Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pornografia a zaufanie?


monika_05

Rekomendowane odpowiedzi

Monika_05, ja, w przeciwieństwie do przedmówców nie uważam, żeby jakiś wielki problem był w Tobie. Jak widać, Twoje zdanie o pornografii nie jest aktualnie zbyt popularne, ale to o świadczy jedynie o tym, że dziś porno jest powszechnie akceptowane ( jak wiele innych rzeczy, które kiedyśakceptowane nie były i być może kiedyś znów nie będą). Ale to nie znaczy, że oglądanie nie może być czymś złym. Pornografia (w odróżnieniu od erotyki) jest poniżająca dla "aktorów" i widzów, eksponuje to, co powinno być intymne, pokazuje seks w wypaczonej, perwersyjnej postaci, przez co kreuje i utrwala wypaczone zachowania u jej klientów. Masz pełne prawo wymagać od swojego faceta, żeby jej nie oglądał, jeżeli to Cię rani. To jest kwestia, którą ustalacie między sobą i nikomu nic do tego. Oczywiście oglądanie porno nie jest zdradą par excellence, ale w jakimś wymiarze, powiedzmy, wirutalnym, jest. Porównania do "patrzenia na inne kobiety" są absurdalne, czym innym jest to, że mężczyzna lubi patrzeć na piękne kobiety i że go pociągają kobiety inne niż ta, z którą jest w związku, a czym innym oglądanie pornografii. Czy innym jest oglądanie dobrego aktu, a czym innym pornosów.

 

Ciekaw jestem, skąd te dane, że wszyscy albo prawie wszyscy mężczyźni oglądają porno. Kto przeprowadzał te badania, jaka była ich metodologia? A może to po prostu to takie poklepywanie się po plecach wzajemne, że porno to norma, przecież wszyscy oglądają. Być może każdy mężczyzna ma takie pragnienia, to zresztą trudno zweryfikować, ale na pewno nie każdy bezkrytycznie je realizuje. Nie każde pragnienia powinny koniecznie być zaspokajane.

 

Jestem całkowicie zaskoczony "poradą" "Eksperta_abc_zdrowie". Ciekaw jestem, co to za psycholog, który widząc, że ma do czynienia z osobą wierzącą, cierpiącą z powodu tego, że partner ogląda porno, proponuje wspólny seansik. Drogi "eskpercie", to nie stosunek Moniki_05 do porno jest tu problemem, to jej partner ma problem, bo z jednej strony ma świadomość, że rani swoją partnerkę, a z drugiej być może nie bardzo może przestać to robić. Ponadto wydaje mi się, że prawdziwy psycholog nie ma prawa oceniać bądź kwestionować kodeksu etycznego pacjenta, czy też doradzać działanie będące w sprzeczności z moralnymi przekonaniami pacjenta.

 

Drodzy przedmówcy, skoro Wam się pornografia podoba i uważacie, że nie jest niczym złym, to ją oglądajcie sami lub z partnerami/partnerkami. Ale nie próbujcie "wyleczyć" kogoś, kto ma inne zdanie.

 

Dziękuje Ptr za twoje odpowiedzi. Mam wrażenie, że tylko ty mnie rozumiesz. Temat uważam za zamknięty, bo tu pomocy raczej nie znajdę. Ludzie już tak "zeszli na psy", że nie odróżniają zła od dobra. Dla większości porno jest normalne i nie widzą w tym nic złego. Ja niestety a może stety jestem inna. Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam M.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś odważyłem się i powiedziałem dla psycholog i psychiatry , o tym,że pornosy ogląda , i co i nic , nie wyzwały mnie od zboczków , nie kazały mi przestać oglądać .

jak samotny facet( choć nie tylko ) od czasu do czasu nie ogląda pornosów to wtedy jest z nim coś nie tak albo ma skrajnie niski testosteron, libido albo to jakiś kościółkowy oszołom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiscie watek przeksztalcil sie w "pole bitwy słownej".

 

Cóż, dyskusja to nie bitwa. Czy musimy wszyscy się ze sobą zgadzać? Chyba forum jest po to, żeby, oprócz dokonania prób niesienia jakiejś pomocy - co w tym przypadku chyba zakończyło się porażką, bo autorka wątku już się nie wypowiada, i wcale jej się nie dziwię - wymienić się opiniami na jakiś temat, poszerzyć swoje horyzonty. Nie widzę w tym nic złego, jeżeli jesteśmy kulturalni i nie obrażamy siebie nawzajem.

