Skocz do zawartości
Nerwica.com

Toksyczne małżeństwo


Rekomendowane odpowiedzi

matkapolka, czy będzie trwało zależy od Ciebie. ale czytając Twoje wypowiedzi nie mam obaw. każdy ma prawo mieć gorszy, cichy dzień. jeśli Ci się przytrafi - nie wymawiaj sobie go. nie jesteśmy supermenami. spójrz wówczas na sukcesy, które osiągnęłaś do tej pory. gdzie byłaś a gdzie jesteś, jak się czułaś a jak się czujesz teraz. uśmiech wróci :) i cichy dzień spożytkujesz na uśmiechanie się do siebie, docenianie tego, co masz i siebie - bo sobie to zawdzięczasz. i nie ma tutaj na myśl dóbr materialnych. bez nich się da żyć. 3mam mocno kciuki za Ciebie :) jeśli masz ochotę napisz do mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki za ciepłe słowa.

 

-- 07 wrz 2012, 23:45 --

 

Do abc zdrowie-czytaj "reklama firmy" (brzydze sie reklamą kosztem ludzi)

Dziekuję za analize sytuacji. (generalnie kazdy mógłby ja zrobić)

Ja wcale nie musze sie rozwodzić. Zyjemy w jednym domu i mnie to nie przeszkadza. Ja sie uodporniłam. Dopóki bede mogła wykorzystam sytuacje "materialnie". Mam dzieci, i zalezy mi aby skonczyły szkołę, i sie usamodzielniły. Nie mam nikogo (czytaj kochanek) więc nie mam nacisku na życie oddzielnie, czy potrzebe rozwodu. Psychiczne odizolowanie mi wystarczy. (na dzisiaj, nie wiem co pokaże jutro?)

To co udało mi sie osiagnac na teraz (nie jest łatwo i mam słabe chwile i chciałabym sie przytulić, etc.) to jest bardzo dużo jak na te chwilę. Nie oczekuje zmian, nie oczekuje cudu. Pogodziłam sie z faktami. Nie żyje nadzieją, nie mam marzeń. Zyje chwilą i na teraz mi to wystarcza.

 

-- 07 wrz 2012, 23:48 --

 

ps. jak usunąć reklamy i Spam?

:nono:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do abc zdrowie-czytaj "reklama firmy" (brzydze sie reklamą kosztem ludzi)

Dziekuję za analize sytuacji. (generalnie kazdy mógłby ja zrobić)

matkapolka, nie rozsyłam reklam i na pewno nie robię niczego kosztem ludzi. Jestem psychologiem i udzielam się w niektórych wątkach. Jestem na tym forum ponad rok. Wielu ludziom moje uwagi czy porady pomagają. Napisałam, jak ja widzę sytuację z perspektywy osoby, która nie jest w to bezpośrednio zaangażowana. Możesz zrobić coś z tymi uwagami albo je zignorować - Twój wybór. Podziwiam Twoją determinację i walkę o siebie. Wiem, że nie jest to proste. Wierzę, że podejmiesz decyzję dla siebie najlepszą. Pamiętaj jednak o tym, o czym pisałam w PW, że mieszkając pod jednym dachem z mężem, mimo że odseparujesz się od niego emocjonalnie czy psychicznie, czasem pojawią się pewnie takie sytuacje, co do których trudno Ci będzie pozostać obojętną emocjonalnie. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam,

dziele się informacja na temat zachowań nietypowych (zaskakujących lub szokujących) dla mężczyzn i kobiet

Minął trzeci tydzień jak żyje osobno. Przedstawię jak się to odbywało:

1.jestem zła, wściekła, chce żyć osobno, chce ( a może nie bez rozwodu; daje mu szanse) sama nie wiem co chce ale wiem , ze coś muszę zmienić.

2. dochodzi do mnie że on nie mówi tego co naprawdę myśli, generalnie to ja nie wiem co on myśli, muszę się domyślać.

3. dobił bandy, powiedział co chciał( nieważne czy trzeźwy czy pijany) do mnie doszło.!

