Skocz do zawartości
Nerwica.com

Po prostu nie pasuje do tego świata


Randle

Rekomendowane odpowiedzi

W zasadzie co moge więcej powiedziec?

 

Jestem zbyt wrażliwy,żeby życ w dzisiejszym świecie.Zawsze byłem nieśmiały i ciężko nawiązywałem nowe znajomości,ale mimo to stawałem w obronie słabszych,chociaż czasami sam przez to miałem jakby to powiedziec...nieprzyjemności.I nigdy nikt mi nie podziękował,ale nie po to to robiłem.W całym swoim 18-letnim życiu miałem 2 przyjaciół przed którymi się troche bardziej otworzyłem.Pierwszy przestał sie do mnie odzywac(ot tak,po prostu),drugi najpierw mnie oszukał,później zaczął mi robic docinki i też sie przestał do mnie odzywac( a może to ja do niego?).

Zawsze miałem średnią powyżej 4 czyli całkiem nieźle.Przez ostatnie 3 lata ledwo zdaje(nawet teraz-w klasie maturalnej nie wiem czy zostane dopuszczony do matury z matmy) i praktycznie sie nie uczyłem.

Przestałem wogle ufac ludziom i wychodzic z domu.Kontakty z ludźmi zastępuje oglądaniem filmów,słuchaniem muzyki i nałogową grą u bukmachera(co mi nawet nieźle wychodzi).Na filmach często sie wzruszam(żałosne...)Nawet mam swoją ulubioną aktorkę-więc obejrzałem dosłownie każdy film w którym grała.I tak jest zawsze jak mi na kimś zależy-robie dla niego po prostu wszystko.Wszystko też na serio dosłownie.Nie potrafię np.trochę kochac ,z kimś trochę się przyjaźnić.Tylko co z tego?

Mam tylko jedną umiejętnośc.Potrafię perfekcyjnie "rozgryzać" ludzi i ich analizować.Właśnie dlatego zdawałem prawie bez nauki-potrafiłem przewidzieć systemy pytań,sprawdzianów robionych przez nauczycieli i jak danego nauczyciela "zbajerować".

Tak samo robie w kontaktach z innymi ludźmi-nie pozwalam im się zbliżyc,ale udaję bardzo pewnego siebie i szczęśliwego mam uśmiech przyklejony do twarzy i każdy uważa,że mam dużo znajomych(a w zasadzie to mam 2 "kolegów"),bo wiem jak kogoś do tego przekonac.Można to uznac za grę-bo ja autentycznie gram...

Mam marzenia-ale dopiero teraz widze jak bardzo są one nierealne i jeszcze bardziej to mnie dołuje.Nikt nie wie jak bardzo jestem nieszczęśliwy-bo nie pozwalam żeby się dowiedział.Kiedyś zdecydowałem się pójśc do psychologa tylko,że automatycznie zacząłem "grac" i po 3 wizytach wiedziałem znacznie więcej o nim niż on o mnie-co sie troche mijało z celem.Zresztą ja sam dla siebie jestem psychologiem,bo siebie też "rozgryzam". Zacząłem analizowac plusy i minusy mojego samobójstwa.I wiecie co mi wyszło?Jedynym minusem byłaby rozpacz moich rodziców którzy mnie bardzo kochają.Tylko z drugiej strony zaoszczędzę im wielu zawodów które im sprawie mimo,że nie chce(np.jeśli wogle zdam to bardzo kiepsko maturę).Chociaż z drugiej strony i tak im sprawiam ciągły zawód tym jak sie uczę,jedyny plus to to,że udaje mi się żeby myśleli,że nie uczę się bo wole siedziec przy komputerze i "obijac się".Wole to,niż zamartwianie się o mnie.

 

W zasadzie to nawet nie wiem po co to napisałem.Tzn.wiem-po to żeby to wszystko z siebie wyrzucić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co to była za aktorka?

 

Na filmach często sie wzruszam(żałosne...)

mam to samo...

