Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja a szkoła/studia


anyway

Rekomendowane odpowiedzi

ja juz mam dosyc nowej szkoly a dopiero wszytsko przede mna. Codziennie obiecuje sobie ze zaczne sie uczyc , ale stan w jakim sie znajduje nie pozwalami na to( nie wiem czy to moze byc depresja?)

Zawsze bylam osoba niesmiala, a teraz to sie jeszcze nasililo(mimo , ze mam w klasie same dziewczyny) przez moje niskie poczucie wartosci. MOje kolezanki sa rozgadane , wesole , pelne energii a ja czuje sie jak odludek.Ciagle zestresowana , nie umiem sie wypowiedziec na lekcji , strasznie przejmuje sie wygladem itp. Ciagle zakladam jakies maski i nasladuje coraz to inna , lepsza , ladniejsza dziewczyne ode mnie -wiem , to glupie , ale nie umiem byc soba , bo chyba jestem nikim...zwykla , szara , zakompleksiona dziewczyna...nie mam swojego stylu , wszystko sciagam od innych , zachowanie itp,po prostu nie nawidze siebie , swojej sylwetki.Wiem , ze jedyna rada to byc soba,ale nie wiem sama jaka jestem...I czuje sie taka samotna...I jeszcze sie tu uczyc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem cos o tym...

Ja coprawda niemam problemu z tym by byc sobą tyle ze to moje prawdziwe ja jest jak by to powiedziec zbyt kontrowersyjne...

Maska to swietny sposób niestety krótkotrwały a co do nauki;/ stac mnie na 5 a mam same dopy;/ Moze chciała bys o tym troszke popisac ze mna moze jakos sobie pomozemy?? Chociaz zeby sie wygadac;/ Mój problem jest o tyle powazniejszy ze doszły do tego próby samobójcze....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na początku może się przedstawie.

Mam na imie Kasia i we wrzesniu rozpoczelam nauke w Gimnazjum. Od tego czasu rozpoczely sie moje problemy. Do tzw. zapisow udalam sie z moja njalepsza kolezanka - Gosia (znamy sie od 7 lat). Po przerwie wakacyjnej dowiedzialysmy sie ze znanazlysmy sie w tej samej klasie, z dwomam znanymi nam osobami (Justyna i Karolina). Reszta klasy to dziewczyny i chlopacy z pobliskiej wioski, czyli zgana paczka. Na poczatku bardzo mi sie podobalo, ale po pwnym czasie nasze stosunku z Gosia zczely sie psuc. Coraz czesciej zaczela zadawac sie z Justyna, ktora miala duzo kolezanek w klasie "b"i coz, na kazdej przerwie zamiast z nami zadawala sie z nimi. Ja za o zostalam odtracona i traktowana niezbyt milo. Jednakze po pewnym czasie Gosia zaczela obrazac sie na Justyna, za to ze zamiast z "nami" spedza czas z klasa "b". Zaobserwowalam, ze Justyna ma charakter dominujacy, dlatego my, jako "prota zdobycz" przestalysmy ja interesowac. "Odkrylam", ze najlepeiej jest przestac ciagle zwracac na nia uwage. Metoda nawet podzialala. Jednak najbardziej pokocona z nia byla Karolina (dziewczyna z ktora sie zapisala), oswiadczyla, ze Justyna potraktowala ja bardzo zle i ma juz jej dosyc. Wtedy zaczela coraz czesciej romawiac z Gosia, ktora w miedzy czasie stala sie nawet poplarna w klasie. Wydaje mi sie, ze Gosia o prostu chce miec przyjaciolke, ktora nie bedzie ja "zdradzala", na wycieczki i inne spotkane bedzie jezdzic z nia, a nie z innymi kolezankami. Do tego wspaniale pasowala Karolina, wiec teraz przesiadla sie do niej. Widac, ze sie rozumeja. Tylko ze ja "zostalam na lodzie". Lubie Justyne, ale prawda jest taka, ze te jej ciagle spotykanie sie z tamtymi dziewczynami jest uciazliwe. Pozatym nieznam jej tak dobrze jak Gosie, do ktorej chcialabym "wrocic"

Bardzo was prosze o pomoc, co ja mam zrobic, aby Gosia chciala znow byc moja kolezanke. Moze jest jakas metoda?