4. Wiem że powiedział: "nie szanowałem cie nigdy"

5. urodziłam mu dzieci, zawsze był moim idolem, mężczyzną. Nie wyobrażałam się gniewać na niego (życie jest przecież krótkie , po co żalować?) a jednak po co?

6. On mnie nie szanuje?! Ok To ja siebie zacznę.

7. To co, że życie jest krótkie. Kiedyś wróżka mi powiedziała że będę wdową i to z jego powodu. Byłam głupia, bo tylko ta świadomość powodowała że ciągle ustępowałam.!!!

coś w tym jest!!! Już - Nie mam wyrzutów sumienia.

8. Zrozumiałam że ja zasługuje na szacunek

9. Moje życie jest dla mnie najważniejsze-JESTEM NIEZALEŻNA!!!CZEGO JESZCZE SIE DOWIEM, A CZEGO NAUCZY MNIE ZYCIE?

JAKOŚ FACECI NIE MAJA PROBLEMU Z DYSKRYMINACJĄ

CIEKAWE CZEMU?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolejny dzien, ale juz nie jak co dzień. mam teraz obsesje basenu i pływania. Tam sie relaksuje, i czuje wolna. Ale niestety nie jest rózowo i nie jest pięknie,.... o nie- jest cięzko. Dzisiaj czułam ból w miejscu (jedni nazywaja to serce, inni - zen jeszcze inni po prostu miejsce gdzie boli, a nie jest to serce) Boli , Boli i tyle.

Nie poznaje siebie, nie potrafie juz być z tym człowiekiem, im dłuższy mu daje czas, tym ja sie oddalam. Musze sie przygotowac psychicznie i fizycznie a przede wszystkim materialnie na bycie samą. Na teraz jestem przygotowana psychicznie na 50% , fizycznie na (niewiem) materialnie (przedyskutuje z prawnikiem, a teraz gram na czas ) Powodem tej gry jest córka. Ma swój pokój, ma swój kąt, jest jej tam dobrze. W domu jest cicho jak nigdy dotąd. Syn mi dzisiaj powiedział, ze jesteśmy chorzy. To komplement, bo dotychczas to ja bylam chora, ojciec idealny!.

Mogłam sie obrazic ale nie!!! On ma rację. Dopiero dzisiaj zobaczyłam ze ten dom i ta rodzina istniała dzieki mnie. To ja się poswięcałam aby oni byli szcześliwi. " Żeby sie świecic trzeba sie spalać" Teraz wiem ze to bzdura. Żeby sie świećic trzeba być cwaniakiem!

Nie będę cwaniakiem, świecić juz przestałam, jestem soba. Jest mi ciężko , ale nikt nie mówił ze bedzie łatwo.

Nie kieruje sie opiniami innych kobiet, jedynie słucham ich historii i doswiadczeń. W każdej cos znajduje, w każdej jest czastka mnie samej. Czasem sie zgadzam, czasem nie. I tyle. ps. Jeszcze sie żaden facet n ie wypowiedziął. Oni sie boją? Czy maja chorą dumę, nie wiadomo czym tlumaczoną? Czy wy sie nie umiecie dostosować?

 

-- 28 wrz 2012, 07:53 --

 

Po co ja wychodziłam za mąż? Żeby po 20 latach znowu być samemu?

Samotnośc boli, ale poniżanie boli bardziej.

 

-- 29 wrz 2012, 13:58 --

 

Noi co ja mam o tym człowieku myśleć. Póltora miesiąca i cisza. Żadnych przeprosin, rozmów, wyjasniania. CO O TYM MYŚLICIE?

:roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krótko i na temat, co by nie było że faceci się nie wypowiadają :)

 

"Kiedy szczęście pochodzi z twego wnętrza jest rezultatem twojej miłości, ty sam jesteś za nie odpowiedzialny.

Nigdy nie zdołamy przerzucić na kogoś odpowiedzialności za własne szczęście."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blednie sie sadzi, ze kiedy milosc odchodzi to zostaje nienawisc. Przeciwienstwem milosci jest obojetnosc.

 

True...

 

Matkapolka - myślę że jesteś zagubiona w tej sytuacji, dużo już zrobiłaś ale może jednak chciałabyś więcej...Może znajdz jakąs pracę, poznaj nowych ludzi? Najlepiej byłoby gdybyś nie mieszkała z mężem, ostre cięcie - dla mnie fizyczne odseparowanie i niezależność były najważniejsze.

