Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak chęci do mówienia


AsAlien

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Jestem młodą osobą, uczennicą pewnego LO i od dłuższego czasu zastanawia mnie następująca rzecz: nie chcę rozmawiać z ludźmi i nie mam o czym z nimi rozmawiać. Rozmowy wymuszane i inicjowane przez innych często są drażniące,a ponadto sztywne, nienaturalne. Nie jestem chętna do jakiejkolwiek wymiany zdań, nie rozmawiam z rodzicami, ze znajomymi z klasy kontakty ograniczam do minimum (z własnej woli!). Nie sądzę, aby wynikało to z nieśmiałości czy fobii społecznej (nie odczuwam lęku przy kontaktach z ludźmi),a unikanie rozmów nie jest przyczyną ogromnego cierpienia emocjonalnego. Nie zazdroszczę wcale innym ludziom ich rozmowności, wiem doskonale, że będąc taka jak oni wpadłabym w irytację. Sytuacja nie jest fatalna, ale z obiektywnego punktu widzenia jest nieco dziwna. Moje milczenie doprowadziło już do pewnego odizolowania społecznego, które wywołuje mieszane uczucia. Nie wiem, co dalej ze sobą robić, z jednej strony rozmowy i przebywanie wśród ludzi nie jest satysfakcjonujące, a nawet nużące, z drugiej strony mam zaś perspektywę długiego, nudnego, samotniczego życia, które też moim marzeniem nie jest. Zatem obie opcje są złe. Nie mogę pracować nad sobą i swoimi umiejętnościami prowadzenia rozmów, bo nie upatruję w tym niczego przynoszącego zadowolenie.

Nie wiem, czy taki wątek pojawiał się na forum, jeżeli tak, to przepraszam ;) Jednak proszę o jakąś sensowną radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

asAlien jesteś introwertyczką i tyle, jak Ci to zbytnio nie przeszkadza to o.k nie każdy musi być wygadany i duszą towarzystwa. Może poszukaj znajomych wśród sobie podobnych choć ciężko nawiązać relacje gdy obie strony nie bardzo coś inicjują ale może warto spróbować, wtedy nie będziesz się czuła tak dziwnie wśród tych osób jak u przeciętnych wygadanych nastolatków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście widzę w tym co opisała AsAlien niechęć do ludzi z jakiegoś przeszłego zdarzenia, albo jak mówią wyżej - nie potrzeba ci tego, choć nie bardzo chce mi się wierzyć, abyś naprawdę nie chciała żadnego kontaktu z nikim, chłopaka chyba chcesz nie? Najlepszym rozwiązaniem wg mnie rozmowa z psychologiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że nie o to chodziło autorce. Ja też nie mam potrzeby rozmawiania z ludźmi. Bo po co. Są nudni. Cały świat jest nudny, jak się zastanowisz. Matrix.

 

Co to da, że z kimś porozmawiam. Ludzie się męczą, naginają i tak dalej, robią dziwne miny jak mówią. Czasami ma się dość czegoś takiego. Zwłaszcza, ze to nieprawdziwe mi się wydaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strzyga ja to widzę inaczej niż ty. Dla mnie jedyne co w tym nudnym świecie jest ciekawego to inni ludzie. Bez nich pewnie zanudziłbym się na śmierć po tygodniu. Nie wyobrażam sobie życia bez nich. To racja - są zakłamani oszuści itd, ale nie ma co uogólniać - ludzie są różni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisałaś że nie rozmawiasz z rodzicami. Nie wiem jak to było kiedyś ale zakładam że jako dziecko też z nimi za wiele nie rozmawiałaś (oni nie rozmawiali z tobą). I być może po prostu nie nauczyli cię, że rozmowa to może być coś ciekawego i przyjemnego. Być może nie doświadczyłaś nigdy tego że inni są szczerze zainteresowani tym co masz do powiedzenia i teraz nie chce ci się nic mówić, bo i po co skoro 'nikt cię nie słucha'?

 

Oczywiście to są tylko moje domysły i nie muszą mieć wiele wspólnego z rzeczywistością. Ale ja też mam problem z motywacją do mówienia i chyba ma on źródło w sytuacji którą opisałem powyżej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz mialem tak samo tzn mam. Kiedy jeszcze chodzilem do szkoly sredniej wnerwialy mnie rozmowy na przerwach wiekszosci kolegow bo nie wiekszoci. Z niektorymi dalo sie pogadac normalnie. Ale reszta to przemilcze. pamietam jak kiedys z kolegami rozmawialismy o dziewczynach z klasy. Mowilismy, ta fajna, ta to typ fajnej zony, a ta to tylo na jedna noc. kumpel, ktorego nie trawilem wtracil dosc glosno, ze baby to tylko za leb i do paly z taki gestem jakby dociskal pwoietrze do rozporka. Mi to sie glupio zrobilo, ze odszedlem od towarzystwa. Niewiem no ale ja nie mam takiego podejscia do kobiet.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że autorka chyba jednak trochę boi się ludzi. Lęk może się tak objawiać. Zamiast lęku czuje się znudzenie, niechęć, rozdrażnienie. Prawdopodobnie boisz się, że poprzez rozmowę ktoś się do Ciebie zbliży. Tak mi się wydaje, bo czasem czuję coś podobnego, w gorszych momentach. Wtedy ludzie też wydają mi się nudni i nie mam ochoty z nimi rozmawiać. Podsumowując: myślę, że to może być utajony lęk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez nie przejawiam zbyt wielkich checi do mowienia i tak naprawde nie uwazam tego za nic zlego - gorsza rzecza jest duzo mowic, a nie miec nic do powiedzenia, lub mowic cos raniac innych. - Czesto slowa sa zbedne i niekonieczne, szczegolnie w swiecie, gdzie ludzie nie mowia tego co mysla (bo czesto nie mysla mowiac). Bardzo nie lubie kiedy uzywa sie mowy jako narzedzia do ranienia i zabijania uczuc i ducha ........ itd, itd ...........................

