Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

CHAD najlepiej potwierdzać w szpitalu. 10 lat chodziłam od psychiatry do psychiatry. Dopiero jak wyladowałam w szpitalu dowiedziałam się co mi jest.

 

Poranny ketrel zbija mnie z nóg:( Mam ochotę prosić aby cała dawkę podawali mi na noc...tylko czy wypada?

I coś dziwnego jakis czas temu pojawiły mi się mimowolne tiki dłoni. Zaczyna się to nasilać. Lecą z ręki przedmioty. Jeszcze tego mi brakowało:(

 

Pozdrowienia wciąż z kukułczego gniazda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

widzę, że nie tylko ja teraz w szpitalu... jakoś trzeba przetrwać ten jesienno-zimowy czas.

 

Musiałam odstawić lamitrin, bo wysypka się pojawiła i nadal nie chce zniknąć. Biorę sam ketrel on też podobno stabilizuje. jednak po odstawieniu lamitrinu pojawiły się ataki paniki... ktoś może też ma?

 

wkurzam się... z jednego zaburzenia pakuję się w kolejne. już chyba tylko schizofrenii mi brakuje. gdzie jakaś stabilność i normalne życie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie stwierdzono chad w wieku 53 lat. Próba samobójcza z listem pożegnalnym , bez powodu. Do tej pory nie potrafię tego zrozumieć. Miesiąc wcześniej byłem u psychiatry, który zapisał mi Depakinę i antydepresant. Nic nie pomogło. Co do antydepresantów to jestem sceptykiem. Teraz wystarcza mi Ketrel.

Usypia i pobudza apetyt. Kiedyś za opakowanie płaciłem 320 PLN. Teraz grosze.

Niestety symptomy chad miałem od najmłodszych lat. Wtedy nigdy nie chodziłem do psychiatry. Nigdy przed próbą samobójczą nie zażywałem lekarstw (potrafiłem wytrzymać bez snu kilka dni).

Samobójstwo chciałem popełnić mając dosyć dużą emeryturę górniczą (po skończonych studiach zajmowałem dosyć wysokie stanowiska)..

Zmiotła mnie bezczynność. Wyjechałem do pracy w UK. Bawiłem tam 2 lata. W Polsce na konto leciała mi emerytura, a ja bawiąc się tam, potrafiłem zarobić ok.500- 600 PL na dniówkę. Z Anglii posyłałem rodzinie w Polsce pieniądze. Oczywiście zupełnie niepotrzebnie. Żona pracowała u kumpla, dostawała emeryturę górniczą i j posyłyłałem jej funciaki. Po moim przyjeżdzie do Polski zaliczyliśmy wczasy (Tunezja i Egipt). Póżniej depresja mnie zmiotła. Nie chce mi się opowiadać, jak z dnia na dzień - z normalnego człowieka robi się samobójca. Kiedyś napiszę dlaczego rodzina nie zauważyła że zmierzam do sambójstwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twój przykład potwierdza, że czynniki zewnętrzne tak naprawdę gówno mają wspólnego z CHAD.

Dobra kasa, dożywotnia emerytura itd, pomimo to decyzja o samobójstwie.

Oczywiście lepiej chorować z pełną kieszenią niż gębą prełną frazesów, typu "pieniądze szczęścia nie dają "

Janusz Gajos pięknie kiedyś spentował tą kretyńską mądrość życiową biedaków

"Pieniądze szczęścia nie dają , ale pozwalają być luksusowo nieszczęśliwym " :D:D

 

Dziś mam dużo gorzej.

Mam takie "leny" , że kręci mi się w głowie i świat wydaje mi się kompletnie nierealny.

Czas się nachlać, bo nie zdzierżę tego dłużej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm...