 

PS. Bardzo lubię rady pani Ekspert ABCZdrowie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za zainteresowanie. Trudno sie przestawić momentami zwłaszcza w nocy w dużej sypialni sama w wielkim łóżku. Wróciłam do swoich ulubionych zajeć. Dawno tak nie szalałam. Basen, taniec, aerobik. Wszystko co się da. Byleby nie siedzec w domu. Syn poszedł na studia. Wyprowadził sie do innego miasta.

Wybaczyłabym Mu, bo nadal go kocham, ale "motyle z brzucha już odleciały". Nie wierzę że on sie zmieni!. A motyle już nie wróca. Teraz to już czysta kalkulacja. On to chyba czuje, bo się boi. To widac w jego niepewnosci. Nie wychodzi z pokoju, nic nie robi, nigdzie nie chodzi. Jak wraca z pracy to siedzi i myśli. Stracił swoich klakierów w dzieciach. Dzieci widza ze sie zmieniałam, że jestem silna, ze chcę zyć. Role sie odwróciły. W końcu zyje dla siebie. On jest tym zszokowany, niepewny, nie wie co robić bo nigdy nie był w takiej sytuacji. Gdyby przeprosił-wybaczyłabym ale na pewno nie wróce do tego co było! Nasz związek musiałby ewaluować ale podejrzewam ze musiałoby mu bardzo zależeć! Teraz wszystko w jego rękach. Ja sobie poczekam i pokorzystam z życia. Ale nie wrócę do tego co było! MOWY NIE MA!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

matkapolka, bardzo się cieszę, że walczysz o siebie i chcesz zmienić swoje życie. Do tej pory robiłaś wszystko, by uszczęśliwiać wszystkich wokoło - żyłaś dla dzieci, dla męża. O sobie nie myślałaś... Czas najwyższy to zmienić. Twój mąż zapewne jest w niemałym szoku Twojej zmiany, tego, że korzystasz z życia, że wróciłaś do dawnych pasji. Napisałaś, że teraz wszystko w jego rękach, że będziesz czekała na jego ruch. Widzisz szansę dla Waszego związku? Czy, gdyby mąż wykazał dobrą wolę i chciał ratować Wasze małżeństwo, np. na terapii, byłabyś gotowa podjąć taki krok?

PS. Bardzo lubię rady pani Ekspert ABCZdrowie:)
Dziękuję, betty_boo :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje za rady.

Gdyby mój maż wykazał chęć, czy raczej dojrzał, jestem wstanie ratowac ten zwiazek. Obawiam sie jednak , że mam doczynienia z rozpieszczonym bachorem. :why:

 

-- 03 paź 2012, 01:54 --

 

Może tez byc tak, ze mu przestało zalezeć ale boi sie decyzji lub czeka na moje. Zawsze miał problem z podjęciem decyzji ale rządzic chciał! :nono:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się że Twój mąż ma straszne problemy z sobą, które przełożył swego czasu na Ciebie, bo tak jest wygodniej łatwiej.

Mówiąc Tobie, że bez niego sobie nie poradzisz - tak naprawdę mówił podświadomie, że on bez Ciebie sobie nie poradzi, tylko ego to trochę ubarwiło.

Ale generalnie jest to moim zdaniem jakby podświadome wołanie o pomoc - tyle, że nikt mu nie pomoże dopóki on sam problemu nie zobaczy w sobie.

A żeby go zobaczyć, czasem naprawdę trzeba upaść na dno, stracić prawie wszystko i w końcu skończyć szukać winnych w koło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam i dziekuję. Gdyby to było prawda to chyba znaczyłoby, ze mamy szansę. Pytanie tylko czy facet jest zdolny do takiej analizy? Jak go znam to poświeci małżeństwo dla swojego EGO i ambicji czy chorej "męskiej" dumy. Ja mam wrażenie że on mnie nigdy nie kochał. Teraz jego zachowanie to tylko potwierdza. A jesli tak było to po co mi taki ktoś. Nie chce łaski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybacz ale nic to nie oznacza. Wiem to po sobie, sama wiedza o problem nic nie zmieni.

