Skocz do zawartości
Nerwica.com

terapia4kroków


Gość trek

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, ostatnio sie na opis terapii Schwartza opartej na 4 krokach, oparta jest ponoć na neuroplastyczności i jest bardzo prosta.

 

Tutaj opisana

http://hope4ocd.com/foursteps.php

 

A tu jest film dokumentalny, na którym Schwartz opisuje swoją metodę, są też wywiady z pacjentami. Film nawiązuje do różnych chorób, ale ocd jest na samym początku.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popatrz, jesteś na forum równe 3 lata.

 

Też u mnie słabo z angielskim, ale przetłumaczyłem w skrócie przy pomocy internetowego tłumacza

http://translate.google.pl

Więc to tlumaczenie jest bardzo nieprecyzyjne i może zawierać błędy, ale trudno.

 

1 krok - rozpoznanie obsesyjnej myśli, kompulsyjnego pragnienia i zarejestrowanie go w świadomości jako tego wadliwego biologicznego procesu, który wdziera się do świadomości, jako fałszywy alarm. (Wtedy ma mniejszy wpływ ta myśl gdy postrzegana jest w ten sposób).

 

2 krok - pogłebienie swiadomosci tego, ze te mysli sa choroba i nie uleganie checi zrownowazenia i zakonczenia (czyli oparcie sie pokusie wykonania czynnosci rytualnych, analizowania, roztrzasania)

 

3 krok - przesuniecie uwagi z mysli i zajecie sie czym pozytywnym minimum na kilka minut, przykladowo zamiast isc umyc rece wlaczyc sobie na chwile muzyczke. Z poczatku trzeba sie zmuszac, ale z czasem mozg sie przestawia.

 

4 krok - przewartościowanie, wykształcanie postawy w której tych myśli chorobowych nie bierze się jako znaczących samych w sobie.

 

To wszystko bazuje na neuroplasytczności i ma powodować zmiany w mózgu, osłabienie wadliwych połączeń by uzdrowić ten biochemiczny mechanizm wywołujący chorobę.

 

 

Tez bym chcial sie dowiedziec czy w Polsce sa takie terapie, ta terapia nazywa sie chyba biobehawioralną. Chociaż jakaś książka by się przydała. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za przetłumaczenie.

 

Nie zauważyłam, że jestem tu już 3 lata. No niestety moja choroba tak się ciągnie i ciągnie ;)

 

Ciekawa metoda, możliwa chyba do zastosowania w warunkach domowych. Tylko nie wiem jak ze skutecznością, bo piszą, żeby zamiast rytualnej czynności zrobić coś przyjemnego. Myślę, że jest to bardzo ciężkie, a nawet jeśli się uda to ta relaksująca czynność staje się bardzo niemiła i pewnie jako taka zostaje zakodowana w mózgu. A to powinno być zapamiętane chyba jako coś przyjemnego ;)

 

A Wy macie jakieś spostrzeżenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oczywiscie ze ta czynnosc z poczatku bedzie niemila, ale to juz jest 4 krok i wczesniejszymi 3 natrectwa zostaly oslabione, a z czasem mozg sie przestawia i ten nawyk wykonania jakiejs czynnosci zostaje zniwelowany wykonywaniem tej pozytywnej czynnosci ktora z czasem staje sie latwiejsza do wykonania. Jak ten nawyk 'lapania przynety', jest przelamywany, to dyskomfort sie z czasem zmniejsza i coraz latwiej jest tej przynety nie lapac.

No ja tak to zrozumialem, bez trudu i walki z samym soba sie nie obejdzie, terapia trwa od kilku tygodni do kilku miesiecy i jest do zastosowania w warunkach domowych, pewnie terapeuta przydalby sie by dac instrukcje, ale pracuje sie samemu.

