Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk przed śmiercią


Gość Ola 25

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszytskich... przegladając forum gdy tylko zobaczylam temat o smierci to odrazu mialam nadzieje ze tutaj znajde ludzi którzy czują to samo co ja... Moja obawa jednak nie tyczy sie mnie... lecz mojej mamy... Nie wiem czy to to samo czy tez nie bo nie widzialam nikogo tutaj aby bał sie o smierc bliskiej osoby ale zaryzykuje... Napisalam juz jeden temat taki w nerwicach natrectw bo myslalam ze moze to co czuje podchodzi wlasnie pod natrectwa ale teraz uswaidomolam sobie ze moze to nerwica lekowa... Tak czy siak kopiuje tutaj moj temat...

 

Nie mam pojęcia czy to nerwica czy też nie, w kazdym razie chodzi o moją mamę... Kocham ją tak bardzo ze nie wyobrażam sobie zycia bez niej... Juz teraz wiem ze jeśli by cos sie jej stało to odebrałabym sobie zycie... Potrafie leżec w łóżku pokój obok mamy i płakać za nią... Wyobrażac sobie jak to bedzie ile jej złego zrobiłam ze jestem niedobra dla niej ze ja olewam itd... Wychowywałam sie w domu, w którym ojciec potrafił tylko poniżać, bić i wyzywać mnie, moją siostrę a najbardziej to mame moją... Nie wiem czy ma to wpływ w kazdym razie jego nienawidze za wszytsko co nam zrobił a mame tak kocham ze za kazdym raezm jak o niej pomysle to zbiera mi sie na płacz... Ona nic nie wie o tym bo przy niej jestem "normalna" Nie wiem co z tym zrobic ale przestaje sobie z tym radzic... Dlaczego tak sie dzieje? Moze to jest normalne a tylko ja wydziwiam i panikuje? Błagam o jakiekolwiek opinie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm... Za niecały rok otrzymam dowód osobisty. I co ja z nim zrobię? Chyba schowam gdzieś głęboko, żeby nikt nie widział. Przecież wciąż czuję się jak dziecko. Jestem taka zagubiona i wszystkim przestraszona. I taka nieobyta. Niedoświadczona, niesamodzielna i w dodatku bardzo drobniutka, co jeszcze potęguje moje uczucie "dziecięcości".

Może niepotrzebnie odświeżam taki stary temat, ale głupio byłoby zakładać nowy, a poza tym to jest właśnie moje codzienne zmartwienie. Nikomu nie mówię o swoich obawach, staram się za wszelką cenę sprawiać wrażenie osoby silnej, ale już mnie to trochę przerasta... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy wy tez odczuwacie taki paniczny strach przed śmiercią?

Tak nagle uświadamiacie sobie, że kiedyś umrzecie, że was nie będzie, że ten czas za szybko leci...Czujecie sie jak w horrorze, bez wyjścia.

To kiedyś sie stanie, na pewno. Najgorsze ze nie da sie przed tym uciec.

 

Ja tak mam.

Na szczęście rzadziej i krócej niż jak byłam młodsza.

Gdy miałam jakieś 10 lat bałam sie patrzeć na bezchmurne niebo w nocy, bo uświadamiałam sobie jaka ja mała jestem...kojarzyło mi się to ze śmiercią.

Bałam się nawet oglądać serial 'samo życie' bo tytuł przypominał mi śmierć.

Gdy już wpadałam w panikę, gdy już czułam sie jak w klatce biegłam do mamy z krzykiem "mamo, ja umrę!". Po kilku chwilach przechodziło.

Wiem, to głupie...nie, to jest chore!

 

Właśnie z jakieś 30 minut temu znów dopadło mnie to przeraźliwe uczucie. Byłam w łazience, doszło do mnie, ze za jakiś czas mnie nie będzie...wszystko zaczęło mi z rąk wypadać, cholernie sie bałam, próbowałam skupić myśli na czymś innym...po minucie przeszło.

 

Mimo że krótki i rzadki to najgorszy mój lęk.

Te kilka sekund są moimi najgorszymi sekundami.

 

Jak sobie radzić?

