Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy psychoterapeuta moze odmowic terapii?


gosiavongosia

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Mam cholerny problem, a moze nawet nie cholerny ale ja sie nim strasznie przejmuje.

Otoz 2 dni temu bardzo poklocilam sie z matka i nie mialam gdzie isc. Zadzwonilam do mojej pani dr i psychoterapeutki jednoczesnie, bedacej ordynatorka oddzialu psychiatrycznego w Kielcach zeby mnie przyjela na oddzial bo do domu nie wroce. Uzgodnilam z nia, ze bede u niej do Poniedzialku a po wyjsciu szukam sobie nowego mieszkania bo matka nie chce podjac terapii ani lekami ani psychoterapii a mieszkac sie z nia nadal nie da. Wiele razy obiecywala zmiane ale nic to nie dawalo.

Wczoraj pogodzilam sie jednak z matka, obiecala sie zglosic do lekarza, tym razem jej wierze. Moze to glupota ale wydaje mi sie, ze to jednak dlatego ze ja dobrze znam i wiem ze tym razem sie zmieni.

Problem w tym ze moja lekarka byla bardzo przeciwna temu wyjsciu ale ja strasznie tesknilam i plakalam za domem, za matka, przez to co sie stalo, strasznie sie chcialam z nia pogodzic i byc juz caly czas blisko niej. Moze to glupie ale ja zawsze po klotniach niesamowicie lgne do czlowieka a to moja matka, moj dom, wierze ze sie zmieni.

Pani doktor byla bardzo przeciwna, ja jednak sie uparlam, ze wyjde. Powiedziala, ze w takim razie mam sie zastanowic czy jest sens z ta terapia. Nie wiem, ja to odebralam tak jakby kazala mi spadac z tej terapii a mi na niej bardzo zalezy... Strasznie sie denerwuje ze mnie wywali bo jakos jej zaufalam i wydaje mi sie ze jak ona mi nie pomoze to juz mi nikt nie pomoze... Ale co w tym zlego, ze chce byc w domu, wierze matce??

Stad moje pytanie... Czy psychoterapeutka moze mi powiedziec ze nie widzi sensu tej terapii i, ze tak powiem, kazac mi spadac nawet gdybym chciala na niej zostac?

Cholernie sie tym denerwuje..

Pewnie problem wydumany ale my, depresjo-lękowcy zawsze sobie jakis powod do zmartwien znajdziemy ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nie poszlam tam dlatego ze tak sie zle czulam tylko ze nie mialam gdzie uciec przed matką a w domu nie moglam zostac...

Tak, ma tylko mnie ale p.dr. uwaza ze powinnam tam byc pare dni dluzej (bo to o pare dni tylko chodzilo ale ja ciezkiej nerwicy dostawalam ze mnie nie ma w domu)..

Nie wiem, mam nadzieje, ze mnie nie wyrzuci...

Myslisz, ze moze sie uprzec i kazac mi spadac??

A chodzi o oddzial zamkniety bo przeciez gdzies spac musialam a gdzie nie mialam.

Za pierwszym razem bylam po probie,w maju, jasne, wtedy potrzebowalam leczenia zamknietego ale teraz chcialam sie tylko gdzies ukryc!!

No ale p.dr. uwaza ze za szybko wyszlam... No i sie boje ze mnie wyrzuci z jej psychoterapii bo chodze do niej prywatnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiedziala "tak sluchasz swojego terapeuty" a jak ja zapytalam czy mnie wyrzuci powiedziala "musimy o tym porozmawiac na spotkaniu, niech sie Pani zastanowi czy to ma sens".

Wkurzyla sie, ze wyszlam wczesniej, ZE JESTEM W TERAPII A JEJ NIE POSLUCHALAM, ale zostalabym tam i czulabym sie beznadziejnie, tesknilabym cholernie.

A teraz sie boje i rozpamietuje na 100.000 sposobow te jej slowa, te jej "musimy o tym podyskutowac, niech sie Pani zastanowi czy ta terapia ma sens"...

