Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pornografia a zaufanie?


monika_05

Rekomendowane odpowiedzi

Nie mogę teraz znaleźć źródła i nazwiska tego seksuologa, ale było przeprowadzane w Holandii badanie na reprezentatywnej grupie 1300 mężczyzn, obywateli wsi małych i dużych miast, wykształcenie od podstawowego do wyższego i wyszło, że do oglądania pornografii przyznaje się 79% badanych- zatem tak, to jest większość. Oczywiście można przyjąć, że Holandia to kraj rozpusty i rozwiązłości moralnej i tym samym podważyć wiarygodność ankiety itd.

 

Czemu od razu podważać wiarygodność? Załóżmy, że wyniki są miarodajne, 79% się przyznaje, pewnie niewielu więcej się nie przyznało, skoro ankieta była, jak się domyślam, anonimowa. To jest sporo, ale nie "prawie wszyscy". I to w Holandii, w której normy obyczajowe nie są zbyt wyśrubowane (czytałem parę lat temu, że w jednej z telewizji ogólnokrajowych w czasie nocnym emitowany był film porno, co u nas na przykład jest na razie nie do pomyślenia). A co z innymi społeczeństwami - silnie religijną Ameryką Łacińską, Bliskim Wschodem? Można chyba w uzasadniony sposób przypuszczać, że odsetek jest niższy, a może w przypadku muzułmanów dużo niższy. Jak to się ma do twierdzenia, że "prawie każdy" mężczyzna ogląda pornografię? Pomijam już taką kwantyfikację jak np. "raz w roku", "raz w tygodniu" itd.

 

Fajnie byłoby, gdyby osoby, które stawiają kategoryczne twierdzenia, że każdy albo prawie facet ogląda, podparły czymś swoją opinię.

 

-- 21 wrz 2012, 18:12 --

 

Ja nie mogę zakazać mojemu partnerowi żeby nie podobała mu się pornografia tak samo on nie może mnie przekonać żeby ona zaczęła mi się podobać.

 

Całkowicie się zgadzam. Na skłonności nie ma się wpływu. Ale chodziło o ich realizację, a to co innego. Ale nie chcę otwierać znowu tego wątku :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisałaś do mnie, ale nie o mnie, tylko o niej,

Odpisywalam na Twoj post ... autorka nigdzie nie napisala ze jest chrzescijanka..to Ty tak zalozyles i do tego sie odnioslam :roll: wiec Ty teraz sie metnie tlumaczysz

Ja w ogóle nie wiem, w jaki sposób zdradza się wizualnie, to Ty napisałaś coś o zdradzaniu "wizualnym", więc ja tylko napisałem, że nie wiem jak można to zrobić.

Pisałem o zdradzie wirtualnej, że jest to jakaś forma zdrady,

Nie ma to ja czepiac sie slowek i odwracac kota ogonem. Dla mnie zdrada wirtualna to wtedy kiedy uzywajac kamerek ktos kto jest zajety uprawia wirtualny seks z inna osoba po drugiej stronie monitora. Opowiedz jasno i bez krecenia w jaki sposob obejrzenie pornosa moze byc zdrada wirtualna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odpisywalam na Twoj post ... autorka nigdzie nie napisala ze jest chrzescijanka..to Ty tak zalozyles i do tego sie odnioslam :roll: wiec Ty teraz sie metnie tlumaczysz

Cytuj:

 

Słuchaj, jeżeli nie ma w Tobie empatii i nie widzisz nic niestosownego w tym, co o niej napisałaś, to ja nic na to nie poradzę, naprawdę. Jeżeli nie jest wierząca, a do kościoła poszła pooglądać freski, to w porządku, można powiedzieć, że nic wielkiego się nie stało, ale wiele wskazuje na to, że jest, a Ty na podstawie informacji, które o sobie ujawniła, rozstrzygasz definitywnie, że nie może być chrześcijanką, bo chrześcijanki nie współżyją przed ślubem, albo jeżeli już, to nie jest prawdziwą czy dobrą chrześcijanką itd. Nie bierzesz pod uwagę, że to może być przykre przeczytać o sobie uwagę taką, jaką poczyniłaś. I nie ma znaczenia, że odpisujesz na mój post czy polemizujesz ze mną - to co napisałaś, dotyczy konkretnej osoby i pisałaś w trybie kategorycznym o konkretnej osobie. Zawsze mogłaś po prostu napisać, że ja zrobiłem być może błędne założenie co do jej religijności i na tym skończyć, a nie przeprowadzać rozumowania, które mają na podstawie tego, co o sobie napisała, zrobić z jej chodzenia do kościoła wyraz miłości do zabytków bądź czegoś mniej godnego pochwały. Jeśli nie widzisz w takich spekulacjach dotyczących jakości religijności konkretnej osoby nic niestosownego, to nic na to nie poradzę. Co napisane, to napisane, każdy może wyrobić sobie swój osąd, tyle z mojej strony w tym temacie.

