to na natręctwa czynności ale nie jesteśmy specjalistami od wydawania diagnoz. Dobrze by było skonsultować to ze specjalistą. Czy Twój chłopak rozmawia z Tobą o tych "objawach"? Bo najlepiej byłoby gdyby osobiście poszedł do psychologa/psychiatry. Takie zaburzenia należy leczyć odpowiednią terapią i farmakologią bo mogą znacząco utrudnić życie i mieć głębsze konsekwencje.

 

Sadna sama nie wiem, co Ci poradzić. Może zwolnij trochę, spróbuj jakiejś metody relaksacji - jest ich sporo żeby się wyciszyć i odnaleźć w myślach siebie. To cholerstwo mi też zatruwa życie, ale zauważyłam, że w momencie natłoku gdy się wyciszę, one właściwie same znikają albo nabieram pewności siebie i tamte nie mają szans. Niestety nauka kontrolowania tego trwa stosunkowo długo ale za to daje niezłe skutki :D I oczywiście ważne są leki i stosowna terapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Jestem tutaj nowy;) Prosze o pomoc

Obecnie mam 17 lat,nerwica u mnie zaczeła sie bardzo wczesnie bo w wieku około 12 lat(wtedy nie zabardzo wiedziałem ze to nerwica;) .Wówczas objawiało sie to tym ze przed pójsciem np.na pole( czy na dwór jak to sie mówi w niektórych miejscach w naszym wspaniałym kraju)musiałem kilka razy przejsc przez próg drzwi-najbardziej denerwujące stawało sie to wtedy gdy chciało mi sie spac a musiałem tak ''deptać'' przez kilkanascie dobrych minut.Teraz to juz jest prawdziwy kosmos:/:/:/ masakra itp itd.Oglądajoc mecz(jest wielkim fanem Piłki Noznej) mam najbardziej przerabane.Gdu gra moja druzyna musze naprawde odstawiac niezłe przedstawienie bo inaczej-tak mysle-przegra...(Nie podam nazwy druzyny bo pozniej bedzie sie Wam kojarzyc z...nerwicą;) Np.wczoraj gdy nasza młodziezowa reprezentacja grała Mecz MS z Brazylią powiedziałem do kumpla pewne zdanie i teraz 'musze' je co chwile powtarzac bo nie daje mi to spokoju.Czasami mam takie wrazenie ze to co jest wokół rodzina,przyjaciele czyli to co w zyciu najwazniejsze(moze to przez to ze pomimo młodego wieku wiele juz przeszłem) moze zniknąć jesli czegos nie zrobie-i to jest najgorsze...:/ Jesli by to ktos czytał kto nie ma n.natrectw pomyslał by ze mam niezle z głową.

Próbowałem z tym przestac ale nie da sie a leki nasilaja sie...prosze o jakąs pomoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bethi, wielkie dzieki za odpowiedz :D ... myslalam ze nikt sie nie odezwie... podzielam twoja wypowiedz i chetnie "wyslala" bym go do jakiegos specjalisty, niestety przy jego uporczywym charakterku nie jest to takie latwe... a rozmowy o "tych" zachowaniach koncza sie z reguly bagatelizacja z jego strony. Dla mnie jest ewidentne ze cos nie gra, dlatego postanowilam dzialac na wlasna reke... no coz postaram sie zasiegnac zrodel gdzie mozliwe, z teza "natrectw czynnosci" moze zrodlo informacji sie poglebi:) i poruszyc temat na nowo, moze cos "wywojuje" :D [/b]

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:41 pm ]

a tymczasem pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obawa musisz być przy tym bardzo subtelna i delikatna. Nic absolutnie na siłę. Rozumie go, 10 lat wypierałam się choroby. Ja? Chora? Dowcip stulecia.

Rozumiesz na pewno o czym mówię. On się po prostu broni. Staraj się mu przytaczać konkretne sytuacje - czynności, które dotyczą właśnie jego a nie porównywać lub rzucać "suchą teorią". Bądź przy tym bardzo czuła niech on czuje, że nic przez to nie traci w Twoich oczach (i serduszku :D ). Powiedz mu, że będziesz z nim chodziła na terapię i że może na Ciebie liczyć.

