Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Widmo jak to mineło? Przecie my jeszcze młode babki :D Ja właśnie weszłam w ryczącą czterdziestkę a ty mówisz że minęło.

 

No wlasnie o to chodzi, ze cos minelo ale cos nadal trwa i cos sie pojawia :) Nie wartościuje, lepsze czy gorsze. To byl taki bardziej zart ze mnie :) Zastanawiam sie czy szybciej bede siwy niz lysy ;)

 

Ale nie mialem na mysli ani wieku ani urody itp. itd. tylko podejscie do wlasnej osoby, glownie do choroby. Mozna kopac w sciane, krzyczec ale nic nie zmieni tego kim jestesmy. A dokladniej pewnych cech i wlasnosci naszego ciala.

A szczegolnie tej wlasnosci jaka mamy czyli chad. A z tego faktu wynikaja pewne ograniczenia i konsekwencje.

Jak z faktu chorowania np. na cukrzyce, silna alergie/astme, nie posiadania konczyny...

Sens tez mnie wiele rzeczy boli i tez mi szkoda pewnych cech siebie sprzed lat. Jeszcze sie ludze, ze moge posiedziec dlugo przy piwie, ze moge cos zrobic na ostatnia chwile i nie skonczy sie to nerwowka taka, ze mnie pozniej rozwali. Mysle tez, ze chad mnie nie zatrzyma na sciezce rowoju zawodowego. Nie wiem tez, czy uda mi sie zalozyc rodzine. No boli mnie to i wk...a!!!

Ale co mam zrobic? Z drugiej strony chyba leki na mnie dzialaja dzieki czemu ciesze sie z pewnych pozytywnych cech ktorych dlugo dlugo nie mialem. I szukam jakiegos trzeciego wyjscia aby to moj zywot nie byl taki zly.

 

-- 24 wrz 2012, 20:30 --

 

Teraz chyba już zawsze będzie inaczej... łatka "psychiatrycznego przypadka" naznacza [tak mi się wydaje] sprawia, że badamy siebie, sprawdzamy czy dobry nastrój nie jest hipomania/mania, a dół to nie nawracająca depresja. Jestem w tym wszystkim "świeża", czy tak będzie zawsze? Czy jakoś da się z tym pogodzić i żyć jak dawniej.

Teraz czuję się jak psychiatryczny inwalida...

 

będę wdzięczna za opinie

 

Mnie sie wydaje, ze z czasem nadal bedziemy sie kontrolowac ale w sposob bardziej nieswiadomy i nieobciazajacy. Cos w stylu zdrowego nawyku? A probowaliscie podpytac wtajemniczonych znajomych czy duza dostrzegaja roznice w waszym zachowaniu przed i po? Oczywiscie nie w przypadkach kiedy znajdujemy sie w ostrych fazach. Ale czy kiedy jestesmy w okolicy remisji nadal widza w nas "wariatow"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie o to chodzi, ze cos minelo ale cos nadal trwa i cos sie pojawia :) Nie wartościuje, lepsze czy gorsze. To byl taki bardziej zart ze mnie :) Zastanawiam sie czy szybciej bede siwy niz lysy ;)

 

Ale nie mialem na mysli ani wieku ani urody itp. itd. tylko podejscie do wlasnej osoby, glownie do choroby. Mozna kopac w sciane, krzyczec ale nic nie zmieni tego kim jestesmy. A dokladniej pewnych cech i wlasnosci naszego ciala.

A szczegolnie tej wlasnosci jaka mamy czyli chad. A z tego faktu wynikaja pewne ograniczenia i konsekwencje.

Jak z faktu chorowania np. na cukrzyce, silna alergie/astme, nie posiadania konczyny...

Sens tez mnie wiele rzeczy boli i tez mi szkoda pewnych cech siebie sprzed lat. Jeszcze sie ludze, ze moge posiedziec dlugo przy piwie, ze moge cos zrobic na ostatnia chwile i nie skonczy sie to nerwowka taka, ze mnie pozniej rozwali. Mysle tez, ze chad mnie nie zatrzyma na sciezce rowoju zawodowego. Nie wiem tez, czy uda mi sie zalozyc rodzine. No boli mnie to i wk...a!!!

