Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

hej Afera :papa:

 

Chodzę sobie dzisiaj z pieskiem po lesie, chce już wychodzić i z odległości ok. 50 m widzę człowieka. Staję, przyglądam się, psa złapałam na smycz i tak patrze, patrze.. Facet pochyla się do przodu i co robi? Wymiotuje. W pierwszym momencie poderwałam się żeby zapytać czy mogę jakoś pomóc. Jestem wyczulona na takie różne sytuacje i zawsze reaguję. Jednak w tym przypadku zablokował mnie stres, usłyszałam dźwięki wymiotowania, od razu pomyślałam, że "to" tam leży i poczułam jak mnie zaczyna mdlić. Nawet teraz wszystko mi podchodzi.. Cofnęłam się i wyszłam inna stroną lasu. Wstyd mi za to. A tamto miejsce na pewno będę omijała przez jakiś czas. W ogóle to dzieciak rzygający mi się śnił. Mam dość :cry:

 

-- 06 lis 2012, 18:32 --

 

Hej ludki :)

tak naprawdę to nie wiem już jakie to uczucie i czy faktycznie jest się czego bać.

 

Ja wymiotowałam w zeszłym roku. Tak naprawdę sam moment wymiotowania nie był jakiś straszny. Wiadomo, nieprzyjemne uczucie, ale wtedy poczułam ulgę. Dla mnie najstraszniejsze było to oczekiwanie i lęk, że nie dobiegnę, ale jak sobie przypomnę to wtedy doskonale wiedziałam, że "to teraz". Najgorsze było to, że miałam ciemno przed oczami i teraz za każdym razem mi słabo ze stresu kiedy mi niedobrze. Porażka. Fajnie byłoby nie bać się i odrzucić wszelkie myśli związane z wymiotami. Wiecie co? Ja już nawet nie pamiętam jak to jest nie myśleć o tym. Nie pamiętam już dni kiedy coś takiego w ogóle nie przychdziło mi do głowy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

natalia,

doskonale Cie rozumiem. Ostatnio wychodzę z mężem z galerii ( dziwne, ale gdy kupuje zupełnie nie myślę o wymiotowaniu), mamy jechać na obiad do domu i patrzę a tam jakiś zalany facet wyrzuca z siebie zawartość żołądka przy wózkach do reala. Panowie ochroniarze pozakładali jakieś rękawiczki i próbowali go stamtąd wyciągnąć ( moja pierwsza myśl, że dzięki Bogu nie pracuje w ochronie :P). Niestety objadu już nie jadłam a bardziej mieliłam łychą. Teraz oczywiście mam ten widok przed oczami a pan, który tak zepsuł mi dzień, pewnie nawet tego nie pamięta.

 

Tutaj nasuwa mi się pytanie, gdyż niestety nie śledziłam Waszego wątku aż tak dokładnie.

Czy u Was jest tak jak u mnie, że wieki nie wymiotowywałyście/liście i ten lęk jest trochę lękiem przed nieznanym? Czy mimo, że wymioty zdarzyły się stosunkowo niedawno, Wasz lęk nie maleje ? Zapisałam się ostatnio na terapię.. terapeutka stwierdziła, że oczywiście nalepiej w moim przypadku byłoby oczywiście wkońcu zwrócić (łatwo powiedzieć). Gdybym wiedziała, że przejdzie.. może faktycznie bym się przemogła. Boję się jednak, że to wcale nie pomoże a jeszcze zaszkodzi... Moja mama, która uważa, że na świecie jest milion strasznych rzeczy i jakieś tam rzyganie to nic takiego ( uwielbiam jak ktoś tak mówi- co uwaga nie dotyczy klaustrofobii, która ma, a z której ja się nie śmieje :P) twierdzi, że powinnam zajść w ciąże, zwymiotować i zobaczyć, że to nic takiego. No i tu pojawia się problem. A jak się okaże, że to jednak COŚ i już nie będzie opcji cofnij?

