Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

S jak... i sens

Cos w tym moze byc. Szczegolnie przy diagnozie spektrum. Jakby chad byl u wszystkich taki sam to by nie bylo problemow z diagnoza. Np. 20 tys rozpuszczone, trzy zdrady = chad :D Proste :)

S jak... a moze wlasnie Twoje 0 Twoj stan normalny to nie jest zalekniona dziewczynka? Przeciez czlowiek caly czas sie zmienia.

Moze takie lekkie nakrecenie dla Ciebie wlasnie jest normalne?

Ja w zasadzie tez caly czas poszukuje co to znaczy dla mnie stan normalny. Pewnie nigdy nie znajde ale na pewno stanem normalny nie moze wiazac sie z lekami. Z lekami wiaze sie depresja. Czyli moze jest jeszcze cos u Ciebie pomiedzy.

Jakis stan ktory trzeba znalesc i ktorego Ci zycze.

Po 10 miesiacach od diagnozy caly czas sie ucze i czasami wydaje mi sie, ze dany dzien bedzie podkrecony a jest normalnie.

Innym razem jest na odwrot. Juz sama obserwacja siebie i fakt z czym sie na doczynienia czyli z chad, daje duzo.

Ostatnio np. jak jestem podkrecony to "gryze sie regularnie w jezyk". Czasami nie wytrzymuje chociaz wiem ze to co powiem kogos obrazi lub z szokuje. I tak sie dzieje. Kiedys nawet by mi to do glowy nie przyszlo zeby byl jakis sens takiej "kontroli". Zawsze myslalem, ze to otwartosc, szczerosc z ktorej czasami wynikaja takie smaczki w dyskusji. I raczej nie jest to kontrola ale jakas samoswiadomosc.

Jedno tez wiem. Leki to podstawa ale bez pracy nad soba sie nie obejdzie. Na tym chyba polega przerobienie chad - chyba trzeba dojrzec/dorosnac na nowo :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens nie piszesz co u Ciebie. Mogę cię pocieszyć-od ok 4 lat depresji czuję się nakręcona jak bączek. Pani doktor powiedziała że widocznie nadszedł mój czas. Czyli czy wcześniej czy później przyjdzie Twój czas!

 

Widmo jaka jest prawda dowiem się tu. Niech mnie obserwują i powiedzą czy to mój naturalny stan czy hipo :D Mogłabym tak funkcjonować ale to moje poszukiwanie adrenaliny. Działa mi na nerwy fakt że nie mam gdzie jej znaleźć. No i ten mój ściskoszczęk-masakra. No bo gdzie ma szukać emocji stateczna baba po czterdziestce? Choć może wyprzeć ten fakt? Na oddziale dają mi 30 :mrgreen: No i ostatnia rzecz typowa dla mnie w hipo płeć brzydka staje się tak pięęęękna :twisted: Ale zobaczymy.

Intel "pcio" brzydko-piękna zeza dostaniesz przez tego judasza :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

S jak...

Szczekoscisc, plec brzydka piekna. Ewidentne hipo :)

Kawalek dla Ciebie ;)

http://mariomania.wrzuta.pl/audio/2UkoY8ECXAd/maria_peszek_-_wyscigowka

 

Troche sie ostatnio zastanawialem nad doznawaniem przyjemnosci... szczesciem? :)

Pozwole sobie na pewna hipoteze.

Poczynajac od okresu dojrzewania do momentu pogorszenia stanu psychicznego az w koncu do diagnozy, przez te wszystkie lata chyba zakodowalismy sobie falszywy obraz czym jest dla nas przyjemnosc, szczescie, poczucie spelnienia i zadowolenia.

W stanach hipomanii odbieramy swiat tak intensywnie i radosnie, a stany te trwaja tak dlugo, ze staja sie dla nas wzorcem "szczescia" niczym wzorzec metra z Sevres. Jakby tego bylo malo sa one skonfrontowane glownie ze stanami obnizonego nastroju, czasami tylko ze stanem normalnym. Przypomne jeszcze raz. Dzieje sie tak i utrwala w glowie w okresie zycia, kiedy nadal funkcjonujemy poprawnie (czesto lepiej i wiecej niz otoczenie) i kiedy nawet do glowy nam nie przychodzi mysl o chad.

I wlasnie z tak uksztaktowna osobowiscia, charakterem, wiedza o sobie nagle konfrontujemy sie z choroba, ktora nagle lub stopniowo lamie nasze zycie i w koncu pojawia sie diagnoza.

