Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

Hej Lucy 86:)

Wyrazy współczucia.....Domyslam się co czujesz...Kiedy mi zmarła Babcia, moja Mania ukochana świat mi sie zawalił:( Kochałam ją starsznie mocno, i nadal -mimo że nie zyje już 4 lata - bardzo mi jej brakuje...Najgorsze jest to że to ja ją wysłałam do szpitala z którego miała wyjść po tygodniu a Ona ..... Odeszła do Pana Boga. Z cmentarza musieli mnie wyprowadzić bo ...zaczęłam sie dusić z płaczu i dostałam jakiegoś ataku..

 

Twojej Mamusi życzę dużo zdrówka...będzie dobrze-musi być!!!!!

 

A Tobie KOchana wytrwałosci wytrwałosci wytrwałości!!!! Musimy się z tym uporać! Wierzę w nas mocno. Trzymaj się cieplutko i mimo tak trudnej sytuacji główka do góry.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:35 pm ]

strasznie rzadko tu zaglądacie:(

ale może to i lepiej bo tak nie myślicie o tym tylko żyjecie własnym życiem.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hanusia a Ty mieszkasz ze swoim chłopakiem?

Ja z moim się ostatnio bez przerwy ścieram i zastanawiam się, czy tak jest normalnie przez pierwsze tygodnie mieszkania ze sobą...

 

Pogrzeb dopiero w czwartek, jakoś się trzymam, ale nie ułatwia mi tego Mama, która bez przerwy dzwoni i się żali, jak się źle czuje...:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam serdecznie!!

opisze swoją historie: od miesiąca mam natrętne mysli, ktorych probuje sie pozbyć..

Mam wspaniałego chlopaka, którego bardzo kocham i wiem ze to ten jedyny.. mam natrętne myśli np takie ze moge przestać go kochać, albo że boje sie ze coś sie z nami stanie i co wtedy będzie.. dzięki temu forum doszlam do wniosku ze to tylko choroba.. Planuje wizyte u psychiatry, poniewaz moja babcia ma depresje i co miesiąc odwiedza ją psychiatra więc moge skorzystać z okazji i porozmawiac z psychiatrą. Mam te same objawy co tutejsza forumowiczka "pikpokis".. caly czas mnie męczą jakieś głupie mysli, ktorych probuje sie pozbyć.. jak przychodzą te myśli to mam wielki stres i chce mi sie odrazu płakac.. wczoraj mialam taki strasny stan, ze tylko siedzialam i plakalam.. dzis jest lepiej, ale mysli nadal są..

Najważniejsze jest to, ze moj chlopak jest zawsze przy mnie i że wszystko moge mu powiedzieć co mnie dręczy i jakie mam myśli.. jakoś sobie radze, ale są chwile kiedy odechciewa mi sie zyc... :cry:

Brdzo mocno kocham swojego chłpaka, dobrze ze jest taki wyrozumiały i rozumie moje myśli, że raz są takie a raz inne...

Napiszcie coś... serdecznie pozdrawiam;*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś ;)

 

A na poważnie, to bardzo, bardzo ważne, że wiesz, iż to tylko choroba. Czasem bardzo przykra, męcząca, dobijająca, ale choroba, nic nadzwyczajnego. Z tego co piszesz, stadium dość wczesne, (chociaż tu sie nie mądrze, to oceni lekarz) nie wiem tylko czemu masz czekać na psychiatrę babcinego, jeśli możesz zacząć leczyć się na-ten-tychmiast :)

 

Ze swoim podejście na pewno poradzisz sobie z tym, trzymam kciuki i pisz czasem, jak idzie :)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To bardzo dobrze ze przynajmniej sama chcesz z wlasnej woli porozmawiac z psychitra, no i moim zdaniem doktorek ci na pewno pomoze, i nie martw sie tez tak mialam i obecnie jest dobrze bo NAJWAZNIEJSZE jest to ze chlopak cie wspiera i jest przy tobie i ze rozumie twoje problemy, to na prawde SUPER chlop.i masz racje to tylko choroba i zadreczasz sie niepotrzebnie, mowie ci ze po rozmowie z doktorkiem wszystko przejdzie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:) takie słowa naprawde pomagają:) Dzieki!