Wiem, ze wydaje sie wamze to jest banalny problem w porownaniu z reszta, ale ja juz dlzej tego nie wytrzymam. Codziennie sie zadreczam, zenikt nie chce ze mna rozmawiac... Czuje ze mam tego dosc. Blagam pomozcie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Temat głównie do osób w wieku szkolnym ale nie tylko!!

 

Jestem bardzo ciekawa jak wasza choroba jest widziana w szkole:

 

-moze wogóel o niej nie mówicie,całkowicie to ukrywacie

 

-moze nauczyciele (pedagodzy) staraja sie wam pomagac, wspierac...

 

-moze macie przez to problemy

 

Piszczie jakie macie doswiadczenia zwiazane z tym problemem!

 

Obchodzą mnie zarówno opinie uczniów SP, GIM jak i LO, studentów oraz ich rodziców i znajomych, ogólne wszyscy:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no.. jestem nowa

 

w mojej starej szkole ludzie nie mieli pojęcia co to depresja czy tam nerwica.. troche bylo mi trudno

moje koleżanki gdy było ze mną zle obrażały się na mnie i mówiły ze jestem egoistką ==' cóż..

przed całą recztą to ukrywałam... nie było sensu mówić, raczej nie spotkałabym się ze zrozumieniem i tak byłam wystarczająco "dziwna"...

na pedagogów a tymbardziej na nauczycieli nie licze.

teras to troche lepiej wygląda.. może dlatego że chodze na terapie, a i zmieniłam szkołe..:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja juz mam dosyc nowej szkoly a dopiero wszytsko przede mna. Codziennie obiecuje sobie ze zaczne sie uczyc , ale stan w jakim sie znajduje nie pozwalami na to( nie wiem czy to moze byc depresja?)

Zawsze bylam osoba niesmiala, a teraz to sie jeszcze nasililo(mimo , ze mam w klasie same dziewczyny) przez moje niskie poczucie wartosci. MOje kolezanki sa rozgadane , wesole , pelne energii a ja czuje sie jak odludek.Ciagle zestresowana , nie umiem sie wypowiedziec na lekcji , strasznie przejmuje sie wygladem itp. Ciagle zakladam jakies maski i nasladuje coraz to inna , lepsza , ladniejsza dziewczyne ode mnie -wiem , to glupie , ale nie umiem byc soba , bo chyba jestem nikim...zwykla , szara , zakompleksiona dziewczyna...nie mam swojego stylu , wszystko sciagam od innych , zachowanie itp,po prostu nie nawidze siebie , swojej sylwetki.Wiem , ze jedyna rada to byc soba,ale nie wiem sama jaka jestem...I czuje sie taka samotna...I jeszcze sie tu uczyc...

 

I to jest mój paradox...Ja byłam wesoła i rozgadana...która zawsze potrafiła sobie znaleźć chłopaka ale to była przykrywka...JA byłam taka jaka chciałam być...Depresja jedno co mnie nauczyła to udawać...A kiedy np. nagle znikałam ze szkoły wszyscy się dziwili...Pamiętam jak w gimnazjum trafiłam do psychiatryka...To jak wróciłam to wszyscy się pytali jak było tylko że oni nie wiedzieli gdzie byłam wersja była taka od moich rodziców że jestem w sanatorium, ale oczywiście oni wiedzieli lepiej i biorąc pod uwagę jak się ubierałam i jaką muzykę słuchałam( taką specyficzną metalówką byłam) stwierdzili że jestem na jakimś odwyku...Zawsze byłam kontrowersyjna i jestem...Nic na to nie poradzę...Ale jedno jest pewne depresja mi zniszczyła też szkołę...2 lata zmarnowałam...jestem 2 lata w tył...Bo szarpałam się z życiem

 

Radzę ci idź do jakiegoś pedagoga...Albo psychologa szkolnego...Jak miałam problemy w szkole to oni zawsze mi jakoś pomagali, zawsze miałam jakieś ulgi...Ale jak olałam szkołę i zrezygnowałam z niej to mi żaden pedagog nie mógł pomóc...Więc skorzystaj z tego że takie osoby są w szkołach i idź do nich...Zwierz się z problemu i z trudności uczenia się...

