Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja objawy


richi

Rekomendowane odpowiedzi

To trzymam kciuki. Szybka wizyta do bardzo dobre działanie. Ja się swojej pierwszej doczekać nie mogłam... W końcu wylądowałam na izbie przyjęć w szpitalu psychiatrycznym. A wizytę nadal czekam. Ale to już tylko kila dni. Podziel się z nami, co powiedział Ci lekarz i bierz się do walki z depresję-robala trzeba zgnieść póki nie napity...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już po wizycie u psuchologa rozmowa zajeła mi 3godziny,zadawała duzo pytań dotyczących moich uczuć prosiła o opisanie tego co czuje w środku wszystko pokoleji opisałam samo opisywanie moje trwało godzine z kawałkiem nawet gdzie mówiłam tylko ja cały czas.Psycholog kazała mi wypisać wszystkie moje wady,zalety,to co mi sie podoba w moim wnetzru a co nie podoba,to co mi sie podoba w wyglądzie zewnętrznym a co nie podoba,prosiła abym wypisała to co potrafie robić i to czego nie potrafie robić a chciałabym sie nauczyć tego.Kolejną wizytę mam 21 sierpnia a do tego czasu mam prowadzić taka tabelke z ocena mojego nastroju i samopoczucia w kazdy dzien w skali od 0 do 10 mam ocieniac a jesli jest tak naprawde źle to nawet poniżej zera kazała mi oceniać psycholog.Mam przyjśc z tą tabelką do niej na wizyte kolejną i wtedy powiedziała że podejmiemy dalsze kroki w sprawie mojego stanu psychicznego i emocjonalnego.Doradziłą mi również żeby podczas tych momentów,dni kiedy mam zły humor samopuczucie,płacze,jestem smutna i znowu pojawia sie ten stan to uczucie duszące żebym robiła to co lubie i to co mi poprawia samopoczucie humor to co sprawia mi przyjemnosc.Mam tak robic do wizyty kolejnej i jej opowiedziec czy cos uległo zmianie no i oczywiście pokazać tą tabelke dzięki temu wszystkiemu ona podejme dalszek kroki czy kierowac mnie na spotkania u lekarza psychoterapeuty ewentualnie u niej jako psychologa i czy nie będzie koniecznośc wypisania leków przeciwdepresyjnych.Tak właśnie powiedziała mi pani psycholog.

Moja rada dla was wszystkich:

NIE BÓJCIE SIE MÓWIĆ O TYM CO CZUJECIE CO WAM SIE DZIEJE!!

NIE BÓJCIE SIE ANI NIE ZASTANAWIAJCIE SIĘ CZY MACIE IŚC NA WIZYTE DO LEKARZA SPECJALISTY Z TYM CO WAM DOLEGA.

SAMO WYGADANIE SIE OSOBIE O ODPOWIEDNICH KOMPETENCJACH KTORA MIAŁA Z TYM DOCZYNIENIA JUŻ POMOGA I DAJE ULGE!

JEDNO SPOTKANIE NIE LECZY ALE POMAGA I DAJE NAM ULGE WEWNĄTRZ.JA ODRAZU CZUJE ULGE JAK SIE WYGADAŁAM OSOBIE KTORA MIAŁAM DO CZYNIENIA Z TAKIM PRZYPADKAMI JAK DEPRESJA U LUDZI.ŻYCZE POWODZENIA ;) wszystkim będe sie dzieliła z wami na forum bo macie podobny problem jak ja.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co powiecie o mnie??

Już od dłuższego czasu (jakos ponad 2lata) nie ciesze się życiem...

W czerwcu zeszłego roku poznałam cudownego faceta. Zakochaliśmy się i zostaliśmy parą... Czułam się przy nim wreszcie bezpiecznie, spokojnie, gdy miałam złe dni mogłam się do niego przytulić... Oddałam mu się cała :(

3dni temu zerwał. Powiedział, że coś wygasło... A ja go nadal kocham! Byliśmy ponad 13miesiecy ze sobą i nagle koniec :(

Boje się, żę teraz moja (?)depresja(?) się nasili... Ciągle myśle o moim byłym. Gdy byliśmy razem czułam, że wrescie mam dla kogo żyć. Mimo tego, że nienawidze życia, i nie chce mi się życ wiedziałam, że musze żyć dla niego... A teraz? Teraz nie mam nikogo tak kochanego, żeby cieszyć się razem z nim z życia... :(