 

AsAlien podoba mi sie Twoj post. Jest bardzo szczery. Kiedys rozmawialam na ten temat z moja terapeutka. Powiedziala, ze jesli nie lubie duzo mowic, nie musze tego robic. Na wszystko przyjdzie czas. Teraz przechodze przez inny etap w zyciu. Bardziej swiadomy. Jestem otoczona ciekawymi, naturalnymi ludzmi i przez to bardziej otwarta i chetna do rozmowy. Mysle, ze to tak dziala.

AsAlien dziekuje Ci za posta i wszystkiego dobrego !!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez nie przejawiam zbyt wielkich checi do mowienia i tak naprawde nie uwazam tego za nic zlego - gorsza rzecza jest duzo mowic, a nie miec nic do powiedzenia, lub mowic cos raniac innych. - Czesto slowa sa zbedne i niekonieczne, szczegolnie w swiecie, gdzie ludzie nie mowia tego co mysla (bo czesto nie mysla mowiac). Bardzo nie lubie kiedy uzywa sie mowy jako narzedzia do ranienia i zabijania uczuc i ducha ........ itd, itd ...........................

 

Bardzo mi sie to podoba

 

[ chyba jednak musze czasem mowic - tak jak np. teraz ]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem przez moją małomówność cierpię. Wydaje mi się, że nie jestem w stanie nawiązać głębszej, ciepłej relacji. Z większością ludzi kontaktów nie pragnę, jednak zdarzają się jednostki, które chciałabym mieć bliżej siebie.

Zupełnie nie wiem, dlaczego tak jest, nie odczuwam wstydu czy paraliżującego strachu w rozmaitych sytuacjach społecznych. Teoretycznie nic nie powinno mnie blokować. A jednak. Nigdy nie mam nic do powiedzenia. Ciężko znaleźć mi sobie pasję, o której mogłabym opowiadać, nic nie interesuje mnie dostatecznie, by to porządnie zgłębiać. Mam problemy z okazywaniem entuzjazmu, zainteresowania, podniecenia. W sumie też rzadko się śmieję, bo mało co mnie śmieszy. Te cechy z pewnością mnie ograniczają i odbierają większość satysfakcji z relacji interpersonalnych- bo nie ma ani śmiechu,ani żadnego zainteresowania z mojej strony, ani nic do powiedzenia. Być może jest to główny powód, dla którego jestem zmuszona unikać ludzi czy frustruję się, gdy przebywam z nimi za długo.

Na przestrzeni dwóch lat próbowałam nawiązywać rozmaite kontakty, żaden z nich nie przetrwał. Jestem zła na siebie, denerwuje mnie ta bezsilność. Wydaje mi się, że posiadam wysoki stopień samoświadomości, wielokrotnie analizowałam ten problem, niestety do niczego to nie doprowadziło. Czasem naprawdę chcę a nie mogę. Do psychologa raczej się nie wybieram, nie może mi on pomóc. Raz już byłam i rozczarowałam się. Nie potrzebuję rozmów z takim pseudoprzyjacielem, który będzie mi potakiwał i słuchał z udawanym zainteresowaniem. Nie sądzę, aby można było mnie do czegoś przekonać albo coś uświadomić. Nie wiem, co miałabym osiągnąć przez rozmowy z nim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie potrzebuję rozmów z takim pseudoprzyjacielem, który będzie mi potakiwał i słuchał z udawanym zainteresowaniem.
Psycholog nie jest przyjacielem i na pewno nie będzie potakiwał, jeśli popełniasz gdzieś błąd.
Nie sądzę, aby można było mnie do czegoś przekonać albo coś uświadomić. Nie wiem, co miałabym osiągnąć przez rozmowy z nim.
Nikt Cię do niczego przekonywać nie będzie, bo to trochę bez sensu. Sama musisz do pewnych rzeczy dojść i albo postarasz się to zmienić, albo nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No fakt, być może moje negatywne nastawienie do psychologów wynika z wcześniejszych rozczarowań, jednak ta kwestia jest raczej szczegółem.

Bardziej interesuje mnie to, czy może ktoś na tym forum miał podobne odczucia. I co jest przyczyną takiego zachowania, dlaczego tak trudno je zwalczać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×