Czy z wiekiem to przejdzie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy przejdzie, chyba wtedy kiedy uwolnisz się od nerwicy, albo zaczniesz wierzyc w lepsze zycie po smierci.....Wyobraz sobie smierc jako cos innego niz do tej pory.Pomysl, ze smierc jest przeniesieniem na inne życie, gdy umierasz, stajesz się kimś innym, nie pamiętasz, ze wczesniej zyłas jako Ty.Pomysl, ze to nie boli, ze nie ma sie czego bac.

Ja smierci sie troszkę boję tylko z tego powodu, ze nie chce zostawic mojej córeczki i ukochanego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem tutaj nowa i w sumie trafiłam tutaj szukając informacji na temat guza mózgu, którego obsesyjnie sobie wmawiam przez ostatnie 3 lata.

W sumie zaczynało się bólami głowy, takimi zwyczajnymi, cała głowa mnie bolała, lekarz na coś zwalał i mijało. Już było wszystko w porządku, kiedy to zaatakowal mnie przeszywający ból głowy. Wygląda to mniej więcej tak, że mam miejscowe bóle, kłucia głowy (na środku z tyłu no i czasem z boku), czasami przechodzi również na przód głowy i w inne miejsca (jak się kładę to jest mi jakoś lepiej). Mam wrażenie, że głowa nie należy do ciała, że jest czymś wypełniona, że drętwieje. Przy okazji boli mnie czasami kark i kręgosłup. Bez przerwy mam zatkane uszy. Chodze jakby przytłumiona, jakby ktoś mnie ciągnął jak worek ziemniaków. Jak się opiekuje moim 2 letnim siostrzeńcem i się nie martwie, że umre to nic nie boli (taki prosty przykład zobrazowania sytuacji :).

Zaczęłam znów sobie wmawiać, że mam raka albo tętniaka i nie miałam jeszcze żadnych badań, więc jako takie podstawy są, aczkoliwek już pewne kroki poczyniłam. Tak się zastanawiam jakie badania byłyby w tym wypadku najlepsze :?::?::?: Chociaż przeglądająć mnóstwo artykułów to jedynym moim objawem jest osłabienie wzroku, które nastąpiło właśnie 3 lata temu. No i te bóle głowy, ale to jedynie kiedy faktycznie ból miejscowy sie przesuwa na całość.

Ciągle przytłaczające mnie myśli o wszechobecnej śmierci (mimo mojego nastoletniego wieku) dały mi się we znaki kiedy to 2 dni temu opuściłam towarzystwo, ruszyłam spać i dostałam tak nagłego ataku paniki i histerii, że myślałam, że umieram. Mianowicie podcięło mi nagle nogi (zupełnie jak z waty), ręce drżały, serce waliło, łzy same leciały z oczu. Przytłaczała mnie świadomość tego, że życie sie skończy, a ja pewnie mam raka, i że sobie nie poradze jak umrą najbliźsi i najlepiej by było jakbym się w ogóle nie urodziła no i chciało mi się strasznie wymiotować. Pewnie wygląda to chaotycznie, ale tak właśnie było. Zupełnie jakbym była w jakiejś sytuacji bez wyjścia, albo postawiona przed jakimś okrytnym faktem. A w sumie moje wydarzenia z przeszłośći (życie 9 miesięcy pod dachem z umierającą babcią) jakoś mnie utwardziły w przekonaniu, że taka kolej rzeczy. Płakałam 40 minut i zaczęłam powoli wmawiać sobie, że jednak nic mi nie jest no i zasnęłam. Rano było wszystko ok, nawet pojawiła się chęć życia :)

Dodam do tego, że gdy znajdowałam się poza domem dzwoniłam cały czas do rodziców żeby się upewnić, że żyja :?:? Miałam wtedy ataki odrętwienia i również lęki o własne życie, aczkolwiek nie tak straszne jak ten 2 dni temu.

Mimo, że w domu sytuacja jest niezła, kiedyś było inaczej. Rodzice się kłócili a ja zawsze bałam się zostawać sama, bałam się duchów, ciemności. Moja mama leczyła się na nerwice (również miała lęki, aczkolwiek nie wiem w jakiej postaci bo nie lubi o tym mówić) i leczyła się Seroxatem z tego co mi wiadomo.

