Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwa myśli...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

jestem nowy na tym forum, piszę tutaj bo ten wątek wydaje mi się najbardziej odpowiedni żeby zasięgnąć Waszej rady.

 

Mam dziwną nerwicę natręctw - natręctwa myśli. W różnych miejscach i sytuacjach (szczególnie np. w autobusie, w windzie, podczas rozmowy telefonicznej) mam ochotę powiedzieć coś absurdalnego - najczęściej jakieś obraźliwe i nieprawdziwe stwierdzenie pod swoim adresem. Dzieje się to najczęściej w sytuacjach w których wymieniam z kimś grzeczności - żegnam się, witam, przepraszam itd ale nie tylko - także w takich miejscach jak np. kościół czy inne miejsca w których wymagana jest powaga. Oczywiście np. w kościele mam np. ochotę głośno powiedzieć że nie jestem wierzący i to w niedyplomatyczny sposób (a jestem wierzący, chociaż fakt że rzadko chodzę do kościoła). Inna sytuacja - w rozmowie telefonicznej, wymieniam z kimś grzeczności albo prowadzę spokojną rozmowę - nagle zaczynam się nudzić, mój umysł podsuwa mi jakieś absurdalne scenariusze tej rozmowy. Wiem, dziwnie to brzmi. Najdziwniejsze jest to, że kiedyś już miałem podobnie (gdzieś tak w 2003-2004) ale problem sam minął, a właściwie to widocznie minął tylko czasowo - bo wszystko wróciło jakieś 2-3 tygodnie temu. I jest to naprawdę uciążliwe, ciągle mam wrażenie że jestem o włos od powiedzenia czegoś nieprawdziwego i obraźliwego pod własnym adresem w zupełnie normalnej sytuacji. I nakręcam się tym, bo wiem że wtedy wyjdę na jakiegoś zupełnego dziwaka. A im więcej się nakręcam - tym bardziej mam w opisanych sytuacjach problem. Wiem że to może wydać się komuś mało poważne (wiem, że ludzie mają większe problemy) ale dla mnie to jest naprawdę uciążliwe. Liczę na komentarze osób, które są w podobnej sytuacji lub miały podobne doświadczenia.

 

Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leon97, no wyglada to na nerwice natrectw. Jesli chcesz poznac przyczyne i cos z tym zrobic smigaj do psychiatry i terapeuty. Sam nie zwalczysz tych zaburzen...napisales,ze juz to kiedys miales..pozniej nastapila remisja choroby i znow nawrot...zazwyczaj jest tak, ze kiedy juz jest nawrot, to natrectwa strasznie umecza..moze to trwac od kilku tyg. do kilku miesiecy. Zazwyczaj objawy stopniowo gasna, az do remisji. Ale dopoki nie zaczniesz nad soba pracowac z terapueta, to to bedzie wracac. wystarczy jakis stresujacy etap w zyciu etc..i znow sie pojawia dziadostwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie trochę lepiej. Myśli są ale nie przewijają się obrazy, czy ciągle inne pytania, i stwierdzenia prowokujące mnie do wewnętrznej rozmowy, która strasznie dołuje, bo wtedy przekonuje się, że to jest nieprawda a jak wiemy ta wewnętrzna walka jest najgorsza. Odpuszczam nie daje sie sprowokowac moim myślą do rozmowy. No więc cały dzień coś robię, sprzatam bawię się z dziecmi staram się myślec o bieżących sprawach, na kilka minut nawet znikają całkowicie ale wtedy od razu sobie przypominam, że przecież czymś się martwiłam no i wiadomo te myśli znowu mnie to dołuje, ale wtedy od razu idę coś robic albo zaraz staram się myślec o czymś innym. NIby są te natręctwa ale jakby z tyłu głowy taki bagaż który ciągnę za sobą, chciałabym żeby kiedyś ten bagaż się odczepił i został gdzieś daleko z tyłu. Najgorsze jest to, że rano się budzę a one wciąż są w mojej głowie, czyli kolejny dzień taki sam, najgorsze u mnie poranki, ciężko się czasem podnieśc z łóżka. Zastanawiam się czy wystarczy mi tylko psychoterapia i czy będę potrzebowac leków, a jeśli tak to rzeczywiście one pomagają i hamują te natrętne myśli?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leon97, bedzie.dobrze ma racje, przy nn czesto bez pomocy psychiatry się nie obejdzie, a choroba bedzie sie tylko nasilac.