 

Meteush no no ogólne nie jest dobrze. Nie wiem niestety co Ci poradzić poza lekarzem - specjalistą. Przede wszystkim lekarz i to każdy Ci powie, bo natręctwa ciężko wyleczyć bez leków (jeśli to w ogóle możliwe - nie wiem?).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki bethi, wiesz i mi czasem brakuje podejscia jak cza :smile:

Dobrze "gadasz" wezme pod uwage twe "wskazowki" :D

Jednak wiem, ze jezeli mowa o terapii, to ciezki temat :roll: Temat nieco skomplikowany... Napewno sam musi tego chciec, chciec widziec rzeczy takimi jakie sa, tymczasem tutaj jest nieco inaczej...

Bedziemy walczyc ;)

 

Pozdrawiam

:smile:

 

P.s DarkAngel dzieki za poprawki :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze na tym subforum nie pisałam i nie myślałam że wogóle bedę pisać:(

witajcie.

Szukam faktów jak zyć z osoba chorą i się nie bać.

Mój chłopak "B" miał pół roku temu nerwicę lękową, nerwicę natręctw przerodzila się ona w psychozy. szybko!!!

Bierze leki--duzo i często

Przestał pracowac, siedzi, gapi się w okno, pije którąś z kolei kawę i pali fajki. Czasami zachowuje się normalnie, ale najczęsciej właśnie tak.

Nie było by tak źle ale powiedział mi dziś, że ostatniio jak wbijałam gwoździki do takiej deseczki to on miał bardzo natrętne myśli--weź ten młotek i walnij ją w głowę!!!, że jak idzie do piwnicy to boi się że się powiesi bo tam jest dużo sznurków , ze słyszy głos " powieś się"

Ja mam córkę...żyjemy razem od 8 miesięcy pod jednym dachem...boję się...o siebie, o dziecko, o kota

niby bierze leki..ale jak mu coś odbije...co mam robic?? Co daje gwarancję że nie sięgnie po nóż?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, piszę tu pierwszy raz, trochę dziwnie sie czuje startując z tak ''poważnego'' tematu, ale wydaje mi się, że jest to chociaż trochę ''uzasadnione'' - choruję na nerwicę natręctw od kilkunastu lat, (tak naprawdę, od bardzo wczesnego dzieciństwa) i objawy o których piszesz nie są mi obce. (dla jasności, nigdy nikomu nic nie zrobiłem i ''realnie'' nie było takiej obawy, ale potrafię chyba zrozumieć i znam myśli, które kierują na takie ''tory"). Ale do rzeczy:

 

Skoro Ci o tym powiedział, to dobrze - to coś jak ''rozpaczliwe'' wołanie o pomoc. Coś się musiało stać w Nim, coś spowodować pogorszenie. Na pewno sam bardzo się tego boi, boi się momentów, w których czuje sie źle i (w swoim mniemaniu) przestaje odczuwać uczucia do istot żywych, gdy to każda ''ingerencja'' w jego ''rytuały" myślowe wzmaga w nim irytację, aż do potencjalnej agresji.

 

Pomoże mu tylko własne przekonanie, uświadomienie sobie, że to nie On, że nie jest taki. Uświadomienie, że to nic nadzwyczajnego, objaw jak każdy inny, tylko bardziej przykry i może sobie z nim radzić, a nie zrobi nic, jeśli sam nie będzie tego chciał.

 

Kłopot w tym, że sam może mieć problemy z uświadomieniem sobie tego.

 

Tylko terapia, tylko leczenie. Jeśli już się leczy, MUSI o tym powiedzieć swojemu terapeucie, jeśli nie, czas zmierzyć się z faktem, że bez terapii się nie obejdzie. Sam wiele lat uciekałem przed terapią, dopisywałem sobie ''ideologię'' samoleczenia się, ale tak naprawdę to tylko utrudnianie sobie życia.

 

Na pewno będzie mu ciężko, na pewno gdy czuje się źle, kompletnie sobie tego nie wyobraża, ale terapia to jedyne wyjście.

 

Ciężko coś radzić w takiej sytuacji, ale jeśli nie da się przekonać... Powinnaś porozmawiać z nim, wtedy, gdy porozmawiać się da, także o swoich obawach. Zapewnić, że nie kochasz go przez to mniej, ani nie traci w Twoich oczach, ale bez leczenia się nie obejdzie.