Teraz zastanawiam się czy mam jednak wybrać się najpierw do psychiatry, bo czytając różne posty doszłam do wniosku, że jednak coś z moim zdrowiem psychicznym jest źle. Co wy o tym sądzicie?? Nadal mam się doszukiwać raków i tętniaków, czy lepiej zasięgnąć opinii dobrego psychiatry? Proszę o wsparcie ! Z góry dzięki![/b]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na swoim przykładzie:

Proponuję konsultację z neurologiem bądź neurochirurgiem jeśli chcesz to możesz jeszcze z okulistą (badanie dna oka). KT głowy, badanie dna oka.. Jakie jeszcze badania?Powie Ci neurolog...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W nerwicy chyba bardziej boimy się życia dlatego ciągle myślimy o śmierci , jedno i drugie przeraża ,nie wiem co bardziej....

 

raz miałem taki napad paniki że rzeczywiście bałem się że umrę, ale od tamtej pory się oswoiłem...

 

A tak a propos to nikim jest tylko ten kto musi mówic że ktoś jest nikim by móc czuc sie kimś

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:15 pm ]

ja zawsze kiedy mam napad lęku to patrzę na ludzi myślę że oni też umrą , to uspakaja...

 

a tak poza tym to polecam na nerwicę słuchanie muzyki, ona działa na podświadomośc i naprawdę odpręża...

 

polecam "deep forest" sweet lullyby;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj w nocy obudził mnie ból żołądka... koszmarny ból... chwile potem poczulam sie slabo... obudzilam meża... jego glos slyszalam jak zza sciany, przytlumiony... świst w uszach... zmierzylam temperaturę zeby sprawdzic czy nie mam gorączki bo bylo mi bardzo zimno.... 35,5... za niska... czulam sie okropnie... blagalam męża zeby wezwal pogotowie bo ja .. umieram... czułąm jak znikam... oddalam się....

Strasznie sie balam... spanikowalam... przestalam myslec... byl tylko lęk... przed smiercią.... :? nienawidze tego uczucia.....

 

Mam nadzieje ze dzis nie wróci....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielu rzeczy w moim życiu się bałam...

Śmierci również, nawet wychowywałam dzieci PT:"Jak umrę, to muszą sobie poradzić" Nie umarłam, lęk minął. Teraz wiem, że co ma być, to będzie i nie ma siły. Jest mi lżej. Lęk nic nie zmieni. Czy się boisz, czy nie to i tak to co masz zapisane- stanie się. Więc lepiej szukać frajdy i lepszego komfortu, niż bać się tego co nieuniknione

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Geisha ja tez dzisiaj czytając tutejsze posty stwierdziłam,że z moim zdrowiem psychiczym nie jest najlepiej ;)

i moze to nie pocieszenie(a moze jednak) ja mam prawie identyczne objawy,gdy mnie dopada to świnstwo,a strach,że za chwile umre jest obezwładniający

według mnie powinnaś opowiedziec o tym psychiatrze(wszyscy tak tu radzą)lub psychologowi,a dla świetego spokoju porób sobie badania,żeby wykuczyc guza mózgu,wtedy zabierzesz sie za walke z nerwicą

to wszystko tkwi w naszej głowie! trzeba tylko nauczyć sie z tym walczyć

i żyć

zycze ci powodzenia i trzymam kciuki,odezwij sie jak sie czujesz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anik. Byłam dzisiaj u mojej lekarki rodzinnej.. super kobieta nigdy niczego nie zostawi tak sobie. Przeglądałyśmy karte no i w sumie 1,5 miesiaca temu mialam badania krwi i nic mi nie wyszlo wiec od razu wykluczylysmy jakies raki czy inne paskudztwa (rozmawialam jeszcze z dziewczyna na forum o tym ze ona z autopsji wie ze jak cos sie dzieje to w tych badaniach juz to widac) Zobaczymy jak bedzie dalej bo dostalam skierowanie do neurologa, ale kolejki sa straszne a za tydzien ruszam na 2 tygodnie do Anglii brata odwiedzic. Jak mnie to dopadnie tam to chyba zwariuje. NIe wiem kompletnie co wtedy robic?? Troszke sie uspokoilam, aczkolwiek nie jest do konca dobrze. Taka moja mala rada to rozmowa z kims bliskim.. naprawde pomaga :) Dzisiaj przez 4 godziny bylam nastawiana ze nic mi nie jest i czuje sie lepiej, ale niestety to wrazenie ze smierc jest wszedzie.. koszmar. Marze tylko o tym zeby obudzic sie kiedys rano i stwierdzic ze dobrze sie czuje, a wieczorem nie bac sie przed snem ze nie przezyje nocy.. nerwica.

