Skocz do zawartości
Nerwica.com

Muszę się wyżalić


Bobby6

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich. Długo się zastanawiałem czy napisać to czy nie. Chyba moją największą obawą było to, że uznacie że moje problemy są zbyt błahe w porównaniu do waszych/innych. Stwierdziłem jednak że ewentualne komentarze typu "weź się w garść, nic ci się nie dzieje" mi nie zaszkodzą.

Nigdy nie byłem popularny. Nie miałem wielu kolegów, nie byłem zapraszany na imprezy, dziewczyny się mną nie interesowały.....myślę że wiele osób włącznie ze mną uważało i uważa mnie za pizdę i frajera. Nigdy się nie akceptowałem i nie uważałem za wartościową osobę. Całe życie czułem się jak wyrzutek i nie miałem nawet z kim o tym porozmawiać. Mimo to udało mi się znaleźć przyjaciela... powiedzmy że nazywał się Marek. Mimo to, że on był raczej z tych popularnych to mieliśmy sporo cech wspólnych dzięki którym przez 13 lat, poza rodziną, był mi najbliższa osobą i kimś na kim mogłem naprawdę polegać. Właściwie do momentu studiów moje życie to jedno wielkie nic. Nic się nie działo a ja starałem się tłumić w sobie żal i ból. Na pierwszym roku studiów zamieszkałem z Markiem i zupełnym przypadkiem nawiązałem znajomość z jego dziewczyną Hanią. Na początku pisaliśmy ze sobą ot tak dla zabicia czasu lecz po jakimś czasie okazało się że oboje szukamy kogoś komu moglibyśmy się wyżalić. Zacząłem jej mówić o tym jaki jestem nieszczęśliwy, o braku samoakceptacji. Była pierwszą osobą której wszystko o sobie powiedziałem. Wszystko było w porządku aż do momentu gdy Hania stała się dla mnie ważniejsza niż Marek. Wtedy zrobiłem coś czego do tej pory nie rozumiem i nie mogę sobie wybaczyć i wszystko się posypało. Okazało się, że Markowi bardzo nie podobała się nasz znajomość. Oboje powiedzieli, że już mnie nie potrzebują i to by było na tyle. Mniej więcej w tym samym czasie pogorszyły się moje kontakty z resztą kumpli, którzy albo studiowali gdzie indziej albo jakoś tak przestaliśmy się widywać. No i zostałem właściwie sam. W ciągu tygodnia od kiedy się mnie pozbyli straciłem 10 kg. Zaczęły mi wypadać włosy. Przestałem ćwiczyć, uczyć się i porzuciłem swoje hobby. Nie miałem już na nic ochoty. Całe wakacje nie wychodziłem z domu. Siedziałem przed komputerem i rozmyślałem co jest ze mną nie tak. Do tego doszły problemy ze snem. Gdy kładę się o 23 to rzadko udaje mi się zasnąć przed 2 a budzę się najczęściej tuż po 6. Cały dzień chodzę zmęczony i rozkojarzony. Już 5 miesiąc jestem niewyspany. Jakby tego było mało to w połowie wakacji zaczęły się u mnie pojawiać pierwsze myśli samobójcze. Na początku się tym nie przejmowałem bo raz, że udawało się je przegonić a dwa, że miałem nadzieję, że ich odzyskam. Pod koniec sierpnie odzyskaliśmy na chwilę kontakt. Parę razy się spotkaliśmy ale za wiele to z tego nie wyszło i Stwierdzili że "to bez sensu", znowu odeszli i od tamtej pory nie mam z nimi kontaktu. Wtedy zacząłem się o siebie martwić bo myśli o samobójstwie zaczęły mi sprawiać przyjemność. Podoba mi się wizja mojego pogrzebu i ludzi dla których nic nie znaczyłem mówiących jaki to ja byłem wspaniały ambitny i jaka to strata. Parę dni temu zaczął się, dla mnie nowy rok akademicki. Do tej pory uważałem mój kierunek za naprawdę ciekawy i lubiłem się uczyć. Teraz już mi się nic nie chce. Nie chce mi się wstać na wykład, nie chce mi się uczyć. W niczym nie widzę sensu. Poza chodzeniem na uczelnie nic już nie robię. Z nikim się nie spotykam, z nikim nie piszę na fejsbuku. Nie mam z kim pogadać czy chociażby chwile posiedzieć. Gdybym jutro nie poszedł na zajęcia to nawet nikt by tego nie zauważył. Gdybym jutro popełnił samobójstwo to minęłoby kilka dni zanim ktokolwiek zaczął się zastanawiać gdzie jestem. Nie wiem co robić....

