Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co to za relacja?


Gość takajakaś18

Rekomendowane odpowiedzi

zawsze bylam niesmiala w stosunku do chlopakow.Mialam z konca gimnazjum niemilke doswiadczenia po tym na depresje ,nerwice lekowa zachorowalam.Nie moglam z ludzmi sie porozumiec (stres strach,placz przez rok codziennie)

Z chlopakami gadlam moze jak musialami to tylko z wybranymi,przewaznie niesmialymi, spokojnymi,takimi ktorzy budzili moje zaufanie.

W klasie zaczął zwracac na mnie uwage najbardziej pewny siebie, przystojny chlopak..na poczatku mnie cos w nim odpychało i przyciagało jednoczesnie..DEnerwowała mnie ta jego przewojowosc,ze taki pewny siebie,czasem za bardzo.

ale z drugiej strony widzialam w nim wiele poztytywnego,widzialam ze ma w sobie duzo wrazliwosci,ciepla,tolerancji...

w liceum uwazalam sie (na poczatku za brzydka-miala strasznie niske mniemanie o swoj\im wygladzie) niedlugo sie to zmienilo-nie ja zmienilam patrzenie na siebie ,ale inni ciagle mnie komplementowali,podobalam sie wszedzie komuś..Calkiem odwrotnie nzi kiedys(jak mnie przezywal jeden)

Idac ulicą zrywalam meskie spojrzenia. I chyba Tenm chlopak z kalsy tez zwrocil na mnie uwage.. Caly czas mi sie przyglądał,mialam wrazenie ze probuje mnie poderwac, zagadywał ,spojrzenia, troche to wygladalo jak gra..mail w szkole mnostwo kolezanek a tu zagaduje i wpatruje sie we mnie w szara myszke?zakompleksiona,niska samoocena? ktora

nigdy sie nie odzywa.

A on chyba stwierdzil ,ze jestem zagadka io probowal calky zcas zagadywac ..tylko ze moja niemialosc nie zezwalala nawet an spojrzenie w oczy?

Nie potrafie powstrzymac leku, strachu jak jest blisko..Nie wiem co sie ze man dzieje..ale nie wiem co robic ,gdzie sie patrzec..zapominam co robie,wydaje mi sie ,ze mysli jestem dziwna.Ma od 1,5 roku dziewczyne i w sumie juz mu nie zalezy..a ja nawet nie potrafie spojrzec na niego ,zagadac?

ja z nim nigdy nie rozmawialam chyba ,uciekam zawsze...nie wiem gdzie sie patrzec gdy jst w poblizu paranoja.

Snil mi ei orzez pol roku czesto.W dodatku utknał w mojej podswiadomosci i mysle o nim czasami, nie weim ale czuje ze to wazna znajomosc, ze to on moglby mi pomoc wyjsc z komleksow, naprawic moej zycie,nauczyc mnie cieszyc sie zyciem.Czasem jeden usmiech dla mnie tyle znaczy.Podobam sie chlopakom ,rzadko z nimi chce jakis kontakt glebszy zawrzec,nie zalezy mi tak.

moze to zludzenia? skad ten paraliz? codziennie sie kogos widzi to troche to przeszkadza...

 

mam podobny sposob myslenia,takie same zainteresownia i te sny -byly wynikiem moich wyrzutow sumienia?

wiem,ze to najwieksza blokada i ze pokananie jej dla mnie moglo byc szansa.ale nie potrafie tego zrobic, gdzie kryje sie przyczyna?

boje sie ,ze okaze sie ze pokaze ta swoje druga twarz w stosunku do mnie?ta obojetna,bez czulosci..nie ta co okazywal przez długi czas -a ja to ignorowalam .

takei to przemyslenia...

NIe jest jeddyna osoba ,ktora to we mnie wywołuje-neismialosc,lek ale czuje tu oprocz tego przyciaganie,czuje ze cos mnie omija.Gubie sie w tym.Momentami nienawidze go i siebie.

czy mozna sie pozbyc tego?

juz nie ma czasu,za miesiac oncze szkole-a nie usmiechnelam sie nigdy chyba nawet -za duzo mnie to kosztuje..i ajk mowia "czym dluzej trwa cisza tym trudniej ja przerwac".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno powiedzieć, czy po prostu ten chłopak jest dla Ciebie interesujący, czy też interesująca dla Ciebie jest jego śmiałość, a więc cecha, której najwyraźniej bardzo byś chciała się od niego "nauczyć".