 

Do ekspert_abcZdrowie

 

Tak, pozwoliłem sobie zakwestionować Twoje kompetencje, ponieważ niektóre konkretne Twoje wypowiedzi nie miały wiele wspólnego z niesieniem pomocy psychologicznej przez profesjonalistę. Nie jesteś zwyczajnym użytkownikiem, masz z automatu większy autorytet, więc Twoje słowa mają większą wagę i to była przyczyna moich wycieczek. Piszesz, że jesteś psychologiem, czyli absolwentką studiów psychologicznych, a to jeszcze nie daje kwalifikacji do niesienia pomocy ludziom, i tu chyba się zgadzamy. Sam znam absolwentów psychologii, którzy psychoterapię i pomoc psychologiczną uznają za bzdurę, uważają, że psychologia to doświadczalne badanie ludzkich zachowań a problemy trzeba leczyć chemią. Dlatego w innym wątku poradziłem pewnej osobie, żeby szukając psychologa, koniecznie zwróciła uwagę na to, czy psycholog oprócz magisterium z psychologii ma jeszcze ukończony dobry kurs psychoterapii. Mam nadzieję, że choć tu się zgadzamy.

 

Nie zamierzam jednak teraz spierać się nad subtelnymi różnicami, co oznacza „pornografia”, a co (chyba w założeniu bardziej subtelna) „erotyka”.

 

I znowu wręcz "prosisz się" o uwagę z mojej strony. Tu akurat nie ma wielkich sporów i wydaje mi się, że jako psycholog powinnaś to dobrze wiedzieć. W erotyce np. nie ma ginekologicznych zbliżeń na narządy płciowe, fabuła jest bardziej rozwinięta, nie ma tyle perwersji i przemocy, nie ma poniżania kobiet. To jest ogólna, znana i dość wyraźna, i wcale nie subtelna różnica. Pewnie są filmy, które są przypadkami granicznymi i trudno je zakwalifikować, ale rozróżnienie funkcjonuje w psychologii i seksuologii.

 

Zaocznie nie zamierzam „diagnozować” partnera autorki wątku. Nie posądzałabym też go od razu o jakieś zapędy masochistyczne czy sadystyczne. Chyba zbyt daleko zabrnąłeś ze swoimi spekulacjami. To akurat mogło być krzywdzące dla partnera autorki wątku. Nie dointerpretowujmy sobie faktów.

 

Zaraz, ja go diagnozuję? Jakich faktów? Ja napisałem ogólnie, o wszystkich ludziach i w trybie warunkowym: "Różne rzeczy mogą skłaniać ludzi do oglądania porno. Mogą to być instynkty perwersyjne - sadystyczne, masochistyczne itp.". A Ty napisałaś z dużo większą dozą pewności o konkretnej osobie: "jej partner też zapewne odczuwa dysonans - z jednej strony kierują nim normalne potrzeby seksualne, a z drugiej ma świadomość, że oglądając erotyczne filmy, krzywdzi partnerkę.". Więc ja zapytałem tylko, skąd wiesz, jakie potrzeby nim kierują, i że są normalne, bo mogą być inne, tyle.

 

A teraz zmierzając do końca, chciałbym zwrócić Tobie i większości pozostałych przedmówców uwagę, na to, że ponieśliśmy w tym wątku porażkę, autorka posta wycofała się, zapewne ze względu na sposób, w jaki została tutaj potraktowana. Uważam, że większość z Was wykazała się brakiem delikatności i przede wszystkim brakiem zrozumienia, że można mieć inny niż Wasz światopogląd. Bo przecież do tego sprowadzały się odpowiedzi i porady - wyluzuj, pornografia to norma, nic takiego, zaakceptuj to, bo to ty masz problem, a nie twój chłopak, on jest tylko normalnym facetem. Innymi słowy, zrób coś ze sobą tak, żeby to Ciebie nie raniło, innej opcji nie ma. To nie jest żadna pomoc.

 

Tyle z mojej strony w tym temacie, wyciągajcie wnioski z tej historii sami. Zawsze dla poprawy samopoczucia można uznać, że dziewczyna uciekła, bo jest niedowartościowana, zakompleksiona i nie mogła znieść tego, że ktoś jej tutaj to pokazał, prawda?

Ptr, jestem psychologiem i po studiach psychologicznych mogę nieść określone formy pomocy ludziom, a na pewno mogę udzielać się na forum psychologicznym. Nigdzie jednak nie napisałam o sobie, że jestem psychoterapeutką i takiej formy pomagania nigdy bym się nie podjęła, bo nie mam ku temu kwalifikacji. To, że znasz grono absolwentów, którzy krytykują psychoterapią, tudzież pomoc psychologiczną i proponują „chemię”, nie oznacza, że wszyscy psychologowie czy inni ludzie też tak uważają. O ile depresje endogenne czy inne zaburzenia psychiczne o podłożu biologicznym oczywiście należy leczyć farmakologicznie, by ustabilizować „chemię w mózgu”, to takie problemy jak relacje międzyludzkie, np. problemy z teściami czy taki problem, jak zgłosiła autorka wątku – problem z pornografią/zaufaniem do partnera – nie jest problemem, który wymaga „chemii”, to nie jest problem o charakterze psychiatrycznym, ale czysto psychologicznym.

