Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

girl anachronism, zycze szybkiego powrotu do domku :smile: Chcialbym przywitac nowe osoby, ktore doszly tutaj od czasu, kiedy ostatni raz pisalem. Mam nadzieje, ze czujecie sie w tym watku dobrze :smile:

Co do niektorych kwestii, ktore poruszyliscie w miedzyczasie- NIGDY nie kombinujcie z samowolnym zwiekszaniem/zmniejszaniem lekow, bo to zawsze niestety zle sie konczy. A juz najgorsze, co mozna zrobic, to leki odstawic- ja dokonalem dwu- czy trzykrotnie takiego "wyczynu" i zawsze konczylo sie katastrofalna depresja. Co do wyleczalnosci i niestosowania farmakologii, za pierwszym razem trafilem na bardzo niekompetentna, murzynska lekarke, ktora odstawila mi wszystkie leki, w tym stabilizator i przepisala sam Lustral (sertralina). W efekcie w ciagu 2 tygodni wpadlem w bardzo agresywna manie i zdemolowalem pol mieszkania;)

Na szczescie obecnie, po roku czasu, mam bardzo kompetentnych lekarzy (zarowno GP jak i psychiatre), dobrze dobrany zestaw lekow, dobieranie troche trwalo, ale czekanie sie oplacilo- przez caly ten czas, kiedy nie pisalem i teraz jest doskonale- pelna stabilizacja i bardzo dobry nastroj. Jasne, czasami dopadaja mnie jakies dolki, ale tez nie patrzmy na wszystkie nasze zachowania pod katem choroby. Zdrowi ludzie tez przeciez maja zle momenty w zyciu, chociaz my, oczywiscie musimy obserwowac siebie wnikliwiej. Co do odstawiania lekow jeszcze i wyleczalnosci choroby- moja psychiatra nic nie wspomina na temat przyszlosciowego odstawiania lekow, natomiast moj GP mowi czasem o dazeniu do zmniejszenia dawek, ale jednak braniu ich do konca zycia. Zgadzam sie, niestety choroba nasza jest nieuleczalna. margoo, ciesze sie, ze masz doskonale oparcie w partnerze, natomiast jesli chodzi o rodzine, to u mnie temat tabu- kiedy odbyla sie pierwsza i jedyna rozmowa na temat choroby, podarli i wyrzucili wszystkie diagnozy, wyrzucali mi leki i twierdzili, ze sobie "wmowilem chorobe z internetu". Takze niestety do dzisiaj ukrywam sie z leczeniem, wizytami u psychiatry. Teraz mam znacznie prosciej, o prostu mowie bratu, ze wychodze, wczesniej, kiedy mieszkalem jeszcze w Polsce trzeba bylo duzo klamac, kombinowac i oczywiscie ukrywac leki. Teraz za to mam wspaniala partnerke, ktora pomaga mi i wspiera, wspieramy sie wzajemnie, poniewaz oboje jestesmy chorzy na to samo;). Na szczescie nie zdarzylo sie przez caly czas, kiedy jestesmy razem, zebysmy oboje rownoczesnie wpadli w depresje, natomiast zdarzylo sie, ze jedno wyciagalo z ciezkiej depresji drugie, i na odwrot. Moja dziewczyna bardzo o mnie walczyla, tak samo jak ja o nia- i wszystko skonczylo sie dobrze. No i w zasadzie tyle poki co- reasumujac, czuje sie sie swietnie, za tydzien mam kolejna wizyte i moja lekarka znowu bedzie ze mnie zadowolona:) Zycze Wam wszystkim dobrze dobranych lekow i pelnej stabilizacji, bede sie czesciej pojawial juz w tym watku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Kochani! :papa:

A ja kolejny dzień w rewelacyjnym nastroju. Nie chcę znów doszukiwać się w tym elementów manii, bo to za słabe symptomy na możliwości mojego CHAD. Może to coś w rodzaju Waszej hipo? A może po prostu nareszcie wstaję na nogi, choć chwilowo... Nie ma co popadać w obłęd i przewrażliwienie, jestem przekonana, że czynniki zewnętrzne też mają ogromny wpływ na nasz nastrój. I pewnie tak teraz jest ze mną. Wczoraj np. zostałam przytulona ciepło przez przyjaciółkę, siostrę i szwagra, dostałam po buziaku i jakieś tam upominki. Myślę, że to też mnie pobudowało. Niby takie proste, a jednak ma ogromne znaczenie. Nawet mama (z którą moje kontakty pozostawiają wiele do życzenia) pamiętała o moich imieninach :shock:

Ale to tak z życia prywatnego, nie gniewajcie się. Dziś od samego rana poświęcam czas wyłącznie dla siebie, wiem, że jest mi to potrzebne. Teraz np. oblegam kompa i relaksuję się przy muzyce, jest świetnie... Ciekawe na jak długo...

 

Właśnie słucham "Piękny świat"- uwielbiam tego Mojego Julka- to jedyna ostoja, jest jak przystań, oaza i bezpieczny kąt...

http://www.youtube.com/watch?v=tWWdhMFrX-8

może komuś z Was też wpadnie w ucho ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

margoo, ciesze sie, ze masz doskonale oparcie w partnerze, natomiast jesli chodzi o rodzine, to u mnie temat tabu- kiedy odbyla sie pierwsza i jedyna rozmowa na temat choroby, podarli i wyrzucili wszystkie diagnozy, wyrzucali mi leki i twierdzili, ze sobie "wmowilem chorobe z internetu".

Skąd ja to znam. Tylko mój mąż przyjął to do wiadomości ale tylko tyle.

 

-- 18 paź 2012, 12:41 --

 

Nie ma co popadać w obłęd i przewrażliwienie, jestem przekonana, że czynniki zewnętrzne też mają ogromny wpływ na nasz nastrój.

Ogromny. Każda sytuacja napędza mnie lub dołuje. Wg mnie to jest bardzo ważne, dlatego powinnyśmy się w miarę możliwości odizolować się od sytuacji depresjonujących.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogromny. Każda sytuacja napędza mnie lub dołuje. Wg mnie to jest bardzo ważne, dlatego powinnyśmy się w miarę możliwości odizolować się od sytuacji depresjonujących.

 

Zdecydowanie, sama już zauważyłam, że nie tylko CHAD'owcy, ale też osoby cierpiące na inne rodzaje depresji są strasznymi wrażliwcami- wpływ na ich samopoczucie ma dosłownie najdrobniejszy szczegół, sytuacja, środowisko w którym się znajdują. To co ktoś powie, podniesiony ton, a w totalnym dołku nawet jak popatrzy...

S jak... zastanawiam się jak ja mam się odizolować od głównego mojego czynnika depresjonującego (jak to ładnie nazwałaś), którym jest matka, z która muszę mieszkać :bezradny: Sytuacja rodzinna u mnie jest jaka jest- niezbyt ciekawa i choć już dobre x latek temu osiągnęłam "prawną pełnoletność", to i tak powróciłam do rodzinnego domu i tak się tu trochę duszę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maargooo,

 

Ja od tygodnia bez stabilizatora (olanzapiny), na samym antydepresancie (paroksetyna 40mg). Czuję się w miarę dobrze.

 

Super ;-) jak długo zażywałaś stabilizator? I kiedy zdecydowałaś się wycofać go ze swojego zestawu ;-)?

Kurczę jak ja bym chciała być tylko na samym antydepie, jak kiedyś....

 

Olanzapinę brałam 8 miesięcy. Wcześniej Tegretol przez 4 miesiące. Wcześniej długo, długo nic i depakine.

Mój lekarz postanowił mi odstawić olanzapinę bo mnie ściągała w dół i byłam często senna.