 

W każdym razie sama zauważyłaś: inni uważają Cię za ładną, atrakcyjną dziewczynę. Może warto się tego trzymać w momentach, gdy pojawią się myśli (lub czyjeś słowa) niesłusznie oceniające Cię negatywnie ?

Bo najprawdopodobniej tak bardzo paraliżuje Cię obawa, by nie być źle ocenioną przez innych... wg tego scenariusza, który podsuwa Ci nl :roll:

 

I może lepiej byłoby porozmawiać z tym chłopakiem, by przekonać się jak jest naprawdę, zamiast coraz bardziej gubić się w domysłach ? ;)

 

Szukasz, a może znalazłaś pomoc specjalistyczną w leczeniu nerwicy ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem jak z nim rozmawiam -mam wrazenie ,ze jestem zdrowa, ze moge wszystko juz,czuje wolnosc ,nie ma strachu.Ale gdy on mnie potraktuje niemiło od razu

czuje sie zerem.Nie zdarza sie to,ale nawet spojrzenie"zimne" tak czasem działa na mnie.

 

ost byldzien przez chwile z nim rozmawialam ,patzralam w oczy czuloam wolnosc,ze jestem kimś ale zaraz poczulam paraliz ,strach i nie mogklam mu spojrzec w oczy.

To jest dziwne.Mam chyba problem z odnalezieniem rzeczywistosci,nie wiem gdzie koncza sie moje wyobrazenia a zaczyna prawda.

 

nie umiem ,nie potrafie z nim gadać.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gdy on mnie potraktuje niemiło od razu

czuje sie zerem.Nie zdarza sie to,ale nawet spojrzenie"zimne" tak czasem działa na mnie.

Jeśli dobrze zrozumiałem, obawiasz się złego potraktowania przez niego, mimo, że niczego takiego nie doświadczyłaś z jego strony ?

Może tak bardzo "spodziewasz się najgorszego", że nawet całkiem niewinne gesty, czy spojrzenia (postrzegane przez Ciebie jako "zimne") odbierasz jako złowrogie, często wbrew intencjom "nadawcy" ? I może właśnie tu jest ta granica, między Twoimi wyobrażeniami, a prawdą: tam gdzie zaczynają się Twoje złowrogie podejrzenia, tam kończy się prawda, a zaczynają się Twoje wyobrażenia ?

 

Oczywiście nie można z całą pewnością wykluczyć, że ten chłopak ma dobre intencje, ale też zakładanie na każdym kroku złych intencji powoduje, że żyjesz w paraliżującym strachu. A przez ten strach, każdy drobiazg (niesłusznie) postrzegasz jako złowrogi.

Nie lepiej byłoby uwierzyć w szczere intencje innych ludzi, nawet za cenę zawiedzenia się w pojedynczych przypadkach, niż nieustannie obawiać się zawodu, nawet tam, gdzie tego zawodu nie ma i nigdy nie było ? ;)

 

soulfly89, kogo lub czego się wstydzisz ? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bardzo mi zalezy na tej realcji,jak z nim porozmawiam -to czuje ze moge wszystko.Ale nie wiem czemu tak bardzo boje sie niemilego potraktowania.

Kiedys usiadł ławke obok na sprawdzianie i spytał sie mnei czy mu podpowiem.Bylam strasznei zestresowana bo musiałam mu powtarzac teksty i patzrec sie w oczy...łamał mi sie anwet troche głos;/;/

a hgdy facetka dostrzegła ,ze mu podpowiadam i chciala mnie przesiasc usmiechnał sie ,przez caly czas byl pozytywnie nastawiony,patrzal tak cieplo,czulam ,ze traktuje mnie inaczej niz sobie wyobrazałam.To byl przełom.

 

przesiadla mnie na ost ławke a ja moglam,ze moge teraz wsxzystko odwaznie i glosno powiedziec jak zawsze boje sie panicznie odezwac w duzej grupe osob.byalm prze ta chwile kims innym .