Boję się, że wróci koszmar sprzed roku... Że znów zostanę (w sumie już zostałam) sama, że znów nic mi się nie bedzie chciało. Normalnie to nie widać po mnie jak bardzo jest mi źle. Gdy jestem wśród znajomych, to potrafimy się bawić. Oni myślą, że wszystko jest ok... Tylko gdy zostaje sama w pokoju to płacze, smucę się mam wszystkiego dość... Mam myśli samobójcze, ale wiem, że samobójstwa nie popełnie z trzech powodów:

1) skrzywdziłabym rodzine

2) BOJE SIĘ bólu

3) mój ukochany prosił mnie, żebym nie robiła nic głupiego :(

Nie wiem co mam robić! Tęsknie za Damianem! Ten ból niszczy mnie od środka! ;( Do tego nie chce mi się żyć. I to jeszcze bardziej niż zanim poznałam Damiana. Teraz wszystko jest spotęgowane jego odejściem...

Czy to może być depresja? Lub jej początki? Co mam robić? Nie chce ilść do lekarza... Tzn w cumie to chce! Ale lekarza musiałaby załatwić mi mama, bo nie znam się na tym, a nie chce jej mówić, że coś jest ze mną nie tak. Nawet jeśli jej powiem to nie uwieży. Powie, że mi przejdzie... Poza tym, nie chce jej martwić... Jak mam sobie sama poradzić... :( Pomocy! Wiem, że gdyby Damian wrócił nie miałabym tych problemów, ale on nie wróci :( Zostałam sama ze sobą... :(

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:54 am ]

A najgorsze jest to, że w tym roku mam mature. Zawsze się jej bałam, ale myślałam, że Damian mi pomoże... Teraz nie dośc, że mi nie pomoże, to jestem załamana... Nie wiem jak poradze sobie z nauką tym ardziej, że nigy nie byłam orłem... Jeśli opadne w ocenach to siąde na kapach i dwójach :cry: Wogóle w siebie nie wieże. Mam strasznie niską samoocene... Teraz nie ma mnie nawet kto podbudować na 10minut :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shauni:

Ja też w tym roku mam mature i tak samo sie boje,żeby przez ten stan nie polegnąc ale zrobie wszystko aby zdac ja idealnie.

Przeczytaj ten post co napisałam wcześniej a szczególnie to co jest pogrubione,Nie bój sie isc do lekarza,nie zwlekaj z tym broń boże.Pójdź wygadaj sie,opisz problem,swoje uczucia on Ci pomoze i w dodatku zrozumie.

Powodzenia ;)

I podziel sie z nami tym jak decyzje podjełas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NIE BÓJCIE SIE ANI NIE ZASTANAWIAJCIE SIĘ CZY MACIE IŚC NA WIZYTE DO LEKARZA SPECJALISTY Z TYM CO WAM DOLEGA.

Ehh Aga_1826... Chciałabym iśc do tego lekarza... Ale boję się :( I nie chce martwić mamy... Musze radzić sobie sama... :( Może dlatego zarejstrowałam sie na tym forum-żeby się wygadać... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shauni przeciez nie ma sie czego bac.lekarz Ci tylko pomoze i zrozumie Cie tak samo ludzie na tym forum Cie zrozumieją bo wszyscy mamy ten sam problem.Jestes juz prawie dorosła dziewczyną Shauni podejmiesz decyzje jaka bedziesz uwarzała za stosowne.Ja osobiscie do lekarza poszłam bo nie moge juz wytrzymac z tym wszystkim i wiem ze potrzebuje pomocy specjalisty.Zarówno na tym forum jak i u lekarza mozna sie wygadac szczerze i Cie kazdy zrozumie tutaj,ale forum Cie nie wyleczy jesli faktycznie masz ten problem tylko lekarz.

Naprawde przemyśl sobie to i jeśli bedziesz naprawde czułą potrzebe pomocy lekarza idz do niego bez wahania sie zadnego ;)

Pozdrawiam i 3mam kcuki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Shauni, jeśli pozwolisz, słowo ode mnie - jesteś wrażliwią osobą, jednocześnie ze swoimi problemami bardzo ''wczepiasz sie'' jak sądzę w inna osobę, bardzo szybko ''uzależniasz sie'' od innych, w pewien sposób uciekasz przed swoimi problemami ''w innych''. Znam to po sobie, tragicznie później przeżywasz zawód, bo zawala Ci się to, co uczyniłaś swoją ''podstawą''.