W pierwszym etapie wydaje sie, ze lekarstwa nam pomoga tak jak antybiotyk na zapalenie pluc. I czesto w duzym stopniu one pomagaja ale nie moga juz nas cofnac do nas samych z przed 10-15 lat. Bo tak na prawde to chcemy wrocic do siebie z okresu na dlugo, dlugo przed choroba.

Druga sprawa to wydaje nam sie, ze chad jest tym zlem, ktore nie pozwala nam byc szczesliwych. Ze jak wyleczymy sie (a w zasadzie zaleczymy chad) to automatycznie splynie na nas to cale "szczescie" jakoby przynalezne kazdemu czlowiekowi.

Tylko, ze jakie mamy podstawy sadzic, ze wszyscy na swiecie sa i musza byc szczesliwi?

W zasadzie dopiero od kilkudzisieciu lat przyszlo to do nas chyba z USA. "Nakaz" ciaglego dzialania, bycia szczesliwym, parcia do przodu. Takie w zasadzie Prozac'owe szczescie.

A jak pisalem wczesniej my to mamy w zasadzie zaimplementowane juz w glowie. Mamy ten hipomaniakalny wzorzec szczescia.

Falszywie dla nas prawdziwy. Dla reszty niewyobrazalny i nigdy nieosiagalny. Moze pod wplywem narkotykow.

Dlatego tez sadze, ze blednie postrzegamy, ze nasze (nie)szczescie jest zwiazane wylacznie z chad. Ale oprocz chadu jest tez bardzo duzo komponentow (charakter, otoczenie, wychowanie itd. ale i przypadek), ktore maja wplyw na to jakie bedziemy czerpali zadowolenie z zycia. Oczywiscie nie zapominam, ze chad nawet w fazie remisji mocno uposledza nasze funkcjonowanie. Ale nie moze byc jedyna przyczyna warunkujaca o naszym powodzeniu w zyciu.

Moze to przewrotne i smutne ale jest wiele ludzi nieszczesliwych, ktorzy sa zdrowi psychicznie :/

 

p.s. Niedawno przypomnial mi sie artykul:

http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1514992,1,wielkanocna-rozmowa-z-prof-tadeuszem-gadaczem.read

ktory sklonil mnie do powyzszego wpisu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

widmo

ja też się zastanawiałam czy ten stan kiedy było "dobrze" i czułam się szczęśliwa to zawsze było hipo

mam nadzieję że nie

 

ale rzeczywiście poprzez doświadczanie hipo mamy zawyżone standardy jakości życia :)

jakby królweicza w żebraka zamienić (deprecha) a potem wstawić do zwykłego domu i powiedzieć że to jest normalność...

 

S jak...

ja teraz probuje wrócić częściowo do zycia zawodowego

powoduje to u mnie rozlany lęk i zamartwianie się czasami prowadzące do paraliżu

w zeszłym tygdoniu 2 razy prawie rozpłakałam się podczas rozmowy z księgową....

 

no i zastanawiam się

czy moje ograniczone możliwości to już na stałe i powinnam zamknąć firmę, olać projekty i szukać pracy jako biblitekarka?

czy też to jeszcze nie wyleczona deprecha i powinnam wszytsko jeszcze urztmywać bo kiedyś będzie lepiej....

 

nadzieja jest

ale czy nie złudna

 

S jak

gratuluję hipo!!!!

też chcę :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też się zastanawiałam czy ten stan kiedy było "dobrze" i czułam się szczęśliwa to zawsze było hipo

mam nadzieję że nie

Mialem na mysli cos bardziej ulotnego. Nie tyle, ze zylismy caly czas w hipo. U mnie na przyklad przewazaly stany subdepresyjne (paradoksalnie nawet owocne). Chodzi raczej o to, ze nasza wizja jak wyglada szczescie, jakie temu towarzysza odczucia jest wynaturzona :)

ale rzeczywiście poprzez doświadczanie hipo mamy zawyżone standardy jakości życia :)

Cos w tym tonie :D

powoduje to u mnie rozlany lęk i zamartwianie się czasami prowadzące do paraliżu

w zeszłym tygdoniu 2 razy prawie rozpłakałam się podczas rozmowy z księgową....

Dla mnie rozlany lek to albo wynik jakiegos zaburzenia (wtedy psychoterapia) i/lub wynik przebywania w depresji.