Bylo duzo takich sytuacji,ale ja nie weim skad to sie bierze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale nie wiem czemu tak bardzo boje sie niemilego potraktowania.
Najprawdopodobniej przyczyna tego strachu jest taka sama jak przyczyna nerwicy. Może ktoś kiedyś zdruzgotał Twoje poczucie własnej wartości, przez co trudniej Ci zaufać ? I prewencyjnie doszukujesz się sygnałów, które mogłyby świadczyć o powtórzeniu się takiej sytuacji, tym razem ze strony tego chłopaka ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trafiłeś.3 lata temu doswiadczylam przenocy psychicznej.Mocno to przezylam.Nie wiedzialam ,ze mozna miec az tak niskie poczucie wartosci i czuc sie takim zerem..(naprawde twierdzilam ,ze nie ma brzydszych i bardziej beznadziejnych ludzi ode mnie) .Wpadlam w gleboka depresje,caly czas plakałam po powrocie do domu, chorobliwie przegladałalam sei w lustrze i mailam ataki paniki.W szkole bylam tak przerazona ,ze zamknełam sie w sobie, a po szkole nie chodzilam(bo bałam sie najzwyczajniej) .Cierpienie bylo straszne.Uwierzcie.

Nic dziwnego ,ze jak po wakacjach wrocilam do nowej szkoly bałam sie wszystkiego i wszystkiich. A szzcegolnie osob pewnych seibie,silnych,mocnych.

wydawało mi sie ,ze kazdy patrzy na mnie i w myslach krytykuje..jak sie pozniej okazało-bylo odwrotnie.

Coraz czesciej slyszalam komplementy,i naokragło kazdy stwierzdal,ze jestem ładna.Jedna z kolezanek powiedziala ,ze wygladam najlepiej ze wszystkich ,reszta to potwierdzila.To bylo cos niezwykłego,bo wczesniej marzylam o tym zeby tylko nikt mnie nei przezywal, a tu mnie ludzie doceniaja.Zaczeli pisac do mnie chlopaki ,ze chca mnie pozanc.I w klasie tez zainteresował sie on mna ,nie wiem czy mnie polubił, czy cos innego ale najwyrazniej chcail mnie blizej poznac.Ale ja po tych doswiadczeniach nie potrafilam nawet an neigo spojrzec,parazlizaował mnie okropnie ,zwyczajnie sie jego balam.

Z drugiej strony widzialam ,ze nie jest taki,.Uwazalam kiedys,ze kazdy chlopak pewby siebie gardzo takimi jak ja.A ten byl miły,zupełnie inny..Poczulam ,ze potrzebuje kogos takiego,ze wlasnie taka osoba moze mi pomoc zapomniec o przeszlosci, odbudowac wszystko co zagruzowal lęk, bol ,zle wspomnienia.Strasznie w dodatku cos do niego ciagneło tez innego.Nie potrafilam tego sprecyzowac,czesto myslałam o nim.Mialam wrazenie ,ze w pewnym sensie jest podobny.Jestem pewna ,ze gdyby nie te lęki , uprzedzenia dogadywalabym sie z nim swietnie.Czasem ,gdy ich nie odczuwalam (b.rzadko) czualm jak bardzo mnie "leczy" jego obecnosc. To poczucie wolnosci bylo takie przyjemne.Tak jakby odwaga byla zarazliwa...boli mnie ta niemoc,to ,ze nie potrafie sie przełamac..:(

wiec chyba bedzie jak jest.Z reszta teraz nei am o czym mowic ,bo on juz z\nie zwraca na mnie uwagi ,nie ma co sie dziwic 3 lata olewania:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po doświadczeniu tej przemocy, poszukiwałaś pomocy ? Rozmawiałaś z psychologiem szkolnym ? Z kimkolwiek ? Jak sama widzisz, te wydarzenia bardzo wpłynęły na Ciebie i do dziś wpływają. Warto byłoby "rozpracować" je, "rozliczyć się z przeszłością" przy udziale specjalisty.

 

Jest różnica między osobami pewnymi siebie, a osobami, które chcą uchodzić za pewne siebie. Te pierwsze niespecjalnie zabiegają o poklask, o uznanie. Natomiast te drugie często próbują pokazać innym, w czym są "lepsze od innych". Niestety, nierzadko robią to poprzez gnębienie osób, które nie mają dość sił i odwagi, by się obronić. :roll:

Najprawdopodobniej doświadczyłaś przemocy właśnie ze strony osób (lub osoby), które chciały uchodzić za pewne siebie.

