Skocz do zawartości
Nerwica.com

hej


AW34

Rekomendowane odpowiedzi

nie wiem, po co to piszę. bo już nie mam nadziei, że cokolwiek się zmieni, że znajdę w sobie siłę na walkę ze sobą. robiłam różne dziwne testy online i wyniki nie są wesołe, chociaż zdaję sobie sprawę z "wartości diagnostycznej" takich testów. ale kiedy czytam te wyniki, to jakbym patrzyła w lustro. jestem już stara, zamężna, mam córeczkę lat 2. niby wszystko ok, a w środku mieszka ciemność. po porodzie mój stan pogorszył się drastycznie. nerwica lękowa, jak malowana...plus stara znajoma - głęboka depresja. mimo, że funkcjonuję! czasem zastanawiam się, kim byłabym i ile mogłabym osiągnąć, gdyby udało mi się zrzucić ten ciężki, mroczny pancerz. moja historia pewnie jest jedną z milionów i pewnie nikomu nie będzie się chciało odpisać. ale co tam, kto nie próbuje ten w kozie nie siedzi - przynajmniej nie musicie mnie oglądać. a jakby się komuś jednak chciało - to będę wdzięczna pewnie, choć może nie od razu to poczuję. bo tak już mam. emocjonalne dno i niezrozumienie tego, co się czuję. coraz gorsze stosunki z mężem, dziecka mi strasznie szkoda, bo chciałabym, żeby wyrosła na normalną, zdrową kobietę, która sobie poradzi ze wszystkim, co życie jej przyniesie i to chyba moja jedyna motywacja. nie wiem, jak szukać pomocy. w Pl (a od kilku lat mieszkam w uk) byłam kilkakrotnie u różnych psychologów państwowo. wizyty raz na 2, 3 miesiące - co można osiągnąć w takiej rozpiętości czasu? ponadto odniosłam wrażenie bardzo, bardzo nieprzyjemne - nie umiałam rozmawiać z tymi ludźmi w ogóle. może ja w ogóle nie umiem rozmawiać? nie wiem. wiem, że znowu wprowadzam chaos :( no nic. tak, czy inaczej witajcie! może coś tu wyczytam, co mi pomoże.

 

-- 28 mar 2012, 21:51 --

 

przepraszam. jak zwykle napisałam bez ładu i składu. :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

 

Mam nadzieję, że się na tym forum.

 

czasem zastanawiam się, kim byłabym i ile mogłabym osiągnąć, gdyby udało mi się zrzucić ten ciężki, mroczny pancerz.

 

Dobre jest myślenie nad własnymi możliwościami, ale takie gdybanie może chyba tylko zdołować, czego sie nie osiągnęło...

 

Stosunki z mężem psują się ze względu na depresję?

 

Wszystkiego dobrego Tobie i Twojej rodzinie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję Locust!

 

nie wiem, czy stosunki z mężem psują się przez depresję. przypuszczam, że może tak być. tyle, że on też typ nieco depresyjny i wrażliwy. od urodzenia córeczki tak się pogorszyło. kiedyś dużo rozmawialiśmy, a teraz...w ciągu dnia nie bardzo jest czas, a wieczorem jest za bardzo zmęczony na "ciężkie" rozmowy. ja to rozumiem, oczywiście. ale powstaje pytanie: no to w końcu kiedy? ach, to zresztą temat rzeka :)

do depresji to się nawet przyzwyczaiłam :? (w końcu będzie już chyba z 16 lat jak ją mam, albo raczej, jak ona ma mnie :/ ) ale te lęki! to jest jakiś koszmarek :shock:

 

a to moje gdybanie jeszcze mnie nie przygnębia tak do końca, jeszcze mi czasem daje siłę, żeby przeżyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

do depresji to się nawet przyzwyczaiłam :? (w końcu będzie już chyba z 16 lat jak ją mam, albo raczej, jak ona ma mnie :/ ) ale te lęki! to jest jakiś koszmarek :shock:

 

a to moje gdybanie jeszcze mnie nie przygnębia tak do końca, jeszcze mi czasem daje siłę, żeby przeżyć.

 

Witaj, AW34 :smile:

 

u mnie jest tak samo, stany depresyjne nawiedzają mnie odkąd skończyłam 10 lat (czyli 10 lat już się męczę). Najgorsze jest właśnie to przyzwyczajenie. z jednej strony nienawidzę tego stanu, a z drugiej nie jestem w stanie sobie wyobrazić mojego życia bez niej.

 

myślę, że powinnaś poszukać porady u psychiatry. w UK są podobno dobrzy, tak słyszałam od znajomej. ja się strasznie bałam pójść do mojej pani doktor, ale na prawdę mi pomogła. właśnie mija 3 dzień na lekach, mimo lekkich zawrotów głowy czuje się odrobine spokojniejsza. dzisiaj na spacerze obejrzałam się za siebie tylko raz :lol:

 

dobrze, że gdybanie ci pomaga, tylko nie przesadź. czasami lepiej za dużo nie myśleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki kona!

 

tak sobie czasem myślę, że już mnie i tak w życiu nic nie czeka, więc po co mam coś zmieniać :-|

także masz rację! - za dużo myślenia szkodzi :smile:

może kiedyś znajdę w sobie determinację i odwagę i spróbuję u angielskiego doktora.

jednak mam wątpliwości, mimo bardzo dobrej znajomości języka, że sobie nie poradzę

z wyrażeniem siebie (po polsku też mam problemy, bo trudno mi rozmawiać o uczuciach/odczuciach)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×