 

jesteś jaka jesteś...Nie jesteś szara...Za kilka lat będziesz się śmiała z tego że tak myślałaś o sobie...musisz sobie pomóc duchowo. więc zrób pierwszy krok idź do psychologa czy pedagoga w twojej szkole...

Wiesz ja zawsze miałam problemy z tego powodu że za bardzo się wyróżniałam i byłam osobą która śmierdziała na kilometr indywidualnością...Przez swój wygląd i odmienność poglądów...I zawsze marzyłam o tym by nie być zauważona ale taki jest mój problem...I zawsze tak będzie...Tzn. teraz to mały problem...Bo ludzi jest tyle że wcześniej czy później znajdziesz przyjaciół takich jak ty...I zawsze jest tak jak się pokończy gimnazja czy licea...Potem jest inaczej, potem jest życie a te szkoły są przejściowe...Dlatego trzeba zamknąć oczy i przejść przez nie jakoś...ja tego nie potrafiłam i żałuję...Że nie miałam tego doświadczenia i mądrości kilka lat temu...Było by inaczej...Ale staram się przekazywać i uprzedzać innych o tym...Bo dla mnie jest już za późno, dla ciebie na pewno nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie w szkole np nie mozna liczyc zabardzo na zadnego nauczyciela no moze poza dyrektorką(naprawde mądra kobieta) reszta to porażka;/

Pedagog... mozna spróbować ale watpie czyto ma jakis wiekszy sens bo zostały mi 3 miesiące... Dzis zamierzam zapisac sie do psychologa/psychiatry znalazlam nr na tej stronce do miejsca gdzie leczą depresje i nerwice- cały czas zajete :( poza tym ide dzis pogadac do Ośrodka interwencji kryzysowej tam przyjmuja odrazu bez zadnych terminów a potzrebuje tego bardzo...

 

 

Depresja jedno co mnie nauczyła to udawać...

 

no własnei ja chowam sie za maską nikt nawet nie podejrzewa co i jak;/ nawet w szpitalu sie na to nabrali, teraz wiem ze im nalezy zaufac i sie przynajmniej spróbowac otworzyc ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem matką 17-latka który powtarza trzeci rok gimnazjum. Oceny-katastrofa. Byłam już u szkolnego psychologa, robiliśmy testy w poradni psychologiczno-pedagogicznej i wszyscy mi mówią że zdolny, niezwykle inteligentny,nie ma z nim żadnych kłopotów wychowawczych,dobrze ułożony,grzeczny,tylko dlaczego nie chce się uczyć, tego nie wie nikt. Mam z nim kontakt świetny, gadamy o wszystkim,jest tylko jeden temat tabu-szkoła. Zapytam,dlaczego wagarujesz? Cisza. Chcesz skończyć to gimnazjum? Cisza. Nie potrafię,nie umiem,nie mam siły,cierpliwości... W kwestii nauki kompletny brak kontaktu,nawet wzrokowego,no,przesadziłabym,on wzrusza ramionami,taką mam odpowiedz na każde pytanie.Czy ktoś może ma jakiś pomysł?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jako uczenica kalsy maturalnej, jestem dziewczyna wiec mi troszke latwiej w szkole, niewiem czemu ale zawsze jakos dziewczynie naciagną oceny...

 

Poradziął bym moze pouczyc sie z nim... Wiem ze to niełatwe... moze wziasc urlop na tydzien i przypilnowac, tak tak mówi to uczenica, mam 19 alt i chce teraz poprosic mame zeby mnie poprostu pilnowała!!! Zalezy mi zeby juz to zkończyc, naszczescie jeszcze 3 miesiąc :roll: niewiem czy sie smiac czy płakac;/ Proponuje mu powiedziec ze im szybciej sie za to zabierze tym szybciej bedzie miał szkołe z głowy!! czed chwilką SAMA zapisałam sie na terapie normalnie trzęsłam sie ze strachu jak galareta, a zaraz ide SAMA do osrodka interwencji kryzysowej pogadac z kims bo ostatnio mam w głowie straszny kocioł:( Ale ja jestem teraz silniejsza bo wiem ze to mi pomoze !raz próbowałam sie otruc - skutek- toksykologia- tam psycholog odrazu mnei wypuscił bo stwierdził ze bardzo załuje, ale polecił własnei ten osrodek- byłam na 3 spotkaniach i sma a zrezygnowłam jak tylko poczułam sie lepiej (zaczeły sie wakacje) i to był błąd:( Uwazam ze powinna Pani poprostu popatrzec na to oczami syna- skoro ma dosc szkoły to pewnie jest jakis powód ale zanim on sie przełami e i pani o tym opowie moze warto popracowac nad np odrabianiem lekcjiwspólnie jak z małym dzieckiem... on zobaczy ze chce mu pani pomuc i sie otworzy napwno nie szybko... Moze warto popchnac go do jakiegos psychologa niech sie wygad obcej osobie... bedzie mu łatwiej!!