W moim przypadku lek (fizycznie odczuwalny jako ucisk w klatce piersiowej, w gardle) wyraznie wiazal sie z depresja.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widmo ekstra kawałek :great: podoba mi się.

 

Co do moich cech charakteru i ewentualnej normalności. Zawsze byłam nie taka jak trzeba. Jak pisałam nadwrażliwa, nieśmiała i niechętna do życia. Coś co wydało mi się normalnością w wieku lat 20 z perspektywy czasu okazało się hipo. Długim świetnym naturalnie spowodowanym hipo. Czyli wracając do normalności pozostaje ta dziewczynka w wieku dziecięcego i młodzieńczego. Mam ją gdzieś :mrgreen:

 

Sens znam ten stan. To takie wyrywanie się z doła jak się jest już u celu ale jeszcze trochę brakuje. O ile sobie dobrze przypominam to ostatnie kilku miesięczne stadium przed stanem zero lub hipo. Zależy jak cię leki poprowadzą. Muszę przyznać że dopiero jak wycofałam się z życia i ograniczyłam stres do zera zaczęło mnie ciągnąć do góry. Dosłownie zamknęłam się przed światem i ludźmi. Tak jałowo bez stresu dopiero ruszyło.

Zobaczymy dalej. Takie hipo przy lekach jest inne niż to z przed laty.

I ten cholerny szczękościsk i wrażenie że muszę coś ze sobą zrobić bo mnie rozwali. Nie chcę ale muszę. To nie to hipo co kiedyś ale i tak morda mi się śmieje. Dobrze też że wokół tylko płeć brzydko-brzydka :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widmo. Nieźle to opisujesz.

Ja mam cięty warsztat słowny, natomiast nie potrafię opisywać żadnych innych uczuć niż nienawiść , wściekłośc, złość, agresja, a nawet strach.

Uzmysłowiłem sobie , że to moje właściwie jedyne reakcje, kiedy COŚ wogóle czuję.Dlatego prokuruję sytuacje w ktorych takie uczucia się pojawiają. Tylko wtedy czuję , że żyję .Inne uczucia są tak mdłe, tak słabe że że aż je spycham całkowicie poza margines ...

Przemawiają do mnie obrazy Van Gogha. On pędzlem potrafił znakomicie oddać fazy swojego chad-a.

VanGogh-starry_night_ballance1.thumb.jpg.4b421876ff8148dd41f71db9c5370392.jpg

depresion_van_gogh.jpg.39743eede29556ec311df2c8c36cbc72.jpg

tumblr_mbheefIxYl1qgvd2ko1_500.jpg.d196b0a87df2f36f0166c52e610a6602.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WITAM SERDECZNIE WSZYSTKICH CHAD'OWCÓW!!!

Nawet nie wiecie jakiej ulgi doznałam "łącząc się" z Wami tutaj. Prześledziłam (nie ukrywam dość pobieżnie wszystkie 3 wątki z tej serii) i postanowiłam się do Was dołączyć :)

Choruję na CHAD od kilku lat, natomiast leczę się farmakologicznie od 1,5 roku. Jest to kolejne forum na którym się udzielam, ale pierwsze, gdzie spotkałam aż tylu fajnych ludzi, którzy naprawdę chcę pogadać, a nie tylko rozwiązać swój aktualny problem i uciec...

Staram się poszerzać swoją wiedzę o tej chorobie, dużo czytam i chętnie podyskutuję z Wami.

Dodam, że mój przypadek charakteryzuje się ciągłymi epizodami depresji (po próbie samobójczej sama zgłosiłam się do lekarza), przeplatanymi z około tygodniowymi epizodami manii. Tak naprawdę pomiędzy tymi 2 skrajnościami nie ma czegoś takiego jak względne "dobrze", bo nawet jak okres manii (jak ja to mówię "górki") się kończy to szybko odczuwam jakieś dziwne zawieszenie w próżni, spowolnienie myślenia i czynów, apatię i leci dzień za dniem nie wiem kiedy, bo większość przesypiam...- i coś takiego prędzej czy później doprowadza mnie do depresji :(

Generalnie też już kilka farmaceutyków przetestowałam i wciąż jestem na etapie szukania. Może tym razem się powiedzie. Potrzebuję takiego stabilizatora, który nie będzie mnie zamulał, wręcz wyciągnie z dołka, troszkę „podbije” i doda obrotów bym nie była taka powolna i zamknięta w sobie, a równocześnie nie wpędzi mnie od razu w manię…

Co sprawdziliście na sobie???

