Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy osoby,bezdzietne są gorsze ?


Rekomendowane odpowiedzi

Kiedyś spotkałem się z opinią ( nie na Forum),że kobiety i mężczyźni,którzy nie mają dzieci.Są gorszą częścią społeczeństwa,że obowiązkiem każdego,dorosłego człowieka jest posiadanie dzieci.

A co z ludźmi,którzy z różnych przyczyn nie mogą mieć dzieci ? Którzy ich nie chcą ? Czy tacy,ludzie są gorsi ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Absolutnie nie zgadzam się z taką opinią, że ludzie bezdzietni są gorsi. Możliwe, że przecież chcieliby mieć dzieci, ale nie mogą z jakichś względów zdrowotnych. Powiedziałabym więcej, że wręcz denerwuje mnie zjawisko (nasilone wskutek programu 500+), polegające na tym, że ludzie decydują się na potomstwo, bo liczą na dodatkową kasę. Co to jest za motywacja zostania rodzicem? Znam kobiety, które jawni mi mówiły: "Wiesz, jakby nie ta kasa, to pewnie byśmy się nie zdecydowali, a tak to chyba będziemy robili trzecie". Ok, rozumiem ideę 500+. Polityka prorodzinna ma zachęcać młode małżeństwa do potomstwa, pomagać im, wspierać. Super! Tylko to powinno być odwrotnie. Wewnętrznie czuję, że chcę być ojcem/matką, decyduję się na dziecko, a te pieniądze mnie tylko w tym utwierdzają. A tymczasem często jest odwrotnie: "Nie chcę tak naprawdę dziecka, kolejnego dziecka, ale jak dają te 500 zł, to sobie zrobimy". Dla mnie to jest coś nie tak...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NN4V, popieram.

Gorsi to są ludzie, którzy nie nadają się na rodziców, są spaczeni, mają duże szanse na przekazanie nieuleczalnych, okaleczających chorób dzieciom, a mimo to się na nie decydują.

Ja nie uważam, żeby każda para powinna mieć dzieci. Absolutnie. Jak ktoś nie czuje bluesa to niech realizuje się inaczej, a nie na siłę decyduje na rodzicielstwo. Podróże, hobby, cokolwiek. Znam małżeństwo, gdzie dziecko pojawiło się "bo już nastał czas", mamusia chciała przerwy w pracy, ale priorytetem tam jest praca, korpo i pięcie się po szczeblach kariery. Efekt? Dziecko od 2go miesiąca życia pod opieką opiekunki, całe soboty mały pod opieką dziadków, jedynie niedziela jest "dla rodziny" . I co? Taki to idealny schemat rodzinki? No nie sądzę... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... Oraz ci, którzy nie potrafią myśleć samodzielnie i wierzą stadu, że mają obowiązek prokreacyjny wobec całej cywilizacji. ;)

 

 

 

Ja nie uważam, żeby każda para powinna mieć dzieci. Absolutnie. Jak ktoś nie czuje bluesa to niech realizuje się inaczej, a nie na siłę decyduje na rodzicielstwo. Podróże, hobby, cokolwiek. Znam małżeństwo, gdzie dziecko pojawiło się "bo już nastał czas", mamusia chciała przerwy w pracy, ale priorytetem tam jest praca, korpo i pięcie się po szczeblach kariery. Efekt? Dziecko od 2go miesiąca życia pod opieką opiekunki, całe soboty mały pod opieką dziadków, jedynie niedziela jest "dla rodziny" . I co? Taki to idealny schemat rodzinki? No nie sądzę... :roll:

Biedny dzieciak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reynevan, a no biedny. Dlatego uważam, że jak ktoś nie chce dzieci i nie czuje instynktu macierzyńskiego, to nie powinien ślepo dążyć do prokreacji, bo inni funfle już dzidzie mają i zegarek biologiczny tyka ostatkiem sił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś spotkałem się z opinią ( nie na Forum),że kobiety i mężczyźni,którzy nie mają dzieci.Są gorszą częścią społeczeństwa,że obowiązkiem każdego,dorosłego człowieka jest posiadanie dzieci.

...

Zadajesz się z durniami.