 

Też jestem ciekawy, może ktoś na forum próbował tej metody i móglbys cos wiecej napisać. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trek i jak postępy? Widziałam w innym temacie, że też oglądałeś ten film o neuroplastyczności, "uzdrowić umysł". Bardzo to ciekawe. Logiczne, wiem, że tak to działa. Jednak wprowadzić to w życie jest ciężko, tymbardziej gdy się nie ma pewności czy to choroba czy prawdziwa obawa. W chorobie wszystko wydaje się takie oczywiste i przerażające. Prawda jest też taka, zauważyłam to już dawno temu, że bardzo podobne sytuacje jeśli nadam im większe znaczenie lękowe i myślę o nich długo to naprawdę zaczynam się ich bać. Jeśli tej samej sytuacji od początku przypiszę, że to głupota, choroba i że niczym to nie grozi i w to uwierzę to później już do tego nie wracam a ta myśl mnie nie przeraża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tymbardziej gdy się nie ma pewności czy to choroba czy prawdziwa obawa.

 

wlasnie to jest glowny szkopul, teraz robie sobie troche inna autoterapie, bardziej dopracowaną i jest ok. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

spragniona, a no wlasnie zeby nie skupiac sie na natretnych myslach, olewac je, niech sobie swobodnie plyna..powtarzac sobie, ze rzeczywstosc jest inna, ze to tylko nerwica....mowic natrectwom STOP...kiedy pojawia sie natretna mysl, zajac sie czyms co odciagnie uwage od mysli..np pojscie na spacer, telefon do kolezanki, pozamiatanie podlogi itd. Natrectwa same w sobie nie maja znaczenia...moga byc absurdalne, przerazajace, meczace..ale nie maja dla nas najmniejszego znaczenia. Wazne jest, aby dotrzec do zrodla nerwicy..dlatego polecam terapie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

albo mozna skrotem mowic w myslach samo ZOK ;D

 

ale dochodze jednak do wniosku, ze najlepiej nic nie nazywac i wogole jak najmniej sie szarpac, akceptacja rzeczywistosci na bardzo fundamentalnym poziomie chyba jest najskuteczniejszym lekiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzie.dobrze masz rację. Jednak niektóre moje lęki są tak silne i powiązane z innymi rzeczami, że boję się we wrzucić do niepamięci, że może stać się to co tam sobie myślałam. Dlatego myślę czy najpierw nie zapisać lęku na kartce jeśli chciałabym się kiedyś upewnić czy na pewno nie mam się czego bać- kiedy już przestanę o nim myśleć i się go bać. Te lęki powiązane są ściśle z innymi rzeczami, np. z dda więc też trzeba chyba najpierw przepracować skąd się one biorą.

 

A ty trek jakie masz swoje udoskonalenia tej metody?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

spragniona, to nie jest udoskonalona metoda, tylko inna moim zdaniem znacznie bardziej dopracowana metoda.

 

jak chcesz to moge wyslac link do ksiazki z ta metoda, ale na priva, bo to jest na chomiku i przypuszczam, ze tu nie mozna wklejac. ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzie.dobrze w takim razie możemy się lepiej zrozumieć;) Niestety problemy nerwicowe raczej nie biorą się z nieba tylko wynikają z innych.

Mówisz, że Tobie pomaga terapia psychodynamiczna? Czy terapeutka też zna problematykę dda? Ja zaczynałam już kilka razy terapię, właśnie pisałam o tym post w temacie terapia;) Byłam na terapii dda i przeciw nerwicy (może to była psychodynamiczna). Przy tej pierwszej terapii czułam wsparcie, zrozumienie, ogólnie czułam się lepiej, chociaż z drugiej strony terapeutka postrzegała mnie tak schematycznie i wmawiała mi niektóre mechanizmy, których nie miałam. Z kolei na drugiej terapii nie czułam zrozumienia i wsparcia, czułam, że moje emocje są nienormalne. Teraz nie wiem na jaką terapię pójść. Chyba jednak dda więcej mi daje.