Na lamotryginę (Lamitrin, Lamotrix itp. już się uodporniłam), więc odpada, a szkoda, bo dobrze ją znosiłam  Od października biorę Tegretol (karbamazepina). Doszłam do dawki 600 mg/dobę, ale musiałam zmniejszyć do 400mg, bo źle się czułam w ciągu dnia. Co sądzicie o tym leku??? Ktoś to brał?? Poradźcie mi coś proszę…

Dodam, że do tego łykam też małą dawkę antydepa- Setaloft (sertralina). Lubię mojego psychiatrę i wolałabym go nie zmieniać, ale zastanawiam się jak długo będzie jeszcze trwało to dobieranie leków bym wreszcie czuła się przyzwoicie… Wiem, że jest specjalistą w dziedzinie CHAD i depresji i nawet pisał z tego pracę naukową, poszłam do niego z polecenia, więc wnioskuję, że nie jest aż taki kiepski.

Mam jeszcze parę kwestii, które chciałabym tu podjąć, jeśli ktoś będzie chciał ze mną gadać, ale nie wszystko na raz ;)

Czekam na jakiś odzew i z góry dziękuję, pozdrawiam :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Wam ;-)

 

Jak u Was samopoczucie?

U mnie coraz lepiej, effectin jak zwykle w moim przypadku się spisał na medal, bo jestem pełna życia i wewnętrznej harmonii, z tym ,ze obawiam się trochę, żeby to nie przeszło w drugą stronę i zastanawiam się nad zmniejszeniem Mirzatenu z 30mg na 15 mg. Dodam jeszcze ,ze już przez te 2 tygodnie zażywania wenlafaksyny schudłam 5 kg i myslę,że na tym nie koniec, a nie stosuję ,żadnych diet.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miło Cię poznać S jak... :D

Jeśli chodzi o moje epizody to ja niestety zawsze wpadam w manię, a nie hipomanię, więc jest dość ciężko...

Aktualnie jestem na wykończeniu (końcówka manii), więc powoli czuję, że niebawem jak to się mówi brzydko "usiądę na d***". To jest taki paradoks, bo mimo wszystko mam jakąś słabość do manii, choć doskonale wiem, że strasznie dezorganizuje mi dni, więc zwykle mam tak z tydzień jak nie więcej wyrwany z życiorysu, bo najpierw jest w miarę łagodne podbicie, potem moje na własne życzenie stymulowanie i podtrzymywanie nastroju, przez co totalnie zaczynam wariować i nie ograniem swoich myśli i tego co robię. Na szczęście powoli zaczynam kontrolować czyny i nie dopuszczam do tego co było kiedyś, masakra... :shock:

 

Ale końcówka "manii" jest taka sama, niestety- ból, ból i jeszcze raz BÓL :( Jestem właśnie na tym etapie, więc jeszcze łatwiej mi to opisać... Ta nadmierna aktywność i prawie całkowity brak snu powodują, że teraz całe ciało błaga o litość. Ciągłe napięcie mięśni, wiele zrobionych kilometrów (a chodzić nigdy nie lubiłam), sprawiły, że dziś rano miałam problem z wykąpaniem się- wiem to brutalne, ale prawdziwe, bo chyba tylko włosy i paznokcie mnie nie bolą... Poza tym- nogi, ręce, plecy, większość stawów, no i oczywiście głowa potwornie :roll:

 

A jak Wy znosicie manię??? Jak to u Was przebiega???

Co tak wogóle przeciwbólowego można zażywać przy naszych przypadłościach??

Biorę Tegretol (karbamazepinę) i Setaloft (sertralinę)...

Z tego co wiem to np. leki z ibuprofenem nie są wskazane (choć oczywiście już przetestowałam na sobie, bo tylko to miałam :twisted: ) Jeszcze Ketonal forte się czasem odważę łyknąć jak już czuję, że padam na pyszczek... :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj maargooo :)

Tak to jest, ze i tutaj duzo osob zniknelo. A dobrze byloby wiedziec jak u nich postepuje leczenie.

Pozytywne informacje byly by tez wazne dla nowych. Dla mnie na poczatku ten watek byl cholernie depresyjny i odbierajacy nadzieje.

