Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłość - czyli tzw: pic na wodę fotomontaż


lone_eagle

Rekomendowane odpowiedzi

Czy ktoś z forumowiczów ma tak że ilekroć się zakocha i wyjawi komuś co czuje to zostaje potraktowany jak "śmieć" nie muszę chyba wyjaśniać co to znaczy. Kiedyś wydawało mi się że jak się kogoś pokocha i jest się szczerym wobec tej osoby to można oczekiwać przynajmniej minimum szacunku i zrozumienia. Wiem że nie można nikogo zmusić do miłości, ale traktowanie kogoś jak jakiegoś za przeproszeniem ścierwa tylko dlatego że się zakochał to ...... nie wiem jak to nazwać. Ja już straciłem nadzieję że kiedyś znajdę w życiu miłość.

 

Pozdrawiam wszystkich mieszkańców koszy na śmieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miłość nie istnieje,to ludzie sobie nadają znaczenie wzajemnemu pożądaniu i przyjażni.

Cóż ja też byłem traktowany jak ścierwo więc rozumiem Ciebie.Na szczęście wyleczyłem się już z wiary w miłość.

Lepiej żyć samemu - człowiek mniej się męczy i mniej cierpi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czemu ten temat jest w dziale "depresja"? lone_eagle nabawiłeś się depresji przez takie traktowanie?

 

A w ogóle to co to wg Was znaczy być "potraktowanym jak śmieć"? Mówiąc komuś, że go kochamy, nie można zawsze liczyć na odpowiedź "ja Ciebie też"... Świat to nie bajka... Ale z drugiej strony nie ma sensu tego mówić: 1) za szybko 2) byle komu 3) traktować zakochania aż tak poważnie! Mi zakochanie zdarza się raz na pół roku, ale większość przypadków olewam. Zakochanie to nie miłość. Jak ktoś Cię nie kocha to nie znaczy od razu, że jesteś beznadziejny!!! :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja myślałam że jestem kochana , ale okazało się zupełnie inaczej , na początku owszem było jak w "bajce" ale z czasem byłam traktowana olewkowo , chłodno obojętnie, przez to czułam się troche jak śmieć, wykorzystana , nie potrzebna... za szybko zaufałam i sie zawiodłam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lone_eagle

Dostałam pierwszej depresji, gdy popełniłam ten błąd i wyznałam komuś miłość a ten ktoś mnie dosłownie zniszczył - gnębił mnie psychicznie, mówił jaka jestem głupia i beznadziejna, opowiadał to wszystkim i przy wszystkich, doprowadził mnie do myśli samobójczych. Teraz, po tylu latach widzę jak niegodna mojego uczucia była ta osoba. Wtedy. Obecnie kumplujemy się, idziemy czasem na spacer - on 7 lat temu i on teraz to dwie różne osoby. Potem odrzuciła mnie kolejna osoba, na szczęście z klasą, więc obyło się bez poniżania mnie.

A potem znalazłam moją miłość, kiedy najmniej się tego spodziewałam, jesteśmy razem już 4,5 roku - i to on mnie wyznał miłość, nie ja jemu.

 

Nie wiem co Ci poradzić, nie wiem jak dokładnie wyglądało to "potraktowanie jak śmiecia", ale myślę, że jeśli ktoś traktuje drugą osobę w ten sposób, to nie zasługuje na takie uczucie - wiem to jednak dopiero teraz, z perspektywy. Wtedy myślałam, że to ja jestem taka zła, że zasługuję na to, co on mówi.

Nikt (oczywiście pomijam zbrodniarzy etc.) nie zasługuje nigdy na coś takiego - trzeba to sobie powtarzać, wierzyć w to i tworzyć tarczę ochronną. Nikt nas nie zrani, gdy na to nie pozwolimy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, błagam Cię, weź przestań. czy byłeś kiedykolwiek w długoletnim związku? jeśli nie, to jak możesz wiedzieć co to miłość, jeśli jej nie doświadczyłeś..a z upodobaniem się o tym wypowiadasz i jeszcze doradasz ludziom żeby się rozstawali. na jakiej podstawie? w oparciu o własne doświadczenie???? przepraszam ale nie mogę już czytać tych głupot. rozumiem że Cię krzywdzono, ale Ty miłości tak naprawdę jeszcze nie zaznałeś - obustronnej, prawdziwej, czułości ipartnerstwa w związku. więc błagam nie mów że miłości nie ma. pogadamy jak się zakochasz ze wzajemnością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica, a po kiego mam się nad tym zastanawiać? Po co mam sobie tym zawracać głowę?