 

Chciałbym Ci napisać, żebyś się nie obawiała, o groźny nie będzie, ale nie mogę. Nie ma takiej gwarancji, ja miewałem stany straszne, gdy reagujesz już niemal tylko impulsami, ale zachowywałem zawsze swoją świadomość, nawet jeśli jakby ''zza ściany''. Nie wiem, do czego jest zdolny człowiek, który pogrąży się w natrętnych myślach głębiej.

 

Myślę, że leczenie jest niezbędne, abyście mogli być dalej razem.

 

Mam nadzieję, że pomoże to chociaż trochę, jakby co chętnie służę jak mogę przez PM albo GG. (jest w profilu)

 

Pozdrawiam

 

Ps.

 

Oczywiście, w chwilach, w których ''zachowuje się normalnie" czuje się dobrze, albo w miarę dobrze i jest przekonany, że już po problemie, będzie Ci zapewne próbował wmawiać, że da sobie z tym radę i tak dalej... Nic z tego, na terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. jestem tu pierwszy raz. Mam nerwice. wystapiłą u mnie po urodzeniu mojego kochanego synka. lecze sie juz rok u psychiatry, tzn. comiesieczne spotkania.W ciagu tego miesiaca trzy tygodnie jest juz super a tydzien do bani.Moje mysli dotyczyły min.: nagłej smierci bliskich, w tym dziecka, strach przed wyjsciem z domu, choroba prychiczna, zamknieciem w szpitalu , miałam ogromne wyrzuty sumienia bo przeciez ja kocham dzieci, strach przed udusze mogłam patrzec na kable, dotykac swojej szyji i kogos innego, podchodzic do okna zeby nie wyskoczyc itd............ teraz wiem ze to wszystko brednie!!!!!!!!! to jest tylko lęk!!! czyli nic!! ja najlepiej wiem i wszystkich rozumiem ile to trzeba wysiłku, staran o kazda chwile zycia zeby było normalnie tak jak kiedys, odwróciłam sie od Boga była to moja kara za to ze zyje bez slubu itd...( totalna bzdura) Bóg mnie kocha juz teraz to wiem(i ja Jego tez)! ( ps.slub w czerwcu hihi)Chetnie popisze z młodymi mamami- jak sobie z tym radza? moze mi kiedys bedzie potrzebne jakies ciepłe słowo, moze komus ja pomoge! Trzymajcie sie! Warto jest zyc!(malowac paznokcie,chodzic na spacer, na zakupy hihi... to przechodzi ja po roku czasu mam juz 3 tygodnie wolnego w miesiacu! a było tak ze nie miałam ani sekundy... Damy rade!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam :)

Jestem tutaj nowy (i tak jak wiekszość) widzę że znalazłem swoje miejsce.

Więc jest tak: mam nerwicę natręctw :cry: od 2004 roku :/

Nerwica ta objawia się natrętnymi myślami o zagrożeniach jakie mogą mnie spotkać. W wakacje 2004 miał miejsce przykry incydent gdyż moi (koledzy) sie na mnie wkurzyli i zaczęli mi rzucać w okna różnymi rzeczami (mieszkam w bloku). Matka sie zdenerwowała, zeszła i zaczęła ich szarpać itd. Potem wróciliśmy do domu a oni zaczęli dalej rzucać i tak trochę to trwało. Potem o tym zapomniałem ale po pewnym czasie, jakiś dwóch miesiącach zacząłem zadawać sobie pytanie "a co będzie jak znowu będą rzucać i coś sie stanie?".

Dopiero po 3 miesiącach powiedziałem o moim problemie mamie, a po 5 poszliśmy do psychologa.

Ta myśl mięła po dwóch latach, latem 2006 roku.

Brałem wówczas Anafranil 25mg x2.

Ponieważ już wcale nie nękały mnie natręctwa postanowilem bez konsultacji z lekarzem odstawić leki.

W grudniu 2006 zaczęłem obawiać się o samego siebie ponieaż na osiedle zaczęła przychodzic grupka chłopaków z ktorymi sie nie lubiłem a szczególnie z jednym. Postanowiłem udowodnić swoją wyższośc (ponieważ jestem starszy) i parę razy wyzywałem go w szkole. Lecz wydawało mi sie nadal że on ze mnie kpi. Potem mięliśmy spięcie i od tego czasu obawiałem sie jego kolegów. Chociaż przez 6 miesięcy nic mi nie robili ta myśl że coś mi zrobią dalej mnie przesładowała. Ostatnio zaczęła mnie prześladowac mysl ze coś zrobią (szczególnie jeden choć nie ten z którym miałem spięcia w szkole lecz jego kolega z którym ostatnio miałem "na pieńku" mojej mamie (wyzwiska i zaczepki). Zupełnie od niedawna (zupełnie absurdalna myśl) boję się że ja zabiją (w stanie nietrzeźwości).