 

Dokładnie,to czytałem gdzieś to.Ale nie pamiętam już gdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gorsi nie sa, ale niektorzy gadaja takie głupoty na temat wychowania ze niewiadomo czy sie smiac czy płakac, co nie oznacza ze ci ktorzy maja dzieci pozjadali rozumy. W zyciu najlepszy jest rozsadek-tzw złoty srodek. Mozna miec dziecko i nie przykladac sie do wychowania, czyli np. rozpuszczac, brak konsekwencji, brak wpojenia zasad itd. a mozna i nie miec dzieci i głosic swoje teorie w stylu: ja bym zrobił to i to, a jak bedzie dziecko to sie zacznie to samo, czyli brak konsekwencji itd. Mozna byc dzieckiem z tzw dobrego domu, rodzice lekarze itd i byc kompletnym idiota a z kolei mozna byc dzieckiem całkowitej patologii i "wyjsc na ludzi".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś spotkałem się z opinią ( nie na Forum),że kobiety i mężczyźni,którzy nie mają dzieci.Są gorszą częścią społeczeństwa,że obowiązkiem każdego,dorosłego człowieka jest posiadanie dzieci.

...

Zadajesz się z durniami.

 

Ty, Ty, zobacz ile takich tutaj ;)

 

"nie mam dziecka, bo nie chcieliśmy z mężem, i tyle. mogliśmy, chyba jeszcze możemy, nie chcieliśmy, bo nie"

"TY EGOISTKO!!!"

 

Tak to w praktyce wygląda ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie uważam, żeby każda para powinna mieć dzieci. Absolutnie. Jak ktoś nie czuje bluesa to niech realizuje się inaczej, a nie na siłę decyduje na rodzicielstwo. Podróże, hobby, cokolwiek.

 

Będę wdzięczna, jak to wbijesz do głów niektórym z forum ;)

Mam męża od 20 lat, nie mamy dzieci, bo - nie kłamałam nigdy - nie chcieliśmy ich mieć. Tak po prostu. Ja nie lubię kilkulatków. O ile niemowlę (które leży, śpi i od czasu do czasu płacze, ale jego całodobową czynnością jest leżenie) oraz dzieci starsze wzbudzają we mnie albo neutralne (niemowlę), albo pozytywne (dzieci starsze, w wieku szkolnym) odczucia, o tyle nie trawię wszędobylstwa i zakłócania spokoju przez dzieci w wieku "żłobkowym" i przedszkolnym. Wiem, jakie mam potrzeby, że potrzebuję czasu dla siebie, snu, rozwijania się - nie zdecydowałam się więc na dziecko, lepiej dla wszystkich. Mąż w ogóle nie przepada za dziećmi (mowa o dzieciach, nie o "wyrostkach" w wieku kilkunastu lat, bo jak "wyrostek" jest kumaty, to mąż chętnie z nim rozmawia).

Kocham za to swoją pracę, lubię aktywność społeczną (o dziwo co roku organizuję zbiórkę dla domu dziecka), uwielbiam książki (i radzę uważać komuś, kto mi przerwie czytanie, bez względu na jego wiek :D ), uprawiam sport, mamy 4 zwierzaki (2 w domu, 2 poza, bo za duże), niedługo będzie 5.

Przez parę ładnych lat mieszkały u nas dzieci (no, ciężko już nazwać dziećmi, bo chłopak był dorosły, a dziewczyna prawie dorosła) siostry męża i wszystko było w porządku, w ogóle mi nie przeszkadzały. Ale to już właściwie dorośli, rozumni ludzie, którzy mieli swoje sprawy i szanowali pewne rzeczy (np. że w domu się nie drzemy wniebogłosy). Jestem ciekawa, czy wszyscy "lepsi dzieciaci" z chęcią "przygarnęliby" nie swoje dzieci w wieku lat nastu (dziewczyna) i ponad 20 (chłopak). Śmiem wątpić.

Ale zostałam tutaj okrzyknięta egoistką ;)

Moim zdaniem są miliony sposobów realizacji. Dzieci są tylko JEDNYM z nich, wcale niekoniecznym. Ostatnio przeczytałam że siostrzenica męża idzie w "moje" ślady - publicznie na facebooku odpowiedziała na komentarz "dzieci są najlepszym co może spotkać kobietę i TRZEBA decydować się na nie około 25 r.ż.". Dość dobitnie, mówiąc dziewczynie (młoda siksa, w wieku studenckim), żeby mówiła za siebie.

