Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja a związki/miłość/rozstanie


Rekomendowane odpowiedzi

Jesteś jeszcze bardzo młoda osóbką,ale uważam że tracisz czas przy takim brutalnym facecie.Rozumiem że bardzo go kochasz,ale dopóki z nim będziesz on cię będzie niszczył.Wydaje mi się,że to on potrzebuje psychiatry.Możesz mi wierzyć na słowo,ja byłam związana z kimś przez 7 lat i kochałam go bardzo,ale on mnie kochał tylko przez pierwsze 2 lata a potem traktował mnie jak znajomą.Straciłam przy nim moje najlepsze lata, i dopóki nie poznałam kogoś,kto naprawdę mnie kocha i szanuje byłam przekonana że nikt inny mnie nie będzie chciał.Teraz czuję się dowartościowana,kochana i potrzebna.Jesteś młoda,całe życie przed tobą,znajdziesz kogoś napewno,kto zasłuży na twoja miłość.A dranowi powiedz pa!zanim cię całkiem sponiewiera.Nie będzie łatwo,ale na to trzeba duzo czasu,wierzę,że ci się uda.Pozdrawiam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam i nasuwa mi się jedno spostrzeżenie odbiegając już od szczegółów - Ty cały czas oglądasz się na innych. Czekasz, aż ktos z otoczenia ''da Ci znak'' że powinnaś to skończyć, prosisz o radę na forum, ale gdy ją dostaniesz, odpowiadasz ''zrobiłabym, ale..."

 

Nie krytykuje Cię. Zdaje sobie sprawę, że jest to dla Ciebie bardzo trudne - to co jednym wydaje się proste i łatwe, dla innych może być życiowym problemem.

 

Ale, wszystko sprowadza sie do jednego - Ty musisz w końcu wziąć odpowiedzialność za swoje życie. I tu wiek nie ma nic do rzeczy - cały czas, świadomie lub nie, czekasz aż popchnie Cię do decyzji kto inny, wtedy w razie czego, możesz ''dzielić odpowiedzialność'' za efekt na Tą osobę. Figa, nawet jeśli nie spodoba Ci się to co pisze - musisz podjąć swoje decyzję, bo to Twoje życie i otoczenie nie ma nic do tego. My tu możemy Ci radzić, ale to Ty będziesz z tym żyć.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twilight jak najbardziej zgadzam sie z toba... "zrobilabym, ale..." to sa moje ulubione slowa. sami sie nimi ograniczamy... nie wiem, chyba ze strachu przed odpowiedzialnoscia...

ja czyli nikt wez sobie do serca to co ci tu wszyscy na pisali. nie szukaj wymowek, a moze poprostu sprobuj? jesli nie sprobujesz to sie nie przekonasz. a moze wlasnie okaze sie, ze twoja decyzja cos zmieni??

jestes mloda dziewczyna, ktora z braku ciepla i milosci w domu wybrala milosc chorobliwa wrecz, gdzie jakies oznaki sympatii przeplataja sie z nienawiscia i terrorem psychicznym...

nie mozesz szukac uczucia na sile, bo w ten sposob bedziesz za kazdym razem trafiac w ten sam schemat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem nadal zależy nam na kimś,kto zachowuje się jak ostatnia szuja,bo ciężko uwierzyć,że mogliśmy AŻ TAK się pomylić.To naturalne i nie wiem,czy są na to jakieś złote rady,trzeba po prostu przez to przejść.Prawda jest taka ,że będąc w takim związku,znacznie utrudniasz sobie poznanie kogoś naprawdę wartościowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem, że powinnam się wziąc w garśc.... coś z tym zrobic... w sumie to powiedziałam mu że to koniec dwa razy. za pierwszym razem nic to nie dało. może tak na prawdę sama tego nie chciałam. myślałam, że jak zobaczy że nie żartuję i że na prawdę może mnie stracic zrozumie coś, spróbuje się zmienic. na początku owszem, próbował. ale nie wyszło mu. a poza tym nie za bardzo się starał... teraz jak mu powiedziałam że to już koniec na zawsze... ja sama nie wiem czego chcę. tak bardzo pragnę żeby był przy mnie, kochał... nie wiem czy nadal próbowac to reanimowac... w końcu to 2 lata. wspólne plany. marzenia... tyle wspólnych chwil. trudno to tak po prostu zakończyc... powiedział że nie umiem pójśc na kompromis co do tych jego koleżanek. że gdybym się zgodziła to byśmy byli razem i by było wszystko dobrze... ale ja mu nie ufam. i nie jestem w stanie zaakceptowac tych panienek... i nie wiem czy jest jeszcze sens budowac cokolwiek jeśli nie ma się zaufania... jeśli tyle razy znosiło się kłamswa... ale może miłośc jest silniejsza niż cierpienie... nie wiem co robic... tak bardzo mnie to wszystko boli... i tak bardzo go kocham.... z jednej strony wiem że powinnam z tym skończyc... ale nie potrafię... nie mam siły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

popatrz troszke z innej strony

mowisz ze nie moglabys robic tak jak on bo go kochasz - on to robi a ty ciagle wierzysz w jego slowa i zapewnienia o milosci?