Proszę, podzielcie się swoim doświadczeniem.

 

Dzięki natalia,

właśnie oto mi chodziło. Ale jednak pomimo, że sam moment nie był straszny, boisz się dalej ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jednak pomimo, że sam moment nie był straszny, boisz się dalej ?

 

 

Tak, bardzo się boję. Miałam już takie ataki paniki, że chciałam włożyć palce w gardło byle mieć to za sobą. Ja jednak mam bardzo zły nawyk - wszystko googluję :P I wyczytałam, że prowokowanie wymiotów wcale nie musi się zakończyć powodzeniem. Przestraszyłam się, że odważę się i nic z tego nie wyjdzie -> źle to zapamiętam i mój lęk tylko się pogłębi.

Trochę już oswoiłam strach, przede wszystkim gdy źle się czuję, głęboko oddycham, nie celebruję też już złego samopoczucia. Wcześniej kładłam się i ciągle opowiadałam partnerowi, że mi niedobrze, nie rozstawałam się z miską. Teraz nie pokładam się, a wręcz przeciwnie staram się ignorować mdłości i zajmuję się czymś. Oczywiście wszystko do czasu gdy nie poczuję fizycznie, że wszystko mi podchodzi do gardła. Wtedy się zaczyna jazda... ;)

 

-- 06 lis 2012, 20:10 --

 

Ja 4 lata temu miałam grypę żołądkową, więc znam to uczucie. Niestety jest dla mnie straszne, może dlatego, że wtedy wymiotowałam przez całą noc.

 

Współczuję, nie wyobrażam sobie tego. Tym bardziej w nocy, kiedy jeszcze dochodzi do wszystkiego zmęczenie. To z pewnością było straszne. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I wyczytałam, że prowokowanie wymiotów wcale nie musi się zakończyć powodzeniem. Przestraszyłam się, że odważę się i nic z tego nie wyjdzie -> źle to zapamiętam i mój lęk tylko się pogłębi.

 

To fakt, pamiętam, że byłam na weselu szwagierki, cała rodzina męża, ja byłam nowym nabytkiem i ta cała cholerna presja. Ledwo przetrwałam kościół, mdłości miałam jeszcze przed wyjściem z domu. Myślałam, że może wino pomoże, niestety z minutny na minutę było coraz gorzej. Potem uroiłam sobie, że to na bank już od tego wina i zaraz zwymiotuje na oczach wszystkich. Byłam już po tylu latach taka wściekła na to wszystko, tak było mi szkoda mojego biednego męża, który ciągle się mną zajmował zamiast spędzać czas z rodziną, że wybrałam się na "wywoływanie" wymiotów. Nie dałam sobie rady. Ciągle jak pojawiał się odruch, odruchowo wyciągałam rękę. Z czasem udawało mi się nie wyjmować jej przez dłuższy moment, ale i tak w rezultacie ciągle ją wycofywałam. Rezultat był taki, że żołądek był już tak zmęczony, że jeszcze następnego dnia czułam skutki swojej głupoty.

Nie wiem jak się przemóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mireille, spokojnie, będzie dobrze. Ja się zawsze boję połączenia nocy i mdłości. Szczególnie przeraża mnie myśl, że obudzę się w nocy i od razu zwymiotuję. Bez żadnego psychicznego przygotowania :smile:

U mnie też do dupy. Mdli mnie w ciągu dnia. Niby ataków nie mam, ale taki niepokój mi towarzyszy:/

 

-- 06 lis 2012, 22:40 --

 

Mireille, spokojnie, będzie dobrze. Ja się zawsze boję połączenia nocy i mdłości. Szczególnie przeraża mnie myśl, że obudzę się w nocy i od razu zwymiotuję. Bez żadnego psychicznego przygotowania :smile:

U mnie też do dupy. Mdli mnie w ciągu dnia. Niby ataków nie mam, ale taki niepokój mi towarzyszy:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mireille, będzie dobrze, nie przejmuj się bo to nic nie zmieni a w naszym przypadku jedynie pogorszy stan umysłu??