 

niektorzy gadaja takie głupoty na temat wychowania ze niewiadomo czy sie smiac czy płakac

Ja generalnie mówię: "nie moje dzieci, nie mój problem, róbta co chceta, byleby mnie cudze dzieci nie wlazły na głowę"

 

Polityka prorodzinna ma zachęcać młode małżeństwa do potomstwa, pomagać im, wspierać.

Ci, którzy nie chcą dziecka i myślą głową, to na to dziecko się nie zdecydują. A - jak widzę - coraz mniej młodych kobiet chce mieć dzieci w młodym wieku. Mamy w katedrze doktorantki. Bezdzietne. Jedna 32 lata, aplikacja zrobiona, wpis na listę adwokatów jest (narzeczony tak samo), przewód otwarty, niedługo będzie się bronić. O dzieciach nawet słyszeć nie chce. Jakbym siebie widziała 10 lat wstecz :D Ale widać, że dziewczyna po prostu jest szczęśliwa - naprawdę widać, wiecznie uśmiechnięta, wypoczęta, zadowolona z siebie i z życia. Miło się ogląda takich ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś spotkałem się z opinią ( nie na Forum),że kobiety i mężczyźni,którzy nie mają dzieci.Są gorszą częścią społeczeństwa,że obowiązkiem każdego,dorosłego człowieka jest posiadanie dzieci.

A co z ludźmi,którzy z różnych przyczyn nie mogą mieć dzieci ? Którzy ich nie chcą ? Czy tacy,ludzie są gorsi ?

Dzielenie ludzi na gorszych i lepszych pod kątem posiadania/nieposiadania dzieci, to w ogóle jakiś dziwny pomysł. Tym bardziej, że są różne motywacje, a osoby trzecie często ich po prostu nie znają. To tylko kolejny przykład tego, że ludzie często mają skłonność do oceniania innych przez pryzmat jednej rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, teraz ludzie zrozumieją chorobę czy chorobę psychiczna. Brak partnera itd.

Dostają świra, kiedy zdrowe, zamożne małżeństwo nie ma dzieci, bo nie chce. Jakby to była ich sprawa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...

 

Ty, Ty, zobacz ile takich tutaj ;)

 

"nie mam dziecka, bo nie chcieliśmy z mężem, i tyle. mogliśmy, chyba jeszcze możemy, nie chcieliśmy, bo nie"

"TY EGOISTKO!!!"

 

Tak to w praktyce wygląda ;)

Widziałem.

 

....Dzielenie ludzi na gorszych i lepszych pod kątem posiadania/nieposiadania dzieci, to w ogóle jakiś dziwny pomysł. Tym bardziej, że są różne motywacje, a osoby trzecie często ich po prostu nie znają. To tylko kolejny przykład tego, że ludzie często mają skłonność do oceniania innych przez pryzmat jednej rzeczy.

Dzielenie ludzi to wszak specjalność katoprawicy. Kim więc w końcu jesteś, bo zdarza Ci się coś inteligentnego i rozsądnego napisać, a to niestety jest lewactwo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według ,,ogólnie pojmowanych norm,, jest to jednak jakaś skaza. To jak alkoholizm, czasami dodaje animuszu, można leczyć i tak dalej ale to zawsze alkoholizm. Nie mówiąc już o trafieniu dwóch osób które nie chcą mieć dzieci, nie chcą w świadomym rozumieniu a nie z wyniku jakich podświadomych ukrytych lęków, nabytego postrzegania. Większość osób jednak taka nie jest i idzie na kompromis jego czy jej z obawy, lęku co prowadzi do ciągnięcia zaprzeczającej ewolucyjnej roli która nie jest naturalna i kolejnych spaczeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, teraz ludzie zrozumieją chorobę czy chorobę psychiczna. Brak partnera itd.

Dostają świra, kiedy zdrowe, zamożne małżeństwo nie ma dzieci, bo nie chce. Jakby to była ich sprawa...

 

Ale czasem,te zdrowe małżeństwa nie chcą mieć dzieci.Wolą spędzać czas na Majorce czy Bahama.Wydaje mi się,że lepiej być szczęśliwy i bezdzietny,niż obarczony 5 dzieci ( by ludzie nie gadali ) i być nieszczęśliwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, teraz ludzie zrozumieją chorobę czy chorobę psychiczna. Brak partnera itd.

Dostają świra, kiedy zdrowe, zamożne małżeństwo nie ma dzieci, bo nie chce. Jakby to była ich sprawa...