To że uważasz swoje mysli za mało poważne, to tak nie jest. Tematyka natrectw bywatak bardzo róznorodna i osoby chorujące na ta chorobę moga miec zupełnie odmienne natrectwa czy to myslowe czy kompulsywne.

Natomiast prawda jest, że każde natręctwo potrafi umeczyć i wyniszczyc czlowieka, nie mowiąc juz o lękach i innych niemiłych stanach emocjonalnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzie.dobrze, mam pyatnie bo widziałam Cię na innych forach m.in była tam dziewczyna chyba kalusia145, miała myśli natrętne, takie same jak jedna z moich ostatnich natręctw, nie wiem jak skończyła się jej historia, może ty coś pamiętasz. Było by to dla mnie ogromnym pocieszeniem jakby z tego całkowicie wyszła, takie światełko w tunelu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzie.dobrzeto chyba nie dla mnie ja nie mam problemów z orientacją, na samą myśl mam gęsią skórkę, i czuje wstręt. Weszłam tam na chwile ale nie mogę tego czytac oni sie tak nakręcają, że nie chce znowu jakiś stwierdzeń sobie przypisac, wyszłam od razu bo aż mi sie gorzej zrobiło,a juz dzień miałam zaliczyc do udanych. Wiesz że to taka natrętna myśl która wbrew mnie siedzi mi w głowie a ja już nie mam sił ciągle sobie tłumaczyc to nieprawda odpuściłam i teraz jak poleciłaś mi forum problemy z orientacją to szczerze źle się z tym czuję nawet bardzo.

ladywindnie piję bo wizyta dopiero przede mną u psychiatry. Moje historia str.164.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona1, poleciłam Ci, bo tam pisze tez wiele osob z nerwicta natrectw i podobnymi obsesjami do Twoich. Nie jestes homoseksualna, to tylko natrectwo..toz juz mialas tyle innych obsesji i zadne z nich nie bylo prawda, to czemu to mialoby byc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiem głupio się poczułam. Zawsze analizowałam co komu powiedziałam, czy nikt sobie nic złego o mnie nie pomyśli analizowałam czyjeś wypowiedzi po kilka razy, zawsze dla mnie było najważniejsze co i kto o mnie myśli. Po prostu pomyślałam, że ty pomyślałaś że może to prawda. Bez sensu. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona1, bidulko ja wiem co Ty przechodzisz. Mysle, ze terapia bardzo by Ci pomogła:) dzieki niej nabrałabys pewnosci siebie, nauczylabys sie wyrazania swoich emocji i potrzeb, bo cały czas odnosze wrazenie,ze masz z tym problem. Gdybym miała wierzyc w swoje wlasne natrectwa to byłabym juz jakims psychopata-pedofilem, rzucałabym sie na kazda butelke z wodka i na kazdego faceta+ jakies opetanie albo schizofrenia hehehe tego tyle juz było..czasem sie smieje i sobie mysle, co jeszcze moj umysl wymysli 'ciekawego', to tylko bzdury..szkoda,ze tak umecza człowieka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam jak na studiach miałam kolegę i przez całe 3 lata, miałam myśl że nie kocham mojego chłopaka tylko właśnie jego, na początku tragedia, a potem z tym żyłam gadałam z nim bo fajnym był kolegą. Skończyłam studia, skończyło się natręctwo. Albo po śmierci mojego przyjaciela z czasów podstawówki i liceum, z tym że kontakt się nam urwał tak jak miałam 19 lat a zmarł jak mieliśmy po 28, teraz mam 32 lata, nie było dnia żebym o nim nie myślała, ani minuty, ciągle mi się śnił, wtedy myślałam pewnie go kochałam zawsze i też nie chciałam tej myśli, ale się z nią oswoiłam, i w końcu powiedział to najwyżej czasu już nie cofnę, ale oczywiście to były kolejne natrętne myśli które przeszły a ja nie wiem nawet kiedy a trwały z 2 lata. Teraz jak o nim myślę to tylko miłe wspomnienia fajnego przyjaciela. Kogo ja już nie kochałam he he.....chyba wszystkich kogo znam, boję się też poznawac nowych ludzi bo od razu ich kocham.... boję się też duchów jak mąż w pracy, ja zawsze śpię z zamkniętymi drzwiami sypialni, bo wydaje mi się że jak są otwarte i popatrzę na drzwi to zobaczę jakąś postac. A myśli bluźniercze skierowane do Boga są ciągle tylko ja się nimi nie przejmuje, i jak się modlę a one się pojawiają, to mówię Boże wiesz że to nieprawda, to tylko choroba. Zawsze mam jedną główną myśl, która najbardziej boli, i czasami przewijają się inne które już przerabiałam, ale one są i znikają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez miałam mysli bluzniercze..ale dawno temu. Teraz jestem slabo zwiazana z kosciołem, wiec takie natrectwa nie robia juz na mnie wrazenia. Moja terapeutka wyjasnila mi,ze takie mysli bluzniercze pojawiaja sie kiedy jest konflikt wewnetrzny czyli np. człowiek ma duże potrzeby seksualne (np. chciałby uprawiac seks codziennie, albo sie masturbowac) ale zasady morlane nie pozwalaja mu na to, bo np. 'nie wypada', 'to grzech' itd..frustracja narasta..w koncu te stłumione pragnienia musza znalezc ujscie i pojawiaja sie wlasnie pod postacia natrectw...a przeciez seksualnosc jest dla ludzi czyms najbardziej naturalnym, nie ma w tym nic złego..ale sami stwarzamy sobie bariery i czasem skrajne ograniczenia, ktorych organizm nie jest w stanie wytrzymac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też miałem podobnie jak byłem religijny, natręctwa wymieszały się z modlitwami. Teraz już wcale nie mam tego.