 

Nie ma to ja czepiac sie slowek i odwracac kota ogonem. Dla mnie zdrada wirtualna to wtedy kiedy uzywajac kamerek ktos kto jest zajety uprawia wirtualny seks z inna osoba po drugiej stronie monitora. Opowiedz jasno i bez krecenia w jaki sposob obejrzenie pornosa moze byc zdrada wirtualna?

 

Odwracać kota ogonem, tak? A kto nie doczytał, przeczytał "wirtualny" jako "wizualny", chciał poironizować, tylko nie wyszło? Ja?

Zdrada wirtualna to niewierność, która nie realizuje się w rzeczywistym świecie, tylko np. w wyobraźni, gdy myśli się o seksie z kimś innym niż "ta" osoba i czerpie z tego przyjemność erotyczną. Albo gdy traktuje się film albo fotkę jako obiekt dostarczający podniecenia. Albo tak jak to opisałaś - mogą być różne stopnie, sposoby. Przecież napisałem od razu, że nie jest to zdrada w sensie właściwym, tylko przenośnym. Ale może również być źródłem bólu dla drugiej osoby, jak widać z postów w tym wątku. Czy teraz jest jaśniej, czy nadal mętnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z całym szacunkiem dla Twojej osoby ale zaborczość to jednak nie nerwica natręctw. Nie znam Twoich przekonań dokładnie, ale jedno wiem nie ma ideałów, kiedyś też kochałem jedną dziewczynę - byliśmy ze sobą 4 lata - razem tyle mieszkaliśmy i nie raz nie dwa się przejechałem jak to z byłym pojechała w góry a dowiedziałem się po fakcie. Czy też któregoś razu budząc się rano w naszej sypialni obok znalazłem ją jak spała obok jakiegoś faceta a obok nich spała jeszcze jakaś koleżanka - dodam że wszyscy byli w bieliźnie.

 

Powiem szczerze tak bo sam jestem facetem, lubię porno -ale nie ostre - jestem kawalerem - obecnie singlem. Mam uczucia i nie jestem zombie. Nie chcę bronić Twojego faceta - i nie chcę abyś czuła się przy nim nie potrzebna. Choć to brzmi bardzo szowinistycznie, to powiem ci tak masturbacja jest czymś jak najbardziej normalnym, jeżeli ktoś się stymuluje oglądając nagie kobiety to jest to rozładowanie popędu i jest to sprawą jak najbardziej normalna - tak samo u kobiet jak i mężczyzn. Źle jest jak to wchodzi w nauk, co gorsza jak partner przestaje się Tobą interesować.

Ja akurat mam artystyczną duszę i siedzę w fotografii po uszy, fascynują mnie kobiety ciało ich charaktery i uroda. Mimo swoich 26 lat miałem tylko jedną kobietę i powiem ci szczerze też przechodziłem sceny tzw. zazdrości że posiadam karton magazynów playboy, czasopism o aktach - które lubię ze względu na to że pokazują kobiece piękno. W tym wszystkim nie ma nic złego - to jest normalne - trzeba tylko dojrzeć - nie dojrzałe jest myślenie że ktoś tylko jest zapatrzony w Ciebie na amen. Nie mówię przez to, że rozumiem zdradę - bo sam nie zdradziłem nigdy - ale zostałem zdradzony. Prawda jest taka jak się kogoś kocha to jednak trzeba zaryzykować i zaufać - ja jak kochałem zrezygnowałem z kupowania playboyów - a porno oglądaliśmy razem śmiejąc się z tego jak to jednak jest obdarte ze skóry uczuć. I choć wizualnie podnieca...to jednak to nie jest to miłość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze mogłaś po prostu napisać,

Moglam ale czy musialam? Widze, ze z braku argumentow atakujesz mnie zamiast skupic sie na meritum. Rozmawiamy o pornografii wiec skup sie na tym a nie na mnie. Ja nie wjezdzam na Ciebie personalnie.