 

Ale czasem,te zdrowe małżeństwa nie chcą mieć dzieci.Wolą spędzać czas na Majorce czy Bahama.Wydaje mi się,że lepiej być szczęśliwy i bezdzietny,niż obarczony 5 dzieci ( by ludzie nie gadali ) i być nieszczęśliwy.

 

O tym właśnie mówię i masz w pełni rację :)

Akurat z tą Majorką bym nie przesadzała, bo z dziećmi też tam można lecieć... ale co to za wypoczynek, jak więcej pilnować musisz niż odpoczywać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według ,,ogólnie pojmowanych norm,, jest to jednak jakaś skaza. To jak alkoholizm, czasami dodaje animuszu, można leczyć i tak dalej ale to zawsze alkoholizm. Nie mówiąc już o trafieniu dwóch osób które nie chcą mieć dzieci, nie chcą w świadomym rozumieniu a nie z wyniku jakich podświadomych ukrytych lęków, nabytego postrzegania. Większość osób jednak taka nie jest i idzie na kompromis jego czy jej z obawy, lęku co prowadzi do ciągnięcia zaprzeczającej ewolucyjnej roli która nie jest naturalna i kolejnych spaczeń.

 

Nie można porownać do tego alkoholizmu, bo alkoholizm krzywdzi ogół ludzi wokół i nie jest już świadomym wyborem.

U nas bezdzietność jest świadomym wyborem - przecież gdybyśmy chcieli, to lekko po 40stce mogę jeszcze być w ciąży.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem z tych ludzi,którzy uważają.Jak chcesz mieć dzieci, zrób (urodź) i ze 20 ,ale nie wyzywaj nikogo od bezużytecznych.Bo nie mają dzieci.

Znam małżeństwo,on 39 lat.Ona rok starsza,mają kasę ( są po prawie) i nie mają dzieci.A małżeństwem są już od 10 lat.

A ile ludzi nie ma dzieci,wyliczę tych znanych z kasą : Krystyna Pawłowicz,Jarosław Kaczyński,Doda,Wojewódzki,Andrzej Zieliński.

Dziecko,nie jest do życia im potrzebne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem z tych ludzi,którzy uważają.Jak chcesz mieć dzieci, zrób (urodź) i ze 20 ,ale nie wyzywaj nikogo od bezużytecznych.Bo nie mają dzieci.

:brawo::brawo::brawo:

 

Znam małżeństwo,on 39 lat.Ona rok starsza,maą kasę( są po prawie)]i nie mają dzieci.A małżeństwem są już od 10 lat.

:lol::lol::lol: Pozdrawiam kolegów :D

 

A ile ludzi nie ma dzieci,wyliczę tych znanych z kasą : Krystyna Pawłowicz,Jarosław Kaczyński,Doda,Wojewódzki,Andrzej Zieliński.

Dziecko,nie jest do życia im potrzebne.

Ale weź pod uwagę też to, czy są w stałych związkach.

Jak wymagać rodzenia od Krystyny Pawłowicz, skoro nie ma z kim? ;)

 

Z drugiej strony - Jan Kulczyk - dwójka dzieci. A przecież to wizjoner biznesu (mówię to z najwyższym podziwem, bo od dawna fascynowała mnie postać Jana Kulczyka).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, To był taki zarys jak ludzie o tym myślą ,,aha spoko'' ale jednak szukają feleru.

a teraz bezpośrednio. Ciężko jest to rozgraniczyć dlatego, ze posiadanie dzieci to jest tak jakby przedłużenie piramidy masłowa. Ciężko się tego wyzbyć czy tez nigdy nie posiadać takiej chęci za to naprzeciw stoją bardzo powszechne obecnie zaburzenia narcystyczne, gdzie chyba zaraz po nadmiernej kontroli partnera jest tez nie chęć posiadania dzieci w obawie przed ,,konkurencja'' Znowu jest cześć ludzi takich u których z świadomego wyboru i zaistniałych czynników środowiskowych nie występuje taka chęć (podświadomie nie wiadomo) ale akurat nie wydaje mi sie do końca (oczywiście nie znam cie) ze u ciebie. Sama pisałaś o oksytocynie, jak to oddziałuje na relacje matka - dziecko wiec zapewne tez wiesz, ze to tez oddziałowe na relacje z innymi ludźmi. Po prostu nie da sie być super empatycznym człowiekiem gdy się dla konformizmu czy czego pozbawia tego. Ogólnie pewno sie ,,da,, ale to jest jak z tymi kołczowskimi szkołami które zagłuszają wewnętrzny głos, to kim się jest, bo to się kiedyś wyleje.