Wiem, ze jest to wczesne stadium tej choproby, ale ja juz takie samo coś mialam kilka lat temu, tylko że nie pamiętam tego jakim cudem zapomnialam o tej chorobie.. Jestem tylko ciekawa kiedy mi to minie>>.. bo kiedy jest dobrze i ciesze sie ze wszystkiego to natchodzi myśl "czy ja to dalej mam".. i znow sie to robi.. Mam lęki, boje sie iśc czasem spać, bo boje sie ze sie obudze i że znow mnie weźmie placz... :cry: Mówie sobie że to tylko myśli i że tak nie jest naprawde. Czasem jakaś myśl mi wejdzie do głowy, jakakolwiek i zaraz zaczynam o tym myslec, stresować się! Ehh.. na początku tej choroby bałam sie o te myśli, bo bałam się o to co będzie jak przestane kochać swojego chłopaka i co będzie wtedy gdy już ze sobą nie będziemy.. :? Mówiłam to swojemu chłopakowi i sie nad tym zastanawialiśmy, bo ja go przecież bardzo mocno kocham!!! a tu skąd takie myśli się wzieły??! :(( I teraz wiem, ze to tylko jakaś chorobam która próbuje mną zawładnąć... bo tak jak jedna z forumowiczek napisala, ze ta choroba przypomina "błędne koło"... Czasem sobie tłumacze, ze jak przyjdzie ten stres, to tródno, poplacze sie jak małe dziecko i mi przejdzie.. Np teraz siedze i jest wszystko ok, jestem w miare "sobą" a za chwile moze być taki momęt, ze pomyśle o czymś i zaczynam sie bardzo stresować i mieć takie dziwne uczucie..

Ciesze się, ze jest to forum, i że są osoby, które dokładnie czują to co ja... Pozdrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo kiedy jest dobrze i ciesze sie ze wszystkiego to natchodzi myśl "czy ja to dalej mam".. i znow sie to robi.. Mam lęki, boje sie iśc czasem spać, bo boje sie ze sie obudze i że znow

 

Skąd ja to znam, a jestem pewien, że wypisz, wymaluj znają i inni chorując na NN :) Na tym właśnie ta choroba polega, na ucieczce przed czymś w te ''błędne koło'' i wcale nie musi być to bardzo straszna rzecz - mogła po prostu być d l a n a s bardzo straszna, gdy zaczęliśmy uciekać, a może to nie jedna rzecz, tylko wiele małych? Kto we.

 

Ale, Ty już zdajesz sobie z tego sprawę i nawet, jeśli czasem będzie kiepsko, to ogólnie może iść tylko coraz lepiej. I choroba owszem, ale ''zawładnąć" to IMO złe słowo, nie wiem jak Ty, ale ja odczułem siebie tendencję do robienia z tego czegoś nieomal ''zewnętrznego'' co mi szkodzi. O to w nas, zwykła choroba, nic nadzwyczajnego. I zwyczajnie z niej wyjdziemy :)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

święte słowa Twilight ... a ty już ile czasu to masz? Ja się dziwnie temu, ze kiedys jak byłam mniejsza to to mialam i jakim cudem z tego wyszlam tego wlasnie nie wiem...