 

Czy ten chłopak, który wzbudza Twoje zainteresowanie, istotnie jest pewny siebie, czy też stara się za takiego uchodzić ?

Widziałaś np. jak reaguje na żarty z niego ? Czy potrafi żartować sam z siebie ? Jak wyglądają jego relacje z innymi osobami, jaki jest wobec nauczycieli (czy np. próbuje bezczelnością wobec nich zyskać poklask w klasie) ?

 

W ogóle dlaczego uważasz, że pewność siebie zyskasz tylko dzięki komuś (od kogoś), a nie dzięki samej sobie, dzięki pracy nad własnym charakterem ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie byłam nigdy u psychologa ale czas uleczył,juz nie mam fioła na punkcie wygladu,Do niedawna zobaczac brzydka osobe w lustrze płakałam,teraz biore to bardziej na dystans,Chociaz ostatnio nie czuje atrakcyjna( gdzies okolo roku) .Ale amm poczucie ,ze moge o to zadbać...chociaz to utrudnia zycie.A o tej przemocy powiedzialam tylko siostrze.Ona widziala moje łzy,jak sie męcze, moglam sie jej zwierzyc ,inaczej bym nie przetrwala tego.

teraz wiem ,ze ta osoba musiala miec sama problemy ze sobą.Zmienilam srodowisko i zrozumialam,ze sa naprawde dobrzy ludzie, ktorzy nei patrza na innych jak na ofiare .Tylko sa tacy ,ktorzy chca pomoc.Same swoja obecnoscią daja wsparcie.

 

Jesli chodzi o tego chlopaka ,to jest pewny siebie ale lubiany bardzo w klasie.Z kazdym rozmawia,umie sie smiac z siebie,bronic slabszych,ma wlasne zdanie i jet asertywny.wiadomo,ze pewnosc siebie mozna samemu wypracowac, ale on tu jest dla mnei sprawdzianem ,najwiekszym i najtrudniejszym.Wiem ,ze gdybym pokonala lęki dop tejk oosby z gorki poszlo by łatwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie byłam nigdy u psychologa ale czas uleczył,juz nie mam fioła na punkcie wygladu,Do niedawna zobaczac brzydka osobe w lustrze płakałam,teraz biore to bardziej na dystans,Chociaz ostatnio nie czuje atrakcyjna( gdzies okolo roku)
Ten fragment wskazywałby, jak bardzo swoją atrakcyjność (samoocenę) uzależniasz od tego, czy ktoś o Tobie powie. Byłoby znacznie łatwiej, gdybyś jednak zdecydowała się na pomoc specjalisty. Przecież nie jest żadną hańbą, wstydem poszukiwanie pomocy, gdy się jej potrzebuje. Gdy jesteś zaziębiona, czekasz aż "samo przejdzie", czy idziesz do lekarza po leki i zwolnienie lekarskie, by się "wyleżeć" ?

 

Dobrze, że możesz liczyć na siostrę. Bardzo ważne mieć kogoś, na kim można polegać.

 

Z Twojego opisu wynika, że ten chłopak jest całkiem w porządku. Spróbujesz przełamać się i nawiązać z nim bliższą znajomość ? I to może nie tylko po to, by dzięki niemu bardziej uwierzyć w siebie, ale przede wszystkim, dla ciekawej znajomości ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak pisalam wczesniej -nie chodzi tylko o przelamanie sie .Jest ta znajomosc z wielu powodow dla mnie wazna.Po prostu ciekawi mnie jego osoba i cos mnie do niego ciągnie.A paradoksalne jest to,ze nie moge sie przelamać.

masz racje bardzo wazne sa opinie innych ludzi dla mnie-praktycznie tylko na tym ja buduje. Dzięki opiniom uwierzylam w siebie po czesci ,chociaz teraz nie jest wysoka,bywalo lepiej..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obawiam się, że licząc na działanie wyłącznie z jego strony (w kierunku Waszej znajomości), możesz się zawieść. :roll: I to bynajmniej nie z powodu braku jego zainteresowania, ale dlatego, że prawdopodobnie nawet nie wysyłasz mu sygnałów czy chciałabyś takiej znajomości.