nie wiem co to musi byc za czlowiek bo osobiscie sobie nie wyobrazam zeby komus robic takie rzeczy, jak rowniez nie wyobrazam sobie tego ze twoja milosc jest az tak silna zeby przez to przechodzic

"nie ma ludzi niezastapionych" moze troche brutalne ale w pelni prawdziwe, ty jestes jeszcze bardzo mloda, zapewne byla (jest) to twoja pierwsza milosc i mam wrazenie ze wmowilas sobie ze to on jest tym jedynym i ze innego byc nie moze a przeciez zdajesz sobie sprawe z tego ze to nieprawda

przy takiej rodzinie rozumiem ze potrzebujesz kogos bliskiego, milosci itd ale w samotnosci tez da sie zyc (czego ja jestem dobrym przykladem) majac chociazby grupke dobrych znajomych

to ze zerwalas kontakty nie znaczy ze nie mozesz ich odnowic

i przede wszystkim - przestan sobie wmawiac ze nie mozesz zyc bez niego bo to nie jest prawda

 

p.s. z tym pistoletem to naprawde trzeba by z policja pogadac :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że w Twojej sytuacji bez lekarza się nie obejdzie. Jeśli się wstydzisz, spróbuj najpierw zadzwonić na infolinię z pomocą psychologiczną, tam na pewno wskażą Ci specjalistę, który nie będzie pytał o zgodę Twoich rodziców. Nie wahaj się, bo bez wsparcia bliskiej osoby będzie Ci coraz ciężej.

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szczerze mówiąc to chciałabym porozmawiac z kimś kto zrozumiałby moje uczucia, moją sytuację pomógł mi. i znów kolejne ,,ale" u mnie w domu nie da się rozmawiac przez telefon tak żeby nikt nie podsłuchiwał albo nawet niechcący nie usłyszał rozmowy... ciągle ktoś się kręci po domu. a nie chciałabym żeby usłyszeli taką rozmowę...

 

a co do znajomych... wolałabym znaleśc nowych przyjaciół. nie odnawiac kontaktów ze starymi bo nie było to zbyt ciekawe towarzystwo... imprezy, alkohol, czasem nawet marihuana... kiedyś mi to nie przeszkadzało. osobiście nie piłam tak jak oni a o narkotykach nawet nie chciałam słyszec ale teraz wolałabym zaprzyjaźnic się z bardziej wartościowymi ludźmi... i nie wiem od czego mam zacząc.... mieszkam w bardzo małej miejscowości. z ludźmi stąd nie mam szans się zaprzyjaźnic... oni tworzą jedną zgraną grupę. i dzięki mojemu bartu (bo on też się z nimi przyjaźni) mają o mnie nie najlepsze zdanie... i wiem że nie uda mi się tego zmienic. a nie wiem jak mam poznac nowych ludzi. co zrobic. od czego zacząc.... jest to dla mnie bardzo trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

właśnie w tym problem że mieszkam na wsi i wszyscy z mojego rocznika, bądź trochę starsi albo młodsi tworzą jedną zgraną paczkę. wszyscy. dosłownie. dużo ich nie jest bo np w moim wieku jest ok 10 osób a pozostałych nie więcej... więc na znajomośc z nimi nie mam szans. a nawet nie chcę bo mój brat już się zatroszczył o wyrobienie mi super opinii itp. zawsze przyjaźniłam się z ludźmi z miasta oddalonego o ok 6 km od mojej wsi. 10 minut pociągiem lub autobusem i na miejscu. ale kompletnie nie wiem od czego zacząc... jak się zapoznac. co zrobic... a do starego towarzystwa nie mam zamiaru wrócic i nie zrobię tego nigdy...

 

ale najpierw chyba coś zrobic z NIM.... podjąc w końcu tą decyzję, odważyc się... ale ja nie potrafię... i nie chcę go stracic... kurde... jak tylko o tym pomyślę całe życie, nadzieja, wszystko ze mnie wyparowuje... boję się tego... w ogóle coś ze mną jest chyba nie tek bo odkąd zaczęło się psuc między nami czasami mam tak że panicznie się boję, potrafię się bardzo rozpłakac ale jak o tym pomyślę to nie mam pojęcia czego się tak na prawdę boję. wiem, psychopatka ze mnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko że najpierw czeka mnie najgorsze.... muszę z nim porozmawiac i mu powiedziec żeby zniknął z mojego życia... tylko najpierw muszę sama siebie przekonac że tego chcę. że to będzie dla mnie dobre... i pozbyc się doła... kurde, co ja robię.. przecież ja go kocham... nie mogę go stracic... :cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry:

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:22 pm ]

mam straszny mętlik w głowie.. z jednej strony nie tak bardzo go kocham i potrzebuję... ale z drugiej nie chcę już tak życ... wmawiam sobie że bez niego będzie mi lepiej. tym bardziej że on doprowadzał mnie do takiego stanu że kilka razy poważnie myślałam o samobójstwie... ale ja nie chcę byc sama. nie dam rady. nie mam siły...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dasz radę!!!!