Nie życze zadnej osobie tego co mamy my wszyscy na tym forum...! to jest męczące.. Mam tak też, ze nagla strasznie chce mi sie plakac i wtedy kiedy placze mam straszne stresy i dziwne takie odczucie, ze nie chce mi sie życ, ale jak się wypłacze to potem sie czuje bardzo wykończona...i mi mija.. i tak na okrągło.. ale są dni kiedy jest dobrze.. np dziś tak było.. raz mialam tak, że tydzien mi było dobrze i miałam nadzieje, ze juz przechodzi mi ten lęk.. a tu jedna rzecz, jedna myśl i wszystko wraca..:((

Najbardziej boje się tych myśli o swoim chłopaku, że boje się ze moge przestać go kochać..:(( Jak ja moge przestać go kochać kiedy jestem taaaka szczęsliwa i kiedy czuje ze go bardzo kocham i chce z nim spędzić całe swoje życie! Jest naprawde wspaniałym człowiekiem i nigdy nie chce mieć innego chłopaka, bo wiem że jesteśmy sobie przeznaczeni:) Naprawde wieże w miłość, bo to się liczy najbardziej w zyciu:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nawet nie pytaj... ;) Ciężko mi dokładnie określić, bo od bardzo wczesnego dzieciństwa, (co jakiś czas przypominam sobie coraz wcześniejsze ''akcje'', o których dziś wiem, że yły zajawkami choroby) do dziś, ale tym się kompletnie nie przejmuj, bo ja nie wiedziałem co to jest i nie leczyłem. A nawet kiedy już wiedziałem, zaprzestanie oszukiwania się, że jestem zdrowy, podjęcie decyzji o leczeniu, oswojenie się z nią, ogólna ''gotowość'' do leczenia zajęła mi bardzo długo, wiele osiągnąłem sam, ale dziś wiem, że jestem gotowy na leczenie. Tak naprawdę dopiero kilka miesięcy temu powiedziałem o tym komuś pierwszy raz, wiele dała mi znajomość z człowiekiem, chorującym na NN, (między innymi, zrozumienie, co mi jest, co ''zabawne'' ta osoba do dziś nie wie, że ja choruje na to samo) a jeszcze więcej osoba, która mnie rozumie i podeszła do tego... Serdecznie, nie wiem jak to ująć w słowa, ale z ciepłem i chęcią pomocy. W każdym razie, wcześniej osiągnąłem niemal ''mistrzostwo'' kamuflażu, zarówno przed otoczeniem, jak i samym sobą, co wcale nie oznacza, że czułem sie przez to chociaż ciuteńkę lepiej. Dziś już doskonale wiem, że nie ma co udawać, że się jest zdrowym, gdy się nie jest - jak i chorobą sie usprawiedliwiać - i tyle ;)

 

A te objawy, gdy jest długo dobrze, a później wraca, to ''zwyczajna normalka'' i kompletnie sie tym nie przejmuj, każdy z nas tak ma. (no może poza tymi, którzy doprowadzili sie do takiego stanu, że mają cały czas źle, ale to inna bajka) "Uśmiechnąłem" sie na Twoje słowa o ''jednej myśli'' po której wszystko wraca, bo to jest dokładnie to, lepiej bym tego w słowa nie ujął.

 

I raz jeszcze nie przejmuj się, bo mając TAKĄ świadomość już teraz i tak szybko sie lecząc, będzie Ci tylko lepiej. Mi to zajęło kilkanaście lat. A miłość leczy wszystko, chociaż nie jest dla niej żadną ujma, gdy w nerwicach pomoże lekarz :)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehh czasami się zastanawiam nad tym czy to choroba, czy to raczej ze mna jest coś nie tak... mam dosyć tego i chce sie tego pozbyc!!! boje sie ze jak sie zacznie rok szkolny to ze sie nie skupie na nauce i wogole... A moze jak pojde do szkoly to jakos o tym zapomne?! nie wiem sama...