 

(...) obawiam się trochę, żeby to nie przeszło w drugą stronę i zastanawiam się nad zmniejszeniem Mirzatenu z 30mg na 15 mg. Dodam jeszcze ,ze już przez te 2 tygodnie zażywania wenlafaksyny schudłam 5 kg i myslę,że na tym nie koniec, a nie stosuję ,żadnych diet.

Jesli dotykala Cie tylko hipomania to przynajmniej nie namieszasz a na pewno bedziesz swiadoma stanu. Tylko czy tak latwo z niego zrezygnujesz? :) Jesli masz stale wizyty a do tego staly kontakt z lekarzem, chocby mailowy to da sie wyczuc ten moment kiedy trzeba udac sie po pomoc.

Szybkie chudniecie, nie jedzenie? wskazywac moze tez na zwiekszenie napedu ale moze byc i tak ze poprzednie leki zatrzymywaly wode w organizmie. Tak szybko nie da sie zrzucic samej tkanki tluszczowej.

Podsumowujac ciesze sie, ze idzie w dobra strone. Wynik pobytu w Niemczech?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widmo

 

 

Witaj :-)

 

Mój pobyt w Niemczech okazał się tylko w połowie owocny, bo prof. zachorował, i miałam jedną rozmowę z Panią psychoterapeutką ( a nie znoszę rozmawiać z psychoterapeutkami, bo czasami mam wrażenie ,że sama mogłabym je uczyć podejścia do życia i radzenia sobie z niesprzyjającymi okolicznościami....oczywiście z całym szacunkiem do tego fachu, bo na pewno w depresjach egzogennych, reaktywnych może być bardzo pomocny).

Miałam także zrobione różne badania krwi pod względem poziomu różnych hormonów ( nie tylko tarczycy) oraz zdałam relacje z przebiegu mojej całej przygody z depresją lub CHAD ( z tym do teraz nie mogę się pogodzić :-]) profe. drogą mailową.

Co ciekawe ten lekarz twierdzi,że jest to chorobą, która da się w 90% wyleczyć ,az do całkowitego zaprzestania brania leków....!!!! Ja w to nie wierzę i nawet nie zamierzam próbować ;-] Z tym,że na Zachodzie bardzo duża wagę przywiązuja właśnie do psychoterapii i psychoedukacji, jako intergralny składnik z farmakoterapią.

 

Mimo wszystko ja tam wolę swojego lekarza i wenlafaksynę, która w moim przypadku po raz kolejny okazała się moim Zbawicielem :-D Czasami trochę za bardzo nakręca ( wręcz speeduje :-), ale ogólnie jest OK ;-D i co najważniejsze nie powoduje tycia\ zatrzymania wody w organiźmie !!!! A jak u Ciebie Widmo, jak Ty się czujesz? :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Widmo :D

dokładnie tak jak napisałeś- dla mnie każde wskazówki są cenne, tym bardziej, że od samego początku byłam pacjentką mocno świadomą tych wszystkich zmian... Do lekarza zgłosiłam się sama po długiej obserwacji tego co się dzieje i przy okazji próby samobójczej o której nikt z bliskich nie wiedział. Byłam w ciężkiej depresji coś około roku, bo przy okazji życie rodzinne i prywatne waliło mi się na łeb na szyję. A niestety ani na pomoc ze strony rodziców, a tym bardziej ówczesnego narzeczonego z którym wtedy mieszkałam, niestety nie mogłam absolutnie liczyć :( Doszłam do takiego momentu, gdzie uświadomiłam sobie, że jeśli sama sobie nie pomogę to dojdzie do jakieś tragedii... A i w ogóle moja historia jest bardzo długa i dość barwna, ale nie będę sie tu na razie rozwodzić 8)

A co do obecności na takim forum- mnie baaaaaardzooo pomaga, nie przeraża już teraz. Od diagnozy ostatecznej minęło już sporo czasu, więc chyba się już z tym pogodziłam. Teraz tylko caly czas dobieram leki i uczę się z tymi przypadłościami żyć...