 

I tak jest zawsze jak mi na kimś zależy-robie dla niego po prostu wszystko.Wszystko też na serio dosłownie.Nie potrafię np.trochę kochac ,z kimś trochę się przyjaźnić.Tylko co z tego?

to samo

 

Potrafię perfekcyjnie "rozgryzać" ludzi i ich analizować

może nie perfekcyjnie, ale też mam taką zdolność

 

Kiedyś zdecydowałem się pójśc do psychologa tylko,że automatycznie zacząłem "grac" i po 3 wizytach wiedziałem znacznie więcej o nim niż on o mnie-co sie troche mijało z celem.

Tu trochę u mnie było inaczej, ja z kolei chodziłem chodziłem na psychoterapię.

3/4 osób tam chodzących była tam z przymusu, inni w tym ja szukali ostatniego ratunku. Ja nie mogłem się otworzyć, ale nigdy tego nie zrobię gdy ktoś się do mnie nie zbliży.

Było dwóch prowadzących, ogólnie byli w porządku, ale mogli bardziej się starać.

Miałem czasami ochotę dać im nawet kilka wskazówek co zmienić...ale tak chyba się nie robi, więc nic im nie powiedziałem.

Ogólnie nie lubię jak widać, że ktoś coś robi bo musi.

 

W zasadzie to nawet nie wiem po co to napisałem.Tzn.wiem-po to żeby to wszystko z siebie wyrzucić...

To nie jest ten powód.

 

Amen.

...nawet ostatnio zwątpiłem przez to, że tak dostaje ciągle od życia po d..ie ;/.

 

Ps

Jak chcesz z kimś pogadać to możesz chętnie ze mną. Lubię inteligentnych ludzi od których można się czegoś nauczyć :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i uważasz że wyzdrowienie uprawnia Cię do wywyższania się? jeśli byłaś w tym samym miejscu, to znaczy, że co najwyżej jesteś taka sama, jak my wszyscy, więc może daj jakąś praktyczną radę zamiast się wymądrzać i udawać, że jesteś ponad...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie daje madrych rad bo i tak ludzie je wypieraja a mnie sie obrywa,ale napisze-wystarczy pokochac siebie,wybaczyc sobie i innym/rodzicowi/,przestac miec poczucie winy,ze sie zyje,skonczyc z lekiem na wlasne zyczenie,ale to harowa psychiczna,tak,jestem gora,bo mi ie udalo porzucic chorobe,do ktorej tak bylam przywiazana i wypelnic pustke po niej,joanna5

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie zabawy w psychoanalizę otaczających ludzi nie świadczą o ignorowaniu ich uczuć, dla mnie jest wręcz odwrotnie. Ludzie, którzy "rozgryzają" innych odwracają tym samym wzrok od własnych problemów. Czasami łatwiej zająć się innymi, niż tym, co dzieje się wewnątrz nas, bo istnieje obawa, że dowiemy się o sobie czegoś, czego byśmy nie chcieli... Ja na spotkaniach z psychoterapeutą długo walczyłam, żeby się nie otworzyć, ale kobieta była uparta i wyczuła moje zamiary, więc nie udało mi się jej złamać, żeby odwrócić role... i po kilku spotkaniach wyszło mi to na dobre! Piszesz, że miałeś dwóch przyjaciół, ale jak widać nie byli oni osobami, na których mógłbyś polegać. Gdyby udało Ci się przed kimś otworzyć, przed człowiekiem z krwi i kości, na pewno byłoby Ci łatwiej. Życie ma sens, głębszy niż niechęć sprawienia bólu rodzicom. Trzeba go tylko odnaleźć, co nie jest takie proste, ale warte zachodu!