 

Mnie też boli i nie zgadzam się z takim stanem rzeczy...Jest to miom zdaniem wysoce niesprawiedliwe, choć czemu ma być sprawiedliwe,że właśnie nas to dotknęło?! Wiem, że są osoby które leżą sparaliżowane i one też się z tym nie zgadzają, ale jak patrze ndziewczyny w moim wieku (27!) które mają już swoje rodziny i NAJWAŻNIEJSZE własne DZIECKO, to robi mi się strasznie smutno, gdyż wiem, że mi to raczej na 99,99% procent nie będzie dane...Pomijając męża, czy chłopaka, bo tego już nawet nie chcę, ale Dziecko było od zawsze moim największym MARZENIEM...a tego chyba już nie osiągnę przy mojej chorobie i lekach, które biorę (Qrwa!)

Nawet nie wiem, czy pozwolą mi adpotwoać dziecko...

Dlatego ta choroba jest tak okrutna, moim zdaniem, bo zamyka nam prawie wszystkie "furtki" i nie możemy nic zrobić, nawet jeśli bardzo chcemy...:-(

A dzisiaj już jestem 2-gi dzień na wenli i czuję lekką delirkę;-) i taki "niespokojny" umysł ;-) mam nadzieję,że ona za bardzo nie będzie indukowała tzw. maniii, ale przyznam,że napęd od wczoraj się nie zmniejszył i nawet za bardzo nie chce mi się spać, po całym dniu pracy itp. ale jest w ogóle możliwe,żeby przez 2 dni już były takie objawy? ;-D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie sie wydaje, ze z czasem nadal bedziemy sie kontrolowac ale w sposob bardziej nieswiadomy i nieobciazajacy. Cos w stylu zdrowego nawyku? A probowaliscie podpytac wtajemniczonych znajomych czy duza dostrzegaja roznice w waszym zachowaniu przed i po? Oczywiscie nie w przypadkach kiedy znajdujemy sie w ostrych fazach. Ale czy kiedy jestesmy w okolicy remisji nadal widza w nas "wariatow"?

 

No i w tym jest problem. Mój mąż widzi różnicę i nie lubi mnie ani jak jestem w depresji ani w okolicy remisji. Jeśli już to jestem akceptowalna w okolicy hipo. Cóż tak naprawdę tylko dwa razy odczul na własnej skórze moje hipo, a tak po za tym uwielbiał właśnie takie moje stany. I co mam z tym zrobić???

 

-- 25 wrz 2012, 09:29 --

 

Mnie też boli i nie zgadzam się z takim stanem rzeczy...Jest to miom zdaniem wysoce niesprawiedliwe, choć czemu ma być sprawiedliwe,że właśnie nas to dotknęło?! Wiem, że są osoby które leżą sparaliżowane i one też się z tym nie zgadzają, ale jak patrze ndziewczyny w moim wieku (27!) które mają już swoje rodziny i NAJWAŻNIEJSZE własne DZIECKO, to robi mi się strasznie smutno, gdyż wiem, że mi to raczej na 99,99% procent nie będzie dane...Pomijając męża, czy chłopaka, bo tego już nawet nie chcę, ale Dziecko było od zawsze moim największym MARZENIEM...a tego chyba już nie osiągnę przy mojej chorobie i lekach, które biorę (Qrwa!)

 

Po raz setny powtarzam to nie kwestia choroby, a spotkania na swej drodze odpowiedniej osoby. Trudno? Pewnie ale tak samo trudno jak wszystkim. Obserwuję moje siostrzenice i moja nastoletnia córkę. Przez ten Internet świat na głowie stanął w sprawie związków.

 

-- 25 wrz 2012, 20:07 --

 

Lekarz zapisał mi Pernazyne co bym nie była taka szczęśliwa. Brać czy nie brać o to jest pytanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wróciłem z psychiatryka

Poznałem bratnią duszę-kompletny psychopata ze znaczną domieszką schizofreni ( często wychodziły z niego macki, a jego ciało otaczała ektoplazma ).

Jednocześnie rzysięgły tłumacz języka hiszpańskiego oraz francuskiego. Komputerowa pamięc . Całkowity psychopata ze stale radosnym wyrazem twarzy.Nauczył mnie cudownych, kwiecistych wyzwisk po hiszpańsku ( dosłowne tłumaczenie jednego z nich : " szczam do mleka twojej matki kur.wy która cię urodziła" )

Jedyna osoba , która doskonale rozumie mój całkowity brak skrupółów .

Poza tym cały przekrój wszelakich świrów-chad , depresja, psychoza, anoreksja , bulimia

Śliniące się zombie spacyfikowane haloperidolem

Laska z piękną blizną szubieniczą na szyi. Przynajmniej jedna konkretna. Inne miały wątłe "próby" z tabletkami-czyli komedia tak na prawdę.