 

Jeśli chcesz być kiedyś naprawdę szczęśliwa w związku, wpierw naucz się kochać siebie. Może to brzmi banalnie, ale naucz się szczęśliwie żyć sama, żeby umieć naprawdę szczęśliwie żyć z innymi - nie traktować każdej odrobiny ciepła jako "łaski z niebios'', będziesz wtedy ''prawdziwiej'' widziec, komu naprawdę na Tobie zależy. A i Twój stosunek do innych będzie bardziej... Szczery? Wszak będziesz z kimś, bo tego naprawdę chcesz, a nie traktując w pewnej części jako ''odganiacz'' choroby.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twilight to nie jest tak. Masz racje, że jestem bardzo wrażliwa, i że bardzo mocno przywiązyje się do ludzi. Do wszystkiego podchodze emocjonalnie.

Ale to nie jest tak, że zakochuje się w kimś tylko po to, żeby mieć kogos komu moge sie wyzalić, do kogo moge sie prztulić (o to Ci chodzi, tak?) i zeby dziekowac Bogu, ze dał mi tą drugą połówke... Nie traktowałam Damiana jak jakiejś typowej ostoi w morzu cierpienia... Nie był i nie jest w moich rękach zabawką, do ktorej moge sie wypłakać...

Mam się nauczyć kochać siebie? Za co mam sie kochać? Za to, ze jestem nieudacznikiem, idiotką, głupią i brzydką dziewczyną? :( Tak sie nie da..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi mi o to, że znajdujesz sobie zabawkę, odrobinę mnie źle zrozumiałaś. Chodzi o to, że jak już sobie znajdziesz kogoś, to wczepiasz się w niego, ''jakby życie od tego zależało''. A nie zależy. Zastanów się, czy Twoje relacje z kimś mogą być naprawdę szczere, jeśli wkrada sie w nie element uzależnienia, niezbędności do życia - na ile rzeczy wtedy przymykasz oko, ile mniej lub bardziej świadomie ukrywasz, ile wchodzi wtedy sztuczności. Oraz jak łatwo się pomylić, nie zauważać oczywistych rzeczy.

 

Za co mam sie kochać? Za to, ze jestem nieudacznikiem, idiotką, głupią i brzydką dziewczyną? Sad Tak sie nie da..

Bzdura, bzdura, bzdura. A że tak się nie da, to i racja, lepiej Ci, jak tak sobie troszeńkę dokopałaś?

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu za bardzo przyzwyczaiłam sie do świadomości, że zawsze już bedzie tak pieknie. To, że uzależniam się od ludzi nie oznacza, że nie jestem wobec nich szczera... Jeśli kogos lubie i widze, że jest dobry człowiekiem to bardzo sie do niego przywiżuje. Jeśli ktoś mnie denerwuje to po porstu-nie przywiązuje sie do tej osoby, jest mi obojętna...

Sztuczność? W moich znajomościach nie ma sztuczności. Wszyscy wiedzą jaka jestem, jak mi jest źle... Ale nie będę chodzić ciągle ze zwieszoną głową-po co mam martwić innych sobą? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przywiązanie to jedno, uzależnienie to drugie. Gdy sie uzależniasz, to nie możesz być całkiem szczera, ani całkiem ''prawdziwa'', bo ''uzależnienie'' wykrzywia. Odchyla paralaksę ;) Zwij jak chcesz, nie mówię o celowej sztuczności tudzież fałszu, tylko o nieświadomym postępowaniu wbrew sobie, jak to zwykle z uzależnionymi jest.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

 

Nie wiem co mi jest. Chyba mam ta cala depresje.

Mam 22 lata, jestem po trzech probach samobojczych (2003, maj 2007, lipiec 2007). Od dwoch lat mieszkam w Irlandii ale za pre miesiecy wybieram sie do domu.

Juz nie moge, wszystko jest tak strasznie bez sensu. Nie moge ze soba wytrzymac, co jakis czas mam koszmarne ataki paniki, cala sie trzese, poce, placze, nie moge oddychac.

Na codzien...jeszcze jakis czas temu bylam najbardziej energetyczna osoba w firmie, swiezo po awansie biegalam wszedzie zalatwiajac rozne sprawy. Chyba to stracilam. Teraz nie jestem w stanie zwlec sie z lozka do pracy, nie spie, nie jem, albo mam ataki obzarstwa.

Boje sie wszystkiego, boje sie zgasic swiatlo w nocy, boje sie zamknac oczy, boje sie samotnosci. Nie potrafie rozmawiac.