 

[Dodane po edycji:]

 

I jeszcze jedno - wrażliwość nie jest niczym złym. Dużo osób ma wrażenie, że nie pasuje do tego świata. Dlatego ja rozróżniam ludzi i ludziów. Ta druga kategoria, do której zaliczam też siebie, zawsze wydawała mi się znacznie bardziej interesująca;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie zabawy w psychoanalizę otaczających ludzi nie świadczą o ignorowaniu ich uczuć, dla mnie jest wręcz odwrotnie. Ludzie, którzy "rozgryzają" innych odwracają tym samym wzrok od własnych problemów. Czasami łatwiej zająć się innymi, niż tym, co dzieje się wewnątrz nas, bo istnieje obawa, że dowiemy się o sobie czegoś, czego byśmy nie chcieli...

Dokladnie tak jest. Ale trzeba dodac, ze przewaznie to szewc w dziurawych butach chodzi, wiec niekoniecznie jest to dobra droga do walsnego wnetrza. Wizyte u psychologa powtorzylbym z poinformowaniem go o nawyku "rozgryzania" (przeciez chodzi Ci o Twoje zdrowko a nie psychologa?). A slowami joanny5 nie przejmowalbym sie - kolejna "specjalistka" w manii znająca panaceum na wszelkie choroby, sposoby na wszystkie bóle i odkrywce kamienia filozoficznego ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie zabawy w psychoanalizę otaczających ludzi nie świadczą o ignorowaniu ich uczuć, dla mnie jest wręcz odwrotnie. Ludzie, którzy "rozgryzają" innych odwracają tym samym wzrok od własnych problemów. Czasami łatwiej zająć się innymi, niż tym, co dzieje się wewnątrz nas, bo istnieje obawa, że dowiemy się o sobie czegoś, czego byśmy nie chcieli...

Skąd ja to znam?? Uwielbiam analizować innych ale również siebie. Nie uważam, ze to coś złego, wręcz przeciwnie, mamy wspaniałą zdolność do wczuwania się w nastroje innych ludzi i dogłębną analizę samych siebie. To dar.

Tylko w sobie można się pogubić czasem i wtedy pomocny może być psycholog.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, do rzadka i niesamowita umiejętność, która czyni człowieka empatycznym i sprawia, że przenikliwiej postrzega świat. Ale trzeba z nią uważać, bo prześwietlając innych, łatwo można zapomnieć, że też jest się człowiekiem! Chociaż oczywiście można ten dar wykorzystać w dobry sposób, a wtedy nie tylko stajemy się coraz bardziej wartościowi, ale też możemy komuś pomóc;) Zrozumienie drugiej osoby to podstawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie zabawy w psychoanalizę otaczających ludzi nie świadczą o ignorowaniu ich uczuć, dla mnie jest wręcz odwrotnie. Ludzie, którzy "rozgryzają" innych odwracają tym samym wzrok od własnych problemów. Czasami łatwiej zająć się innymi, niż tym, co dzieje się wewnątrz nas, bo istnieje obawa, że dowiemy się o sobie czegoś, czego byśmy nie chcieli...

Dokladnie tak jest. Ale trzeba dodac, ze przewaznie to szewc w dziurawych butach chodzi, wiec niekoniecznie jest to dobra droga do walsnego wnetrza. Wizyte u psychologa powtorzylbym z poinformowaniem go o nawyku "rozgryzania" (przeciez chodzi Ci o Twoje zdrowko a nie psychologa?). A slowami joanny5 nie przejmowalbym sie - kolejna "specjalistka" w manii znająca panaceum na wszelkie choroby, sposoby na wszystkie bóle i odkrywce kamienia filozoficznego ;)

 

Zgadzam się w 100 %. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

majster-"kolejna specjalistka w manii?"-dobrze,troche odslonie rabek mojej tajemnicy-prof.dr hab.joanna5,filozof,psycholog kliniczny,psychoonkolog,byla psychotyczka,ktora wyzdrowiala,bo majster potrafi jedynie osadzic,joanna5

No to i ja odslonie swoją tajemnicę: Majster - profesor zwyczajny, doktor nadzwyczajny, docent habilitowany i protegowany samego kierownika budowy, magister od wszelkich bolesci i inzynier duszy z dyplomem na scianie z drukarki Epson :P:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Randle.po prrostu swoetnie sie bawisz kosztem innych,nie liczac sie z ich uczuciami,tym sposobem nigdy nie znajdziesz prawdziwej milosci czy przyjazni.zycze powodzenia w tych psychopatycznych rozgrywkach,joanna5

 

Jeśli tak sie świetnie bawie to dlaczego tu napisałem? I gdybyś uważnie przeczytała,to byś wiedziała dlaczego to robię i czy naprawdę nie licze sie z niczyimi uczuciami.