 

A Ty Widmo? Chorujesz na CHAD, czy po prostu się tym interesujesz???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Maargoo ;-D

 

Ja tez nie dawno dołączyłam to tego forum i przyznam szczerze, że nic tak nie pomaga jak wzajemna zrozumienie ;-D

Ale podstawą chyba w tej chorobie jest wewnętrzna siła i cierpliwośc do pokonania tego paskudztwa, bo tak na prawdę mało jest osób, które zrozumieją nasze położenie i nasze odmienne stany świadomości ( oczywiście oprócz nas członków forum;-)). Wierzę , że i Tobie uda się odnaleźć harmonię i wewntęrzny spokój ;-) to nadejdzie na pewno ;-D bo przecież nic nie trwa wiecznie ;-))))))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maargooo

Dokladnie to mam zdiagnozowane spektrum chad. Dopiero od niedawna wyodrebnione jako cos nie mieszczace sie w dotychaczasowej klasyfikacji. Diagnoza 10 miesiecy temu (tez sam poszedlem, kiedy przytloczyly mnie mysli samobojcze). Moje hipomanie sa w miare bezpieczne (bezpieczne tzn. ze wywijam na tyle, ze nie ponosze konsekwencji-raczej tylko moja psycha jest poobijana), przewazaja subdepresje. Obecnie na licie nazwijmy to w niedoskonalej remisji-chyba bo tak ciezko ocenic swoj stan.

Ale pomimo wszystko niebo a ziemia do tego co bylo rok temu.

Ghandi bardzo dobrze pisze. Ale nie dosc, ze zdrowi nas nie rozumieja to jeszcze kazdy nasz przypadek jest inny co widac na tym forum.

 

-- 16 paź 2012, 14:02 --

 

(...)

Co ciekawe ten lekarz twierdzi,że jest to chorobą, która da się w 90% wyleczyć ,az do całkowitego zaprzestania brania leków....!!!! Ja w to nie wierzę i nawet nie zamierzam próbować ;-] Z tym,że na Zachodzie bardzo duża wagę przywiązuja właśnie do psychoterapii i psychoedukacji, jako intergralny składnik z farmakoterapią.

 

Jest to bardzo ciekawy temat. Ja na poczatku tez sie naczytalem, ze leki do konca zycia. I kiedy moj lekarz powiedzial, ze po pierwszym epizodzie a nawet drugim po jakims czasie probuje sie odstawic leki to nie wierzylem.

Gdyby nie wyjazd za granice w najblizszym czasie i duzy stres z tym zwiazany pewnie juz bym mial odstawiony stabilizator.

Ale uzgodnilem dalsze jego przyjmowanie (nawet sam rownolegle wyszedlem z taka propozycja). Ze strachu, wygody, bezpieczenstwa? Co do psychoterapii to nie raz zachwalalem ksiazki Basco-Ramirez. Pomimo, ze lit mnie dobrze stabilizuje to widze, ze moj tryb zycia bardzo mocno wplywa na gorki i dolki. Jakies sposoby tez juz chyba wypracowalem skuteczne w kontrolowaniu poczatkowych etapow zmiany faz.

I warto wiedziec banalna prawde. Samemu odstawic leki to nie to samo co z lekarzem :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mimo że CHAD u każdego jest inne ja widzę wiele podobieństw co mnie osobiście łączy z wami w miły sposób. Wściekam się jak Intel smucę jak sens analizuję wszystko jak Widmo Dzięki wam też nie czuję się już taką wariatką przez moje próby samobójcze. Wychodzi że jest to dość stały element CHAD Współczuję maargooo od manii do depresji i z powrotem to istna masakra.

Intel doznajesz takie a nie inne odczucia ponieważ takie najbardziej są ci znane. Ja np najbardziej wściekam się na samą sobą bo od kiedy pamiętam nie lubię siebie i już, a zapoczątkowali to ludzie jeszcze w moim dzieciństwie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Ghandi

Dużo pozytywnej energii płynie z Twoich słów, dziękuje... Z tym zrozumieniem przez osoby postronne jest naprawdę ciężko i sama się na tym przejechałam. Na szczęście aktualnie mam wspaniałego partnera, który mocno mnie wspiera i za wszelką cenę próbuje z tego wszystkiego zrozumieć jak najwięcej. Rodzinie przychodzi to bardzo ciężko, więc już chyba nie staram się za mocno ruszać tematu, bo mają mnie za hipochondryczkę. Cieszę się z tego, że sama po woli próbuję w pewien sposób "zakumplować się" z tym paskudztwem, w ramach tego by żyło się łatwiej ;)

 

-- 16 paź 2012, 17:26 --

 

(...)

Co ciekawe ten lekarz twierdzi,że jest to chorobą, która da się w 90% wyleczyć ,az do całkowitego zaprzestania brania leków....!!!! Ja w to nie wierzę i nawet nie zamierzam próbować ;-] Z tym,że na Zachodzie bardzo duża wagę przywiązuja właśnie do psychoterapii i psychoedukacji, jako intergralny składnik z farmakoterapią.