[/i]Jeszcze nie bralam zadnych silnych lekow, czy nie powinnam najpierw zaczac od czegos ziolowego?? Poki sie nie przebadam do konca i nie trafie do psychiatry, musze sobie jakos sama pomagac..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzien dobry!

Ostatnio zlapal mnie irracjonalny lek przed smiercia...nie tylko jestem hipochondryczka i jak tylko mocniej zabije mi serce,to mysle,ze to zawal,ale na dodatek po prostu mam ciagle takie mysli (jakby przeczucia),ze umre:(To okropne...mam 25 lat i wiem,ze w moim wieku ludzie w ogole o tym nie mysla,a ja ciagle jakbym miala 90 lat:(Jak bylam mlodsza taki sam lek mialam o smierc mojej mamy...czasami w nocy mnie taki atak lapal,ze bylam pewna,ze mama zaraz umrze...ja wiem,ze to glupie,ale boje sie,ze te przeczucia sie spelnia:(Czy ktos z Was tak ma i jak sobie z tym radzi??

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to wcale nie jest glupie , mam to samo i nie radze sobie z tym , strasznie boje sie smierci , mam 20 lat a czuje sie jakbym miala 80 i jakbym miala zaraz umrzec.. w myslach mam wizje swojej smierci jak to sie dzieje jak reaguje moja rodzina itp Czuje ze w kazdej chwili moge umrzec ... czuje sie psychicznie coraz gorzej i boje sie ze w koncu cos sobie zrobie. W moim przekonaniu nie ma co zakladac rodziny , studuiowac czy pracowac bo i tak kiedys umre a te 30 czy 40 lat szybko leci i bede stara i bede i tak musiala kiedys umrzec !! to jest okropne bo nie moge normalnie zyc..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tyle Wam powiem - mam to samo - to aż obsesyjne. Najepiej jakbym nie czytała gazet, książek, nie oglądała tv i nie rozmawiała z ludźmi. Zawsze gdzieś pojawia sie jakaś wzmianka o chorobie o śmierci - ogólnie o jakimś cierpieniu a mi od razy się "włącza" ten lęk - aż mnie cierki przechodzą. Boję się panicznie- to nawet się nasila. Dla mnie to jest takie niezrozumiałe - bo w zasadzie żyje żeby umrzeć. Dziwne i straszne. Wczoraj widziałam wypadek - ja się od razu potrafię postawić w sytuacji osoby będącej w tym pogniecionym wraku - masakra jakaś, Chciałabym nie mieć wyobraźni - bo to przekleństwo jakieś.

Najgorsze jest że nikt nie wie kiedy to się stanie. Patrzę na moje rzeczy - do których jestem przywiązana - i myślę że może jutro czy tam kiedyś zostaną one po mnie i ktoś je wyrzuci. codziennie łapię przez to doła - przez ten cały lek prze końcem. kiedyś to mnie ta cała niepewność tak wkurzała że az myślałam czasem że może faktycznie lepiej samemu sobe wybrać ten moment.... Smutne ale prawdziwe. Żyć i cay czas bać sie śmierci to też nieciekawie. Patrzcie jakie to durne - idę na zakupy co normalnie ludziom sprawia przyjemność. A mi? O nie...u mnie się pojawia natrętna myśl - po co mi ta bluzka - mozę nie zdążę jej użyć - tylko szkoda. Normalnie paranoja. czasem nie wiem czy się z tego śmiać czy płakać. Przeważnie to drugie. Nie znam drugiej osoby która tyle myśli o śmierci. A tak staram się o tym nie myśleć, a to wraca i wraca.....:( normalnie idę, bo znowu się nakręcę. ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to nie jest normalne ze mamy na tym punkcie obsesje , normalni ludzie nie mysla w taki sposob jak my , nie moge o smierci nie myslec bo im bardziej sie staram skupic na czym innym to tym bardziej te natrectwa o smierci mnie doluja.. to jest straszne., ostatnio nawet przestalam jesc bo po co?? jak i tak za jakies 50 lat umre a to wszystko zleci bardzo szybko !! po co zakladac rodzine jak i tak bedzie trzeba sie kiedys z nia rozstac.. nie potrafie sie nawet na niczym skupic bo wszystko przypomina mi smierc !! i to zaczelo sie dziac dopiero po tym ja zdechla mi moja kochana psinka..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie boje sie tej smierci za 50 lat, ja boje sie za to,ze umre za chwile...to jest dolujace....ciagle mysle,ze zycie jest takie kruche,ze tak naprawde to sekundka i moze nas juz tu nie byc:(Mam uczucie,szczegolnie przed snem,ze na pewno dzis umre...ze nie zdaze miec dzieci...ze zeby umrzec wystarczy mala chwilka:(Nie moge uwierzyc w to,ze przede mna jeszcze tyle zycia,ze jestem mloda...ciagle mysle,ze zaraz umre na zawal,wylew i tp.Zamiast czerpac z zycia zamartwiam sie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jovito kochana...ja wlasnie nie mam mysli samobojczych,wrecz przeciwnie...bardzo bardzo chce zyc,a lekam sie,ze nie bedzie mi to dane i szybko umre:(Masz racje,jestem ogromna hipochondryczka...a te mysli o smierci,to chyba natrectwa...najczesciej przychodza wieczorem...wiesz,ze np. ostatni raz ogladam swiat,albo ide na ostatni spacer...to taka bzdura,ale budzi potworny lek,ze moze to prawda,ze moze naprawde tak sie stanie i dzis w nocy umre....bleeee