Pale trawe, dosc duzo. Tylko dlatego ze pozwala nie myslec, odplynac i przetrwac kolejne pare godzin.

Od 1,5 miesiaca lecze sie lexapro, najpierw 5, potem 10mg. Chyba nie pomaga. Troche powrocilam do zycia, myslalam ze juz bedzie lepiej ale dzis, dzis znow mialam potezny atak paniki.

Nie jestem pod stala opieka lekarza, nie stac mnie tu na to, lexapro dostalam od szpitalnego psychiatry po tym jak najadlam sie tableek nasennych i pocielam sobie rece zyletka.

Cale rece od nadgarstka do lokcia mam pokryte bliznami, ktore juz tam zostana...bye-bye plaza, bluzki z krotkim rekawem, imprezy...

 

Od dawna czytam forum, ale dzis potrzebuje cos napisac, jestem tak cholernie samotna...

poooomoooocyyyy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Groskova, to co opisujesz, to oprócz depresji wygladą na klasyczną nerwicą lękową. Ale to powinien stwierdzić specjalista.

 

Takst o tym, że nie jesteś pod opieka lekarza, bo Cię nie stać, to najzwyklejszy unik i idę o zakład, że doskonale o tym wiesz. Podobnie zresztą jak zamulanie się trawą (lęki to również jakiś ''zamulacz'' umysłu, odciągający Cię od źródła problemu) i lekami branymi samowolnie - jeśli bierzesz je bez konsultacji, to sam nie wiem, które z tego gorsze.

 

Jeżeli masz numerek ubezpieczeniowy (w UK nazywa się to insurance number, w Irlandii nie mam pojęcia, ale pewnie wiesz o co chodzi, skoro siedzisz tam 2 lata) to możesz najzwyczajniej w świecie pójść do lekarza pierwszego kontaktu i w zarysie przedstawić problem, zaznaczając, że chciałabyś terapii u kogoś polskiego pochodzenia (to normalne, ciężko prowadzić terapie w innym języku, niż natywny)

 

Nie musimy sie oszukiwać - unikasz leczenia, to w pewien sposób normalne. Normalne, ale szkodliwe. My tu możemy sobie pogadać, ale Tobie pomoże zwyczajne leczenie, dojście do źródeł problemu i i czy się za to zabierzesz, zależy tylko od Ciebie. Nie jest tak trudne, jak Ci się w tej chwili wydaje.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehh problem taki ze w Cork nie ma zadnego psychologa/psychiatry polaka. Juz sie dowiadywalam. Poza tym to nie tak latwo z ubezpieczeniem tutaj, tak czy siak za kazda wizyte trzeba zaplacic 50euro, niewazne gdzie i jak. Bylam tutaj u kilku (irlandzkich) psychiatrow i...zrazilam sie. Jeden z nich powiedzial ze to wszystko przez roznice kulturowo-jezykowe, co jest bzdura, inny zapodal tekstem: "hej, kobieto co jest z toba masz 22 lata, powinnas byc szczesliwa a ty tu siedzisz i uzalasz sie nad swoim zyciem jak 80letnia staruszka".....wow, bez komentarza.

Jak tylko zalatwie transport dla mojego kotka to wracam do Polski.

Jesli nie zwariuje tu kompletnie do tego czasu:(

 

Wiem Twilight, trawa to zamulacz i to niezbyt dobry, ale pomaga przetrwac...

Mam straszna fobie na punkcie ludzi, ze uwazaja mnie za wariatke, ze maja mnie w dupie, ze mnie nie lubia, ze mnie obgaduja gdzies na boku, to normalne przy depresji...?

 

Czytalam o nerwicy, ataki paniki mam tylko czasem, co pare miesiecy, nie tak ciagle.

Dzieki za odp, Twilight

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, to jak się już w tej Polsce znajdziesz, jedna wymówka Ci odpadnie. W sumie chyba lepiej dla Ciebie, jak od razu zajmiesz się wizyta u specjalisty, a nie np. odwlekaniem ''wpierw się porządnie urządzę", etc. Nie twierdze, że tak będzie, piszę na wszelki wypadek'' ;)

 

I oczywiście, decyzja należy do Ciebie, to tylko takie ''niewinne sugestie''.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To moze i mi powiecie co mi moze byc?