 

Albo gdy traktuje się film albo fotkę jako obiekt dostarczający podniecenia

Ło matko... to moj mezczyzna musi mnie czesto zdradzac bo zwiazek ze mna nie uczynil go slepym. Na cale szczescie jest zdrowym mezczyzna wiec go takie rzeczy rowniez podniecaja. W innym wypadku martwilabym sie o niego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie uważam psychoterapii za zło bo kwestie dobrze/żle zawsze nasuwają pytanie dla kogo .Psychoterapia ma to do siebie że zawsze pojawia się w końcu element wątpliwosći a ten kto ich nie ma jest .... optymistą powiedzmy.Polega to na tym że zaczynamy widziec związek pomiedzy jakimiś wydarzeniami a ich wplywem na nas .Zauważyć nie oznacza że trafnie przypuszczamy .I tu dochodzimy do istoty sprawy PRZYPUSZCZAMY. Leczenie oparte na własnych subiektywnych przypuszczeniach jakoś mnie nie przekonuje co do ich słuszności .W tym tkwi problem mojej ostrożności co do psychoterapii.Mam nadzieję że zrozumiałaś o co mi chodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To oczywiste tyle że nie o moje prawa tu chodzi .Delikatnie pozwolę sobie zauważyć że przeciwwagą dla wątpliwości jest pewność ta może byc poparta dowodami oraz iracjonalna. Jaką ty masz po swojej psychoterapii? Uzyskanie poprawy w czasie terapii dowodem nie jest więc jakie masz dowody że akurat to terapia pomogła ? Zakładając że pomogła i dowody są na jakim jesteś etapie ? . Dotarłaś do sedna problemów czy może przeszłaś aż do meritum a może wyciągnełaś już kwintesencję co kończy sprawę? :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisała, że była w kościele, co oczywiście niczego nie przesądza, ale jest wystarczającym powodem, aby, przynajmniej dopóki to się nie wyjaśni, założyć, że autorka jest chrześcijanką i bliska jest jej moralność chrześcijańska. Zresztą, nie jest to aż tak istotne, autorka posta od razu zadeklarowała, że uznaje oglądanie pornografii za coś niewłaściwego. I właśnie, pisała o pornografii (taki też jest temat postu) i o CKM - to akurat erotyka. Tego ważne rozróżnienie, między porno a erotyką, nie było dotąd w Twoich postach. Z Twojej wypowiedzi nie wynikało, jakie konkretnie traści proponujesz jej oglądać ("tego typu filmów").

Możemy założyć, że autorka wątku jest chrześcijanką i są jej bliskie dogmaty kościoła chrześcijańskiego. Zresztą nie widzę sensu, by spierać się o jej wiarę. Masz rację, że przyznała, iż uważa pornografię jako coś niewłaściwego. Proponując jednak wspólne oglądanie „seansików”, nie miałam na myśli „twardego porno”, co dookreśliłam w kolejnym poście. Ale OK, masz rację – ktoś mógł opatrznie zinterpretować moją wypowiedź, gdyż nie była precyzyjna. Nie zamierzam jednak teraz spierać się nad subtelnymi różnicami, co oznacza „pornografia”, a co (chyba w założeniu bardziej subtelna) „erotyka”.

I po raz kolejny dyskredytujesz się jako psychoterapeutka - po co to podkreślanie hipokryzji, braku konsekwencji autorki posta? "Nic mi do tego", ale z drugiej strony nie możesz się powstrzymać, żeby jednak wbić szpilkę. Któż inny, jeżeli nie psycholog, powinien zdawać sobie sprawę, że człowiek jest istotą pełną konfliktów, sprzeczności, hipokryzji? Taka złośliwa uwaga na pewno nie pomoże tej dziewczynie, a przecież po to w ogóle napisała tego posta, żeby otrzymać jakąś formę pomocy.