Jak bylam nastolatka,to ogromnie przezylam smierc mojej babci,to byl koniec mojego dziecinstwa...moja babcia umarla bardzo nspodziewanie i nagle i to w nocy...od tego czasu boje sie nocy i zlych przeczuc,bo wtedy tez poczulam,ze ona umrze...podobno tak to juz jest,ze czuje sie smierc bliskich,ale we mnie to jakos sie zakotwiczylo...i teraz czesto mam takie mysli i leki...o rodzicow,o meza,o siebie...okropne:(

p.s. a jesli chodzi w ogole o lek przed smiercia,to chyba wiara moze dac nadzieje...bo jesli wierzysz,ze zycie nie konczy sie tu na ziemi po 50 latach,tylko jest jeszcze Niebo,to ...jest lzej:)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:05 pm ]

Ja chyba bardziej boje sie czasu tej smierci niz jej samej...tego,ze to stanie sie za szybko,ze nie zdaze przezyc wszystkiego,co chcialam...to nienormalne myslenie w tak mlodym wieku:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tyle Wam powiem - mam to samo - to aż obsesyjne. Najepiej jakbym nie czytała gazet, książek, nie oglądała tv i nie rozmawiała z ludźmi. Zawsze gdzieś pojawia sie jakaś wzmianka o chorobie o śmierci - ogólnie o jakimś cierpieniu a mi od razy się "włącza" ten lęk - aż mnie cierki przechodzą. Boję się panicznie- to nawet się nasila. Dla mnie to jest takie niezrozumiałe - bo w zasadzie żyje żeby umrzeć. Dziwne i straszne. Wczoraj widziałam wypadek - ja się od razu potrafię postawić w sytuacji osoby będącej w tym pogniecionym wraku - masakra jakaś, Chciałabym nie mieć wyobraźni - bo to przekleństwo jakieś.

Najgorsze jest że nikt nie wie kiedy to się stanie. Patrzę na moje rzeczy - do których jestem przywiązana - i myślę że może jutro czy tam kiedyś zostaną one po mnie i ktoś je wyrzuci. codziennie łapię przez to doła - przez ten cały lek prze końcem. kiedyś to mnie ta cała niepewność tak wkurzała że az myślałam czasem że może faktycznie lepiej samemu sobe wybrać ten moment.... Smutne ale prawdziwe. Żyć i cay czas bać sie śmierci to też nieciekawie. Patrzcie jakie to durne - idę na zakupy co normalnie ludziom sprawia przyjemność. A mi? O nie...u mnie się pojawia natrętna myśl - po co mi ta bluzka - mozę nie zdążę jej użyć - tylko szkoda. Normalnie paranoja. czasem nie wiem czy się z tego śmiać czy płakać. Przeważnie to drugie. Nie znam drugiej osoby która tyle myśli o śmierci. A tak staram się o tym nie myśleć, a to wraca i wraca.....:( normalnie idę, bo znowu się nakręcę. ...

 

 

Czuje jakbym to sama napisala :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×