Czy facet jest zdolny to samooceny ? Owszem jest, tak samo jak kobieta - podstawą jest chcieć się skupić na sobie, nie oszukiwać siebie samego i nie szukać na wszystkie zachowania swoje, winy w kimś.

 

Coś na zasadzie: Zrobiłem tak bo Ty to bo Ty tamto ... Czyli niby się przyznaje do błędu, ale i tak winą za niego próbuje obarczyć Ciebie ... to tak naprawdę oszukiwanie samego siebie....

 

Ja wiem na swoim przykładzie, że jeśli czegoś nie zmienię każdy mój związek następny będzie podobny, jak nie gorszy ....

A czy mi się uda zmienić, tego nie wiem ... bo narazie chyba zbyt świeże wszystko i jest, i odczucia są różne, tak skrajne że sam ich nie ogarniam ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twoje wypowiedzi sa dla mnie cenne.Ze wzgledu na to, że patrzysz z meskiej strony. Niestety meżczyźni tak jak kobiety sa różni. Ty to rozumiesz i ja to cenię. Inni (mój maż) nie chca zrozumiec ( bo po co, bo łatwiej, bo lepiej obwiniać). Poczekamy zobaczymy. Chetnie poczytam Twoje myśli i uwagi, sa dla mnie cenne. Bardzo dziekuję. Poradź co robić?

 

-- 03 paź 2012, 17:46 --

 

Znowu mi za bardzo zalezy. Z tą róznica ze juz nie potrafie. Wypalają sie iskry. "Wystarczy iskra aby wskrzesic ogień" Tak kiedyś JP II pisał. Ale trzeba chcieć. Jak iskry wygasna to wiadomo tylko nowe ognisko ale to juz inna bedzie bajka. Już nie moja. Jak go miałam za inteligentnego , coraz bardziej widze że sie myliłam. Kiedys myślałam ze jest bez wad. Teraz je widzę. Coraz wiecej minusów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

matkapolka, nie wiem, czy Twój mąż wykaże inicjatywę i chęć ratowania Waszego małżeństwa, bo wiedzieć nie mogę. Mam nadzieję jednak, że będzie zdolny dokonać analizy Waszego związku, o jakim mówił PsychoQuest. To jednak oznaczałoby konieczność zrezygnowania z samooszukiwania i schowanie "męskiej dumy" w kieszeń. Czy jest do tego zdolny? Jeżeli tak, to dobre rokowanie na przyszłość - myślę tutaj o terapii małżeńskiej. Ufam, że Twój mąż nie poświęci relacji dla chorej ambicji czy swojego ego. Zastanawiam się tylko, jak długo sprawdzi się strategia "na przeczekanie"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

matkapolka ja Ci nie poradzę co zrobić, sam jestem w ciężkim momencie swego życia, rozwalony związek i generalnie analizuje całe swoje życie, przestaje już szukać winy w innych, tylko próbuje znaleźć odpowiedzi w sobie, nie jest to takie proste, i wymaga ciężkiej pracy .... a przede wszystkim świadomości istniejącego problemu ....

Wiem jedno, Twój mąż nie może tego robić ze świadomością, że robi to dla Ciebie, tak samo jak Ty nie możesz się kierować tym że robisz coś dla niego, każdy z Was musi przepracować swoją lekcję dla siebie i tylko z myślą o sobie.

To jak z rzucaniem palenia, gdy rzucasz je bo ktoś tego od Ciebie oczekuje - to w 99% i tak wrócisz do tego palenia, i zazwyczaj w momencie kiedy druga strona zrobi coś nie po Twojej myśli, wtedy na złość mając świadomość, że to drugą osobę zaboli - zaczniesz palić powrotnie.

 

Najważniejsze to żeby nie oczekiwać od partnera nic - wiem brzmi głupio ale taka prawda, gdy oczekujesz a tego nie dostajesz, tracisz siły i sens działania, nie widzisz sensu by walczyć, bo cały czas uzależniasz swoje szczęście od kogoś, jest mi źle bo on jest taki itp. itd.