Mam (wydaje mi sie) cos na ksztalt psychozy maniakalno-depresyjnej tylko jej "fazy" zmieniaja sie z wieksza czestotliwoscia. Zmiana nastroju nastepuje po jakims, najczesciej blachym wydarzeniu w pracy lub domu. Np. gdzies popelnilem jakis malutki blad to mam tydzien dola, nic mi sie nie chce, jestem rozdrazniony, nie moge myslec o niczym innym tylko o tym bledzie.

Natomiast gdy cos mi sie uda i zostanie to dostrzezone to jestem w 7 niebie, uzyskuje ogromny zastrzyk energii i checi do wszystkiego.

Czy te objawy wskazuja na jakas chorobe? Do kogo sie z tym udac?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Franku, witaj na forum. Wiesz-my tu nie stawiamy diagnozy, to może zrobić tylko lekarz po szczegółowym wywiadzie. Jeśli opisane przez Ciebie objawy dokuczają Ci-znak to niechybny, że powinieneś się do niego udać, zrób to więc, nie szukając żadnych wymówek. Może to być depresja dwubiegunowa.

3maj się cieplutko, pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi do tych objawów co napisałam wcześniej właśnie w tym temacie doszedł teraz taki strach przed tymnp:jak mam cos zrobic to sie boje to robic,chce o cos zapytac np: swojego chłopaka i sie boję nawet pytać :( boje sie kłaśc spać i zamknąc oczy np: w ciemności.

Coraz częsciej pojawia mi sie trzesienie delikatne rąk ze strachu :( czy to można zaliczyc jeszcze do jakiegos stanu depresyjnego czy co to może byc??

Jedyne gdzie czuje sie bezpiecznie to ramiona mojego chłopaka i swój pokój gdy jestem sama w nim.

Prosze o porade :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twój stan się pogarsza Kochanie. Nie czekaj na cud, on się nie zdarzy. Jeśli potrzebujesz, aby ktoś poprowadził Cię za rękę do specjalisty to żaden wstyd. Jeśli jesteś pewna swojego chłopaka, porozmawiaj z nim i powiedz mu jakiego rodzaju pomocy potrzebujesz, a na pewno nie zostawi Cię z tym samą. Wiem, bo sama długo borykałam się z podjęciem tego tematu ze swoim chłopakiem. Za długo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Może ktoś doradzi i podzieli się doświadczeniem.

Miałem dosyć ciężką depresję z objawami psychotycznymi. Bezsenność, lęki, niepokój, zahamowanie psychoruchowe, ahedonia, depersonalizacja... :roll:

Spowodowane było to zażywaniem różnych środków psychoaktywnych :oops:

Trafiłem do bardzo dobrej pani doktor, która od razu dobrała mi odpowiednie leki. Przez prawie rok brałem seronil 40mg rano i zolafren 5mg wieczorem. Powoli wszystkie objawy się wycofały 8) Dużo zmieniło się w moim życiu -

zacząłem uprawiać sport, leczę się z uzależnienia, skończyłem szkołę policealną, dostałem się na wymarzoną uczelnię. Wszystko idzie dobrze i pani doktor żeby zdecydować czy odstawiamy leki skierowała mnie do psychologa na badanie osobowości mmpi. Dosyć długo musiałem czekać na wizytę u pani psycholog i sam postanowiłem odstawić leki. Najpierw zmniejszyłem sobie dawkę o połowę a teraz nie biorę już ich od tygodnia w ogóle. Nie miałem żadnych objawów odstawiennych poza lekkimi zawrotami głowy. Wszystko jest ok tzn. humor dopisuje, apetyt się unormował, z optymizmem patrzę w przyszłość. Niepokoi mnie tylko jedna rzecz. Długo śpię i rano ciężko mi się podnieść z łóżka. Poza tym nie chce mi się ćwiczyć a to zawsze sprawiało mi przyjemność i satysfakcję. Nie mogę znaleźć sobie zajęcia, wszystko mnie nudzi siedzę całe dnie przed komputerem. Jutro wracam do pracy po ponad miesięcznej przerwie. Będę pracował tylko przez miesiąc, bo od października idę do szkoły ale cholernie mi się nie chce :? . I zastanawiam się czy to tylko wina pogody

i rozleniwienia, czy jak sugerowała mi jedna pani psycholog nawrót

w uzależnieniu narkotykowym, czy może zbyt pochopnie odstawiłem fluoksetynę, która pobudzała mnie do życia. Miał ktoś podobnie przy odstawianiu leków? Czy to minie? Czy to badanie mmpi wyklaruje jakoś moją sytuację i wskaże przyczynę takiego samopoczucia? Poradźcie proszę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×