 

Ja również odniosę się do tego. Mój lekarz raczej jest zdania, że ta choroba jest nieuleczalna. Otóż można ją zaleczyć, nawet odstawić leki i ustabilizować się do tego stopnia, że przez wiele miesięcy, (a jak dobrze pójdzie to może nawet lat) pacjent ma spokój, ale... No właśnie ALE! zawsze jest ryzyko nawrotu choroby :bezradny: i wtedy dawaj całą procedurę od nowa- ustawianie stabilizatorów i tak naprawdę całego swojego życia pod tą chorobę. Myślę, ze często się to tak odbywa, niestety... Przynajmniej o takich przypadkach opowiadał mi mój lekarz. Sama też już raz próbowałam odstawić podstawowy lek zmniejszając dawkę o połowę. Miałam wtedy kryzys, jakiś taki wewnętrzny bunt przeciwko temu wszystkiemu. Przez miesiąc było nawet względnie i napaliłam się na to, ze przy najbliższej wizycie jeszcze o połowę zmniejszę leki, ale nie zdążyłam. Jakieś 4-5 dni przed planowaną wizytą wpadłam w niezłą manię i wtedy zrozumiałam, że trzeba coś zmienić w leczeniu. Modliłam się by przez te kilka dni do wizyty nie odwalić czegoś głupiego i przy okazji się nie wykończyć przez swoją aktywność i prawie całkowity brak snu. Jak jechałam na tą wyczekiwaną wizytę to przed gabinetem byłam już godzinę wcześniej... Skończyło się na tym, że miałam do wyboru- albo wrócić do najwyższej dawki lamotryginy jaką brałam dotychczas, albo spróbować karbamazepinę jako nowego stabilizatora. Wybrałam właśnie Tegretol i póki co po ustawieniu dawki jestem w miarę zadowolona. Tylko z tą całkowitą abstynencją ciężko :roll::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maargooo, ja rok temu brałam carbamazepinę i nic mi nie pomogła, miałam stany mieszane.

To normalne, że jest taki okres, że wypieramy chorobę...

Polecam "zaburzenia afektywne dwubiegunowe. podręcznik pacjenta" - doskonała pozycja dla świeżych chadowców.

 

Ja od tygodnia bez stabilizatora (olanzapiny), na samym antydepresancie (paroksetyna 40mg). Czuję się w miarę dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może w przyszłym tygodniu wyjdę ze szpitala :yeah:

 

gratulacje !!!!

jak się czujesz?

 

-- 17 paź 2012, 19:03 --

 

Uzmysłowiłem sobie , że to moje właściwie jedyne reakcje, kiedy COŚ wogóle czuję.Dlatego prokuruję sytuacje w ktorych takie uczucia się pojawiają. Tylko wtedy czuję , że żyję .Inne uczucia są tak mdłe, tak słabe że że aż je spycham całkowicie poza margines ...

Przemawiają do mnie obrazy Van Gogha. On pędzlem potrafił znakomicie oddać fazy swojego chad-a.

 

piękne te obrazy

to przykre że tylko odczuwasz agresję

kurcze...

jak Ty to wytrzymujesz?

 

-- 17 paź 2012, 19:13 --

 

Ghandii maargooo

ja też niestety słyszałam że to choroba nieuleczalna

i niestety przekazywana dziedzicznie

 

trzymam za was kciuki

ja niestety cały czas w dołku

licząc że coś zadziała

przez chorbę wkopałam się w problemy zawodowe

 

-- 17 paź 2012, 19:13 --

 

Ghandii maargooo

ja też niestety słyszałam że to choroba nieuleczalna

i niestety przekazywana dziedzicznie

 

trzymam za was kciuki

ja niestety cały czas w dołku

licząc że coś zadziała

przez chorbę wkopałam się w problemy zawodowe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maargooo,

 

Ja od tygodnia bez stabilizatora (olanzapiny), na samym antydepresancie (paroksetyna 40mg). Czuję się w miarę dobrze.

 

 

 

 

 

 

 

Super ;-) jak długo zażywałaś stabilizator? I kiedy zdecydowałaś się wycofać go ze swojego zestawu ;-)?

Kurczę jak ja bym chciała być tylko na samym antydepie, jak kiedyś....

