Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problem rodziców


rede

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć ;)

 

Problem dotyczy bardziej moich rodziców, aniżeli mnie samego. No, w najgorszych wypadkach to też na mnie to oddziałuje.

A więc...

 

Mój ojciec jest lekarzem, a moja mama była osobą bezrobotną - zajmowała się rodziną od strony domu, a teraz jest studentką. Od paru miesięcy mój ojciec przychodzi z pracy w strasznym stanie. Strasznym - to znaczy, że przychodził bez żadnego humoru i szukał zaczepki od strony mamy. Tylko po to, aby podyskutować, pokłócić się. Na początku sierpnia spytał się mnie przy mamie, że rozmawiali o rozwodzie - i co ja o tym sądzę? A co ja kur** mogę sądzić ? Wiadomo, że to jest przykra sprawa i wątpię w to, aby ona mogła rozwiązać problemy. Odeszli rodzice od tego tematu, ale najgorsze były, są dni, w których przychodzi bez humoru.

 

Był taki dzień, w którym awanturował się z moją mama w sprawie mojej siostry (mój ojciec pochodzi z krajów arabskich ;) ) i wspominał o tym, aby wydać ją za mąż za któregoś kuzyna. Mama oczywiście przeciwstawiała się tej decyzji z tego względu, że to moja siostra ma pełne prawo sama sobie wybrać faceta. Tego też dnia mówiło jakimś facecie, który zrobił jakąś krzywdę naszej rodzinie. Wspominał także o tym, że najpierw pomoże mi, mojej siostrze i mamie się ustatkować, a potem coś zrobi. Na pytanie co takiego, odpowiedział, że w najgorszym wypadku pójdzie siedzieć. Nie mówił kto ani co zrobił. Mama to samo nie chce mówić, bo uważa to za sprawy małżeńskie. W każdym bądź razie chyba mi się udało wpuścić mu do głowy pozytywne myśli, że co by sie stało jakby nic nie zrobił - odpowiedział, że w sumie nic się takiego nie stanie. Nie rozmawiałem już z nim o tym. Zapisał się do szkoły strzeleckiej.

 

Mama często czuje napięcie kiedy tata przychodzi do domu - bo nie wie w jakim stanie wróci. Był taki okres, w którym mówił, że ich w ogóle nic nie łączy. Nie mają o czym ze sobą rozmawiać, że chyba nic nie czuje do mamy. Posłał mamę na studia (w wieku 47 lat...) i podejmował się nowych czynności. Kiedy mama studiuje w innym mieście (niespełna 30 km) to tata urywa się z pracy tylko po to, aby wyjść na 10 minut z psem (ja studiuję daleko, a moja siostra za granicą - także chcąc, nie chcąc - my tego nie zrobimy :D ). Jeździł po mamę kiedy kończyła zajęcia. Pytał się też jak tam na uczelni. Jak mama wracała to zawsze było w zlewie pozmywane, zrobiona gorąca herbata, obiad ciepły. Ucieszony był tym, że mammy studiuje. Od jakichś dwóch tygodni znowu przychodzi bez humoru, naczynia niepozmywane, herbata nie zrobiona. Drobnostki, ale od nich się zaczyna i je się naprawdę odczuwa. Znowu zaczynają się rozmowy o tym, że źle mama mnie i moją siostrę wychowała, że nic do niej nie czuje, że nic ich nie łączy.

 

Spotykał się ze znajomym psychiatrą parę razy, ale jak stwierdził - co on może wiedzieć, jak ojciec wie wszystko :D podsyłałem mu różne artykuły ze stron psychologicznych, ale również zbywał mnie tym, że wie więcej niż w jakichś artykułach i nic od nich nie wyniesie. Kiedy mogę to podejmuję z nim rozmowę. Wczoraj rozmawiałem z nim, czy kiedyś myślał o śmierci. Ale z tej sfery wydaje sięw porządku, bo powiedział, żeparęrazymu się zdarzyło, ale kiedyś. Nie ma w tej chwili myśli samobójczych, nie nasilają się ani nic.