Zgodziłam się na to z radością - czuję się bezpiecznie jeśli chodzi o większe wahania... chociaż teraz mam małe zawirowania w życiu i coraz uciążliwsze huśtawki nastroju, ale myślę, że jest to spowodowane bardziej tym, co się w moim życiu dzieje i moją zaburzoną borderową reakcję na to.

Być może będzie mi potrzebny lek normatymiczny... wspominał mi o tym lekarz i ma się zastanowić nad wyborem. Ale póki co daję radę... i zaczynam się zastanawiać czy chad nie był tylko jakimś złym snem, z którego się wybudziłam?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój lekarz postanowił mi odstawić olanzapinę bo mnie ściągała w dół i byłam często senna.

 

 

Ja jestem senna przez całe życie ;-D

Może nie w tym sensie, że chodzę cały dzień "przymulona", ale sen to dla mnie najlepszy rodzaj ucieczki od teraźniejszości. I jak nic się nie dzieje ciekawego w moim życiu to zapadam w sen zimowy :-))))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prośba do was kochani. Powiedzcie mi coś o Ketrelu. Właściwie na co jest? i Możliwe skutki uboczne. Jakie dawki były stosowane u was najczęściej? Dość często Ketrel przewija się w tym wątku. Będę wdzięczna. Lubię wiedzieć co biorę. Od dziś jestem na Katrelu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jest dobrze ;-( Chyba moje chwilowe lepsze samopoczucie, było złudne ;-( Znowu czuję się strasznie "dziwnie", jakby wyrwana z rzeczywistości....Nie wiem, co myśleć i co robić? Lit już biorę ponad pół roku, więc jego czas na "wykazanie się" już chyba minął, a nowy antydep. po ponad 2 tyg, też powinien już coś zdziałać...może to jeszcze za mała dawka (75mg)?

Nie wiem, co myśleć i co robić, ale wiem,że mam już dosyć takiego stanu, bo to tak długo już trwa :-(

Myślicie,że ze stabilizatorem jest tak samo jak z lekami antyd., że każdy działa inaczej na kogoś innego? I jak rozpoznać, czy dany stabilizator "działa" czy tez nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prośba do was kochani. Powiedzcie mi coś o Ketrelu. Właściwie na co jest? i Możliwe skutki uboczne. Jakie dawki były stosowane u was najczęściej? Dość często Ketrel przewija się w tym wątku. Będę wdzięczna. Lubię wiedzieć co biorę. Od dziś jestem na Katrelu.

 

Biorę 100mg aktualnie bez efektów ubocznych, na mniejszych dawkach było mocno sennie. Uboczne skutki (ciężkie wybudzanie, oszołomienie) minęły w sumie po paru tygodniach. Nie wpłynął mi na wagę i apetyt (ale trzeba się liczyć z lekkim przytyciem). Fajnie uspokaja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prośba do was kochani. Powiedzcie mi coś o Ketrelu. Właściwie na co jest? i Możliwe skutki uboczne. Jakie dawki były stosowane u was najczęściej? Dość często Ketrel przewija się w tym wątku. Będę wdzięczna. Lubię wiedzieć co biorę. Od dziś jestem na Katrelu.

 

brałam max 125 mg na dobę/ powyżej 100mg/ dobe działa przeciwpsychotycznie, niezle " ścina z nóg", uspokaja, otumania, wycisza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

S jak... ze mnie mała dawka Ketrlu zrobiła zombii więc odstawiłam po 2 tygodniach.

 

S jak niestety nie mogę się odizolować od spraw zawodowych z kilku powodów.

Przezyłam jakoś tydzień w miarę nastroju i pracując nieco. Także byłam z siebie dośc zadowolona.

A dziś rano znowu lęk...

 

Kurczę cały czas nie wiem jak wypośrodkować między stawianiem sobie wymagań a odpuszczaniem sobie.