Obecnie biorę Anafranil 25mg x3.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich , jestem nowy na forum.Czy ktoś z was miał lub ma natręctwa o charakterze prześladowczym?? Leczę się od ponad 5 lat na nerwice natręctw a natręctwa o charakterze prześladowczym mam od grudnia zeszłego roku. Najpierw miałem myśli że ktoś mi położył truciznę na klamce od drzwi od strony klatki schodowej , potem że ktoś mi np. w sklepie włoży truciznę do kieszeni i jak ja włożę tam rękę i jej nie zauważę tej trucizny i jak odpalę papierosa to ona mi wejdzie do buzi .Wiem że trudno to zrozumieć. Później miałem i do dzisiaj mam bardzo wyczulone gardło , usta i język. Miałem natręctwo że ktoś mi wstrzeli truciznę od buzi. Chodzi mi o jakiś wystrzeliwacz , takie urządzenie jak np. w filmach fantastycznych. Małe urządzonko które dokładnie może wstrzelić truciznę do buzi.Oczywiście chodzi mi o człowieka który to urządzenie trzyma. I tak się z tymi myślami męczyłem i po miesiącu ubzdurałem sobie psychopatę. Miałem lekcje w domu ( indywidualne) i byłem na papierosie w kuchni i i jak wróciłem z kuchni to zauważyłem że nie ma długopisu. Możecie mi nie uwierzyć ale od razu skojarzyłem sobie psychopatę który dał znak że jest w domu. Dla mnie to nie był znak od ducha tylko od psychopaty który dał ten znak aby mi uświadomić że jest w moim mieszkaniu. Później było coraz więcej znaków a ja wciąż żyje!! Np. poszedlłem spać po południu a jak wstałem po półgodzinnej drzemce to zauważyłem że nie ma kapci pod moim łóżkiem. Cały czas jakieś znaki np. wychodzę z pokoju do kuchni , po chwili wracam i np. okienko od gg nie miga a jak wychodziłem to migało.Coś jest przesunięte itd , itp. Byłem w klinice w szpitalu od połowy marca do połowy kwietnia , wyszedłem z diagnozą ZOK z myślami natrętnymi o charakterze prześladowczym. Było trochę lepiej , zdałem maturę i po maturze znów się pogorszyło. Cały czas znaki.Moja mam się śmieje że jest nas czterech bo mieszkam ja , mama , tata i psychopata. Wyszedłem ze szpitala i kazali mi barć SOLIAN. Nic nie pomógł. Później był SULPIRYD , ASENTRA I AFOBAM , wszystkie razem i też nic. Dopiero 6 dzień biorę KLOZAPOL i jest jeszcze gorzej.A podobno psychiatrzy mówią że to lek ostatniej szansy . Mój psychiatra powiedział mi że rzadko zdarzają się w ZOK myśli prześladowcze.Powiedział że te natręctwa podchodzą pod urojenia ale nadal to są natręctwa bo mam zachowany krytycyzm , mały ale jest. Powiedział też że jestem lekoodporny ale KLOZAPOL powinien pomóc. Ten psychoapata cały czas jest w domu i jest bardzo wysportowany bo go nie widać. Lekarz powiedział że mam nadwrażliwość na bodźce zewnętrzne i wszystko nadinterpretuję , a ta nadinterpretacja zawsze prowadzi do tego że to jest psychopata. Każdy znak , a tak naprawdę według zdrowych ludzi nie znak tylko zła interpretacja powoduje u mnie silny lęk. To nie są znaki tylko ja coś robie i później nie pamiętam jak np. coś położyłem bo moja psychika jest tak wypełniona lękiem że po prostu nie pamiętam a ja właśnie widzę te znaki w szczegółach. Jak jestem sam w domu to słyszę kroki , ale mieszkam w bloku i jeszcze doszła ta nadwrażliwość.Każdy dźwięk jest dla mnie podejrzany.Czekam na odpowiedzi , bo niestety ja nadal w to wierze mimo dowodów że to jest nieprawda. Nie chce mieć urojeń. Czekam na odpowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest piekło :( On często siedzi u mnie w domu i może mi zrobić cokolwiek sobie wymyśli.Wchodzi do domu ale może mi coś zrobić np. jutro a jak nie będzie chciał to np. za miesiąc. Cały czas żyje w lęku :( Już w moich myślach był wąglik , lsd , marihuana , cyjanek , arszenik , wystrzeliwacze w domu , to że zabije mnie w nocy nożem , otruje gazem jak jestem w domu itd , itp. . Wszystko kręci się wokół narkotyków i trucizn.A to że jest w domu tłumacze tym że byłem na dworze , wyjął klucze , dorobił i następnie wsadził a ja niczego nie zauważyłem;/ Powiedz mi czy takie myślenie typu , wchodzi codziennie do domu i mnie obserwuje i że może mnie zabić dzisiaj albo za miesiąc jest logiczne?? Bo ja myślę że on mnie obserwuje ale zabije mnie wtedy kiedy mu się za chce. A rodzice mi mówią że psychopaci szybko zabijają. Już podczas pisania tego nowego tematu miałem natręctwo bo usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi , a po 30 sekundach tata przyszedł z kościoła. I moja chora psychika mi mówi że on był w domu , wyszedł sobie i po 30 sekundach wszedł tata a po psychopacie już ani śladu. Męczy mnie to :(