Z każdym inny klimat.

Naprawdę dobrze się bawiłem.

W pobliskim fantastycznym lesie robiłem około 10-15 km dziennie z buta . Balsam dla umyslu i ciała ( zrzuciłem kolejne 3 kg )

Za rok, jak nie będę mocno już skonfliktowany z wymiarem niesprawiedliwości z pewnością tam wrócę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Intel , a jak ogólnie oceniasz poziom jakości , wiedzy i skuteczności tego Szpitala? I w którym byłeś? Znam parę tych "sanatoriów" na śląsku , ale o jednym mam i znam bardzo złe opinie....

 

 

A tak ogólnie to muszę Wam powiedzieć, że otrzymałam piękny prezent od mojego znajomego, który mieszka w Niemczech.

Zna on całą moją sytuację i zaprosił mnie do siebie, bo ma umówionych dla mnie niemieckich specjalistów od CHAD z jakiejś tam kliniki, która się w tym specjalizuje i ma bardzo dobrą renomę na całym świecie. We środę wylatuję i zostaje tam na tydzień. Ciekawe jaką terapię mi zaproponują? ;-) Trochę się wstydzę, powiem Wam szczerze, ale spróbować zawsze mogę.

Jak wrócę zdam Wam szczegółowe relacje co i jak i może też coś z tego wyniesiecie dla siebie.

Zastanawiam się, czy jest to w ogóle możliwe, żeby techniki leczenia i medycyny mogły się różnić w różnych państwach?

I ciekawa jestem, czy Ci lekarze mają jakiś inny pogląd na to schorzenie,niż nasi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wróciłem z psychiatryka

Poznałem bratnią duszę-kompletny psychopata ze znaczną domieszką schizofreni ( często wychodziły z niego macki, a jego ciało otaczała ektoplazma ).

Jednocześnie rzysięgły tłumacz języka hiszpańskiego oraz francuskiego. Komputerowa pamięc . Całkowity psychopata ze stale radosnym wyrazem twarzy.Nauczył mnie cudownych, kwiecistych wyzwisk po hiszpańsku ( dosłowne tłumaczenie jednego z nich : " szczam do mleka twojej matki kur.wy która cię urodziła" )

Jedyna osoba , która doskonale rozumie mój całkowity brak skrupółów .

Poza tym cały przekrój wszelakich świrów-chad , depresja, psychoza, anoreksja , bulimia

Śliniące się zombie spacyfikowane haloperidolem

Laska z piękną blizną szubieniczą na szyi. Przynajmniej jedna konkretna. Inne miały wątłe "próby" z tabletkami-czyli komedia tak na prawdę.

Z każdym inny klimat.

Naprawdę dobrze się bawiłem.

W pobliskim fantastycznym lesie robiłem około 10-15 km dziennie z buta . Balsam dla umyslu i ciała ( zrzuciłem kolejne 3 kg )

Za rok, jak nie będę mocno już skonfliktowany z wymiarem niesprawiedliwości z pewnością tam wrócę.

 

"Yo cago en la leche de tu puta madre" - a po hiszpańsku brzmi to tak ładnie :D

 

Ogólnie uśmiałem się do rozpuku :D:D Pomogli Ci choć trochę? Czym Cię leczyli i jak wyglądał Twój dzień (poza wspomnianym 10-15 km marszem)? Jakaś psychoterapia w pakiecie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej

Oczywiście były też mroczne strony pobytu w psychiatryku, lecz po jaką cholerę o nich się rozpisywać?

Byłem w szpitalu w Lublińcu.

Oddział otwarty. Lecz z pewnymi obostrzeniami i regulaminem zabraniającym na przykład oddalania się poza teren szpitala ( te kilometrowe marsze i biegi ). Jakoś zupełnie się tym nie przejmowałem. " osobowośc socjopatyczna i narcystyczna " skutecznie mi omijanie wszelakich zakazów i nakazów umożliwia :D

Instynkt samozachowawczy i lamotrygina pozwalają jednak wytyczyć pewne granice, które strzegą mnie przed kolejnymi głupstwami.

Cóz mogę powiedzieć o jakości leczenia?

Pomimo dużego zaangażowania empatycznych lekarzy , NFZ skutecznie torpeduje wszelkie bardziej wysublimowane metody leczenia.