 

Dostałam od lekarza lek, który przyspiesza przejście pokarmu z żołądka ale oczywiście przeczytałam całą ulotkę i boję się go wziąć....;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzę sobie dzisiaj z pieskiem po lesie, chce już wychodzić i z odległości ok. 50 m widzę człowieka. Staję, przyglądam się, psa złapałam na smycz i tak patrze, patrze.. Facet pochyla się do przodu i co robi? Wymiotuje. W pierwszym momencie poderwałam się żeby zapytać czy mogę jakoś pomóc. Jestem wyczulona na takie różne sytuacje i zawsze reaguję. Jednak w tym przypadku zablokował mnie stres, usłyszałam dźwięki wymiotowania, od razu pomyślałam, że "to" tam leży i poczułam jak mnie zaczyna mdlić. Nawet teraz wszystko mi podchodzi.. Cofnęłam się i wyszłam inna stroną lasu. Wstyd mi za to. A tamto miejsce na pewno będę omijała przez jakiś czas. W ogóle to dzieciak rzygający mi się śnił. Mam dość :cry:

To współczuję, u ciebie to jeszcze jakoś współgra z vomitofobią. Ja osobiście boję się tylko sama rzygać, nie mam problemu z pomaganiem komuś w takiej sytuacji, ba, nawet posprzątać po kimś mogę, jak trzeba.

 

U mnie ostatnio lepiej, bo lecę na Zomirenie i Citalu dalej. Wciąż mam myśli i dyskomfort, ale ataki paniki nie przechodzą nigdy do tego najgorszego stadium, więc jest dobrze. Wciąż czuję mdłości. No i po tym jak ostatnio piłam trzy dni z rzędu oraz zaczęłam trochę palić i jeździłam potem autobusem i tak dalej, przy czym ani razu nie wzięłam avio, trochę zaczynam brać to na rozumowanie racjonalne, że naprawdę jakaś oporna jestem i nie tak łatwo wymiotować.

 

Teraz natomiast w szkole nawet bardziej uciążliwe od ataków jest nieustanne zmęczenie (citalopram....) i to poczucie bycia "za mgłą" - ciśnienie ze 130 czy 120 spadło mi na 100- poza tym o wiele mniej do głowy mi wchodzi, ale poczekam jeszcze z ostateczną krytyką za jakieś dwa i pół tygodnia. To, że stres mniejszy, jest dobre, od razu lepiej mi się gada z ludźmi i w ogóle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz natomiast w szkole nawet bardziej uciążliwe od ataków jest nieustanne zmęczenie (citalopram....) i to poczucie bycia "za mgłą" - ciśnienie ze 130 czy 120 spadło mi na 100- poza tym o wiele mniej do głowy mi wchodzi, ale poczekam jeszcze z ostateczną krytyką za jakieś dwa i pół tygodnia. To, że stres mniejszy, jest dobre, od razu lepiej mi się gada z ludźmi i w ogóle.

Mi ostatnio zwiększyli dawkę Ketrelu z 200 do 400 i czuję się podobnie. Nie wiem co będzie jak zacznę brać 500 :-|

Mireille,

może to znak, że to nie byłby odpowiedni moment.

Podejrzewają kolejną psychozę, więc bardziej odpowiedniego momentu chyba nie będzie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

andaluzja123,

Gastrolit z tego co wiem przeważnie stosuje się w zatruciach, grypach żołądkowych, biegunkach dla uzupełnienia elektrolitów. Na ogół jest dobrze tolerowany, ma za zadanie pomagać w rewolucjach a nie je powodować, więc chyba nie musisz się martwić (wiem łatwo powiedzieć) ulotką.

