Skocz do zawartości
Nerwica.com

O Sztukach [i sztuczkach] wszelakich - twórczość..


Sorrow

Rekomendowane odpowiedzi

Od zawsze interesowałam się sztuką w każdej postaci. Teraz najbardziej interesuje mnie człowiek, a szczególnie dziecko. To jest artyzm w jedynym wydaniu. Szczery, pełen miłości (dziecko), uwikłany, zagubiony (dorosły). cud na który patrzę każdego dnia (przed chorobą). Opowieści "z życia wzięte", potrafią przebić brazylijski film.

Dziecko zmartwione płacze, dorosły kombinuje na 1000 sposobów, a i tak los jakoś go prowadzi i ma wobec każdego jakąś drogę.

Każdy (prawie) coś tworzy jeden tworzy, drugi zbiera, inny niszczy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MOJE ULUBIONE ZDJĘCIE KOBIETY ( W ZAŁĄCZNKU) Z TEGOŻ OKRESU to kobieta ubrana w długa suknię posiadająca talenta tak mało popularne w dzisiejszym milenium, a mianowicie grająca na lutni lub harfie. Szkoda tylko, że jest swoboda była graniczona nawet na terenie własnej czy mężowskiej posiadłości. Nie mogła swobodnie grać, śpiewać cudownych pieśni, czy też haftować lub tkać bez opiekuna w postaci mlodzieńca. Nigdy tej funkcji nie mogla spełniać niewiasta, czy młode dziewczę. Na zdjęciu uwidoczniony jest smutek i powaga niewiasty, albowiem z czegóż to ona - biedna połowica miałaby się cieszyć?

Na czele jej rodziny dominował małżonek podporządkowujący się roli ówczesnego wizerunku rodziny- PATERFAMILIAS. A zatem kobieta jako słabsza płeć była zmuszona przebywać w otoczeniu opiekuna. Jako osoba podporządkowana małżonkowi, czy też ojcu po śmierci zacnego małżonka nie miała wpływu na przyszłe związki małżeńskie swoich córek. Jedynie po śmierci ojca 'przebojowe kobiety' poczynały swoje rządy niewieście!

A nawiasem mówiąc co im z tego przyszło. Czy dzisiaj nie żałują tego ?

A i owszem, muszą radzić sobie same po śmierci mężów lub rozwodzie i na co im ta niezależność?

To już pozostawiam pod dyskusję; czy są jeszcze takie kobiety, które potrzebowałyby rodziny typu ' PATERFAMILIAS"??? A swoja drogą, czy ktoś wie kiedy po raz pierwszy ludzie zaczęli się rozwodzić??? to zagadka!!!!! może będzie nagroda!!!!

 

*********napiszcie czy podoba wam się takie zagadnienie**********

scan6.thumb.jpg.f1faedc37817bed4b2bd1b82dc8cc334.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, przepraszam.

Kobieta rzymska, nie licząc okresu wczesnej republiki, cieszyła się sporą swobodą. Nie miała praw obywatelskich, co prawda, nie mogła decydować o polityce, nie głosowała. Natomiast od momentu wczesnego cesarstwa mogła dziedziczyć majątek i decydować, komu go zapisać. Mogła się rozwieść z własnej inicjatywy, mogła odrzucić zaloty niechcianego konkurenta.

A komu to zawdzięczała, choćby pośrednio? Etruskom, u których kobiety cieszyły się bardzo dużą niezależnością.

Takich radości nie poznała za to starożytna kobieta grecka, trzymana w domu, na zasadach bardzo przypominających dzisiejszy islam.

Temat podoba się bardzo :mrgreen:

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:50 pm ]

moze i kobiety praw nie mialy ale mezczyzni sie opiekowali,nie to co dzis.