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:16 pm ]

A narkotyki dlatego że jestem zawsze na silnych neuroleptykach i że jak on mi coś wsadzi to też mi się coś stanie :( Może to być marihuana w papierosach , lsd w wodzie itd , itp :( Piszcie coś , pomóżcie!!

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:16 pm ]

A narkotyki dlatego że jestem zawsze na silnych neuroleptykach i że jak on mi coś wsadzi to też mi się coś stanie :( Może to być marihuana w papierosach , lsd w wodzie itd , itp :( Piszcie coś , pomóżcie!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na pewno jest Ci ciężko. Leczysz się bardzo długo-a nie widać wyników? Może warto przemyśleć zmianę lekarza? Twoje stany nie są normalne. Mam pytanie, czy widzisz ich pogłebianie się, czy raczej słabną pod wpływem leków?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety się pogłębiają :( A słyszałem że KLOZAPOL to silny neuroleptyk stosowany w leczeniu psychoz schizofrenicznych gdy inne leki nie pomagają. Leczę się ponad 5 lat ale żeby nie było niescisłości myśli prześladowcze mam od grudnia zeszłego roku. A do grudnia było naprawde dobrze. Byłem na ZYPREXIE I EFFECTINIE. I nie mam urojeń tylko natręctwa bo ja nie do końca w to wierze. A psychiatrę mam naprawdę dobrego tylko teraz coś mu nie idzie;/

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:34 pm ]

U mnie najlepiej wspominam właśnie neuroleptyk ZYPREXE , same przeciwdepresanty mi nie pomagały. Najlepiej jak był neuroleptyk+przeciwdepresant.Ciężka ta nerwica;/

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:48 pm ]

A najgorsze jest to że rodzice mi nie wierzą :( Cały czas analizuje to co napisałem o tych drzwiach :( Każda myśl to interpretacja.Piszcie coś bo ja w to zaczynam wierzyć!! :( Mama mi mówi że ona niczego nie słyszała , a wtedy u mnie rodzi się agresja i kończy sie na bluźnierstwach i waleniu drzwiami;/ Ci głupkowaci rodzice nie mogą sobie uzmysłowić że u mnie w domu jest psychopata i wyszedł dopiero nie dawno 30 sekund przed tatą :( O kurcze , to już chyba urojenia :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektórzy psychiatrzy są cholernie zadufani w sobie, (syndrom ''czarownika'', psychologów też to zresztę dotyka) w ogóle to jakaś paranoja, jak psychiatra dewaluuje pracę psychologa, albo na odwrót. Psychiatra może Ci przepisywać leki wyciszające, uzupełniać, co tam tracisz w łepetynie przez chorobę, ale Cię nie wyleczy. Tylko terapia, najlepiej połączona z lekami - trzeba dojść do źródeł problemu. Jeśli psychiatra będzie Ci marudził, to go zmień...