Po pierwsze, nie jestem psychoterapeutką, tylko psychologiem. I nigdy na tym forum nie pisałam o sobie, że jestem terapeutą. Po drugie, nie wbijałam nikomu szpili. Moje słowa dotyczące braku konsekwencji w stosowaniu się do reguł wiary chrześcijańskiej były odpowiedzią na Twoje zarzuty, jakbym ignorowała światopogląd i zasady etyczne autorki wątku, jakimi się kieruje w życiu, proponując jej wspólne z chłopakiem obejrzenie „erotyki”. Pierwszy zaatakowałeś, podważając moje kompetencje i w ogóle mnie nie znając. Mam w sobie wystarczające pokłady empatii, by wiedzieć, że dla wielu kobiet oglądanie pornografii przez partnera jest bolesne czy krzywdzące. Osobiście, nie jestem też jakoś propagatorką pornografii czy nawet erotyki i nie zamierzam skandować haseł w stylu: „Pornografia jest OK, oglądanie pornografii (przez mężczyzn czy kobiety) to norma, faceci oglądajcie pornografię”. Mam świadomość, że nadużywanie pornografii może nieść opłakane skutki dla związku, chociażby uzależnienie od seksu/masturbacji. Z doświadczenia jednak wiem, że za pretensjami pod adresem partnera, że OD CZASU DO CZSU ogląda pornografię/erotykę, kryje się zazwyczaj zaniżona, niestabilna, chwiejna samoocena kobiety, która sprawia, że kobieta zaczyna myśleć w kategoriach: „Pewnie jestem do niczego, nie podobam mu się, nie kręcę go, tamte laski z filmów są lepsze”. Na tej bazie rozwija się zazdrość, chęć kontrolowania partnera, sprawdzania historii przeglądanych stron w Internecie itp. Problem autorki wątku tkwi w niej, bo to ona w taki, a nie inny sposób odbiera, spostrzega oglądanie pornografii/erotyki przez swojego chłopaka. Chodzi tutaj o percepcję erotyki przez partnerkę. Dla niej jest to coś na kształt zdrady (wizualnej/wirtualnej/emocjonalnej, nieistotny epitet), coś co ją uwiera, boli, krzywdzi, rani, obrzydza, generalnie sprawia, że w ich związku dzieje się gorzej – kłótnie, pretensje, chowane urazy, żal. Być może jej chłopak nie ma żadnych złych intencji – po prostu chciał obejrzeć film erotyczny, tyle. Motywy mogły być różne – ciekawość, chęć zredukowania napięcia seksualnego…, ale zakładamy, że jego motywacją nie było skrzywdzenie partnerki, którą kocha i z którą tworzy związek. Myślę jednak, że tego typu problem jest przede wszystkim ICH problemem, na temat którego muszą porozmawiać i wynegocjować wspólnie, co jest dla nich granicą zdrady – czy zdrada fizyczna, czy oglądanie pornografii, czy nawet spojrzenie się na inną osobę. My na forum możemy się spierać co do podejścia do spraw seksu ogólnie, czy do pornografii. Ja jednak nadal uważam, że oglądanie pornografii przez mężczyzn nie jest żadną zbrodnią, a jeżeli partnerka bardzo to przeżywa, może oznaczać, że wątpi, czy jest wystarczająco atrakcyjna dla swojego partnera i odzywają się w niej kompleksy.

Owszem, jej partner też zapewne odczuwa dysonans - z jednej strony kierują nim normalne potrzeby seksualne, a z drugiej ma świadomość, że oglądając erotyczne filmy, krzywdzi partnerkę.

 

To nieprawda. Według opisu ogląda (oprócz erotyki) pornografię, a ja nie jestem taki pewien, że do pornografii pociągają człowieka jedynie "normalne potrzeby seksualne". Różne rzeczy mogą skłaniać ludzi do oglądania porno. Mogą to być instynkty perwersyjne - sadystyczne, masochistyczne itp.

Zaocznie nie zamierzam „diagnozować” partnera autorki wątku. Nie posądzałabym też go od razu o jakieś zapędy masochistyczne czy sadystyczne. Chyba zbyt daleko zabrnąłeś ze swoimi spekulacjami. To akurat mogło być krzywdzące dla partnera autorki wątku. Nie dointerpretowujmy sobie faktów.

 

Problem jednak jest też w dziewczynie, która odbiera oglądanie erotyki przez partnera jako zdradę i zamach na ich związek.