Ja jak na razie czuję się w dalszym ciągu w miarę stabilnie, ale jakoś przypadkiem znów zaczęłam myśleć o konsekwencjach chorowania na CHAD i ciągłego przyjmowania leków :roll:

Ciekawe jak to jest z młodymi osobami, u których zdiagnozowano tę chorobę? Czy mimo podjętego leczenia są oni skazani z góry na krótsze życie? Biorąc pod uwagę szereg czynników jaki jest związany z chorobą czy też samym leczenie (mniejsza odporność na stres, często destruktywne myślenie, labilność emocjonalna, "niszczenie" organizmu przez leki itp...)

Co Wy o tym myślcie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

girl anachronism, ale się ustabilizowałaś, prawda?

Z tyciem można walczyć, choć to trudna walka. Ale można! Nie poddawaj się tak łatwo. Ja wytrzymałam 8 miesięcy.

Niby tak, ale może wystarczyłaby mi sama lamo. Od przyszłego tygodnia wracam na siłownię i pilates, więc mam nadzieje, że szybko pożegnam te olanzapinowe kilka kg.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani zawsze po dole następuje powolny powrót do normalności, który może przejść w górkę. Ja tęsknię za górką - czyli hipo. Będąc w najgłębszej depresji jaką możemy sobie wyobrazić, mój głupi rozum wmawiał mi, że ten stan pozostanie do końca życia. Nigdy nie było to prawdą. Po krótszym lub dłuższym okresie czasu czadowiec powraca do normalności.

Na razie poświęcam pracy przeszło 12 h na dobę. Jest mi z tym dobrze. W dalszym ciągu obawiam się przejścia na całkowitą emeryturę (czyli okresu nic nie robienia).

Raz spróbowałem i skończyło się to tragicznie.

Pozdrowienia od Dinozaura czadowców :yeah::papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

S jak.... super się cieszę że Cię w końcu wyciągneło w górę !! :great:

napisz jak to jest może coś się przypomni?

 

 

ja niesiety cały czas jestem bardzo blisko dna...

 

teraz wchodzę na ZoLoft zamiast Parogenu

ktoś miał z tym doświadczenia?

 

Widmo jak u Ciebie? dawno się nie odzywałeś.

 

Niestety - ja mam rozlany lęk cały czas i czasami mini ataki paniki - ale biorę Lamo cały czas.

 

Miłego weekendu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety - ja mam rozlany lęk cały czas i czasami mini ataki paniki

 

u mnie obniżony nastrój, sporo lęku i napięcia, ale nadal jest to lepsze od górki i durnych decyzji podejmowanych podczas niej; nie jest łatwo, ale mam w końcu wrażenie minimalnego panowania nad swoim życiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens ja niedawno wchodziłam na Zoloft. Biorę od miesiąca. Na początku dużo skutków ubocznych (zwłaszcza nudności i problemy żołądkowe) jednak szybko przeszło. Nie czuję, żeby podciągnął mój nastrój do góry... mniej płaczę na terapii i chyba to jedyny plus.

Nie wiem czemu ale antydepresanty prawie wcale na mnie nie działają, same skutki uboczne, a z kolei neuroleptyki są ok i nie ma skutków ubocznych...

 

Czy miał ktoś z Was wysypke po lamo? Ja nie biorę już od ponad miesiąca, a wysypka ciągle się pojawia... czerwone plany na rękach i ramionach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widmo jak u Ciebie? dawno się nie odzywałeś.

Od tygodnia jestem na rocznym zagranicznym wyjezdzie i bylem mocno zabsorbowany przygotowaniami do wyjazdu i zoorganizowaniem sie tu na miejscu. Wszelkie zewnetrzne uwarunkowania daja szanse aby teraz solidnie popracowac i osiagnac sukces. Musze to tylko soba wypelnic. A znajac siebie musze sobie zoorganizowac otoczenie, czas wolny i towarzystwo sympatycznych ludzi. Inaczej dol murowany. Oczywiscie mam zapas lekow i kontakt z lekarzem. Rowniez z pelna swiadomoscia staram sie usilnie trzymac wypracowanej rownowagi. Ale mam swiadomosc tego co JOSE pisal. Ja jednak zawsze upadam gdy nie ma ludzi a wyzwania mnie nagle przerastaja.