Czy to co powiedziala nie oznacza, ze chce mnie wyrzucic?

Wiem, wiem, pewnie przesadzam, mozliwe ale, cholera, od tego momentu nie moge o niczym innym myslec, skupic sie na niczym, siedze i drze jak osika...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja wiem ale czy jednostkowa odmowa moze miec tak drastyczne skutki jak wyrzucenie z terapii?

Czy nie mam szansy nauczyc sie na bledach, zrozumiec ze zle zrobilam i dalej sie terapeutyzowac, np z zastrzezeniem ze jak sie jej dalej nie bede sluchac to wylatuje bez zadnych pretensji?

 

[Dodane po edycji:]

 

Dzięki, Marek...

Tez tak mysle i sie tak ciagle uspokajam i wszyscy mnie uspokajaja, ze jej o co innego chodzilo ale ja sie denerwuje strasznie.

Jutro do niej musze jeszcze raz zadzwonic bo mam konfrontacje na policji w piatek (ja jako ofiara - X jako sprawca) i chce zeby mi pomogla sie przygotowac czy cos..

A w Poniedzialek jak bedzie po pracy kupie kwiatki i do niej pojde, tak mi kumpel poradzil, to jeszcze przed sesja, przeprosze, powiem, ze zrozumialam, mysle, ze to mnie uspokoi.

 

[Dodane po edycji:]

 

A czy ktos moglby mi powiedziec czy takie jednostkowe nieposluszenstwo moze obnizyc skutecznosc terapii? Bo tego tez sie boje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gosiavongosia, Ewidentnie masz konflik. Nie wiesz co wybrać:matkę czy terapię.Dwie ważne dla Ciebie sprawy. Myślę,że mogłaby postawić sobie pytanie co jest dla Ciebie ważne? Nie wiem jak przebiega Twoja terapia i co jest przyczyną Twoich zaburzeń. MOże tu codzi o Twoją decyzyjność? O to,ze nie potrafisz postawić na swoim?

Czy moze Ci odmówic dalszej wspołpracy? Myślę,że tak i nie.

Nie wiem czy miałaś z nią jakiś kontrakt, nie wiem jaki wpływ na Twoje zdrowie ma Twoja matka. Bo jeśli jesteś od niej uzależniona, mozesz znajdować się w pozycji "ofiary", więc mozesz cały czas nieświadomie brnąć w stare schematy.

Ciężko jest doradzać i wyciągać wnioski w tej sytuacji.

Porozmawiaj z lekarką o zaistnialej sytuacji. Powiedz o tym co skłoniło Ciebie,żeby wrócić. Porozmawiaj szczerze. Dlaczego tą rozmowę traktujesz jako coś strasznego? Ona chce Tobie pomóc, nie zaszkodzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No znajduje sie w pozycji ofiary, wiem.

Wlasnie, calkiem co innego byloby gdyby ona powiedziala mi wczesniej ze za cos takiego wylot a nie powiedziala.

Boje sie ze mnie wyrzuci a jak mnie wyrzuci to sobie nie poradze absolutnie, rozumiesz?

K*****a mac, jak wyszla z zalozenia, ze trzeba mnie wystraszyc zeby zmadrzala to miala racje bo ciezkiej nerwicy dostalam, k****a...

I wiecie co... Powiem jej ze porozmawiam z matka ze musi sie leczyc ale planuje tez sie wyniesc...

To bedzie bolalo ale ona uwaza ze tak powinnam i pewnie ma racje

Za to tez sie wkurzyla ze nie chcialam sie wyniesc..

Mysle, ze jej tym samym pokaze ze zrozumialam, ze musze jej sluchac bo OK, wyszlam ze szpitala ale przemyslalam i zastosowalam sie do jej wskazowek.

Boje sie ze mnie wyrzuci a wtedy nie dam rady, rozumiesz??