 

Może to głupie o co zapytam. Ale czy myślicie, że udzielanie się na takim forum.. pisanie o tym i czytanie sprawia, że czujemy się lepiej ? Na terapii, z której zrezygnowałam jakiś czas temu kobiecina w ogóle nie chciała rozmawiać ze mną o wymiotowaniu (chociaż moim zdaniem omawianie relacji z matką, nie pomagało mi w codziennej panice). Uważała, że ciągłe mówienie o tym, jeszcze bardziej pogarsza ten lęk. Dzisiaj oczywiście po jedzeniu, jest mi źle i od razu jak uzależniona siadam do kompa i czytam jak innym jest źle. Czasami wydaje mi się, że bardziej się wtedy nakręcam. Z drugiej strony- cudownie jest wiedzieć, że nie tylko ja jestem taka (przepraszam wszystkich) ekhm.. nazwijmy to "skomplikowana", że boję się takiego naturalnego odruchu organizmu. Byłam ostatnio świadkiem, jak mój 4letni chłopiec zwymiotował i nawet się przejął bo był tak zajęty zabawą, że wytarł buzię i nawet nie przerwał budowy z kloców. Matko, jak ja mu pozazdrościłam. Oczywiście ja mało nie zeszłam, dwie noce nie przespane z powodu wyczekiwania ataku rotawirusów.. Na szczęście - bezpostawne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jak pracowałam w Klubie Malucha to ciągle ktoś wymiotował. Miałam manię mycia rąk :) A jak mały Nikodem - 2 lata - wymiotował, to zawsze się z tego śmiał. Rozbrajało mnie to. Oj rzygowin to ja się tam naoglądałam i nasprzątałam. Nie miałam jednak wtedy jeszcze takich silnych lęków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Afera, widzisz jestem tak rozkojarzona dziś, że nawet nie wiem co pisze wiec lek nazywa się GASPRID i pisząc to mam go przed oczami więc już na pewno jest dobrze. A czemu boję się go brac? bo w ulotce jest napisane, że pierwsze dawki powinny być zaczęte na oddziale szpitalnym...;/

 

Mnie np czytanie tego forum raczej uspokaja niż pobudza fobie ale to może tylko tak mi się wydaje, a w głębi głowy ja to rozwijam cholera wie:)))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Chciałabym opowiedzieć jak zaczęła się u mnie historia z moją fobią. Wszystko zaczęło się kiedy miałam 4 latka. Trafiłam do szpitala ze strasznymi wymiotami, bólem brzucha i biegunką. Okazało się, że mam salmonellę-zostałam na zamkniętym oddziale jako czteroletnia dziewczynka przez 2 TYGODNIE. Myślę, że od tamtego momentu mam traumę-do tego doszłam dzięki mojej Pani psycholog, która pozwoliła mi 'cofnąć się w czasie'. Ostatni raz wymiotowałam kiedy miałam 9/10 lat-doskonale pamiętam jak wyglądał ten dzień. Dziś mam skończone 21. Do około 17 roku życia nie wiedziałam co to jest, myślałam po prostu, że BARDZO boję się wymiotować nic nadzwyczajnego. W wieku 18 lat doszedł do tego mój chłopak- ja nigdy nie interesowałam się tym tak bardzo, dlatego też nie szukałam w internecie(co nie znaczy, że nie bałam się panicznie TEGO). Od 17 roku, a dokładnie 28 lipca moje życie zmieniło się diametralnie. Napadł mnie straszny, nieuzasadniony atak paniki. Siedziałam w wannie w rzeczach w zimnej wodzie i płakałam. Oczywiście towarzyszyły przy tym nudności...

'Leczyłam się' u psychologa przez rok czasu- co nie skończyło się sukcesem. Następnym etapem był... SPORT. W czasie wysiłku wydziela się endorfina, również znana nam jako hormon szczęścia.