Nie napisałabyś jakbyś nie chciała, ze jeszcze możesz, bo masz 40 lat, dlatego myślę, że myślisz o tym jak każdy, bo to jest ważny element życia. Myślę tez że stałaś sie tym kim jesteś nie bez powodu chciałaś siebie udoskonalić i myślisz czasem czy dziecko by ci nie dało czegoś jeszcze. Majorki, kariera ci tego nie da bo nie można żyć życiem zawodowym, mężowym, naukowym, czasami trzeba żyć sobą takim jakim się jest, ile z siebie można dać innym, czego się można wyzbyć i jak ponad to wszystko unieść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzielenie ludzi to wszak specjalność katoprawicy. Kim więc w końcu jesteś, bo zdarza Ci się coś inteligentnego i rozsądnego napisać, a to niestety jest lewactwo?

1. Dzielenie ludzi jest specjalnością ruchów skrajnych, które występują zarówno po prawej, jak i po lewej stronie sceny politycznej. Zresztą politycy umiarkowani też dzielą ludzi, jeśli to leży w ich interesie.

2. Jestem przede wszystkim sobą i człowiekiem. Najwidoczniej katoli postrzegasz przez pryzmat o. Rydzyka, PiSu, moherowych babć, nacjonalistów itp. W takim razie pora dostrzec, że nie wszyscy katole tacy są. A ja nawet nie jestem wyborcą PiSu, Brauna, Ruchu Narodowego, czy innych im podobnych. Nie każdy, kto określa się jako katolik i prawak jest entuzjastą PiSu i Radia Maryja. Już nie mówiąc, o tym, że całości moich poglądów politycznych nie reprezentuje obecnie żadna partia obecna w Sejmie, ani żadna większa/znana poza nim. Wybory to dla mnie głosowanie na mniejsze zło.

Sugeruję większą elastyczność w myśleniu i nie wydawanie tak szybkich ocen na czyjś temat.

3. Twierdzisz, że inteligencja i rozsądek są równoznaczne lewactwu? A idioci są prawakami? Jeśli tak, to to też jest jakiś podział na lepszych i gorszych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

iiwaa, To był taki zarys jak ludzie o tym myślą ,,aha spoko'' ale jednak szukają feleru.

a teraz bezpośrednio. Ciężko jest to rozgraniczyć dlatego, ze posiadanie dzieci to jest tak jakby przedłużenie piramidy masłowa. Ciężko się tego wyzbyć czy tez nigdy nie posiadać takiej chęci za to naprzeciw stoją bardzo powszechne obecnie zaburzenia narcystyczne, gdzie chyba zaraz po nadmiernej kontroli partnera jest tez nie chęć posiadania dzieci w obawie przed ,,konkurencja'' Znowu jest cześć ludzi takich u których z świadomego wyboru i zaistniałych czynników środowiskowych nie występuje taka chęć (podświadomie nie wiadomo) ale akurat nie wydaje mi sie do końca (oczywiście nie znam cie) ze u ciebie. Sama pisałaś o oksytocynie, jak to oddziałuje na relacje matka - dziecko wiec zapewne tez wiesz, ze to tez oddziałowe na relacje z innymi ludźmi. Po prostu nie da sie być super empatycznym człowiekiem gdy się dla konformizmu czy czego pozbawia tego. Ogólnie pewno sie ,,da,, ale to jest jak z tymi kołczowskimi szkołami które zagłuszają wewnętrzny głos, to kim się jest, bo to się kiedyś wyleje.

Nie napisałabyś jakbyś nie chciała, ze jeszcze możesz, bo masz 40 lat, dlatego myślę, że myślisz o tym jak każdy, bo to jest ważny element życia. Myślę tez że stałaś sie tym kim jesteś nie bez powodu chciałaś siebie udoskonalić i myślisz czasem czy dziecko by ci nie dało czegoś jeszcze. Majorki, kariera ci tego nie da bo nie można żyć życiem zawodowym, mężowym, naukowym, czasami trzeba żyć sobą takim jakim się jest, ile z siebie można dać innym, czego się można wyzbyć i jak ponad to wszystko unieść.