Tak więc Twoja niska samoocena powodując opory przed przełamaniem się, najprawdopodobniej odebrała (i nadal odbiera) Ci okazje na nowe znajomości, doświadczenia. Warto to wszystko tracić z powodu czegoś, z czym jak najbardziej możesz wygrać dzięki pomocy np. psychologa ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no latwo nie jest.Ostatnio jak z nim rozmawialam( i zawsze tak jest) to odczuwam szczescie , czuje sie bezpiecznie jakby wystepowal w roli mojego opiekuna czy kogos takiego.Wiem,ze jest na tyle silny,ze moglby mnie obronic przed zagrozeniami ,ale z drugiej strony boje sie ,ze wykorzysta to jako swoja przewage.Chcialabym zeby byl mi obojetny ,wtedy pewnie nie mialabym tych lękow. Ale rozmowa z nim dawala mi sie sile,sam uśmiech.Na poczatku caly zcas przechodzil i patrzal mi w oczy ,zdarzalo sie ,ze byl zagadywal tak po prostu.Ale z jednej strony bardzo go lubie ,a z drugiej nie moge zniesc jego obecnosci. Bo czy mozna lubiec kogoś ,kto Cie ogranicza? nawet jak ide przez korytarz i jest gdzies po drodze go mijam to am wrazenie ,ze sie patrzy i widzi jak sie pesze,zachowuje nienaturalnie..

amm tego dośc.

Z wieloma osobami jest podobnie.Ale jak porozmawiam z nim wszelkie opory giną tez do innych? naładowuje mnei on energią ,sila..kiedys caly zcas mi sie snil,caly zcas jego spojrzenia.Oczy byly tu na pierwsyzm planie. I faktycznie cos jest w tych oczach.Nie wiem co takiego.Ale cos co mnie uspakaja..

Czytalam troche o atkich snach(z powtarzajacymi osobami) i wniski jakie wyciagnęłam to to,ze jest on czescia mnie,kims podobnym. Tylko zrealizowanym,nie poszarpanym przez zycie. Mam wiele z nim wspolnego,hobby ,sposob myslenia...

a jedyne co nas dzieli..to moje przykre doswiadczenia, to ,ze on jest odwazny ,a mnie wszystko zalewa przerazeniem,ze boje sie wlasnych myśli.

nie ma sensu juz nic,tearzv on wyjedzie na studia..moze sie jeszcze kiedys spotkamy i mu wszystko wyjasnie..

teraz juz nic nie pozostalo .NIc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tearzv on wyjedzie na studia
I to właśnie jest największa wada budowania poczucia własnej wartości na innych osobach - wyjeżdżają, odchodzą na krócej bądź dłużej.

Dlatego najlepszą osobą, o którą warto, byś "oparła" własne poczucie wartości, jesteś Ty sama. Nawet, gdyby w tym momencie trudno byłoby Ci to przyznać, to jednak jesteś wartościową osobą, masz wiele zalet (Ty wiesz jakie), oczywiście i wady. Ale najlepiej gdy wady są "w cieniu" zalet, nie odwrotnie ;)

Postaraj się odbudować własną wartość na podstawie tego, co świetnie Ci wychodzi, na podstawie wartościowych relacji z innymi... to najtrwalsze "budulce" ;)

Wtedy też łatwiej będzie Ci przełamać się i rozmawiać z chłopakami.

 

A odnośnie tego konkretnego, może najzwyczajniej w świecie zakochałaś się ? I w związku ze swoją nieśmiałością chcesz czekać, aż wróci po ukończeniu studiów ? Co będzie z Tobą przez ten czas ? Zamęczysz się myśleniem o nim, na dobrą sprawę nie wiedząc, czy po studiach będzie możliwe, byście poznali się bardziej.

 

Nie wiem, jak zdopingować Cię do przełamania się lub do udania się do psychologa. :? Natomiast uważam, że czekanie, które sobie wyznaczyłaś, jest nie najlepszym wyjściem :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem gdybym miala i ja wyjechac to na pewno podswiadomie a moze najbardziej swiadomie pchalambym sie do tego samego maista. W planach mam wyjechac tam za 3 lata( jak zrobie tu licencjat) tam moze skoncze ten kierunek albo zaczne kolejny.

Mam nadzieje ,ze nie pojedzie tam gdzie ma dziewczyne.