Czasami jak coś zrobię to czuję satysfakcję (nie zawsze) i jestem zadowolona że się dlatego zmobilizowałam.

A czasami nie mogę się zmusić żeby coś zrobić i przez to tracę mnóstwo energi i sie nakręcam w dół.

 

Jak myslę że mogę nigdy nie wrócić do równowagi to ... jest przerażające...

To już ponad 2 lata takiej silnej depresji....

 

Życzę wszytskim dobrego nastroju w weekend

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

S jak...

Ketrel wczesniej stosowany w leczeniu schizofrenii itp. "robi kariere" rowniez przy chad :)

Z tym, ze spotkalem sie w internecie, na forach z dwoma rodzajami dawkowania. Albo to sa setki mg w 2-3 dawkach.

Albo male ilosci na noc. Ja bralem 25 mg na noc czyli minimum i o tym moge sie wypowiedziec.

Bardzo fajnie i delikatnie Ketrel usypia. Czasami zdaza sie, ze lekko pobudzal apetyt i wtedy przed snem trzeba bylo sie najesc :) ale byly to sporadyczne przypadki. Na drugi dzien leciutkie ale wyczuwalne zmulenie.

Dla mnie Ketrel to cudo na sen. Zostal mi przepisany, kiedy lit jeszcze dzialal a ja spalem gora 3 godziny.

Pozniej na prawde milo zasypialem bez przewracania sie z boku na bok. Zdejmowal cale nakrecenie dniem.

Odstawilem Ketrel po 6 miesiacach. Z zalem :)

Celem jego jest wlasnie delikatna stabilizacja z innymi lekami. Mam jeszcze cala buteleczke Ketrelu, ktora ma mi sluzyc zgodnie zaleceniem na awaryjne szybkie spacyfikowanie hipomanii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Serwus wszystkim!

 

Mimo, ze zostawiłem kilka postów na forum, to nigdy w tym wątku. Dlaczego, zaraz napiszę.

Wiec króciutko się przedstawię.

 

Dowiedziałem się dopiero po 15 latach, w szpitalu, że choruje na ChAD typu 2. I to od przeszło 15 latek.

Dlatego nie podłączyłem się nigdy pod wątek.

 

Błędem moich lekarzy przez te 15 lat było to, że nikt nie uświadomił mnie o tym, że poza ChADv1 istnieje jeszcze ChADv2... Wszyscy pytali tylko czy miałem kiedykolwiek manię. Nikt nie zapytał o hipomanię!

Błąd mój, że nie skontrolowałem tych rozpoznań i sam się nie dowiedziałem o dwóch typach ChAD.

Ale dobra, co było to było. Idzie nowe ;)

 

Przez 15 lat byłem na SSRI czasami na SNRI. Głównie fluo i wenla. Z domieszka miasnerynki, bez stabilizatorów.

Cale to leczenie, mimo ze przez jakieś 8 lat wydawało się skuteczne (fluo rulez!), zostało mi miesiąc temu odstawione. Jestem właśnie w F7@IPiN (jest ktoś na wątku kto był na Sobieskiego 9 w Wawce?). Tu ordynacja stwierdziła, ze antydepresanty mi szkodzą (BTW: poczytałem nieco i wiem, ze niekoniecznie tak jest, ze tylko leki normotymiczne są słuszne dla ChADv2, w przeciwieństwie do v1).

 

Dostałem więc lit + lamotryginę. W zasadzie nic strasznego się nie dzieje, choć problemy z równowagą się pojawiły i co mnie bardziej martwi, lekkie drżenie rąk. Jako, że jestem muzykiem (amatorem, ale tak czy inaczej jest to dla mnie bardzo ważna część życia), więc to trzęsienie mnie bardzo martwi.

 

Czy jest ktoś, kto może gra na jakimś instrumencie (muzycznym :-P) i jest na licie?

 

A co z prowadzeniem samochodu? Jakie jest Wasze doświadczenie?