 

Co do reszty wpisów-dziękuje,że ktoś sie zainteresował.

Z jednej strony macie rację,że wrażliwośc to nic złego.Tyle,że dzisiaj jest ona po prostu zbędna,a ludzie którzy mają jej nadmiar są skazani na życiową porażkę.Ja już się oswoiłem z myślą,że nic nie osiągnę-nawet okres użalania się nad sobą mam za sobą.Stałem sie chłodny i wszystko na chłodno przyjmuje.W zasadzie zobojętniałem.Codziennie analizuje swoją sytuację.I im bardziej o niej myślę tym bardziej uważam,że jest beznadziejna...Nie wiem czy ktoś z was czytał "Serce to samotny myśliwy".Ja jestem trochę tak jak głowny bohater John Singer(no właśnie o tym też zapomniałem-lubie się porównywac to bohaterów książek i filmów) i nie wiem czy najlepszym wyjściem nie byłby ten ruch na który on się zdecydował,ale może też potrzebuje decydującego impulsu?Przez 3 lata swojej licealnej nauki nauczyłem sie tylko jednej przydaten rzeczy- na pamięc wiersz Tetmajera "Nie wierzę w nic",bo on jest kwintesencją tego co czuję.

Co do ponownej wizyty u psychologa,wątpię żeby coś to dało-po prostu nie potrafiłbym się otworzyc-unikanie tego jest silniejsze ode mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

majster a ty czegos nie chcial bys dowiedziec sie o sobie?pytanie gupawe,bo gdybys wiedzial,byloby po wszystkim,ja nie chcialam wiedziec,ze choroba psychiczna i samobojstwo to szantaz,gdy sie dowiedzialam/poczulam/bardzo bolalo,ale byl to pierwszy krok do zdrowienia,joanna5

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

majster a ty czegos nie chcial bys dowiedziec sie o sobie?pytanie gupawe,bo gdybys wiedzial,byloby po wszystkim,ja nie chcialam wiedziec,ze choroba psychiczna i samobojstwo to szantaz,gdy sie dowiedzialam/poczulam/bardzo bolalo,ale byl to pierwszy krok do zdrowienia,joanna5

 

Pani Profesor, skoro juz sie Pani tytulami zaslania to i w slownik ortograficzny warto zajrzec, chyba, ze Pani zdiagnozowano dysgrafie :P Moze jest w tym kierunku jakas terapia dla Profesorskiego ciala?

Dowiedziec sie o sobie nic nie chce i nie musze, w kazdym razie nikogo nie szantazuje i nie szantazowalem. Natomiast nie bardzo chwytam po jakim "wszystkim" byloby gdybym cos wiedzial lub nie? Chyba ze mnie przerastają te wyszukane profesorskie terminy.

A jesli juz sie rozpisujemy o szantazu, zeby tak nie robic offtopu to ustalmy, ze w jego przypadku strona szantazująca odnosi jakies korzysci w wyniku presji wywieranej na strone szantazowana. O jakiej korzysci moze mowic ten kto rozwaza probe samobojcza? To jest typowy przyklad kwadratury kola, ale wiemy ze Profesorowie Twojego pokroju w matematyce nie celują. Pozdrawiam i wiecej pokory zycze ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Randle, ja Cię rozumiem doskonale, gdyż mam tak samo... Czytając Twój post czułam się jakbym czytała o sobie!!! :shock: I wcale nie uważam Twojego postępowania za chytrą manipulację ludźmi, z premedytacją, to często wręcz przekleństwo dla chorego i bardzo ciężko z tym wszystkim żyć. Zwłaszcza z graniem, bo po prostu nie umie się inaczej!!! Robi sięto tak jakby podświadomie!!!