 

Ja np mam swietny kontakt z rodzicami gadamy o wszytskim ale TE sprawy zostawiam dla siebie, po co mają sie martwic choc wiem ze powinnam pogadac ale poprostu nie potrafie;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w szkole staram się udawać że wszystko jest ok, ale czasami już nie mogę.

Nie chcę na siłę się uśmiechać i udawawać że jest mi dobrze i radośnie bo nie jest. Chcę mi sie płakać z bezradności. Nie mam sił do nauki, a efektem są czasem kiepskie oceny, a co za tym idzie depresja i tak w kółko :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz kontrowersyjne ankiety Pana Giertycha, taki szum w mediach i wogóle- uwazam ze to swietny pomysł bo jesli zostanie dobrze poprowadzony to ludzie zdrowi i nie douczeni beda mieli czarno na białym ze naprawde nei jest tak rózowo w polskich szkołach!! My sie tak z tym kryjemy niezdajemy sobie nawet sprawy ze np u nas w klasie moze nie tylko my mamy takie problemy... Uwazam ze o depresji i nerwicy powinno sie wiecej mówic!! Moze na forum jest jakis nauczyciel i wyrazi tu swoja opinie na ten temat!!!

Gdyby nie to forum to nigdy bym nie odwazyła sie zapisac na terapie!! Pewnei lezała bym teraz przed TV i zamartwiała sie:(

A tak to poczytałam i jestem mądrzejsza , teraz wiem ze to zwykła choroba jak grypa czy zapalenie płuc tyle ze leczenie przebiega w nieco inny sposób!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właściwie nie jestem do końca pewna czy aby w dobrym dziale zamieściłam ten temat

Wreszcie po latach męki w w mieście w którym się dusiłam z dala odrodziny która widziała we mnie potwora i przypisywała wszelkie wady tego świata ( co uważam za bezpodstawne , a wszystko przez to że jestem najbiedniejsza z całej rodziny w dodatku mieszkam tylko z mamą więc nawet nie ma mnie kto bronić przed nimi , zresztą poza tym byłyśmy uzależnione finansowo od nich , ale nie będe się o tym rozpisywać , bo ran w duchowym tego słowa znaczeniu zadali mi wiele :/)

Poczułam się wreszcie wolna , opuściłam okropną klasę , już nikt nie mówił o mnie źle, a wręcz przeciwnie jestem lubiana przez swoją nową klasę i otoczenie

Z początku przez pierwsze dwa miesiące nie odzywałam się do nikogo , nie brałam udziału w lekcji A wszystko to przez moją straszliwą nieśmiałość

Dopiero po tym czasie zaczęłam prowadzić dialogi być aktywna podczas lekcjii, ale to wciąż jeszcze nie to

Dawniej szczyciłam się swoim kunsztem językowym , budowałam piękne wypowiedzi sprawiało mi to ogromną radość

Dziś to co prezentuję na lekcji a nawet podczas zwykłych rozmów jest jedynie ułamkiem tego co było kiedyś

W tym roku zdaję maturę , bardzo chcę się uczyć ,ale jestem w stanie...

Za każdym razem gdy siadam przez podręcznikiem , myślę sobie że i tak nie dam rady , i ttak się tego nie nauczę bo nie jestem w stanie , nie potrafię...

Nawet taka czynność jak nauka gry na gitarze która sprawiała mi ogromną frajdę , uważam za bezsensowną , i tak nic się nie nauczę bo nie jestem zdolna itp.