Przedwczoraj na próbę zmniejszyłam sobie o połowę mirtazapinę, ponieważ zaczęłam się czuć niebezpiecznie "za dobrze", i na drugi dzień wyraźnie poczułam jej brak, więc juz wczoraj wziełam całą dawkę i jest w miarę ok.

A tak swoją drogą, czy hipomania może też mieć miejsce, w przypadku kiedy zażywamy stabilizator? (u mnie lit), czy po prostu to wina wenly, która może za bardzo nakręca?

Ta choroba jest naprawdę bardzo złożona i skomplikowana jednak....

W depresji było to proste, ponieważ jak było źle, brało się antyd. i po jakimś czasie znowu wszystko juz było "kolorowe" a nie "czarno-białe" i była zachowana pewna proporcja.

A teraz trzeba uważać,żeby ta szala się nie przechyliła znowu w drugą stronę...., tylko jak nad tym zapanować?

 

-- 18 paź 2012, 00:11 --

 

Ghandii maargooo

ja też niestety słyszałam że to choroba nieuleczalna

i niestety przekazywana dziedzicznie

 

Potwierdzam w 100% ,że jest przekazywana dziedzicznie... W moim przypadku tak było.

Mam tylko nadzieję,że moja młodsza siostra dostała lepsze geny :-) i nie będzie musiała się zmagać z ta przypadłością...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens czy masz możliwość odseparować się od zawodowych problemów? Wg mnie to ważne i pierwszy krok ku lepszemu.

Ghandi biorę stabilizator i jestem na hipo. Choć to hipo nie jest takie cały czas cudowne. Ale i tak go wolę od innego wszystkiego. Zwiększyli mi mi dawkę stabilizatora z 600 na 900 zobaczym. Fajnie by było gdyby ściągnęli tak by zniknęły te złe rzeczy, a zostały dobre i to jak najdłużej. Niestety nerwica tez swoje robi :( Osobiście nie mogę żyć złością jak Ty Intel

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może w przyszłym tygodniu wyjdę ze szpitala :yeah:

gratulacje !!!!

jak się czujesz?

Teraz w miarę ok, ale to raczej samoistne niż zasługa leków, bo od terapeutycznej dawki dzielą mnie jeszcze jakieś 2 miesiące.

Trochę jestem drażliwa i przede wszystkim zero koncentracji. Tu aż tak tego nie odczuwam z braku zadań i bodźców, ale na przepustce aż mąż się ze mnie śmiał :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ghandi,

 

"Kurczę jak ja bym chciała być tylko na samym antydepie, jak kiedyś...."

"W depresji było to proste, ponieważ jak było źle, brało się antyd. i po jakimś czasie znowu wszystko juz było "kolorowe" a nie "czarno-białe" i była zachowana pewna proporcja."

 

Ghandi najprawdopodobniej Ty odpoczatku mialas chad a nie depresje czyli CHAJ.

Typowa sciezka wielu chadowcow u ktorych zle sie stawia diagnoze jako chaj i u ktorych hipomania nie objawia sie dramatycznymi wydarzeniami w zyciu.

 

"A tak swoją drogą, czy hipomania może też mieć miejsce, w przypadku kiedy zażywamy stabilizator? (u mnie lit), czy po prostu to wina wenly, która może za bardzo nakręca?"

Moze byc roznie ale trzeba sie pogodzic z tym, ze nawet na stabilizatorze beda wahania. Najczesciej o wiele mniejsze niz bez stablizatora ale jednak. Nie ma tez gwarancji, gwaltownego zalamania zdrowia. Stad wazna jest psychoedukacja i odpowiedni tryb zycia. W wakacje mimo, ze bylem juz ustabilizowany zafundowalem sobie (alkohol itd.) dosyc spory wyskok w hipomanie.

 

"Ta choroba jest naprawdę bardzo złożona i skomplikowana jednak...."

Dokladnie wiec trzeba dac szanse i czas sobie i lekarzom.

 

"A teraz trzeba uważać,żeby ta szala się nie przechyliła znowu w drugą stronę...., tylko jak nad tym zapanować?"

Leki leki leki i praca praca praca nad soba w celu dostrzegania niepokojacych objawow, szybkiego reagowania.

Do tego jak najbardziej higieniczny tryb zycia. Ale czesto i to nie pomaga :/

 

Chad jest dziedziczony, pisze o tym wszedzie. Ja tez mam podejrzenia w dalszej rodzinie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×