W 2010 roku zaczęłam leczyć się u psychiatry. Przyjmowałam przez okres 13 miesięcy leki psychotropowe(mirtor 15mg i w późniejszym etapie mirtor 30mg). To był ciężki rok- chodziłam jak na prozacu. Z punktu widzenia innych wyglądałam jak naćpana i dziwak. Przesypiałam 80prc. dnia, a po zażyciu tabletki odpływałam po 15 minutach. Na każdego inaczej działają różne składniki zawarte w lekach antydepresyjnych. Mirtor okazał się strzałem w dziesiątkę, choć w połowie leczenia zaczęłam wątpić kiedy musiałam zwiększyć dawkę o kolejne 15mg.

Dziś z pełną świadomością i odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że tylko i wyłącznie pomógł mi ten lek włączając w to inne czynności(wymienię je na końcu).

Moje samopoczucie zmieniało się jak sinusoida niezależnie od miejsca, od ludzi, od pory dnia i roku.

Jeśli chodzi o dziecko też nie chcę mieć, ale czy nie uważanie, że najlepszym rozwiązaniem i ucieczką od 'przeszłości' będzie dziecko?? Mam na myśli oczywiście chciane dziecko w odpowiednim partnerem.

Nie będę się rozpisywała jaki przebieg ma moja choroba, bo to szkoda czasu poza tym mam takie same objawy jak Mirelle i Afera. To charakteryzuje emetofobików. Ja do tego boję się panicznie jeść i najadać! Dlatego mam anemię... i wielu wielu innych rzeczy, które mogłyby doprowadzić do wymiotów, choć to niemożliwe. Moje urojenia.. Przykre.

 

Jak sobie radzę?

Chodzę na siłownie, biegam, ćwiczę. Pracuję fizycznie w ASO u taty-moja decyzja. Chodzi o to, żeby mieć duży wysiłek, dlatego że jak wspominałam wcześniej, w czasie wysiłku wydziela się endorfina- czyli ten sam składnik który przyjmujemy w tabletkach psychotropowych niezależnie jakiej grupy serotonina.

W moim przypadku żadna impreza, spotkania z przyjaciółmi czy alkohol nie pomogły.

Czuję, że powoli mi wraca kiepskie samopoczucie, ponieważ mam już długo urlop-około mies.

Nie u każdego to poskutkuje. Są to lata pracy i samozaparcie. Dużo czytałam książek na ten temat, ale nigdy for.

Nie biorę już leków od ponad 15 mies i czuję się dobrze(czasem gorzej czasem lepiej). U mnie też ma wpływ na to co jem w ciągu dnia i jaka jest pora roku. Lepiej czuję się latem, kiedy jest ciepło, niżeli zimą-kiedy nie ma słoneczka.

 

Mam do was takie pytanie: jaki początek miała wasza historia z fobią? Jestem ciekawa, ponieważ moja przyjaciółka zaczęła mieć po zjedzeniu ciastka ciepłego, które później zwymiotowała(choć nigdy nie bała się tego). Przy emetofobii towarzyszy jej fobia społeczna. Ona dopiero nabrała się tabletek..

 

Pozdrawiam emetki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam do was takie pytanie: jaki początek miała wasza historia z fobią? Jestem ciekawa, ponieważ moja przyjaciółka zaczęła mieć po zjedzeniu ciastka ciepłego, które później zwymiotowała(choć nigdy nie bała się tego). Przy emetofobii towarzyszy jej fobia społeczna. Ona dopiero nabrała się tabletek..

 

Pozdrawiam emetki!

 

Witaj:) No u mnie akcja się rozkręciła po zatruciu w zeszłym roku kukurydzą z puszki. Doładowałam do tego wtedy jeszcze rurki z nadzieniem czekoladowym ;) Nie ruszę już w życiu ani jednego ani drugiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że to jest uraz.. choć nie sądzę żeby jedno czy drugie z osobna zaszkodziło. Na pewno mieszanka tych składników spowodowała u Ciebie zatrucie.. lub żołądek po prostu nie podołał.

Ja nie zjem nigdy pomidora ze skórką-zbyt wiele nasłuchałam się o zatruciach..

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×