Obecnie na nic nie mam ochoty

wszystko zaczyna stawać się coraz bardziej obojętne

Ja tak nie chcę żyć :/

Nie mam gdzie szukać pomocy , żadnej bliskiej osoby

Próbowałam o całym moim stanie opowiedzieć mamie , ale ta nie rozumie mnie , twierdzi że po prostu nie chcę się uczyć bo na niczym mi nie zależy

Krzyczy tylko na mnie mówiąc że sama tej przeprowadzki chciałam a teraz jeszcze narzekam

Ale przecież wcale tak nie jest! Ja chcę bardzo chcę , ale jak tu zasiadać przed książkami ze świadomością że i tak się niczego nie nauczy?

Wiele razy miewałam myśli samobójcze ale doszłam do wniosku że nawet i to nie ma sensu...

Jak sobie z tym wszystkim poradzić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj MDM,

Za dużo myślisz o tym całym sensie. Przecież z tego co wyczytałem lubisz grę na gitarze, lubisz być aktywna na lekcji, mieć kontakty z ludźmi. Dziwi mnie skąd wziął się u Ciebie pogląd, że to wszystko jest bez sensu. Właśnie najwięcej sensu ma w życiu robienie tego, co się lubi. Na twoim miejscu bym wyciągnął gitarę i pograł (o ile sąsiadów o tej porze do szewskiej pasji nie doprowadzisz nocnym graniem :D ). Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawniej szczyciłam się swoim kunsztem językowym , budowałam piękne wypowiedzi sprawiało mi to ogromną radość

Dziś to co prezentuję na lekcji a nawet podczas zwykłych rozmów jest jedynie ułamkiem tego co było kiedyś

Pozwol by slowa plynely, a wroci swoboda (blokuje je myslenie , ze nie ma po co i ze to wszystko bez sensu). Jesli nie czujesz sie dobrze w rozmowie, rob to przy wypowiedziach na lekcji. Po prostu niech plyna.

 

W tym roku zdaję maturę , bardzo chcę się uczyć ,ale jestem w stanie...

Za każdym razem gdy siadam przez podręcznikiem , myślę sobie że i tak nie dam rady , i ttak się tego nie nauczę bo nie jestem w stanie , nie potrafię...

Potrafisz skoro potrafilas kiedys, to i teraz tez. Nie mysl o maturze, tylko normalnie o nauce. Matura to tylko raptem, kilka dni z zycia. Skoro ludzie zyja dlugie lata i im sie udaje, to i pare dni tez sie da;)

 

Nawet taka czynność jak nauka gry na gitarze która sprawiała mi ogromną frajdę , uważam za bezsensowną , i tak nic się nie nauczę bo nie jestem zdolna itp.

Kazdy sie moze nauczyc grac na gitarze (no moze jakis mikry procent nie). Sztuka jest nie myslec o zostaniu wirtuozem, a po prostu grac. Muzyka tak samo jak slowa powinna plynac swobodnie. Musisz tylko rozbic ta cala blokade z mysleniem, ze wszystko co robisz nie ma sensu.

trzymaj sie MDM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehh...a ja mam troche inna sytuacje..mam depresje..biore bioxetin..tak mnie muli ze myslec nie moge a za kilka dni mam poprawke z pedagogiki :( Co mam zrobić :( okropnie sie czuje..wiem ze nie moge przestac brac lekow ale chce sie tez uczyc :( cholerna presja..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o lekach mozesz poczytac w dziale lekow bo sa bardzo wazne porady osob ktore przyjmuja wlasnie taki lek jak ty i tez maja problemy z nauka,praca itp.wiem z doswiadczenia ze te leki mula,ale coz poradzic,skoro maja pomoc to musisz to jakos zniesc-nie odstawiaj w zadnym wypadku lekow bo wtedy to wogole klapa i z poprawki nici bo dopiero wtedy bedziesz bardzo zle. to naprawde trudne o czym piszecie bo chyba wszyscy tu obecni juz to przechodzili albo dopiero beda przez to brnąć...jedyne co moge powiedziec to cierpliwosci kochani:)

 