Jakbym miał być religijny to na zasadzie, ze wszystko w rekach Boga, jestem jaki jestem, takiego stworzyl mnie Bog itd. a nie ze samemu czarowac rzeczywistosc, pokutować, narzucac sobie ciężar... a ta terapeutka to z nurtu analitycznego jest? Bo niektorzy mowia ze tam tylko dłubią i mało to pomaga i ze lepsze behawioralne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ ladywind @ bedzie.dobrze - dzięki Wam za Wasze słowa, muszę więc rozglądnąć się za dobrym specjalistą. Z pewnością jest tak że stres ma tu też coś do rzeczy - faktycznie tak około miesiąca temu poziom stresu w moim życiu wzrósł, i to skokowo... I w zasadzie jest tak do teraz. Nigdy się nad sobą nie użalałem, ale teraz to jestem zły że coś takiego mi się w ogóle przytrafiło. No bo dlaczego akurat taka męcząca nerwica. Co zabawne w sytuacjach stresujących zachowuję spokój, radzę sobie wtedy dobrze (to opinia innych o mnie, nie moje wymysły). Więc może jest tak, że jak już takie duże natężenie stresu minie to potem na zasadzie jakiejś równowagi sił - ta nerwica to odreagowanie tych momentów, kiedy nerwy trzymałem na wodzy. Tak tylko głośno myślę. Dzięki że w ogóle można się tu wygadać ...

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzien dobry:) Jestem tutaj nowa obecnie choc niezupelnie:)Bylam 2 lata temu pod innym nickiem.Pamietam Zmeczona1 jak pisalam posty z Toba o natrectwach.Mialam identyczne jak Ty.Ta sama tematyka.Wtedy to byl koniec swiata,ale teraz z perspektywy czasu to byla totalna glupota ,ktora mi rujnowala zdrowie.Tez sie boje mojego umyslu bo niewiem co i kiedy znowu wtargnie do Niego.

Od 3 tygodni mam problem z zasypianiem i wkrecilam sobie,ze jak sie klade mysle o momemncie zasypiania.Zastanawiam sie kiedy nastapi utrata swiadomosci.To mnie wykancza.Spie w kratke.Co druga noc chodze po domu w nocy.Wprowadza mnie to w depresje.Nigdy na depresje sie nie leczylam bo wg mojego lekarza nie mialam jej.Problemy,a arczej lek przed bezsennoscia pojawil sie pierwszy raz w 2004 i dzieki Zolpidemowi wyszlam z tego.Panicznie boje sie bezsennej nocy i dnia nastepnego.Lek mnie paralizuje.Od 3 tygodni lykam lek nasenny bo mnie rozluznia i mysli znikaja.Bez niego to nie dalabym rady.Od 3 tygodni znowu mnie nerwica dopadla ,a bylo tak dobrze juz.Od lata leki na sen bralam sporadycznie a teraz znowu od nowa:((( Najgorsze,ze jak nie spie to mam straszny nastroj i moj biedny maz sie meczy.Ciagle przytula mnie i uspokaja.Ja placze i mowie ,ze juz nigdy nie bede normalnie spac.W pracy nie raz sie chcialam zwalniac bo natrectwa nie dawaly mi pracowac.Lek przed bezsennoscia jest najgorszy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejka, kilka stron temu napisałem jak sobie poradzilem z bezsennoscia, moze Ci sie przyda.

