Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Lilith, chodzę na terapie indywidualną dwa razy w miesiącu (od 6tyg. przerwa, jeszcze tylko trzy muszę wytrzymać...). To za mało, wiem ale na więcej mi finanse nie pozwalają...

ostatnio się 'namacalnie' przekonałam co zrobiłam ze swoim organizmem i naprawdę, chce przestać raz na zawsze. Chce nie mieć tego problemu, chce się wyleczyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieidealna, pamiętam kilka lat temu taki punkt przełomowy podczas leczenia, gdy nagle przejrzałam na oczy i poczułam jak blisko dna jestem. Może to subiektywne zdanie, ale wydawało mi się, że terapia przez cały swój czas trwania zupełnie nic nie dawała. Może gdybym wcześniej uświadomiła sobie, że jestem chora i chciała się leczyć, a nie być tam pod przymusem to terapia byłaby bardziej skuteczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojejkujejkujej, zaraz już pół roku z bulimią będzie, jak ten czas szybko leci o.o Właśnie sobie uświadomiłam, że hej, długa droga za mną, ale jeszcze dłuuuga przede mną. Różnie bywa, krok do przodu, 2 kroki w tył, a potem odwrotnie... Byle się nie zatrzymywać :)

 

(Ha, jak czasem małe decyzje mają wpływ na całe życie, nie?)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bretta, ja mam całkowicie odwrotnie. O wszystko obwiniam siebie, byle tylko jeszcze bardziej sobie dokopać i udowodnić że jestem totalnie beznadziejna.

Zjem za dużo - jestem żałosna. Potem głodzę się, wymiotuję, przeczyszczam - jestem żałosna. A w końcu rozpamiętuję wszystko w kategoriach porażki, zamiast skupić się na teraźniejszości - jestem całkowicie żałosna. I tak w kółko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Interesuje się od jakiegoś czasu psychologią i zaburzeniami różnego typu. Może dlatego, że uczestniczę sam w terapii?? Nie wiem. W każdym razie piszę dlatego, że poczytałem trochę tego tematu (nie cały) i spotkałem się z takimi wypowiedziami jak "ukierunkowanie złych emocji" itp. Nie wydaje mi się by miało to coś wspólnego z "złymi" emocjami. Wiem, że jestem laikiem i nie jestem w stanie zrozumieć w pełni tego zaburzenia ale wydaje mi się, że dużo prawdy jest w stwierdzeniu "głód miłości".

 

Mam a w zasadzie miałem koleżankę, która chorowała na anoreksję i bulimię na przemian.. Wiem, że męczyła się z tym strasznie. I zauważyłem, że miała ogromną trudność w rozmawianiu o swojej rodzinie. Objawy nasilały się i ustawały w zależności od relacji z nią. Podobnie w relacji z chłopakiem to tak wyglądało.

 

Jak dla mnie "głód miłości" to określenie, które oddaje znaczenie tych chorób. "Nienasycony głód miłości".

 

Pozdrawiam Radek...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Nakarmić swoje emocje" czy "głód emocji" czy też "głód miłości" - mimo to mam niejasne przeczucie, że jest w tym coś więcej.. przecież Anoreksja czy bulimia są to choroby, które są destruktywne.. Pamiętam jak bardzo męczyła się ta moja koleżanka. Widziałem jak wszyscy chcą jej pomóc na różne sposoby. Dawali jej wsparcie i miłość.. Jednak to jakby nie działało. Dlatego zastanawiam się Jak dużo w tej dziewczynie było "głodu emocji" a ile nieakceptowania ich.. Myślę, że w jakiś sposób te wszystkie "dobre" rzeczy jakie ją spotykały musiały ją jednocześnie jakoś krzywdzić. Ale jedno jest pewne dla mnie.. Zaburzenia odżywiania to jest jakaś forma autodestrukcji:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×