 

Nie, nie. Najpierw najprostsze - napisałam o tym nie dlatego, że o tym myślę, bo pewnie bym chciała. Napisałam o tym,bo to fakt oczywisty, że kobieta, która nie przeszła menopauzy raczej "może". Ja się nie zastanawiałam nigdy, czy ja konkretnie "mogę".

 

Wiem, jak oksytocyna działa na relacje np. między mną a mężem. Ale wątpię, że ma ona wpływ na relacje "powierzchowne" - czyli z ludźmi, którzy nie są mi w jakiś sposób bliscy. A do bliskiej relacji dopuszczam naprawdę niewiele osób.

 

Mhm, nie kontroluję partnera, bo mu ufam. Nie boję się konkurencji, bo dziecko nie jest dla mnie żadną konkurencją - wiem, jak mój mąż reaguje na dzieci.

Poza tym miej na uwadze to, że mieszkały u nas dzieci siostry męża, przy czym młody jest wybitny. Nie da się ukryć, jest. Jest też jedynie ciut (naprawdę ciut) ponad 10 lat młodszy ode mnie. To dopiero konkurencja ;) A nie odbierałam tak tego nigdy, mimo że mąż poświęcał na rozmowy z nim sporo czasu.

Tak samo wiesz, teoretycznie (!) nastolatka w bikini paradująca po domu może być konkurencją, nieważne że rodzina :D Nigdy mi to nie przeszkadzało.

 

Czy u mnie świadomie występuje ta niechęć? Nie wiem. Ja po prostu wiem, że nie chcę rodzić, nie chcę się opiekować, nie potrzebuję tego. Nie mam odruchów stricte opiekuńczych. Za to lubię kontakt z dziećmi 8-15 lat. Ale lubię, bo z takim dzieckiem również osoba dorosła może się "fajnie bawić". Dla mnie pogranie w piłkę z dziewczynami to była frajda, tak samo granie w jakiegoś kangura na kineccie. Jak mieszkała u nas siostrzenica, to naprawdę lubiłam spędzać z nią czas. A mieszkała ładnych parę lat. Ale to był już - jak to starsi ludzie mówią - panienka. (wiek gimnazjum-liceum-wczesne studia). Razem chodziłyśmy na zakupy, razem grałyśmy w siatkówkę przed domem, razem siedziałyśmy w saunie, razem chodziłyśmy na kręgle itd.

Niby jeszcze dziecko (co to jest 14 lat), ale jednak już relacja wygląda zupełnie inaczej.

W relacji z maluchem nic nie dostajesz, jedynie dajesz. To nie jest jak w małżeństwie, że i dajesz i dostajesz, tak samo w relacji ze starszym dzieckiem - i dajesz i dostajesz. Co więcej, jest strasznie absorbujący, niewdzięczny, nie rozumie pewnych zasad. Starsze dziecko potrafi już zająć się same sobą (w dobie dzisiejszego rozwoju technologii całkiem sprawnie, wręcz nie chce, żeby mu przeszkadzać).

Nie chcę się też "poświęcać", bo wolę korzystać z życia, skoro nie mogłam tego robić przez 20 lat.

 

Nie uważam, że dziecko dałoby mi coś jeszcze, za to wiem, jak wiele mogłoby mi zabrać i wcale tego nie chcę ;)

 

czasami trzeba żyć sobą takim jakim się jest,

ale to niekoniecznie znaczy u danej osoby, że chce tego:

ile z siebie można dać innym, czego się można wyzbyć i jak ponad to wszystko unieść

Nie każda osoba chce dawać siebie innym na maksa. Może to nie być dla niej.

Nie myślę tylko o karierze i "Majorkach". Ale dla mnie bycie sobą to raczej usiąść z koleżankami przy winie, pośmiać się, wyspać do południa, iść z psem na spacer, pojeździć konno, zjeść wielkie lody z bitą śmietaną. Zobacz - tu nie ma elementu ambicji. A robię to tylko dlatego, że chcę. I nie ma nic wspólnego z życiem zawodowym, naukowym i "mężowym", to jest tylko moje ;) Czasami też jeździmy w jedno miejsce, dość daleko, gdzie mogę wskoczyć w rurki z dziurami, młodzieżowe air maxy, top i po prostu być. Wtedy również matkowanie nie przychodzi mi do głowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×