A skąd ta pewność? Ją ta sytuacja krzywdzi, jej facet, który zna ją lepiej niż ktokolwiek z ludzi na tym forum, sam to przyznał i nie uznał, że dziewczyna wyolbrzymia i że to ona ma problem. Dlaczego więc Ty twierdzisz, że z nią jest coś nie tak? Z jej opisu wynika, że jej odraza do zwykłych scen erotycznych w zwykłych filmach jest konsekwencją tego, że ma świadomość, że jej facet ogląda porno. A to jest, jak napisałem wczesniej, wirtualna zdrada. Jej odczucia są całkowicie zrozumiałe, może po prostu jest bardziej wrażliwą niż większość osobą, ale czy to jest od razu jakiś "problem"? Od kiedy wrażliwość to problem?

Nie twierdzę, że z dziewczyną jest coś nie tak – nie przeinaczaj moich słów, bardzo Cię proszę. Według mnie, może mieć problem z niską samooceną, na bazie której powstała zazdrość o fakt, że jej partner od czasu do czasu obejrzy sobie film erotyczny. Może jest wrażliwa – nie znam jej, nie wiem. Myślę jednak, że dobierasz słowa i nazywasz sobie „problem” pod siebie, by ładnie wybronić swój sposób rozumowania.

Jest jeszcze taka opcja, że jej partner poradzi sobie ze swoim pragnieniem oglądania pornografii. Z opisu wynika, że próbuje to zrobić, bo sam nie akceptuje status quo. I moim zdaniem na tym, jak dziewczyna może go w tym wesprzeć, powinny się skupić osoby, które chcą dać jej radę. Temat nie brzmi "mam problem, jestem chorobliwie zazdrosna".

Problem nie brzmi „mam problem, jestem chorobliwie zazdrosna”, bo zwykle pacjenci/klienci nietrafnie lokują źródło swoich problemów. Najczęściej właśnie poza sobą – w tym przypadku, w chłopaku i w tym, że ogląda on pornografię/erotykę. Pacjenci zwykle dopiero po jakimś czasie (po terapii, konsultacjach z psychologiem) zyskują wgląd, że problem jednak leży w nich, w ich sposobie percepcji rzeczywistości. Dlatego nie dziwi mnie fakt, że autorka wątku nie zatytułowała wpisu „jestem zazdrosna, bo mój facet ogląda filmy erotyczne”. Lepiej napisać, że źródło problemów jest poza mną… Może dopiero po rozmowach ze specjalistą dziewczyna mogłaby naprawdę rozeznać się w swoich emocjach i zrozumieć, dlaczego czuje, co czuje.

 

 

Nie zamierzam robić personalnych wycieczek pod niczyim adresem. Szkoda tylko, że wątek stał się zarzewiem jakiejś chorej sprzeczki, która w niczym nie pomaga autorce wątku. Przykro mi Ptr, że nawet mnie nie znasz, nie wiesz, kim jestem, a atakujesz mnie. Nie jestem idealna, umiem się przyznać do błędu. Być może nie byłam precyzyjna w swoich wypowiedziach – OK, jestem omylna. Poza tym, mam świadomość mankamentów związanych z próbami niesienia jakiegoś wsparcia przez Internet. Próbuję jednak podawać jakieś propozycje wyjścia z sytuacji, chociażby to wspólne obejrzenie filmu erotycznego - chociażby, żeby się nawet z tego pośmiać, zdystansować się do tego, skrytykować, zobaczyć, że to nie ma nic wspólnego z prawdziwym uczuciem, może przez to zniechęcić nawet jej partnera do oglądania tego typu filmów... To tylko propozycja - dziewczyna może z niej skorzystać, a jeśli jej nie pasuje, może ją odrzucić. Przecież do niczego tutaj nikt nikogo nie zmusza. Jeżeli nie taka strategia działania, to na pewno rozmowa z partnerem. Jeśli rozmowy są mało skuteczne, to może konsultacja u psychologa. Rozwiązań może być wiele...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiscie watek przeksztalcil sie w "pole bitwy słownej".

 

Cóż, dyskusja to nie bitwa. Czy musimy wszyscy się ze sobą zgadzać? Chyba forum jest po to, żeby, oprócz dokonania prób niesienia jakiejś pomocy - co w tym przypadku chyba zakończyło się porażką, bo autorka wątku już się nie wypowiada, i wcale jej się nie dziwię - wymienić się opiniami na jakiś temat, poszerzyć swoje horyzonty. Nie widzę w tym nic złego, jeżeli jesteśmy kulturalni i nie obrażamy siebie nawzajem.