 

Tym którzy tu dotarli i nie nadużywali scrolla chciałbym bardzo podziękować. Nie mam nikogo komu mógłbym to wszystko powiedzieć a bardzo potrzebowałem to z siebie wyrzucić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do tej pory uważałem mój kierunek za naprawdę ciekawy i lubiłem się uczyć. Teraz już mi się nic nie chce. Nie chce mi się wstać na wykład, nie chce mi się uczyć. W niczym nie widzę sensu. Poza chodzeniem na uczelnie nic już nie robię. Z nikim się nie spotykam, z nikim nie piszę na fejsbuku. Nie mam z kim pogadać czy chociażby chwile posiedzieć. Gdybym jutro nie poszedł na zajęcia to nawet nikt by tego nie zauważył. Gdybym jutro popełnił samobójstwo to minęłoby kilka dni zanim ktokolwiek zaczął się zastanawiać gdzie jestem. Nie wiem co robić....

 

Tym którzy tu dotarli i nie nadużywali scrolla chciałbym bardzo podziękować. Nie mam nikogo komu mógłbym to wszystko powiedzieć a bardzo potrzebowałem to z siebie wyrzucić.

 

Pomogło Ci to wyrzucenie czy chcesz jeszcze jakiś rad.

Jednego nie rozumiem. Ok, zakochałeś się w dziewczynie kumpla albo przynajmniej Ci się tak wydawało, bo była to jedyna osoba która z Tobą gadać. Potem oni się na Ciebie oboje wypięli. Ty zabiegałeś dalej o kontakt, oni jednak mają Cię w dupie. Po co??? Na pewno sam widok ich, zakochanych był dla Ciebie mało fajny.

 

Nic z Tobą nie jest nie tak, po prostu trafiłeś na buraków. Pochowaj sentymenty i te inne żale, że przyjaciel od dzieciństwa itd, jak będzie w porządku to sam się kiedyś może odezwie, a jak nie to jego strata. Zastanów się czy chcesz mieć takich znajomych, dla których jesteś jak piąte koło u wozu i którzy przypominają sobie o Tobie tylko jak czegoś potrzebują. Ja bym chrzaniła takie znajomości. Lepiej siedzieć samemu, niż biegać wokól nich jak mały piesek i błagać o ich zainteresowanie. Skorzystaj z tego że masz wolny czas, być może za rok znowu będziesz miał towarzystwo, więc zainwestuj teraz w samorozwój.

 

Może problem wynika też z Twojego sposobu odżywiania, albo coś złapałeś. To ze się czujesz podle może mieć podłoże fizyczne. Jak ćwiczyłeś, to Twój organizm produkował endorfiny więc czułeś się pewnie lepiej. Jeśli chodzi o sen to poczytaj se o jakiś ziołach na to. Jeśli masz myśli samobójcze tak na serio i czujesz się u kresu, to weź urlop zdrowotny i idź do szpitala psychiatrycznego. Czasem zmiana środowiska pomaga. Albo znajdź se dziewczynę w swoim mieście, tylko nie zarywaj do zajętych.

 

Masz bardzo idealistyczną wizję pogrzebu, w rzeczywistości może by nikt nie płakał tylko by się wszyscy wkurzali że chcieli w tym dniu zrobić zakupy w tesco lub zagrać w lola ale Twój pogrzeb pokrzyżował im plany... Ludzie myślą wyłącznie o sobie więc Ty też zacznij.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Pomogło Ci to wyrzucenie czy chcesz jeszcze jakiś rad.

Jednego nie rozumiem. Ok, zakochałeś się w dziewczynie kumpla albo przynajmniej Ci się tak wydawało, bo była to jedyna osoba która z Tobą gadać. Potem oni się na Ciebie oboje wypięli. Ty zabiegałeś dalej o kontakt, oni jednak mają Cię w dupie. Po co??? Na pewno sam widok ich, zakochanych był dla Ciebie mało fajny.

 

 

Wiem, że to mogło tak zabrzmieć ale ja się w niej nie zakochałem. Pomogło. Cieszę się że ktokolwiek to przeczytał. Sam już nie wiem czy pisząc to chciałem rad..... Mimo wszystko dzięki, że napisałaś :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boję się, że zostanę odrzucony. Zlekceważony. Kiedy siedzę w domu to potrafię sobie snuć plany jak to przykładowo podchodzę do jakiejś fajnej dziewczyny i zagaduję ot tak o jakąś pierdołę ale kiedy jestem już na zewnątrz to głupio mi się zapytać kogoś o to czy chociażby notatki pożyczy....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×