Najbardziej bym chciala, zeby mój chłopak zawsze przy mnie był, znaczy sie jest zawsze przy mnie, ale chodzi tu o to, ze chcialabym go mieć przy sobie 24h na dobe..! Przy nim tak cudownie się czuje... Czasem głupio mi jest tak przy nim płakać, bo wiem jak się o mnie bardzo martwi..:(

te myśli, ten stres, to glupie uczucie... boje się tego.. boje sie czasem, że moge zgłupieć przez to.. :(

 

Narazie lece do spania.. czekam na dzień kiedy całkiem mi to przejdzie i kiedy będzie wszystko takie samo jak miesiąc temu! o to sie modle, zeby bylo wszystko ok, zeby te stresy, to uczucie i myśli odeszly juz na zawsze... chce tylko myslec o szcześciu jakie spotkało mnie w życiu z moim ukochanym:)

 

3majcie sie cieplo i napiszcie coś czasem! Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam "nowych" :)

 

jak czytam wasze wypowiedzi to dokladnie wiem co czujecie:)

Cicha na prawde super że tu trafilaś i masz już taką świadomość choroby... ja miałam takie początki jak Ty... dokładnie rok temu (o chłopaku, bo nn mam od kiedy pamiętam, tylko nie wiedziałam że to choroba), ale to co się zaczeło ze mną dziać na poprzednich wakacjach, przeszło moje najgorsze wyobrażenia! Po prostu błędne koło stresu, lęku (jak Ty bałam się nocy i ciemności i tego ze rano znow zaatakują myśli) chyba nie musze nic dodawać, bo jakoś wydaje mi się, że ludzie chorzy na NN rozumieją się w 100%.

Na to forum trafiłam gdzieś po 4 miesiącach zadręczania się, że już chyba oszalałam i że trafię do psychiatryka, chyba miałam początki depresji bo ledwo wstawałam z łóżka... i tak jak Ty uważałam że moj chłopak to ten jedyny, dlatego te myśli tak wykończyły... poszłam do psychiatry a potem trafiłam tu. I ta świadomość, że JESTEM CHORA spowodowała, iż zaczęłam zdrowieć... Była to droga trudna (najtrudniejsze co do tej pory przezywałam!)... Droga krzyżowa :(... ale na pocieszenie powiem, że chyba z tego wyszłam :) chyba - bo czasem jest gorzej i nie mam gwarancji czy nie wróci mi coś kiedyś... bo przecież jedna myśl potrafi nam zmienić całe życie...

W każdym razie przzygotuj się na walkę :) ja myślę że z Twoim podejściem uporasz się z tym bardzo szybko :)

pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam !!

apsik84 wiesz jak to dobrze jak nie tylko ja to mam.. tylko że czasem mam takie mysli, ze mysle ze moze to nie choroba tylko ze tak naprawde jest...

Dziś od rana miło spędziłam dzień na działce ze swoim chłopakiem... było naprawde miło... jestem taka szczęśliwa.. Tylko myśl o tym, ze ja "to" mam, ta nerwice mnie dobija jeszcze gorzej... Wczoraj gdy kladlam sie spac, to mialam schizy takie ze "o matko, ja jestem chora, nie jestem taka jak kiedys"... boje się... Najgorsze są te myśli z moim chłopakiem!! Jezu... przecież ja go tak bardzo kocham!! Jestem taka szcześliwa!! Nie chce nigdy innego mieć chłopaka, a skąd takie myśli się nagle biorą, ze boje sie ze przestane go kochać, albo że może się coś z nami stać!! Jak sie moze coś z nami stać, kiedy jest nam ze sobą tak wspaniale!! Wiemy oboje, ze jesteśmy dla siebie jedynymi miłościami..!!