 

Takie jest moje zdanie, chociaż oczywiście, decyzja należy do Ciebie.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proszę piszcie coś.Czy to są znaki?? Czy psychopaci dorabiają klucze do domu?? Czy mogą zdobyć ten cholerny cyjanek?? :(

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:53 pm ]

Wąglik chciałem napisać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I nie mam urojeń tylko natręctwa bo ja nie do końca w to wierze.

Przepraszam za pomyłkę.

 

Nie mogą. To substancje trudne naprawdę do zdobycia, nie musisz się więc ich obawiać. Twiligth ma rację-powinieneś jeszcze raz zapytać psychiatrę o możliwośc podjęcia terapi. Musisz szukać wszelkich możliwych sposobów, by sobie pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno, bardzo trudno, to substancja zakazana.

Ja niestety nadwrażliwości nie miałam, ale to zjawisko na pewno istnieje. Nie iwem, czy ten temat był poruszany na tym forum, ale polecam poszukać informacji w necie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podam wam typowy przykład co się dzieje z moją chorą psychiką;/ Wstałem dzisiaj o 11-55 i od razu wziąłem paczkę z pokoju i poszedłem zapalić do kuchni. Odpaliłem papierosa i od razu poczułem wąglik :( To były viceroye lighty i zostało ich od wczoraj 13. Dzisiaj jest 13 więc pomyślałem sobie że psychopata to wykorzysta. Jak paliłem tego papierosa to poczułem dziwny smak na języku i takie szczypanie.Dlatego pomyślałem że to wąglik :( Każdy następny papieros był taki sam;/ Wreszcie przed 14 przyszedł po mnie kumpel , poczęstowałem go fajką i tak samo smakowała. Próbowaliśmy zrobić eksperyment czy coś się wysypie z tej waty ustnikowej i nadal nic;/ Potem kumpel poszedł i ja poszedłem po pokoju na kompa. Nagle poczułem na myszce kurz , a wcześniej go nie czułem więc stwierdziłem że to na pewno wąglik ponieważ psychopata jest bardzo wysportowany i może przechodzić w domu jak chce a i tak go nikt nie zauważy :( I stwierdziłem że psychopata dał mi kolejny znak i położył wąglik na myszce pod pretekstem kurzu!! :( Po południu po rozmowie z tatą trochę się uspokoiłem ale nadal źle się czuje bo cały czas czuje kurz na prawej ręce.Ktoś z was pomyśli co to takiego ale według mnie to wąglik położony na różnych częściach domu. Bo dlaczego akurat dzisiaj zacząłem czuć kurz na ręce?? Wytłumaczycie mi to? Według taty raz ręka jest bardziej wilgotna , raz mniej.Ale te argumenty do mnie nie trafiają :( Wytłumaczcie mi tow wszystko!! ps. Jeden jedyny argument to to że w nowej paczce viceroy było to samo , może trefne fajki się trafiły?? Ale skąd to uczucie kurzu na prawej ręce. A może to nie wąglik tylko znak że coś się sranie?? Odpowiadajcie bo nie chce umrzeć!!!!!!!!! :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ZOK, ja nie jestem specjalistą, ale na moje oko Tobie naprawdę jest potrzebna terapia - i to żaden ''dyshonor''. Ty zdajesz sobie sprawę, że tę wągliko-urojenia i inne bzdury to fikcja, ale tak jakby... Nie do końca jesteś pewien. Z tego stanu spokojnie da sie wyjść, jeszcze będziesz się śmiał z tych natręctw, (sam choruje na nn) ale definitywnie potrzebna Ci terapia.

 

Nie skupiaj się teraz na poszukiwaniu wąglika, tylko terapeuty.

 

Nie jest ważny podmiot Twoich natręctw, równie dobrze za tydzień możesz czuć niechęć do łyżeczek metalowych i zastanawiać się, czy metal nie tworzy szkodliwych związków chemicznych w zetknięciu z serkiem waniliowym. WSZYSTKIE natręctwa są fikcją, a uświadomienie sobie tego na ''pewność'' i zrozumienie, a nie tylko ''na wiarę'' to jedna z podstaw leczenia. Terapia! (a tego psychiatrę, który stwierdził że Ci nie potrzeba, bym skazał na miesięczne słuchanie wystąpień giertycha)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A powiedzcie mi czy mały krzyżyk narysowany kluczem obok drzwi wejściowych do mojego mieszkania to znak od psychopaty?? Czy nie????

Czy po prostu on był tylko go nie zauważyłem ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×