 

Mówiłem mamie, aby może saam wybrała się do jakiegoś specjalisty, a on będzie mógł dać jakieś wskazówki. Boi się, że w naszym mieście (małe miasto, około 35 tys. mieszkańców) szybko się wieść rozniesie. Zwłaszcza, że tata jest znany w tym miasteczku. I specjaliści nie będą przestrzegać etyki. W sumie ma rację. Jak rozmawiałem z koleżanką psycholog to - psychiatrzy i psycholodzy nie mają jakoś problemu z etyką. Wspominają o swoich pacjentach, klientach jakby to byli ich znajomi.

 

Tata też nie chce iść, bo pozjadał wszystkie rozumy i wie wszystko najlepiej.

 

Wydaje mi się, że przechodzi albo przez kryzys wieku średniego, albo wpada w depresję. Albo to i to. I już wpadł w nią.

 

Wydaje mi się także, że stara jakoś sam sobie z tym radzić - wysłał mamę na studia, aby zdobyła papierek i mieli o czym rozmawiać. Zapisał się do szkoły strzeleckiej, aby wyładować stres, rozładować go. Jutro idziemy do kina (nigdy tak nie robiliśmy), a w następnym miesiącu rodzice idą do teatru (również czegoś takiego nie robili). Może chce po prostu też móc o czymś z mamą rozmawiać?

 

Jestem w kropce, bo staram się rozmawiać z nimi, ale nie chcą się przede mną otwierać. W sumie nie dziwię sie - jestem ich synem :D

 

Rozwód to jedna z najgorszych możliwości. Nie wiem jak poradzimy sobie z tym.

 

Pytanie do was - co wy byście doradzili? Co można zrobić ?

 

Dodam, że tata nie da się zaciągnąć do specjalisty. Oraz jak mi wiadomo, od momentów kłótni zaczął wspominać pół żartem/pół serio swoją pierwszą miłość z czasów liceum (przypominam o krajach arabskich, a ta kobieta nie wiadomo czy jeszcze żyje albo czy dalej siedzi w tamtym kraju i czy nie ma już własnej rodziny).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest problem twoich rodziców a nie twój. Wydaje się że jesteś bardziej zaangażowany od nich w ratowanie ich związku. Oczywiście trudno tak po prostu odciąć się od ich problemów, to naturalne że się tym przejmujesz. Ale to jest ich związek i tylko oni są za niego odpowiedzialni.

 

Jeśli twój tato nie chce iść do specjalisty, ani nie interesuje się żadnymi psychologicznymi aspektami opisywanego problemu, to ciężko coś doradzić.

 

Być może twój tato postrzega przyznanie się do słabości jako porażkę i jako coś co nie przystoi mężczyźnie ('bo mężczyzna musi być silny'). Być może był tak wychowywany, że jako chłopiec nie mógł pozwalać sobie na bycie słabym i potrzebującym pomocy.

 

A do psychologa można przecież jeździć do innego miasta, jeśli tych w swoim mieście podejrzewa się o nie przestrzeganie pewnych zasad prywatności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytając to myślę, że Twój ojciec chce coś ukryć wdając się w nowe czynności, a wiadomo, że spraw emocjonalnych nie rozwiąże teatr. Trzeba umieć rozmawiać o emocjach, a nie je skrywać i kamuflować pod innymi czynnościami. To jest moje skromne zdanie.

 

Z tego co wnioskuję, może mieć zawyżone ego i jest przemądrzały przez co zamknie się w tej samej pętli, będzie podejmował się nowych wyznań tkwiąc emocjonalnie wciąż w tym samych problemach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twój tato ma zapewne zawyżone ego i jak piszesz czuje,że połknął wszystkie rozumy,jeśli nie widzi głębszego aspektu psychologicznego problemu i nie chce iść do psychologa,to nic nie zdziałasz.