Dziś miałam natłok strasznych myśli.. nawet miałam taką myśl, że boje sie ze zakocham się w innym, albo że zdradze swojego chłopaka, a przecież nigdy bym tego nie zrobiła!! To są najgorsze myśli!! przez nie dostaje takich "dziwnych stresów".. to nie są takie normalne stresy tylko jakby z lękiem.. nie umiem tego opisać.. i do tego dochodzi jeszcze płacz... czuje sie taka zmęczona już tym... nie umiem sobie poradzić.. szukam sobie zajęć, żeby tylko o tym nie myśleć..!! :( :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam to samo, co wy. Jednak wraz z upływem czasu jest coraz lepiej... Ja w przeciwieństwie do większości z was prawie od początku wiedziałem co to jest. Wcześniej przez półtorej roku męczyły mnie myśli i lęk połączony z piekielnymi bólami głowy na temat dziedziny wiedzy, którą studiuje... Gdy somatyzacja zmieniła swój obiekt zainteresowania wiedziałem. Pomimo to się bałem. Na psychoterapii byłem po 3 miesiącach, do psychiatry trafiłem miesiąc temu (a był to 6 miesiąc zaburzeń)... Ten temat przeglądam już od jakiegoś czasu i choć podnosi na duchu to raczej nie zostanę aktywnym użytkownikiem. Ciągłe wspominanie tego, co we mnie jest i czynienie z tego epicentrum życia raczej mi nie pomoże, a to mogę osiągnąć wypluwając z siebie 2 posty dziennie. Od czasu do czasu coś skrobnę. I bez wątpienia pochwalę się jak mi się uda... Chciałem się z wami też podzielić jedną mądrością jaką dała mi moja dotychczasowa walka. Otóż każdy dzień płaczu i poczucia beznadzieji to przykre wspomnienie. Im więcej przykrych wspomnień tym większy lęk, że to powróci nawet, gdy wydaje się, że minęło... A i warto sobie powiedzieć, że wraz z upływem czasu jest coraz lepiej... Ja tak zrobiłem i jest. 2 kroki do przodu 1 do tyłu, ale zawsze w przód :)

 

Pozdrawiam i życzę powodzenia wszystkim...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokladnie:)

 

Cicha: nie martw sie myslami ze mozesz zakochać sie w innym. Przerabialam to :) studiuje na kkierunku gdzie są prawie sami faceci i po prostu kiedy przezywalam te schizy to mialam lęki że raz po raz podoba mi sie inny z kolegów... ja juz nie wiedzialam co sie dzieje! im bardziej nie chcialam tego wszystkiego odczuwac tym bardziej sie to pojawialo... potem przeszlo, ale czasem takie pierdoly wracają...jednak jak przychodzi tertaz cos takiego to mamświadomość ze wcale tego nie chce i ze to skutek choroby wiec nie odczuwam juz takich lęków...juz sie z tym pogodziłam. Ale początkowo, dokladnie tak jak mowisz, lęk który jest ciężki do opisania, stres i płacz... histeria, wymioty i okropne wycieńczenie (jakby sie pracowalo fizycznie przez kilka godzin non-stop).

 

Pamietajcie ze wszystkie absurdy o jakich pomyslicie to tylko efekt uboczny nn.

Polecam poczytać wypowiedzi Jakuba z tego wątku - bardzo dużo mi dały :) tłumaczą m.in.dlaczego nn atakuje w nasze miłości...

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam:)

Wiem apsik, ze to jest tylko choroba... dzis tez mialam podobne schizy ze moge zakochac sie w innym i ze boje sie na ulice wyjsc , zeby sie czasem nie zakochac w jakims innym i za chwile mi to przechodzi i śmieje sie z tego, ze moglam o czyms takim mysleć...:P

Dziś tak wspaniale spędziłam dzień z moim ukochanym!! Prawie wogole sie niczym nie przejmowałam, nie stresowałam, myśli się pojawiały, ale nie dopuszczałam ich do siebie:) Wszystko dzięki mojemu ukochanemu chłopakowi, on tylko przy mnie jest i stara sie mnie zrozumieć.. nikt inny nie stara się mnie rozumieć w moim otoczeniu, tylko on... Dlatego wiem, ze bardzo go kocham a takie mysli, ze boje sie ze przestane go kochac, albo ze zakocham sie w innym to wiem ze to choroba i wyganiam od siebie te mysli... Jakoś się musze z nimi uporać...