A to już zależy od konkretnego przypadku... Antoniusz zostawił Oktawię dla Kleopatry, Klaudiusz kazał zabić Mesalinę, August skazał na śmierć własną wnuczkę... To tylko przykłady z górnej półki. Co się działo między normalnymi śmiertelnikami-można tylko zgadywać. Ja jednakowoż wolę czasy dzisiejsze. Nie podobałoby się być gwałconą każdej wiosny w wyniku walk plemiennych, robić za kurę domową lub być elementem majątku jakiegoś wieczne pijane i śmierdzącego potem, krwią i brudem woja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a nawet CYWILIZACJA( te wiadomości wzięłam z książki po ang. z okresu Przed Narodzeniem Chrystusa), ale może są znawcy tematu, nie jestem specjalistą w tym względzie- jeszcze nie i chyba nie będę na dalsze studia typu doktoranckiego mnie nie stać, a i zdrowia już nieposiadawszy, liczę, że nauczymy się od siebie dużo!!!!wiem, ze za czasów Greckich kobiety miały gorzej, ale i tak to mi się bardzo podoba!!!! siedziałabym sobie w domu i tkala , a co mam????chorobę, dyplomy i pustą kieszeń i nawet pies i 2 koty nie mają co jeść!!!!

Wracając do tematu o Etruskach też mam fajnego skana( będziecie śmiać się równo) -to już niedługo!!!!

nie wiem co tu było i co jest chciałam się podzielić tym co mam; komórki też dobrze jest rozruszać; depresja powoduje dziury w mózgu, to może lepiej je zacementować!!!!! miłego dnia jeszcze!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak powiadają kobieta zmienną jest, a więc pierwej porozmawiajmy o kobiecie greckiej; mało która z dziesiejszych kobiet pragnęłaby pozazdrościć ówczesnym niewiastom.

Ich przeznaczenie było głównie skupione wokół domu ograniczone do rodzenia dzieci i to ślubnych oraz codziennych czynności pielęgnacyjnych. Miała jednak do pomocy służbę, która moła wykonać prace domowe za nią.

Zazwyczaj wychodzily za mąż w wieku 14 lub 15 lat i były uczone , aby być posłuszne mężom. Posiadały skromną edukację opartą na nauce czytania i grze na instrumencie( głównie były to harfa i lutnia) , potrafiły także tkać co było ich głównym zajęciem. Zawsze otoczone były opiekunami we własnym domu.

Ich życie publiczne było ograniczone do uczestnictwa w pogrzebach, uroczystościach i ceremoniach religijnych. Jednak były pozbawione praw publicznych i nie mogły posiadać majątku za wyjątkiem kilku osobistych rzeczy.

Mąż udzielał im instrukcji czym ma się ta biedna połowica zajmować w domu; najciekawsze jest to w jaki sposób kobieta mogła odciągnąć małżonka od wojny; otóż kobieta mogła zastosować istniejący po dziś dzień charakterystyczny dla niej środek perswazji, a mianowicie seks.

Jakież to typowe, prawda???

W załączniku waza przedstawiająca kobiety ateńskie pracujące w warsztacie tkackim.

Drogie kobietki czy chciałybyście podzielić ich los??? napiszcie!!!!

scan10.thumb.jpg.2935feb33d90a12ce3c67a788abbe613.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

talent to dar od Boga i trzeba go pielęgnować, chciałabym mieć takie rysunki chyba można je wydrukować, a może możecie coś dla mnie narysować na zamówienie????mogę się odwdzięczyć serwetkami szydełkowymi; bardzo chcialaby pracować z artystami, to ludzie, którzy mają duszę!!! to jest bezcenne, nie ma ceny żadnej na to; ni złoto ni srebro nie dają tyle szczęścia co kontakt z twórcami śliczności;

dzisiaj odwiedzę pewne miejsce, kt. napawa mnie smutkiem ogromnym, to będzie po południu...

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:34 am ]

poddałam tylko temat ku rozważaniom, a może doda Ci inspracji do tematu pracy mgr, kto wie; lubię sztukę, architektrurę i obrazy, napiszę Ci gdzie możesz zobaczyć w Krakowie te prawdziwe i gapić się na nie smakując kuszt artysty jednoczśnie sącząc pyszną kawę;

moze masz fajne obrazy, kt. nacieszyłyby nasze oczy, zachęcam;

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tj. rzeźba z 550 r. Przed Chrystusem; tj sarkofag bogatej pary małżeńskiej Etrusków ; para ta odpoczywa na kanapie; nie uważacie, że fajnie byłoby leżeć w takim grobowcu??? A ten facet, taki potężny tak chroni swoją niewiastę, silny jak LEW pewnie też tak ryczy- czyli ma potęgę głosu, lwy zazwyczaj są owłosione!!! I myślę, że ma ten ROZUM, czyli WIEDZĘ i nie musi czytać pierwej z książki, bo nie ma dobrej pamięci!!!!

uwielbiam takie rzeźby !!!!! dlaczego Ja jestem zdana na życie w 21 wieku, wieku metalowych hal gdzie giną ludzie ( też o tym napisałam wiersz), szkół stawianych za pieniądze studentów itp, itd ...