 

Dziękuję za krótkie przypomnienie, czym różni się „pornografia” od „erotyki”. Akurat nie mam problemów z tego typu rozróżnieniem, ale powtórka nigdy nie zaszkodzi. Poza tym, inni użytkownicy forum też będą mieli „ściągawkę” w postaci operacjonalizacji dwóch istotnych pojęć, którymi posługujemy się podczas tej dyskusji. Dzięki, Ptr!

 

Kończąc, chciałam napisać, że nie bagatelizowałam problemu autorki wątku i nie lekceważyłam jej uczuć. Zdaję sobie sprawę, że fakt, iż jej partner ogląda pornografię/erotykę, może być dla niej krzywdzący. Myślę Ptr, że spłycasz wypowiedzi moje i niektórych użytkowników w tym wątku, sprowadzając je do skrótu myślowego „wyluzuj, pornografia to norma, nic takiego, zaakceptuj to, bo to ty masz problem, a nie twój chłopak, on jest tylko normalnym facetem. Innymi słowy, zrób coś ze sobą tak, żeby to Ciebie nie raniło, innej opcji nie ma”. To nie tak. Zresztą napisałam wcześniej o ewentualnych negatywnych skutkach pornografii, o tym, że jest kilka sposobów na rozwiązanie ich problemu, bo to nie tylko autorka wątku ma problem. Problem mają oni oboje, bo sytuacja kładzie się cieniem na ich związek. Nie będę powtarzała słów z poprzedniego mojego posta. Mam wrażenie, że wybiórczo traktujesz wypowiedzi, żeby mieć okazję do „włożenia komuś szpili”, jak sam to zręcznie określiłeś wcześniej. A że ja jako psycholog jestem „rzucająca się w oczy”, to staję się jednocześnie łatwym i wygodnym celem, żeby się mnie czepić. Zgadzam się z Tobą, Ptr, w wielu miejscach, masz rację w wielu kwestiach i Twoje uwagi są słuszne i sensowne, ale nie krytykuj ludzi, których nie znasz, nie wiesz, jacy są i jaki mają światopogląd. Myślę, że bezpośrednia rozmowa z autorką wątku byłaby o wiele owocniejsza, a ona o wiele bardziej usatysfakcjonowana formą pomocy. Niestety, pomoc on-line niesie ze sobą pewne ograniczenia, np. dotyczące precyzji ujęcia tego, co się myśli. Dlatego zachęcałabym monikę_05 do bezpośredniej konsultacji psychologicznej – może wybrać się na nią razem z partnerem. Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za konstruktywną krytykę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pornografia jako uzupełniający dopalacz w życiu seksualnym faceta…że niby co? Że mi nie staje, więc oglądam? Że moja kobieta mnie nie podnieca? Że szukam wrażeń, nowych doświadczeń? Jeżeli naprawdę kochasz i szanujesz swoją żonę, dziewczynę, akceptujesz ją, taką, jaką jest i akceptujesz siebie (czy aby na pewno?) to żadne pornole nie są potrzebne.

monika_05 - wybierz się ze swoim chłopakiem do jakiegoś specjalisty (seksuolog) i pogadajcie o tym. A w domu nie rób awantury, po prostu powiedz, co cię boli – jeżeli kocha to zrozumie, a jeżeli ma z tym problem (uzależnienie?) to zaprowadź go do psychologa.

Czy twoje zachowanie i odczucia można zwalić na twoją niską samoocenę? Wątpię. Ważne jest abyś akceptowała siebie i czuła się dobrze w tym związku, gdzie rzeczywiście będziecie sobie ufać i szanować się wzajemnie. A co do filmów pornograficznych i osób tam występujących – są to zazwyczaj nieszczęśliwi ludzie…ale to już temat na inny wątek. Niestety, zło zawsze przyciąga i uzależnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem,że kobiety nie lubią pornografii , choćby z tego względu,że tam nie mam miłości. Nie ma uczuć , pocałunków , wierności .Tam kobieta , jest ograniczana tylko do seksu .Mi to nie przeszkadza , porno oglądam i nie zamierzam przestać .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

amfce tez się naoglądał ale widocznie mu to tak padło, że zawędrował na to forum. Ten człowiek czuje się ''zraniony'' oglądając te kobiety jako...no właśnie.

Nie oglądam pornosów bo to godzi w moje uczucia/godność nie tylko religijne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie cały czas zadziwia, że porno budzi takie emocje. Przecież grający tam aktorzy to tylko względnie niewielka grupa ludzi. Ich zachowanie i wygląd nie przekładają się na zachowanie i wygląd kobiet i mężczyzn jako ogółu. Nie rozumiem, jak można sądzić, że praca aktorek porno uraża godność innych kobiet. Chyba, że się je z nimi utożsamia ? Równie dobrze można by oceniać facetów przez pryzmat ruchaczy z pornoli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×