Czasami mam tak, ze jak mi coś przyjdzie do głowy to mam takie uczucie, ze musze odrazu powiedziec to co mysle bo sie boje ze bedzie źle.. a za chwilke jest ok.. To mnie bardzo męczy... Dziś o wiele lepiej mi było niż wczoraj... :):) mam nadzieje, że z dnia na dzień będzie lepiej, aż wkoncu mi przejdzie i będzie jak dawniej:) Jestem dobrej nadzieji...najwazniejsze, ze mnie chlopak nie opuszcza i zawsze przy mnie jest:):)

 

pozdrawiam i piszcie coś czasem:) Slowa, że bedzie ok naprawde pomagają ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twoje posty słodzą mi herbatę :D

 

Żarty żartami, ale, to w pozytywnym znaczeniu, oczywiście. Fajnie, że jest Ci tak dobrze i miło coś takiego poczytać. Ciesz się, że sie leczysz na tym etapie - wyleczysz i będziesz miała spokój. Howg ;)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam

Widze, ze malo osob juz tu zagląda...

ehh.. przeczytalam na takiej stronie www.nerwica.com , ze tę chorobe da sie pokonać tzw. "pozytywnym mysleniem" ze jak bedzie zle to mam myslec pozytywnie, wczoraj probowalam tak robic, ale kiepsko mi to wychodzilo..

Dzis rano sie obudzilam i trzepaly mna nerwy i tysiące myśli na raz... Często sie boje tego, ze to nie zadna nerwica tylko ze te mysli to moze byc prawda:( Nie mam siły:( Boje się o kazde mysli!! Ostatnio wracaja wspomnienia z przeszlości (te o ktorych nie chce myslec) i dopada mnie wielki stres, ze boje sie ze mogą tamte czasy wrocić, chodz wiem, ze nie wrócą...

Bardzo sie boje mysli, ze moge przestac kochac mojego chlopaka... Wiem, ze to nie prawda, bo go bardzo kocham!! Ehh nie wiem co mam robić... Na tej stronie : http://www.nerwica.com/2007/06/zwalczy-depresje-i-nerwic.html

przeczytalam, ze leki na nerwice pomagaja tylko wyciszyc mysli i uspokojic, ale na chwile a potem znow sie robia te mysli, pisze tam ze samemu trzeba sobie radzić, a ja czasem jestem taka bezsilna, ze nie wiem co mam robic, i gdzie sie podziac i do kogo sie zwrocic o pomoc...

Zaczelam od soboty pic Melise, ale nie wiem czy to na dlugo pomorze.

Ehh piszcie coś czasem....:( pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz Cicha już niedużo osob zagląda, ale to nie znaczy, że nie ma tu wiele informacji. Proponuje Ci, zeby ten wątek stał się Twoją lekturą :) na prawdę, przeczytaj w miarę możliwości cały :) Na pewno pomoże Ci w chwilach zwątpienia i wyjaśni wiele wątpliwości dot. leków.

Posty Jakuba są tu gdzieś ;) nie wiem może od 40 stronki? musisz cierpliwie poszukać :).

 

Od siebie dodam tyle, że pierwszym i najważniejszym krokiem do zwalczenia choroby jest to, że wierzysz w to że to NN. Mi bardzo długo po głowie chodziło, że się oszukuję, że na pewno nie jestem chora tylko próbuję zamaskować prawdę. Bardzo okrutne, co człowiek potrafi sobie nawymyślać. W końcu stwierdziłam, że nawet jesli nie jestem chora, to wolę wierzyć, że mimo wszystko to nn. No i kiedy zaczęłam już tak myśleć - że te myśli to nie ja, to nie to co chcę, ze mam prawo spełnić swoje marzenia itp itd. to się zaczełam uspokajać.