 

[ [i:][b:]Dodano[/b:]: Dzisiaj o godz. 4:59 pm[/i:] ][/size:]

tj scan...

scan22.thumb.jpg.1001d676bd7dda2a03dd15138dfe9329.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podoba się bardzo!!!

Ja o śmierci w kulturze etruskiej magisterkę piszę. Szczegółami zanudzać nie będę. Co do natomiast instytucji małżeństwa widzianej oczami przędki... Czy dawniej było lepiej? Czy też to tylko idealizacja artysty? Ja mimo wszystko chwalę sobie obecne czasy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja byłam pod wodą mąż mnie tam wsadził, sama tam bym nie wlazła, ale nie narzekam podobało mi się , najgłębiej byłam na 10 m; najbardziej podobało mi sie na Hańczy, roślinki podwodne, raczki, rybki, ale nie byłam dobrym partnerem, nie uratowałabym go nigdy; praktycznie mół mi odkręcić śrubkę ( tak to nazywam, czyli zrobić cokolwiek) ,aby mnie utopić, ufałam mu tam pod wodą, ale nie na lądzie; od tamtej pory już nie nurkuję, ale moja córka tak i jej chłopak , on był instruktorem , tak sie poznali !!!! maja wspólne zainteresowania, to dobrze, zgadzają się dobrze!!!On ją broni, nawet jak sie pokłócę potrafi mi dołożyć słownie, nie lubie tego, ale wiem ,źe jest za nią bardzo;A ty goplaneczko, czy twoje studia są ciekawe????I co po nich będziesz robić ????

jakbyś potrzebowała tego zdjecia ( było w tych sztuczkach, mamładne też w książce ZAGINIONE CYWILIZACJE- tam zdeczko jest o tych etruskacjh, tylko nie wiem czy o śmierci; ten scan jest z WESTERN CIVILIZATIOn- obie książki mam w domu;

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hańcza-piękne miejsce... Nurkowanie jako czynność też fajna zabawa... Zazdroszczę wrażeń... Nurkowych oczywiście.

Po archeologii zamierzam, jeśli tylko się uda, zostać w zawodzie. Wbrew pozorom praca jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja coś napiszę. Zastanawia mnie, czy ktoś z Was miał styczność z tworzoną w latach 1988-1996 dziełem Neila Gaimana i wielu znamienitych rysowników powieścią graficzną - "Sandman". Piszę powieść graficzna, bo w Polsce komiks kojarzy się dość jednoznacznie i mało poważnie, a mamy tu do czynienia z autentycznie graficzną powieścią, IMO arcydziełem, zaryzykuję wręcz, że jednym z najważniejszych w XX wieku.

 

"Powieść graficzna". No to po kolei, wpierw zajmijmy się słowem ''powieść''. Sandman jest po prostu czymś... Lektura całości dzieła wywołuje wrażenia nie do opisania. Może ktoś porównałby to do Datury czy innych narkotycznych środków, może to trochę jak odbiór najwspanialszej muzyki, sam nie wiem jak to ująć. Dzieło porażające, zostająca z cała pewnością do końca życia, żywe, jak mało co w literaturze. Problemy bardzo poważne poruszane w sposób niesztampowych, wielopoziomowość taka, że wiele lat po przeczytaniu, na zasadzie skojarzeń odkrywa sie coś nowego, refleksje nad (pompatycznie to zabrzmi) nami samymi i światem z jednej strony czasem zaskakujące, z drugiej niezwykle mądre i trafne, z trzeciej ujęte arcymistrzowsko w przenikający sie świat zwany potocznie ''realnym'' i snów...