 

[Dodane po edycji:]

 

Monika, mozna od Ciebie jakies gg czy cos??

Bo bardzo madrze mowisz i wydajesz mi sie cholernie inteligentna osoba a chetnie nawiazalabym z takim inteligentnym swirem kontakt ;-)

 

[Dodane po edycji:]

 

No znajduje sie w pozycji ofiary, wiem.

Wlasnie, calkiem co innego byloby gdyby ona powiedziala mi wczesniej ze za cos takiego wylot a nie powiedziala.

Boje sie ze mnie wyrzuci a jak mnie wyrzuci to sobie nie poradze absolutnie, rozumiesz?

K*****a mac, jak wyszla z zalozenia, ze trzeba mnie wystraszyc zeby zmadrzala to miala racje bo ciezkiej nerwicy dostalam, k****a...

I wiecie co... Powiem jej ze porozmawiam z matka ze musi sie leczyc ale planuje tez sie wyniesc...

To bedzie bolalo ale ona uwaza ze tak powinnam i pewnie ma racje

Za to tez sie wkurzyla ze nie chcialam sie wyniesc..

Mysle, ze jej tym samym pokaze ze zrozumialam, ze musze jej sluchac bo OK, wyszlam ze szpitala ale przemyslalam i zastosowalam sie do jej wskazowek.

Boje sie ze mnie wyrzuci a wtedy nie dam rady, rozumiesz??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gosiavongosia, Nie wydaje mi się,że aż tak mądrze prawię ;)

Czuję,że jesteś przestraszona Bo z jednej strony chcesz się leczyć, a z drugiej myslisz o matce. To zdrowa reakcja. Tylko,że Ty musisz chcieć zdać sobie sprawę z tego, co dla Ciebie wazne. Matka ma swoje życie, musi się leczyć. Jeśli sama o tym nie zadecyduje, Ty niestety nic nie zrobisz w tej materii. Możesz namowić, wesprzec, ale siłą nie zaciągniesz. To tak jak z alkholikami. Obiecują,że przestaną pić. Trwa to krótko. NIelicznym udaje się odbić od dna.

Ty musisz chcieć zacząć myśleć o sobie. O tym,że Ty jesteś ważna. Trochę, ze zrowym egoizmem podejść do swojej osoby. Zająć sie sobą. Skoro wiesz,że jesteś ofiarą, staraj sie to zmieniać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem. Jutro do niej zadzwonie bo chce zeby mi pomogla przygotowac do piatkowej konfrontacji na policji z bylym ktory mnie niszczyl psychicznie i pobil. Przeprosze ja, powiem, ze zrozumialam, ze bede sie jej sluchac. Powiem ze nic sie w domu zlego od wyjscia ze szpitala nie stalo ale ja jeszcze 200.000 razy przemyslalam wszystko i wyprowadzam sie z domu, miala Pani zupelna racje i przepraszam ze sie nie sluchalam, teraz juz zawsze bede.

Ja sie boje ze bez niej sobie nie poradze ale mysle ze mnie nie wyrzuci, co?

Jestem cholernie wystraszona. W sumie, na logike, postaw sie na moim miejscu: zdrowie - matka. dwie CHOLERNIE wazne wartosci. Myslisz, ze wybor pomiedzy nimi jest prosty i przebiega bez placzu i zgrzytania zebami??

Mysle ze mnie nie wyrzuci...

 

[Dodane po edycji:]

 

Co o tym myslisz??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gosiavongosia, Wiesz...tu tez nie chodzi o to,że Ty masz się jej słuchać. Ty masz sama podejmować decyzje, nauczyc się podejmowania decyzji. Ona być Twoim przewodnikiem, terapeutą. NIe możesz znowu przyjmować postawy "Co mi karze, to zrobię". Terapeutka nie powie Tobie co masz robić. To nie na tym polega. Terapia to dość długi proces, uczy różnych "rzeczy".