 

Do ekspert_abcZdrowie

 

Tak, pozwoliłem sobie zakwestionować Twoje kompetencje, ponieważ niektóre konkretne Twoje wypowiedzi nie miały wiele wspólnego z niesieniem pomocy psychologicznej przez profesjonalistę. Nie jesteś zwyczajnym użytkownikiem, masz z automatu większy autorytet, więc Twoje słowa mają większą wagę i to była przyczyna moich wycieczek. Piszesz, że jesteś psychologiem, czyli absolwentką studiów psychologicznych, a to jeszcze nie daje kwalifikacji do niesienia pomocy ludziom, i tu chyba się zgadzamy. Sam znam absolwentów psychologii, którzy psychoterapię i pomoc psychologiczną uznają za bzdurę, uważają, że psychologia to doświadczalne badanie ludzkich zachowań a problemy trzeba leczyć chemią. Dlatego w innym wątku poradziłem pewnej osobie, żeby szukając psychologa, koniecznie zwróciła uwagę na to, czy psycholog oprócz magisterium z psychologii ma jeszcze ukończony dobry kurs psychoterapii. Mam nadzieję, że choć tu się zgadzamy.

 

Nie zamierzam jednak teraz spierać się nad subtelnymi różnicami, co oznacza „pornografia”, a co (chyba w założeniu bardziej subtelna) „erotyka”.

 

I znowu wręcz "prosisz się" o uwagę z mojej strony. Tu akurat nie ma wielkich sporów i wydaje mi się, że jako psycholog powinnaś to dobrze wiedzieć. W erotyce np. nie ma ginekologicznych zbliżeń na narządy płciowe, fabuła jest bardziej rozwinięta, nie ma tyle perwersji i przemocy, nie ma poniżania kobiet. To jest ogólna, znana i dość wyraźna, i wcale nie subtelna różnica. Pewnie są filmy, które są przypadkami granicznymi i trudno je zakwalifikować, ale rozróżnienie funkcjonuje w psychologii i seksuologii.

 

Zaocznie nie zamierzam „diagnozować” partnera autorki wątku. Nie posądzałabym też go od razu o jakieś zapędy masochistyczne czy sadystyczne. Chyba zbyt daleko zabrnąłeś ze swoimi spekulacjami. To akurat mogło być krzywdzące dla partnera autorki wątku. Nie dointerpretowujmy sobie faktów.

 

Zaraz, ja go diagnozuję? Jakich faktów? Ja napisałem ogólnie, o wszystkich ludziach i w trybie warunkowym: "Różne rzeczy mogą skłaniać ludzi do oglądania porno. Mogą to być instynkty perwersyjne - sadystyczne, masochistyczne itp.". A Ty napisałaś z dużo większą dozą pewności o konkretnej osobie: "jej partner też zapewne odczuwa dysonans - z jednej strony kierują nim normalne potrzeby seksualne, a z drugiej ma świadomość, że oglądając erotyczne filmy, krzywdzi partnerkę.". Więc ja zapytałem tylko, skąd wiesz, jakie potrzeby nim kierują, i że są normalne, bo mogą być inne, tyle.

 

A teraz zmierzając do końca, chciałbym zwrócić Tobie i większości pozostałych przedmówców uwagę, na to, że ponieśliśmy w tym wątku porażkę, autorka posta wycofała się, zapewne ze względu na sposób, w jaki została tutaj potraktowana. Uważam, że większość z Was wykazała się brakiem delikatności i przede wszystkim brakiem zrozumienia, że można mieć inny niż Wasz światopogląd. Bo przecież do tego sprowadzały się odpowiedzi i porady - wyluzuj, pornografia to norma, nic takiego, zaakceptuj to, bo to ty masz problem, a nie twój chłopak, on jest tylko normalnym facetem. Innymi słowy, zrób coś ze sobą tak, żeby to Ciebie nie raniło, innej opcji nie ma. To nie jest żadna pomoc.