 

trek to proszę podeślij:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

spragniona, hmm terapia psychodynamiczna jest trudna i dlugoterminowa..dokonujesz wgladu w siebie, odkrywasz siebie, analizujesz siebie...terapueta przewaznie slucha, czasem interpertuje jakas mysl, delikatnie naprowadza. Tak naprawde ty sama jestes terapueta dla siebie...czasem porusza sie bolesne tematy, czasem nawet objawy nerwicy sie nasilaja. Generalnie jestem zadowolona..tez na poczatku nie czulam wsparcia i mialam wrazenie, ze prowadze monolog...1,5 roku zajelo mi, abym zaufala swojemu terapuecie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzie.dobrze czyli twoja terapeutka też niewiele mówi? Nie wiem jak ma mi to pomóc jeśli mówiąc coś głośno tylko utrwalam swoje patrzenie na daną rzecz lub słyszę zupełnie inną opinię, co też sprawia, że nie wchodzę głębiej w swój lęk i myślę sobie, że jestem nienormalna, że tak myślę, ale tak jest.

Proszę napisz po jakim czasie czułaś, że terapia coś daje? Czułaś może jakąś ulgę? Mi w ogóle nie pomaga na razie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

spragniona, tak naprawde na terapii zalezy wiele od Ciebie..Ty sama sobie uswiadamiasz pewne rzeczy i od Ciebie zalezy co z ta wiedza zrobisz. Czasem ciezko nam przyjac pewne fakty- "słyszę zupełnie inną opinię, co też sprawia, że nie wchodzę głębiej w swój lęk i myślę sobie, że jestem nienormalna"...potrzeba czasu, aby to przetrawic, skonfrontowac z dana sytuacja i stwierdzic, ze terapueta miał faktycznie racje. Ja jestem teraz na bardzo intensywnym etapie terapii...wiele rzeczy odkrylam o siebie..rzeczy, ktore nie calkiem mi sie podobaja..to normalne, ze te 'nowosci' budza we mnie lęk, opór przed zmiana....latwiej jednak zyc z czyms co jest nam znane (np. nerwica) niz zaakceptowac fakt ze jest sie jakim jest ( ze sa w nas rozne emocje) i isc dalej. Potrzeba duzo cierpliwosci:) proces przebudowy myslenia nie jest łatwy....jest cholernie trudny i bolesny..i czlowiek ma prawo sie bać..ale musi miec swiadomosc, ze to go uczyni lepszym czlowiekiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

spragniona, tak naprawde na terapii zalezy wiele od Ciebie..Ty sama sobie uswiadamiasz pewne rzeczy i od Ciebie zalezy co z ta wiedza zrobisz. Czasem ciezko nam przyjac pewne fakty- "słyszę zupełnie inną opinię, co też sprawia, że nie wchodzę głębiej w swój lęk i myślę sobie, że jestem nienormalna"...potrzeba czasu, aby to przetrawic, skonfrontowac z dana sytuacja i stwierdzic, ze terapueta miał faktycznie racje. Ja jestem teraz na bardzo intensywnym etapie terapii...wiele rzeczy odkrylam o siebie..rzeczy, ktore nie calkiem mi sie podobaja..to normalne, ze te 'nowosci' budza we mnie lęk, opór przed zmiana....latwiej jednak zyc z czyms co jest nam znane (np. nerwica) niz zaakceptowac fakt ze jest sie jakim jest ( ze sa w nas rozne emocje) i isc dalej. Potrzeba duzo cierpliwosci:) proces przebudowy myslenia nie jest łatwy....jest cholernie trudny i bolesny..i czlowiek ma prawo sie bać..ale musi miec swiadomosc, ze to go uczyni lepszym czlowiekiem.

Może pewne przekonania są we mnie tak głęboko zakorzenione, że ciężko je zmienić. Poza tym terapeuta może mi powiedzieć, że coś jest ok, a ja czuję mimo wszystko, że nie jest. Mogę sobie wmawiać, że jest ale nadal mi się to nie podoba. W teorii wiem bardzo dużo, skąd co się wzięło, jak powinnam się zachowywać itp. Tylko co z tego, jak nie potrafię tego wprowadzić w życie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Może pewne przekonania są we mnie tak głęboko zakorzenione, że ciężko je zmienić." - to jest też przekonanie.

"W teorii wiem bardzo dużo, skąd co się wzięło, jak powinnam się zachowywać itp. Tylko co z tego, jak nie potrafię tego wprowadzić w życie?" - a co Cie przed tym powstrzymuje? Co musiało by się stać żebyś wprowadziła to w Twoje życie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×