A Zoloft bralem 2-3 miesiace na samym poczatku. Szybko mnie wyciaganal i zostal odstawiony aby nie wyskoczyc hipo i pozostalem na licie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JOSE ma rację.

Dziś od 8 rano do 21 byłem na maksymalnych obrotach ocierających się o granicę niemożności.Teraz wypiłem 2 piwa i........ ŚWIAT NALEZY DO MNIE :D:D

A najlepsze jest to, że kolejne dni będą podobnie absorbujące.... :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety może masz uczulenie po czymś innym?

 

Widmo - trzymam kciuki

 

Ja dziś nienawiśc do siebie i ogromny ból istnienia - może nie aż tak jak jeszcze parę miesięcy temu

ale skutecznie mnie paraliżuje

 

niewiele robię

co mnie dodatkowo dobija

 

MS, MS, MS

tylko że teraz mam kogoś dla kogo walczę

ale na ile starczy mi sił?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

niewiele robię

co mnie dodatkowo dobija

 

MS, MS, MS

tylko że teraz mam kogoś dla kogo walczę

ale na ile starczy mi sił?

 

sens mam dokładnie tak samo... niby samopoczucie w miarę stabilne, ale nadal problemy ze zorganizowaniem sobie codzienności. Ja też mam dla kogo walczyć i liczę, że to będzie mnie mobilizować i podbijać w górę. Niestety w moim przypadku są jeszcze uwarunkowania osobiste (rodzinne), które mają ogromny wpływ na moje samopoczucie i tak naprawdę całokształt tego jak wszystko potoczy się dalej... :zonk:

 

Wczoraj byłam na kontroli u lekarza, w leczeniu nic nie zmienialiśmy. Miło było sobie pogadać szczerze o tym wszystkim. Zawsze po takiej choćby 40-minutowej wizycie wychodzę od niego jakby ciut zdrowsza, lżejsza, mimo tego, ze portfel też lżejszy, hehe.

 

Pozdrawiam Was wszystkich Kochani bardzo ciepło i trzymam kciuki za każdego z osobna!!! :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po tych dwóch miesiącach widzę, że droga do eutymii jest długa i wyboista i raczej nie jest autostradą:)

lekko obniżony nastrój i malejąca labilność emocjonalna są do zniesienia, ale nadal kiepsko funkcjonuję życiowo - ciężko mi myśleć o pracy, bo nie wiem, czy będę w stanie pracować regularnie, czasem mam dni niezłe, czasem takie, że trudno się ruszyć z domu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

S jak.... super się cieszę że Cię w końcu wyciągneło w górę !! :great:

napisz jak to jest może coś się przypomni?

 

Przede wszystkim MS są odległe na tyle że silnie nierealne. Schodzę w dół ale nie jest to tragiczne. Nie ma lęków. Ot dni gorsze i lepsze nie tragiczne. Sens wyjdziesz z tego to plus CHAD. Wierz mi na słowo. Napewno nie będzie super ale do tego mozna się przyzwyczaić gdy deprecha jest lekka a nie tak silna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podniosłam lamo do 175mg, a olanzapinę będę brać doraźnie jak poczuję, że mnie fantazja za bardzo ponosi. W zeszłym tygodniu coś mnie zaczęło podejrzanie świerzbić, więc od razu wzięłam i momentalnie mnie spacyfikowało. Nie chcę jej brać codziennie ze względu na tycie i na to, że nie mogę sobie pozwolić na 12-godzinny sen. Na lamo dalej jest ekstra, nadrabiam trochę swoje życie z zaległościami spowodowanymi chorobą - i nie tak jak do tej pory, że rzucałam się na 389584 rzeczy na raz i żadnej nie kończyłam, tylko z konsekwencją u mnie godną prawdziwego podziwu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×