 

Byłbym bardzo wdzięczny za wszelkie wskazówki. Jestem już siódmy tydzień w IPiN i nawet jeszcze nie "zasłużyłem" na przepustkę, więc nie mam jeszcze jak sprawdzić czy wciąż jestem kompatybilny z gitarą, klawiszami no i z samochodem.

 

Pozdrowienia z F7@IPiN! :-)

Dominik.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie brałam Ketrelu, więc na ten temat się nie wypowiem...

 

-- 22 paź 2012, 11:35 --

 

 

Kurczę cały czas nie wiem jak wypośrodkować między stawianiem sobie wymagań a odpuszczaniem sobie.

Czasami jak coś zrobię to czuję satysfakcję (nie zawsze) i jestem zadowolona że się dlatego zmobilizowałam.

A czasami nie mogę się zmusić żeby coś zrobić i przez to tracę mnóstwo energi i sie nakręcam w dół.

 

Jak myslę że mogę nigdy nie wrócić do równowagi to ... jest przerażające...

To już ponad 2 lata takiej silnej depresji....

 

Kochana sens wiem coś o tym! W czasie gdy sama byłam w depresji również miałam POTĘŻNY problem w mobilizacją :( Najczęściej nie robiłam zupełnie nic lub absolutne minimum przez co żyłam w ciągłym przekonaniu, ze jestem beznadziejna, do niczego itp. I cały czas spadałam w dół, niestety... Najgorsze w tym całym samopoczuciu było to, ze ja w głębi siebie bardzo chciałam być aktywna, (by przy tym inni patrzyli na mnie bardzo pozytywnie), ale nie mogłam, czułam jakąś blokadę, tak jak bym była skrępowana i wcale nie mogła się ruszyć. Najchętniej wtedy spałam lub chociaż leżałam odizolowując się zupełnie od innych. No i również czułam ciągły lęk o których Ty piszesz. Niejednokrotnie budziłam się rano ze łzami w oczach i jakimś wewnętrznym strachem przed kolejnym dniem. Oczywiście doprowadzało mnie to do myśli samobójczych...

Podobnie jak Ty myślałam, że już nigdy nie wrócę do równowagi. Ale na szczęście od ponad 2 tygodni czuję ogromną poprawę! Od października biorę nowy stabilizator i małą dawkę antydepa rano. Jest o niebo lepiej :smile: Nareszcie czuję chęć do życia, powoli zapominam czym jest deprecha i co ważniejsze- śpię dużo mniej, dzięki czemu mam czas i ochotę by być bardziej aktywną. Weszłam na wyższe obroty i jest mi z tym naprawdę dobrze.

Mam nadzieję, że ten stan utrzyma się jak najdłużej!

A Ty- nie rezygnuj, może skonsultuj z lekarzem by zmienić coś w lekach??? Gorąco trzymam za Ciebie kciuki i jak coś to oczywiście pisz ;)

 

-- 22 paź 2012, 11:46 --

 

 

Dostałem więc lit + lamotryginę. W zasadzie nic strasznego się nie dzieje, choć problemy z równowagą się pojawiły i co mnie bardziej martwi, lekkie drżenie rąk. Jako, że jestem muzykiem (amatorem, ale tak czy inaczej jest to dla mnie bardzo ważna część życia), więc to trzęsienie mnie bardzo martwi.

 

Witaj arahara!

Pewnie niewiele Ci pomogę, ale powiem tylko tyle, że przez 1,5 roku brałam lamotryginę (ostatecznie doszłam do dawki 200mg na dobę) i też miałam problem z tym drżeniem rąk o którym piszesz... Czasem też przeszkadzało mi to w codziennych czynnościach, a przede wszystkim krępowało w towarzystwie. Z tego co mi wiadomo lamotrygina jest dość delikatnym stabilizatorm pośród tego typu leków, dlatego ja po 1,5 roku brania zmieniłam na silniejszy, bo ona w moim przypadku nie przyniosła zbyt wielkiej poprawy nastroju.