 

"Kocham cię bez powodu, bez uzasadnienia. Kocham cię takim, jaki jesteś. Jeśli nie podoba mi się, jaki jesteś, lepiej związać z kimś innym, kto będzie mi odpowiadał. Nie mamy prawa nikogo zmie­niać i nikt nie ma prawa zmieniać nas. Jeśli mamy zamiar się zmienić, to dlatego, że sami tego chcemy, dlatego że nie chcemy cierpieć ani chwili dłużej."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj wyciągnęłam rękę. Spytałam czy to prawda co powiedział (gdy to mówił, był wtedy pijany). Powiedział ze moge sobie to interpretowac jak chce. Nie bardzo rozumiem jak mam sobie interpretowac słowa: Nigdy cie nie szanowałem i nie kochałem?!

Powiedział ze on nie ustapi. Dla mnie to już dziecinada 47 letniego rozpuszczonego dzieciaka! Mam dośc bycia niańką!!! i prowadzenia za rączke i chwalenia!

Coraz bardziej sie skłaniam ku seperacji. Widze że on nie dojrzał do związku w ogóle. Rozmawiałam tez z teściem na jego temat, dałam ultimatum. Widze ze chyba musze zacząć zycie od nowa. Chyba to nieuniknione. Wszystkie kolezanki mi mówia że jest ciezko samemu. Wiem, finansowo napewno! Ale czy ja jestem dziwka zeby być w zwiazku dla pieniedzy? Sama to ja sie czuje od 20 lat! nIC SIE NIE ZMIENI TYLE ŻE BĘDE WOLNA i nie bedzie seksu, ostatnio i tak wymuszonego na nim. Żałuje że zrozumiałam to dopiero teraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie podchodź do tego że musisz, Ty powinnaś tego chcieć sama dla siebie, aby być w końcu szczęśliwą ...

 

A czy to prawda czy nie, co on Ci powiedział, dopóki sam pewnych rzeczy nie zrozumie to Ci nie powie, Ty sama musisz ocenić czy czułaś się szanowaną i kochaną czy nie ? Nie ważne jest tutaj co on mówi, nie ważne są słowa, ważne są czyny ...

 

Wiesz, ja jeszcze tydzień temu, siedziałem i rozmyślałem, i przekonany byłem, że powinienem ratować swój związek za wszelką cenę, walczyć o niego, bo umysł mnie oszukiwał i przypominał tylko te dobre chwile, teraz się skupiam tylko na tych złych, i jest mi łatwiej.

 

Owszem brakuje bliskości, przytulenia itp. - tylko czy chcemy to mięć kosztem nas samym, kosztem braku szacunku samych do siebie ? Myślę, że to zbyt wysoka cena za szczęście ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PsychoQuest,

czyny niby tak,ale tez mozna sie dac oszukać nim, wazne jest tez zeby ktos nie zmieniał na siłe i akceptował a nie swoje madrosci i swiat chciał nimi zmienic razem z nami, dla mnie akceptacja jest wyznacznikiem rózwniez szacunku i miłosci, oczywiście kultura i zachowanie odpowiednie wobec drugiej osoby śa punktem wyjsciowym na którym sie buduje miłosć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak tak oczywiście masz rację :) dlatego tez myślę, że ciężko jest po takim czymś odbudować już zaufanie i bezpieczeństwo, nawet jak ktoś się faktycznie chce sam dla siebie zmienić, ciężko się żyje w parze z tykającą bombą.

 

Ja wracałem 5 razy, wierzyłem w zmianę i jej i swoją, teraz wiem że to był błąd, wracając dawałem przyzwolenie na jeszcze więcej... na końcu usłyszałem, że chciałabym wracał bo bała się samotności ... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc, przez jakiś czas nie czułem się samotny w tym związku, do momentu kiedy nie zaczęło się ograniczanie, kontrola wszystkiego co się da, i czepianie się o wszystko.

Sam nie wiem po co w to wchodziłem ponownie, trochę pewnie z litości, no i z wiary, że coś się zmieni, znając swoje problemy co w mojej głowie, łatwiej było mi rozumieć skąd u niej takie zachowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×