Może sam tego przed sobą nie przyznaje,ale być może żałuje,że Twoja mama studiuje,wyfrunęła z domu i zaczyna żyć swoim życiem,ma swoje sprawy i swoich znajomych, może przestraszył się perspektywy,że żona może wymknąć się spod kontroli i stać się zbyt samodzielna...Może w tym jest problem...

Jeśli kiedyś zazgrzyta tak,że powieje rozwodem,to nie bój sie tego, czasem lepiej się rozejść i życ spokojnie,niż dręczyć się wzajemnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest problem twoich rodziców a nie twój. Wydaje się że jesteś bardziej zaangażowany od nich w ratowanie ich związku. Oczywiście trudno tak po prostu odciąć się od ich problemów, to naturalne że się tym przejmujesz. Ale to jest ich związek i tylko oni są za niego odpowiedzialni.

 

Spoko, ale jesteśmy rodziną. A rodzina powinna się wspierać, chyba że opuściłem w szkole jakieś lekcje.

 

Jeśli twój tato nie chce iść do specjalisty, ani nie interesuje się żadnymi psychologicznymi aspektami opisywanego problemu, to ciężko coś doradzić.

 

Być może twój tato postrzega przyznanie się do słabości jako porażkę i jako coś co nie przystoi mężczyźnie ('bo mężczyzna musi być silny'). Być może był tak wychowywany, że jako chłopiec nie mógł pozwalać sobie na bycie słabym i potrzebującym pomocy.

 

Zgadza się, tak właśnie został wychowywany. No i może też robić to, że był wychowywany w religii islamskiej, itp.

 

//

 

Czytając to myślę, że Twój ojciec chce coś ukryć wdając się w nowe czynności, a wiadomo, że spraw emocjonalnych nie rozwiąże teatr. Trzeba umieć rozmawiać o emocjach, a nie je skrywać i kamuflować pod innymi czynnościami. To jest moje skromne zdanie.

 

Z tego co wnioskuję, może mieć zawyżone ego i jest przemądrzały przez co zamknie się w tej samej pętli, będzie podejmował się nowych wyznań tkwiąc emocjonalnie wciąż w tym samych problemach.

 

Tata w ogóle nigdy nie rozmawia o emocjach, wszystko to trzyma w sobie. Nigdy nie potrafił i nie potrafi przepraszać, ani wyznawać swoich uczuć. Spoko,jeśli o uczucia chodzi to rozumiem - woli to w czynach pokazywać. Jeden raz zdarzyło mu się przeprosić mamę i przez telefon. Ważne, że to zrobił.

 

//

 

Cytuj:

(ja studiuję daleko

 

wiec skad wiesz ze

Cytuj:

Od jakichś dwóch tygodni znowu przychodzi bez humoru, naczynia niepozmywane, herbata nie zrobiona.

 

Nie wnosisz nic do tematu. Często dzwonię do rodziców i z nimi rozmawiam. Na dłuższe weekendy zjeżdżam do domu. I... po prostu rozmawiam ? Stąd wiem.

 

//

 

Twój tato ma zapewne zawyżone ego i jak piszesz czuje,że połknął wszystkie rozumy,jeśli nie widzi głębszego aspektu psychologicznego problemu i nie chce iść do psychologa,to nic nie zdziałasz.

Może sam tego przed sobą nie przyznaje,ale być może żałuje,że Twoja mama studiuje,wyfrunęła z domu i zaczyna żyć swoim życiem,ma swoje sprawy i swoich znajomych, może przestraszył się perspektywy,że żona może wymknąć się spod kontroli i stać się zbyt samodzielna...Może w tym jest problem...

Jeśli kiedyś zazgrzyta tak,że powieje rozwodem,to nie bój sie tego, czasem lepiej się rozejść i życ spokojnie,niż dręczyć się wzajemnie.

 

Wiem, na siłę też nie ma co działać, bo może to pójść w odwrotną stronę. Jeśli chodzi o studia to sam jej to zaproponował i bardzo się w to angażował. Dalej angażuje.