Dawałaś radę do tej pory, dasz i teraz. Więcej wiary w siebie. Zaufaj temu głosowi, który mówi, że nie chcesz dalje tak żyć. On Cię poprowadzi. Na początku nie będzie wesoło. Będziesz chciała wrócić do tego co już znasz. To właśnie to-lęk przed nowym i lęk przed byciem samą. Posłuchaj Didado i do roboty. Wsiadaj w ten pociąg. Nie pozwól się dogonić złym myślom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ehh... i znów powrócił totalny dół.... nie wiem co robic.... rozmawiałam z nim. powiedział że chce wrócic. że będzie się starał... kocham go. ale po pierwsze bardzo się boję a po 2 mam dośc ciągłego siedzenia w domu, zero kontaktu z ludźmi. nie wiem co mam robic...... ja go nie chcę stracic.... nie mam już siły...... :cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja czyli nikt, powiem Ci, że tacy ludzie jak on rzadko się zmieniają. Wiem to po mojej rodzinie. Mam w rodzinie kilku alkoholików(dziadków w tym przypadku) z których tylko jeden się zmienił. A to podobny tym człowieka. Reszta została zostawiona samym sobie. I radzę tobie jeżeli chcesz odżyć zakończyć ten związek bo to na prawdę nie zdrowe dla Ciebie. Domyślam się że go kochasz i że być może boisz się zostać sama, ale zastanów się jak on Ciebie traktuje i czy tak robi kochający człowiek? Jeżeli jest Ci aż tak trudno to znajdź jakąś pomoc. Jeżeli nie masz przyjaciół to udaj się do terapeuty albo psychologa. Trzymaj się, wszyscy jesteśmy z Tobą i Cię wspieramy :) głowa do góry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale jaki lekarz mi pomoże nie informując o tym rodziców? a już wolę sama się z tym męczyc niż żeby moja matka się o tym dowiedziała....

 

to przepraszam nie rozumiem lek przed matką jest większy niż twoje cierpienie?

 

A ja ją rozumiem. Też mam ten sam problem. Chcę się wybrać do psychiatry ale nie chcę żeby moi rodzice wiedzieli. Dlaczego? Bo to by mnie jeszcze bardziej dobiło. Ich współczucie i pocieszanie...gadanie, że będzie lepiej, żebym się trzymał. Ogólne włażenie w dupę co powoduję, że czuję się gorzej niż było. Nie lubię po prostu jak ktoś biega koło mnie bo coś mi jest. To tylko przypomina że mam problem.

 

nie. ale jak ona się dowie to tylko mnie wyśmieje i będzie jeszcze gorzej... ona mnie nigdy nie traktuje poważnie....

 

To się w takim razie nie przejmuj tylko szukaj pomocy dla siebie. Potraktuj swój stan poważnie i idź do lekarza.

 

ja czyli nikt, chyba musisz po prostu iść. Nie ma wyjścia. Lepiej sobie pomóc niż się zniszczyć albo zabić. Zapytam z ciekawości: Ile masz lat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie. ale jak ona się dowie to tylko mnie wyśmieje i będzie jeszcze gorzej... ona mnie nigdy nie traktuje poważnie....

to wpadłaś sama w swoje błędne koło,szukasz pomocy,a zarazem boisz sie krytyki matki,wyśmiania,ale to jest twoje zdrowie ty musisz o nie zadbać ,może dobrze jakbyś matkę przekonała na rozmowę z dobrym psychologiem,może słowa fachowca do niej dotrą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ile? mało. i wszyscy mnie traktują jak gówniarę. ale ja zawsze byłam bardzo dojrzała jak na swój wiek. to podobno dlatego że wychowywałam się bez ojca. i musiałam sobie od małego sama radzic i jeszcze bratem się zając jak matka była w pracy. i wszyscy mi mówią że psychicznie jestem bardzo dojrzała. tylko że ja nie umiem sobie poradzic ze swoimi problemami, ze swoim życiem. nie mam już na to siły.

a matce też nie chce powiedziec bo ona najpierw by mnie wyśmiała a późnej jak jej się znudzi nabijanie ze mnie to by udawała dobrą mamusię która się interesuje córeczką o bardzo jej współczuje. tylko że ona nigdy się mną nie interesowała. i nie chcę żeby się nade mną użalała. i nie chcę znosic wyśmiewania i szyderstw całej rodziny itp. bo zaraz poleci wszystkim powiedziec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×