 

Leki tylko wyciszają, nawet nie zatrzymują myśli. Poprawiają nastrój, zwiększając ilość serotoninki w mózgu, którą właśnie tracisz poprzez nadmierny stres. Od czasu do czasu jest lepiej, ale tak na prawdę to drogą do wyzdrowienia, bądź lepszego samopoczucia jest psychoterapia + leki. Ważne, żeby nie brać leków na własną rękę. Ponad to leki działają z czasem. I to bardzo długim!! Ja po 2-4 tyg dopiero odczułam pewną ulgę :). A teraz biorę już chyba 8 miesiąc !! (omg nie wiedziałam że już tak długo! :D ) no i w sumie dopiero po psychoterapii i braniu tych pigułek szczęścia rozumiem siebie, swoje reakcje zachowania itd. wiem skąd biorą się lęki...

 

W nn nie chodzi tak na prawdę o podmiot, którym Cię zamęcza - to tylko jej pretekst, punkt zaczepienia. To jest tylko maska choroby więc nie masz co się bać, że nie kochasz, albo że przestaniesz kochać swojego chłopaka. Ja teraz widzę jak bardzo kocham swojego skarba, dowód? -> udało mi się tą okrutną i wyboistą drogę przejść... a zrobiłam to przecież dla niego - żeby z nim być...

 

Proponuję Ci, Cicha jak najszybciej udać się na psychoterapię. Wybrać sobie kogoś kto Cię zrozumie. Nie rezygnować z szukania nawet jeśli ktoś nie będzie Ci podchodzić - wtedy zmień (bo psycholodzy to tylko ludzie, ktoś Ci powie że jestes zdrowa i że wymyślasz, a inny zobaczy, że nie jest w porządku).

 

No i przeczytaj ten wątek od deski do deski! Pisz, co Cię gnębi i jak coś to pytaj... Co jakiś czas tu wpadam i czytam co u Was wszystkich słychać... więc w razie potrzeby coś tu skrobnę :)

 

pozdrawiam gorąco!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz apsik84 jaką ulge poczułam jak przeczytalam to co mi napisalaś? Dzięki!! :)

Wiem, ze to jest choroba!! ze to jest nn a nie ja!! :)

Dzis straszny mialam dzień!! Poprostu myslalam, ze juz głupieje na maksa!! Wiem, że to jest choroba, ale kiedy przychodza takie stresy to wtedy juz nie wiem czy to choroba czy nie, a kiedy sie uspokoje to jestem spokojna, bo wiem, ze to nie ja tylko nn!! Jutro jade do psychologa, to pierwsza wizyta, ciekawe jak bedzie! Balam sie do tego przyznac, ze jestem chora, ale teraz wiem, ze jesli pojde do lekarza i uwierze w siebie to bedzie dobrze:) Umiem sie przyznac ze to choroba, ale poprostu kiedy przychodza takie straszne chwile to sie bardzo boje!! Dzis tyle łez wylalam przy mamie i przy chłopaku:( Ale wiem, ze nigdy mnie nie opuszczą (mam na mysli mame i ukochanego) :)

Dzieki jeszcze raz apsik i zaglądaj tu :) Pozdrawiam ciepło:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to nie zagląda, ciągle sie zagląda, tylko nie piszemy, jak akurat nie ma o czym pisać ;)

 

A widzisz, jak dobrze. Choroba ta ma w sobie coś jeszcze, gdy się zapętlisz, czujesz jakby zasłonę, mgłę w umyśle, która oprócz utrudniania skupienia się, blokuje Cię przed ''przypomnieniem sobie'' takich oczywistości, jak to, że to tylko natręctwo i tak dalej. W końcu takie pochodzenie NN, zamglenie umysłu, by zablokować strach (a przy okazji kilka innych ''odczuwań'') Ale nie blokuje całkowicie i możesz nauczyć się przebijać przez to.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×