Duzo tez robi sport i higiena snu oraz komputer - mnie bardzo pobudzal. Czytalem naukowy artykul ze szukanie i bombardowanie sie informacjami podczas netowania, dziala jak narkotyk, pobudza mozg, dlatego wlasnie nieraz trudno zasnac i uzaleznia, przypomina amfetamine.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trek byc moze.Kupialam sobie notebooka i go biore do lozka.Cholerstwo uzalezniajace.Zaluje ,ze go mam.Czytam o bezsennosci i jej skutkach i jeszcze bardziej sie pobudzam.To jest bledne kolo.Obiecuje sobie,ze nie bede(jestem hipochondrykiem).Tak higiena snu.Probowalam,ale mysle,ze to moja psychika rujnuje wszystko.Leze i zastanawiam sie kiedy zasne.Wiem,ze tak nie mozna.Przez te leki nerwicowe sen stal sie mechanizmem a nie przyjemnoscia.Przeciez jeszcze mc temu bylo tak dobrze:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sniezka, wiesz co ja jestem tutaj dopiero od str.164( gdzie mam opisane natręctwa przynajmniej ich znaczną częśc) wcześniej nie pisałam więc może ktoś inny miał taki sam nick. Ale chętnie bym poczytała jakie miałaś te natręctwa, bo piszesz że to była totalna głupota, jeśli miałaś te same co ja, i tak teraz do nich podchodzisz to byłoby super. Proszę jeśli możesz to napisz o nich.

bedzie.dobrze, mnie przeraża jak piszesz o tej seksualności i ciągłej potrzeby seksu, nie wiem czy moje mysli bluźniercze mają z tym związek, mnie to przeraża, nigdy nie miałam jakiś wygórowanych potrzeb, nigdy nie miałam z tym problemów, z mężem w tej kwestii jest super,ale nie miałam tak że ciągle chciałam to robic, wszystko jest tak normalnie. Wszystkie te masturbacje, les... i tak dalej czuję wstret i obrzydzenie, zawsze było mi to obce, i nawet nie chcę o tym pisac, bo mnie to nie dotyczy, i jak się wkręcam w te analizy to mam dośc i od razu znowu ten wielki dół. Jak jest lepiej, to za chwilę musi byc gorzej, mam dośc. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmeczona1 byc moze byl ktos inny,ale objawy mial identyczne jak Twoje:) Czytalam Twoje posty i podaje Ci reke.Moje obawy byly takie same.Mialam natrectwa typu,czy moj partner jest dla mnie,czy nie powinnam byc z kims innym.Analizowalam non stop.Balam sie poznawac innych mezczyzn w obawie przed kolejnymi natrectwami.Ile sie z tym nameczylam:( Jak mi sie to zaczelo nie bylo internetu.Nie wiedzialam co mi dolega,wiec myslalam,ze mam schizofrenie.I tak doszedl lek przezd choroba psychiczna.Poszlam wkoncu do lekarza,ktory mi powiedzial,ze jestem zdrowa i to tylko nerwica lekowa.To mnie troche uspokoilo.Poprostu w glowie sie nie miesci skad takie cos sie bierze.Ludzie maja powazne problemy,rzeczywiste i musza zyc.Tak sobie tlumacze zawsze.Te natrectwa sa teraz niczym dla mnie.Abstrakcja totalna bo w reczywistosci gdybys sie rozstala z partnerem to bylo by calkowicie inaczej.Ja takie mysli mialam ze swoja pierwsza milsocia(6 lat razem).Pozniej przyczyna rozstania byla zupelnie inna i jak pomyslalam o tych natrectwach to smiac sie chcialo.Od 6 lat mam partnera i jak tylko cos mi do glowy przyjdzie odrazu odrzucam te mysli i nie wracaja.Nie ma na to leku.Nielogiczne problemy to chyba sami musimy sobie uswiadomic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trek odstawie go w cholere.Tylko,ze wczesniej wogole mi on nie przeszkadzal przed snem.Mylse,ze to czytanie o chorobie i swojej dolgliwosci wykancza mnie.Moze bym spala normalnie gdyby nie ten lek przed bezsenna noca.Jaka jest na to recepta?Jak wyrzucic z glowy te mysli o zasnieciu i oczekiwanie na to.Przeciez sobie tlumacze,ze to utrata swiadomosci i nie mam na to wplywu.A moze mam? :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×