 

glupie mysli mam.Moze lepiej o tym zapomniec. I anwet w domu tak nie mysle ,dopoki nie pojde do szkoly.I znow nie potrafie byc soba? a nawet jak cos sie odezwe to zawsze cos glupiego?

wiem,ze jestem juz obojetna ..i moze boje sie w tym upewnic...dlatego wole sie łudzic niz pozna cgo blizej i poznac najgorsza prawde.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że tylko Ty postrzegasz swoje odzywanie się w towarzystwie, jako "mówienie czegoś głupiego". Podobnie z oczekiwaniem tej rzekomej "najgorszej prawdy" w przypadku poznania tego chłopaka.

Myślę, że większość (jeśli nie wszystkie) takich negatywnych oczekiwań ma uzasadnienie jedynie w tym, jak oceniasz sama siebie, a nie w tym, co rzeczywiście dzieje się lub mogłoby się wydarzyć :!:

Obojętna raczej nie jesteś, skoro tak bardzo i często myślisz o nim, o tym czy on pojedzie na studia tam, gdzie jego dziewczyna, o tym czy rzekomo nie mówisz "czegoś głupiego" w jego towarzystwie...

 

Jeśli jeszcze nie masz obsesji na jego punkcie (co sugeruje człowiek nerwica), to możliwe, że zmierzasz w tym kierunku, skoro nie potrafisz ani przemóc się, ani przestać o nim myśleć. :roll:

 

Postaraj się o pomoc specjalistów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam i się dziwię co tu piszecie. Dla mnie jest oczywiste że w stanie zakochania ciężko jest rozmawiać z obiektem swoich uczuć, na początku trudno się poznać bliżej, wykrztusić słowo, a każdy kontakt wprawia w euforię i zamiast chodzić można fruwać. Strach przed odrzuceniem też chyba dotyczy na początku każdego związku. Boimy się otworzyć, dać się poznać bliżej, żeby nas ktoś nie skrzywdził. Bo nie ma co się oszukiwać, prędzej czy później ktoś nas skrzywdzi, takie jest życie. Trzeba się z tym pogodzić i odważyć się na okazanie uczuć, choćby po to, żeby przez całe życie tego potem nie żałować. Może ja mam za duży dystans do tych spraw, ale nie wydaje mi się żeby to był aż taki poważny problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ nikt tutaj nie neguje trudności (obaw) związanych z rozmową z "obiektem zakochania". Staram się przekonać (mniej lub bardziej udolnie :roll: ) do ograniczenia takich obaw jedynie do "pięciokrotnego" ważenia każdego słowa przed jego wypowiedzeniem. To lepsze wyjście, niż pozwolić tym obawom narastać aż do sytuacji, w której waży się pięć razy każde słowo, a i tak z powodu strachu, nie wypowie się nic. :-|

 

Bo nie ma co się oszukiwać, prędzej czy później ktoś nas skrzywdzi, takie jest życie.
Tak pesymistyczne nastawienie chyba wprost prowadzi do opcji natychmiastowego ułożenia się w trumnie... w końcu i tak kiedyś wszyscy umrzemy :roll: A nie o to przecież chodzi :!: Lepszym nastawieniem będzie: "prędzej czy później ktoś nas mile zaskoczy, takie jest życie." :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj nie chciałam, żeby to zabrzmiało tak smutno i beznadziejnie. Ja wierzę, że można spotkać kogoś kto nas miło zaskoczy. Jednak jestem przekonana że elementem każdej głębszej relacji jest cierpienie. Mniej lub więcej. Może źle to ujęłam, że ludzie się krzywdzą, ale na pewno sprawiają sobie przykrość nawet jeśli się kochają i jedyna rada to po prostu zaakceptować, że tak jest, przestać się bać, przyjmować każde doświadczenie z otwartymi ramionami.

 

A że ludzie przychodzą i odchodzą, szczera prawda, trzeba szukać szczęścia w sobie :). Nawet bardzo krótka znajomość może być bardzo cennym i fajnym doświadczeniem, zostaje cieszyć się z każdego spotkania dopóki ten ktoś jest blisko. A potem zawsze można do siebie pisać :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jesli nam zalezy na pewno bedziemy traktowac małą kłotnie jako wielki zawod.

NIe wiem co czuje ,czy nadla coś.Dzis prfzysnil mi sie pierwszy raz od kilku miesiecy -był u mnie dw domu,rozmawialismy.I znow odczuwalam ten spokoj ,ze wszystko bedzie dobrze.Obudzilam sie i dlugo o tym snie myslałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×