Nie wiem jak z litem- nigdy nie brałam, więc się nie wypowiem...

Pozdrawiam serdecznie i wytrwałości w leczeniu życzę, widzę po sobie, ze naprawdę warto!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arahara

Witaj.

Ja biorę lamotryginę i absolutnie nic mi się po niej nie trzęsie.

Brałem też Lit, przez 2-3 lata . Po nim również mnie nie telepało, aczkolwiek po Licie właśnie mogą początkowo być takie telepawki.

Są jeszcze inne stabilizatory niż lit ( jestem na 100 % przekonany, że to od niego Cię trzęsie ) , więc jak Ci nie przejdzie domagaj się zmiany tego leku.

Ja gram na bębnach w kapeli , ale trzęsące się łapki w tym procederze by mi nie przeszkadzały :D

Trzymaj się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Maargoo! Dzięki Intel!

 

Lamo mam też i to w dawce 300 już. Dochodziłem to tej dawki od kwietnia :) Ale całe szczęście nic się nie dzieje w temacie uczulenia.

 

Właśnie strasznie mnie martwi to, że na tym F7 wpuścili mnie w Li. Już przestałem się dziś przejmować (pojeździłem samochodem trochę), a tu... bomba :(. Właśnie dowiedziałem się, że mam na oddziale dwie osoby którym zabrano prawa jazdy powodu... leczenia się litem.

 

Poszperałem i faktycznie, najnowsza ulotka Lithium zawiera już nie tylko zdanie w "ubokach", że "nie powinno się" czy jeszcze bardziej miękko "można po upewnieniu się, że...", jest osobny punkt o prowadzeniu urządzeń. Tutaj jest, wersja z marca 2012:

 

www.gsk.com.pl/DownloadProductResource.aspx?ID=385e

 

"Nie prowadzić pojazdów..." "Nie używać narzędzi." (młotka też?! ;))

 

Z tego co wiem, wg prawa liczy się zapis w najnowszym, zarejestrowanym produkcie w daną substancją... Czyli wniosek jest taki, że jeżdżąc po Li łamiemy prawo :(

 

Ja bez samochodu, tak jak i bez muzy żyć nie potrafię, więc lipa z tym leczeniem.

Szkoda, że lekarze mnie nie poinformowali już prawie 2 miechy temu, że tak to wygląda. Podziękowałbym za ten "smakołyk" ;) Nie dali możliwości wyboru. Masakra...

 

Ale przyjmowali mnie w stanie totalnej katatonii, a dodatkowo nie przygotowałem się przed przyjęciem i nie poczytałem na temat Li (zresztą przyjęli mnie z "ulicy", bo nie miałem siły wrócić do domu z przychodni).

 

Intel: tu w związku z tym, że pewnie będę chciał odstawić jednak Li, słyszałem, że tak po sześciu miesiącach to już ma sens (w rozumieniu, by został jakiś efekt leczniczy), będę miał pytania:

 

0) byłeś już na lamo podczas brania Li?

1) jak szybko schodziłeś z Li?

2) były jakieś niefajne efekty?

3) i dlaczego 2-3 lata? (tu pytam, bo mój ordynator właśnie twierdzi, że powinno się ze 2-3 lata posiedzieć na Li, że wcześniej nie warto odpuszczać by efekt był "trwały". Ale z innego źródła wiem, że i pół roku jest O.K.. Pół roku bez frajdy za kółkiem dam radę, ale żeby dłużej?)

 

Jeśli będziesz miał chwilkę na odpowiedź na te pytania, to będę bardzo dźwięczny ;)

 

Pozdrawiam Was wszystkich!

Dominik@F7.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

0) byłeś już na lamo podczas brania Li?

1) jak szybko schodziłeś z Li?

2) były jakieś niefajne efekty?