Porozmawiaj z nią o tym jakie masz obawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no chyba wg niej ma byc tak ze co mi kaze to zrobie skoro tak sie zachowala jak sie nie zgodzilam. Nie pytala o moje uczucia, dlaczego chce wracac do domu, dlaczego tak mi zalezy tylko ROZKAZALA mi zostac, rozumiesz?

Zreszta ja juz nie wiem, sama napisalas ze moze mi odmowic wspolpracy jak sie nie zgodze na jej rozkaz (zwany sugestia). A teraz piszesz ze to ma wyplywac ode mnie. Moim zdaniem psychoterapeuta po to jest zeby dojsc do tego czemu to nie wyplywa ode mnie i PO PRZEANALIZOWANIU UCZUC, przepracowaniu doprowadzil (sie znaczy: MY) do zmiany a nie: MASZ TU ZOSTAC BO JAK NIE TO ZASTANOW SIE NAD TERAPIA. To dla mnie tez jest dziwne. Ale ona tak wymaga, jak widze. I widze ze wymaga ode mnie tego zebym sie na slepo stosowala do jej rozkazow bo mam alternatywe ze albo sie stosuje albo mam sie zastanowic a ze mi cholernie zalezy to OK, zastosuje sie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale ja sie zgadzam, bede robila to co chce, sluchala terapeuty na sto procent skoro tak wymaga, tylko zebym zostala na terapii.

A z domu... chyba ma tu jednak racje ze powinnam sie wyprowadzic...

To bedzie takie odciecie sie od tego co toksyczne, moze w przyszlosci ulatwi mi wymiksowywanie sie z toksycznych sytuacji...

w koncu w maju do niej trafilam po probie samobojczej przez zajebiscie toksyczny zwiazek z facetem..

moze to wyjscie z domu ma mnie nauczyc nie biernego czekania na zmiane ale umiejetnosci wychodzenia z toksycznych ukladow.

Ma tu racje.

Zastanawiam sie z drugiej strony czy terapeuta ktory sztywno kaze trzymac sie jego zdania jest dobrym terapeuta bo moze ja ją przesadnie ubostwiam przez to ze wydaje sie byc tak cholernie empatyczna i ogolnie mila?

 

[Dodane po edycji:]

 

Tak powoli dochodze do wniosku ze moze ja robie zbyt duza tragedie niz powinnam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, wiem, mysle ze mnie nie wyrzuci..

I pewnie jest dobra ale zapewne tez ja za bardzo ubostwiam uwazajac, ze ona jedna jedyna na swiecie jest na tyle dobra ze jest w stanie mi pomoc i nikt inny.

Jesli jeszcze jestes to czy moglabys mi powiedziec czy moge do niej jutro zadzwonic w sprawie tej czekajacej mnie policyjnej konfrontacji w momencie takich ukladow w jakich sie teraz z nia znajduje? Kiedys mi powiedziala ze jak cos to zebym dzwonila ale zastanawiam sie czy teraz bedzie to wlasciwe. Jak myslisz??

PS. Dzieki za rozmowe, uspokajam sie i chyba jednak dzisiaj zasne bo tak sie denerwowalam ze myslalam ze nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gosiavongosia, terapia nie zawsze jest miła. Niekoniecznie w czasie jej trwania będzie Ci dobrze. To nie głaskanie po głowie. Choć i tak może bywać.

 

Jednak to wszystko ma na celu byś w przyszłości mogła dobrze żyć.

 

 

 

 

A co do pytania zasadniczego: Myślę, że może. Może być tak, że robisz coś bardzo destrukcyjnego dla siebie i jeżeli nie chcesz zaufać terapeutom to może taka terapia nie mieć sensu. A czemu nie pozwala? Wiesz - może być bardzo wiele powodów. Mogę się domyślać tych prawdopodobnych. I myślę, że dobrze byś nie jechała do domu. Mam nadzieję, że zostaniesz na terapii. A za dłuższy czas sama spojrzysz na to już z daleka i wtedy będziesz widzieć, że tak musiało być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×