MDM-nie zamartwiaj sie tak bo to powoduje ze sie wpedzasz w taki stan-po twojej wypowiedzi widac ze jestes super madra osoba i naprawde mysle ze nie powinnas tak podchodzic do tego tematu-wiecej wiary w siebie-a to ze teraz masz taka sytuacje to tylko i wylacznie wynik stresu jaki ostatnio przeszlas-zobacz ile osob jest tu z toba-kazdy zyczi ci powodzenia na maturze bo wszyscy wierza ze ci sie uda!3mamy kciuki-a co do tego czy we wlasciwym miejscu umiescilas swoj temat?-zapewniam cie ze we wlasciwym-bo sa tu bardzo przyjazni ludzie i forum jest naj w calym necie!witaj i wyplakuj sie ile wlezie a ulzy ci i nie bedziesz sie czula ze tylko ty tak masz.pozdrawiam cie cieplutko:)

ps.i pamietaj!!!-nie jestes najbiedniejsza-bo to co masz w sobie to twoje nawieksze bogactwo!!!sciskam cie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 15 lat. W szkoe podstawowej zostałam odrzucona przez rówieśników za to ze cos osiągnełam. Cześto było tak,iz przychodziłą do skzoły zadna dziewczyna sie do mnie nie odzywała, mnustwo plotek itp.juz mineło troche czasu od tego. jestem w gimnazjum, w klasie nie ma nikogo z dawnej klasy. Ale ja juz nie umie normalnie żyć. Nie mam zadnej prawdziwej koleżankie..bo takie na częsc i co tam słychac to tak ale żeby sie módz komu wyzalić, itp. to niestety nie. Ciągle boje sie odrzucenia...codziennie jak mam iśc do szkoły jest mi niedobrze itp. Niby nie mam az taich starsznych powodów ale to jest silniejsze odemnie...oprócz wychodzenie do skzoły to siedze cały czas praktycznie w domu...a ja w tym wieku to powinnam spędzac czas z ludzmi i wogóle jak narmalny nastolatek...chciała bym tak ale nie umiem...i tak jest od 4 lat odkąd dostałam takiego kopa...ciagle hce to zmienic ale sie nie udaje...moja mama wie tylko o tym ale ona chce mnie wziąc do psyhologa...sama ma nerwice i nie chce zebym ja sie do tego doprowadzila..ale ja nie chce isc do zadnego psychologa bo ja mu nie poweim o tym co ze mna jest bo on to uzna za głupote zrsezta mieszkam w tak małej miejscowości ze poł ludzi wiedziałoby ze chodze do psychologa i by się znowu w szkole zaczęło...ja nie chce tak życ w ciągłym lęku ze znów zostane odrzucona...to było okropne i gdym miała znów to przeżyc to bym z soba skończyła...moze ktos z was tez tak miła i jakos z tego wyszedł??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz zycie niestety nie jest łatwe ,a ludzie czasem okropni ,ja tez kiedyś miałam podobne problemy Jak sobie przypomne to był horror .No ale to było bardzo dawno a żyć trzeba dalej.Zobaczysz z czasem jak wszystko się zmienia ,ludzie przychodza i odchodza ,nie wartro sie nimi przejmować . Za pare lat problemy które masz teraz wydadza ci sie błache a ludzie którzy ci dokuczali sami beda mieli własne problemy.Jedno jest pewne co nas nie zabije to nas wzmocni! Zacznij coś zmieniac , wychodz do ludzi .Nie wierzę że w całej twojej miejscowości nie ma choć jednej fajnej osoby z którą można sie zaprzyjażnić :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem Cie..Ja mam obecnie 17 lat...Dzisiejszy stan jest tragiczny...ale zanim go osiagnelam zaczynalam od takich objawow jakie ty masz...Nie boj sie isc do psychologa...Poprostu powiedz mu co ci lezy na sercu..I przede wszystkim twoje problemy nie beda dla niego smieszne...Przeciez tacy lekarze po to sa aby pomagac zagubionym osobkom...Probuj pomoc sobie zanim osiagniesz gorszy stan...Wtedy bedzie jeszcze ciezej..100 razy gorzej...Twoje problemy wygladaja tak niewinnie ale moga sie w pozniejszym czasie przerodzic w horror...

I nie wstydz sie tego ze "bedziesz uczeszczac do psychologa" ...Ludzie korzystajacy z pomocy takich osob nie sa uwazane za "czubow" :!::!:

Przestan sie przejmowac ludzmi ktorzy sa "nizszej wartosci" niz ty..Chodzi mi o osoby ktore cie negatywnie oceniaja...Za przyjaciela polecam wziasc sobie osobe bliska np: Mame...Dzieki temu bardziej sie zblizycie i byc moze twoja Mama rowniez uzyska pomoc...