3) i dlaczego 2-3 lata? (tu pytam, bo mój ordynator właśnie twierdzi, że powinno się ze 2-3 lata posiedzieć na Li, że wcześniej nie warto odpuszczać by efekt był "trwały". Ale z innego źródła wiem, że i pół roku jest O.K.. Pół roku bez frajdy za kółkiem dam radę, ale żeby dłużej?)

 

 

-Pierw brałem Lit, a w czasie kiedy go odstawiałem zacżąłem brać lamo

-z litu schodziłem wg kaprysu, czyli jakiś miesiąc.Raz brałem raz nie.... :D

-Tak.Biorąc lit dostałem permanentnych sraczek. Nie ma chyba w moim mieście publicznej toalrty i zagajnika za garażami czy tez śmietnikiem w ktorym przyparty do muru ( a raczej majtek) nie defekowałbym czarną breją.

Loperamid na biegunkę jadłem już jak cukierki-5-6 tabletek dziennie, a i to nie dawało komfortu w trakcie wychodzenia z domu-bezpiecznej przystani z klozetem kompaktowym...Poza tym częste sikanie . Praktycznie co godzinę.Też do dupy klimat. Przed spaniem musiałem wielokrotnie się dosikiwać niczym Kondrat w dniu świra

-Lit dal mi możliwość snu. Dzięki niemu potrafiłem ponownie przespać te 5 godzin jednym ciągiem. Innych pozytywnych efektów raczej nie było.

 

-- 22 paź 2012, 21:47 --

 

Niedobrze ze mną.

Ja nie mam zwyczajnie absolutnie żadnych warunków do zdrowienia.

W piątek mialem pierwszą sprawę, z ktorej zwyczajnie mogłem już nie wrócić....Dostałem tam takiej derealizacji że kompletnie mnie to nie dotyczyło, caly ten cyrk.Mialem nawet ochotę wyjśc z tego surrealistycznego, wątłego filmu.Obłęd. Nie potrafiłem się kompletnie skoncentrować na pytaniach i faktach, ktore mnie dotyczyły

 

2 tygodnie przed sprawą wróciła największa zmora-derealizacja. Potęzna.I chyba się zawiesiła na dobre.

W każdą środę idę na dozór na komendę z którego mogę już nie wrócić.

Lęk i derealizacja. Jak pomyślę , że moja sytyuacja prawna nie będzie klarowna jeszcze przynajmniej przez kilka lat to.........Nie zamierzam ponownie przez 4 lata tkwić w lęku i derealizacji.

Nie widzę już wyjścia z tej matni...

Myślę , że zdrowego ta cała sytuacja z antyterrorystami, aresztami, zarzutami, sądami rozłożyła by na łopatki.

A chorego psychicznie?

Sami wiecie.

Mam ochotę zostawić wszystko i stoczyć się zupełnie, bo jestem już kompletnie wypalony.

Nie mam już uczuć innych niż nienawiśc ( nawet zdiagnozowali mi dodatkowo zaburzenia osobowości ). Najprzyjemniej będzie chyba dać upust swej nienawiści , zanim nie rozlecę się do reszty do stanu bezbronnego warzywa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja coś powiem,brałem ketrel i sporo innych antydepresantów do tego stabilizatory,nie lit bo to ostateczność,ale cytując adasia miauczyńskiego" wszystko to jak krew w piach".Jedyny skutek-senność.

Ostatnio musiałem się uczyć sporo,nie miałem czasu na senność i odstawiłem wszystko.I choć trudno mi w to wierzyć to odkąd to zrobiłem czuje się lepiej a nie gorzej.NIe chce mi się spac,nastrój ten sam jeśli nie lepszy.Jakby dołożyć do tego jakieś spotkania z ludzmi których się lubi raz na czas,jakieś hoby,troche sportu i miłości to może by się w ogóle obeszło bez tych leków wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja gram na bębnach w kapeli

 

Robercie, czytalem chyba w pierwszej wersji tego watku, jeszcze na GW, ze grasz :)

Jaki metal?