 

Jesli teżo to chodzi to miałem myśli takiego typu, że może mieć długoterminowy cel w tym, a dokładniej to taki, żę jak skończy studia i będzie mieć prace to nie będzie musiał jej utrzymywać. Ja z siostrą wtedy też prawdopodobnie będziemy żyć na własną rękę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Był taki dzień, w którym awanturował się z moją mama w sprawie mojej siostry (mój ojciec pochodzi z krajów arabskich ;) ) i wspominał o tym, aby wydać ją za mąż za któregoś kuzyna. Mama oczywiście przeciwstawiała się tej decyzji z tego względu, że to moja siostra ma pełne prawo sama sobie wybrać faceta. Tego też dnia mówiło jakimś facecie, który zrobił jakąś krzywdę naszej rodzinie. Wspominał także o tym, że najpierw pomoże mi, mojej siostrze i mamie się ustatkować, a potem coś zrobi. Na pytanie co takiego, odpowiedział, że w najgorszym wypadku pójdzie siedzieć. Nie mówił kto ani co zrobił. Mama to samo nie chce mówić, bo uważa to za sprawy małżeńskie. W każdym bądź razie chyba mi się udało wpuścić mu do głowy pozytywne myśli, że co by sie stało jakby nic nie zrobił - odpowiedział, że w sumie nic się takiego nie stanie. Nie rozmawiałem już z nim o tym. Zapisał się do szkoły strzeleckiej.

Nie wiem czy twój tato wszystko mówi na serio, ale jeśli tak to ta sprawa z facetem który jakoś was skrzywdził jest trochę niepokojąca. Nie znam twojego taty i nie wiem jak daleko może posunąć się w chęci zemsty, jednak trochę to niepokojące co mówił.

 

 

Wydaje mi się także, że stara jakoś sam sobie z tym radzić - wysłał mamę na studia, aby zdobyła papierek i mieli o czym rozmawiać. Zapisał się do szkoły strzeleckiej, aby wyładować stres, rozładować go. Jutro idziemy do kina (nigdy tak nie robiliśmy), a w następnym miesiącu rodzice idą do teatru (również czegoś takiego nie robili). Może chce po prostu też móc o czymś z mamą rozmawiać?

Czy same działania bez szczerej i otwartej rozmowy mogą jakoś wpłynąć na poprawę sytuacji? Czy jest to raczej 'zamiatanie brudów po dywan'?

Nastawienie: zrobię coś dobrego, miłego i już znikną wszystkie problemy jest nieskuteczne i nie działa.

 

 

Rozwód to jedna z najgorszych możliwości. Nie wiem jak poradzimy sobie z tym.

(...)

Dodam, że tata nie da się zaciągnąć do specjalisty.

 

Ale dlaczego wy macie sobie radzić z rozwodem? Jeśliby w najgorszym wypadku już do niego doszło to byłaby to decyzja twoich rodziców i ich problem. Jesteś już chyba pełnoletni i dorosły, podobnie jak twoja siostra, nie macie po 6 czy 10 lat i rozwód rodziców to na pewno nieprzyjemne przeżycie, ale pozwól im samym o tym decydować i ponosić odpowiedzialność swoich decyzji.

Dlaczego masz ciągać swego tatę po specjalistach? Pozwól mu samemu zdecydować co chce robić. Nawet jeśli udałoby ci się jakoś go zaprowadzić do psychologa, a on by tego nie chciał to podejrzewam że na niewiele by się to zdało. Twój tato sam musi chcieć naprawić sytuację. Musi zrozumieć że 'czyny' nie zawsze są wystarczającym środkiem na wszystko, że czasami potrzebna jest szczera i otwarta rozmowa. A jeśli on nie potrafi tak się komunikować to mógłby spróbować zmienić to z pomocą specjalisty. Ale bez jego decyzji o tym żeby coś zmienić w sobie i spokornieć, nic samo się nie zmieni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×