 

Tyle z mojej strony w tym temacie, wyciągajcie wnioski z tej historii sami. Zawsze dla poprawy samopoczucia można uznać, że dziewczyna uciekła, bo jest niedowartościowana, zakompleksiona i nie mogła znieść tego, że ktoś jej tutaj to pokazał, prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A teraz zmierzając do końca, chciałbym zwrócić Tobie i większości pozostałych przedmówców uwagę, na to, że ponieśliśmy w tym wątku porażkę, autorka posta wycofała się, zapewne ze względu na sposób, w jaki została tutaj potraktowana. Uważam, że większość z Was wykazała się brakiem delikatności i przede wszystkim brakiem zrozumienia, że można mieć inny niż Wasz światopogląd. Bo przecież do tego sprowadzały się odpowiedzi i porady - wyluzuj, pornografia to norma, nic takiego, zaakceptuj to, bo to ty masz problem, a nie twój chłopak, on jest tylko normalnym facetem. Innymi słowy, zrób coś ze sobą tak, żeby to Ciebie nie raniło, innej opcji nie ma. To nie jest żadna pomoc.

 

Tyle z mojej strony w tym temacie, wyciągajcie wnioski z tej historii sami. Zawsze dla poprawy samopoczucia można uznać, że dziewczyna uciekła, bo jest niedowartościowana, zakompleksiona i nie mogła znieść tego, że ktoś jej tutaj to pokazał, prawda?

 

Ptr a Ty myslisz masz wyższe kompetencje do udzielania rad na forum niż inni uzytkownicy? Ty myślisz że nie obrażasz, masz zrozumienie i akceptujesz inny światopogląd innych? Skąd u Ciebie pewność, że ktoś z Twojego powodu się nie wycofał bądź nie został urażony? Masz widać bardzo wysokie mniemanie o sobie i brak krytycyzmu, który bronisz w bardzo zawoalowany sposób. Kazdy się tu wypowiedział jak chciał, jak potrafił i jak czuł. Ty skrytykowałeś wszystkich co mieli odmienne zdanie niż Ty od Eksperta do zwykłego forumowicza. Jakie wnioski?

Piszesz bardzo obszernie a autorka również nie odniosła się do Twoich postów hmmm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ptr a Ty myslisz masz wyższe kompetencje do udzielania rad na forum niż inni uzytkownicy? Ty myślisz że nie obrażasz, masz zrozumienie i akceptujesz inny światopogląd innych? Skąd u Ciebie pewność, że ktoś z Twojego powodu się nie wycofał bądź nie został urażony? Masz widać bardzo wysokie mniemanie o sobie i brak krytycyzmu, który bronisz w bardzo zawoalowany sposób. Każdy się tu wypowiedział jak chciał, jak potrafił i jak czuł. Ty skrytykowałeś wszystkich co mieli odmienne zdanie niż Ty od Eksperta do zwykłego forumowicza. Jakie wnioski?

Piszesz bardzo obszernie a autorka również nie odniosła się do Twoich postów hmmm

 

Mogłaś już darować sobie tę osobistą wycieczkę, skoro napisałem, że temat dla mnie zamknięty. Ja nie pisałem nic o Twoim mniemaniu o sobie itd. Pisałem tylko o Waszych wypowiedziach, a nie o was i o tym, jacy jesteście. Widać nie zauważasz tej różnicy między jednym a drugim, szkoda. Skrytykowałem większość Waszych wypowiedzi - czy to tak boli, że ktoś krytykuje i stara się to robić w sposób merytoryczny? Każdy może odwzajemnić się tym samym, ale zamiast tego widzę sporo osobistych przytyków, nie ma merytorycznej dyskusji. Pisze obszernie i rzeczowo, bo poważnie traktuję osoby, z którymi rozmawiam i które krytykuję. Z drugiej strony tego nie ma - z wyjątkiem wypowiedzi eksperta.

 

Dziękuję i pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ptr, czy ja napisałam w sposób niemerytoryczny?

skoro napisałem, że temat dla mnie zamknięty

hmmm zamknięty ale w nim piszesz? Nadal uważam że myślisz o sobie w sposób bardzo wygórowany. Mam takie samo prawo krytyki jak Ty i też widzę Cię to boli ale nadal twierdzisz że jesteś kimś lepszym. Piszesz obszernie i rzeczowo. Kazdy pisze jak potrafi. Fakt że temat jest dla Ciebie zamknięty nie oznacza że ja i inne osoby nie mogą w nim pisać o Tobie. Jesteś bardzo zarozumiały i cyniczny. Wiem krytyka boli ale trzeba ją przyjąć i przetrawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×