Posluchaj rad bardziej doswiadczonych osob ktore zmagaja sie z wiekszymi problemami :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki za odpwoiedz co do ostatniego ... z moja mama mam bardzo dobre stosunki ale mimo wszystko potrzebuje tez pędzac czas z rówieśnikami...a u na sw szkoe kazdy kazdego zna, kazdy am juz praktycznei swoją pczke, przyjacioł a wejsc do kogoś jest trudna zresztą nie chce w to wchodzic bo już byłam w takie "pczce" i ta "paczka" zrujnowała moją przyjaźń...gyz te osoby były zazdrosne o ta nasza przyjaż i doprowadziły do tego ze sie skończyła... apotem juz było gorzej...trudno jestkomuś zaufac i wiem ze to ciągłe moje zadręcznie, rozmyślanie mogą doprowadzic do takiego satnu, zę bedzie naprawde źle al eto jest ta okropna podświadomość...czesm sobie rożmyslam o tym co bedzie wprzyszłości..jakby było fajnie jakby sie stałotak albo jakbym zrobiła ale zachwile sobie myśle "zejdz na ziemie bo tak nigdy nie będzie, tak to tylko w bajkach jest"...bo co do przesłżości juz nie rozmyślam bo byłam feer w stosunku do innych a zawiśc ludzka jest okropna i wystarczy ze sie ktoś wybije to odrazu trzeba go zrównac z błotem i ja sie nie dziwie artystomw naszym kraju jeśli tylko cos osiągną odrazu daje im sie takie kopa ze sami już nie wytrzymują i kończą z tym wszystkim i gdyby moze nie to co sie stało dalej szła bym do góry, zdobywała to co zdoboywałam, spełniała się ale ludze to zniszczyli a to co uwielbiałam robić się skończyło..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odkąd poszłam do liceum, moje samopoczucie uległo drastycznej zmianie, zaczęłam też częściej zapadać na drobne infekcje, ogólnie stałam się drażliwa, opryskliwa i przeraźliwie smutna...

Wcześniej byłam wzorową uczennicą, miałam wielu znajomych i wysoką samoocenę, ba, nawet się zakochałam.

W nowym środowisku kompletnie nie umiem się odnaleźć. Nie wiem, o czym rozmawiać z rówieśnikami z klasy, potrafię tylko bąknąć coś na temat lekcji, sprawdzianów itp., ale i o tym nie chce mi się zbytnio konwersować, bo opuściłam się w nauce i ten temat jest dla mnie bolesny, nie chcę poczuć się od kogoś "gorsza"...

Prędzej zdobędę wrogów, niż przyjaciół. Już kilka razy przeciwstawiałam się klasie, musiałam też kłócić się i wedle zasady "jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie" częstować pewną osobę złośliwymi docinkami.

W nowej szkole nikogo nie darzę sympatią, w związku z czym po głowie coraz częściej chodzą mi myśli "wagarowe", a od nauki odpycha mnie tak, jak jeszcze nigdy dotąd.

Nie wiem, co robić, moi bliscy są już zmęczeni moim ciągłym narzekaniem. A ja tylko chciałabym być szczęśliwa - tak, jak kiedyś...

:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szara myszka doskonale Cię rozumiem bo przechodzę przez to samo co Ty. Ja również uczęszczam do I klasy licealnej i kompletnie nie umiem się odnaleźć w nowym środowisku. Kiedyś nauka nie sprawiała mi kłopotów, zawsze miałam bardzo wysokie oceny, a teraz kompletna klapa.

Kiepskie oceny, brak nastroju i humoru. Moje zdrowie również mocno na tym ucierpiało i psychiczne i fizyczne. Teraz jest lepiej bo był długi weekend, można było odpocząć i nie myśleć o nauce, ale boje się powrotu do szkoły i że znowu nie dam sobie rady. Bo czasami naprawdę nie daje rady.

Uwierz mi, że najgorzej było zimą, przetrwałam tylko dlatego że znalazłam to forum. Nie zamykaj się ze swoimi problemami, a wręcz przeciwnie wyrzuć z siebie wszystko i staraj się jak najmniej myśleć o szkole... :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×