Natomiast oddziały zamknięte ogólnopsychiatryczne charakteryzują się niestety średniowiecznym podejściem do pacjenta i mój ewentualny pobyt na takowych z pewnością zaowocowałby późniejszymi niecierpliwymi oczekiwaniami poza terenem szpitala na rezydujących tam konowalów a zwłaszcza "pielęgniarzy".

Udało mi się przekonać lekarzy z mojego oddziału o wysokiej skuteczności lamotryginy w moim przypadku i na szczęscie obyło się bez kolejnych lekowych eksperymentów.

Sam klimat oddziału był wystarczającym bodźcem ( obok oczywiście farmakoterapii ) do odzyskania jako takiej równowagi.

Mój dzień?

6 rano pobudka ( bez problemu ,zważywszy że spać chodziłem o 21 -o 19 zamykali oddział i z powodu tego, że telewizji nienawidzę i nie oglądam nie mialem już nic do roboty)

Sniadanie o 8 , obiad o 12!!!! a kolacja o 17. Na posiłki chodziło się do odległej o 5 minut drogi stołówki ( nie jestem wybredny więc mi smakowało , zwłaszcza że ilośc była fantastyczna )

9-11 obchód .

Czasami jakaś relaksacja i muzykoterapia ( godzina raz na kilka dni )

Pozostały czas pożytkowałm na zwiedzanie fantastycznego Lublińca ( "bezprawnie") oraz na dalszą poprawę formy potrzebną do hipotetycznej konfrontacji z Wymiarem.....

Wychodzenie do miasta oraz ogromnego sosnowego lasu dawało ten cudowny dreszczyk emocji wynikający z łamania norm.

Miałem 3 indywidualne spotkania z Terapeutką , która właśnie szkoli się w Instytucie Ericksonowskim w Katowicach, gdzie ja od 2 lat skutecznie się terapeutyzuje.

To był owocny balsam dla mej duszy.

 

Reasumując-najważniejsze jest podejście.

Byłem przecież dokładnie w takich samych warunkach i na takich samych warunkach oraz z taką samą lub podobną chorobą jak inni.

Róznica jest taka , że większość tym faktem była załamana , a ja wkręciłem sobie dobrą zabawę.

Aha-za 3 tygodnie mam pierwszą sprawę w sądzie. Karuzela upadku zaczyna się kręcić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzy tygodnie z hakiem

Wystarczyło ,żeby z braku stymulujących bodźców zacząć niebezpiecznie szybko spadać .....

To była moja decyzja o wyjściu.

Oczywiście nie na "własne żądanie"

Podczas rozmowy z Ordynatorką dokładnie wytłuszczyłem fakt, że przedłużający się brak mocnej stymulacji ( np wakacyjny wyjazd niestety) powoduje że zaczynam pikować w sposób dotkliwy i zdecydowany.

Musiałem w odpowiedniej chwili wrócić , żeby nadmiar obowiązków dał mi wiatr w żagle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ghandi:

 

Powiem Ci, że po 8 tygodniach w krakowskiej klinice CM UJ na Kopernika wyszedłem jako zupełnie inny człowiek. Wspaniała sprawa i nigdy nie zgodzę się z tym, że leczenie ambulatoryjne jest równie skuteczne jak szpitalne (zwłaszcza gdy mówimy o takich ośrodkach jak Kraków czy Warszawa). Nawet w połączeniu z psychoterapią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio mój psychiatra powiedział mi , że z trzech używek (alkohol , papierosy , marichuana ) - ta ostatnia szkodzi najmniej w CHAD. Co sądzicie na ten temat?

Jak to jest z tym alkoholem? Ja od maja nie wypiłem ani grama :) A Wy jak zapatrujecie się na temat używek podczas CHAD ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja od 3 lat nie pale marihuany i ostatnio tak sobie myślałem czy marihuana pomaga w CHAD, chociaż mój lekarz kategorycznie zabronił palić zioło jak i pić alkohol ,a papierosy od jutra rzucam to jak dam rade rzucić i zapamiętam to się chętnie wypowiem :D.

 

Tak,że od początku mojego leczenia nie paliłem już, a nawet wcześniej przestałem bo zaczynałem zauważać że jestem mocno skrępowany po paleniu(tak jak bym czuł po trawie ,że jest we mnie jakaś choroba).Możliwe, że się przepaliłem po prostu.