 

Sam pomysł, realizacja, po prostu WSZYSTKO absolutnie nie do porównania z czymkolwiek innym. Nie da się powiedzieć w jakim to stylu dziełu, to raczej inne mogą być w jego stylu. klasa sama dla siebie.

 

Także pod względem graficznym i tu przechodzimy do słowa ''graficzna''. Kreska, poczucie kolorów, cała strona wizualna jest najwyższych lotów, również nie da się porównać do czegoś innego - to późniejsze dzieła są i będą porównywane do Sandmana. Każdą stronę można oglądać jak dzieło sztuki, ba, nie tylko można, ale robimy to mniej lub bardziej świadomie zwyczajnie czytając, zatrzymując się tylko po to, by popatrzeć! Nie raz zdarza się, że całe rozdziały są jedną wielka instalacją, gdzie fabuła przedstawiona graficznie ''rozlewa się'' z kanonicznych kadrów na obszary całej strony, a nawet stron, by płynnie i niemal niezauważalnie powrócić do ''porządku'', gdy uzna za stosowne. Cała graficzna strona przechodzi od arcy-szczegółowości w scenach ze współczesności, do ''wysnuwających się'' (wybaczcie ten neologizm, ale najbardziej mi tu pasuje) wręcz z kart obrazów jak ze snu, gdzie perspektywa, koleje jej poziomy zmieniają się i przechodzą w coś innego, podobnie jak same sceny. Poprzez zalewające wręcz przepychem ornamentów sceny dziejące się podczas rewolucji francuskiej, klasycyzm, gdy obserwujemy sceny ze starożytności, niemalże ikony w pewnej średniowiecznej tawernie... Długo by wymieniać. Wszystko to potrafi zmieniać sie i przenikać niemalże ze ceny na scenę, a jednak pasuje do siebie wręcz idealnie.

 

Całość poraża, przykuwa, pamiętam, że czytając po raz pierwszy siedziałem jakieś 48 godzin bez przerwy posiłkując sie jedynie wodą - i czułem się doskonale, pochłaniając kolejne karty powieści graficznej jak w transie. Pewne części porażają od razu, (jak "The Dolls House") a inne, z pozoru wydające się tymi ''mniej znaczącymi'', (chociaż w Sandmanie nic nie znaczy mniej, drobny szczegół z pierwszej strony może stać się kanwą całej części na stronie tysięcznej) wracają po czasie, podczas prawdziwych wydarzeń w naszym życiu... (Jak "Dream of the Thousand Cats")

 

Nawet teraz, pisząc o tym i przywołując wspomnienia, przechodzą mnie dreszcze. To jest dzieło, które naprawdę coś znaczy i jest w stanie "wywrócić do góry nogami" życie. W sumie, Tori Amos jest w muzyce, w Neil Gaiman w literaturze. A gdzieś tam, (przy całym szacunku, a nawet pasjonowaniu się twórczością wielu innych artystów, ba wręcz ubóstwianiem jej) są sobie inni ;)

 

Pozdrawiam

 

sandman1.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dżejem, jasne, a Gaiman bez żadnego krycia się nawiązuje do mitów i opowieści wszelakich, ale jego styl i sposób tworzenia opowieści jest absolutnie nie do porównania z niczym innym (także wcześniejszym) i tego będę bronił na ubitej ziemi ;) Opowieść jest stara jak czujące istoty, ale sposób ujęcia tej opowieści - tu innych można porównywać do stylu Gaimana, a nie na odwrót.

 

Will Eisner swoje opowieści przekazywał jednak w całkiem inny sposób - i nie imały się tak czasów, w których żył twórca, jak Sandman Gaimana. (polecam też powieści już nie-graficzne, jak "Nigdziebądź", czy "Chłopaki Ananiego")

 

Nikt nie czerpie z ''niczego'', ale i pojawiają sie twórcy tak oryginalni, że to z nich zaczynają czerpać następni.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hopper był "Amerykaninem w Paryżu". Intymista. Wiele czerpał z twórczości siedemnastowiecznych holednerskich mistrzów, takich jak Gerard Terborch, Peter de Hooch, a zwłaszcza z Vermeera.
Tylko bez impresjonistów mi tu.