 

Poza tym, czylalem Twoje niezykle emocjonalne pierwsze posty... Jestem facet ale szczerze: lzy poplynely... gdy doszedlem do kwestii Twojego synka. Sam mam dwojke dzieci i czytalem to co napisales jakbym siebie widzial. Tez tylko dzieci mnie wstrzymuja przed "lekiem ostatecznym". Jakie to okrutne :'( Ciagle bedac z nimi, albo teraz w szpitalu ich wypatrujac, myslac czy rozmawiajac z nimi przez telefon, widze i odczuwam jak beda zyc jak mnie w koncu zabraknie, jak nie wytrzymam w koncu tego obezwladniajacego g.owna...

 

Bywaj

Dominik

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...) do tego stabilizatory,nie lit bo to ostateczność (...)

Kurcze nie piszcie takich rzeczy!!! Faktem jest, ze na kilkadziesiat procent chorych lit nie dziala odpowiednio leczniczo. U sporej ilosci osob wystepuja objawy uboczne ale bardzo duzej grupie lit doskonale pomaga a efekty uboczne sa zaniedbywalne. Na przyklad mnie. Fakt, ze nie jestem na maksymalnej dawce tylko tej wlasciwej dla remisji. I jest to moj pierwszy i jak na razie jedyny stabilizator. Stad stwierdzenie, ze lit to ostatecznosc jest nieprawda bo czesto daje sie go w pierwszym rzucie. Lit jako stabilizator nawet przezywa renesans!!! Tez na poczatku bylem pod wrazeniem, kiedy naczytalem sie w internecie o "strasznym licie" ale jesli wezmie sie pod uwage specyfike internetu to zawsze bedzie sie pojawiac nieproporcjonalnie do rzeczywistosci wiecej doniesien negatywnych niz neutralnych i pozytywnych. Dlatego nie "straszmy litem" !!!

 

Intel z tego co piszesz to potrzebujesz porzadnego wsparcia. Ludzkiego, psychologicznego, prawnego...

Zgadzam sie, ze nawet przy dobrych lekach zycie moze czlowieka przyduszac do ziemi. Zycze duzo sil do walki!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak już pisalem Lit przywrócił mi w miarę "równy" sen, ktorego byłem pozbawiony przez jakieś 1,5 roku.

Wcześniej udawało mi się złapać kilka godzin pseudosnu pod warunkiem, że benzo zapiłem połową butelki wódki.

Wiem jak to brzmi , ale było mi już wszystko obojętne. Niemożnośc spania idąca w parze z obłędną spiralą samobójczych myśli i lękiem doprowadzającym do szaleństwa jest wystarczającym powodem do łapania się wszelkich sposobów, aby choć na chwilę wyłączyć udręczony umysł.

Gdyby nie absurdlanie nasilone sraczki z pewnością litu bym nie odstawiał

 

Aha.

Gram ........po prostu metal. Niektórzy szufladkują to jako doom inni jako gothic.

 

Sam oceń

 

http://www.myspace.com/landscape-of-souls

 

 

Niestety chwilowo nie gramy. Po 10 latach grania podarliśmy koty niesłychanie.

Nie wiem co dalej.Może jakaś inna kapela?

Na razie sytuacja nie sprzyja graniu w moim przypadku. Zbyt poryty jestem problemami i nawet granie nie daje wytchnienia.

Ale z pewnością będę za jakiś czas od teraz dalej trzaskał-kto raz zazna scenicznej adrenaliny-jest dożywotnio uzależniony.

 

Dziś trochę lepiej się czuję.Od wczorajszego wieczora mam coraz większego wkurwa-co zapowiada zwyżkę :D .Zapewne tylko do kolejnego wezwania na sprawę , kiedy to znów przemieli mnie na depresyjno lękowy biegun tego syfu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×