Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Przepraszam że się tak wetknę, ale chciałbym o coś zapytać.

Otóż nigdy nie miałem myśli samobójczych (no nigdy nie zastanawiałem się nad tym) już nie mówiąc o samookaleczaniu się (brr, aż mi słabo na samą myśl) ale od pewnego czasu mam taką dziwną wizję w głowie, nawet nie wiem czy to się kwalifikuje do myśli samobójczej, ale może?

Otóż jak jadę autobusem tyłem do kierunku jazdy, mam takie jakby przeczucie czy nawet wizję, że rozpędzony autobus uderza w przeszkodę, i widzę przez chwilę jak wokoło mnie zaczynają latać różne przedmioty i tłuczone szkło w takich małych kostkach, po czym nagle szarpie mną i bezwładnie lecę jak manekin i uderzam głową. Wszystko się dzieje na zwolnionych obrotach - to co opisuje normalnie by trwało sekundy. Dziwne jest to że podczas tej wizji nie odczuwam żadnych emocji, wręcz czuje dziwny spokój. Bardzo mnie to intryguje i zawsze po tej wizji zastanawiam się jak to jest ginąć i co jest potem.

Czy to też myśl samobójcza?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bez przerwy myślę o samobójstwie, rozważam co będzie jak to się stanie, jak sobie poradzi moja rodzina. Brak mi zdecydowania. Obawiam się momentu kiedy zaciśnie mi się pętla wokół szyji, że zacznę wtedy myśleć iż można było jeszcze spróbować żyć. Że wtedy zacznę się czuć normalnie, ale będzie już za późno. Obawiam się też tego co będzie potem, czy nie będzie jeszcze gorzej niż tutaj czy też nic nie będzie. Bardziej boję się tego drugiego, jakoś mnie ta opcja rozczarowuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś tam mojej pani psychiatrze wspominam, ale widać nie dość wyraźnie. Ona jakby nie chce tego słuchać, chociaż to fajna babka. Moje ewentualne samobójstwo nie będzie wynikiem jakiś myśli nie wiadomo skąd, to jest samobój całkowicie logiczny będący konsekwencją okropnie nieudanego życia bez nadziei na zmianę. Biorę rispolept i coś tam działa, ale to niewiele zmienia w tej kwestii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś tam mojej pani psychiatrze wspominam, ale widać nie dość wyraźnie. Ona jakby nie chce tego słuchać, chociaż to fajna babka. Moje ewentualne samobójstwo nie będzie wynikiem jakiś myśli nie wiadomo skąd, to jest samobój całkowicie logiczny będący konsekwencją okropnie nieudanego życia bez nadziei na zmianę. Biorę rispolept i coś tam działa, ale to niewiele zmienia w tej kwestii.

Wydaje mi się że ona Cię słucha tylko Ty odbierasz to inaczej. Każdy kto ma mysli samobójcze w danym momencie przeżywa koszmar, beznadzieję. Nie sądzę żeby ktokolwiek chcący pomóc a tym bardziej terapeuta zareagował "o mój Boże nie rób tego" lub cos w tym rodzaju. Ty mów o tym bo to ważne, takie myśli są w depresji a rolą terapeuty jest zmienić twój kierunek myślenia niekoniecznie mówiąc wprost "nie zabijaj się".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ona diagnozuje mnie jako osobowość schizotypową, kiedys byłem w szpitalu to też takie wnioski wyciągnęli plus z badania psychologicznego cechy os. schizoidalnej (nie wiem czy to się nie gryzie). Moja psychiatra twierdzi, że nie mam depresji ani nerwicy.

Ale słuchać Cię słucha ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie słucha, zresztą nie wiem jaka ma byc jej reakcja jak klient mówi, że ma takie myśli. Co może zrobić? Przecież nie będzie się tym przejmować bo by oszalała, pewnie nie raz to słyszy.

Ona wie co robi. Napewno nie bagatelizuje takich objawów bo wie że są poważne. Ważne żebyś jej zaufał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, błagam, nie zabijajcie się, każde życie jest cenne i ma sens. Życie jest darem, dlatego nie marnujcie Go! Błagam, proszę... Jeśli macie jakieś problemy ze swoją psychiką to idźcie do księdza, lekarza, psychologa, psychiatry, uzyskajcie pomoc, wyleczcie się, i bądźcie szczęśliwi! Ale proszę, błagam, NIE POPEŁNIAJCIE SAMOBÓJSTWA.

 

PS Zaufajcie BOGU, CHRYSTUSOWI, i błagam, NIE POPEŁNIAJCIE SAMOBÓJSTW!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co? Tak się zastanawiam, bo piszecie czasami o tym, jakbyście się czuli, kiedy już ta pętla wokół szyi wam się zaciśnie? Wspominacie o tym, czy w takim przypadku byście mieli jakieś wizje naprawy swych "problemów", ewentualnie innych opcji wyjścia z sytuacji? Tak sobie teraz myślę, co musi czuć osoba, która umiera na raka, a bardzo chciałaby żyć? Co ona musi czuć, przecież w przeciwieństwie do samobójców nie ma wyjścia, musi umrzeć.

 

"Jak ja mam jutro wstac i isc do pracy?"

 

Słońce Ty moje. Nie znam Cie, więc nie wiem jaką jesteś osobą, ale doceń to, że masz szanse chodzić do tej pracy. Wielu tej szansy nie ma.

 

"Zaufajcie BOGU, CHRYSTUSOWI, i błagam, NIE POPEŁNIAJCIE SAMOBÓJSTW!"

 

No ja już raz im zaufałem. Do dzisiaj mam ślad. Także więcej razy z ich pomocy nie skorzystam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten argument z osobą umierającą na raka niewiele wnosi. Gdybym sobie żył normalnie, odczuwając, interesując się światem, czerpiąc satysfakcje z kontaktów międzyludzkich itp. i nagle pojawiłaby się diagnoza: śmiertelny nowotwór to oczywiście byłoby mi pewnie ciężko pożegnać się z takim pięknym światem, ludźmi, ale umierałbym jako normalny człowiek, wiedziałbym co po mnie zostanie, że coś zrobiłem na tym świecie, że zostanę zapamiętany taki jaki jestem. Mógłbym powiedzieć, że szkoda umierać, ale tak widać miało być. Pięknie pożegnałbym się z najbliższymi, spokojny, że powiedziałem im co chciałem. Teraz zaś żyję tak, że nikt nawet najbliższa rodzina mnie nie zna tak naprawdę. I tutaj widzę przewagę tego gości umierającego na raka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja to kiedyś nawet chciałem na raka zachorować, a z drugiej strony to mam lęki hipochondryczne dotyczące raka dziwny ze mnie człowiek nie mam ochoty na życie a wciąż boję się wszelkich chorób, już od samego gadania o chorobach czuje się chory czasem mam wręcz przypływy gorączki, i przyspieszenie bicia serca jak słyszę o jakiś chorobach i wszędzie się u siebie ich dopatruje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lukrecja., idle, a nie macie nic lepszego do roboty jak myśleć o śmierci? ;)

I tak umrzecie prędzej czy później na 100% mogę Wam to zagwarantować baa dać na piśmie, że nie ma innej opcji jak śmierć ;) a ten czas który Wam jeszcze pozostał przed śmiercią wykorzystajcie kreatywnie żeby nie został zmarnowany :D trzymajcie się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×