 

A alkohol moim zdaniem w małych ilościach np lampka wina raz na miesiąc tydzień raczej nie powinna zaszkodzić ale radzę nie próbować bo nie wiem.

 

Także przyłączam się do pytania Vendetta, :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem jak jest w moim przypadku...

Alkohol w ilości 3 browarów nie powoduje żadnych przykrych konsekwencji. Z "trawą" jest inaczej.

Kiedy byłem przez kilka lat bez przerwy w stanie mieszanym CHAD ,czułem się tak bardzo źle , że zapalenie "zioła" wiązało się tylko i wyłącznie z pozytywnym działaniem (trudne do wytrzymania , trwające całymi miesiącami depresyjne napięcie w momenie "usmażenia" się puszczało i na godzinę wracałem do wyluzowanego świata żywych ) Ponieważ i tak żyłem na krawędzi samobójstwa ewentualne skutki uboczne palenia nie pogarszały mojego stanu z prostego powodu-gorzej już czuć się nie mogłem.

Natomiast, teraz , kiedy od jakiegoś czasu objawy pięknie wykrystalizowały się w dwie osobne fazy ,kilka eksperymentów z "ziołem" niodmiennie powodowało na drugi dzień odwrócenie fazy ze światłej hipomanii w poważną depresję .

To nie przypadek-kilka razy próbowalem i za każdym razem efekt był katastrofalny. Wieczorem piękna faza, a na drugi dzień nie dający się powstrzymać "zjazd" w odchłań na kilka dni a nawet dłużej.

Ubolewam nad tym faktem , ale w moim przypadku stosunek pozytywów do negatywów jest bardzo niezadowalający

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja od 3 lat nie pale marihuany i ostatnio tak sobie myślałem czy marihuana pomaga w CHAD, chociaż mój lekarz kategorycznie zabronił palić zioło jak i pić alkohol

 

umiarkowane palenie słabej trawy może być przydatne w depresji, ale raczej jednobiegunowej, zwłaszcza sezonowej - problem w tym, że jeśli się nie ma dobrego kolegi-konesera to sprzedawana u nas trawa jest z reguły za mocna i podrasowywana chemią - w takiej postaci może być niezłym dopalaczem dla depresji (i zapewne też manii) - po przekroczeniu jakiejś tam ilości THC serotonina może po prostu przestać płynąć z kranu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ghandi

Zazdroszcze szpitala a to dlatego, ze zapewne zostaniesz poddana wnikliwej obserwacji.

Przy wprowadzeniu tak szerokiego pojecia jak spektrum chad z jednej strony okazuje sie ze mozna famakologicznie pomoc sporej grupie dawniej nie mieszczacych sie w kategoriach chad typu I i II itd ale z drugiej strony latwo o zbyt szybka diagnoze.

A wydaje sie tez, ze ile osob tyle przypadkow (rozna sila i dlugosc poszczegolnych epizodow) a wiec tyle sposobow leczenia.

 

Co do uzywek sprawa jest prosta. Wszystko co dziala na mozg musi miec jakis wplyw-szczegolnie na mozg chadowca ktory nie funkcjonuje normalnie. Alkohol w trakcie i w krotkim okresie dziala manikalnie ale pozniej depresyjnie. Jest to typowe nawet dla zdrowych ludzi.

Marihuana juz w trakcie zazycia moze wywolac rozne stany. Po depresyjnie.

Jak pisalem wazna jest ilosc substancji. Jak pisze Intel 2-3 piwa (dla faceta ktory potrafil wypic wiecej) raczej nie zaszkodza.

Lekka marihuana w malej ilosci tez moze podzialac wylacznie na apetyty i rozluznienie.

Ale pamietajcie, ze kazda ilosc dla nas to duze ryzyko. Zreszta po 2-3 piwach moze sie skonczyc na wiekszej ilosci.

Wazne tez jest w jakim stanie uzywamy. W remisji chyba bezpieczniej ale w momencie przechylania sie biegonow juz z duzym ryzykiem.

 

Zgadzam sie z S jak.. ze jest duzo stymulantow ktore potrafia wywolac hipomanie. Zblizajace sie wakacje, ekscytujacy ludzie wydarzenia, pogoda, brak snu itd.

Seks o tak :) Rzadko kiedy zasypiam po nim od razu, kiedy partnerka juz zasnela "wykonczona" ;)

Jest to chyba regula ze chadowcy maja okresy kiedy sa wulkanami namietnosci zas w depresji psychicznymi impotentami:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×