Przykro mi :mrgreen::mrgreen: ze Degasa i Renoira także :P Zresztą 20 lat od swojej europejskiej wojaży nadal myślał o sobie jako o "impresjoniście".

I jeszcze trochę z Felixa Vallottona- nabisty.

 

Trochę Cię podpuściłam :oops:

Tak na marginesie - jego miejskie scenki nie maja w mojej ocenie precedansów :)))

tzn może mają ale nie TAKIE.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeżeli chodzi o sztukę, to bardzo lubię. Wszelaką :)

od literatury, po film, malarstwo, fotografię, teatr.

Bardzo chciałam zawsze sama coś tworzyć, ale nigdy nie starczyło mi na tyle wiary i zapału. Skończyło się na kilku zdjęciach i opowiadaniach.

Rysować niestety nie umiem i nie mam talentu z tym zakresie.

mam za to dosyć dobry słuch i czasem roję sobie w głowie jakieś melodie,a potem wygrywam je na... cymbałkach :mrgreen:

Nie znam nawet nut. Jestem totalną ignorantką w tym zakresie.

 

Bardzo lubię surrealizm. Np. Jacek Yerka

I polecam wam www.onephoto.net Są tam na prawdę dobre zdjęcia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja może spróbuje wsadzić w ten dział coś od siebie.... Amatoszczyzna? z pewnością, ale mi pomaga jej tworzenie. Konstruktywna krytyka mile widziana ;)

 

Diabeł skrzydlaty

 

Na skalnej grani

Między dwa światy

Wyrokiem ludzkim

strącony

Diabeł skrzydlaty

Bez szeptu

Bez słowa...

Tuli samotność

...Odmieniec

Dniem wylękniony

Ból zamyka

W drobnych ramion granicach

Nie zobaczą

Nie dotkną

Nie wyszydzą

Łzy bezsilności

Tylko ona została...

Już tylko ona należy do niego

 

 

 

Śmierć Anioła Stróża

 

Leżał na ulicy

skrzydła lały krwią

obok ludzkie dusze szły

nie dotykał go ich wzrok

patrzył na nie błagalnie

przez najczystsze łzy...

na nic...

nie poruszył ich

nie dotarł do zimnych serc

nie skruszył ludu obojętności

 

powoli ulatywał z niego

poszarpany życia strzęp....

nikt nie dotknął

nie powstrzymał ciepłem słowa

płynącej rzeki szkarłatnej krwi...

choć to za te dusze walcząc

bez słowa ją rozlewał

bez żalu i strachu

bo ten świat kochał...

i to dla tych zimnych dusz

właśnie na nim był...

 

gdyby tylko mógł

gdyby tylko miał szanse

przelał by ją jeszcze jeden raz

choć nie widział cierpienia nikt

choć bohaterski jego czyn

bez echa

w ciszy...

pośród historii kart

pogrzebany...

Zapomniany...

jakby niepotrzebnym był

...znikł

 

 

Bez Tytułu

 

Turkocze znanej melodii takt

To hazardzistów, zatraceńców

Prośba o fart...

Tyk, tyk....tyk, tak

I co raz wolniej

Gdy w kole rulety

Impetu już brak....

Tyk..., tyk......tyk.....tak

Trzeba obstawiać

Bo skończy się czas...

Czarne...?

Czerwone...?

Wysoka stawka....

Me szczęście, lub jego brak...

Czarne- przyjaźń...

Wyraźne jak szlag...

Czerwone- coś ponad...

By mogło już trwać

Oczy głupieją w karuzeli z dwu barw

Co wybrać...

Nie wiem

Lecz z każdym dniem

Minutą...

Sekundą...

Co raz silniejsze pragnienie by grać....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś bardzo dużo tworzyłem, różnych rzeczy, pisałem, robiłem muzykę, zdjęcia... Ale antydepresanty to wszystko ze mnie wypłukały. Uczucia, natchnienie, pojęcie sztuki, teraz nawet dobrego zdjęcia nie potrafię zrobić. Jest poprawne technicznie, może nawet miłe dla oka, ale wszyscy mówią, że brakuje mu "tego czegoś". A ja się z nimi muszę zgodzić, bo ja już tego nie widzę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×