A wiesz, że ja też bardzo (!!!) przeżywam to, co dzieje się z postaciami w książkach i filmach..? Zdaje mi się, że o wiele bardziej niż to co dzieje się w naszym rzeczywistym świecie... :? Przedwczoraj czytałam książkę o św. Bernadetcie i gdy doszłam do sceny, gdy ona umierała to zaczęłam się trząść, targały mną dziwne emocje, tak strasznie było mi jej szkoda, czułam się jakby umierał mi ktoś bardzo bliski!

Piszesz, że gdy Ci na kimś zależy to robisz dla niego po prostu wszystko. Ja również tak mam. W ogóle nie potrafię robić czegoś tylko trochę, w części. Dla mnie coś jest albo czarne, albo białe; wszystko albo nic itp. Gdy mi już na kimś zależy to poświęcam się całkowicie. A gdy coś robię to angażuję się w pełni w wykonywane zadanie. Albo nie robię wcale.

I także potrafię perfekcyjnie "rozgryzać" ludzi... Umiejętnie wczuwam się w położenie ludzi, odgaduję co czują, jak się czują, co przeżywają... Kiedyś chodziłam przez prawie 3 lata do psychologa na NFZ, nie czułam poprawy, gdyż sama (wbrew sobie, ale po prostu nie umiem inaczej!) manipulowałam tą panią, bardzo ją lubiłam, rozmowy z nią, inteligentne dyskusje, konfrontacje, dlatego do niej sobie chodziłam. Bo ona niestety mnie nie rozgryzła - jaka naprawdę jestem... (choć naprawdę bym chciała, tylko że ja nie umiem nie grać!!!). :roll:

Jeśli chodzi o kontakty z ludźmi to mam również podobnie jak Ty - nie pozwalam się zbliżyc do siebie ludziom, ale udaję bardzo pewną siebie, uśmiechniętą, pogodną, z poczuciem humoru, każdy myśli, że jestem bardzo towarzyska, mam mnóstwo przyjaciół, znajomych - bo ja też gram, podobnie jak Ty... :roll: Nie chcę grać, ale nie potrafię inaczej, całe moje życie to jedna wielka gra. Czuję jakby nie istniała prawdziwa "ja". Gram, żeby jakoś żyć. I tak mijają kolejne lata. Kolejne role, maski... Mam ogromną skłonność poddawania się nastrojowi ludzi wokół mnie. :-|

Podobnie mam z analizowaniem - robię to na każdym kroku. Jest to naprawdę męczące, ale inaczej nie potrafię :oops: . Analizuję ciągle zachowanie swoje i innych, wyciągam trafne wnioski, potrafię bezbłędnie ocenić sytuację, często przewidzieć jak się ktoś zachowa poprzez obserwację tej osoby...

Teraz jestem na psychoterapii indywidualnej i... oczywiście też próbuję manipulować moją terapeutką, ale... ona się tak łatwo nie daje (w końcu!!!). :mrgreen:

To są poważne problemy - z emocjami. Posiadam wiele cech osobowości chwiejnej emocjonalnie, być może Ty także...

A może spróbowałbyś psychoterapii? Chodziłeś kiedyś do psychologa, ale to nie to samo. Jak się o tym przekonałam osobiście - psychoterapeutą nie da się na szczęście tak manipulować, to bardzo trudne :smile: .

Trzymaj się ciepło, nie jesteś sam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Randle.po prrostu swoetnie sie bawisz kosztem innych,nie liczac sie z ich uczuciami,tym sposobem nigdy nie znajdziesz prawdziwej milosci czy przyjazni.zycze powodzenia w tych psychopatycznych rozgrywkach,joanna5
Joanna5, prześwietlasz człowieka na wskroś ;) Osobiście potrzebowałem jakieś 2,5r leczenia (terapia) żeby samemu dojść do wniosku: bawię się kosztem innych. Bardzo bolesne, ale też bardzo uzdrawiające.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×