Teraz kocham, jestem kochana i jest mi z tym dobrze, jak kiedyś zostanę sama to zacznę się tym martwić..... :bezradny:

Pisz, że według ciebie i dla ciebie miłość nie istnieje, nie wypowiadaj się za resztę ludzi - bo nie masz do tego prawa. :-|

Ludzie negują znaczenie miłości zwykle właśnie przez to że byli zakochani i zostali zranieni .......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miłość i Bóg to tematy które budzą chyba najwięcej kontrowersji.

Kochałam w życiu kilkakrotnie i niestety nigdy nie skończyło się to dla mnie dobrze. Miłość mnie niszczyła. Może dlatego że nie potrafiłam kochać "zdrowo" i oczekiwać "zdrowej" miłości. Zawsze zamiast ukochanego był kat...

Zdecydowałam się na samotną podróż przez życie. Jest mniej bolesna. Jest pusta ale za to bezpieczna.

Można żyć bez miłości...

Ale czy można być szczęśliwym?? Nie wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochałam w życiu kilkakrotnie i niestety nigdy nie skończyło się to dla mnie dobrze. Miłość mnie niszczyła. Może dlatego że nie potrafiłam kochać "zdrowo" i oczekiwać "zdrowej" miłości. Zawsze zamiast ukochanego był kat...

 

U mnie było tak samo. Z naciskiem na czas przeszły. Ja ten temat przepracowałam na terapii. I wierzę, że nie będę już popełniać tych samych błędów. Już nigdy się nie pozwolę "katować". Nigdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, ja to przepracowałam sama dzięki tonom książek... tylko boję się że jak przyjdzie co do czego to i tak wrócę do starych schematów... dlatego wolę unikać tego uczucia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pogadamy jak się zakochasz ze wzajemnością

Gdyby istniała milość nie było by ludzi samotnych.

 

 

i jeszcze doradasz ludziom żeby się rozstawali. na jakiej podstawie? w oparciu o własne doświadczenie????

Dominiko w oparciu o to co piszą.Nie trzeba być z kimś żeby wiedzieć jakie zachowania w związku są chore.

 

Pisz, że według ciebie i dla ciebie miłość nie istnieje, nie wypowiadaj się za resztę ludzi

Znaczy ee jeżeli tak wyszło,tak to wygląda,że wypowiadam się za resztę to przepraszam.Jest to tylko i wyłącznie moja prywatna opinia którą się tutaj dziele ;) .

 

Ja po prostu jestem idealistą,chciałbym żeby to coś zwane milością dotyczyło każdego,bez względu na wygląd,kase,charakter,poziom zaradności..Niestety w dzisiejszym świecie te rzeczy się liczą,tym samym dla mnie nie ma miłości - bo miłość to coś co powinno być ponad hmm wszelkimi barierami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi zakochanie zdarza się raz na pół roku, ale większość przypadków olewam. Zakochanie to nie miłość. Jak ktoś Cię nie kocha to nie znaczy od razu, że jesteś beznadziejny!!! :roll:

Zakochanie raz na pół roku? nieźle, mi się nie zdarzyło jeszcze nigdy tak na poważnie zakochać, były zauroczenia, ale zakochanie to wg mnie coś poważniejszego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miłość musiała istniec bo płakalem pragnac jej, nie byla to milosc do dziecka czy zwierzat, ale do... dziewczyny, pragnalem jej, sex wtedy odchodzil na dalszy plan, chicałem sie do niej przytulic, plakalem, ale jej niebylo, byly tylko klamliwe słowa ze kobiety mysla o milosci. Ktos zniszczył milosc, dla kogos milosc stała sie nudna bo doznania byly lepsze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×